• Nie Znaleziono Wyników

Obecność modelu homo oeconomicus w pracach pozostałych ekonomistów klasycznych

homo oeconomicus

1.3. Obecność modelu homo oeconomicus w pracach pozostałych ekonomistów klasycznych

Dla dopełnienia tego obrazu warto jeszcze na chwilę zatrzymać się nad kwestią obecności modelu człowieka gospodarującego w pracach pozostałych klasyków, a także – mimo że na pierwszy rzut oka może się to wydać zbyteczne – obecności tego modelu w Zasadach ekonomii politycznej Johna Stuarta Milla ([1848] 1965). W punkcie wyjścia warto raz jeszcze powtórzyć, że esej, w którym Mill przedsta-wił tę koncepcję, ukazał się w 1836 roku. Natomiast główne prace pozostałych czołowych reprezentantów tego nurtu – A. Smitha, Ricardo, Malthusa czy Saya –były opublikowane odpowiednio w 1776, 1817, 1798 [1820] oraz w 1803 roku.

44 Podobną opinię odnaleźć można u Marka Blauga (1995), który jednoznacznie stwierdził, że „[w] dziele Adama Smitha nie znajdziemy nic podobnego do konstrukcji człowieka ekonomiczne-go Milla. U Smitha ludzie z pewnością działają w zależności od teekonomiczne-go, jak postrzegają swe interesy, lecz ów osobisty interes nie jest przez nich nigdy utożsamiany z celami wyłącznie finansowymi i – dość często – chodzi tu raczej o honor, ambicję, prestiż społeczny lub żądzę władzy, a nie tyl-ko o pieniądze” (103, w przypisie). Z tyl-kolei Mary Morgan (2006, 2–4) uznała, że Smith opisywał wprawdzie działania człowieka gospodarującego, ale przedstawionego przez niego opisu nie można uznać za model człowieka gospodarującego (cf. Hollander 1977, 133–152).

Obecność modelu homo oeconomicus w pracach... 45 W chwili publikacji eseju Milla żaden z wymienionych ekonomistów już nie żył. Jednak wziąwszy pod uwagę ich publikacje, można zauważyć, że we wszystkich tych pracach na pewnym etapie wywodu pojawia się założenie, że przedsiębiorcy dążą do maksymalizacji zysku. Założenie to spełnia zasadniczą rolę przy przywo-łanym wcześniej klasycznym objaśnieniu działania rynkowego mechanizmu alo-kacyjnego, jest obecne w rozważaniach wiodących do sformułowania słynnego prawa rynków Saya (1960, 205–212)45, a także teoriach renty gruntowej, korzyści komparatywnych i stagnacji sekularnej Ricardo (1957, 74–75, 141–167, 332–346; cf. J. Mill 1924, 3–23). Co więcej, przed ukształtowaniem się system ekonomii kla-sycznej znaczenie dążenia przedsiębiorców do maksymalizacji zysku jako kluczo-wego elementu, na którym opiera się działanie rynkokluczo-wego mechanizmu alokacyj-nego, bardzo wyraźnie uwypuklał także Richard Cantillon (1938). Stwierdzał on m.in., że „[o]bieg i wymiana dóbr i towarów, równie, jak ich produkcja, prowadzo-ne są w Europie przez przedsiębiorców i na ich ryzyko” (75), i „[m]ożna by może wyrazić przypuszczenie, że wszyscy przedsiębiorcy starają się zagarnąć wszystkie zyski, które ich stan dopuszcza […]” (81). Czy jednak sama obecność założenia o maksymalizowaniu zysków przez przedsiębiorców powinna zostać odczytana jako świadectwo opierania się przez klasyków na modelu homo oeconomicus?

