• Nie Znaleziono Wyników

Modernizacja wed&ug instytucjonalizmu polityczno-prawnego

Próby analiz instytucjonalnych polskiej modernizacji

6. Modernizacja wed&ug instytucjonalizmu polityczno-prawnego

Ten typ instytucjonalizmu ma stare korzenie z dwóch odmiennych po-wodów: po pierwsze, ze wzgl*du na to, (e pa#stwo potra u(ywa+ pra-wa jako racjonalnego instrumentu swojej ekspansji (Francja mo(e tu by+ przyk!adem); po drugie, (e prawo samo mo(e by+ traktowane jako element ewolucji obyczajów (prawo zwyczajowe), z których czerpie i na których opiera si* pa#stwo (np. w 'wiecie anglosaskim) (Peters 2005: 6–7). Tak daleko wstecz si*ga+ nie zamierzam, swój komentarz ograni-czam do wydarze# w Polsce z czasów prze!omu lat 80. i 90. XX wieku, a uwag* poczyni!em, poniewa( si!y polityczne stan*!y przed pytaniami typu: jak odnie'+ si* do zerwania polskiej ci)g!o'ci pa#stwowo-prawnej w 1944/1945 roku i jak traktowa+ ci)g!o'+, któr) mimo wszystko repre-zentowa!a PRL – pa#stwo o ograniczonej, ale uznawanej w 'wiecie su-werenno'ci. Polityka i prawo mia!y bowiem przed sob) po 1989 roku nie tyle zadania reprodukcji status quo, co w!a'nie transformacji. -adunek transformacyjny jest niejako genetycznie zadanym obowi)zkiem obu sys-temów: pa#stwa i prawa. Odnosi si* jednak nie wy!)cznie do polityki, ale do innych tak(e sfer (ycia narodowego. W Polsce po 1989 roku wida+ pewien przechy!, co prawda naturalny, a jednak za du(y – w uznawaniu wy!)cznego skupienia si* na tworzenia gospodarki rynkowo-prywatnej. Powszechna opieka zdrowotna, demogra a, kultura to przyk!adowe sfe-ry, które zepchni*te zosta!y niemal na margines.

Jak ma dokona+ transformacji w!adza pa#stwowa, skoro nie dojrza! do niej jeszcze lud? Z tak) argumentacj) wyst*puj) prawicowi czasem publicy'ci, którzy widz) spo!ecze#stwo jako ow!adni*te przez komunizm (postkomunizm) i przez inne z!e moce (ich lista jest znana). Pomijam, (e obraz ten nie jest prawdziwy, ale sta! si* przede wszystkim kontr-skuteczny, co potra przyzna+ jeden z publicystów omawianej opcji: „To roz(alenie i gorycz, po!)czone ze zrozumia!ymi emocjami, ka(e cz*'ci prawicowych intelektualistów przywdziewa+ XIX-wieczny kostium: po prostu trwa powstanie narodowe, wrogowie to zdrajcy (Platforma) albo otumanieni przez zaborców i zdrajców ch!opi (wykorzeniona m!odzie() – tak mo(na zrekonstruowa+ przekaz najradykalniejszych. Powstanie narodowe nie mo(e si* obej'+ bez zaborcy, no bo bez wroga zewn*trz-nego polityczni przeciwnicy nie byliby a( zdrajcami. I oto cz*'+ prawico-wych intelektualistów i polityków su uje wizj* Platformy jako rosyjskiej agentury (...) Te aberracje s) przejawem intelektualnej bezradno'ci (...) recept) na kl*sk*, bo czym ko#czy!y si* powstania? Pi*kn) 'mierci)” (Skwieci#ski 2009: A16).

Podobnie krytycznie mo(na pisa+ o libera!ach, zw!aszcza postmoder-nistycznych, i oczywi'cie o odchodz)cym postkomunistycznym starym pokoleniu i nomenklaturze, która wymy'li!a pono+ transformacj*, a po-tem wzi*!a j) w zarz)d itd. By nie mno(y+ podobnych obserwacji, które nie musz) by+ zreszt) do ko#ca fa!szywe, zaj)+ si* trzeba w ramach in-stytucjonalizmu polityczno-prawnego sposobami rozwi)zywania dylema-tów w ustroju liberalnej demokracji, który praktykujemy od 1989 roku. Wspomniane w)tki potraktowa+ nale(y jako dowód na to, (e liberalna demokracja jest w Polsce po 1989 roku normalno'ci). By nie mno(y+ po-dobnych jak wy(ej obserwacji, trzeba powiedzie+ o tym, jak odbywa poko-nywanie dylematów politycznych w ustroju liberalno-demokratycznym.

