• Nie Znaleziono Wyników

Brak korzyści z posługiwania się abstrakcyjnym modelem człowieka w naukach ekonomicznych

wysuwanych wobec modelu człowieka

3.1.3. Brak korzyści z posługiwania się abstrakcyjnym modelem człowieka w naukach ekonomicznych

W zestawieniu z przedstawionymi już argumentami, jako znacznie mniej „dotkli-wa” jawi się niechęć wobec modelu homo oeconomicus poparta nie tyle wskazywa-niem na błędy logiczne czy nieuwzględnienie istotnych ontologicznie czynników, co uznanie, że przyjmowanie tego rodzaju modelu człowieka nie jest wcale w teorii ekonomii konieczne. Tego rodzaju stanowisko (omówione w rozdziale drugim) zajął pod koniec XIX wieku Marshall, a blisko pół wieku wcześniej podobny po-gląd wyraził Senior. Jak nadmieniłam w rozdziale pierwszym (punkt 1.3), krytyka Seniora nie była w zasadzie wymierzona w sam model, lecz w ogólniejszy zamysł opierania teorii ekonomicznych na jakichkolwiek abstrakcyjnych, hipotetycznych założeniach przyjmowanych apriorycznie w punkcie wyjścia teorii mających ob-jaśniać zachowania jednostek gospodarujących. Przypomnę, że J.S. Mill uznał, iż wobec złożoności rzeczywistości społecznej, niemożliwe jest ustalanie relacji przy-czynowo-skutkowych dotyczących zjawisk społecznych metodami indukcyjnymi,

Analiza argumentów krytycznych wysuwanych wobec modelu... 137 które, jego zdaniem, sprawdzały się jako sposób zdobywania nowej wiedzy jedynie w naukach przyrodniczych. Model homo oeconomicus był przez niego zapropono-wany jako punkt wyjścia (swego rodzaju wyjściowe założenie) postrzeganej przez pryzmat tego ograniczenia nauki o gospodarce. Tymczasem Senior nie zgadał się ze stanowiskiem Milla, uznając, że ([1852] 1966, 62–76):

(1) dostatecznie dobrym źródłem wiedzy o zależnościach zachodzących w życiu gospodarczym jest obserwacja i introspekcja (wiedza o samym sobie, conscio-usness) i wobec tego wcale nie jest konieczne, by ekonomiści opierali się na ja-kichś z góry ustalonych założeniach odnośnie do motywów ludzkich działań, (2) przyjmowanie założeń, o których wiemy, że są nierealistyczne, rodzi cały

szereg niebezpieczeństw, z których najpoważniejszym jest podatność na tworzenie teorii niemających odniesienia do rzeczywistości.

Senior stwierdził ponadto, że podejście oparte na apriorycznych, hipotetycz-nych założeniach „jest w sposób oczywisty nieatrakcyjne”, ponieważ „nikt nie słu-cha wykładów na temat możliwych stanów rzeczy, mogących mieć miejsce w da-nych, ale nierzeczywistych warunkach, z takim zainteresowaniem, z jakim słucha stwierdzeń odnoszących się do tego, co faktycznie ma miejsce” ([1852] 1966, 63). Późniejszą tendencję do formalizacji i matematyzacji ekonomii można odczytać jako świadectwo głębokiej zmiany preferencji teoretyków odnośnie do praktyk badawczych ocenianych przez nich jako atrakcyjne (o ile Senior dobrze charak-teryzował te preferencje w czasach sobie współczesnych). Można przypuszczać, że Seniorowi nie chodziło w istocie o całkowite zaniechanie przyjmowania w eko-nomii wszelkich uproszczeń, bo bez ich dokonywania trudno sobie wyobrazić tworzenie jakichkolwiek teorii na temat zjawisk i procesów zachodzących w życiu społecznym. Zresztą przybliżony w rozdziale pierwszym sposób, w jaki postulował on rozwijać teorie ekonomiczne – bazowanie na czterech fundamentalnych zasa-dach (prawach) dotyczących życia gospodarczego, traktowanych jako aksjomaty przyjmowane w rozważaniach o gospodarce – świadczy o tym, że wręcz propono-wał, aby takimi uproszczeniami się posługiwać. Wziąwszy to pod uwagę wydaje się, że jego argumenty przeciw nierealistyczności założeń teorii ekonomicznych należałoby odnieść przede wszystkim do modelu homo oeconomicus i odczytać jako sprzeciw wobec operowania w ekonomii tak uproszczonym modelem czło-wieka, jaki stworzył J.S. Mill.

