• Nie Znaleziono Wyników

Brusa-)askiego oraz Kornaia alternatywne opcje transformacji

Chocia( dyskurs publiczny i scen* polityczn) zdominowa!, jak wiemy,

Zeitgeist wolnego rynku, takich jak wy(ej cytowane lub podobnych

g!o-sów by!o wówczas wiele5. Nie ogranicza!y si* one bynajmniej do impresji

publicystycznych. Odmienna ni( anglosaska droga transformacji znala-z!a obszerne uzasadnienie teoretyczne. Wprawdzie w'ród polskich eko-nomistów emigracyjnych przewa(a! kierunek nadawany przez s!ynne „brygady Mariotta”, nios)ce ewangeli* Waszyngto#skiego Konsensusu. Ale i po stronie lewicowej g!os cz*'ci z nich by! dono'ny i jednoznaczny.

Wspomnia!em ju( Kazimierza -askiego. To by!y prorektor Szko!y G!ównej Handlowej (wówczas SGPiS), jeden z tych, których Polska pozby!a si* w wyniku antysemickiej i antyrewizjonistycznej kampanii Marca 1968 roku. -aski ponad swe upokorzenie do dzi' jako cel nadrz*d-ny traktuje ch*+ pomocy swej dawnej ojczy"nie.

Na emigracji znale"li si* tak(e dwaj inni wybitni ekonomi'ci – osiad!y w Oksfordzie W!odzimierz Brus i jego dawny ucze# na Uniwersytecie Warszawskim, wyk!adowca London School of Economics, Stanis!aw Gomu!ka. Pocz)tkowo wszyscy trzej byli gotowi s!u(y+ polskim refor-mom, chocia( w ró(ny sposób. Losy tych trzech ekonomistów, maj)cych ostro zarysowane pogl)dy, mog) s!u(y+ za modelowe przyk!ady „wygra-nych” i „przegra„wygra-nych”, czyli tych, których wys!uchano, i tych, których zignorowano. Do!)czmy jednak do nich tak(e obcokrajowca, którego, wcze'niej i pó"niej wydawane w Polsce, ksi)(ki odegra!y znacz)c) rol*.

W roku 1989 pojawi!y si* dwie pod wieloma wzgl*dami ró(ne, ale o po-dobnym przes!aniu publikacje. Ksi)(ki napisane jak gdyby w odpowiedzi na aktualne zamówienie spo!eczne. Chodzi o rodzaj pam etu w*gierskie-go ekonomisty Jánosa Kornaia: Droga do wolnej w*gierskie-gospodarki ([1989]1991) oraz bardziej historyczno-analityczne dzie!o dwóch ekonomistów polskich:

Od Marksa do rynku ([1989]1992). Jej autorami byli w!a'nie Brus i -aski.

Brus by! ju( wówczas dobrze znany w 'wiecie z jego par* dziesi)tków lat trwaj)cej „zmory reformowania socjalistycznego systemu ekonomiczne-go” (1986, to tytu! jego autobiogra i). -aski – jego ucze# i przyjaciel, wów-czas mniej znany w Polsce i na Zachodzie, od chwili napisania tej ksi)(ki

5 Jedynym kandydatem na ministra w rz)dzie Tadeusza Mazowieckiego, który odwo!a! si* do modelu szwedzkiego by! Witold Trzeciakowski. Mia! powiedzie+ podczas przes!u-chania Komisji Sejmowej, (e jego marzeniem jest „gospodarka rynkowa w wersji szwedz-kiej, to znaczy kapitalistyczny system produkcji, ale socjalistyczny system podzia!u”. „Do prywatyzacji nie d)(y!by za wszelka cen* – woli drogi po'rednie; wskazuje na wydajno'+ upodmiotowionych przedsi*biorstw pa#stwowych np. we W!oszech” (Przegl$d…, 1989).

190

Modernizacja Polsk i

„naznaczony” now) „zmor)” poprawiania dróg przej'cia do prywatnej go-spodarki rynkowej. W nowych warunkach, wobec nowych wyzwa#, -aski przej)! niejako pa!eczk* od swego mistrza, który, zdegustowany m.in. nie-mal ca!kowitym zignorowaniem jego przes!ania z pó"nego lata 1989 roku, w prywatnych rozmowach powtarza! „do'+ ju( si* nadoradza!em”.