W czym instytucjonalizm polityczno-prawny si* wyrazi!? W tym otó(, co jest esencj) liberalnej demokracji – w zachowaniu si* elit. W tym, co chc) i robi) elity, jako (e w realistycznej teorii, która jest w!a'ciwie pesy-mistyczna, pozostawia si* ludowi do decyzji tylko to, które elity rz)dzi+ b*d), a nie to, czy b*d) rz)dzi+! Mog) si* oczywi'cie „wzajemnie zja-da+”, o czym dalej, ale mog) si* te( porozumie+. Ten mechanizm nazywa si* transakcjonizmem. By do transakcji doj'+ mog!o, potrzebne s) dwie strony. W PRL ich nie by!o, bo by! to system autorytarny, czyli od tam-tej w!adzy zale(a!o, czy do transakcji doj'+ mog!o. Dosz!o, czyli w!adza decydowa!a si* na transakcj*. A druga strona w!a'ciwie musia!a do niej przyst)pi+, bo spo!ecze#stwo par!o do zmian.

By!oby to za ma!o, by przynie'+ te rezultaty, które zwróci!y na Polsk* uwag* ca!ego 'wiata w 1989 roku? By!a jeszcze trzecia strona – otocze-nie mi*dzynarodowe. Jak zawsze zreszt) wa(na, je'li otocze-nie decyduj)ca dla

110

Modernizacja Polsk i

Polski w XX wieku: w 1918 roku konferencja w Wersalu, w czasie II woj-ny 'wiatowej – Ja!ta. Ta trzecia strona wydawa!a si* niema, ale tak) nie by!a. ,e zachodnie otoczenie mog!o chcie+ transakcji – to oczywiste. Nie wolno wszak ani na chwil* zapomnie+, (e przez kilka dziesi)tków lat te( sprzyja!o takim zmianom, a sytuacja si* zasadniczo nie zmienia!a. Nawet w 1989 roku wielu polityków Zachodu (np. Z. Brzezi#ski) takiego biegu wydarze# nie przewidywa!o. W latach 80. zachodni m*(owie stanu wizy-tuj)cy Polsk* nie zawsze gotowi byli spotka+ si* z naszymi dysydentami. Nowe i nadzwyczajne by!y mianowicie sygna!y ze Zwi)zku Radzieckiego, w którym ekipa Gorbaczowa realizowa!a polityk* „prze-budowy” i „otwarto'ci”, a przede wszystkim sygnalizowa!a porzucenie doktryny Bre(niewa. Znalaz!em informacj*, (e to porzucenie nast)pi!o pono+, cho+ tylko milcz)co, w lipcu 1988 na zje"dzie pa#stw tzw. blo-ku w Warszawie. Od trafno'ci tej daty du(o wa(niejsze by!o uznanie, (e zmiana jest imperatywem, je'li system ma dotrzyma+ konkurencji rywalowi. Bo przesta!! Dla polskich elit w!adzy, w pa#stwie cz*'ciowo uzale(nionym od ZSRR, by!o to wi*cej ni( sygna!, (e zmiany s) koniecz-ne. W takich okoliczno'ciach, jakie si* ju( wcze'niej ukszta!towa!y, tj. masowej Solidarno'ci, du(ej skali ruchu dysydenckiego, zapatrzonych za Zachód kr*gów naukowych i inteligencji, krachu gospodarczego, zdyskre-dytowanej wprowadzeniem stanu wojennego w!adzy itd.

