• Nie Znaleziono Wyników

Muzyka Kościelna, 1891, R. 11, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Muzyka Kościelna, 1891, R. 11, nr 5"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

MUZYKA KOŚCIELNA.

W Y D A W N I C T W O

poświęcone Przewielebnemu Duchowieństwu, PP. Organistom, Nauczycielom i miłośnikom muzyki liturgicznej.

Muzyka ko ścieln a w ychodzi m iesięcznie. P r z e d p ła ta w ynosi z p rze sy łk ą w N iem czech rocznie 4 m. 80 fen ., w A ustryi 2 złr. 80 ce n t., w R osyi 3 rs ., w innycli p ań stw ach 5 fran k ó w z dołączeniem odnośnego po rto riu m .

— M oina t a k ie półrocznie ahonow ać. — P rz e d p ła tę , prócz A dm inistracyi „M uzyki k o ścieln ej,“ przyjm ują w szystkie n rz ę d a pocztow e w A u stry i i w Niemczech.

Rok XI.

Poznań, w maju 1 891.

Nr. 5.

Lwowski „Tygodnik katolicki*1 poświęcił w ostatnich numerach swoich kilka artykułów reformie m uzyki kościelnej w G alicyi, tudzież ważnej kwe- styi polepszenia m ateryalnego bytu pp. organistów. W num erach 10 i 11 z rb. tegoż czasopism a czytamy:

„Naprzód zapytać się godzi, co było głównym powodem do zawiązania To­

warzystwa św. Wojciecha, któreby na wzór towarzystw cecyliańskich, istniejących i kwitnących tak pięknie w Niemczech, wo Francyi, Belgii i w Ameryce, zajmo­

wało się w kraju naszym wyłącznie muzyką i śpiewem kościelnym? Odpowiadamy, że Towarzystwo św. Wojciecha powołały do życia dwa główne motory, z których jednym b yła: K onieczna potrzeba reform y m u zy k i i śpiew u kościelnego, a dru­

gim glos N a m iestn ika Chrystusowego Ojca św. Leona X I I I , który zatwier­

dził regulamin dla muzyki kościelnej wydany przez św. Kongregacyą Obrządków cyrkularzem z dnia 24. września 18 8 4 do Biskupów wszystkich dyecezyj włoskich.

Co się tyczy potrzeby reform y m u zy k i i śpiewu kościelnego, ktoż nie przyzna, że ona jest na czasie, że jest konieczną? Wszak dość przysłuchać się na­

szym pieśniom ludowym, kościelnym, zeszpeconym nielitościwie tak co do treści jak i melodyi nader licznymi błędami i niepotrzebnymi dodatkami, które odbierają tym drogim klejnotom naszej rodzimćj poezyi cały prawie ich urok i piękno; dość przypatrzeć się w jakiej dziś, powiadamy prawdę, poniewierce jest śpiew chóralny, śpiew gregoryański, do którego prawie wyłącznie nastrajać się winna lutnia Oblu­

bienicy Chrystusowej, Kościoła katolickiego; jak ten śpiew gregoryański zaniedbany, źle i błędnie, z pospiechem, bez uwagi i nabożeństwa wykonywany; dość zastano­

wić się, nad tem, ile zniewagi dla domu Bożego, ile ujmy dla chwały Bożej po­

wodem jest muzyka instrumentalna w naszych kościołach katedralnych i małomiej­

skich, wykonywana bez należnego wyboru kompozycyi, bez należnego wystudyonania partyi wokalnych, czy instrumentalnych; dość wreszcie przysłuchać się nędznej, karykaturalnej prawie, grze na organach naszych organistów, którzy bez znajomości