Brus i Kornai to w'ród wówczas (yj)cych najwybitniejsi ekonomi'ci-reformatorzy bloku sowieckiego, najpierw – nawet w latach stalinowskich – zwolennicy pa#stwowego socjalizmu, a nast*pnie coraz bardziej konse-kwentni jego krytycy. Pocz)tkowo wierz)cy w mo(liwo'+ jego usensownie-nia, a nast*pnie pozbawieni tych nadziei, poszukiwali alternatywy.

Wszelako na tym ko#cz) si* podobie#stwa. Kornai – produkt kra-ju, w którym socjalizm „rozstrzelano” jesieni) 1956 roku na ulicach Budapesztu – po(egna! si* wówczas z rz)dz)c) parti) i poza jednym wy-j)tkiem (wej'cia do rady banku centralnego), uczyni! z realnego socjali-zmu przedmiot obiektywnej analizy, z dala trzymaj)c si* od dawania re-cept. Tymczasem Brus od 1953 roku uporczywie walczy! o reformy, bra! udzia! w ró(nych gremiach partyjnych i pa#stwowych (by! jednym z naj-aktywniejszych wiceprzewodnicz)cych Rady Ekonomicznej przy Radzie Ministrów i jednym z g!ównych autorów jej najbardziej programowych dokumentów). Do 'wiatowej literatury wszed! jako twórca modelu „go-spodarki planowej z wbudowanym mechanizmem rynkowym”, a z parti) po(egna! si* dopiero w 1967 roku.

W 1989 roku obaj porzucili nadzieje reformatorskie wobec realnego socjalizmu. Z jakim przes!aniem formu!owali swe wnioski?

Kornai manifestacyjnie podkre'la! przywi)zanie do „wolnej gospo-darki”, czyli kapitalistycznej gospodarki wolnego rynku, z wyra"nym uk!onem w stron* monetarystów („in acj* tworz) rz)dy”) i chyba by! pozbawiony wszelkich ci)got socjalistycznych (jego zdaniem, nawet „idea socjalizmu rynkowego spali!a na panewce”). W roku 1989 porzuca

„szkie!ko i oko” m*drca6 na rzecz normatywnej, miejscami wr*cz pam

e-towej, walki o kszta!t gospodarki kapitalistycznej. W jego ksi)(ce czytel-nik znajdzie kilkadziesi)t zalece# i nie mniejsz) liczb* przeciwwskaza#. Przypomina ona wi*c bardziej katechizm ni( dzie!o analityczne.

Ksi)(ka Brusa i -askiego jest analityczna. Dopiero pod koniec autorzy ujawniaj) swoje za!o(enia aksjologiczne. Cho+ odrzucali socjalizm (tak(e w wersji rynkowej) jako system alternatywny dla kapitalizmu, nie wyrze-kli si* warto'ci socjalistycznych. Poddali rozwa(aniom narz*dzia polityki gospodarczej, które sprzyja!yby pe!nemu zatrudnieniu, z!agodzeniu cy-kliczno'ci i rozpi*to'ci dochodowych.

6 Ale to kto', kto i dzi' potra powiedzie+, (e na jego pogl)dy wywarli wp!yw Friedrich A. Hayek, Joseph Schumpeter, najsilniej jednak Karol Marks (Kornai 2009).

Mimo tych ró(nic wobec zasadniczych wyborów, przed jakimi stan*!y wówczas ich kraje – W*gry i Polska, a nast*pnie inne kraje pokomuni-styczne – co' bardzo wa(nego !)czy!o obie te ksi)(ki. Cho+ Kornai roz-poczyna od problematyki w!asno'ciowej, a polscy ekonomi'ci ko#cz) ni) swoje wywody, ca!a trójka uznaje struktur* w!asno'ci za podstawowy  -lar nowego !adu. Kluczow) spraw) jest perspektywa rozumnego tworze-nia nowego !adu spo!ecznego. A wi*c takie przekszta!cetworze-nia w!asno'ciowe, które b*d) podstaw) gospodarki efektywnej, a zarazem sprawiedliwej. W obu przypadkach jest to perspektywa ewolucyjna. Kornai z ca!) su-rowo'ci) pot*pia „kawaleryjsk) szar(*” w*gierskich radyka!ów, odrzuca pomys!y rozdawnictwa publicznej w!asno'ci, sprzeciwia si* lekkomy'lne-mu zani(aniu ceny sprzeda(nej  rm pa#stwowych.