Wyprowadzenie tego rodzaju konkluzji byłoby dość ryzykowne46. Zauważmy bowiem, że Millowski model człowieka gospodarującego ma charakter znacznie ogólniejszy – nie odnosi się wyłącznie do przedsiębiorców, lecz do sposobu podej-mowania aktywności gospodarczej przez wszystkie podmioty w nią zaangażowane. Zaś wziąwszy pod uwagę, że Mill wprowadził ten model po to, by za jego pomocą zdefiniować obszar badawczy ekonomii, przyjęcie takiej interpretacji oznaczałoby, że ekonomia stałaby się nauką ograniczoną do analizowania i objaśniania działań li tylko przedsiębiorców47. Nie kwestionując ich ogromnej roli w życiu gospodar-czym, nie wydaje się, żeby jakikolwiek ekonomista dążył do takiego zawężenia ob-szaru badawczego uprawianej przez siebie dyscypliny naukowej.

Zauważmy ponadto, że zmodyfikowanie zamysłu J.S. Milla i ograniczenie mo-delu człowieka gospodarującego wyłącznie do działań przedsiębiorców rodziłoby

45 Poza przyjmowaniem, że przedsiębiorcy dążą do maksymalizacji zysków, formułując prawo ryn-ków, Say przyjął ponadto założenie odnośnie do funkcji pieniądza (że jest on jedynie środkiem wymiany, a nie jest środkiem tezauryzacji) oraz charakteru odczuwanych przez ludzi potrzeb (że rozwijają się one wraz z rozwojem cywilizacji, i w tym sensie są one nieograniczone).

46 Przeciwne stanowisko prezentuje Marcin Gorazda (2014), który uznaje, że koncepcja homo

oeco-nomicus „legła u podstaw ekonomii klasycznej” (101). Wskazany autor należy do grona

zwolen-ników przypisywania autorstwa tej koncepcji Adamowi Smithowi (cf. 15, 101–102, 174–175). 47 Przyjmując założenie o maksymalizacji zysku przez przedsiębiorców klasycy nie rozważali,

rzecz jasna, konsekwencji, jakie ewentualnie mogłyby wynikać z oddziaływania na tę szczegól-ną grupę „wstrętu do pracy”, czy ich „dążenia do chwilowego folgowania sobie w kosztowych uciechach”, co właściwie powinni byli robić, gdyby podstawą ich wywodów była koncepcja Millowska.

Geneza modelu homo oeconomicus

46

potrzebę zaproponowania jakiegoś innego modelu (lub modeli), które pozwalały-by uchwycić specyfikę działań pozostałych uczestników aktywnych na płaszczyź-nie gospodarczej. Tego rodzaju podejście płaszczyź-nie było zaś w głównym nurcie ekonomii praktykowane48. Przeciwnie, ewolucja modelu homo oeconomicus mająca miejsce w II połowie XIX wieku poszła w kierunku jego uogólnienia, a nie zawężenia.

Poważniejsze wątpliwości pojawiają się natomiast, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że na kartach klasycznych traktatów ekonomicznych obecna była także zasada ra-cjonalnego gospodarowania. Znaczenie tej reguły w życiu gospodarczym w spo-sób najbardziej bezpośredni uwypuklił Senior ([1836] 1965, 26 i dalsze), który uznał ją za jedno z czterech najbardziej fundamentalnych twierdzeń ekonomii49. Sposób przedstawienia tej zasady w An Outline of the Science of Political Economy ([1836] 1965) w istocie jest bardzo bliski Millowskiemu modelowi. Senior uznał bowiem, że „[k]ażdy człowiek pragnie uzyskać dodatkowe bogactwo poświęcając tak niewiele, jak to tylko możliwe” (26). Jednakże pomimo uznania tego dążenia za powszechne, był Senior jednocześnie przeciwny opieraniu ekonomii na modelu homo oeconomicus. Jego krytyka miała przy tym charakter ogólniejszy, tzn. była wymierzona nie tyle w sam ten model, co w ogóle w ideę opierania teorii ekono-micznych na jakichkolwiek abstrakcyjnych, hipotetycznych założeniach przyjmo-wanych w punkcie wyjścia teorii mających objaśniać zjawiska i procesy zachodzą-ce w realnym życiu gospodarczym50.

