LUDZIE STARZY W ŚWIADOMOŚCI BADANYCH
3.3. Główne problemy społeczne starszych mieszkańców Białegostoku
3.5.5. Aktywność społeczna
Inny podział między ludźmi starymi dotyczy specyfiki i zakresu ich uczestnic
twa w życiu społecznym. Mieszkańcy DPS dzielą się na osoby, które są mniej lub bardziej aktywne w placówce i poza nią. Za podstawowe bariery utrudniające lub uniemożliwiające udziału w aktywnościach uchodzą problemy zdrowotne i ograni
czona sprawność ruchowa. Tu jest chyba 150 osób, a na stołówkę przychodzi tu może ze 40. Tu wszystko na wózkach albo leżą. Tu większość to nigdzie nie wychodzi tak
(K/75-89/DPS-8) – mówi respondentka, która jako jedyna z badanych mieszkańców DPS spotyka się z innymi ludźmi starymi w klubach seniora znajdujących się na te
renie Białegostoku. Niewychodzenie na zewnątrz niekiedy zdaje się wynikać też z braku znajomości miasta, jak też innych mieszkańców – respondenci z DPS często spędzili większość swojego życia w zupełnie innych miejscowościach, w związku z czym nie czują się specjalnie związani z obecnym miejscem zamieszkania. Za inny powód spędzania czasu wolnego tylko na obszarze DPS uchodzi brak środków fi
nansowych, umożliwiających korzystanie z dóbr i usług dostępnych w mieście oraz brak innych celów do podjęcia wędrówki (np. spraw urzędowych). Według respon
dentów długotrwałe niewychodzenie na zewnątrz najczęściej prowadzi do nega
tywnych efektów ubocznych: ogranicza sprawność ludzi starych, pogarsza ich ocenę rzeczywistości społecznej, prowadzi do apatii i stanów lękowych. Są takie panie znowu, które mogłyby chodzić, ale one zadowolone są, że trzy lata nie były na po
dwórku. (…) Taki pan tak samo, w tym roku jeszcze nie był, w tym roku kalendarzo
wym, a chodzi tu po korytarzach. Ja mówię: „Chodź na podwórko” to on nie wyjdzie, tylko: „A jak co się stanie?”. Ja: „A co ma się stać? Cygan wyjdzie, zabierze?” (M/60-74/DPS-3) – opowiada jeden z badanych. Działania większości osób z DPS, które nie uczęszczają do miejsc poza placówką, sprowadzają się do czynności związanych z re
habilitacją, spożywaniem posiłków, aktywnością receptywną (oglądanie telewizji, słuchanie radia, czytanie) lub aktywnością religijną (modlitwy, udział w mszach i uroczystościach pogrzebowych w kaplicy DPS). Praktyki te przeważnie mają cha
rakter osobisty, a nie wspólnotowy – zdarza się tak, że w tym samym pokoju jedna osoba słucha radia, inna ogląda telewizję, a jeszcze inna śpi. To już za wielka rozpu
sta u nas się dzieje tutaj – w każdym pokoju każdy ma telewizor. I na świetlicy trzy telewizory stoją. (…) Może z jednej strony to dobrze, bo jakby w te szyby się przyglą
dają i cicho siedzą (K/75-89/DPS-6) – mówi jedna z badanych. Ponadto rozmówcy często dostrzegają, że środki masowego przekazu dostarczają informacji, które są przedmiotem rozmów ludzi starych, jednakże dyskusje takie angażują tylko nielicz
nych. Czasami tam babki pogadają, ale kto ich tam słucha? Mądrzy nie będą gadać, jak pół durne to gadają (M/60-74/DPS-12) – stwierdza jeden z respondentów.
