• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1967, nr 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1967, nr 11"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

mm

WmBSSm 118

M m

mm

(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTOSA

Rok z a ło ż e n ia 1 9 2 9 W a rsza w a ,

Nr 11., L istopad 196 7 r.

TREŚĆ NUMERU:

CZYŚCIEC CZY NIEBO?

WIERZĘ W ŚWIĘTY KOŚCIÓŁ POWSZECHNY

STARSI

KAMIENIE NA NAPIERŚNIKU ARCYKAPŁANA

PRZEŻYŁAM UZDROWIENIE

♦ Z DRÓG I SPOMIĘDZY OPŁOT­

KÓW...

ZASADY BUDOWANIA CIAŁA CHRYSTUSOWEGO

MIESZKAJ W JEZUSIE (22) MEFIBOZET

AUDYCJA 45 KRONIKA

M iesięcznik „C h rześcijan in " w ysyłany jes t bezpłatnie; w ydaw anie czasopism a um ożliwia w yłącznie ofiarność Czytel­

ników . W szelkie ofiary n a czasopism o w k ra ju , prosim y k ierow ać n a k o nto:

Zjednoczony Kościół E w angeliczny: PKO W arszaw a, N r 1-14-147.253, zaznaczając cel w płaty n a odw rocie b lan k ietu . O fia­

ry w płacane za granicą należy k iero ­ w ać przez oddziały zagraniczne B anku P olska K asa Opieki, n a adres P rezy ­ dium B ady Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w W arszaw ie, Al. J e ro ­

zolim skie 99/37.

Wydawca: Prezydium Rady Zjed­

noczonego K ościoła Ew angelicznego Redaguje Kolegium

Adres Redakcji i Adm inistracji:

Warszawa, Al. Jerozolim skie 99/37 Telefon: 28-68-94. M ateriałów nade­

słanych nie zwraca się.

RSW „Prasą”, Warszawa, ul. Sm ol­

na 10/12. Nakł. 4500 egz. Obj. 2 ark.

Zam. 1696. T-35.

Czyściec c

« P ójdą ludzie na c m e n ta rz i złożą k w ia ty na grobach. N astępnie dadzą na m szę, by skrócić cierpienia tych , k tó rzy m ęczą się w czyśćcu. K a to lik n a ­ w e t p rzy n a jle p szy m p rzy g o to w a n iu do śm ierci (przygotow aniu w sensie k a to lic kim ) nie m oże u n ik n ą ć te j p o n u rej konieczności stanięcia przed fa k te m tzw . czyśćca. M oże b ow iem zd a rzyć się, że czło w ie k u m rze bez m ożliw ości w ezw a n ia księd za i w te n sposób — choć zn a jd u je się on w stanie ła sk i — jego a k tu a ln e grzechy j doczesne k o n s e k w e n c je grzev.hu śm iertelnego m u szą znaleźć sw oją ekspiację. 'Ale n a w e t w te d y , gcly osta­

tn ie nam aszczenie je s t u dzielone, doczesne k o n s e k w e n c je grzechu mogą być u su n ię te je d y n ie na p o dstaw ie u c z y n k ó w p o k u ty . A w ięc i w ty m w y p a d k u te k o n s e k w e n c je m u szą być poniesione za grobem i stąd ogień c zyśćco w y je st p rze zn a czen iem u m iera ją cy ch ka to lik ó w . S tw ie rd za ją c p o ­ w y ższe oczyw iście nie ch cem y pow iedzieć, że R z y m ogłasza czyściec jako cel w s zy stkic h , k tó r z y um ierają. A lb o w ie m ró w n ież w teologii ka to lic kie j dla tych, *k tó r z y u m iera ją w grzechu śm ie r te ln y m i w stanie n ie u p a m ię- tania, śm ierć oznacza kon iec w s ze lk ic h m ożliw ości, a p ie kło staje się ich działem . N a to m ia st dla tych , k tó r z y schodzą z tego św ia ta w stanic do sko ­ n a łej św ięto ści przezn a czo n e je s t n ie zw ło c zn e prze jśc ie do nieba. Do tej ostatniej ka teg o rii lu d zi należą m ęc zen n icy, k tó ry c h przelana k r e w u zn a ­ na zostaje ja k o ich o stateczne oczyszczenie. P ra k ty c zn ie je d n a k ci, k tó rzy w chodzą do n ieba n a ty c h m ia st po śm ierci, stanow ią bardzo zn ik o m ą m n ie j­

szość, p r z y c z y m o lb rzym ia w iększość u m iera ją cy ch w stanie ła sk i m u si dośw iadczyć bólów czyśćca. T a k w yg lą d a d o k try n a zapoczątkow ana przez Sobór w e F lorencji a p o tw ierd zo n a przez Sobór T ry d e n c k i w X V I w ie k u N auka ta nie m a żadnego uzasadnienia w S ło w ie B o żym . W iersze Pism,u Św ięteg o , któ re są cyto w a n e dla p o d trzym a n ia te j n a u k i są całkow icie błędnie in te rp re to w a n e i nie u w zg lę d n ia ją k o n te k s tu . Ja k a za te m je s t p ra w d ziw a n a u k a c h rześc ija ń sk a w te j d ziedzinie? P ism o Ś w ię te bardzo m ocno p odkreśla doskonałość ofiary C h ry stu so w e j i pełnię Bożego p rze­

baczenia. Ś m ierć C h rystu sa zaspokoiła całkow icie żądania sp ra w ied liw o ­ ści B o żej i dla tego Bóg darm o i w pełni przebacza ty m , k tó r z y zau fa li C hrystusow i. Ż ądanie dalszego zadośćuczynienia w fo rm ie cierpień czyść­

cow ych sugerow ałoby, że albo za d o śću czyn ien ie zlozone p rze z C hrystusa je s t n iew ysta rcza ją ce, albo że Bóg O jciec w y m a g a d alszej ka ry i w ted y , g d y ju ż istotna kara została w ym ierzo n a . I n n y m i słow y, czyściec za p rze ­ cza z je d n e j stro n y doskonałości pojed n a n ia C hrystusow ego a z drugiej — sp ra w ied liw o ści Boga.

„K rew Jezu sa C hrystusa, S y n a Jego oczyszcza nas od w szelk ie g o grzechu’’

(1 Ja n 1,17) p ow iada S łow o B oże i dlatego b yło b y p ew n eg o rod za ju a fro n ­ te m w sto s u n ku do S y n a Bożego p rzy p u szc zen ie naw et, ze ja k ie ś dalsze o czyszczenie je s t potrzebne. „Którego (C h rystu sa ) Bóg w y s ta w ił ja k o ofia­

rę przebłagania, w e k r w i jego prze z w ia rę” (R zym . 3,25). C zy m a m y po ­ w iedzieć, że ta ofiara przebłagania została odrzucona, lub gorzej, p rzy jęta ale Bóg żąda jeszcze w ięcej? N a leży b ow iem p o d kreślić, że chodzi tu ta j nie ty lk o o o czyszczenie g rzesznika, ale o zadośćuczynienie, któ re m a być złożone Bogu. N asz P an w y p o w ie d zia ł ta k ie oto Słow o za p ew nienia: „Za­

p raw dę, zapraw dę p o w ia d a m w am : k to słow a m ego słucha i w ie rzy te m u , k tó r y m ię posłał, m a ż y w o t w i e c z n y i n i e p rzy jd zie na sąd, ale przeszed ł z śm ierci do ż y w o ta ” (Jan 5,24). Do um ierającego w u p a m ięta - n iu łotra na k r z y ż u P an sk iero w a ł obietnicę niezw ło czn eg o p rzejścia w re ­ giony w iec zn ej św iatłości: „ Zapraw dę pow ia d a m ci: d zisiaj b ęd ziesz ze m ną w ra ju ”. W p o d o b n ym d u ch u w yp o w ia d a ją się apostołow ie. Dla Pawła