48 Najbliższe temu stanowisko zajął, jak się wydaje, Karol Marks (1951), który nawiązując do ary-stotelesowskiego rozgraniczenia ekonomiki i chrematystyki (Arystoteles 2006, 30–40), uznał ka-pitalistów za jednostki aktywne jedynie na tym drugim polu; postrzegał ich wręcz jako „kapitał uosobiony, obdarzony wolą i świadomością”, który „działa […] o tyle tylko, o ile wyłączną po-budką jego operacyj jest przywłaszczanie w coraz to większych rozmiarach bogactwa abstrakcyj-nego”. Co więcej, posunął się do stwierdzenia, że „[n]ie należy nigdy uważać wartości użytkowej za bezpośredni cel kapitalisty” (161–165). Ten abstrakcyjny byt byłby wobec tego rozumiany jako skupiony wyłącznie na dążeniu do maksymalizacji zysku, będąc na dobrą sprawę całkowicie wy-łączonym ze sfery konsumpcji (lektura pewnych fragmentów Kapitału prowadzi do konkluzji, że spożycie nie mające służyć dalszemu maksymalizowaniu zysku nie mieściło się w Marksowskim rozumieniu kategorii „kapitalista” (cf. Kołakowski 2001, vol. I, 349–352).

49 Początkowo, w An Introductory Lecture… ([1827] 1966, 34–39) Senior wskazywał na pięć takich fundamentalnych twierdzeń, dodając do zasady racjonalnego gospodarowania, prawa ludno-ściowego, prawa rosnącej produkcyjności kapitału i pracy oraz prawa malejących przychodów w rolnictwie także twierdzenie odnoszące się do natury bogactwa. Samą zasadę racjonalnego gospodarowania sformułował wówczas w sposób nieprecyzyjny, jako cel wskazując jednocze-śnie maksymalizację bogactwa i minimalizowanie wysiłku (kosztów). Podobne ujęcie odnaleźć można także u McCullocha (1925, 8). Zwięzłe wyjaśnienie konieczności rozgraniczenia tych dwu ujęć – zasady racjonalnego gospodarowania jako zasady maksymalizacji produkcji („największej wydajności”) oraz jako zasady minimalizacji kosztów („oszczędności środków”) – przedstawił Oskar Lange (1978, 147–149).

50 Wysuwane przez Seniora argumenty krytyczne wobec zasadności posługiwania się w ekonomii modelem homo oeconomicus omawiam w punkcie 3.1.3. na stronach 136–138.

Obecność modelu homo oeconomicus w pracach... 47 Przykładem ilustrującym różnice pomiędzy przywołanymi wyżej stanowiskami było potraktowanie przez Milla i Seniora jednej z najistotniejszych składowych systemu klasycznego, a mianowicie Malthuzjańskiego prawa ludnościowego. O ile przez Seniora prawo to mogło być bez żadnych przeszkód uznane za kolejne za-sadnicze twierdzenie ekonomii politycznej (wymieniane przez niego jako drugie z czterech), o tyle Mill był zmuszony uznać jego oddziaływanie za czynnik za-kłócający. Teoria ludnościowa Malthusa objaśniająca czynniki determinujące roz-miary populacji opierała się bowiem na dwu założeniach, z których jedno uwy-puklało zupełnie inną skłonność natury ludzkiej niż kluczowe dla modelu homo oeconomicus dążenie do maksymalizacji bogactwa. Poza uznaniem, że „żywność jest konieczna dla ludzkiej egzystencji” punktem wyjścia tej teorii było bowiem stwierdzenie, że „popęd płciowy (the passion between sexes) jest niezbędny, a jego poziom pozostanie zapewne niezmienny” (1789, par. I.14)51. Jeśli za normę ogólną przyjęlibyśmy dążenie do maksymalizacji bogactwa, to należałoby oczekiwać, że ludzie będą się decydowali na posiadanie potomstwa tylko wówczas, gdy wynika-jąca z tego korzyść w postaci przyszłego powiększenia bogactwa danej rodziny (bo w tym przypadku trudno byłoby rozpatrywać tę decyzję z perspektywy jednostki) byłaby większa niż koszt związany z wychowaniem potomstwa. Tymczasem jed-nym z podstawowych wniosków płynących z teorii Malthusa było stwierdzenie, że ludzkie zdolności prokreacyjne mogą być ograniczone jedynie przez dwa czynniki: (1) brak żywności czy – ujmując rzecz nieco szerzej – brak środków niezbędnych do utrzymania, oraz (2) tzw. „wstrzemięźliwość moralną” rozumianą przez Mal-thusa jako świadome odkładanie przez mężczyzn decyzji o zawarciu małżeństwa do chwili, gdy zdobędą środki pozwalające na utrzymanie rodziny przy jednocze-snym powstrzymaniu się od utrzymywania kontaktów płciowych w okresie po-przedzającym małżeństwo. Pomimo że począwszy od drugiego wydania Rozpra-wy o prawie ludności Malthus poświęcił tej drugiej ewentualności znacznie więcej uwagi niż początkowo, w gruncie rzeczy nie pokładał wielkich nadziei w skutecz-ności oddziaływania tego rodzaju hamulca52.