A oto ogólna wizja Kornaia: „musimy si* liczy+ z tym, (e przez dwa najbli(sze dziesi*ciolecia b*dzie istnie+ na W*grzech gospodarka

duali-styczna (…), w której cz*'ciami s) dwa sektory: pa#stwowy i

prywat-ny. Udzia! sektora pa#stwowego mo(e si* zmniejsza+ tylko stopniowo: musimy si* stara+ podnosi+ ekonomiczn) efektywno'+ tego sektora, ale nie powinni'my ulega+ z!udnym nadziejom (…). Czy nam si* to podoba, czy nie, sektor pa#stwowy zachowa wiele ujemnych cech. Musimy zatem d)(y+ do ich zminimalizowania poprzez stosowanie 'cis!ej dyscypliny  -nansowej i odpowiedni) kontrol* parlamentarn) (…). Warunki dzia!a-nia sektora prywatnego trzeba w sposób konsekwentny zliberalizowa+; biurokratyczne ograniczenia musz) by+ usuni*te. Nale(y zastosowa+ odpowiednie instrumenty  skalne i monetarne, by wspomóc szybki i dy-namiczny jego rozwój (…), ale ci)gle mamy przed sob) d!ugi okres wspó!-istnienia dwóch sektorów (64, wyró(. oryg.).

Podobnie, lecz tylko do pewnych granic, pisz) Brus i -aski: „Punktem wyj'cia procesu ewolucji jest stan, w którym dominuje przedsi*biorstwo pa#stwowe, i ten fakt nie mo(e by+ zmieniony z dnia na dzie#. Jedyn) realn) perspektyw) dla socjalizmu rynkowego w daj)cej si* przewidzie+ przysz!o'ci jest przeto gospodarka mieszana, w której ró(ne formy przedsi*biorstw pa#stwowych stopniowo zaczynaj) na równej stopie konkurowa+ z  rmami prywatnymi i spó!dzielniami. Oznacza to, (e na-dal istotna jest sprawa odpowiedniego wpasowania przedsi*biorstwa pa#stwowego w prawdziwie rynkowe ramy (w!)cznie z rynkiem kapi-ta!u) przy mo(liwie najmniejszych stratach. Co si* tyczy perspektywy d!ugofalowej, rozwój struktury w!asno'ci musi podlega+ bezstronnemu sprawdzianowi przydatno'ci spo!eczno-ekonomicznej w ci)gle zmieniaj)-cych si* warunkach (…)” (183, wyró(. T.K.).

Przes!anie polskich autorów wymaga wyja'nie#. Po pierwsze, przez socjalizm rynkowy Brus i -aski rozumieli, wymuszone przez okolicz-no'ci, stosunkowo szybkie urynkowienie gospodarki, ale w warunkach

192

Modernizacja Polsk i

d!ugotrwa!ego wspó!istnienia przedsi*biorstw pa#stwowych i prywat-nych, a pocz)tkowo nawet przewagi tych pierwszych. Po drugie, Brus i -aski opowiadali si* za „bezstronnym sprawdzaniem” efektywno'ci obu sektorów „na równej stopie”. Wyra(a! si* w tym mniejszy ni( u w*-gierskiego ekonomisty pesymizm dotycz)cy sprawno'ci  rm pa#stwo-wych. Takie podej'cie podpowiada!o polskim autorom m.in. do'wiadcze-nie brytyjskie. Przywo!uj)c opini* „do'wiadcze-niektórych obserwatorów”, którzy win) za kiepskie wyniki obci)(aj) nie publiczn) w!asno'+ jako tak), lecz niew!a'ciw) polityk* rz)du, polscy autorzy zauwa(aj): „Swoista ironia losu sprawia, (e ten ostatni argument znalaz! paradoksalne potwierdze-nie w poprawie wyników  rm publicznych w Wielkiej Brytanii, kiedy to w okresie poprzedzaj)cym prywatyzacj* rz)d konserwatywny Margaret Thatcher usztywni! ograniczenia bud(etowe i wymusi! na ga!*ziach zna-cjonalizowanych ca!kiem niez!) zyskowno'+”(170).