„życie to C hrystus, a u m rze ć z y s k ”. Pragnie on „zejść ze św iata i być z C h rystu sem , bo to d aleko le p ie j”. Dla każdego chrześcijanina śm ierć straciła sw o je żądło. D ogm at o czyśćcu chce pozbaw ić w ierzących te j rado­

ści, k tó ra uń n n a być ich u d zia łem ró w n ie ż w ch w ili odejścia. P aw eł u p o ­ m in a T esaloniczan, by z p ow odu śm ierci sw oich n a jb liższych nie sm ucili się ja k poganie, k tó r z y nadziei nie m ają. A le ja k ż e m ożna b yło b y się nie sm ucić, g d y b y ci n a jb liżsi nie odchodzili do C h rystu sa lecz do czyśćca, którego cierpienia m a ją się rów nać cierpieniom, p iekła ? B łogosław iony niech będzie Bóg za to, że praw da p rze d sta w ia się zu p e łn ie inaczej. Dla lu d zi nieodrodzonych przeznaczone je st piekło, ale dla tych, k tó r z y są w C h rystu sie — w ieczn e szczęście, radość, ży cie w ieczn e, słow em : Niebo.

T rzecia m o żliw ość nie istn ieje. E. Cz.

2

(3)

WIERZĘ W ŚW IĘTY KOŚCIÓ Ł POW SZECHNY

\J L 7 ierzę w św ięty K ościół P ow szech n y — społeczność św ięty ch ” — brzm i jeden z członów trzeciego artyku łu „A postolskiego W y­

znania W iary”. P o jęcie KOŚCIÓŁ w y w o d zi się ze starotestam entow ego p ojęcia KAHAL. H e­

brajskie K AH AL oznacza zw ołan e zgrom adze­

nie. P rzyczym w Starym T estam en cie chodzi tutaj o zgrom adzenie k ultow e. W Sep tu agin cie, greckim przekładzie Starego T estam entu, sło­

w o K AH AL przetłum aczono: EK KLESIA (ła­

cińska transkrypcja: ECCLESIA). W klasycznej grece słow o to oznaczało zgrom adzenie ob yw a­

teli, zw ołane przez posłańca lub przez d źw ięk trąby herolda .W N ow ym T estam en cie słow em tym zaczęto określać g m in y chrześcijańskie. A w ięc ECCLESIA czyli kościół, kongregacja, zbór — to zgrom adzenie w y w o ła n y ch ze św ia ­ ta ludzi, którzy należą do Chrystusa. Ta p rzy­

należność do Jezusa C hrystusa zostaje zapo­

czątkow ana w tedy, g d y człow iek zostaje p ow o- łan y przez Ducha Ś w iętego do u czestn iczen ia w dokonanym d ziele Chrystusa. Jest to w ięc praca D ucha Ś w iętego, w w y n ik u której po­

w staje zgrom adzenie p ow ołanych czyli Kościół.

Z pojęcia K ościoła m usim y w yelim in ow a ć w szystko, o się łączy z pojęciem jak iejś lu d z­

kiej organizacji, zgrom adzenia czy tow arzy ­ stw a, istniejących z pow odu ludzkiej decyzji lub dzięki u m ow ie jakiejś gru p y ludzi. Zbór chrześcijański p ow stał i istn ieje n ie z pow odu decyzji człow ieka, lecz na p odstaw ie p ow oła­

nia Bożego. Zbór stan ow ią ludzie, którzy zosta­

li zgrom adzeni przez D ucha Ś w ięteg o na w e ­ zw anie sw ego Pana. K ościół n ie p ow stał z te ­ go powodu, że zn aleźli się lu d zie o podobnych poglądach i p ow ied zieli: „załóżm y K ościół”.

N ie! Ludzie n ie m ogą założyć K ościoła. G dzie są u siłow an ia w tym kierunku, w y n ik i są w ą t­

pliw e. R eform ator Jan K alw in często odnosił do K ościoła pojęcia w ojsk ow e: ia com pagnie des fid eles, a oddział w o jsk o w y zbiera się nie na zasadzie dobrow olnej u m ow y, lecz na pod­

sta w ie rozkazu. Zbór je st w ięc społecznością ludzi, których B óg p o w ołał do słu żb y — do­

czesnej i w iecznej — a w rezultacie do życia w iecznego. Tam gd zie Duch Ś w ię ty zgrom adzi ludzi, p ow staje w id zia ln y zbór chrześcijański.

K ościół m usi posiadać rów nież form ę w id zial­

ną.

Pism o Ś w ięte i sym b ol apostolski m ów i o jedn ym K ościele. D latego też w y z n a n ie : „ w ie­

rzę w K ościół P o w szech n y ” oznacza w iarę w

jeden organizm lud u Bożego, k tóry u słyszał głos Pana. Ta szczególn a p rzynależność do C hrystusa w y w o łu je także jedność Jego w ier­

nych. O czyw iście, że istn ieją różnice m ięd zy poszczególnym i k ościołam i w id zialn ym i. I pra­

w d ziw y ekum enizm n ie polega na lek cew aże­

n iu lub niedocen ianiu tych różnic. A le w każ­

dym praw d ziw ym k ościele w id zialn ym są ce­

ch y pozw alające poznać, że i tam jest lud, któ­

ry u słyszał głas Pana. W każdym z nich są ci, którzy w sw oim konk retn ym k ościele w i­

d zialnym tw orzą ow ą ECCLESIA. „A lbow iem gd zie są dwaj albo trzej zgrom adzeni w im ię m oje, tam jestem w pośrodku ich ” (Mt, 18,20)

— i to je st K ościół. K ościół je st w szęd zie tam, gd zie je st Chrystus.

W yznanie w iary pow iada d a le j: „w ierzę w św ię ty K o śció ł”. Co to znaczy? Z godnie z P ism em Ś w ięty m p ojęcie św ięto ści oznacza w p ierw szym rzędzie separację, oddzielenie. Ist­

n ieje w ie le św ieck ich zgrom adzeń, organizacji itp., ale je d y n ie zgrom adzenie chrześcijan jest i m oże b yć ECCLESIA SA N C T A (św ięty K oś- ciół). A w ięc K ościół tw orzą lu d zie z jednej stron y w y w o ła n i ze św iata, a z drugiej — po­

w o ła n i do życia i słu żb y w św iecie. „N ie pro­

szę, abyś ich w z ią ł ze św iata, ale abyś ich za­

ch ow ał ode złeg o ” (Jan 17,15).

N icejsk ie w yzn a n ie w ia ry przy określeniu K ościoła dodaje jeszcze s ło w o : „apostolski”.

Z naczy — oparty na całości nauki apostol­

skiej. K ościół m a obejm ow ać całość zw iasto­

w an ia apostolskiego. J eśli jakiś zbór podkreśla jakąś jedną prawdę, biblijną naw et, ale w y ję ­

tą z całokształtu zw iastow ania apostolskiego, staje się sektą.

Z p ojęciem K ościoła je st nierozerw alnie zw iązane zagadnienie m isji. J eśli K ościół traci ducha m isyjn eg o przestaje być K ościołem w p ełn ym znaczeniu tego słow a. K ościół istn ieje d zięki zleceniu, które otrzym ał od sw ego Pana W ierzący w Jezusa C hrystusa zostali w y sła n i z konkretnym zadaniem : „Idąc na w szy stek św iat, g ło ście E w an gelię w szy stk iem u stw o ­ rzen iu ...” (Mk. 16,15).