51 Cytowane fragmenty podaję w tłumaczeniu własnym; wyd. polskie (Malthus 2003) obejmuje jedynie wybrane fragmenty wydań: pierwszego, drugiego (znacznie poszerzonego przez Malthu-sa), oraz dodatki do wydań: trzeciego i piątego.

52 Wszystkie czynniki powodujące zmniejszenie liczby ludności do poziomu odpowiadającego moż-liwościom produkcyjnym oznaczał Malthus jako hamulce pozytywne. Poza nimi wskazywał rów-nież na istnienie tzn. hamulców prewencyjnych wpływających na obniżenie stopy urodzin. Jako najważniejszy tego rodzaju czynnik wymieniał właśnie ową „wstrzemięźliwość moralną”.

Bazując na tym rozumowaniu przekonywano, że stopa życiowa mniej zamożnych warstw społeczeństwa będzie oscylowała wokół pewnego, względnie stałego, poziomu bliskiego minimum egzystencjalnemu, bo jakakolwiek poprawa ich sytuacji materialnej w dłuższej perspektywie doprowadziłaby jedynie do zwiększenia liczby ludności. Owocem tej argumentacji była reforma brytyjskich Ustaw o ubogich (Poor Law) z 1832 roku, w efekcie której drastycznie ograniczono możliwość uzyskania pomocy materialnej udzielanej osobom najuboższym.

Geneza modelu homo oeconomicus

48

Warto przy tym podkreślić, że w przeciwieństwie do innych kluczowych kom-ponentów systemu klasycznego, takich jak np. teoria wartości, prawo rynków Saya, Ricardiańska teoria renty gruntowej czy postulat wolnego handlu zagranicznego, wokół których sami klasycy potrafili toczyć burzliwe dyskusje53, prawo ludnościo-we na dobrą sprawę nie było w ekonomii klasycznej przedmiotem większych kon-trowersji54. Jego zaakceptowanie oznaczało zaś, że obraz człowieka przyjmowany przez klasyków nie był jednowymiarowy, a w szczególności – że był on bardziej złożony niż w proponowanym przez J.S. Milla modelu człowieka gospodarującego.

Należy również zauważyć, że sam J.S. Mill w swym głównym traktacie ekono-micznym nie tylko aprobatywnie odnosił się do prawa ludnościowego Malthusa, ale w szeregu innych przypadków wychodził poza ograniczenia nakładane przez swój własny model. Analizując treść, a nawet samą strukturę Millowskich Zasad…, można wręcz odnieść wrażenie, że model homo oeconomicus jest w tym traktacie po prostu nieobecny. Skrajnie odmienną interpretację zawarł w przywoływanym już artykule Joseph Persky (1995, 224–225, 227), który dowodził, że, przeciwnie, Zasady… były oparte na modelu człowieka gospodarującego, a głównym celem Milla była analiza działań tego abstrakcyjnego bytu w różnych kontekstach insty-tucjonalnych. Takie odczytanie zamysłu Milla pozwala zwrócić uwagę na prowa-dzone przez niego rozważania z II księgi Zasad… na temat aktywności jednostek (farmerów) w zależności od obowiązujących w różnym czasie i miejscu systemów dzierżawy i własności gruntu55. Lecz jednocześnie istnieją co najmniej trzy powo-dy przemawiające przeciw zaaprobowaniu interpretacji Persky’ego.

