• Nie Znaleziono Wyników

Borsuk – właściciel podziemnego pałacu

W dokumencie Moje spotkania ze zwierzętami (Stron 25-47)

gromada: ssaki (Mammalia) rząd: drapieżne (Carnivora) rodzina: łasicowate (Mustelidae) gatunek: borsuk (Meles meles)

liczebność w Polsce: ok. 12 tys. osobników; gatunek łowny, z okresem ochronnym od 1 XII do 31 VIII; przez cały rok wolno na niego polować w miejscach występowania głuszców i cietrzewi wysokość: ok. 30 cm

długość ciała: do 90 cm (plus ogon 20 cm) waga: 10–11 kg wiosną, 15–20 kg jesienią długość życia: 16 lat

Borsuk to gatunek średnio liczny w Polsce, zasiedlający wszystkie regiony kraju z wyjątkiem wysokich gór. Ponieważ cechuje się bardzo dużą ostrożnością i prowadzi nocny tryb życia, o spotkanie z nim wcale nie jest łatwo.

Borsuki fascynowały mnie od dzieciństwa ze względu na piękny pasiasty pyszczek oraz potężne, porównywal-ne z niedźwiedzimi, pazury. W książkach wyczytałem, że zwierzęta te żyją w lasach, a także w niewielkich zagajnikach i kępach starych drzew wśród pól. Przez wiele lat wypatry-wałem borsuka z samochodu, jadąc przez takie tereny, czy to

z rodzicami na wieś do rodziny, czy na wakacje do Puszczy Augustowskiej. Pierwszy raz udało mi się go zobaczyć w ten sposób po ok. 30 latach, na bardzo mało uczęszczanej drodze na Bagnach Biebrzańskich. Jechałem bardzo powoli, a bor-suk biegł przede mną przez kilkaset metrów, usiłując znaleźć miejsce, gdzie mógłby zejść z grobli, którą biegła droga, na suchy kawałek gruntu. Był przestraszony i obserwowanie go nie należało do ciekawych.

Na swoje szczęście już kilkanaście lat wcześniej zorien-towałem się, że spotkanie z borsukiem trzeba wypracować innymi metodami, najpierw zgłębiwszy wiedzę o jego trybie życia i zwyczajach.

stosowanie

Lasy liściaste i mieszane oraz ich skraje, a także zagajniki śródpolne to typowe środowiska życia borsuka

Borsuk – właściciel podziemnego pałacu 27

Najważniejszym miejscem dla każdego borsuka jest jego nora, w pobliżu której koncentruje się życie rodziny.

Nory osiągają imponujące rozmiary i są bardzo starannie utrzymywane. Właściciele stale je ulepszają – budują nowe otwory wlotowe, komory noclegowe i szyby wentylacyjne oraz wąskie ślepe korytarze, do których w razie potrzeby wciskają się tyłem i bronią przed psami myśliwskimi lub wilkami. Nora ma czasem nawet kilkanaście wejść i wiele podziemnych komór, w których może się zmieścić kilka zwierząt. W największej, centralnej komorze przychodzą na świat młode (od dwóch do pięciu) i spędzają tam pierwsze tygodnie życia.

Borsuki potrafią się wkopać na kilka metrów w głąb ziemi. Wejścia do nory są rozrzucone na powierzchni do 350 m2. Średnica otworu wlotowego jest znacznie większa niż w norze lisa i wynosi 40–50 cm. Na zewnątrz, niedaleko, znajduje się latryna, w postaci niewielkiego dołka w ziemi, do którego borsuki regularnie się załatwiają po wyjściu z nory.

Inne latryny zlokalizowane są w różnych widocznych miej-scach – w ten sposób zwierzęta zaznaczają swoje prawo do terytorium.

Nory przekazywane są z pokolenia na pokolenie i służą przez kilkadziesiąt lat, a znane są przypadki korzystania z jednej nory przez ponad 100 lat. W cieplejszych porach roku borsuki przesypiają w nich dzień; spędzają tu również zimę – od grudnia do końca lutego lub nawet dłużej, jeśli temperatura spada poniżej –5 st. C.

