• Nie Znaleziono Wyników

Dzik – mądra i odważna świnka

W dokumencie Moje spotkania ze zwierzętami (Stron 67-79)

gromada: ssaki (Mammalia)

rząd: parzystokopytne (Artiodactyla) rodzina: świniowate (Suidae) gatunek: dzik (Sus scrofa)

liczebność w Polsce: ok. 250 tys. osobników; gatunek łowny, z okresem ochronnym dla samic od 16 I do 14 VIII

wysokość: ok. 110 cm długość ciała: 150–200 cm

waga: samce do 180 kg, samice do 130 kg długość życia: do 30 lat

Dzik występuje prawie w całej Polsce. Preferuje lasy li-ściaste, lekko podmokłe, lubi gęste liściaste młodniki. Mniej chętnie zamieszkuje suche bory sosnowe, ze względu na sto-sunkowo małą ilość pokarmu, jaką oferuje mu to środowisko.

Zasiedla także tereny będące mozaiką pól i zagajników oraz żyzne tereny bagienne, z wysokimi turzycami i trzcinowiska-mi. Unika wysokich, stromych i skalistych gór.

W ostatnich 30 latach rośnie liczba dzików niepłochli-wych, które pojawiają się na obrzeżach miast, w parkach i na innych terenach zielonych. Dotyczy to zwłaszcza obszarów nadmorskich. W wielu kurortach na wybrzeżu zwierzęta te

stają się atrakcją turystyczną. Lochy z warchlakami układa-ją się na parkingach, żebrzą o jedzenie, przechadzaukłada-ją się po ulicach między ludźmi. Absolutnie nie należy ich dokarmiać!

Zwierzęta stają się namolne i mogą zaatakować.

Widziałem watahę, składającą się z dwóch samic i ok. 10 młodych, stojącą przed sklepem spożywczym. Co jakiś czas ktoś rzucał im bułkę czy nawet gofra z pobliskiej budki. Za którymś razem, gdy zwierzęta zorientowały się, że w reklamówce, z której karmił je kilkunastoletni chłopak, jest jeszcze pieczywo, wyrwały mu ją z ręki. Zważywszy na siłę, ostrość zębów i szybkość dzika – bardzo łatwo o wypadek.

Zupełnie inaczej dziki zachowują się w naturalnym środo-wisku. Ponieważ mają doskonały węch i bardzo dobry słuch, przeważnie pierwsze dowiadują się o obecności człowieka i reagują ucieczką. My na ogół słyszymy tylko jej odgłosy, trzask łamanych gałązek i pochrumkiwanie zwierząt lub przez krótką chwilę widzimy tył uciekającego zwierzęcia.

Warto wiedzieć, że dziki potrafią wyczuć trop człowieka po upływie kilku godzin; zmieniają wtedy swoje plany.

Pożywieniem dzików jest głównie pokarm roślinny: pod-ziemne kłącza, owoce leśne, bulwy roślin, żołędzie, bukiew, świeża trawa, a także ziarna zbóż, ziemniaki i kukurydza, w poszukiwaniu których zapuszczają się w głąb pól. Zdarza się, że stado przez wiele dni koczuje w środku łanu owsa, kukurydzy lub rzepaku. Zwierzęta czują się tam dość swo-bodnie. Z zewnątrz pozostają niewidoczne, zakryte przez wysokie i bardzo gęste rośliny, a ponadto możliwość natra-fienia na ludzi jest mniejsza niż w lesie.

Dziki żywią się też grzybami, np. opieńkami i smardzami, oraz pokarmem zwierzęcym, takim jak poczwarki i larwy owa-dów, dorosłe chrząszcze, dżdżownice, ślimaki i płazy. Bywa,

Dzik – mądra i odważna świnka 69

że wyłapują piskorze i inne ryby z mułu dennego w wysycha-jących latem starorzeczach i płytkich stawkach. Chętnie zjadają drobne gryzonie leśne – zwłaszcza ich młode, jeśli natrafią na podziemne gniazda. W okresie zimowym jedzą padlinę.

W poszukiwaniu pokarmu rozkopują ziemię silnym, długim ryjem, tzw. gwizdem. Z upodobaniem kopią, czyli buchtują, pod korzeniami drzew, na łąkach i w mule na ba-gnach. Ślady buchtowania są najlepiej widoczne od późnej jesieni do wiosny. Las wygląda jak przeorany w różnych kierunkach. Czasem dziki wkopują się tak głęboko, że po-wstająca jama całkowicie je zakrywa.

Obserwowałem takiego buchtującego z zapałem dzika, a właściwie widziałem tylko wylatującą z impetem ziemię i słyszałem sapanie. Działo się to zimą, o żer było trudno,

Mozaika pól uprawnych i lasów jest dla dzików wymarzonym środowiskiem

bo grunt był zamrożony na dużą głębokość. Niezawodny węch podpowiadał zwierzęciu obecność czegoś smacznego metr pod ziemią.