Po pierwsze, trzeba zauważyć dokonaną przez Persky’ego modyfikację koncepcji homo oeconomicus. Otóż rekonstruując ten model, Persky uznał, że „Millowski czło-wiek gospodarujący ma cztery dające się wyodrębnić cele: akumulację, czas wolny, luksus i prokreację” (1995, 223). Jak nietrudno dostrzec, o ile trzy pierwsze elementy można w prosty sposób wywieść z prezentacji tej koncepcji przez Milla, o tyle

czwar-53 Najpoważniejszy, a zarazem najbardziej znany spór pomiędzy klasykami dotyczył prawa ryn-ków Saya. Poza samym Sayem, największym zwolennikiem jego argumentacji był Ricardo (1957, 316–331), natomiast krytykiem – Th.R. Malthus, którego stanowisko niejako „zrehabilitował” później J.M. Keynes (2003, 30–32). Cf. Say [1829] 2004.

54 W zasadzie jedynym autorem, który formułował pewne wątpliwości wobec Malthuzjańskiej teorii ludnościowej był Senior, czego pokłosiem była ożywiona korespondencja między nimi: w ciągu niespełna miesiąca wymienili pomiędzy sobą pięć dość obszernych listów poświęconych wyjaśnieniu pewnych kwestii terminologicznych oraz doprecyzowaniu stanowiska Malthusa na temat skuteczności przeciwdziałania nadmiernemu wzrostowi liczby ludności dzięki edukacji i postępowi cywilizacyjnemu (co można potraktować jako uzupełnienie jego rozważań doty-czących tzw. hamulców pozytywnych). Treść tych listów została opublikowana jako dodatek do wydania Dwu wykładów o populacji Seniora ([1829] 1966, 153–246).

Dodajmy, że wątpliwości te nie przeszkodziły Seniorowi odegrać kluczowej roli w procesie zrefor-mowania wspomnianych wyżej Ustaw o ubogich w duchu Maltuzjańskim (cf. Senior 1905). 55 Do argumentacji tej wracam w punkcie 3.1.5. na stronach 141–144.

Obecność modelu homo oeconomicus w pracach... 49 ty nie był jej częścią. Prawdą jest, że Mill wskazał, iż w nielicznych przypadkach nale-żałoby w ramach teorii ekonomii uwzględnić również inne czynniki i reguły mogące wpłynąć na aktywności podmiotów gospodarczych, a jako przykład tego rodzaju zasady wskazywał właśnie prawo ludności. Jednakże popęd płciowy został przez nie-go uwzględniony jedynie jako czynnik zakłócający, a nie składowa samenie-go modelu.

Po drugie, Mill sam w pewnym sensie deklarował zamiar wykraczania w Za-sadach… poza ramy koncepcji homo oeconomicus. W ten sposób można byłoby potraktować wyrażoną przez niego w samym tytule tego dzieła – Zasady ekono-mii politycznej i niektóre jej zastosowania do filozofii społecznej – i wzmocnioną w przedmowie do pierwszego wydania deklarację, że nie jest to traktat prezentują-cy wyłącznie czystą teorię ekonomii (1965, vol. I, 8). Uwzględnienie w Zasadach… rozważań dotyczących wartości aplikacyjnych teorii podniósł Mill nawet do ran-gi elementu mającego stanowić najważniejszą różnicę pomiędzy jego traktatem a wcześniejszymi dziełami z zakresu ekonomii politycznej. Wziąwszy pod uwagę wywód z Systemu logiki i eseju O definiowaniu ekonomii politycznej wprowadzają-cy model homo oeconomicus, trzeba bowiem uznać, że Mill dobitnie wskazywał, iż przy wysuwaniu jakichkolwiek wniosków odnoszących się do realnych proble-mów uwzględnienie wpływu innych motywów (traktowanych jako czynniki za-kłócające) stanowiło nie tyle nawet możliwość, co konieczność.