Inn) polityk* sektorow) proponowa! Kornai. Opowiada! si* za dyskry-minacj) polityk) wobec mocno uprzywilejowanego w przesz!o'ci sektora pa#stwowego. Tym bardziej zas!uguje na uwag* jego a( dwudziestolet-nia perspektywa gospodarki dualnej, w kraju parokrotnie mniejszym ni( Polska i, co wa(niejsze, bardziej skomercjalizowanym w rezultacie refor-my z 1968 roku. Dodajrefor-my, (e Kornai wyra"nie preferowa! powstawanie przedsi*biorstw osób  zycznych, a dopiero te z nich, które si* wzbogac) i poczuj) sw) si!*, mog!yby jednoczy+ si* w spó!ki. Taka strategia mia!a sprzyja+ organicznemu procesowi rodzenia si* zdrowej klasy 'redniej me-tod) akumulacji oszcz*dno'ci. Ogólne przes!anie Kornaia sprowadza!o si* do tego, (e transformacja ustrojowa mo(e i powinna by+ dzie!em

„do-brej roboty”, co zak!ada brak po'piechu7.

Kornai zajmowa! te( ostro(ne stanowisko wobec kapita!u zagranicz-nego. Wylicza! p!yn)ce st)d korzy'ci, ale jednocze'nie podkre'la!, (e do-puszcza+ go nale(y tylko do pewnych granic zgodnych z interesem naro-dowym. Zastanawia! si*, czy w!adze nie powinny z góry okre'li+ zakres jego dopuszczalno'ci.

Ultraradykalna euforia polskich kr*gów w!adzy oraz ich samoizola-cja sprawi!y, (e ani oryginalne, w*gierskie (1989), nast*pnie angielskie (1990), ani polskie (1991) wydanie ksi)(ki Kornaia nie wzbudzi!o (adne-go zainteresowania. Podobne by!y losy ksi)(ki dwóch polskich autorów. Zarówno kolejne wydania angielskie (1989,1990), jak i przek!ad polski (1992), a tak(e wizyta Brusa w kraju, w 1989 roku zosta!y przez elit* polityczn), !)cznie z czo!owymi mediami, kompletnie zignorowane.

7 W!a'nie to przes!anie zadecydowa!o, (e Fundacja Polska Praca postanowi!a ksi)(k* Kornaia jak najszybciej spolszczy+. Nie docenili'my tylko tego prostego faktu, (e wydanie jej pod  rm) lewicuj)cej organizacji stanie si* wysok) barier) w jej rozpowszechnieniu.

Obecnie, tylko dla celów studyjnych, mo(na si* zabawi+ w +wiczenie my'lowe. Jak inaczej móg!by si* ukszta!towa+ polski wariant kapitalizmu, gdyby w!adze podj*!y dzia!ania reformatorskie po uwa(nym przestudio-waniu, przetrawieniu i zoperacjonizowaniu tre'ci obu tych ksi)(ek.