(2)

zasad muzyki i śpiewu, bez znajomości nauki harmonii, spełniają swe obowiązki tak, jak gdyby ich zadaniem było wiernych pobudzać do ustawicznego roztargnie­

nia wśród nabożeństwa i odstręczać ich od k o ścio ła .... dość te tylko okoliczności na seryo rozważyć, aby się przekonać, i przyznać, żeśmy bardzo daleko odbiegli od przodków naszych, którzy czystą, św iętą, zgodną co do treści i formy pieśnią Boga chwalili; żeśmy zapomnieli, iż w śpiewie i muzyce kościelnej rządzić się winniśmy nie duchem tego świata, ale duchem Bożym, który odżywia Kościół Chrystusowy i jego liturgią, że zatem, jeźli pieśń nasza Bogu ma być na chwałę, nam na pożytek i zbudowanie, musimy wrócić do przepisów Kościoła, który okry- śla, co i jak śród liturgii katolickiej ma być śpiewane. H evertere, revertere, u t in tu eam u r te, to głosy Kościoła św. pragnącego przez reformę muzyki i śpiewu kościelnego jak najrychlej oglądać liturgią katol. w jój właściwej szacie, to jest w odrodzonej, oczyszczonej i uświęconej duchem Chrystusowym muzyce i śpiewie kościelnym.

Do podjęcia tego wielkiego i trudnego dzieła reformy muzyki i śpiewu kościelnego wielki impuls dał drugi motor, jakim jest wspomniany wyżej regula­

min dla muzyki kościelnej, ogłoszony z wiedzą i potwierdzeniem Ojca św. Leona XIII. Eegulamin ten, zawierający w sobie ogólne reguły dla muzyki kościelno- figuralnej na głosy i na instrmuenta, dozwolonej lub zakaznój w kościele, za­

wierający zakazy szczegółowe tyczące się muzyki wokalnej, instrumentalnej i or­

ganowej, dalej ustawy usuwające nadużycia w muzyce kościelnej popełniane, a wre­

szcie rozporządzenie tyczące się przyszłej naprawy muzyki kościelnej i jój szkół, regulamin ten stanowi epokę w liistoryi muzyki kościelnej: jest to bowiem najdo­

skonalsza instrukcya dla wszystkich, którzy według przepisów kościelnych urządzić pragną muzykę i śpiew w kościołach swoich; jest to plan umiejętnśj, stanowczej a nader roztropnej reformy muzyki kościelnej. Mamy też to przekonanie, że gdyby każda dyecezya skrupulatnie do tego regulaminu zastosować się zechciała, gdyby nad zachowaniem odnośnych przepisów, tyczących się muzyki kościelnej, wszędzie należycie czuwano, wtedy dzieło reformy dałoby się snadnie i w krótkim czasie szczęśliwie przeprowadzić.

N astęp nie opisuje^ tenże „Tygodnik" znane czytelnikom „Muz. kośc.“

szczegóły, dotyczące założenia, rozwoju i działalności Towarz. św. W ojciecha w Tarnowie.

O rozwoju i obecnym stanie założonego przed dziewięciu laty Tow a­

rzystwa wzaj. pom. organistów dowiadujemy się z nr. 16 i 17 „Tygodnika11 następujących szczegółów :

Eeforma muzyki i śpiewu kościelnego, podniesiona przez Towarzystwo św.

Wojciecha w Tarnowie, zasługuje na wszechstronne uznanie i poparcie przedewszy- stkiem ze strony duchowieństwa. W praktyce przeprowadzenie zamierzonej reformy musi ostatecznie oprzeć się na organistach. Im zdolniejsi i wykształceńsi będą organiści, tem łatwiej i pewniej osiągniemy cel zamierzony. Otóż właśnie punkt ciężkości polega na tem, aby ludzie z odpowiedniem uzdolnieniem muzykalnom i pewnem wykształceniem garnęli się do tego zawodu. Lecz jak można spodziewać się tego wobec mniej niż dostatecznego wyposażenia organistów. Nader rzadkie są parafie, w których organista ma zapewnione całkowite, chociażby liche utrzy­

manie z kawałka ziemi, szczupłej pensyi i dochodów parafialnych. Często nie ma nawet domku przy kościele na pomieszczenie organisty i jego rodziny.

Zazwyczaj proboszcz odstępuje z gruntó.v erekcyonalnych plebanalnych ka­

wał ziemi na użytek organisty, a skoro ustawa konkurencyjna w hojności swojej

(3)

ofiarowała aż sto zł. na utrzymanie kościoła i służby kościelnej, nie trudno obli­

czyć, jaką cząstkę z tej sumy może proboszcz ofiarować organiście tytułem pensyi czy remuneracyi. Dokąd organista zdrów, rzoźki i obrotny, radzi sobie jak umie i może, aby wyżywić siebie i rodzinę, ale biada mu, jeśli zniedołężnieje do pracy, a jeszcze większa biada pozostałej po jego śmierci rodzinie. Polepszenia bytu materyalnego organistów w drodze ustawodawczej nie można się spodziewać. W tych warunkach nie dziw, iż do tego zawodu garnie się chyba tylko albo syn organisty bez względu na to, czy ma odpowiednie warunki muzykalne lub nie, albo ten, przed którym zamknęły się naraz wszelkie inne drogi dostatniego zarobkowania.