Problem nieobecności modelu człowieka gospodarującego w Millowskich Zasa-dach… ma jednak znacznie głębszy wymiar. Rzecz bowiem w tym, że w wydanym pięć lat po publikacji Systemu logiki traktacie ekonomicznym Mill zrezygnował z wprowadzenia tej koncepcji56. Można byłoby oczekiwać, że definiując ekonomię w Zasadach…, zrobi to w sposób nakreślony wcześniej w eseju O definiowaniu ekonomii politycznej i powtórzony w Systemie… Tymczasem w pracy, która sta-nowiła świadectwo sposobu, w jaki sam ekonomię polityczną uprawiał, J.S. Mill najzwyczajniej w świecie powrócił do ujęcia właściwego dla wcześniej tworzących klasyków, stwierdzając, że

[e]konomiści nauczają o naturze bogactwa i badają ją oraz prawa wytwarzania i rozdziału, włączając w to bezpośrednie lub bardziej oddalone działanie wszystkich przyczyn, na skutek których położe-nie ludzkości, czy jakiejkolwiek społeczności ludzkich jednostek, staje się pomyślne lub położe- nieszczęśli-we w odniesieniu do tego powszechnego przedmiotu ludzkich pragnień (1965, vol. I, 13).

Przyjęcie takiej definicji na dobrą sprawę oznaczało – co jest trzecim argumen-tem przemawiającym na niekorzyść interpretacji Persky’ego – że J.S. Mill przeszedł

56 W tym kontekście zabieg Katarzyny Szarzec (2006), powtórzony następnie w artykule napisanym wspólnie z Beatą Stępień (2007) polegający na próbie rekonstruowania modelu homo

oecono-micus na podstawie Millowskich Zasad…, a nie eseju O definiowaniu ekonomii politycznej…,

czy ewentualnie Systemu logiki, jest trudny do zrozumienia, podobnie zresztą jak opinia Kargol- -Wasiluk, Wildowicz-Giegiel i Zalesko (2018), że Mill szczegółowo opracował tę koncepcję w Zasadach… (34, 38).

Geneza modelu homo oeconomicus

50

do porządku dziennego nad własną krytyką definiowania ekonomii politycznej po-przez wskazanie bogactwa jako przedmiotu jej badań. Co istotne, powrócenie w Za-sadach… do właściwego dla pozostałych klasyków ujęcia podważało potrzebę pre-zentowania w tym dziele modelu homo oeconomicus, który w eseju O definiowaniu ekonomii politycznej został wprowadzony właśnie po to, by zdefiniować zakres badań ekonomicznych. Trudno jednoznacznie ocenić, jakie przyczyny przesądziły o wy-cofaniu się przez Milla ze stanowiska, które z niemałym zaangażowaniem rozwijał w pracach dotyczących metodologii ekonomii i zasad uprawiania nauki sensu largo.