Podział ze względu na poziom aktywności jest związany nie tylko z „wycho
dzeniem” z DPS, ale też z uczestnictwem w kółkach zainteresowań działających w placówce, które są w zasadzie prowadzone przez zatrudnionych instruktorów od
powiedzialnych za pracownie: plastyczną, muzykoterapii i gospodarstwa domowe
go. Rozwijanie niekiedy niedostrzeganych wcześniej u siebie umiejętności, sprzyja uczestnictwu w wycieczkach i wyjazdach na pokazy wykonanych prac w miejscach znajdujących się poza instytucją. Każda taka podróż oznacza możliwość kontaktu
z innymi ludźmi oraz przeżycia i dostrzeżenia czegoś niecodziennego. W tym roku to jeszcze nigdzie nie jeździłam, bo już zdrowie mi nie pozwala, ale niektórzy to jeszcze jeżdżą. Te takie sprawniejsze i zdolniejsze (K/60-74/DPS-7) – tłumaczy jedna z bada
nych sugerując, że w wyjazdach mogą brać udział przeważnie osoby w wieku przedstarczym i „młodsi-starzy”. Choć osoby uczestniczące w organizowanych przez DPS formach spędzania czasu wolnego są niekiedy określane jako „zdolniejsze”
i „sprawniejsze”, to wypowiedzi pozostałych mieszkańców pozwalają przypuszczać, iż bywają nieakceptowane, ignorowane lub wyśmiewane: Wiadomo… są troszeczkę takie osoby, że to już się chwalą, jak to jest, no i chcą się wywyższyć, wtedy mu się tam troszkę... (śmiech) (M/60-74/DPS-12). Wyróżnianie się aktywnością może wywo
ływać zawiść ze strony pozostałych pensjonariuszy, co uwidacznia się w podejrze
niach o kumoterstwo i innych insynuacjach. Oni mają wycieczki. Nieraz nie można we wszystkich na wycieczki jechać. Jedne korzystają cały czas, inne w ogóle. Ale tak już jest. (…) Ja przepraszam, ale niektórzy podopieczni są bardzo wynoszeni nie wia
domo, z jakich powodów, a niektórzy – to wręcz cudowni. Specjalnie umieją się pod
lizać komu trzeba i są tak „uuu jak wysoko rosną”. No, znają sposoby, oni mają spo
soby – mówi jedna z badanych. Takie mają lepsze ubranie, czy coś… Ale trzeba się z tym pogodzić. (...) No, nieraz poważnie to wygląda. Bo, mówię – są ludzie, którzy są wysoko wynoszeni i inni, których poniżają. Ja staram się właśnie, żeby tego nie było, ale no, ja nie mam możliwości. (…) To są osoby, przepraszam, no wredne. Skar
żą nie wiadomo za co. Patrzą tylko, jaką komuś łatkę przypiąć (K/60-74/DPS-2). Brak zrozumienia dla osobistych ambicji innych prowadzi do poczucia niesprawiedliwo
ści i nierówności.
Podział na osoby mniej i bardziej aktywne wygląda inaczej w przypadku słuchaczy UTW. Respondenci dostrzegają obecność ludzi starych, którzy podejmują działalność na rzecz instytucji i osób z nią związanych oraz ludzi jedynie korzystają
cych z jej usług. Jednych określają mianem „dawców”, drugich jako „biorców”,
„osoby bierne”, „ludzi próżnych”, „roszczeniowych”. Część oczywiście się udziela jak najbardziej, a część jest tylko biernymi, że tak powiem, słuchaczami – już tylko ko
rzystają z pracy innych. (…) Tzn. więcej biorców jest niż dawców (śmiech). Chęci są takie, żeby więcej brać niż dawać, natomiast już realia są zupełnie inne, proszę pana;
tak, bo ta mentalność – szczególnie właśnie w naszym wieku, w moim wieku – to wyrobiona jest przez te lata systemu komunistycznego, kiedy człowiek był biorcą – tłumaczy jedna z respondentek. Służba zdrowia i wszystko było bezpłatne, bo się człowiekowi należy. I ta mentalność w bardzo wielu ludziach jeszcze jest zakorzenio
na tak głęboko, że nie potrafią zrozumieć tego, że się ten czas już skończył i się nic nie należy, że jak się na przykład organizuje jakąś wycieczkę, czy jakąś imprezę, to za
wszystko trzeba samemu zapłacić. „Mam emeryturę, nie mam z czego”, to nie powie:
„Nie stać mnie, to nie jadę”, tylko: „Mnie się należy! Organizują, to ja powinienem je
chać”. I wiele rzeczy ocenia się tak, że „ludziom się wszystko należy”. (…) Ludzie po
winni niektóre rzeczy zrozumieć, że jest taka sytuacja, jaka jest w kraju, a taka na świecie – że kraj nie jest za bogaty, żeby wszystkim wszystko dawać. Nasi tego nie rozumieją. Może jestem ekonomistką i bardziej... patrzę na to inaczej, rozumiem, ale wiele ludzi to jakoś tak... „Ten skorzysta z tego, to i ja chcę korzystać”. (…) Po pięćdzie
siątce i więcej, to wychowani są w tamtym okresie, to widzę, że oni nie umieją się przestawić (K/60-74/UTW-11).