K ościół istn ieje rów nież dzięki n adziei na przyszłość; zm ierza do określonego celu: pano­

w an ia K rólestw a Bożego. Tak w ięc K ościół ja-^

ko społeczność w yw o ła n y ch ze św iata przez D ucha Ś w ięteg o ludzi, w ierzących w Jezusa Chrystusa, żyje, zw iastu je E w an gelię i służy w u staw icznym oczekiw aniu nadchodzącego Pana.

W. w .

(4)

S T A R S I

S

piesząc na św ięto do Jero­

zolim y A p ostoł P a w eł za ­ trzym uje się w M ilecie. D o M i- letu przez posłańców zaprasza starszych braci zboru w E fe­

zie na naradę braterską. Zbór efesk i posiadał braci zasługu­

jących w p ełni na to zaszczyt­

ne m iano starszych braci. Roz­

w ażm y krótko, co N o w y T e­

stam ent m ów i o takich bra­

ciach. Z Pism a Ś w ięteg o w y ­ nika jasno, że „starsi bracia”, to inaczej —• biskupi, w łodarze Boży, w ych ow aw cy, opiekują­

cy się społecznością chrześci­

jańską, ży w y m zborem Chry­

stu sow ym i głoszący czystą E w angelię, zgodnie z w olą J e ­ zusa Chrystusa, (por. Dz. Ap.

20,17— 28, Tyt. 1,5— 7, Piotra 5,2— 1. Ż y w y zbór chrześcijań­

ski zgodnie ze strukturą opar­

tą na P iśm ie Ś w ięty m p ow i­

nien m ieć starszych braci (Dz.

Ap. 14,23,20,17). O kreślenie

„ S T A R S I” w m n iejszym stopniu w skazuje na w iek , sta­

rość, a w w ięk szym stop n iu na dojrzałość duchową, dośw iad­

czenie i w yk azan ie się pracą dla spraw y Pańskiej. N om ina­

cje na starszych znajdujem y w Piśm ie Ś w iętym . W księdze D ziejów A postolskich 20,28 -—

czytam y... „m iejcie pieczę o trzodę, w śród której Duch Ś w ięty w as biskupam i ustano­

w ił”. Jest to n iew ą tp liw y p rzy­

w ilej m ieć pow ołanie przez D u ­ cha Ś w iętego na starszego bra­

ta w zborze ludzi w ierzących, nabytych J ego w łasn ą krwią.

Jakie k w alifikacje p ow inien posiadać starszy zboru? N ie ­ w ątp liw ie przydatność do spra­

w y Pańskiej i zboru m usi być jednym z m iernik ów charakte­

ryzujących starszego brata, a nie „przede w szy stk im ” d ługo­

letn i staż. Starszego brata p o­

w in na cechow ać dojrzałość w życiu chrześcijańskim , to zna­

czy w służbie dla Pana. D oj­

rzałość ta m usi w yn ik ać z oso­

bistych przeżyć z Jezusem , po­

za tym m usi być poparta zna­

jom ością Słow a Bożego i do­

brym zrozum ieniem . W 1 liście Ap. Paw ła do Tym. 3,6 czyta­

m y: „nie n ow otn y, gd y ż m ógł­

b y się w zbić w p y ch ę”. Jeśli brat n ie p otrafi zarządzać do­

m em sw oim , n ie m oże m ieć p ieczy o dom B ozy, je śli jest słaby w dom u sw oim , będzie te ż słabym w D om u B ożym . Starszy m usi w y c h o w y w a ć sw ój dom w p osłu szeń stw ie, bo jaźni i m iłości do Boga. (por.

1 Tym. 3,4— 5). M usi też cie­

szyć się dobrą opinią wśród otaczających go ludzi św iec­

kich. Salom on p ow ied ział: „ le­

psze jest dobre im ię, niż w o n ­ ne o lejk i”, (por. Kazn. Salom . 7,1). N ie m oże b yć przeciw ko starszem u bratu zarzutów n a­

tury m oralnej ze stron y ludzi otaczających go na codzień.

Brat taki n ie m oże m ieć p o­

w iązań z jakąś n ieu czciw ą ro- robotę, lub b yć zam ieszan y w jakieś n ieu czciw e m achinacje.

N ikt sam sieb ie starszym bra­

tem m ianow ać n ie m oże, jak tez n ik t w b rew sw ej w oli n ie m oże piastow ać urzędu starsze­

go, poniew aż do tego potrze­

bne je st w ew n ętrzn e św ięte p o­

w ołan ie. J eśli ktoś m a p ragn ie­

nie i odczuw a w ew n ętrzn ą m oc pow ołania, darow aną m u przez Boga, ten będzie słu ży ł B ogu i jego lud ow i praw idłow o, w ier­

nie, dobrow olnie, z m iłości i z całego serca, a n ie dla sproś­

nego zysku. (por. 1 P iotra 5,2).

Starsi m uszą paść trzodę i z troską dobrych pasterzy w prow adzać ją na zielon e n i­

w y , m uszą ją też chronić przed zły m i w ilkam i, m ów iącym i i czyn iącym i złe rzeczy (Dz. Ap.

20,22— 30). Troska o trzodę Bo­

żą i jej k arm ienie m usi iść też w parze ze stałym jej w zro­

stem duchow ym i rozw ojem starszych braci, pow ołanych do tej służby. Obrazy znakom itych m alarzy, ukazujące dobrego pasterza pokazują człow ieka, który troszczył się o p ow ierzo­

ną trzodę i chronił ją od dzi­

kich zw ierząt. P astersk i kjj b y ł jego bronią, a trzoda przy tak uzbrojonym pasterzu czuła się bezpieczną. W starych krajach W schodu k rólow ie b yli porów-, n y w a n i do pasterzy i m ów iono o nich, że w sw ojej dobroci i m iłości troszczyli się o dobro

i b ezp ieczeń stw o sw oich lu ­ dów.

W spom nijm y na pasterską służbę naszego Pana. On s z u ­ kał zgubionej ow cy, a g d y zna­

lazł n ió sł ją na sw y ch ram io­

nach i chronił, od n ieb ezp ie­

czeństw , aż w p row ad ził ją do owczarni. Starszy brat p o w i­

n ien być duszpasterzem i d la­

tego pow inn a ' echow ać go u- m iejętn ość służenia, stałość, przyzw oitość, um iar i dobry przykład: W 20 rozdziale Dz.

A p ostolskich A p ostoł P a w eł przedstaw ia starszym zboro­

w y m w E fezie przykłady, jaki­

mi p ow in n i być bracia i ku te ­ m u słu ży sw oim osobistym przykładem . Ż egnając się z braćm i w E fezie m ów i o sw ej skrom ności, p ośw ięceniu , m o­

d litw ie, łzach i w ierności, pro­

sząc ich o p ośw ięcen ie i troskę nad p ow ierzoną im trzodą. A - post i P iotr w sw oim liście zw raca u w agę starszym że n ie p ow in n i i nie w oln o im pano- v.-ać nad trzodą (por. 1 Piotra 5,3). P odobnie jak pasterze, o których czytam y w P iśm ie Ś w ięty m m ają prow adzić p o­

w ierzon ą im trzodę bez pędze­

nia i bez pom ocy psów. W o- brazach pasterzy W schodu, pies je st elem en tem obcym i n ie­

pożądanym .

Starsi m ają być n au czycie­

lam i, do ich obow iązków n a­

leży czujność i obrona zboru i dlatego p ow in n i patrzeć, w i­

dzieć i ostrzegać przed elem en ­ tam i obcym i i siłam i rozkłado­

w ym i, próbującym i rozbijać zbór od w ew nątrz. O pow iada­

ne i w yk ład an e nauki z Pism a Ś w ięteg o przez starszych bra­

ci p o w in n y utw ierdzać w ier­

n y ch i p rzekon yw ać n iew ier­

nych i szukających prawdy.