Dodajmy jeszcze jedno. Chocia( ekipa Balcerowicza tak ch*tnie odwo-!ywa!a si* do dzie! F.A. Hayeka, w sprawach tutaj rozwa(anych, nie ona, lecz Kornai oraz Brus i -aski byli w zgodzie z austriackim ekonomist). Oto, przed czym Hayek przestrzega! polityków w zwi)zku z przechodze-niem od scentralizowanej gospodarki wojennej do rynkowej: „jakkolwiek bardzo by sobie nie (yczy+ szybkiego powrotu do wolnej gospodarki, nie mo(e to oznacza+ usuni*cia wszystkich wojennych ogranicze# za jednym zamachem. Nic bardziej nie skompromitowa!oby systemu wolnej przed-si*biorczo'ci ni( gwa!towana (…) dyslokacja oraz niestabilno'+, jak) dzia-!ania takie mog!yby spowodowa+. Problemem jest to, jaki typ systemu powinien by+ przekszta!cony w trwa!) struktur* w wyniku dok!adnie przemy'lanej polityki stopniowego zmniejszania kontroli, co musia!oby zosta+ rozci)gni*te na lata” (Hayek [1944]1996: 210, przypis). I jeszcze dosadniej: „Jedyn) rzecz), której wspó!czesna demokracja nie zniesie bez za!amania si*, jest konieczno'+ istotnego obni(enia poziomu (ycia w czasie pokoju, a nawet d!u(sza stagnacja warunków gospodarczych” (ibidem: 211). Pó"niejsza praktyka gospodarczej ekipy Ludwiga Erharda posz!a po drodze odpowiedzialno'ci za stop* (yciow) ludno'ci. Wszyscy tu wymienieni – Brus, Kornai, -aski, a tak(e Hayek – uwa(ali, (e ekonomi'ci musz) pami*ta+ o czym' wa(niejszym ni( gospodarka, o poszczególnych ludziach i spo!ecze#stwie. Mimo istotnych ró(nic, to w!a'nie ich !)czy!o.

Emocje i idee rz$dz$ !wiatem

Mo(na zastanawia+ si*, dlaczego przes!anie Brusa–-askiego zosta!o zi-gnorowane, chocia( to Brus w!a'nie w ci)gu wielu lat (1974, 1985, 1987, 1989) uparcie twierdzi!, (e warunkiem skutecznych reform jest politycz-na demokratyzacja. Wprowadzaj)c pewne korekty do swojej ksi)(ki oraz do polemiki ze Stanis!awem Gomu!k) z ko#ca lat 70., pisa!: „Wszystko to nie oznacza, (e przypisuj* obecnie mniejsz) wag* do demokratyzacji politycznej jako czynnika racjonalizacji gospodarki w krajach «realnego socjalizmu». Wr*cz przeciwnie – do'wiadczenia ostatniej dekady [chodzi o lata 1977–1987 – T.K.] wzmacniaj), moim zdaniem (…) wag* zmian politycznych (…) wynikaj)cych z «w)skich garde!» (…) takim najw*(-szym gard!em jest «!ad monocentryczny» (…). Dlatego te( nie móg!bym si* zgodzi+ z przewidywan) przez Stanis!awa Gomu!k* sekwencj) pro-cesów: najprzód rozwój ekonomiczny dzi*ki urynkowieniu gospodarki,

194

Modernizacja Polsk i

a nast*pnie dopiero – pod wp!ywem zmian w strukturze spo!ecznej oraz w relacjach mi*dzy popytem na dobra materialne i niematerialne (na ko-rzy'+ tych ostatnich) – prawdopodobny wzrost «potrzeby demokracji»” (Brus 1987).

Wielkie wydarzenia roku 1989 wydaj) si* 'wiadczy+, (e stanowisko Brusa zosta!o w sposób spektakularny potwierdzone. Przecie( nie tylko w Polsce, lecz równie( w ca!ym bloku sowieckim dokona!o si* najpierw za!amanie monocentrycznego !adu, utworzenie pluralistycznego systemu politycznego, a dopiero w nast*pstwie tego za!amania przyst)piono do g!*bokich, zasadniczych zmian systemowych w gospodarkach. I mog!oby si* wydawa+, (e wydarzenia te przekre'li!y aktualno'+ d!ugookresowej i ewolucyjnej koncepcji Stanis!awa Gomu!ki, opartej g!ównie na do'wiad-czeniu autorytarnych rz)dów w Chinach i Korei Po!udniowej.

Paradoksalnie jednak, zarówno w Polsce, jak i w szeregu innych krajów, zastosowana zosta!a wstrz)sowa recepta à la Margaret Thatcher, której zwolennikiem i wp!ywowym doradc) by! adwersarz Brusa. Dlaczego? Bo zwyci*(y!y nie tyle rzeczowe argumenty, ile emocje skutecznie ukszta!-towane przez atmosfer* !atwego zwyci*stwa politycznego (szapkami

zakidajem) oraz „ducha czasu”, kszta!towanego przez idee Margaret

Thatcher i Ronalda Reagana. Bo wówczas to ich idee by!y w natarciu, a idee socjaldemokratyczne w odwrocie, chocia( w 1989 roku Reagan by! ju( na emeryturze, a M. Thatcher zaledwie rok pó"niej (w ko#cu 1990 roku) w spektakularny sposób utraci!a fotel premiera.