Badani często wyjaśniają brak aktywności społecznej ludzi starych ich przy
zwyczajeniami z okresu PRL. „Biorcy” są opisywani jako osoby, które uległy „rozle
niwieniu” w warunkach bezpieczeństwa socjalnego i braku odpowiedniego moty
wowania do pracy i samorozwoju; osoby takie same także nie dostrzegały korzyści z podejmowania różnorakich form aktywności: Mój brat najstarszy odbudowywał Warszawę i wcale sobie nie wspomina źle; i do dzisiaj wspomina, jaki był zapał lu
dzi, jak ludzie chętnie na to szli. No może tam nie wszyscy, ale większość szła. A po
tem było to, co zabiło w tych ludziach aktywność. Bo na pewno pan kiedyś słyszał:
„Czy się stoi, czy się leży, dwa patyki się należy” – to po co było pracować? Ludzie po
wiedzieli: „A po co, skoro i tak nic nie poprawię doli w kraju?" (K/60-74/UTW-4). Zda
rzają się też sugestie, iż obecność „pasażerów na gapę”473 jest uwarunkowana socja
lizacją, w procesie której otrzymywano kapitał kulturowy pozbawiony umiejętności uczestnictwa w wolontariacie. Tak, jak w normalnym domu: jeden jest chętny do wszystkiego i do pomocy, a drugi lubi korzystać z gotowych rzeczy. Tak samo w Uni
wersytecie. Są tacy, którzy zgłaszają się i chętnie pomagają, ale większość jest takich, którzy z gotowych rzeczy korzystają. Wszystko jak na talerzu podaj i jeszcze on czasa
mi ma taką, czy inną pretensję, bo nie zna dokładnie – a to jeszcze ma takie uwagi, czy inne, no i jest niezadowolony (K/75-89/UTW-9) – tłumaczy jedna z badanych.
Kolejnym wyjaśnieniem postaw „biorców” jest nieumiejętność odgrywania wielu ról społecznych, a także ich aktywności w innych obszarach życia społeczne
go, jak praca i rodzina: Ja bym chciała, żeby te młodsze wiekiem pokazały się i we
szły do tej współpracy w tym samorządzie i tam pokazały swoją energię, i ten swój młodszy wiek, ale to tak się okazuje tylko, że… owszem, te panie są młodsze, bo pa
nów jest bardzo mało, są młodsze, ale one jeszcze chcą i z basenu korzystać, i z gim
nastyki, i z tego, i z tego, i z tego jeszcze korzystać. A jak się powie: „Słuchaj, zorgani
zuj coś tam swojego, pomóż zorganizować”. To: „A nie, ja nie mam czasu, ja mam
473 Zob. M. Theiss, Krewni – znajomi – obywatele. Kapitał społeczny a lokalna polityka społeczna, op.
cit., s. 78-79.
wnuki”. (…) Wychodzi na to, że nawet ten wiek jest nastawiony w jakiś sposób na Uniwersytet tak troszkę jednak na branie. Żeby wyciągnąć jak najwięcej z tego, a z siebie nic (K/60-74/UTW-13). Niekiedy wskazuje się też, iż ludzie starzy nie podej
mują działalności na rzecz innych, gdyż nie wierzą w swoje siły oraz posiadają zaję
cia wypełniające czas wolny, takie jak oglądanie telewizji, czy opieka nad domem.
Ponadto rzadko zdarzają się wypowiedzi, w których respondenci zakładają, iż zmia
na postaw „biorców” jest niemożliwa, gdyż osoby te nie są zainteresowane jakimi
kolwiek formami aktywności na rzecz innych, nie są skłonne do ustępstw, unikają obowiązków oraz ponoszenia odpowiedzialności: Po prostu to jest chyba lenistwo.