W tej sytuacji jest oczywiste, że poszukiwania należy pro-wadzić w pobliżu miejsca zamieszkania borsuków. Zwierzęta te najchętniej wybierają na nory stoki lub szczyty zalesionych pagórków, gdzie na powierzchni ziemi znajduje się glina

(bardzo dobry materiał na strop komnaty), a pod nią piasek, w którym łatwo się kopie. Korzystne jest sąsiedztwo otwarte-go terenu – łąki, uotwarte-goru lub torfowiska – gdzie borsuki mogą znaleźć pożywienie: dżdżownice, ślimaki, owady i ich larwy, żaby itp. Późnym latem i jesienią wybierają się też do zdzi-czałych sadów, by żerować na opadłych śliwkach, jabłkach i innych owocach. Zapuszczają się nawet pod domostwa.

Znam przypadek borsuka wyjadającego nocami mirabelki spod drzewa rosnącego przed bardzo silnie oświetlonym domem.

Najlepszy okres na prowadzenie obserwacji to późna wio-sna i lato, kiedy dni są najdłuższe i borsuki stają się aktywne

Borsuki wyściełają komory mieszkalne liśćmi.

Ściółkę wymieniają dwa razy do roku – wiosną i jesienią – włócząc ją między łapami, co pozostawia wyraźny ślad

Borsuk – właściciel podziemnego pałacu 29

jeszcze przed zmrokiem. Wtedy też swoje pierwsze wycieczki odbywają młode, znacznie mniej ostrożne niż osobniki dorosłe.

Borsuki mają słaby wzrok i praktycznie nie są w stanie zauważyć siedzącego nieruchomo na ziemi, ubranego na sza-ro lub zielono człowieka z odległości większej niż 20–30 m.

Jak wiele innych ssaków lepiej niż kształty dostrzegają ruch.

Mają za to znakomite słuch oraz węch. Są bardzo czujne i w czasie marszu lub żerowania często węszą i nasłuchują.

Na najlżejszy niepokojący sygnał natychmiast uciekają i cho-wają się w głębokich zaroślach.

Siadając na zasiadce na borsuka, zawsze należy spróbo-wać przewidzieć, z której strony może nadejść, i starać się

Młode borsuki popołudniami bawią się w najbliższym sąsiedztwie nory w towarzystwie dorosłych lub same

zająć stanowisko pod wiatr od spodziewanego kierunku jego pojawienia się. Kluczowa jest przy tym orientacja, gdzie znajdują się najbliższe zamieszkane nory, ponieważ borsuk zwykle podąża na żerowisko stałymi ścieżkami. Tylko wie-dząc, skąd będzie szedł, możemy odpowiednio się ustawić względem wiatru. Lornetkę, kamerę czy aparat fotograficz-ny trzeba mieć zawczasu przygotowane do użycia. Lepiej nimi nie manipulować, rozkładać, mocować na statywie itp.

w obecności zwierzęcia.

Siedziałem kiedyś na ambonie o wysokości kilku me-trów (a więc w miejscu, które wydawało mi się stosunkowo bezpieczne). Kiedy z krzaków u stóp ambony wyłonił się borsuk, postanowiłem zmienić obiektyw na krótszy. Zrobi-łem to najostrożniej jak mogZrobi-łem, ale cichutki szczęk zamka aparatu wystarczył, by zwierzę znieruchomiało, a następnie błyskawicznie uciekło. Przez kilka dni borsuk nie pokazywał się już w tym miejscu, przynajmniej dopóki nie zrobiło się całkiem ciemno.

Czekając, trzeba stale przeczesywać wzrokiem okolicę.

Mimo pozornej ociężałości borsuk porusza się bezszelestnie i prawie na pewno go nie usłyszymy! Dlatego miejsce na-szej zasiadki musi zapewniać szerokie pole widzenia, bez konieczności odwracania się i przemieszczania. Absolutnie nie wolno się poruszać, gdy zwierzę jest już w zasięgu wzro-ku – usłyszy i zauważy ruch, a to oznacza koniec obserwacji.

Najlepsze wyniki daje obserwowanie borsuków w pobliżu ich nor, gdzie czują się stosunkowo bezpieczne.

Główną zasadą jest – jak zawsze w wypadku dzikich zwierząt: przede wszystkim nie płoszyć. Miejsce na zasiad-kę należy wybrać bardzo starannie, z uwzględnieniem tych samych czynników co w wypadku obserwacji w miejscu

Borsuk – właściciel podziemnego pałacu 31

żerowania. Wskazany jest rekonesans za dnia, pozwalający zorientować się, jak rozmieszczone są najczęściej używane wejścia i które są najlepiej widoczne; następnie trzeba wy-znaczyć kilka alternatywnych punktów obserwacyjnych w zależności od kierunku wiatru.