Podszedłem na kilkanaście metrów; chwilami widziałem wyprężający się grzbiet. Nigdy dotąd nie udało mi się pod-kraść tak blisko i na tak długo do dzika. Wreszcie zwierz na moment wychynął z dziury, zawęszył i wyczuwszy mnie, zaczął powoli odchodzić. To również było wyjątkowe – sa-motne dorosłe osobniki z reguły szybko uciekają. Zdałem sobie sprawę, że ten musi być bardzo głodny, i ostrożnie się wycofałem. Dobrze zrobiłem, bo dzik po kilku minutach wrócił do swojej jamy i buchtował dalej.

Dziki żerujące na polu

Dzik – mądra i odważna świnka 71

Wychowaniem młodych zajmują się tylko samice – lochy – które czasami łączą się w grupki po dwie lub trzy i wspól-nie opiekują się młodymi. Każda locha może mieć od trzech do dziewięciu warchlaków, tak więc wataha może liczyć nawet ponad 20 osobników, zwłaszcza że kiedy młode już podrosną, samice pozwalają pozostać w stadzie przelatkom, czyli młodym z poprzedniego roku, choć na ogół tylko płci żeńskiej. Taka grupa prowadzi w zasadzie osiadły tryb życia.

Dziki spotkane w lesie nie atakują człowieka od razu, jak to czasem można wyczytać, ale stosują bardzo przemy-ślaną strategię ucieczki. Osobnik, który pierwszy wyczuł człowieka, daje znać innym – charakterystycznym twardym sapnięciem. Wyznam, że czasami nagłe „ruff” dzika było dla mnie pierwszym sygnałem jego obecności w pobliżu. Patrząc w stronę dźwięku, zauważałem stojące nieruchomo samice, z nastroszoną sierścią, gniewnie posapujące. W tym czasie pod osłoną gęstej roślinności szybko uciekały małe pasko-wane warchlaki, a po nich – roczniaki. Na końcu odchodziły lochy, od czasu do czasu odwracając się, żeby kontrolować położenie człowieka.

Miałem wiele takich spotkań, ale nigdy nie odniosłem wrażenia, że dzik chce mnie zaatakować; raczej straszył, żeby mnie zniechęcić do zbliżania się. Z drugiej strony, patrząc na potężny ryj i ostre zęby – główną broń dzika – oraz wiedząc o jego szybkości i zdecydowaniu, zawsze czułem się trochę nieswojo w takich sytuacjach. Stada dzików nie należy lek-ceważyć, zwłaszcza zimą. To jedyna siła w polskich lasach zdolna stanąć do walki z atakującymi wilkami i je pokonać!

Późną jesienią do grup rodzinnych dołączają stare sam-ce, czyli odyńsam-ce, przez większą część roku żyjące samotnie.

W listopadzie rozpoczyna się okres godowy. Odyńce staczają

ze sobą walki o przewodzenie watasze. Przepychają się i gry-zą ostrymi kłami. Jest się o co bić, bo zdarza się, że na zimę łączy się ze sobą kilka stad rodzinnych. Zwycięzca ma do dyspozycji wiele samic, przegrany opuszcza watahę.

Ruja trwa aż do lutego, po czym odyńce opuszczają sta-do. Dla młodych to zły czas – samice odganiają je od siebie.

Przelatki łączą się więc w małe grupki młodzieżowe.

Od końca lutego do kwietnia lochy wydają na świat po-tomstwo. Przygotowują się do tego, budując z trzciny i gałęzi bardzo porządne legowisko, zwane barłogiem, i wyściełają je trawą oraz mchem. Barłóg lęgowy jest osłonięty od wiatru, a nawet deszczu przez gałęzie, zarówno te zwisające natural-nie, jak i przyniesione przez lochę. (Pozostałości po barłogu znajdowałem w lesie jeszcze w czerwcu, kilka miesięcy po

Dziki uwielbiają odpoczynek w błotnej kąpieli

Dzik – mądra i odważna świnka 73

urodzeniu młodych). W zależności od pogody młode prze-bywają w nim od kilku do kilkunastu dni.

Później, gdy wataha wędruje po okolicy, barłogi – w któ-rych odpoczywa cała rodzina – są budowane mniej starannie.

Udając się do nich, dziki zachowują się bardzo ostrożnie;

bywa, że obchodzą je dookoła, węsząc i nasłuchując we wszystkich kierunkach. W legowisku układają się tak, żeby móc z niego szybko wyskoczyć i uciec. Ale kiedy już w nim zalegną, zwłaszcza zimą, dają do siebie podejść na niewielką odległość, licząc na to, że nie zostaną zauważone.

Moje najbardziej pamiętne spotkanie z dzikiem w barło-gu zaczęło się od natrafienia na zaspę śnieżną zagradzającą ścieżkę. Zastanawiałem się, jak przez nią przebrnąć, a kiedy się już zdecydowałem, zaspa ożyła i z jej głębi – spod moich nóg – wyskoczył ogromny odyniec. Na szczęście wystar-tował w przeciwnym kierunku, inaczej prawie na pewno by mnie poturbował. Obejrzałem całkowicie niewidoczny wcześniej barłóg pod ściętym pniakiem, przysypany 20-cen-tymetrową warstwą świeżego śniegu, który padał bez prze-rwy przez dwa dni. Dzik położył się w legowisku jeszcze przed początkiem opadów, a potem cierpliwie czekał na ich koniec.

