• Nie Znaleziono Wyników

a

edle pow yższych uw ag m etoda g en ety czn a w ido­

cznie nad w szystkiem i innem i góruje. Ona budzi u uczniów świadomość p rze d m io tu , ufność w w ła­

sne siły, prow adzi do pew ności, chroni od w ą t­

pliw ości i bezm yślnego m echanizm u. M etoda ge­

n e ty c z n a uczy przedew szystkiem p r o s t o t y w piśmie, zniew ala bow iem p rzy ją ć i zastosow ać t y l k o c i ą g i n a j i s t o t n i e j s z e ,

a usuw a wszelkie zbyteczne , nie dopuszczając do przeładow a­

n ia w y k r ę t a s a m i i w y w i j a s a m i . M etoda ta uczy dalej w y r a z i s t o ś c i , bo w y m a g a , aby każda lite ra posiadała sobie w łaściw y k s z ta łt, a b y je j nie brakow ało żadnego z n a m i e n ­ n e g o ciągu i aby n a pierw szy rz u t oka ró żn iła się od w szyst­

kich innych.

Lecz to jeszcze nie w y sta rc z a , bo słusznie K opczyński tw ie rd z i: „Dobroć w szelkiego pism a zaw isła także o d p r o - p o r c y i czyli sto su n k u , k tó ry pow inien być m iędzy częściam i je d n e jże postaci pisow ej , ja k o m iędzy je d n ą a drugiem i po­

staciam i. Ta sam a pro p o rcy a robi całą c z y t e l n o ś ć i p i ę k ­ n o ś ć pism a“ .

M etoda gen ety czn a nie może rów nież zapew nić b i e g ł o ­ ś c i i w p r a w y , dlatego w skazanem jest, szeregi grom ad po­

szczególnych poprzedzić pew nem i ćw iczeniam i palców, ręk i

i ram ien ia czyli m etodą O a rs ta irs a , k tó ra może posłużyć do n a d a n ia pism u lekkości i swobody, żeby nie m iała p ię tn a żm u­

dnej p ra c y i w ielkiego n atężen ia. — P ożyteczną je s t rzeczą n a k a ż d y m s t o p n i u r o z p o c z y n a ć n a u k ę o d p o c z ą t k u , celem przypom nienia i p o w tórzenia tego , co się piszący n a u ­ c z y li, byle ty lk o nie m arudzie i z b y t długo te o ry ą um ysłów nie zap rzątać.

Zw ażyw szy w reszcie, że ani je d n a ani d ru g a m etoda nie w y sta rc z y jeszcze n a to, b y całość ćw iczenia piśm iennego sp ra ­ w ia ła m iłe w rażenie, n a każdym sto p n iu n a u k i p o w tarzać bę­

dziem y i przypom inać piszącym o w e r ó w n o ś c i , bez k tó ­ ry c h niem asz piękności p is m a , a więc rów ność pochylenia, w y d łu żen ia średnicy, góry i d o łu , równość oddalenia znaków od siebie, słów, rzędów , rów ność cieniow ania czyli nacisku itd.

Tego nie udzieli an i m etoda g e n ety czn a ani C a rs ta irs a ; dla­

tego w ynaleziono m etodę l i n e a r n ą , k tó rą K opczyński do najw yższej d o p r o w a d z i ł doskonałości przez użycie t. zw.

t a b e l i r o z m i a r o w e j .

Gd y d a l e j pism o mimo p rzestrzeg an ia p raw id eł g e n e ty ­ cznych i pew nej potoczystości n ab y tej przez użycie m etody C a rsta irsa nosi niekiedy p iętno pew nej d o r y w c z o ś c i połą­

czonej ze ż m u d ą , starano się w adom ty m zaradzić m e t o d ą p i s a n i a w t a k t . P rzy zw y czaja ona uczniów do rów nom ier­

nego kreślenia znaków i polega n a te rn , aby kreski jed n ej lite ry w jed n a k o w y m p i s a ć c z a s i e , zachow ać jed n o m iern e m k n i e - n i e bądź prędsze, bądź pow olniejsze. Z astosow anie swoje zn ajd u je t a m etoda dopiero n a w yższym sto p n iu n a u k i i to ty lk o w od­

n iesieniu do luźnych liter, p isan ia lu źnych słów lub co n a j­

w ięcej k ró tk ich zdań. Ćwiczeń ty c h dłużej prow adzić nie m o­

żn a n a d 20 m in u t, a stosow ać je do p isan ia zdań dłuższych nie b y ło b y w skazane.

N a najw yższym stopniu pisanie w t a k t u s t a j e , bo tu uczeń m a pisać sw obodnie i sam odzielnie a rów ność m k n i e - n i a m usi, ja k u grającego lub śpiew ającego, polegać n a odczu­

w a n iu , zm ienić się poprostu w uczucie.

Je że li zaś i to nie p o m o że, nie w ah ajm y się zastosow ać p r z y g o d n i e m etody m ech an iczn ej, napiszm y blado n. p.

ołów kiem błędnie w ykonyw ane postaci i niech uczeń pociąga j e a t r a m e n t e m .

Z a s to s o w a n ie ty c h m etod p rzy nauce.