Bo świadomość jest, że trzeba coś zrobić, ale jest po prostu wygodnictwo. „Są inni – robią, to niech sobie robią, a ja tak stanę z boku” – to jest chyba tylko ta przyczyna, tak jest po prostu. (…) Jak człowiek jest bierny, to będzie bierny, on nie przyzwyczai się do tego, żeby coś z siebie dać, on będzie... Prosty przykład – przychodzi ktoś zapi
sać się do Uniwersytetu i najpierw pyta: „Co u was jest, z czego ja bym mógł/mogła skorzystać?” Zasadnicze pytanie: „Słyszałem, że są takie sekcje, ja chcę i gimnastykę uprawiać, ja chcę i to, ja chcę i to”. Ale jak jest na drugiej stronie deklaracji: „Co zro
bię, czym się mogę wyróżnić, czy mogę pomóc”, to nie ma nigdzie nic – w każdej ru
bryczce jest kreseczka (K/60-74/UTW-13). Przypuszczalnie obecność „pasażerów na gapę” nie tylko może hamować rozwój instytucji, ale też sprzyjać zamykaniu się jej na otoczenie. Rozprzestrzenianie się bierności może prowadzić do rywalizacji o ograniczone ilościowo dobra i usługi, które wytwarza instytucja. Przykładowo:
uczestnictwu w wycieczkach i imprezach kulturalnych może towarzyszyć konkuren
cja o zdobycie tańszych biletów. Rywalizacja ta może przybierać formy negatywne, dezintegrujące grupę, np. próby ograniczania innym dostępu do dóbr poprzez zata
jenie informacji czy aktywne zniechęcanie innych do uczestnictwa. Można zakładać, iż „biorcy” dążą do wytwarzania wiążącego/wykluczającego (ang. bonding) kapita
łu społecznego, który jest zorientowany na realizację celów partykularnych i przy
nosi negatywne efekty dla ogółu.
Tymczasem „dawcy” zdają się dążyć do tworzenia pomostowego lub włącza
jącego (ang. bridging) kapitału społecznego, służącego realizacji dobra wspólnego i przynoszącego pozytywne efekty zewnętrzne. Osoby aktywne w UTW są postrzega
ne jako te, które potrafią i chcą bezinteresownie pracować na rzecz innych – nawet jeśli ponoszą przy tym różnego rodzaju dodatkowe koszty. Udzielający się na rzecz instytucji są opisywani jako jednostki szczególne, które powinny spełniać szereg kryteriów: Trzeba przede wszystkie lubić udzielać się społecznie, trzeba mieć jakieś cechy przywódcze, nie? Druga sprawa: trzeba umieć, mieć tam podejście do ludzi, kogoś tam zachęcić, zebrać wokół siebie, cały czas te cechy przywódcze trzeba mieć.
No i jakąś kulturę bycia, bo wiadomo, że jak się nie ma takiej kultury, to się ludzi do siebie nie zaskarbi też (K/60-74/UTW-4). Od „dawców” wymaga się, by potrafili mo
tywować i kierować pozostałymi, stanowili dla nich wzór (sympatyczności, skrom
ności, opanowania) oraz by byli przygotowani na krytykę, nierzadko także opór wynikający ze sceptycyzmu środowiska wobec zmian i podejmowania ryzyka z nimi związanego: O, to tak jest zawsze, jest wśród ludzi, że jest taka grupka takich próżnych – takich, że uważa się za coś tam. (…) Różnie jest, bo są niektórzy próżni a niektórzy, że jak coś tam wykonuje, to już jestem „Bóg wie czym”. Nie jesteś „Bóg wie czym”, bo dzisiaj jesteś tym, a jutro tamtym, prawda? No tak to jest (K/60-74/UTW-3). Z wypowiedzi tych, którzy uchodzą za faktycznych lub potencjalnych li
derów można wnioskować, iż czują się odpowiedzialni za organizowanie życia in
nym, dostrzegają więcej nieprawidłowości w instytucji i poza nią, zwracają uwagę na nieodpowiednią alokację zasobów, myślą o ludziach, przedmiotach i ideach, jak o zasobach do wykorzystania, rozpatrują alternatywne działania. Nieraz jednak zdarza się, że czują się obciążeni zobowiązaniami wobec innych, przez co tracą opty
mizm i zaufanie do innych ludzi: Także jest sporo młodych ludzi na Uniwersytecie, tylko że tak patrzę i obserwuję to wszystko, to widzę, że każdy chciałby brać, ale żeby się zainteresować i tak pomóc, na przykład jak szukałam, żeby ktoś uczył, czy chciał po prostu w zastępstwie na te zajęcia prowadzić, to mało jest takich ludzi.