Starsi m uszą w ięc być cierpli­

w i i w y tr w a li w troskach o zbór, uzależn ien i od m od litw y, niestru d zen i w p ostęp ow an iu i w inform ow aniu w D uchu C hrystusow ym . J eśli w zborze znajduje się kilku starszych braci, to zrozum iałym jest, że w szelk ie problem y zboru po­

w in n y b yć rozstrzygane ko­

lek ty w n ie w jedności, m iłości, w e w zajem n ym poszanow aniu i zaufaniu. Starsi pow inni się cieszy ć uznaniem i zaufaniem zboru, a p ow ierzone im przez

4

(5)

Boga obow iązki spraw ow ać go­

dnie, w poczuciu odpow iedzial­

n ości za tych wśród których pracują. D la ich służby, pracy, pow ołania i godnej p ostaw y zbór p ow in ien darzyć ich sza­

cunkiem , m iłością i nosić w m od litw ach (1 Tesal, 5, 12—

13). W zborze, podobnie jak i w św iecie istn ieją ludzie, k tó­

rzy n ie chcą b yć nikom u pod­

porządkow ani i tw ierdzą n ie ­ raz z całą stanow czością, że są posłuszni Pan u i za sw o je p o­

stęp ow an ie odpow iadają przed Panem . A jednak P ism o Ś w ię ­ te m ów i: „bądźcie p osłuszni przew odnikom w aszy m i bądź­

cie im u leg li, oni to bow iem czuw ają nad duszam i w aszym i

i zdadzą z tego sp ra w ę”, (por.

Debr. 13,17). Pasterze i ow ce znajdują się razem i w spółpra­

cują razem . N iech Bóg b łogo­

sła w i w spółpracę, służbę i jed­

ność ludu S w ojego, w y p ełn ia ­ jąc p o św ięcon e serca dla Jego służby m ocą z w ysokości.

K azim ierz M u ta n ty

KAMIENIE NA NAPIERŚNIKU ARCYKAPŁANA

„ U c z y n is z t e ż n a p i e r ś n i k s ą d u r o b o tą h a f t a r s k ą , w e d ł u g r o b o t y n a r a m i e n n i k a u r o b i s z g o ; z e z ło ta , z h i j a c y n t u , i z s z a r ła tu , i z k a r m a z y n u d w a k r o ć f a r b o ­ w a n e g o , i z b ia łe g o j e d w a b i u k r ę c o n e g o u c z y n i s z g o ...

I n a s a d z is z w e ń p e łn o k a m i e n i a , c z t e r y r z ą d y k a m i e n i a , t y m p o r z ą d k i e m : ...

A t y c h k a m i e n i z i m i o n a m i s y n ó w I z r a e l s k i c h b ę d z ie d w a n a ś c i e w e d ł u g i m io n ic h ..."

I I M o jź . 28,15.17,21

S

ŁUŻBA a rc y k a p ła n a w Iz ra e lu to p rze p ię k n y o b raz p ra c y naszego Z baw iciela Je z u sa C h ry stu sa, k tó ry za n as o rę d u je p rzed tro n em Bożym. C iekaw e są w szy stk ie szczegóły o d zien ia arcy k ap ła ń sk ie g o , k tó re m ó w ią o jego sta n o w isk u i służbie n arodow i Bożem u. W a rty k u le ty m chcem y zw rócić uw agę n a n a p ie rśn ik arc y k a p ła n a , k tó ry b y ł w y sad zo n y kosztow nym i k am ie n ia m i w czterech rzę d ach , po trzy kam ien ie w każdym rzędzie. N a k a m ien iac h tych były w p isa n e im iona poszczególnych pokoleń iz ra e l­

skich. K ażde z nich m a in n e znaczenie, a ja k nam to opisuje 49 rozd ział p ie rw sz ej księgi M ojżeszow ej, p a tria rc h a Ja k u b , ojciec pokoleń iz ra elsk ich n a p e ł­

niony D uchem p ro ro c k im p rze k aza ł k aż d em u z swoich d w u n a stu synów in n e błogosław ieństw o. W szystko to chcem y obejrzeć w św ie tle S łow a Bożego, aby w ziąć z tego n au k ę dla naszego codziennego życia a podziw iać p rzy tym bogactw o ła sk i Bożej, k tó rą o k az u je sw em u um iłow anem u ludow i.

K osztow ne k am ien ie były o sad zan e n a n a p ie rś n i­

ku a rc y k a p ła n a w n a s tę p u ją c e j kolejności o m a w ia ­ jącej zaraze m kolejność 12 p o k o le ń : (II Mojż. 28, 17—20):

W pierw szym rzędzie:

W drugim rzędzie:

W trzecim rzędzie:

W czw artym rzędzie:

1. ru b in — Ju d a (sardyjusz)

2. to p az — Isa sz a r 3. szm aragd — Z abuion

4. k a rb u n k u ł — R uhen 5. sz afir -— Bym eon

6. jaspis — Gad

(diam ent)

7. lin k uriu sz — E fraim (opal)

8. agait — Manas.es

9. am ety st •— B e n ia m in 10. chryzolit — Dam 11. onyks — As-e-r

(onychin)

12. b eryl — N eftali

1. SA R D Y JU SZ (RUBIN). JU D A — „N IE C H A J BĘD ZIE BÓG W Y SŁAW IO N Y ”

(IV M O JŻ. 10,14)

N a p ierw szy m k o sztow nym k a m ie n iu a rc y k a p ła ń ­ skiego n a p ie rśn ik a było w y ry te im ię Ju d a . B a rw a k a m ie n ia b y ła ru b in o w o - czerw o n a. J e s t tu za d z i­

w ia ją c a zgodność w ypow iedzi J a k u b a o pokoleniu Ju d a : „U w iąże u w in n e j m a cic y o ślę swe; om yje w w in ie szatę sw oją, a w e k rw i jagód w innych odzienie sw oje. C zerw ieńsze ocizy jego nad w ino (I Mojż. 49,11.12). O m yć w w in ie oznacza po k ro - pienije k rw ią P a n a Jezu sa. P a n Je zu s je s t tą w in n ą la to ro ślą, a m y zw ią zu jem y całe nasze życie z Jego osobą, a to nie ty lk o w e dni odpoczynku, ale i w pow szednie dni p rac y . Osioł był n ie za stąp io n y m po ­ m ocnikiem w codziennej ciężkiej pracy . S z a t a je s t p rzezn ac zo n a do u ro czy sty ch chw il i d,o odpo­

czynku. J e s t o n a sym bolicznym w y ra że n iem tego ja k spędzam y w olne chw ile i ja k odpoczyw am y.

O d z i e n i e m ów i io naszej codziennej czynności, 0 naszej p rac y , a to m a być ró w n ie ż o m y te k rw ią Pana Jezu sa. P ra w d z iw e dzieci Boże nie są ch rze­

śc ija n am i tylk o w niedziele i św ięta. P rzecież nie ludziom , and n a oko, lecz, P a n u służym y i w sw ym ziem skim pow ołaniu.

My, k tó rz y m a m y P a n a Je z u sa w n ie b iesk iej św ią­

ty n i, ja k o sw ego w ielkiego A rc y k a p ła n a , spoczyw a­

m y n a Jego se rc u i w 1 codziennej ciężkiej pracy, ja k i w .chw ilach odpo czy n k u i spokoju. N ie p a ­ trz y m y też i ,na. tę n a jcię ższ ą p racę, jako n a h a ró w ­ kę, ale u w iąz u je m y sym bol n aszej p rac y , swego

„o sła” do w in n e j la to ro śli. A postoł P a w e ł to w y ra ­ ził sło w am i: „W szystko m ogę w C h ry stu s ie ”. P an Je zu s je s t t ą w in n ą la to ro ślą a m y p rzy w ią zu je m y cały n a sz żyw ot dio M ego. N asza p ra c a i nasz o d ­ poczynek są spojone z k rw ią P a n a Jezu sa. Rów nież Izrae lic i n a ro zk a zan ie P a ń sk ie s ta w ia li obóz i na ro zk a zan ie P a ń sk ie ciągnęli (IV Mojż. 9,23). T ak m a być i u mas.