T ak ted y każda z ty c k m eto d , ja k w idzim y, n a w e t m e­

to d a o s ta tn ia , pod w zględem pedagogicznym n ie dająca się za­

lecać, m a swoje dobre stro n y i pew ne zastosow anie, byle ty lk o było ono u m iark o w an e; żadnej je d n a k nie m ożna p rzyznać t a ­ kiego z n a c z e n ia , b y sam a m ogła w y starczyć dla siebie. Z re ­ sztą w szelka w y ł ą c z n o ś ć , ja k czytam y w „Sztuce pisania z r. 1781.“, albo w „ E lem en tarzu K om isyi E d u k a c y jn e j 1786.“

j e s t z g u b n ą . N ależy więc pom agać sobie stosow nie do uspo­

sobienia piszących lub danycb w arunków m e t o d ą , k tó rą się uzna za właściwą.

W y ja śn iają c prócz tego w szystko n a ta b lic y czyli pom a­

g a ją c sobie wszędzie m e t o d ą p o g l ą d o w ą , przekonam y się, że m eto d y : g e n e ty c z n a , C arstairsa i p isan ia w ta k t najobszer­

niejsze w in n y znaleźć zastosow anie p rzy n auce k a lig ra fii, ale zapom inać nie m ożem y, że i i n n e z w y m i e n i o n y c h m ogą pew ne nieocenione oddać usługi.

M etody genetycznej m ożem y użyć w dw ojaki sposób:

a n a l i t y c z n y c z y l i r o z b i o r c z y a l b o s y n t e t y c z n y c z y l i z b i o r c z y . Przeszedłszy więc w szystkie grom ady j a ­ kiegoś p ism a, każem y uczniom w ypisać p ew n ą grom adę i za­

żądam y w y k a z a n ia , z ja k ic h rysów p ierw o tn y c h i z ja k ic h k re ­ sek m ieszanych g r o m a d a ta pow stała. N astępnie piszem y kreski m ieszane i żądam y od uczniów w y k azan ia ow ych z n a­

ków, k tó re z n ieb dadzą się uzyskać. P o w tarzan ie ta k ie je s t n a d e r k o rzy stn e i u trw a la rozum ienie b u dow y pism a i zap a­

m iętan ie postaci.

T r o s k l i w a k o r e k t u r a ć w i c z e ń kaligraficznych po­

zw oli nam poznać w ad y i usterk i w iększej części piszących i w skaże nam sa m a , jak ie j m etody posiłkow ej m am y użyć, aby te w ad y i u ste rk i uchylić i pism o popraw ić.

U czeń, w y w o łan y do sto łu , celem k o re k tu ry swego pi­

sma , m a stanąć po l e w e j s t r o n i e n a u c z y c ie la , bo inaczej rę k a teg o ż , w yko n u jąca p o p ra w k i, p rzy sło n i zupełnie ru ch y palców ręk i i ram ien ia i uczeń żadnej nie odniósłby korzyści.

P rz y po p raw ian iu pism a przekonać się m o ż n a , czy ucznio­

w ie pojęli należycie s ł o w n i c t w o kaligraficzne i czy ro zu ­ m ieją, do czego każd y w y raz służy i co oznacza.

N a oznaczenie błędów służą, w y r a z y : podsadkow aty, p ę­

k a ty , g a rb a ty , koszlaw y. . . n a oznaczenie zalet i pochw ały s ło w a : sm ukły, w io tk i, um iarow y, w ykończony, w y tw o rn y , ś c is ł y .. . Z resztą każdy g a tu n e k pism a w ym aga innego sło­

w nictw a.

N ajm ylniejszą b y łab y ekskluzyw ność i p rze k o n a n ie , że je d n a m etoda w ystarczy, że ona w szystkiem u zarad zi i b rak i uchyli. P rz y tern pow inni piszący podczas ćw iczeń zawsze p a ­ m iętać, że p rz y pisaniu nie wolno kręcić ani g ł o w ą , ani c i a ­ ł e m , ani r ą c z k ą , ani z e s z y t e m , każde bow iem poruszenie i k ażda zm iana p o ło żen ia, ja k się o tern łatw o sam em u m ożna przekonać, pociąga za sobą uchybienie przeciw jed n ej z r ó w n o ­ ś c i , k tó re są w arunkiem pięknego pisma.

D alej zw racać trzeb a rów nież ustaw iczną uw agę n a c i ą ­ g ł o ś ć pism a, k tó ra w ym aga, b y każdy w yraz bez o d r y w a ­ n i a pióra j e d n y m w y k o n a ć z a r n a c h e m . W szelka przerw a je s t, ja k b ą k a n i e l ub j ą k a n i e się w mowie, b ł ę d e m . A ja k ­ żeż często rz u ty oddzielone są od lasek, ja k często pismo w ydaje się ja k b y złożone z sam ych palików , niczem nie pow iązanych!

W reszcie niezbędne je s t w spółdziałanie w szystkich czyn­

ników , b y bez znużenia przestrzegano praw idłow ego trz y m a n ia • p ió ra , zeszytu i praw idłow ego u k ład u ciała. Grdzie o te w a­

ru n k i db ają tylko n a godzinie k a lig ra fii, a n a in n y ch godzi­

n ach o. te w aru n k i w cale się nie troszczą, tam o postępie do­

b ry m w kaligrafii lub o za trzy m a n iu tego dobrego, co się ju ż nabyło, i m ow y być nie może. T yczy się to m ianow icie g i- m n a z y ó w i s z k ó ł r e a l n y c h , gdzie u c z n io w ie , przybyw a- j ący do zak ład u z w yrobionem pism em , często zu pełnie tę bie­

głość z a tra c a ją . Tylko w spółdziałanie w szystkich nauczycieli może zapobiedz skoszlaw ieniu pism a.