Dwie panie przyszły tylko, popatrzyły i: „A, bo to obowiązek, dwa razy w tygodniu trzeba przyjść pierwszym i ostatnim wyjść” (K/60-74/UTW-7).
3.5.6. „Narzekanie” i „zachwalanie”
Ludzie sami robią [podziały – przyp. A.K.], ja bym tak powiedział. Wymyślają – stwierdza jeden z badanych. Ja zauważyłem, że niektórym najlepiej narzekać jest… No nie wiem, chyba tak całe życie mają, to przyzwyczajenie (M/60-74/DPS-3).
„Wymyślanie” w języku mieszkańców DPS zdaje się być równoznaczne z narzeka
niem jako specyficzną czynnością społeczną474. Zebrane materiały pozwalają przy
puszczać, iż ludzie starzy związani z tą instytucją dzielą się na „narzekających”
i „nienarzekających”. Podtrzymywaniu tej dychotomii przypuszczalnie sprzyja zróż
nicowanie warunków mieszkaniowych, gdyż budynek instytucji jest podzielony na tzw. starą i nową część. Mieszkańcy pierwszej są pozbawieni m.in. nowych mebli, urządzeń sanitarnych i oświetlenia – niekiedy są określani przez pozostałych jako
„biedniejsi”. Podział na „narzekających” i „nienarzekających” zdaje się być więc po
474 W przeprowadzonych wywiadach zwrot „wymyślać” (wraz z odmianami) w wypowiedziach mieszkańców DPS nigdy nie był równoznaczny z „wynajdywać” – takie znaczenie istniało tylko w deklaracjach słuchaczy UTW.
części podziałem ze względu na zamożność. Respondenci jednak są świadomi faktu, że stawka świadczeń społecznych nie jest jawna, gdyż ich pieniądze są rozdzielane przez dyrekcję placówki: Bogatych to tutaj nie ma. Tutaj zabiorą i nikt nic nie wie ile zabierają, i jaką tam końcówkę dadzą na leki i to wszystko (M/60-74/DPS-12). Ozna
kami zamożności i zarazem powodami do uskarżania się na niedostatek, stają się za
tem dostrzegane różnice w mieszkaniach poszczególnych osób wraz z wyposaże
niem, jak też stan ich ubrań, wszelkie dodatkowe zakupy (na które niektórzy mogą sobie pozwolić) oraz wizerunek członków ich rodzin lub innych osób, które ich od
wiedzają (za najuboższych uchodzą tu ci, których nie odwiedza nikt poza persone
lem placówki). Przykładowo: Jak na lekarstwo trzeba, czy co się chce tym starym, bo oni czekoladki lubią – to patrzy jeden drugiego, bo oni nie mają za co kupić. (…) Są tacy synowie, że przynoszą [rodziców – przyp. A.K.] tutaj, a sam ma taki samochód w złocie (K/75-89/DPS-10).
Narzekanie może służyć przynajmniej kilku celom. Przede wszystkim może być sposobem na wyrażanie niezadowolenia i zwracanie na siebie uwagi innych, by pozyskać wsparcie emocjonalne, informacyjne lub materialne – w takiej formie może być kierowane do personelu i dyrekcji placówki oraz niespodziewanych gości.
„Narzekający” głównie zwracają uwagę na: warunki w mieszkaniach o niższym standardzie (np. konieczność dodatkowego dogrzewania pomieszczenia piecykiem elektrycznym, brak miejsca do położenia swoich rzeczy); brak prywatności (np. ko
nieczność korzystania ze wspólnej łazienki); niesmaczne jedzenie; niższy poziom własnej sprawności w wykonywaniu podstawowych czynności i brak wystarczają
cej opieki, która mogłaby temu zaradzić oraz niechęć do koegzystencji z osobami, z którymi brak odpowiednich cech wspólnych. Przykład takiego „narzekania pro
szalnego” przytacza jeden z rozmówców: Ona: „Szynka znowu? Nie będę jadła”.
A kucharka: „To co pani dać? Ja pani ugotuje zaraz. Co pani chce?”. I zaczyna: „Może sera? Może jajko? Może baleron?”. A ona: „Ja sama nie wiem…” (M/60-74/DPS-3).