Ja k u b nie m ów i ty lk o o szacie i odzieniu, ale 1 o oczach. N asze żyw e i rad o sn e spo jrzen ie św ia d ­

(6)

czące o -w ew nętrznym p o k o ju i ra d o ść szerzące, je st owocem oczyszczającej m ocy k r w i P:ana Je zu sa , przez k tó rą grzech zo stał u su n ię ty z naszego życia.

2. T O P A Z ISASZAR — „ZAROBEK",

„WYNAGRODZENIE" (IV MOJŻ. 10,15)

D rugim kosztow nym k am ien iem n a n a p ie rśn ik u A aro n a b y ł topuz, złotożółtej b arw y . W edług p ie r ­ w otnego te k stu , znaczenie tego słow a jes-t zw iązane z o k reśle n ie m : „zm ierzać do celu, do pew nego p u n k tu lub m iejsca, szukać, dom yślać się".

Topaz b ogato w y stę p o w a ł n a pew nej w yspie. M a­

ry n a rz e ponosili w iele tru d u , za n im ją zn ajdow ali.

Z tej przyczyny k am ień , k tó ry się ta m znajd o w ał, n azw ali topazem . B ył o n w y n ag ro d ze n iem za pilne sizukanie. T em u znaczeniu odp o w iad a im ię Isa sz a r, k tó re było w y ry te n a ty m k o szto w n y m k am ieniu.

Ja k u b , w d u c h u p ro ro c k im pow iedział, ż-e „leży m iędzy dw om a b rze m io n am i” (I Mojż. 19,14).

W naszym życiu m a m y do czy n ien ia z dw om a b rzem ionam i, ja k to pisze A postoł P a w e ł w Liście do G alatów rozdz, 6, w iersz e 2 i 5. W edług tego c y ta tu P ism a k ażd e dziecko Boże pow inno ochotnie nosić te d w a brzem iona, to znaczy „ je d n i dru g ich "

o raz „sw oje w ła s n e ”. W tekście o ry g in a łu , w w ie r­

szu dru g im je s t uży te słowo „c ię ża r”, a w w iersz u p ią ty m : „b rzem ię”. B rze m io n a ^ d ru g ich ” nosić je s t ciężej i d lateg o w iersz d ru g i m ów i o „ciężarze”, k tó ry p rzy c isk a do- ziem i i n ie ra z p o w o d u je upadek.

W w ierszu p ią ty m je s t uży te słow o „brzem ię" albo

„jarzm o ”, k tó re k aż d y sa m nosi. Tego- sło w a użył P a n Jezu s k ie d y m ów i „jarzm o M oje w dzięczne je st, a brzem ię M-oje le k k ie je s t” (Mąt. 11,30). Z o b y ­ d w om a brzem io n am i spoczyw am y n a se rc u naszego B ana, k tó ry n a s m iłu je, a k to spoczyw a w Nim z n a jd u je ulgę i odpoczynek du|szy, a to je s t naszą nag ro d ą za poniesione tru d y . T ą cnotą odznaczali się synow ie Isasz ar, k tó rzy „u m ieli rozeznać czasy, ta k iż w iedzieli, co- k ie d y m ia ł czynić Iz ra e l”, a ta k też i m y m a m y rozeznać, ja k ie w dan ej chw ili m a ­ m y ponosić tr u d y k u chw ale naszego- P a n a , k tó ry bogato w yn ag rad za.

3. S Z M A R A G D . ZABULON — „MIESZKANIE”,

„OSIEDLE" (IV MOJŻ. 10,16)

T rzecim k osztow nym k am ien iem n a p ie rś n ik a n a j­

wyższego k a p ła n a b y ł sz m arag d , p ię k n e j zielonej barw y, podobnej do m o rsk ie j zieleni. M orze w P iś ­ m ie Ś w iętym je s t o b razem sta le n ie spokojnym n a ­ rodów. W p rze p ięk n e j h arm o n ii z ty m je s t słowo pro ro ck ie Ja k u b a o Z abulenie, że „będzie m ieszk ał p rzy b rzegu m o rsk im i p rz y p orcie o k rę tó w " (I Mojż.

49,13). W edług ty c h słów udziałem Z a b u lo n a był p o rt m o rsk i, gdzie było m ożna przeładow yw ać, w y ­ ładow yw ać i naład-owywać ciężkie ła d u n k i n a o k rę ty m arskie. J a k w dzięczne je s t to zadanie, ab y m io ­ ta n y m fa ła m i i zm ęczonym życiem ro zb itk o m m o rza ludzkiego um ożliw ić złożenie ich k ło p o tó w i cięża­

rów , i ukazać im ja k m-o-gą być u w o ln ie n i od sw ych grzechów . Łódź ich życia m-oże być znow u n a p e ł­

n io n a radością, pokojem , k tó re przy ch o d zą z w ia ry w P a n a Je z u sa C h ry stu sa, ja k o sw ego osobistego Z baw iciela.

P ierw o tn e znaczenie sz m arag d u n aw ią zu je do sło­

w a „błyskać się”, albo „bły sk i”, k tó re nam p rz y ­

p o m in a ją la ta r n ię m a rs k ą , k tó re j ś w ia tła są n a j­

lepszym p rze w o d n ik iem d la ty ch , k tó rz y z n a jd u ją się n a w zb u rzo n y m m orzu. J e s t to godne szczegól­

nej uw agi, że p ro ro c k ie p o słan n ictw o M esjasza w y ­ rażone sym bolicznie w p o k o le n iu Z ab u lo n (Izaj.

9,1), a że się to w y p ełn iło z p rz y jśc ie m P a n a Je z u sa (M at. 4,15.16).

T eraz n asz P an , ja k o n ajw y ższy K a p ła n n o si nas n a S w y m se rc u , abyśm y w szy stk im , z k tó ry m i się sty k a m y p o m a g a li c h ę tn ie w p rzy b y c iu do p rz y sta n i ciszy i pok o ju . To -szczególnie k o szto w n e za d an ie u k azy w ać in n y m w łaściw ą d ro g ę do- p rz y s ta n i n a b rze g u w ieczności; je s t to też naszym p rzy w ile jem i posłaniem .

4. K A R B U N K U Ł . RUBEN — „OTO SYN!"

(IV MOJŻ. 10,18)

„K arb u ,n k u lu s” ozn acza po ła cin ie „m ałe w ęg li­

k i”, a tę płom ieńno-iczerwo-ną b a rw ę m ia ł te n kosz­

to w n y k am ień , zw a n y też g ra n a te m . N a n im było w y ry te im ię Jak u b o w c g o sy n a p ie rw o ro d n eg o — R u- bena, k tó ry je d n a k d la sw ego grzech u s tra c ił p rz y ­ w ile j pierw oirodztw a, a zn a la zł się aż n a -czwartym m ie jsc u . J e s t to ilu s tra c ja szczególnego u p o m n ien ia d la nas: „T rzy m aj co m asz, aby n ik t nie w zią ł tw ej kocony” (O bjaw . 3,11). R u b e n s tra c ił piurw orodziw o a odpow iedzialność w o d za ja k o p ie rw o ro d n eg o , p rz e ­ szła n a Ju d ę (1 Krom. 5,1.2), ale dziedzictw o jego o trz y m a ł Józ-ef dla -swych d w ó ch synów .