Mocując się z biedą w sile wieku, gdyby przynajmniej mógł na stare lata zape­

wnić sobie, a po swojej śmierci osieroconej rodzinie, jakąś pomoc! Możeby prze­

cież przynajmniej w tój błogiej nadzieji częściej znalazł się odważny, któryby z czystego zamiłowania muzyki i śpiewu kościelnego poświęcił się zawodowi orga­

nistowskiemu. To też z radością witano przez 9 laty nowo zawiązane Towarzy­

stwo wzajemnej pomocy organistów, któremu rokowano pomyślny rozwój, skoro zaraz w pierwszym roku istnienia tegoż zgłosiło się aż 2 5 0 członków z chęcią przystą­

pienia. Niestety, skończyło się to świetne oczekiwanie, jakto u nas po większej części zdarza się w podobnych instytucjach na pięknych planach, na dobrych chę­

ciach, bo zaledwie piąta część wytrwała w spełnianiu zobowiązań statutowych.

(Dokończenie nastąpi).

--- >--- ---<---

0 towarzyszeniu na organach do śpiewu ludowego.

(Dokończenie).

N ie trudno odgadnąć, zkąd przegrywki te i u nas się wzięły. Do ich rozkrzewienia przyczyniły się głów nie wydawane w pierwszej połowie bieżą­

cego stólecia śpiewniki, czyli tak zwane „Podręczniki dla organistów.11 Mam pod ręką rzadki już dzisiaj „K ancyonał m uzyki kościelnej,“ wydany w W ar­

szawie r. p. 1 8 2 5 , przez W acław a R a s z k a , nauczyciela muzyki kośc. w in­

stytu cie nauczycieli elem entarnych. Obszerne to dzieło zawiera, prócz wska­

zówek do nauki śpiewu i gry organowej, psalm y, hym ny, m sze łacińskie, tudzież pieśni i m sze polskie na cały rok do śpiewania i grania na orga­

nach. N a końcu dodane są preludya i przejścia z wszystkich tonów, tudzież

„arye, sonatiny i sztuczki (!) bardzo w esołe.11

Książka ta świadczy, jak bardzo u nas naówczas m uzyka kościelna upadła. Sam R aszek w przedmowie do kancyonału swego oświadcza, iż „wię­

ksza część organistów parafialnych n i e z n a j ą c n ó t i m u z y k i , uczy się tylko na pam ięć jedni od drugich.1' — Przy końcu zaś przedmowy pisze:

„Dodałem dla wygody organistów w różnym składzie preludia, jako też i s z t u c z k i (?), które przyzwoicie m ogą być użyte podczas nabożeństwa za­

m iast mazurków, walców, kozaków (!) i tym podobnych nieprzyzwoitych, m iejscowi i okoliczności przegrywań, których nieraz nieprzyjemnie nasłucha­

łem się w kościele w czasie nabożeństwa.11

N ie dziw tedy, że przy tak nędznym stanie ówczesnej naszej muzyki kościelnej, także i kościelne wydawnictwa m uzyczne z tychże czasów nader

(4)

b yły mierne. H arm onizacya pieśni w wspom nianym wyżćj kancyonale jest nędzna, pieśni poprzerywane są ulożonem i bezm yślnie przegrywkami, przytem m elodye chorału i pieśni kościelnych do niepoznania poprzekręcane. Pieśń

„Jezu Chryste Panie m iły “ tak się tam kończy:

& E E = i

Za nie

J = t

0 ----

-0- &

I P

za nie - spra-wiedli-wość mo - ję.

-Bf-

A pierwszy ton psalm ów brzmi:

m m m m m m

D i-xit Dominus I I

Do-mino me - o sede

V

a dextrisme-is.