Senior ostatecznie uznał, że hipotezę o tym, iż człowiek gospodarujący dąży wyłącznie do maksymalizacji bogactwa (i chwilowego folgowania sobie w koszto-wych uciechach) można byłoby zastąpić stwierdzeniem, że bogactwo i kosztowne uciechy „stanowią uniwersalne i trwałe obiekty pożądania, i że są one pożądane przez wszystkich ludzi w każdym okresie (at all times)” ([1852] 1966, 62). Trudna do uchwycenia prima facie różnica pomiędzy tymi dwoma stanowiskami polega na tym, że w ujęciu Seniora dążenie do pomnażania bogactwa (i kosztownych uciech) było wprawdzie potraktowane jako powszechny motyw ludzkiej

aktywno-Krytyka modelu homo oeconomicus. W poszukiwaniu nowej koncepcji

138

ści gospodarczej, ale nie jako motyw jedyny. W praktyce sprowadza się to po pro-stu do umożliwienia uwzględniania innych motywów już na etapie konstruowania teorii, w przeciwieństwie do konieczności rozważania ich co najwyżej w charak-terze czynników zakłócających wynikającej z podejścia Millowskiego. Zauważmy, że wnioski osiągane na drodze obu nakreślonych linii rozumowania mogłyby być dokładnie takie same, niemniej Senior zdecydowanie opowiadał się za pierwszą z nich. Drugą odrzucał z uwagi na dużo, jego zdaniem, większe „prawdopodo-bieństwo popełnienia błędu, zarówno czysto logicznego, jak i wynikającego z po-minięcia pewnych elementów odgrywających istotną rolę w badanym przypadku” ([1852] 1966, 65). Wydaje się, że Marshallowski sposób uprawiania ekonomii był bardzo bliski podejściu proponowanym przez Seniora.

Stanowisko to było również do pewnego stopnia bliskie perspektywie przyjętej przez Coase’a. Poza zwróceniem uwagi na nierealistyczność modelu homo oecono-micus, Coase dodawał i ten argument, podkreślając, że wcale nie musimy zakładać racjonalnego maksymalizowania użyteczności, żeby wytłumaczyć na przykład, dla-czego ludzie ograniczą swój popyt na dobro, którego cena rośnie (2013, 4). Trzeba też podkreślić, że zarówno Coase, jak i North – mimo przedstawionej wcześniej, zdecy-dowanie krytycznej opinii na temat modelu homo oeconomicus, a nawet stwierdze-nia, że oparcie teorii ekonomii na tym modelu spowolniło rozwój analiz ekonomicz-nych (North 1990, 17; 2014, 5) – przyznawali, że w pewekonomicz-nych przypadkach model ten radzi sobie dość dobrze z wyjaśnianiem ludzkiej aktywności gospodarczej. Ma to miejsce wtedy, gdy rzeczywista sytuacja przypomina model doskonale konkuren-cyjny, tzn. rozważamy sposób działania jednostek na rynku z dużym rozproszeniem podmiotów po stronie popytu i podaży oraz bardzo dobrym dostępem do informa-cji (Coase 2013, 5; North 1990, 21; 2014, 24)24. Rzecz jednak w tym, że im bliżej ta-kiego modelu, tym bardziej automatyczne stają się nasze wybory, i faktycznie można dojść do wniosku, że ludzkie działanie nabiera wówczas charakteru mechanicznego.

3.1.4. Androcentryzm

Szczególnym i względnie nowym zarzutem wobec modelu homo oeconomicus podnoszonym od lat 80. XX wieku jest oskarżenie tej koncepcji i tworzonych na jej podstawie teorii o androcentryzm. Zarzut ten jest wysuwany przede wszystkim przez przedstawicieli ekonomii feministycznej – nurtu, który należy do najpręż-niej rozwijających się szkół ekonomii heterodoksyjnej25.

24 Podobne stanowisko zajęła również Deirdre McCloskey (2002, 23–24).

25 Instytucjonalizacja ekonomii feministycznej dokonała się w latach 90. XX wieku. W 1992 roku powstała organizacja International Association for Feminist Economics, zaś dwa lata później utworzono czasopismo naukowe „Feminist Economics”.