Borsucze nory mają do kilkunastu otworów wlotowych, ale zwykle tylko część z nich jest używana.

Łatwo je rozpoznać, bo są starannie utrzymane, niezaro-śnięte roślinnością, a przed otworem często widać świeżo wy-niesiony z nory piasek, usypany w niedużą górkę, od której prowadzi (mniej lub bardziej wyraźna) ścieżka. Jesienią i wio-sną mieszkanie jest sprzątane – zwierzęta wynoszą z niej stary mech oraz liście stanowiące wyściółkę gniazda i wnoszą nowe.

Trop borsuka z widocznymi, ogromnymi pazurami

Najlepsze na rekonesans są godziny południowe, kiedy borsuki śpią w norze i możemy być prawie pewni, że nie zastaniemy ich na zewnątrz (czyli nie będziemy im przeszka-dzać). Obserwowałem kiedyś norę w pagórku, w pobliżu któ-rego – w odległości kilkunastu metrów – pilarze przez kilka dni ścinali drzewa. Dwa z nich przewróciły się na pagórek, dokładnie pomiędzy dwoma wejściami. Zwierzęta w tym czasie nie zmieniły trybu życia.

Z borsukiem jest ten kłopot, że nigdy nie wiadomo, z którego otworu wyjdzie, a obserwacja wszystkich naraz zazwyczaj jest niemożliwa. Dlatego warto zdecydować się na taki, który danego dnia ma najkorzystniejsze położenie – pod wiatr – a ścieżka przed nim jest najbardziej wydeptana.

Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Przed borsuczymi norami zasiadałem zwykle wiosną (od końca kwietnia do lipca) na dwie, trzy godziny przed zachodem słońca. Spędziłem tak mnóstwo wieczorów; udawało mi się zobaczyć borsuka śred-nio raz na cztery zasiadki. Najczęściej pojawiał się o zmierz-chu, kiedy na dworze było już szaro.

Nie ma żadnych zapowiadających sygnałów – po prostu nagle, w całkowitej ciszy, z nory wychyla się trójkątny pysz-czek. Porusza się we wszystkich kierunkach, co oznacza, że zwierzę węszy. Jeżeli poczuje niebezpieczeństwo – znika, żeby ponowić próbę za kilkanaście lub kilkadziesiąt minut.

Jeśli wypadnie ona pomyślnie, wychodzi i znów węszy oraz nasłuchuje. Potem wydeptaną ścieżką udaje się do latryny i na żerowisko.

Nie zapomnę mojej pierwszej obserwacji przy norze. Liczne ślady wskazywały, że jest używana, zająłem więc dobre miejsce i czekałem. Po ponad dwóch godzinach zaczęło się ściemniać.

Kiedy już było mało co widać, zobaczyłem jakiś ruch przed

Borsuk – właściciel podziemnego pałacu 33

wejściem. Coś szarego stało nieruchomo przez kilka minut, po czym powoli ruszyło w moją stronę. Dopiero z odległości kilkunastu kroków rozpoznałem... jenota, który przedefilował spokojnie tuż przede mną. Potwierdził w ten sposób podręcz-nikową wiedzę, że w borsuczych norach czasem zamieszkują jako sublokatorzy jenoty i lisy. (Kilkanaście lat później w tej samej norze, ale przy innym wejściu, obserwowałem lisią ro-dzinę wychowującą młode. Borsuki nie przeganiają bowiem lisów ani jenotów, a goście zwykle zajmują korytarz i boczną komorę położone najdalej od borsuczego gniazda).

Następnego dnia siadłem w pobliżu innego wylotu. Wiatr mi sprzyjał, ale nie skupiałem się należycie na obserwacji. Po długim dniu, spędzonym w terenie już od wschodu słońca,

W poszukiwaniu dżdżownic borsuki penetrują wierzchnią warstwę ziemi i ściółkę leśną

przysypiałem. Kiedy ocknąwszy się, podniosłem głowę, zo-baczyłem przed sobą pięknego dużego borsuka, kroczącego ścieżką w kierunku zarośli. Zamarłem z wrażenia. Zamiast robić zdjęcia przyglądałem mu się. W ostatniej chwili pstryk-nąłem jedną jedyną klatkę, tuż przed tym, jak zniknął w gę-stwinie. Po chwili zapadł zmrok.