O spotkanie z dzikami nie jest szczególnie trudno ze względu na ich dość liczne występowanie. Ponieważ jednak w naturalnym środowisku są one bardzo ostrożne, rzadko udaje się prowadzić dłuższą obserwację. Warto zacząć od spenetrowania terenu, bo dziki zostawiają mnóstwo śladów.

Oprócz wyraźnych, łatwych do zidentyfikowania tropów, ich obecność rozpoznajemy po śladach buchtowania oraz obecności barłogów, a także miejsc, gdzie zażywają kąpieli błotnych i się czochrają.

Kąpielisko to niewielkie, owalne zagłębienie terenu wy-pełnione wodą lub błotem, akurat takiej wielkości, żeby się w nim zmieścił wygodnie rozciągnięty dzik. Bezpośrednie sąsiedztwo kałuży jest mocno wydeptane, a o rosnące obok drzewa (zwykle znajduje się przynajmniej jedno) zwierzęta się czochrają, wycierając sierść po kąpieli – w ten sposób po-zbywają się brudu i pasożytów. Kora na takich drzewach jest otarta i wyślizgana na wysokości około pół metra; wystające nad ziemię korzenie również są powycierane.

Dziki najchętniej korzystają z kąpielisk wieczorem, przed rozpoczęciem żerowania. Warto zawczasu wybrać stanowisko obserwacyjne przy drodze z kąpieliska na żerowisko lub na samym żerowisku. Dobrym miejscem jest skraj lasu i śród-leśnego bagienka, gdzie dziki odpoczywają. Z uwagi na ich fantastyczny węch trzeba się tam zjawić co najmniej dwie godziny przed oczekiwanym przyjściem zwierząt, żeby nasz

Trop dzika wyróżnia się wśród tropów innych zwierząt kopytnych wyraźnie odciśniętymi tylnymi raciczkami, rozstawionymi szerzej niż kopyta br

Dzik – mądra i odważna świnka 75

zapach wywietrzał. Zasiadamy na wysokości kilku metrów – na ambonie myśliwskiej, stogu lub innym podwyższeniu – aby utrudnić zwierzętom wywęszenie nas. Jeżeli mamy dość silny wiatr prosto w twarz, wiejący z kierunku, który obserwu-jemy, możemy pozostać na ziemi. Ma to jednak swoje wady:

gorszą widoczność i większe prawdopodobieństwo wykrycia.

Stałem kiedyś na niewielkim pagórku na skraju cienistego lasu i kilkuletniego młodnika. W czasie długiego popołudnia i wieczora dziki pojawiły się dwukrotnie. Pierwszy raz za-alarmował mnie o tym młody jelonek, który podniósłszy się znienacka z trawy kilkadziesiąt kroków ode mnie, strzygł uszami w stronę młodnika. Spojrzałem tam – gałązki i trawy poruszały się w innym rytmie niż wiatr. Od czasu do czasu

Dzicze kąpielisko

migały wśród nich szare sylwetki dzików. Udało mi się je policzyć. Dwie lochy prowadziły osiem warchlaków, które co rusz odbiegały w różne strony, pokwikiwały na siebie i się przepychały. Lochy przywracały je do porządku groźnym rechnięciem, trąceniem ryja, a nawet ugryzieniem. Zwierzęta szły w moją stronę tyralierą, prawdopodobieństwo zwietrze-nia przez jakiś boczny podmuch wiatru wzrastało z każdą sekundą, ale na szczęście, gdy zbliżyły się na odległość 20 m, zmieniły kierunek i weszły w las.

Drugi raz pojawiły się same lochy. Ich obecność zasy-gnalizowało fuknięcie jednej z nich. Samice przedefilowały

Stado dzików żebrzące o pokarm w Piaskach koło Krynicy Morskiej

w poprzek młodnika. W pewnym momencie znalazły się kilkanaście kroków ode mnie, ale widziałem je nie najlepiej w gęstwinie paproci.

Ponieważ oczekiwanie zwykle się dłuży, to żaden wstyd wziąć ze sobą książkę, żeby zająć czas. Oczywiście nie wolno opuszczać kryjówki przed odejściem zwierzyny. Spłoszone dziki zmienią żerowisko na inne i więcej ich w tym miejscu nie zobaczymy.

Polecane metody obserwacji i dobre rady

1. Wieczorem: urządzamy zasiadkę na ambonie lub innym wzniesionym nad okolicę punkcie na skraju lasu lub nie-wielkiej polance, pod wiatr od miejsca, w którym mają się pojawić dziki.

2. Zachowujemy spokój i nie zbliżamy się do dzików w czasie przypadkowych spotkań na leśnych drogach i duktach.

Jarząbek – pogwizdujący mistrz kamufażu 79

Jarząbek – pogwizdujący

W dokumencie Moje spotkania ze zwierzętami (Stron 67-79)