—d . ^

j

f — 4 -1 - i - i i 1 A - ii

“#■ ą ► -

& j 3 u — t g - 3 3

W podobny sposób wszystkie m elodye są harmonizowane.

Także i późniejsi wydawcy śpiewników, widocznie pod wpływem za­

korzenionego głęboko zwyczaju, używali tego rodzaju przegrywek. N ie unikał ich nawet dzielny zresztą i uczony muzyk Romuald Z i e n t a r s k i w swej

„Muzyce kościelnej chóralnej i figuralnej." Znany ówczesny krytyk m uzy­

czny, Józef S i k o r s k i , pisząc o tem dziele w swym „Ruchu m uzycznym 11 z r. 1S 59 (str. 2 1 ), tak się o niem wyraża: „Jedną dostrzegliśm y tam nie­

stosowność, przegrywkę (in terlu d iu m ) m iędzy wierszami jednej i tej samej pieśni. Rzadko wprawdzie p. Z. tego używa, ale i to z b y t e c z n e , zdaniem naszem, bo lud nasz śpiewając nie ociąga się nigdy z rozpoczęciem nastę­

pnego wiersza i nie da organiście czasu do zagrania przegrywki jakkolwiek króciótkiej, zwykle jeden takt wypełniającej. — Preludya zdać się mogą ty l­

ko wtenczas, gdy organista sam pieśni śpiewając, sam graniem na organach rozrządza (choć i tu przegrywki są zbyteczne. Prz. R.). To jednak do pie­

śni ludowych się nie stosuje, bo je cały lud śpiewa, a śpiewa tak natarczy­

wie wiersz po wierszu, że ztąd (wskutek przegrywek) często zam ieszanie po­

wstaje i organista n i e p r o w a d z i t ł u m u , a l e i d z i e z a n i m jak może..

W ię c o przegrywkach m yśleć m u niepodobna.*1

(5)

KORESPONDENCYE.

Sandomierz, 25go kwietnia 1891 r.

Nadchodzące wiadomości z naszego kraju o powstaniu nowych chórów czy­

sto kościelnych, sprawiają zaiste wielką radość Szanownej Redakcyi. I u nas, w sto­

licy ziemi Sandomirskiej, echo reformy muzycznej sie odbiło; od pewnego czasu wydawnictwa aprobowane przez Towarzystwo św. Cecylii rugają z chórów kompo­

zycje niekościelne i zyskują prawo obywatelstwa.

Przy katedrze miejscowej istnieje chór męzki z alumnów złożony, który śpiewa w większe uroczystości. Eepertoar chóru obecnie tak się przedstawia: C.

J a s p e r s , op. 9, „Missa quarta“ na dwa gł., M. H a l l e r , op. 7, „Missa tertia"

na dwa gł., J. S i n g e n b e r g e r „Missa in hon. S. Joannis Baptistae*' na trzy gł., M. H a l l e r , op. 4, „Missa prima“ na trzy gł., C a s c i o l i n i „Panis An- gelicus“ na trzy gł., X. G o r c z y c k i „Omni die dic Mariae" na 4 gł., M. Go­

m ó ł k a „Dokąd mię chcesz zapomnieć Panie“ na 4 gł. X. S u r z y ń s k i „O esca viatorum“ na 2 gł., Cantiones sacre, O. Mo h r , „O Sanctissima na 4 gł.

Ufając pomocy Bożej i opiece ś. Stanisława Kostki, z sercem pełnem na­

dziei w lepszą przyszłość dla muzyki kośc., będziemy i nadal szli drogą rozpoczętą.

L I T E R A T U R A .

P ieśni do Najsłodszego Serca P a n a Jesusa. Wydał X. M i c h a ł M y c i e l s k i T. J. Z nutami. Wydanie drugie, poprawione i powiększone. Kra­

ków. Nakładem wydawcy. Drukiem Wł. L. Anczyca i Sp. 1890. Cena 90 ct.

Rozpowszechniające się coraz bardziej w naszym kraju nabożeństwo do Serca Jezusowego wywołało potrzebę odpowiednich pieśni, w których by uczucia duszy, miłością do tegoż boskiego Serca zapalonej, żywy i doskonały wyraz zna­

lazły. Zebraniem takich pieśni zajął się znany z gorliwości i poświęcenia prze­

wodnik krajowy Apostolstwa Serca Jezusowego, ks. Michał Mycielski. Przy końcu zeszłego roku wyszło drugie wydanie tychże pieśni z notami, a dziesiąto bez nót.