Można zapytać, dlaczego zasiadałem przy norze na kilka godzin przed końcem dnia, skoro zwierzęta pojawiają się zwykle o szarówce. Odpowiedź jest prosta: zdarza się, choć bardzo rzadko, że wychodzą wcześniej. A wówczas obser-wacje są najciekawsze, bo trwają najdłużej. Borsuki sprzątają nory, bawią się z młodymi, biegając w pobliżu wejścia, ostrzą

Borsuk wygląda dokładnie tak jak na obrazkach w książce.

Nie sposób pomylić go z innym zwierzęciem

pazury, iskają się itp. Szczególnie emocjonujące są gonitwy i przepychanki borsucząt, kiedy w ferworze zabawy zbliżają się do obserwatora. Dla takich widoków nie żal wielu godzin przesiedzianych na próżno.

Jeżeli idąc do nory, z daleka zauważymy borsuka, po-winniśmy się wycofać. Szansa na bezszelestne podejście jest bliska zeru.

Polecane metody obserwacji i dobre rady

1. Na dwie lub trzy godziny przed zachodem słońca przychodzi-my na zasiadkę w pobliżu nory zamieszkanej przez borsuki.

2. Urządzamy zasiadkę w pobliżu typowych żerowisk; wiosną są to śródleśne łąki, latem i jesienią – zdziczałe sady.

Bóbr europejski – hydrobudowniczy 37

Bóbr europejski

– hydrobudowniczy

gromada: ssaki (Mammalia) rząd: gryzonie (Rodentia) rodzina: bobrowate (Castoridae) gatunek: bóbr europejski (Castor fiber)

liczebność w Polsce: ok. 20 tys. osobników; gatunek objęty częściową ochroną

długość ciała: do 110 cm (plus ogon ok. 35 cm), wysokość zwierzęcia stojącego na czterech łapach ok. 35 cm

waga: 18-30 kg

długość życia: do 25 lat

Bobry to jedne z najbardziej fascynujących zwierząt dziko żyjących w Polsce. W połowie XX w. były o krok od wyginięcia, ponieważ II wojnę światową przetrwały tylko w jednym miejscu – na rzece Marysze na Suwalszczyźnie.

Gatunek został wtedy objęty ścisłą ochroną. Zapoczątkowało to jego stały, trwający do dziś, wzrost liczebności i rozszerza-nie zasięgu występowania. Zwierzętom wydatrozszerza-nie pomagali ludzie, wypuszczając ich rodziny w dogodnych dla nich śro-dowiskach w różnych częściach kraju. Dziś bobry mieszkają prawie w całej Polsce, nawet w niżej położonych partiach gór – Bieszczad i Beskidu Niskiego. W niektórych regionach,

np. na Suwalszczyźnie i Mazurach, są tak liczne, że można je spotkać nawet na niewielkich śródpolnych oczkach wodnych, w kanałkach i rowach melioracyjnych oraz bardzo płytkich rzeczkach.

Znalezienie śladów obecności bobra nie jest trudne – żadne z naszych zwierząt nie zostawia ich więcej. Są to:

pościnane w charakterystyczny sposób drzewa, okorowane pnie i gałęzie leżących drzew i krzewów, tamy z gałęzi, roślin i mułu (o długości nawet do 100 m i ponad metrowej wysoko-ści) oraz żeremia (mieszkania bobrów) – charakterystyczne kopce z gałęzi, o średnicy kilku metrów i wysokości do 3 m, budowane w pobliżu wody. W wysokich i suchych brzegach zwierzęta kopią też nory mieszkalne. Uważny obserwator

stosowanie

Zgryzy są najczęstszym śladem obecności bobrów. Można się na nie natknąć podczas penetrowania brzegów rzek i jezior

Bóbr europejski – hydrobudowniczy 39

zauważy magazyny żerowe – zatopione w płytkiej wodzie gałęzie i kłącza – oraz ścieżki w postaci wąskich kanałków, ukrytych w bujnej nadwodnej roślinności, a także tropy na mulistych brzegach. Znalezienie śladów a zobaczenie zosta-wiających je zwierząt to jednak dwie zupełnie różne sprawy.

