• Nie Znaleziono Wyników

Łabędź krzykliwy – waleczny przybysz z północy

W dokumencie Moje spotkania ze zwierzętami (Stron 121-131)

gromada: ptaki (Aves)

rząd: blaszkodziobe (Anseriformes) rodzina: kaczkowate (Anatidae)

gatunek: łabędź krzykliwy (Cygnus cygnus)

liczebność w Polsce: ok. 100 par lęgowych; znacznie liczniejszy na przelotach; gatunek objęty ścisłą ochroną

rozpiętość skrzydeł: 200–250 cm długość ciała: 145–160 cm waga: 7–12 kg

długość życia: ok. 10 lat

Łabędź krzykliwy jest stosunkowo nowym gatunkiem w awifaunie lęgowej Polski. Jego pierwsze gniazdo znalezio-no w latach 70. ubiegłego wieku na Bagnach Biebrzańskich.

Było to sensacyjne odkrycie, ponieważ tereny lęgowe tych ptaków leżą w strefie tundry w Skandynawii i na Syberii, za kołem podbiegunowym. Od tego czasu liczba łabędzi krzy-kliwych w naszym kraju stale, chociaż bardzo powoli, rośnie.

Gniazdowanie odnotowano m.in. na Dolnym Śląsku (głów-nie w Doli(głów-nie Baryczy), w Parku Narodowym Ujście Warty, nad Zalewem Szczecińskim, w Puszczy Białowieskiej, Borach Tucholskich, na Pojezierzu Iławskim, Podlasiu i Kielecczyźnie.

Łabędź krzykliwy nieznacznie różni się od pospolitego w Polsce łabędzia niemego sylwetką. Siedzi i pływa z wy-prostowaną szyją, w związku z czym wydaje się smuklejszy od niemego. Ponadto ma intensywnie żółty dziób z czar-ną końcówką. Nazwy obu gatunków wskazują na istotczar-ną różnicę w zachowaniu. Łabędzie krzykliwe od czasu do czasu odzywają się głośnym i melodyjnym głosem przypo-minającym trąbienie, równie tajemniczym jak klangor żura-wi. Dźwięk ten wydają zarówno w locie, jak i na wodzie, najczęściej w chwilach podniecenia – podczas witania się pary ptaków po okresie rozłąki lub po walce terytorialnej.

W locie nie furkocą tak hałaśliwie skrzydłami jak łabędzie nieme.

Łabędzica broniąca gniazda przed błotniakiem stawowym potrafi poruszać się błyskawicznie

Łabędź krzykliwy – waleczny przybysz z północy 123

Łabędź krzykliwy znacznie agresywniej niż niemy walczy o swoje terytorium rozrodcze. Widziałem, jak na śródleśnym stawie o powierzchni kilkudziesięciu hektarów, zamieszkanym od lat przez dwie pary łabędzia niemego, pojawiły się łabędzie krzykliwe. Co chwila atakowały któreś z miejscowych ptaków, sycząc i wymachując skrzydłami.

Po kilkunastu dniach obie pary łabędzia niemego opuściły okolicę. Zwycięzcy kręcili się jakiś czas po stawie, po czym zniknęli. Przez około dwóch tygodni nie było widać żadnego łabędzia. Postanowiłem obejść cały akwen, żeby ustalić, czy łabędzie krzykliwe również się wyprowadziły.

Staw leżał na niewielkiej śródleśnej rzeczce; miał niedo-stępne, podmokłe, zalesione brzegi. Blisko miejsca, gdzie wpływała rzeka, znajdowało się kilka niewielkich wysepek porośniętych pojedynczymi drzewami, krzakami wierzby i trawą. Na jednej z nich zobaczyłem siedzącą na gnieździe samicę łabędzia krzykliwego. Gniazdo było położone typowo dla tego gatunku – w nienarażonym na falowanie, dobrze ukrytym i niedostępnym miejscu, gdzie możliwość przypad-kowego znalezienia jest bardzo mała.

Las dawał mi świetną osłonę; po postawieniu między drzewami ścianki z trzciny stałem się niewidoczny dla wy-siadującej jaja łabędzicy. Obserwowałem ją przez kilka dni. Sa-miec w ogóle nie wysiadywał, tylko krążył po okolicy. Samica czasami schodziła z gniazda, nawet na dwie godziny, ale cały czas miała je na oku. W jednej z takich sytuacji na gnieździe wylądował błotniak stawowy. Zanim zdążył rozbić choćby jedno jajo, łabędzica, sycząc i machając potężnymi skrzydłami, zaatakowała drapieżnika, a ten uciekł jak niepyszny.

Mimo dużych rozmiarów łabędzie potrafiły poruszać się po stawie prawie niezauważone.

Dopóki młode nie podrosły, rodzina prowadziła bardzo skryty tryb życia. Na otwartej toni pojawiała się wyjątkowo. Dłuższe obserwacje mogłem prowadzić tylko z ukrycia, bo ptaki na widok człowieka czym prędzej cho-wały się w roślinności wodnej. O żadnym dokarmianiu – jak w przypadku łabędzia niemego – w ogóle nie było mowy.