Pytany kilkakrotnie, jaki jest sąd mój o melodyach tego zbioru, wstrzymywałem się z odpowiedzią aż do drugiego wydania, które, jak słyszałem, od kilku lat przygotowywano; myślałem bowiem, że wobec znacznego postępu, jaki w ostatnim lat dziesiątku w muzyce kościelnej i u nas się uwydatnił, także i pieśni wyżej wspomniane otrzymają poważne, prawdziwie kościelne melodye, i że harmonizacya będzie poprawiona, a miejscami zupełnie przerobiona. Niestety oczekiwania moje tylko w drugim punkcie się spełniły. H a r m o n i z a c y a pieśni jest wzorowa.

Kilka małych usterek, np. następstwo kwint na końcu czwartej pieśni i w pieśni dziewiątej, pomiędzy siódmym a ósmym akordem w drugim systemie, nie czynią ujmy talentowi harmonizatora i nie psują dobrego wrażenia, jakie praca jego spra­

wia. — M e l o d y e pieśni podzielić wypada na dwie części, tj. na znane melo­

dye ludowe, np. ,,TJ drzwi Twoich," „Boże w dobroci" i t. p., tudzież na melodye dla śpiewnika tego osobno ułożone. Między tem i ostatniemi jest kilkanaście melo- dyi tak sentymentalnych, tak światowych, tak przytem nędznych, że ujmę czyni powadze nabożeństwa katolickiego, kto je podczas niego wykonuje.

(6)

Posłuchajmy np. melodyi do pieśni dziewiętnastej: „Witaj Krynico:11

Andante religioso. ^

f

H -

0 0 » - 0 W * 0-

Wi - taj kry - ni - co dobrawsze-la-kie-go,Najmilsza ra-uoSer-ca Pa-name-go,

Roz-pal o-ziębłe ser-ce me mi-ło-ścią, I na-peł-nij je nie-biańską słodkością.

Pytam się, jaka różnica między tą pieśnią a światowemi piosnkami na­

szego ludu? Podłóżmy pod nią znany tekst do pieśni naszego wieszcza Adama:

„Wilija naszych strumieni rodzica, — Dno ma złociste a niebieskie _ltca,_

Piękna Litwinka co jej czerpa wody, — Czystsze ma serce, kraśniejsze jagody a będziemy mieli bardzo miłą piosnkę ludową, której z przyjemnością słuchałoby się na koncercie lub na zebraniu kółek śpiewackich, lecz która razić musi i od nabożeństwa odstręczać każdego pobożnego słuchacza w kościele.

Albo cóż powiedzieć o pieśni trzynastój, której wzniosły i duszę do głębi przenikający tekst: „Zkądże Jezu miły ta głęboka rana“ itd. śpiewa się według melodyi znanej dziadowskiej pieśni: „Wszystka moja nadzieja w tej torbie skórza­

nej, którą nosił mój ojciec, ów dziad zawołany" itd? Brak smaku w wyborze me­

lodyi kościelnych posunięty tu do ostatecznych granic i świadczy, jak nizko u nas muzyka kościelna upadła, skoro takie pieśni w dobrej wierze się rozpowszechnia i w usta organistów i ludu kłaść pragnie.

Prócz wymienionych powyżej dwóch pieśni mają taki sam charakter pieśni następujące: 2, 4, 7 (marsz), 10, 11, 14, 16, 19, 22, 25, 33, 34, 39, 40, 41 i 42.

Melodja do hymnu: „Nieba i ziemi, Aniołów królowa," w Godzinkach o Niepokalanem Sercu P. Maryi, jest tu tak zmieniona, że zaledwie okruchy z sta­

rej melodyi w niej pozostały.

Dobre intencye wydawcy pozwalają mi tuszyć, że w następnych wydaniach tego zresztą bardzo potrzebnego zbioru, melodye wyżej wyszczególnione wyrzucone zostaną, i że miejsce ich zajmą melodye poważne, zaczerpnięte z bogatej skarbnicy starych naszych melodyi kościelnych, lub melodye, ułożono w duchu muzyki, przy­

jętej przez matkę naszę, kościół katolicki.