Przez wiele lat osiągałem słabe wyniki jako obserwator, mimo dużych starań. Przesiadywanie nad brzegami zalewu bobrowego w Puszczy Augustowskiej, wędrówki brzega-mi Czarnej Hańczy, Marychy i innych rzek owocowały co najwyżej kilkusekundowymi obserwacjami zwierząt, które szybko dawały nurka. Odgłos gwałtownego uderzenia pła-skim ogonem w wodę ostrzegał inne przebywające w pobliżu osobniki przed niebezpieczeństwem i oznaczał definitywny koniec akcji.

Później usiłowałem wytropić bobry nad brzegami i sta-rorzeczami Biebrzy. Sukcesy były jeszcze mniejsze. Chociaż wiele razy słyszałem, z niedużej odległości, powtarzający się seriami charakterystyczny odgłos stukania zębów o drewno, zwierzęta pozostawały niewidoczne w gęstej, wysokiej roślin-ności. Najlepsze efekty dawała obserwacja z łódki, zacumowa-nej w trzcinach w pobliżu żeremia. Wypływające wieczorem na żer bobry omijały ją spokojnie, jeżeli tylko się nie ruszałem i zachowywałem się cicho. Jednak i te spotkania trwały krótko – kilkanaście sekund, kiedy zwierzęta były w wodzie. Gdy wychodziły na ląd, natychmiast traciłem je z oczu.

Moim sprzymierzeńcem był czas. Gromadziłem doświad-czenia, coraz więcej dowiadywałem się o zwyczajach bobrów, poznawałem nowe, korzystnie położone miejsca, a i bobrów przez ostatnie 20 lat bardzo przybyło.

Bobry to typowi roślinożercy. Odżywiają się kłączami i korzeniami roślin wodnych, młodymi świeżymi gałązkami,

a w zimie – korą drzew. Najbardziej smakuje im topola osika;

chętnie jedzą też wierzby, rzadziej brzozę i olszę czarną; inne drzewa ogryzają i ścinają, kiedy zabraknie tych ulubionych.

Są zwierzętami ziemnowodnymi, ale znacznie pewniej czują się w wodzie niż na lądzie. Świetnie pływają i nurkują – wytrzymują pod wodą do 15 minut. Budowane przez nie tamy spiętrzają wodę w rzekach oraz kanałach i w wielu miejscach tworzą rozlewiska.

Wejścia do żeremi i nor zawsze znajdują się pod wodą.

W okresach suszy zdarza się jednak, że woda opada i wej-ścia wyłaniają się ponad nią. Naraża to bobry na duże nie-bezpieczeństwo. W suche lata, gdy woda jest bardzo płytka

Bóbr wyciąga rośliny spod wody i zjada je na brzegu w spokojnym miejscu

Bóbr europejski – hydrobudowniczy 41

i zwierzęta nie mogą w niej zanurkować, żeby uciec w głębi-nę, zdarza się, że całe rodziny padają łupem wilków.

Bobry żyją w grupach rodzinnych, w skład których wcho-dzą: para dorosłych, od dwóch do czterech młodych poniżej roku i od jednego do trzech osobników młodocianych (rocz-nych lub dwuletnich). Rodziny zaciekle bronią terytorium przed obcymi osobnikami swojego gatunku; zdarzają się walki kończące się śmiercią jednego z przeciwników. Zależnie od zasobności terenu w zimowy pokarm rodzina zajmuje od 500 m do 4 km brzegu rzeki lub jeziora; zwierzęta zwykle nie oddalają się w głąb lądu dalej niż na kilkadziesiąt metrów.

Dorastające osobniki podejmują długie, nawet kilkudziesięcio-kilometrowe wędrówki w poszukiwaniu wolnego terytorium.

Bobry budują tamy, żeby spiętrzyć wodę, i zamieszkują utworzony przez siebie zalew

Zimą, podczas żerowania na lądzie, bobry są bardzo ostrożne. Mimo to właśnie okres zimowy jest najlepszy na prowadzenie obserwacji.

Kiedy większość zbiorników wody zamarza, bobry, chcąc nie chcąc, muszą wychodzić na powierzchnię w tych nielicznych miejscach, gdzie nie ma lodu. Gdy panuje silny mróz, wygryzają przeręble w wodzie i je utrzymują – regularnie wchodzą przez nie i wychodzą – żeby otwór nie zamarzł. Przy temperaturze ok. –20 st. C lub jeszcze niższej zawieszają aktywność i przecze-kują w norach lub żeremiach. Jeśli niekorzystna pogoda utrzy-muje się przez kilka dni, mogą zjadać gałązki żeremia od środka.

