• Nie Znaleziono Wyników

Ekonomia polityczna kl"ski socjaldemokratycznej opcji

U pocz$tków podró#y by!ych krajów socjalistycznych mo#na wyrazi' nadzieje, #e b&d$ one kierowa!y si& nie tylko w$skimi kwestiami ekono-micznymi, które analizowa!em w mych wyk!adach, ale tak#e szerszym zespo!em idea!ów, które motywowa!y wielu twórców tradycji socjali-stycznej. Mo#e niektóre z tych krajów wejd$ na drog& mniej ucz&szcza-n$, co mo#e odmieni' #ycie nie tylko ich, ale nas wszystkich

(Stiglitz 1990: 70)1

Na nasze nieszcz&"cie wygrali"my!

(Lech Wa!*sa, wypowied" radiowa, 4 czerwca 1989 roku, w nocy)

Temat i jego zakres

Przez opcj* socjaldemokratyczn) b*d* rozumia! gospodark* mieszan), rynkowo-pa#stwow), z polityk) spo!eczn) nastawion) na !agodzenie

nie-równo'ci dochodowych i p!acowych2. Polityka pa#stwa nie ogranicza si*

do stwarzania ram prawnych dla rynku, lecz d)(y do pe!nego zatrudnie-nia i zachowazatrudnie-nia lub umocniezatrudnie-nia pa#stwa opieku#czego. A zatem: rynek

1 Wszystkie przek!ady z angielskich tekstów (nieistniej)cych w polskich wydaniach) autora artyku!u.

182

Modernizacja Polsk i

regulowany, nie wolny z tendencj) do urynkowienia wszystkiego, co si* da. Silnym znamieniem tej opcji jest pracownicza partycypacja, której formy mog) by+ ró(ne: od niemieckich rad zak!adowych do szwedzkich zwi)zków zawodowych, stanowi)cych baz* spo!eczn) w!adz politycznych. Przyk!adem wzorcowym s) systemy spo!eczno-ekonomiczne krajów skandynawskich. Bliski im jest równie( partnerski !ad spo!eczny Austrii. Co najmniej do lat 70. lub 80. dotyczy!o to tak(e zachodnioniemiec-kiej spo!ecznej gospodarki rynkowej oraz systemów spo!ecznych Belgii i Holandii. Mowa tu o opcji spo!eczno-ekonomicznej, a nie o partiach t) nazw) si* okre'laj)cych, po'ród których dokonania wielu nie napawaj) optymizmem.

Dla niektórych czytelników mo(e by+ zaskoczeniem, (e, przy wszyst-kich zastrze(eniach dotycz)cych wielonurtowo'ci z jej pierwszego okre-su, natr*ctwie dominuj)cego w polskim Ko'ciele katolickim nurtu kon-serwatywnego, uwa(am Solidarno'+ za ruch spo!eczny zdominowany przez nurt socjaldemokratyczny. A jego najmocniejszym wyrazem by! jej program „Samorz)dnej Rzeczpospolitej”, raty kowany przez jej pierw-szy Kongres (wrzesie#, pa"dziernik 1981).

Sugesti* naukowego redaktora tego zbioru mo(na by!o rozumie+ jako potrzeb* pokazania re(ymu socjaldemokratycznego w dzia!aniu. W Polsce nie istnia! taki. Wprawdzie a( trzy partie (SLD, UP, SdRP) nale() do Mi*dzynarodówki Socjalistycznej. Ale gdy pierwsza z wymienionych, a potem dwie by!y u w!adzy, nie podj*!y powa(nej próby zej'cia z wy-tyczonej w latach 1989–1990 drogi przemian ustrojowych, drogi mniej lub bardziej konsekwentnie realizuj)cej Waszyngto#ski Konsensus. Za to w!a'nie by!y powszechnie chwalone przez o'rodki neoliberalne.

Zajm* si* g!ównie odpowiedzi) na pytanie, dlaczego opcja socjaldemo-kratyczna w decyduj)cym momencie wielkich wyborów i kierunkowych decyzji ponios!a kl*sk*, zwracaj)c uwag* – z za!o(enia jednostronnie – na wybrane w)tki, dot)d notorycznie pomijane. Czytelnik powinien jednak pami*ta+, (e historia lewicowych prób tworzenia alternatywnych koncep-cji, tak(e lewicowych partii (z regu!y ma!ych, a licznych), klubów, pism i pisemek czeka dopiero na napisanie.