Nie by!o wi*c problemem, czy do transakcji dojdzie, ale jaki b*dzie charakter zmiany (g!*boko'+) i jakie tempo one przybior). Uwa(am od lat trwaj)ce u nas debaty, kto kogo i jak wykiwa! w tej transakcji – za przypominaj)ce 'redniowieczne debaty o ilo'ci i jako'ci diab!ów. S!u() one jedynie budowie kombatanckiej legendy. Przecie( do transakcji do-chodzi!o nie wed!ug logiki wyniszczaj)cej walki politycznej w'ród elit, cho+ i na to przyszed! czas po 15–20 latach: dzieci rewolucji Solidarno'ci zacz*!y si* w Polsce zjada+. Nie odbiega to zreszt) od sk)din)d znanych prawid!owo'ci. Wobec tego zajm* si*, ale tylko telegra cznie, tre'ci) owej transakcji.

Z!o(y!y si* na ni) trzy wydarzenia: podpisanie porozumie# Okr)g!ego Sto!u w dniu 5 kwietnia 1989 roku, cz*'ciowo wolne wybory parlamen-tarne 4 czerwca 1989 roku i powo!anie rz)du Tadeusza Mazowieckiego 24 sierpnia 1989 roku. Nie tyle sama sekwencja zmian by!a niespodzian-k), ile niezwyk!e tempo zmian.

Transakcja zosta!a zawarta mi*dzy umiarkowanymi elitami z obu stron. Z jednej strony, reformatorsko nastawionymi si!ami w aparacie partyjno-rz)dowym (beton partyjny zosta! odsuni*ty), a z drugiej – umiarkowany-mi si!aumiarkowany-mi skupionyumiarkowany-mi wokó! Lecha Wa!*sy (radyka!owie Solidarno'ci zo-stali odsuni*ci). Ustalenia Okr)g!ego Sto!u by!y powzi*te jeszcze w duchu masowych oczekiwa# z lat 80., ale ju( reformy rz)du Mazowieckiego by!y

w wielkiej cz*'ci ich zaprzeczeniem. Mam na my'li uchwalone 27 grudnia 1989 roku reformy gospodarcze, zwane planem Balcerowicza. W cz*'ci takie by+ musia!y, bo by!y spó"nionym nadrabianiem luki cywilizacyjnej (rynek, w!asno'+ prywatna, otwarcie ekonomiczne na Zachód itd.), ale by!y te( wyborem radykalnego projektu neoliberalnego, co ju( jest dysku-syjne. Bli(sze socjaldemokratycznemu potencja!owi Solidarno'ci by!yby z pewno'ci) rozwi)zania „trzecio-drogowe”, np. typu skandynawskiego. Ale projekt neoliberalny by! widziany jako bezalternatywny. Faktycznie by! hegemonicznym kierunkiem transformacji ekonomicznych w wielu krajach 'wiata. Nie tylko w 27 krajach postkomunistycznych, bo nawet te kolejne 6–7 pa#stw, które zachowa!y stary system polityczny, zdecydo-wa!o si* na wprowadzenie reform rynkowych. Chiny zrobi!y to ostenta-cyjnie, bo kiedy w Polsce 4 czerwca odbywa!y si* cz*'ciowo wolne wybory, tego( samego dnia dokonano masakry studentów (i ludno'ci) na placu Tienanmen. Od!o(ono reformy polityczne na czas nieokre'lony. Dzi', od-nosz)c spektakularne sukcesy ekonomiczne, stanowi) toksyczny wzór au-torytaryzmu komunistyczno-kapitalistycznego, który jest atrakcyjny dla sporej liczby pa#stw na 'wiecie (Arrighi 2007).