Analiza argumentów krytycznych wysuwanych wobec modelu... 139 Wydaje się, że przysłowiowym kamykiem, który wywołał lawinę płynącej z tej strony krytyki, było opublikowanie A Treatise on the Family ([1981] 1993) Bec-kera – pracy będącej syntezą rozwijanej przez niego od lat 60. „nowej ekonomii rodziny”. Samo pochylenie się przez ekonomistów nad zagadnieniami związanymi z funkcjonowaniem rodziny i relacjami zachodzącymi w ramach gospodarstwa domowego można by poczytać za krok, który reprezentanci ekonomii femini-stycznej powinni odczytać jako zmierzanie w dobrym kierunku. Jednak wymowa wspomnianej publikacji i sposób, w jaki rodzina została w niej potraktowana, spo-tkał się z ich ostrym sprzeciwem.

Koncepcja Beckera, bazująca na potraktowaniu rodziny jako jednostki pro-dukcyjnej, podobnie jak inne jego modele, była oparta na założeniu racjonalnej maksymalizacji użyteczności. Becker przyjął, że wynagrodzenia otrzymywane przez kobiety są przeciętnie niższe od wynagrodzeń uzyskiwanych przez męż-czyzn, ponieważ mężczyźni dysponują przewagą komparatywną przy świadczeniu pracy oferowanej na rynku, zaś kobiety mają tego rodzaju przewagę w pracach związanych z opieką nad dziećmi oraz tych czynnościach, które wykonywane są w gospodarstwie domowym. Istnienie tego typu przewag potraktował Becker jako w znacznej mierze zdeterminowane biologią. Dla reprezentantów ekonomii femi-nistycznej takie wyjaśnienie nierówności w traktowaniu kobiet i mężczyzn na ryn-ku pracy było nie do przyjęcia.

Swego rodzaju uzupełnieniem analiz Beckera był opublikowany w 1974 roku ar-tykuł Jamesa Mincera i Solomona Polachka Family Investments in Human Capital: Earnings of Women, w którym słabsza pozycja zawodowa kobiet była wyjaśniana nieciągłością świadczenia przez nie pracy, która to nieciągłość była konsekwencją wydawania na świat dzieci i opieki nad nimi sprawowanej co najmniej w okresie nie-mowlęcym. Fakt ten uznano za racjonalną pobudkę do dokonywania przez kobiety mniejszych inwestycji w ten typ kapitału ludzkiego, który jest istotny przy poszu-kiwaniu ofert pracy dostępnych na rynku i świadome wybieranie przez nie takich „ścieżek kariery”, których rozwijanie można byłoby czasowo zawieszać i odwieszać.

Krytykując taki sposób postrzegania tego problemu, przedstawiciele ekonomii fe-ministycznej zwracali uwagę, że stanowisko to jest w istocie oparte na błędnym kole: zarobki kobiet są niższe, więc kobiety specjalizują się w pracy w gospodarstwie domo-wym, a specjalizują się w pracy w gospodarstwie domodomo-wym, bo ich zarobki są niższe (Ferber i Birnbaum 1977, 20). Podejście Beckera, Mincera i Polachka prowadziło do wniosku, że gorsza pozycja kobiet na rynku pracy jest efektem ich własnego, racjonal-nych wyboru. Jedna z reprezentantek ekonomii feministycznej, Barbara Bergmann, oceniła to stanowisko jako „uzasadnianie, a nawet gloryfikowanie zróżnicowania ról społecznych podejmowanych ze względu na płeć biologiczną” (1987, 132).

Podobnie jak Sen, Hodgson, Coase i North, ekonomiści feministyczni zwracali uwagę na problem braku uwzględnienia w modelu homo oeconomicus ważnych czynników wpływających na kształtowanie się ludzkich preferencji. Zbieżność

Krytyka modelu homo oeconomicus. W poszukiwaniu nowej koncepcji

140

ze stanowiskami wymienionych autorów była tu tym większa, że przedstawicie-le ekonomii feministycznej jako najważniejsze tego rodzaju czynniki wskazywali proces socjalizacji i uwarunkowania instytucjonalne. Natomiast różnica pomiędzy podejściem ekonomistów feministycznych a pozostałych, wskazanych wyżej teo-retyków, polegała na wysunięciu przez tych pierwszych dodatkowego oskarżenia o umacnianie i racjonalizowanie status quo odnośnie do istniejących nierówności pomiędzy statusem społecznym kobiet i mężczyzn (cf. Ferber i Teiman 1981, 131).