Dla unikni*cia nieporozumie# wyja'niam, (e z tezy o dominuj)cej roli idei i emocji wcale nie wynika, (e zarówno ludzie w!adzy, jak i ich do-radcy nie pos!ugiwali si* rzeczowymi argumentami. Twierdz* tylko tyle, (e trudno powiedzie+, czyje argumenty per se by!y silniejsze. Zwyci*(a!y natomiast te, które by!y zgodne z duchem (czy raczej 'wiatowym podmu-chem) czasu. Wybory bowiem okre'lonego !adu spo!ecznego s) wyborami opartymi na warto'ciach, a te nie poddaj) si* kryteriom prawdy i fa!szu. St)d tak du(a rola w ich wyborze motywów psychologicznych.

Postaci) emblematyczn) dla tego ducha czasu sta! si* prezydent Stanów Zjednoczonych, Ronald Reagan. Nie chciano dostrzega+, (e swój produkt – has!o powrotu do „wolnego rynku” – skutecznie sprzedawa! opinii zagranicznej (i cz*'ci zmanipulowanej opinii ameryka#skiej). Sam jednak pe!n) gar'ci) si*ga! szerzej ni( wszyscy jego powojenni poprzedni-cy Bia!ego Domu po narz*dzia interwencji pa#stwowej (Chomsky 1999). I jeszcze gorzej. Drug) postaci) emblematyczn) dla tego intelektualnego zwrotu sta!a si* Margaret Thatcher, o której koncepcjach w socjalliberal-nych i socjaldemokratyczsocjalliberal-nych kr*gach mawiano, (e to Reaganomics bez impulsów rozwojowych.

Keynes zako#czy!, jak pami*tamy, swoje wielkie dzie!o przekonaniem, (e idee rz)dz) 'wiatem. Wcze'niej wypowiedzia! wiele my'li o ekono-micznej roli animal spirits (w polskim t!umaczeniu „zwierz*ce instynk-ty”), wobec których nawet idee brzmi) jak twory racjonalne. Wiele miej-sca po'wieci! psychologii inwestorów i konsumentów. Przenikliwie pisa! zw!aszcza o „gie!dziarskiej mentalno'ci” nie tylko mieszka#ców Nowego %wiata. Ostrzega!, (e: „W miar* ulepszania organizacji rynków pojawia si* istotne niebezpiecze#stwo, (e spekulacja we"mie gór* nad przedsi*-biorczo'ci) (...). Nawet poza dziedzin)  nansów Amerykanie maj) nad-mierny poci)g do docieka#, co si* przeci*tnie uwa(a za przeci*tne zdanie ogó!u. Ta ich s!abostka znajduje sw) Nemezis na gie!dzie (...). Amerykanin, nabywaj)c walor, przywi)zuje wag* nie tyle do przewidywanej rentowno-'ci, ile do korzystnych zmian konwencjonalnej podstawy warto'ciowania – innymi s!owy jest on (…) spekulantem. Spekulanci mog) by+ nieszko-dliwi, gdy s) niczym piana na równym strumieniu przedsi*biorczo'ci. Ale sytuacja staje si* powa(na, gdy (...) akumulacja jakiego' kraju staje si* ubocznym produktem gry hazardowej – wyniki zawsze b*d) op!akane. (…). Najlepsze g!owy Wall Street interesuj) si* zgo!a czym innym [ni( akumulacj)]” (Keynes, [1936]1956: 483).

Ta przestroga Keynesa oraz potwierdzaj)cy j) szybko post*puj)cy proces gie!dyzacji gospodarki 'wiatowej da!y asumpt do rozwoju tego, co bywa nazywane keynesizmem behawioralnym albo behawioraln) ekono-mi). W'ród szeregu publikacji na czo!o wybija si* ksi)(ka dwóch auto-rów ameryka#skich (pierwszy jest noblist)), George’a Akerlofa i Roberta Shillera, Animal Spirits, z wiele mówi)cym podtytu!em: Jak

humani-styczna psychologia steruje gospodark$ oraz dlaczego to jest wa#ne dla globalnego kapitalizmu (2009).