--- — —---

ROZM AITOŚCI.

Ś p ie w a k p a p ie sk i. „Bieżąca rocznica wstąpienia na tron Leona XIII-go odznaczyła się między innemi i tem, że przy pulpicie dyrektorskim kapeli pa- piezkiej, po dłuższej przerwie, stanął ponownie głośny kapelmistrz, Signor Mustafa.

"Wypadek to był doniosły w świecie muzycznym Bzymu, osoba bowiem Mustafy nie do zwyczajnych należy.

(7)

Za młodu już przyjęto go do składu kapeli, gdzie zwrócił uwagę pysznym głosem sopranowym; z łatwością brał D.

Ze stauowiska zwyczajnego śpiewaka doszedł wkrótce do godności dyry­

genta; Pius IX-ty mianował syna ubogiego poganiacza mułów ze Spoleto kapel­

mistrzem nadwornym.

Mustafa komponował pizytem wiele. Słynnym jest „motet,“ który stwo­

rzył przed r. 1870-tym na obchód jubileuszu św. Piotra. Ustanowił on wtedy w bazylice trzy chóry, jeden u głównego wejścia, drugi przy wielkim ołtarzu, trzeci zaś pod kopułą. Efekt miał być nadzwyczajny.

Po wstąpieniu na tron Leona XIII-go M.istafa przedstawił Ojcu św. me- moryał, domagający się pewnych reform w łonie kapeli Watykanu: żądał miano­

wicie pozwolenia na zawieranie związków małżeńskich przez członków kapeli i pen- syonowania ich przed zupełną utratą głosu, co nie było dotąd w zwyczaju.

Gdy kancelarya papiezka zwlekała z zadośćuczynieniem żądaniom Mustafy, kapelmistrz zniecierpliwiony cofnął się z zebranemi kapitałami do majątku swego w Monte Palco w okolicy Spoleto i obecnie dopiero, zatęskniwszy za batutą dy­

rygenta, powrócił na dawne stanowisko.

Przyjęto go z otwartemi rękami, nikt bowiem nie umiał kapeli tak, jak on prowadzić, zwłaszcza gdy chodziło o wykonanie dzieł mistrzów starej szkoły.

Ciekawa jest anegdota, jaką o stosunku Mustafy z Ryszardem Wagnerem opowiadają.

Za panowania Piusa IX-go odbyć się miał uroczyście w Rzymie jubileusz Palestryny. Mustafa zwrócił się do wszystkich wybitniejszych kompozytorów świata całego z prośbą o nadesłanie ku uczczeniu mistrza prac swoich. Ze wszystkich stron odpowiadano na wezwanie czem kto mógł, Wagner zaś nadesłał jedną z par­

tytur mszalnych Palestryny z uwagami na marginesach, jak według niego rzecz powinna być wykonana. Ubodło to Mustafę, który obok siebie nikomu nie przy­

znawał prawa zabierania głosu tam, gdzie o starego mistrza muzyki kościelnej chodziło. Odesłał wiec partyturę Wagnerowi z dołączeniem listu następującej tre­

ści: „Gdyby rzecz szła o wykonanie jednego z pańskich dzieł, uwagi jego przy­

jąłbym z poddaniem się, nie pojmuję jednak, czego muzycy rzymscy nauczyćby się od pana mogli tam, gdzie chodzi o wykonanie dzieł Palestryny.11 Wagner milczeniem mu odpowiedział na rzuconą mu rękawicę.

I jeszcze charakterystyczna anegdota:

Jeden z książąt niemieckich za bytności swojej w Rzymie miał sposobność usłyszenia kompozycyi Palestryny, wykonanej przez kapelę sykstyńską. Zachwycony uprusił Papieża o odpis partytury, który mu przesłano do kraju. Jakież jednak było zdziwienie księcia, gdy to, co u siebie usłyszał, niczem nie przypominało kompozycyi, o którą chodziło. Zawiadomił więc Ojca św., iż zapewne przez po­

myłkę odebrał inną partyturę. Papież wezwał do siebie Mustafę i oto pokazało się, że partytura była ta sama, wykonać jej tylko nie umiano jak się należy. K a­

pelmistrz papiezki zażądał więc, aby do Rzymu zjechał dyrygent orkiestry ksią­

żęcej i na miejscu nauczył się pojmować Palestrynę.