Ta niekonsekwencja stała się pobudką do sformułowania przez Vincenta W. Bladena (1965), autora eseju wprowadzającego do Zasad… opublikowanych jako część dzieł zebranych J.S. Milla, dość gorzkiej uwagi, że „[n]ie powinno się traktować zbyt poważnie tego, co ludzie mówią na temat metod, bo to, co sami ro-bią, często wygląda zupełnie inaczej” (xxxi). Na istnienie tej rozbieżności zwracali również uwagę John N. Keynes oraz Alfred Marshall. O ile pierwszy poprzestał na skonstatowaniu, że rozbieżność ta istnieje (J.N. Keynes [1917] 1999, 14–16), o tyle Marshall, który wracał do tej kwestii niejednokrotnie, próbował wyjaśnić jej przyczyny, uznając, że w czasie, jaki upłynął pomiędzy publikacją eseju a publika-cją Zasad…, światopogląd Milla gruntownie się zmienił (1920, app. B, przypis 47; app. D, par. 8). Przypuszczenia Marshalla wydają się jednak chybione, ponieważ fragment eseju O definiowaniu ekonomii politycznej został przecież włączony przez Milla do wydanego zaledwie pięć lat przed publikacją Zasad… Systemu logiki. Co więcej, zarówno System logiki, jak i Zasady… doczekały się kolejnych wydań, lecz Mill w żaden sposób tej rozbieżności nie skorygował (mimo że w treści obu dzieł, a zwłaszcza drugiego z nich, wprowadzał liczne zmiany)57.

Nieco światła na kwestię powrotu do krytykowanego przez siebie wcześniej kla-sycznego rozwiązania rzuca natomiast sposób, w jaki Mill tłumaczył posługiwanie się w Zasadach… innymi stosowanymi przez klasyków pojęciami, wobec których wcze-śniej również wyrażał poważne wątpliwości. Dobrym przykładem są tu Smithowskie kategorie pracy produkcyjnej i nieprodukcyjnej. J.S. Mill, podobnie jak Say (1960, 128–136) czy McCulloch (1925, 389–418), zwracał uwagę, że rozróżnienie tych dwu rodzajów pracy jest o tyle bezzasadne, że wszystko, co „wytwarzamy”, w istocie polega jedynie na przetwarzaniu dostępnych nam zasobów tak, by stawały się one dla nas użyteczne. Produkcja polega na tworzeniu użyteczności, nie obiektów materialnych. Wobec tego w eseju On the Words Productive and Unproductive proponował

odstąpie-57 System logiki był publikowany ośmio-, a Zasady… – siedmiokrotnie. Kolejne wydania pierwszej z tych prac ukazywały się w latach: 1843, 1846, 1851, 1856, 1862, 1865, 1868, 1872, zaś edycje drugiej z nich publikowane były w latach: 1848, 1849, 1852, 1857, 1862, 1865, 1871. Dodatkowo w roku 1865 ukazało się tzw. wydanie popularne (People’s edition) Zasad… przygotowane spe-cjalnie dla szerokiego grona mniej „wyrobionych” czytelników (zmiany wprowadzone w tym wydaniu polegały jedynie na przetłumaczeniu na angielski wszystkich obcojęzycznych cytatów wprowadzonych przez Milla do treści tego traktatu).

Obecność modelu homo oeconomicus w pracach... 51 nie od określania pracy niezwiązanej z przetwarzaniem takich właśnie materialnych obiektów mianem pracy nieprodukcyjnej ([1844] 1967b). Natomiast w Zasadach…, czyniąc niejako krok wstecz, uznał jednak, że „w niniejszym traktacie, mówiąc o bo-gactwie, będę rozumiał tylko to, co się nazywa materialnym bogactwem, a pracą pro-dukcyjną tylko te rodzaje wysiłku, które wytwarzają użyteczności ucieleśnione w ma-terialnych przedmiotach” (1965, vol. I, 88; podkreślenie moje). Wyjaśnił przy tym, że powoduje nim chęć odwołania się do takich pojęć, które są już na tyle spopularyzowa-ne, że stosuje się je również w języku potocznym. Dzięki temu prezentowany wywód miałby szanse być zrozumiałym dla szerokiego grona odbiorców.

Zważywszy na tę argumentację, można domniemywać, że podobne względy mogły skłonić go do pozostawienia ugruntowanego w tradycji klasycznej sposobu definiowania przedmiotu i zakresu badań ekonomicznych, tym bardziej że Zasa-dy… były osadzone w tej właśnie tradycji uprawiania ekonomii. Prawdą jest, że

Outline

Powiązane dokumenty