Zdaj)c sobie spraw*, (e jest to cz*'ciowa odpowied" na pytanie o przy-czyny wyboru ustrojowego dokonanych w roku 1989 roku, nie mo(na jednak ignorowa+ roli zbiorowych motywów psychologicznych. Wolno'+ i procedury demokratyczne raczej u!atwiaj) ich dzia!anie, ni( je tempe-ruj). Przypomn* par* zdarze#, które to ilusttempe-ruj).

Oto dialog, jaki si* wywi)za! mi*dzy Bugajem i Kuroniem podczas pó!-toragodzinnej perory Sachsa w Sali Kolumnowej Sejmu, na zgromadzeniu parlamentarzystów Obywatelskiego Komitetu Parlamentarnego. Kuro# wspomina: „Rysiek powiedzia! «Co za bzdury ten facet opowiada!» A ja na to: «Nie znam si* na tym (...), ale s!uchaj)c, wiem, (e to rozwi)zanie ma walor polityczny (...). Program mo(e by+ ekonomicznie gorszy albo lepszy. Ale musi mie+ polityczny walor, to znaczy przedstawiasz taki pro-gram ludziom, a oni rozumiej), co powiedzia!e', i go popr). Je'li uzyskasz to poparcie i potra sz je utrzyma+, to mo(esz zrobi+ najprzedziwniejsze rzeczy»” (Rozmowa… 1991). Karol Modzelewski nast*puj)co t!umaczy!

196

Modernizacja Polsk i

zauroczenie Kuronia koncepcj) Jeffreya Sachsa: „bo [Sachs] na najbar-dziej skomplikowane problemy udziela! odpowiedzi prostych. To mo(na by!o przedstawi+ zrozumiale. Jacek to potra !” (ibidem).

Tak wi*c polityczny walor i prostota zadecydowa!y o poparciu bardziej

wizji ni( programu, niezale(nie od jej tre'ci8. Rol* psychologii grupowej

najdosadniej ujawni! Aleksander Ma!achowski. Tak oto przedstawia ak-ceptacj* przez Sejm Planu Balcerowicza: „Byli'my troch* jak barany prowadzone na rze" i !atwo ulegali'my obietnicom polityków maj)cych decyduj)cy g!os w praktycznym wcielaniu w (ycie szkodliwych rozwi)-za#. Pami*tam jak !atwo, jeszcze w Sejmie Kontraktowym, zgodzili'my si* na szokow) terapi* Balcerowicza (…). Jedyne, na co potra li'my si* zdoby+, to by!a napisana przez Ryszarda Bugaja uchwa!a, stawiaj)ca rz)dowi pewne warunki i wymogi co do tej terapii (...) Balcerowicz (...) i jego mentor, profesor Sachs, zwyczajnie nas, pos!ów bez do'wiadczenia, oszukali...” (Ma!achowski 2001). Sprzyja! temu charakter dokumentów, nad jakimi krótko i ma!o rzeczowo dyskutowano: tuzin projektów ustaw, których ogólny sens mog!o rozumie+ zaledwie par* osób.

Ekspert MFW (Bruno 1992) ujawni!, (e wcze'niej ministrowie jedno-g!o'nie wybrali najostrzejszy z przedstawionych przez Fundusz trzech wariantów planu. Wywo!a!o to zdziwienie tego eksperta, gdy( z regu!y podobne plany napotyka!y w krajach Trzeciego %wiata na znaczny opór, wyd!u(aj)cy negocjacje, zmuszaj)cy do ust*pstw. Równie( Kuczy#ski in-formuje, (e negocjacje z Funduszem przebiega!y w atmosferze wzajem-nego zrozumienia. Powstaje pytanie, czy ministrowie ci dokonywali wy-boru w pe!ni 'wiadomego, czy te( nawet w tej ma!ej grupie poddawali si* nastrojowi t!umu.

Wyobra'nia ekonomiczna starych