Stało się wedle woli Mustafy i muzyk niemiecki, powróciwszy z Włoch, łacno przekonał księcia, iż źródłem wrzekomej pomyłki było poprostu niezrozu­

mienie ducha kompozycyi.

Pokazuje się z tego, iż w Rzymie tylko i jedynie (?!) pod batutą Mustafy rzetelnego usłyszeć można Palestrynę.

Dodajemy tu, iż w r. b. w czasie wielkiego tygodnia po raz pierwszy

(8)

znowu w wybitniejszych kościołach Ezymu wystąpiono z muzyką starych mistrzów, jak w Santa Maria Maggiore, gdzie pod dyrekcyą Moriconiego wykonano dzieła Wiktoryi, Palestryny, Bay’ego i Allegri’ego.“ ( K u r y e r W a r s z a w s k i N r . 103).

Powyższy komunikat „Kuryera Warsz.11 wymaga sprostowania. M e wcho­

dzę w historyczną wartość opowiedzianych tamże anegdot —• nadmieniam tylko, że trzeba znać arogancyą muzyków papiezkich, by zrozumieć, że śmią oni przywła­

szczać sobie monopol dobrego wykonywania dzieł Palestryny. "Wiele o tem już pi­

sano i mówiono — wchodzą tu w grę narodowe niechęci i przeciwieństwa, W cza­

sie sześcioletniego pobytu swego w Rzymie miałem kilkakrotnie sposobność sły­

szenia chóru Sykstyny; słyszałem potem te samo utwory Palestryny (np. Missa Papae Marcelli) wykonane w Ratyzbonie; jako bezstronny świadek winienem przy­

znać bezwzględną wyższość chórowi ratyzbońskiemu. Chór Sykstyny upadł nawet tak dalece, że podczas ostatniej kanonizacyi świętych w loży św. Piotra dn. 15go stycznia 1888 r. wypadł w czwartym takcie motetu „Tu es Petrus11 i dopiero po przykrej nader pauzie na nowo rozpoczynać musiał.

Zresztą wiadomą jest rzeczą, że dyrygenci włoscy, chcący nauczyć się wy­

konywania dzieł Palestryny nie jeżdżą już dzisiaj do Rzymu, lecz do Ratyzbony;

ostatnim z nich był obecny dyrygent przy katedrze św. Marka we Wenecyj, Jan Tebaldini.

JJowi abonenci m ogą zaw sze nabyw ać daw niejsze n r a „ D irecto riu m ch o ri44 i to w p oszytach ro czn y c h : P o sz yt I (tj. d odatek do „M uzyki k o ście ln ej44 z r. 1882) do s tr. 100.

II (rok 1883) od s tr. 101—184.

III (rok 1884) od s tr. 185—273 i ty tu ł z przedm ow ą do I tom u.

IV (rok 1885) od s tr. .1— 96 tom u II.

V (rok 1886) od s tr. 97—192 tom u II.

V I (rok 1887) od s tr. 193—288 tom u II.

V II (rok 1888) od s tr . 289—3v4 tom u II.

„ V III (rok 1889) od s tr . 385—480 tom u II.

K ażdy z nin iejszy ch poszytów sp rzed aje się po tr z y m a rk i (1 rs . 50 kop. = 2 fl.)

_ NB. Nrów g az etk i „M uz. kośc.‘4 posiadam y ty lk o jesz cze z la t 1887, 1888 1889 i 1890 — D aw niejszych roczników ju ż w cale n ie mamy. — Komu zależy n a o trz y m an iu pojedynczych ark u szy ,,D ir. ch o ri44 niech p rzy zam aw ian ia poda stro n n ice (od k tó re j do k tó re j), d o łączając należytość za każde cztery stronnice 25 fen .,

(5 ct. — 12 k op.)