Na lądzie bobry poruszają się stałymi ścieżkami wydepta-nymi w śniegu i na lodzie. Z reguły prowadzą one najkrótszą

W czasie silnych mrozów bóbr często korzysta z przerębli, żeby nie dopuścić do jej zamarznięcia

Bóbr europejski – hydrobudowniczy 43

nią pójść, usłyszałem typowy odgłos ogryzania gałęzi – szyb-kie stukanie zębów, rozlegające się z przerwami w krótkich seriach. Dźwięk dochodził z pobliskiego krzaka, pod który prowadziła ścieżka. Z miejsca ruszyłem w tamtą stronę i to okazało się błędem, ponieważ bóbr usłyszał mnie prawie od razu i po chwili nasłuchiwania śpiesznie zaczął biec ścieżką w stronę wody. Wyglądał dość śmiesznie; mimo starań nie posuwał się zbyt prędko.

Stałem kilkadziesiąt centymetrów od jego szlaku, znie-ruchomiały ze zdumienia, bo zwierz sunął wprost na mnie!

Z utrzymywanych przez bobry przerębli korzystają wydry i inne zwierzęta

Dopiero pół metra przede mną zorientował się w sytuacji.

Wspiął się na tylne łapy, a ja zobaczyłem jego wielkie poma-rańczowe zęby. „Ugryzie mnie w kolano czy nie? ” – zdąży-łem tylko pomyśleć, gdy bóbr – który zastanawiał się jeszcze krócej – opuścił się na cztery łapy i pognał w kierunku wody, w której po kilku chwilach zniknął.

Kiedy ochłonąłem, obejrzałem teren. Ucieczka bobra, sprawiająca wrażenie desperackiej, miała sens. Biegnąc na swoich krótkich łapach na przełaj pomiędzy kępami wyso-kich turzyc zwierz nikomu by nie uciekł. W dodatku jedyne w promieniu 100 m wolne od lodu miejsce na rzece znajdo-wało się przy ścieżce.

Jako obiekt zimowych obserwacji najlepiej wybrać na-turalne bądź sztuczne otwory w wodzie, niezbyt daleko od żeremia lub nory. W spokojnych miejscach bobry zaczynają żerować po południu, jeszcze w świetle dnia. Kluczem do sukcesu jest zajęcie odpowiedniego stanowiska, zanim poja-wią się zwierzęta. Warto mieć ze sobą przenośny stołeczek, bardzo ciepłe ubranie i białą maskującą pelerynę.

W połowie lutego przychodziłem nad zamarznięty, prze-grodzony tamą mały i płytki kanałek mniej więcej o czterna-stej. Gryzonie pojawiały się dość regularnie około godziny później. Nurkowały i wyciągały na lód kłącza roślin wod-nych, które zjadały na brzegu lub siedząc w przeręblu. Zda-rzało się, że w odległości kilkudziesięciu metrów widziałem trzy lub cztery spokojnie żerujące zwierzęta. Na nieruchomą białą sylwetkę w ogóle nie zwracały uwagi!

Trzeba jednak być świadomym niebezpieczeństwa zwią-zanego z przebywaniem na lodzie. Nie każde miejsce nadaje się na zasiadkę. Dlatego ja urządzam ją tylko tam, gdzie mam pewność, że woda pode mną jest płytka i w razie załamania

lodu mogę się z niej bez trudu wydostać. Należy też pamię-tać, że w pobliżu brzegów i na płyciznach pokrywa lodowa jest z reguły cieńsza niż na środku stawu czy jeziora. Wody płynące, takie jak rzeki i kanały, właściwie nie wchodzą w grę – lód na nich nigdy nie jest bezpieczny.

Mimo że zawsze się upewniam, czy lód pode mną ma przynajmniej 15 cm grubości, nie raz i nie dwa zdarzyło mi się, że gdy ulegałem pokusie przesunięcia się jeszcze o kilka

Mimo że zawsze się upewniam, czy lód pode mną ma przynajmniej 15 cm grubości, nie raz i nie dwa zdarzyło mi się, że gdy ulegałem pokusie przesunięcia się jeszcze o kilka

W dokumencie Moje spotkania ze zwierzętami (Stron 25-47)