Je'li uzna+, (e stadne zachowania charakteryzuj) nie tylko Polsk*, to nie mo(e by+ usprawiedliwieniem, by nie podj)+ powa(nej debaty na temat pocz)tków transformacji. Bardzo ró(ne by!y do niej punkty star-towe w ró(nych pa#stwach socjalizmu pa#stwowego (Stark and Bruszt 1998: 18). Odby+ si* ona by!a powinna 20 lat temu, bo !atwo by!o wska-za+ ewentualnych kompetentnych jej uczestników w Polsce. Tylko W*gry dysponowa!y równie okaza!ym zestawem nazwisk ekonomistów, socjo-logów i politosocjo-logów zdolnych do powa(nej dyskusji, ale nie dysponowa!y tyloma co Polska dysydentami, by debata mog!a mie+ charakter zarazem naukowy i polityczny. S!owem – w Polsce istnia!a kontrelita, ale prawie nic to nie da!o. Z pokor) wi*c trzeba by!o wys!ucha+ reprymendy Jerzego Giedroycia, (e „Solidarno'+ mia!a tylko program walki z parti) i komu-nizmem, nie reprezentowa!a (adnej koncepcji rz)dzenia. Ca!a niepodle-g!o'+ spadla jej jak ceg!a na g!ow*” (Giedroy+ 1996). Brakowa!o wyobra"-ni ekonomicznej i politycznej. I tak jest wyobra"-niestety nadal, a miar) n*dzy klasy politycznej w Polsce jest niski presti( zawodu polityka. Na skali 36 zawodów minister, pose! i dzia!acz partii politycznej zajmuj) pozycje: 34., 35. i 36. (Doma#ski 2004: 68). Nie mog) dziwi+ g!osy obarczaj)ce klas* polityczn) winami za upartyjnianie pa#stwa a( do szczebla samorz)du terytorialnego. Jest to sprzeniewierzeniem si* nie tylko idea!om demo-kracji w stopniu najwy(szym, ale niszczeniem jednej z ustaw najbardziej donios!ych w pozytywne skutki (ustawa o samorz)dzie terytorialnym i ordynacji wyborczej do organów gmin z 8 marca 1990 roku), na jakie si* zdoby! nasz sejm w 20-leciu.

112

Modernizacja Polsk i

Wynik wyborów 4 czerwca 1989 roku nie mo(e by+ traktowany jako nieoczekiwany, cho+ otwiera! pole dla polityki, bo od 1945 roku w Polsce by!a w!adza, a na polityk* sensu stricto miejsca nie by!o. Polska pokaza!a, (e wie, na czym polega praktycznie de nicja polityki jako sztuki wyko-rzystania mo(liwo'ci. Tak samo oceni+ nale(y powo!anie rz)du Tadeusza Mazowieckiego 24 sierpnia 1989 roku. A ust)pienie z prezydentury ge-nera!a Wojciecha Jaruzelskiego (9 grudnia 1991 Lech Wa!*sa zostaje prezydentem) i odej'cie ministrów starego uk!adu to pocz)tki normalnej gry politycznej. Na ile te gry s) celowe i jakie s) ich owocne w sferze: korzystania z zasobów, jakimi dysponuje nasze spo!ecze#stwo; regula-cyjnych i dystryburegula-cyjnych umiej*tno'ci; szybko'ci i jako'ci reagowania na wydarzenia; panowania nad symbolami itd. – to temat oddzielny. We wszystkich tych sferach III RP jest przedmiotem kontestacji. Odnios!a szereg sukcesów umiarkowanych, ale bezspornych. Mo(na wskaza+ na o wiele wy(szy odsetek m!odzie(y ko#cz)cej studia wy(sze, wyd!u(enie (ycia ludzkiego, sta!y wzrost zadowolenia z (ycia, zw!aszcza rodzinnego itd. W Polsce po 2–3 latach transformacji poziom dochodu narodowego powróci! do stanu z 1989 roku, a w 27 krajach postkomunistycznych w 10 lat od pocz)tku transformacji produkt krajowy brutto by! !)cznie na poziomie oko!o 25% poni(ej tego stanu. Wyrównanie nast*puje dopie-ro ostatnio.

Oceny transformacyjnych wyników w ramach instytucjonalizmu pa#-stwowo-prawnego s), moim zdaniem, niejednoznacznie, cho+ je'li pa-trze+ na nie przez opini* spo!ecze#stwa, to s) one jednoznacznie nega-tywnie krytyczne wobec aparatu pa#stwa i ca!ego systemu politycznego w Polsce. Potwierdzaj) to liczne badania. Rzecz w tym, (e przybywa ocen z zewn)trz, które te( nie s) jednoznacznie pozytywne. Równocze'nie usatysfakcjonowane ludzi swoim (yciem w nowym systemie jest wysokie i wci)( ro'nie. Naprawa III RP jest wi*c niezb*dna, ale problem polega na tym, jak jej dokona+. Sprawa jest trudna, o czym 'wiadczy m.in. po-spieszny pogrzeb idei IV RP.

7. Modernizacja wed&ug instytucjonalizmu