Większość mieszkańców osady nad stawem nie miała po-jęcia, że żyje na nim rodzina łabędzi, bo ani razu ich nie widzieli, mimo że aż do września ptaki w ogóle nie opusz-czały tego miejsca.

Żerowały, wyciągając rośliny spod wody i pasąc się świe-żą trawą, którą pokrywało się dno, odsłaniające się wraz z sezonowym spadkiem poziomu wody. Od spacerów po

Zarastający roślinnością, położony na uboczu staw – typowe środowisko życia łabędzia krzykliwego

Łabędź krzykliwy – waleczny przybysz z północy 125

wilgotnym mule były tak ubłocone, że ich podbrzusza przy-brały ciemnoszary kolor. Niezwykle rzadko decydowały się na lot. Groblę dzielącą staw na dwie części pokonywały na piechotę, jeżeli tylko nie było wędkarzy. (Niechęć łabędzi krzykliwych do lotu w okresie wychowywania młodych ob-serwowałem również w innych sytuacjach. Widziałem kiedyś parę przeprowadzającą swoje młode przez bardzo ruchliwą drogę krajową z Warszawy do Białegostoku).

Para łabędzi krzykliwych regularnie pojawiała się na opisywanym stawie przez kilkanaście lat, co świadczy o niezwykle silnym przywiązaniu do terytorium. Wiosną

Łabędzie krzykliwe żerują w płytkiej wodzie, filtrując dziobami glony w powierzchniowej warstwie wody

sprawdzałem, czy para przeżyła zimę i jak zwykle przystą-pi do lęgów. Czasami w ogóle nie widywałem ptaków; sły-szałem tylko ich triumfalne trąbienie. W zależności od roku łabędzie miały od dwóch do czterech łabędziątek.

Trochę większą mobilność niż w okresie wysiadywania łabędzie wykazywały wczesną wiosną. Zdarzało mi się spotykać je na niewielkich rozlewiskach w promieniu kilku kilometrów od stawu. Zawsze były razem. Zachowywały się trochę inaczej niż na swoim stawie. Żerowały w płytkiej wodzie, nie zwracając uwagi na pracujące w pobliżu trakto-ry. Spokojnie zachowującemu się obserwatorowi pozwalały podejść na kilkadziesiąt kroków. Z tej odległości mogłem bardzo długo się przyglądać, jak zdobywają pożywienie,

Nielotne (za to świetnie pływające) młode nigdy nie są pozostawiane bez opieki

Łabędź krzykliwy – waleczny przybysz z północy 127

odpoczywają i czyszczą pióra. Jednak od momentu rozpo-częcia wysiadywania dalekie wycieczki kończyły się, jak nożem uciął.

Łabędzie krzykliwe licznie pojawiają się w Polsce w okresie przelotów. Wczesną wiosną (już od końca lu-tego) można obserwować ich stada, liczące nawet ponad 300 osobników, na rozlewiskach i jeziorach, np. na jeziorze Miedwie pod Szczecinem, w Parku Narodowym Ujście War-ty, na Bagnach Biebrzańskich, jeziorach Słowińskiego Parku Narodowego, w Dolinie Noteci i wielu innych miejscach.

Ptaki w czasie przelotów i zimowisk są towarzyskie; cza-sem mieszają się z łabędziami niemymi i czarnodziobymi

Para łabędzi trzyma się razem nie tylko w sezonie rozrodczym, ale również w okresie przelotów

(są podobne do krzykliwych, lecz mniejsze). Najchętniej wybierają miejsca, gdzie woda jest płytka i mogą żywić się pierwszymi wiosennymi roślinami, które pobierają, zanu-rzając głowę. Zdarza się też, że żerują na polach z pozosta-łościami rzepaku lub kukurydzy. Pisklęta uzupełniają dietę mięczakami i owadami wyławianymi z wody.

Jeśli dysponujemy dobrą lornetką, możemy w tym czasie bez większego trudu przyglądać się łabędziom z brzegu.

Jesienny przelot trwa od września do listopada. Daje się zauważyć, że z roku na rok coraz więcej przelotnych łabędzi decyduje się na spędzenie zimy w zachodniej Polsce, przede wszystkim w dolinach Odry i Baryczy. Ich liczbę szacuje się obecnie na ok. 4000 osobników.

Łabędź szykujący się do wydania krzyku powitalnego

Nawet w dużej grupie wspólnie zimujących łabędzi rodzi-ce opiekują się swoim potomstwem aż do końca zimowiska.

Pod koniec zimy młode dojrzewające ptaki w wieku czterech lub pięciu lat dobierają się w pary, które pozostaną sobie wierne przez całe życie. Zmiany partnerów są niezwykle rzadkie i najczęściej wynikają ze śmierci jednego z nich.

Polecane metody obserwacji i dobre rady

1. W okresie przelotów: obserwujemy łabędzie przez lornetkę lub lunetę w miejscach gromadzenia się ptaków wodnych.

2. Urządzamy zasiadkę w czatowni, pod siatką maskującą lub przynajmniej w zielonym ubraniu maskującym, na brzegu zbiornika wodnego w rewirze pary łabędzi.

Łasica – bezlitosny prześladowca gryzoni 131

Łasica – bezlitosny

W dokumencie Moje spotkania ze zwierzętami (Stron 121-131)