W je d n y m ze s ta ry c h eg zem p larzy T a r gum,u J e r o ­ zolim skiego w y ra ż o n e je s t to ta k : „R u b en p ie rw o ­ ro d n y m ó j, tyś m oc m o ja i początek sta ro ś c i m ej.

T obie należałoby w ziąć -trzy części p o n ad tw ych b raci: k ap łań stw o ; p raw o pierw o ro d n eg o o ra z k ró ­ lestw o. P o n iew aż zgrzeszyłeś, prawo- p ie rw o ro d ztw a o trz y m a ł Józef, królestwo- J u d a a kapłaństw o' L e w i”.

Je ż e li człow iek n ie p a n u je n a d sw y m i p o żąd li- w ościam i (I Mojż. 49,2—4) i sw ą cielesnością, nie m oże być w odzem dru g ich , n ie m oże ich prow adzić.

J a k w ie lk a to b y ła s tr a t a d la Ruben,a i to z pow odu jed n eg o grzechu. P rz y w ile j sy n o stw a p rz y nim je d ­ n a k został.

J e s t p rz e p ię k n ą rzeczy w isto ścią być dzieckiem B o­

żym . To je s t n ie n a ru sz a ln e p ra w d -każdego czło­

w iek a , k tó ry się znow u zrodził z Boga. J e s t dziec­

kiem B ożym i zo stan ie n im n a w ieczność. P ło m ie n - n o -czerw n n y k o lo r karbunk-ułu p rzy p o m in a nam je d ­ n a k pow ażn e sło w a P ism a : ,,każdego ro b o ta ja w n a będzie ... p rz e z ogień o b ja w io n a będzie, a każdego ro b o ty ja k a je st, ogień dośw iadczy” (1 K o ry n t. 3, 13—15). A p ro ro k Z a c h a ria sz m ów i: „Iza,li te n nie je s t ja k o gło w n ia w y rw a n a z o g n ia ? ” (Zach. 3,2).

A dlatego- b ąd źm y czujni, abyśm y n ie po n ieśli s tr a ­ ty, ja k R uben.

5. S Z A F I R . SYMEON — „SŁYSZĄCY"

(IV MOJŻ. 10,19)

N a b łę k itn y m k am ien iu , obrazie n ieb iań sk ieg o spo­

sobu m y śle n ia było- w y ry te im ię S ym eona, k tó ry raz em z L ew im w y k a z a ł się k iedyś ta k bard zo nie n ie b iań sk im sposobem postęp o w an ia. Ja k u b osądza ich cizyn (I M-ojż. 49,5—7). S alom on m ia ł do św iad ­ czenie, że „lep iej je s t w e dw óch być, niż jed n em u bo jeżeli je d e n u p a d n ie , d ru g i -podźwignie to w a rz y ­ sza swego-” (Kazn. 4,9.10). O bydw aj cii b ra c ia nie

6

(7)

zan iechali sw ej p o m sty n a S ychem em i nad jego m iastem , ale przeciw n ie w sw ej zapalczyw ości i czy­

nieniu zła o b aj isię u tw ie rd z ili. A d la teg o je st godne uw agi, że m im 1» to L ew i o trz y m a ł za d an ie służby niebiańskiego p ow ołania d la całego Izraela, a też tą isłużbę pełnił.

Słowo sz afir oznacza te ż „w ygładzić”, „rozdzie­

lić”, „zgnieść”. T akim te ż b y ł w y ro k J a k u b a ( Mojż.

49,7); dziedzictw o S ym eona n ie trw a ło długo, a p o ­ kolenie to i jego m ia s ta ro zp ły n ę ły się w p o koleniu Judjy.

Zapalczyw y, u p a rty , g niew łiw y i z a tw a rd z ia ły był Sym-eon a przecież i on zn alazł się na n a p ie rśn ik u arcy k ap ła n a. B łę k itn a b a rw a sz a firu p rzy p o m in a nam , że te n naisz zły c h a ra k te r m u sim y zm ienić, a przebyw ać w n ie b iań sk iej atm o sferze i sposobie m yślenia. J e s t to obraz, ja k w ie lk a je s t ró ż n ic a m ię ­ dzy tym ja k im i m,amy być a czym w rzeczyw istości jesteśm y. J e s t to n asza b ie d a a je d n a k nasz P a n nosi n a s ,nla S w ym sercu.

6. J A S P I S (DIAMENT). GAD — „ZDOLNY DO BOJU”, „HUF”, „SZCZĘŚCIE” (IV MOJŻ. 10,20)

N a ty m n a jce n n iejszy m k a m ie n iu a rc y k a p ła ń sk ie - go n a p ie rśn ik a było w y ry te im ię Gad. D iam en t je st bezbarw ny, doskonale p rzezroczysty, szczególnie lś n ią ­ cy, o dznaczający się p ię k n ą g rą w szy stk ich kolorów , k tó re p o w sta ją z z a ła m u ją cy ch się w nim i o d b i­

ja n y ch p ro m ie n i św iatła. P iękność tego k a m ie n ia ujaw 'nia się wówczas,, gd y je s t o n o położony n a o d ­ pow iednim podkładzie. O bok n ajw ię k sz e j tw ardości, stą d słow a Jakuba,: „niezw yciężony”, je s t szczególną w łaściw ością diam en tu , że p o tra fi ta k w sp a n ia le z a ­ łam y w ać i o d b ija ć św iatło,

Z p o k o len ia G ad pochodził w ie lk i p ro ro k Eliasz.

Rów nież zgodnie ze w sp o m n ia n y m i w łaściw ościam i d ia m e n tu o p isa n i są m ężow ie z p o k o len ia G ad, k tó ­ rzy się przy łączy li do k r ó la D aw ida: „m ężow ie duży, sposobni do b o ju , noszący ta rc z e i kopie, k tó ry ch tw a rz e b y ły ja k liwie, a jako sa rn y n a górach p r ę d ­ cy” (1 KrOn. 12,8). G ad w ed łu g V Mojż. 33,20.21 w ykona spraw iedliw ość P a ń sk ą i sąd y Jego nad Izraelem . T akim b y ł też E liasz z p o k o le n ia Gad, k tó ry w oczach P a ń sk ic h b y ł p raw d ziw y m d ia m e n ­ tem , a był też w zię ty później w W ichrze w p ro st dio nifebia!.

Ja k u b m ów i: „G ad od w o js k a zw yciężony będzie, ale i o n potem zw ycięży” (I Mojż. 49,19). To je st h isto ria lu d u Bożego na ziem i, często p rze g ry w a pojedyncze b itw y , ale n a k oniec zwycięży. W zw ią z­

k u z ty m m a G ad zastęp cę w osobie Je fte g o (Sędziów 11), k tó ry często p rze g ry w a w b o ju w iary , ale p rz e ­ cież końcow e zw ycięstw o należy do niego w ra z ze sław ą Bożą.

7. L I N K U R I U S Z (OPAL). EFRAIM —

„URODZONY” (IV MOJŻ. 10,22)

K osztow ny k am ień linkuriusiz je s t -koloru b la d o - - niebieskiego w m lecznej bieli, z g rą -przepięknych b a rw fiołkow ych, niebieskich, czerw onych, zielonych i żółtych i, blask u , k tó re n a d a ją m u szczególnego pow abu. N a nim było w y ry te im ię E fra im , m łodszego sy n a Józefa. O św iadczenie J a k u b a , że synow ie J ó ­ zefowi są m u ja k o Rube-n, przeniosło pierwo-rodztwo na Jó zefa (1 K ron. 5,1), którego dziedzictw o w I z r a e ­

lu o trzy m ało jego dw óch synów. K iedy im Ja k u b błogosław i, sk rzy żo w ał n ad ic h g łow am i sw e ręce, aby m łodszem u Efraim iowi dać p ierw szeń stw o p rzed sta rsz y m Manas-e-sem. T ym znakiem k rz y ż a (pierw ­ szym w Biblii), ja k b y p rze w id zia ł życiow e tru d n o ści Józefa, k tó ry dla -sławy ja k ą m ia ł p rze d s»bą (sny), szedł do celu drogą u cierp ien a i. T en b ia ły opal z różnym i odcien iam i b a rw u k a z u je n am czyste życie, -pełne p ro m ie n i i -odmian. B łęk itn y odcień mó-wi o n ie b iesk im pow o łan iu w e d łu g p la n u Bożego-.