Można zaryzykować twierdzenie, iż narzekanie to pewna forma zaradności społecz
nej – rzec można: umiejętności, której sprawne używanie może pomóc w osiąganiu różnych celów. Pewien kierunek poszukiwań może wskazywać przykład powolnie wypowiadanej prośby o zrozumienie i zmianę sytuacji: Są i lepsi, są i gorsi... Pościel dają im lepszą i jedzenie... Widzę, gdy kto, jak traktuje. Jak siostra traktuje no... Tu źle… Sam dogrzewam się i na balkonie płytki powyłamywane... (M/60-74/DPS-11).
Narzekanie może stanowić też zaproszenie do tworzenia wspólnoty łączącej ludzi żyjących w „raju utraconym”, podzielających pewną negatywną ocenę obec
nego ładu oraz tych, którzy zazdroszczą innym wyższych standardów mieszkanio
wych, czy sukcesów osobistych. Takie wspólne rozpaczanie nie tylko tworzy więzi
między mieszkańcami DPS, ale jest również sposobem na „zabicie czasu”, pozbycie się odczucia znudzenia i monotonii. Nie wszyscy jednak chcą przebywać w otocze
niu osób „narzekających”. Tam wymyślają ludzie, jak tak słyszę na stołówce: „Ja by to, a ja by to”. Ja i nie raz otwarłem przed nimi pysk: „Po co przyszła, po co ty przy
szła babo tu? – jak tobie się nie podoba, to siedź w domu. To mieszkania sami zosta
wiliście wnukom i teraz narzekacie?” (M/75-89/DPS-1) – opowiada jeden z respon
dentów. Narzekanie jest męczące, pogarsza samopoczucie i stan zdrowia „narzekają
cych” oraz naraża na sankcje negatywne (np. wyśmiewanie, lekceważenie, plotko
wanie) ze strony osób nienarzekających. W tym starym domu to mieszkałam na gó
rze sama. No, czy samej lepiej? No ta sąsiadka – ta tu, to tam stęka czegoś, że coś jej stuka, to tak źle jej, ale... ona dwa tygodnie już w tym szpitalu, to teraz ciszej mam (K/75-89/DPS-8) – mówi jedna z badanych, która stara się jak najwięcej czasu prze
bywać poza wnętrzami DPS.
„Nienarzekający” starają się unikać „zrzędliwych” współmieszkańców bo
wiem obawiają się, że usłyszą informacje niepasujące do ich wyobrażenia o sobie i rzeczywistości społecznej – dla takich osób wysoką wartość stanowi mieszkanie w pokoju jednoosobowym, bez „marudzącego towarzystwa” bezpodstawnie wygła
szającego negatywne oceny i opinie. W tym miejscu należy również zaakcentować fakt, że pośród ludzi stale narzekających bardzo łatwo o narażenie się na zawiść, nieufność i społeczne odrzucenie: Oczywiście, podziałów nie ma, ale zazdrość jest.
(…) Stało się tak po 8 miesiącach, że ten pokój się zwolnił przymusowo. Ta osoba, która tu mieszkała piła, za dużo sobie pozwalała, prowadziła takie rozrywkowe ży
cie i je opuściła. I mi dali ten pokój. To ja za ten pokój, to miałam parę razy „kurwa"
tutaj. Takie są warunki, zazdrość jak cholera. Do dyrektora chodziły na skargę (K/60-74/DPS-5). „Nienarzekający” zwracają uwagę, iż narzekanie jest czynnością mało produktywną, która raczej nie daje pożytku, a jedynie psuje relacje i wywołuje nie
miłą atmosferę: Tu i kultury mniej z tymi starymi, bo stary człowiek to sobie zrzędzi i innym suszy (K/75-89/DPS-6). Poza tym narzekanie może wytwarzać błędne koło nieufności i wywoływać przeświadczenie, że wszyscy są wrogami: Kłamią. Jeden
miłą atmosferę: Tu i kultury mniej z tymi starymi, bo stary człowiek to sobie zrzędzi i innym suszy (K/75-89/DPS-6). Poza tym narzekanie może wytwarzać błędne koło nieufności i wywoływać przeświadczenie, że wszyscy są wrogami: Kłamią. Jeden