Argumenty formułowane przez ekonomistów feministycznych były również bliskie niektórym zarzutom wysuwanym wobec marginalistycznego ujęcia modelu homo oeconomicus przez Veblena. Paula England (1993) zwracała uwagę, że w mo-delu tym człowiek wyłania się całkowicie ukształtowany, z preferencjami, które są już w pełni uformowane. Myśl tę rozwinęła Julia A. Nelson, uznając, że: „człowiek gospodarujący […] nie ma dzieciństwa ani wieku, nie jest od nikogo zależny i nie jest odpowiedzialny za nikogo z wyjątkiem siebie samego”. Kreśląc obraz bardzo bliski Veblenowskiej „samowystarczalnej globulce pożądania i szczęścia”, konty-nuowała: „[c]złowiek gospodarujący działa w społeczeństwie, ale społeczeństwo nie wywiera na niego żadnego wpływu” (1995, 135).

Ponadto ekonomiści feministyczni zwracali uwagę, że zarówno wartości szcze-gólnie cenione przy prowadzeniu aktywności gospodarczej na rynku, jak i war-tości cenione w naukach ekonomicznych, są kulturowo powiązane z obrazem męskości. Wskazywano, że takie cechy jak nacisk na osiągnięcia indywidualne, obiektywizm, spójność logiczna, nieokazywanie emocji czy rozumowanie w ka-tegoriach abstrakcyjnych, były przez lata kulturowo przypisywane mężczyznom. Z kolei współpraca, subiektywizm, poznanie intuicyjne, emocjonalność, operowa-nie konkretami i analiza jakościowa kulturowo przypisywano kobietom (J.A. Nel-son 1995, 133). J.A. Nel(J.A. Nel-son (1997, 157) wskazywała na dużo głębsze umocowa-nie tego rodzaju kategoryzacji w filozofii i kulturze Zachodu, gdzie męskość była łączona z poczuciem wyższości, aktywnością, europejskością, kulturą, umysłem i człowieczeństwem, a kobiecość – z niższością, pasywnością, barbarzyństwem, naturą, cielesnością i zwierzęcością (cf. McCloskey 1993, 76–77). Rzecz jasna, te kulturowo ugruntowane wizerunki nie oznaczają, że wszyscy mężczyźni posiadają cechy kulturowo przypisywane mężczyznom, a wszystkie kobiety – cechy przypi-sywane kobietom. Skonstatowanie tego faktu prowadziło do kluczowego dla analiz feministycznych rozdzielenia płci kulturowej (gender) od płci biologicznej (sex).

Należy jednak podkreślić, że uwypuklając ten problem ekonomiści femini-styczni nie postulowali zastąpienia modelu homo oeconomicus modelem femina oeconomica, czyli dokonania zmiany jednego typu cząstkowej charakterystyki na inną, również cząstkową. Nie proponowali, by zamiast racjonalnej maksymaliza-cji użyteczności stworzyć koncepcję wyjaśniającą ludzką aktywność gospodarczą poprzez uznanie, że jest ona warunkowana wyłącznie wpływem otoczenia i grą emocji. Jak ujęła to J.A. Nelson:

Analiza argumentów krytycznych wysuwanych wobec modelu... 141

To czego potrzeba, to koncepcja ludzkiego zachowania, która może objąć zarówno autonomię i zależność, indywidualizację i relacyjność, rozum i emocje, w sposób, w jaki się one manifestują w podmiotach gospodarczych bez względu na płeć (1995, 136).

Autorka ta przyznała jednak, że nie widzi wielkich szans na podjęcie dyskusji na temat stworzenia pełniejszego modelu ludzkiej aktywności gospodarczej z tymi ekonomistami, którzy definiują ekonomię za pomocą modelu homo oeconomicus. Jako takich wskazała Beckera i Lucasa. Zaś zamykając swój wywód, posunęła się do wyartykułowania opinii, którą można uznać za charakterystyczną dla repre-zentowanego przez nią nurtu, iż „[a]nalizy feministyczne sugerują, że podejścia Beckera i Lucasa nie są, jak się je często odbiera, wyrazem zapotrzebowania na większy rygor, lecz raczej zapotrzebowania na pobłażanie androcentrycznym uprzedzeniom” (1995, 137). Analizy Beckera jako wyjątkowo silnie zmaskulinizo-wane oceniał również Donald (Deirdre) McCloskey (1993, 76).

3.1.5. Heterogeniczność istot ludzkich (argumenty odwołujące się

Outline

Powiązane dokumenty