Bóg d ał nam sta n o w isk o synów i córek, -a n a s z d u ­ chow y sta n m a być ta k im ob razem , ja k o ty m m ów ią b a rw y li-nku-riusza,

Z p o k o len ia E fra im b y ł Jo-zue, k tó ry p rze b y w a ł sta le w słu ż b ie Bożej a is-tał się w odzem n aro d u Izraelskiego, i w p ro w a d ził g-o do K an a an u . A le był rów n ież z tegoż p o k o len ia Jero-boam, k tó ry o d erw ał 10 po-koleń iz raelskich i z a b ra n ia ł im chodzić d-o Jeruz-alem u. I w n aszy m życiu -objaw iają się te dw a k ie ru n k i. D latego czuw ajm y!

8. A G A T . MANASES — „KTÓRY DAJE ZAPOMNIEĆ” (IV MOJŻ. 10,23)

Ó sm y k a m ie ń n a p ie rś n ik a w y k a z u je n ajbogatszą sk a lę odcieni i b a r w od n ajcz a rn ie jsz e j czerni do n ajcz y stsz ej bieli. BairWy t e w y stę p u ją w f-ormi-e żyłek i skupień, bogato- p rz e p la ta ją c y c h się w za­

jem nie. Jó z e f n az w ał swego- p ie rw orodnego -syna Manais-es-em, k tó re t-o im ię m ów i q ty m , że trzeb a zapom nieć nie ty lk o 6 czarn y ch cierp k ic h chwila-ch życia, ale i o iswych d o b ry ch czynach i trad y c jac h . N ie p o w in n iśm y żyć przeszłością, u b ie ra ją c się w nią, ja k w w aw rzy n y . Jó z ef za p o m n ia ł o „agacie"

sw ego życia, p odobnie ja k A postoł P aw eł, k tó ry pisze: „ n a to- -co za m n ą je st za p o m in a ją c a do tego, 00 p rz e d e m n ą je s t spiesząc ... bieżę do k re s u p ow o­

ła n ia Bożego” (Filip, 3,14). Im ię Manase-s n am p rz y ­ pom ina, że m-amy za-bominać o w szelkich k rz y w ­ dach, k tó re nam k to k o lw ie k w y rz ąd z ił ta k , ja k i J ó ­ zef -zapom niał -ot n ie n aw iśc i Bwych b raci. A ja k aż t-o była nienlaWi-ść, skoro go chcieli zabić! W ielu w ierzący ch n ie ste ty nie m a w sobie Manase-sa, żyją w sp o m n ie n ia m i sw ych k rz y w d i upokorzeń, stale to m a ją p rze d oczym a a -serca ich są pełne sm u tk u 1 gorzkości. P-otem się też dziw ią, dlaczego im P a n nie d a je E fra im a i nie są „ u ro d n y m i”. K iedy Ja k u b b łogosław ił -sWytm w n u k o m , skrzyżow ał n a d nim i sw e ręce. A bez „ k rz y ża” nie m a b łogosław ieństw a, ale w k ażdym sam o zap arciu i pokorze, k tó ra p ro ­ w adzi dio- w zajem n eg o od p u szczan ia krzy w d Bóg d a je o b fite błogoisłaWi-eństwo. Często też Bóg p ro ­ w adzi naisz żyw ot p rzez -smutki i u cierp ien ia, aby nas ubogacić sw ym pokojem i n ie b ia ń sk ą radością.

Z ap o m in ajm y przeto o k rzy w d ach i sm u tk ach , bądźm y ja k o Gede-on, k tó ry po-chodził z pokolenia Manasws-owegO', m ąż w aleczn y (Sędziów 6,12), k tó ry się odd zielił od grzechów sw ych ojców a B óg dał m u -nad n ie p rz y ja c ió łm i Iz ra e la oraz rad o ść i pokój do serca jego-, ja k i trżraelozyków.

9. A M E T Y S T . BENIAM IN — „SYN PRAWICY”

(IV MOJŻ. 10,24)

T en k osztow ny k a m ie ń je st k o lo ru fiołkow ego, czę­

sto z -odcieniem czerw onaw ym . W staro ży tn o ści w ie ­ rzono, że am ety st chroni p rze d o-piciem, m oże d la ­

(8)

tego, że czasem był k o lo ru podobnego do w ina. W y­

ry te było na nim im ię najm łodszego syna Ja k u b a , k tó reg o u m ie ra ją c a m a tk a n az w ała też B eneni — syn m ej boleści. T en sy n p ra w ic y m ia ł w ielu potom ków , k tó rzy nie w ła d a li p ra w ą rę k ą (Sędziów 3,15; 20,15.16).

W zgodzie z p ro ro c k im słow em J a k u b a (I Mojż.

49,27) było w tym p okoleniu w ielu d o sk o n ały ch strz e l­

ców, w ojow ników , a m iędzy nim i pierw szy, k ró l iz ra elsk i Saul. L ud iz ra e lsk i tego k ró la sobie w y ­ m ógł w b re w B ogu i przeżył z nim dużo boleści. J a k .S aul prześlad o w ał D aw ida, ta k te n d ru g i S aul, też z p o k o len ia B eniam in, b y ł prze ślad o w c ą syna D aw i­

dowego, Je zu sa a w sw ej w ojow niczości w y lał w iele k rw i uczniów P ań sk ic h , aż się opoił sw ym i sukce- mi. W końcu z e tk n ą ł się z „K osztow nym K am ie­

n iem ” (1 P io tra 2,4), k tó ry go z tego u p o je n ia u w o l­

n ił i w y trzeźw ił tak , że z S a u la p o w sta ł w ielk i A postoł P aw eł. Ju ż w ięcej n ie b y ł w u p o je n iu ciem ­ nością, a le sta ł się „synem d n ia ” (1 Tess. 5,5—8).

S tało się to n a u k ą i p rzy k ła d em d la nas, ja k m a w yglądać i nasze p rzy jście do B oga, a m ianow icie przez.:

a) poznanie p raw d y i u w o ln ien ie od sidła sz a ta n a (2 Tym . 2,26),

b) opuszczenie g rzechu (1 K or. 15,34),

c) czujność, żyw ot m o d litw y i n ad zieja, k tó ra spoczyw a na m iłości Bożej o b jaw ionej w P a n u Je zu sie (1 P io tra 5,8; 4,8; 1,13), d) ochotne cierpienie dla. P a n a i p raco w an ie

ja k o ew angeliści (2 Tym . 4,5).

Po dożyciu ła sk i Bożej i p o d d an iu się całkow itym P a n u Jezusow i w y zn a je też n a jw sp a n ia lsz y z synów B eniam in a: „D obrym bój bojow ał, biegu do k o n ałem , wiairę zachow ałem ”. W nim o sią g n ęła najw yższy szczyt w ojow niczość synów p o k o le n ia B an iam in , ja k to pow iedział Ja k u b w sw ym b łogosław ieństw ie (I Mojż. 49,27). T en proroczy ob raz Ja k u b o w y p rz e ­ w yższa chyba je d n a k o b ra z późniejszy n ak re ślo n y przez duchow y w zrok M ojżesza, k tó ry pisze o B e­

n iam inie ta k : „T en jest, n a jm ilsz y P an u , będzie m ie sz­

k a ł przy nim bezpieczenie, b ro n ić go będzie n a k a ż ­ dy dzień, a m iędzy ra m io n y Je g o przebyw ać b ę ­ dzie” (V Mojż. 33,12).