Pytaniem najbardziej intryguj)cym jest fakt nadzwyczaj szybkiego i konsekwentnego przeobra(enia si* Solidarno'ci (S) – dziesi*ciomilio-nowego ruchu spo!ecznego o pocz)tkowym obliczu pracowniczo-socjalde-mokratycznym, w zmarginalizowan) przybudówk* partii prawicowych. Z perspektywy czasu, wspomniany program okaza! si* bardziej podsu-mowaniem przebytej krótkiej, ale burzliwej drogi ruchu ni( wytyczeniem kierunków jego przysz!ych dzia!a#.

W'ród wielu czynników sprawczych, najbardziej przyczyni! si* do tego stan wojenny, przekszta!caj)c S w kadrow) parti* antykomunistycznych

rewolucjonistów. W kolejno'ci znajduje si* rodzaj „dekapitacji” odradza-j)cego si* Zwi)zku z powodu exodusu najaktywniejszych przywódców i doradców na szczyty w!adzy z Lechem Wa!*s) na czele.

W tej perspektywie prawie trzydziestu lat (1980–2009), motto z Wa!*sy powinno oznacza+ w!a'nie to: ruch spo!eczny S wygra! politycznie, oba-laj)c – oczywi'cie przy pomocy reformatorskiej cz*'ci starego uk!adu – system, „realnego socjalizmu”. Zaraz potem jednak Polska wesz!a na niebezpieczn) drog* bezalternatywnej imitacji wzorca neoliberalnego, na której grabarze systemu, przemys!owi robotnicy zostali znów zepchni*ci do pozycji „roboli”. Tak rozumiem ów wykrzyknik Wa!*sy, cho+ ówczesny przywódca robotniczy móg! mie+ na my'li tylko i wy!)cznie to, (e w tak trudnym okresie, ludzie S, jej aktyw, absolutnie nie byli przygotowani do sprawowania w!adzy. A najmniej okaza! si* przygotowany do tego w!a-'nie on, Lech Wa!*sa. Uwa(a!, (e silny ruch zwi)zkowy jest przeszkod) dla reform. Tak odpowiada! dzia!aczom czo!owym Zwi)zku, gdy zarzu-cali mu, (e nie d)(y do odbudowy silnego Zwi)zku (-awi#ski 1989). Nie zdawa! sobie sprawy, (e gdyby skorzystano z do'wiadczenia szwedzkiego, to w!a'nie one, silne zwi)zki zawodowe mog!y si* sta+ baz) spo!eczn) reform. Awansem (nie znaj)c nawet tre'ci) popar! antyzwi)zkowy i anty-robotniczy program Balcerowicza.

A propozycja Wa!*sy, by da+ rz)dowi nadzwyczajne uprawnienia o praktycznie nieograniczonym zakresie w!adzy nie ma chyba odpowied-nika w historii zwi)zków zawodowych. Oto jego o'wiadczenie z dat) 13 grudnia 1989 roku: „Proponuj* wyposa(enie rz)du w szczególne uprawnienia w zakresie prawnej regulacji nast*puj)cych kwestii:

restrukturyzacji gospodarki,

!

zmian w w!asno'ciowych,

!

demonopolizacji sektora pa#stwowego i spó!dzielczego,

! systemu podatkowego, ! systemu ksi*gowo'ci, ! funkcjonowania banków, !

zmian struktury pa#stwa, w tym samorz)dów terytorialnych”.

!

To propozycja wr*cz szokuj)ca. Gdy spo!ecze#stwo mog!o oczekiwa+, (e przywódca robotniczy b*dzie si* domaga!, by tak radykalny program rz)dowy zosta! ze zwi)zkiem zawodowym wynegocjowany, zg!asza on pro-pozycj* znacznie wykraczaj)c) poza zakres aktualnej reformy, propro-pozycj* równoznaczn) z ca!kowit) rejterad) zwi)zku zawodowego na rzecz w!a-dzy autorytarnej. Dzia!acze S, cz*sto robotnicy, oskar(aj) inteligentów o zdrad*. A co chcia! zgotowa+ najwa(niejszy robotnik – robotnikom?

Wielokrotnie powraca!em do tytu!owego problemu zarówno jako zwo-lennik socjaldemokratycznej opcji, argumentuj)c na jej rzecz (do 2002

184

Modernizacja Polsk i

roku jako jeden z za!o(ycieli i cz!onek Unii Pracy), jak i w charakterze ekonomisty specjalizuj)cego si* w porównawczej analizie systemów ekonomicznych. W sposób najbardziej systematyczny czy analityczny uczyni!em to w angielskim studium, zatytu!owanym (w spolszczeniu):

Dlaczego opcja socjaldemokratyczna ponios!a kl&sk&. Polskie do"wiad-czenie zmian systemowych (Kowalik 2001).