D alej polecam y:

P s a łt e r z D a w id o w y w języku polskim i łacińskim z kom entarzem M enochiusza i W ujka, w ydany p rzez k s . Soleckiego w 8 -ce 405 stro n n ic w cenie 2 m rk ., d la nabyw ców „ D irec t. ch o ri44 tylko ie d n e m a rk ę

(50 kop. = 60 ct.) * H

M is s a In hon. S . M a ria e M a g d a le n a e na dw a g ł. z org. ks. Surzyńskiego 1 m. (50 k op. — 60 ct.) O k ó ln ik k s . b is k u p a R ie d la o muzyce kościelnej 30 fen.

M o n u m e n ta M usices S a c ra e in P o lo n ia , czyli zbiór kompozycyi kościeln. z epoki klasycznej w P o l­

sce w y d ał k s. d r. S u r z y ń s k i . P o s z y t i zaw iera obszerną h isto ry ą m uzyki kościelnej w P olsce, m szą ks.

S z a d k a i „A d o ram u s te C hriste*4 Z i e l e ń s k i e g o . — P o sz yt II zaw iera prócz przedm ow y, ośm 4 i 5 -g ło - sowycli utw orów następ u jący ch stary ch kom pozytorów polsk ich : S eb asty an a F elszty ń sk ieg o „ P ro s a ad R o ra te ,-4 W acław a S zam otulskiego „ E g o sum p asto r b o n u s,44 M ikołaja Zieleńskiego „Y id e ru n t o m n e s,4‘ „ I n m onte oli—

v e ti44 i „ P e r signum crucis,4* w reszcie k sięd za G orczyckiego „A ve M aria“ i „ S ep u lto Domino.44 — P o s z y t III zaw iera 5-g ło so w ą m szą: „ M issa p asch alis44 M a r c i n a L e o p o l i t y . — P o sz y t IV: — M issa p u lch errim a X. P ę k i e 1 a je s t pod p rasą. C e n a k a ż d e g o p o s z y t u 3 mr. (1 rs . 50 kop. — 2 flor.) —

P re lu d y e na o rg a n y u k ła d u ks. J . S urzyńskiego. P o sz y t I i II. Cena każdego poszytu osobno 2 mr.

1 fl. 20 ct. = 1 r . z fr. p rzesy łk ą.

Zam ów ienia oraz należytości u p rasza się ad reso w ać:

J A R O S Ł A W Ł E I T O E B E R w Poznaniu.

Spis rzeczy: A rtykuły. Głosy z Galicyi o reformie muzyki kośc. — O towarzy­

szeniu na organach do śpiewu ludowego (dokończ.) Korespondencya z Sandomierza. Lite­

ratura. Pieśni do Najsł. Serca Pana Jezusa X. Michała Mycielskiego T. J. Rozmaitości.

Śpiewak papiezki.

D o d a t k i m u z y c z n e : Wielki Tydzień (ciąg dalszy). — Missa in hon. S Teresiae X. Surz. op. 15. (Ciąg dalszy.)

Redaktor ks. dr. Józef S u r z y ń s k i ul. Seminaryjska nr. 1.

Nakładem i czcionkami J a r o s ł a w a L e i t g e b r a w Poznaniu plac Wilhelmowski 18.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ścielnej, kto się przypatrzy, jacy to mężowie pracowali n a tem polu, jakie skarby melodyi i harm onii nam w spuściźnie zostawili, ten też z pewnością

25 O towarzyszeniu na organach do śpiewu ludowego. Franciszek

Prędzej wzorowych chórów się nie doczekamy, póty się nie podniesie nauka śpiewu w szkołach średnich. Widzimy to na licznych

dra Surzyńskiego wzmiankowane przypuszczenia o związku akcentów z melodyą w śpiewach średniowiecznych, z którem i to przypuszezeniami teorya moja ściśle

mijam chóry i orkiestry kościołów katedralnych i inne w wielkich miastach się znajdujące, lecz zwracam się li tylko do was panowie organiści, dla których

Studyują swoje partye jak najsumienniej i nigdy nie sprawiają kłopotu dyrektorowi (o ile ten jest dobrym), idą chętnie za jego wskazówkami, nie dodają

zały się nam w pierwotnej swej czystości — obowiązkiem jednak naszym jest uwzględnić dotychczasowe odkrycia i przynajmniej te pieśni poprawnie wydawać,

wiadane nabożeństwa za osoby zajmujące wybitniejsze stanowiska w społeczeństwie służą tylko za pozór do licznego zgromadzenia się w kościele tych, co m ają