N a te ry to riu m B e n ia m in a było Je ru z a le m , a w nim s ta ła św iąty n ia. Od p rze sad y , g w a łtu i n ie - w strzem ięźliw ości je st ch ro n io n y każdy, kto w ia rą spoczyw a n a sercu .swego P an a!

10. C H R Y Z O L I T . BA N — „SĘD ZIA ” (IV M O JŻ. 10,25)

„C hryzos” oznacza złoto, a „ lito s” — kam ień, czyli ch ryzolit to „złoty k a m ie ń ”, przezroczysty, b arw y zielonkaw ej. N a chryzolicie, d ziesiątym z kolei kosz­

tow nym kam ien iu , było w y p isa n e im ię D-an. Ja k u b o nim pow iedział, że „sądzić będzie lu d m ój, jako jedno z pokoleń iz ra e ls k ic h ”.

Im ię D an znaczy sędzia, a liczbę dziesięć m ożem y śledzić w P ism ach w zw iązk u z, odpow iedzialnością.

L ud Boży je st pow ołany do sam o sądzenia .się „N iech każdy człow iek sam ego siebie dośw iadcza, a ta k n iech - je .z chleba tego i z k ie lic ac h tego n ie ch a j p ije ”, a d alej „gdybyśm y się sam i rozsądzali, nie b y lib y ś­

m y sąd zęn i” (1 B or. 11,28; 31.32). N asz sąd n ad sobą w zw iązku z ziem skim i rzeczam i to o dcień zielony, Boża zaś m ia ra to kolor złoty.

D an się nie sądził, ja k było p otrzeba. D latego p ro ro ctw o Ja k u b a m ów i o u k ąsze n iu żm ii — s z a ta ­ na (I Mojż. 49,16—19). To p rz e z jednego, m ęża całe pokolenie D an było doprow adzone do b ałw o c h w al­

stw a, a na jego g ran ic ac h postaw iono złotego cielca dla 10 p o k o le ń Iz ra e lsk ic h (Sędziów 18,1; 1 K ról.

12,28—33).

L u d Boży je st p ro w a d zo n y do odpow iedzialnego sam oosądzaniia się i do- d uchow ej sam odzielności.

D ziesiąty k am ień n a p ie rśn ik a p rz y p o m in a n am w zw iązku z tym o w ielk iej -odpowiedzialności w ie rz ą ­ cych p rze d P anem . M ożliw e, że w ielu nie w idzi sw ych n iedostatków . N asz P a n je d n a k nosi nas na S w ym sercu i chce, abyśm y się w św ietle p łynącym z n ie b iań sk iej św ią ty n i uczyli oczyszczać z.e w szy st­

kiego co ziem skie, co w w ieczności nie o.sM się.

W ierzącym w K oryncie ta odpow iedzialność była p rzy p o m in an a w zw iązku z W ieczerzą P ań sk ą . Zaś A postoł Ja-n w sw ym pierw szym L iście p o d k reśla konieczność codziennego oczyszczania się, k ie d y pisze:

„A je ślib y kto grzeszył, m a m y O rę d o w n ik a u Ojca, Je z u sa C h ry stu sa sp raw iedliw ego, a O n je s t u b ła ­ ganiem za g rzechy nasze ...” (1 J a n a 2,1.2).

11. O N Y C H I N . (ONYKS). A SER —

„SZCZĘŚLIW Y ” (IV M O JŻ. 10,26)

J e s t godne uw agi, że po -chryzolicie z w y ry ty m im ieniem D an, w y stę p u je , ja k o je d e n a sty kam ień na n a p ie rś n ik u a rc y k a p ła n a onychin, a n a nim w y ­ ry te im ię A ser. O n y ch in je s t w ogóle pierw szym kosztow nym k am ien iem w ym ien io n y m w B iblii (I Mojż. 2,12), w czasie k ie d y człow iek p rze b y w a ł jeszcze w obecności Bożej, a m ożem y w nim w i­

dzieć symbo-l obcow ania człow ieka z Bogiem. Ta k o lejn o ść nam jasno u k az u je , że o-baow-ani-e z B o­

giem m oże m ieć je d y n ie ten , k to przeszedł przez sąd i: poku|t,ę (Dan), a te n też je d y n ie m oże być szczęśliw ym (Aser), p oniew aż je st zdolny przebyw ać w bliskości Boga. I tu słowo p ro ro c k ie J a k u b a m ów i o tłustioś-ci c h leb a i rozko.szy (I Mojż. 49,20), k tó re j zażyw a je d y n ie lu d Boży, oczyszczony k rw ią B a ­ r a n k a Bożego, P a n a Jezusa.

T en kosztow ny k am ień m ia ł na sobie najw yższy k a p ła n dWa irazy. Było to n a ram ien iu , siedzibie m ocy, z im ionam i paz-o-stałych synów Ja k u b o w y ch w ed łu g ic h n a ro d z e n ia (II Mojż. 28,9.10.12). To było ich stanow isko. Je d y n ie A ser b y ł d w a raz y n a oiny- chinie, a to r a z n a n a ra m ie n n ik u , a d ru g i ra z na n a p ierśn ik u , blisko -serca, siedzibie m iłości. Na n a ­ p ie rśn ik u im io n a poszczególnych pokoleń były w y ­ p isa n e w ed łu g p o rząd k u bojow ego pochodu, w edług ich służby i odpow iedzialności. To było ich pow o­

łanie. K ażdy, któ reg o sta n o w isk o o raz pow ołanie do życia z P an em p o zo stają w zupełnej h arm o n ii ta k , m oże być rzeczyw iście A ser em - szczęśliw ym .

12. B E R Y L (JA SP IS ). N E FT A L I — „M ÓJ U D ZIA Ł", „M Ó J B Ó J” (IV M OJŻ. 10,27) Jasp-is b y ł o sta tn im k am ien iem n a p ie rśn ik a arc y - k ap łań sk ieg o , różnych b a rw od czerw onej, b rązow ej, zielonej aż do żółtej. O dznaczał się ca łk o w itą n ie- przezro czystością ta k , że n a w e t n ajcień sze p ły tk i tego kosztow nego k a m ie n ia nie p o zw a lają p rze n ik ać św iatłu . J e s t on w ięc szczególnym sym bolem sław y Bożej w Jego niedostępności, o k tó re j J a n pisze

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na przestrzeni w ieków niezm ienne Słowo Boże znalazło już m iliony ucieleśnień... lę przedarło się Słowo i dotarło do

[r]

kakrotnie różne załam ania, zanim dojrzał i stał się pierw ­ szym apostołem. Tego nie spodziew ał się Jezus po swoim

że działanie Boga, Jezusa C hrystusa i przez jedność uczniów św iat m oże zacząć w ierzyć Bogu. W olne zaspakajanie zm ysłów byw a uspraw iedliw ia­. ne przez

Z początku pojęcie św iętości oznaczało zaw sze pew nego rodzaju separację;.. oddzielenie od tego, co zw ycza jn e,

Bardzo często w Słowie Bożym trzecia osoba Trójcy Św iętej nazyw ana jest Duchem B ożym : „Nie zasm u­.. cajcie D ucha Św iętego Bożego, którym

Bez tego pom azania nie osiąga się żadnych praw dziw ie duchow ych rezultatów. Boże pom azanie, którego uczestnikiem jest kaznodzieja spraw ia, że w schodzi w

Ponadto jeszcze jedno w ydarzenie, któ re miało m iejsce po chrzcie Jezusa jeszcze bardziej potw ierdza tę myśl... Um rzeć więc m usi albo grzesznik, albo ofiara