Nie zamierzam kwestionowa+ faktu, (e ta sama aura geopolityczna, która sprzyja!a pokojowemu „wybiciu si* Polski” spod dominacji ZSRR, a wi*c i pogrzebaniu „realnego socjalizmu”, nie by!a sprzyjaj)ca samo-dzielnemu przej'ciu do nowego ustroju. Ideowa i polityczna inwazja rea ganizmu i thatcheryzmu, a zw!aszcza imperialna polityka USA jako jedynego militarno-politycznego supermocarstwa okaza!a si* niszcz)ca zarówno dla zwi)zków zawodowych, jak i dla opcji socjaldemokratycznej. Ale to tylko aura, której mo(na by!o si* oprze+ w!a'nie dzi*ki Solidarno'ci, która sta!a si* pot*(nym mitem 'wiatowym. Dzi*ki kulturze negocja-cji i kompromisu, który Polska tak 'wietnie zainicjowa!a w Gda#sku i Szczecinie, i uwie#czy!a Porozumieniami Okr$g!ego Sto!u zawieraj)cy-mi zarys „nowego !adu ekonozawieraj)cy-micznego”, zgodnego z ide) „Samorz)dnej Rzeczpospolitej”. Nie wszystko w programie S i Porozumieniach by!o do utrzymania. Ale ruch i jego program stwarza!y nadziej* i podstaw* do tego, by Polska unikn*!a imitacyjnej !atwizny. Zw!aszcza (e globalizacja nie zdo!a!a zniszczy+ systemowego zró(nicowania wspó!czesnego 'wia-ta. Nawet przeciwnie, pocz)tek nowego tysi)clecia zaznaczy! si* raczej wzrostem tego zró(nicowania, czego wyrazem s) zmiany systemowe w Chinach, Indii, Brazylii, Wenezueli. A w Europie zaskakuj)ca trwa!o'+ do'wiadczenia krajów skandynawskich. Szwecja i Finlandia znalaz!y si* na pocz)tku lat 90. w g!*bokim kryzysie. Nie szuka!y jednak ratunku w Mi*dzynarodowym Funduszu Walutowym, lecz o w!asnych si!ach nie tylko wysz!y w ci)gu zaledwie kilku lat z kryzysu, lecz tak(e wysun*-!y si* na czo!o w 'wiatowym rankingu gospodarek opartych na wiedzy. Zachowa!y przy tym swoisto'ci systemowe, cho+ od 1995 roku znalaz!y si* w neoliberalnej UE.

Pocz)tkowo mog!o si* wydawa+, (e wybory 4 czerwca 1989 roku by!y zwyci*stwem reprezentacji silnego ogarni*tego ide) samorz)dno'ci ru-chu pracowniczego, ruru-chu – powtórzmy – w swej podstawie socjaldemo-kratycznego. A tymczasem, poczynaj)c od tego zwyci*stwa, latem owego roku ujawni! si* i dokona! prawicowy zwrot, w wyniku którego powsta! jeden z najbardziej niesprawiedliwych ustrojów spo!eczno-ekonomicz-nych w Europie drugiej po!owy XX wieku. Robotnicza rewolta znalaz!a swe zwie#czenie w epigo#sko-mieszcza#skiej restauracji kapitalizmu na mod!* anglosask).

Nie wchodz)c w szczegó!y (o których pisa!em wielokrotnie), za naj-wa(niejsze cechy tego !adu uwa(am:

najwy(sze w'ród krajów UE, w tak d!ugim okresie bezrobocie, w tym

!

najwy(sze bezrobocie w'ród m!odzie(y, najwy(szy zakres ubóstwa, zw!aszcza dzieci,

!

jeden z najwy(szych w UE poziomów nierówno'ci dochodowych (mo(e

!

ju( najwy(szy za wyj)tkiem Portugalii), wysoce kon iktowe stosunki pracy.

!

Cechy te sta!y si* konstytutywnymi swoisto'ciami polskiego

kapitali-zmu, których b*dzie bardzo trudno si* pozby+3.

Co zdeterminowa!o tak) posta+ przemian ustrojowych? Jakie by!y ich czynniki sprawcze? Czytelnik oceni, czy uda!o mi si* cho+ troch* rozja-'ni+ ten paradoks.