• Nie Znaleziono Wyników

Next to the Canon. The Poetry of Women in the Sphere of Literature after 1945

S³owa kluczowe: poezja kobiet, historycznoliteracka optyka, przestrzeñ literatury Key words: the poetry of women, historic-literary, the sphere of literature

Inga Iwasiów i Arleta Galant, autorki Wstêpu do ksi¹¿ki Pisarstwo ko-biet miêdzy dwoma dwudziestoleciami, zastanawiaj¹c siê nad historycznolite-rackim sytuowaniem literatury tworzonej przez kobiety w latach 1945–1989, przywo³uj¹ utrwalon¹ ju¿ metaforê „zagubionego ogniwa” i konstatuj¹, i¿: „Pisarstwo kobiet z lat 1945–1989, rozwijane w rzeczywistoœci ograniczeñ i oporu, zerwañ i kontynuacji, zaniechañ i powrotów, niemal nie zasili³o kanonu, egzystuje w mg³awicowej niedookreœlonoœci”1.

To spostrze¿enie wydaje siê bardzo intryguj¹ce i sk³ania do namys³u.

Oczywiœcie nie nad znaczeniem kobiet pisz¹cych w naszej literaturze – nikt bowiem nie kwestionuje rangi ich dokonañ, poœwiadczonych zreszt¹ mocnym akcentem Nagrody Nobla dla Szymborskiej. Pytania dotycz¹ raczej ich umiejscowienia w podejmowanych próbach „scalenia”, gdyby pos³u¿yæ siê tu tytu³ow¹ formu³¹ ksi¹¿ki Drewnowskiego, obecnoœci nazwisk poetek w pra-cach syntetyzuj¹cych i porz¹dkuj¹cych poetyck¹ przestrzeñ tej rozci¹gniêtej w czasie epoki b¹dŸ te¿ jej mniejszych odcinków czasowych.

Z tej perspektywy interesowaæ mnie bêdzie „poezja kobiet”, nie zaœ za-gadnienia „poezji kobiecej” czy te¿ „kobiecoœci” w literaturze. Rozdzielnoœæ

1 Pisarstwo kobiet miêdzy dwoma dwudziestoleciami, red. I. Iwasiów, A. Galant, Kra-ków 2011, s. 6. Doprecyzowuj¹c swoje stanowisko, dodaj¹, ¿e: „Literacka Nagroda Nobla 1996 dla Wis³awy Szymborskiej tworzy jeden z mo¿liwych punktów zwrotnych, modeluj¹-cych relacje pomiêdzy literatur¹, czytelnictwem a refleksj¹ krytyczn¹ […] poezja kobiet w dwudziestoleciu miêdzywojennym nadal nie zosta³a szczegó³owo opracowana, a dorobek powojenny traktowany jest jako margines wielkiej poezji, uosabianej przez Mi³osza, Her-berta, Ró¿ewicza, co stanowi konsekwencje wiedzy o pr¹dach, grupach i mistrzach miêdzy-wojnia. Nawet Nobel nie stawia Szymborskiej, w opracowaniach, podrêcznikach, debatach obok poetów” (s. 6).

tych kategorii – chocia¿ w wielu indywidualnych przypadkach mog¹ to byæ sfery nak³adaj¹ce siê na siebie – jest ju¿ dostatecznie szeroko udokumento-wana. Wystarczy tu przywo³aæ znamienny tytu³ 12 tomu serii „Jêzyk Arty-styczny” Literatura kobiet, literatura kobieca, kobiecoœæ w literaturze pod redakcj¹ Bo¿eny Witosz2. Tytu³owe rozró¿nienie dobitnie wypunktowuje kwestiê, która niemal zwyczajowo pojawia siê jako wstêpna deklaracja, wy-bór optyki zarówno w tekstach literaturoznawczych osadzonych w obrêbie krytyki feministycznej, jak i w innych pracach interpretacyjnych dotycz¹-cych pisarstwa kobiet. Ka¿dorazowa potrzeba uœciœlenia terminologicznego wynika poniek¹d z faktu, i¿ dzia³a jeszcze w du¿ym stopniu obci¹¿enie tra-dycyjnym wyobra¿eniem na temat charakterystycznych cech literatury ko-biecej. Zwraca³ na to uwagê ju¿ bardzo dawno, zanim zosta³y gruntownie przemyœlane, dopracowane i szeroko spopularyzowane zasadnicze idee lite-raturoznawczego feminizmu, Ryszard Przybylski w ksi¹¿ce To jest klasycyzm z 1978 roku. Odnosz¹c siê do poezji Julii Hartwig, zauwa¿a³:

Kiedy bierzemy do rêki poezjê kobiec¹, czujemy, jak zamyka siê nas w w¹skim krêgu spraw, które t³um wi¹¿e z zajêciem i powo³aniem p³ci piêknej. Buduar, rodzina, sztambuch, tkliwoœæ i mo¿e coœ jeszcze, ale zawsze w tym rodzaju.

Kiedy mamy jednak do czynienia z poezj¹ kobiety, o! wówczas wiemy z ca³¹ pewnoœci¹, ¿e wszystkim […] zostan¹ ukazane rzeczy niezwykle wa¿ne w sposób nieprzeciêtny i niezwyk³y3.

Stwierdzenie Ryszarda Przybylskiego brzmi nieco inaczej ni¿ niemal ry-tualnie przywo³ywany fragment laudacji G³owiñskiego z okazji nadania Szymborskiej doktoratu honoris causa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, który u¿y³ okreœlenia, ¿e Szymborska jest „wielkim polskim poet¹”, t³umacz¹c siê jednoczeœnie z tej formy gramatycznej i zaznaczaj¹c, ¿e s³owo „poeta” ma wymiar ogólnoœci, bez ró¿nicowania ze wzglêdu na p³eæ i nie zamyka jej dorobku w krêgu poezji tworzonej przez kobiety. Te wypo-wiedzi dzieli kilkanaœcie lat, a tak¿e osobowoœci poetek, do których siê odno-sz¹, ale znamienne pozostaje, i¿ w pierwszym przypadku, Ryszard Przybyl-ski uwzglêdnia odrêbnoœæ g³osu kobiet, upatruj¹c w nim estetyczn¹ wartoœæ naddan¹ w poezji; w drugim zaœ, G³owiñski deklaruje potrzebê zniesienia tej dualistycznej optyki, ale nie odnajduje adekwatnej siatki pojêciowej dla pod-kreœlenia równorzêdnoœci poezji, bez wzglêdu na p³eæ autora. Dla obu postaw znaleŸæ mo¿na przekonuj¹ce uzasadnienie – obie nie akcentuj¹ dychotomii widzenia, w której poezja opatrzona przymiotnikiem „kobiecoœci” by³aby nur-tem budz¹cym skojarzenia z drugorzêdnoœci¹, a jednoczeœnie warto

zauwa-¿yæ, ¿e dla obu badaczy poetka-kobieta stanowi jednak pewien problem,

2 Literatura kobiet, literatura kobieca, kobiecoœæ w literaturze, red. B. Witosz, „Jêzyk Artystyczny”, t. 12, Katowice 2003.

3 R. Przybylski, To jest klasycyzm, Warszawa 1978, s. 54.

nie tylko terminologiczny, skoro uznaj¹, ¿e nale¿y wypowiedzi obwarowaæ odpowiednimi zastrze¿eniami.

Obecnie wydaje siê, ¿e kwestia równoprawnej obecnoœci kobiet w litera-turze jest ju¿ dostatecznie rozpoznana, przepracowana przez d³ugie lata roz-woju krytyki feministycznej. Esencjalizm w definiowaniu kobiecoœci literatu-ry, jak twierdzi Halina Filipowicz w szkicu Przeciw literaturze kobiecej, id¹c zreszt¹ œladem Kristevej, to przezwyciê¿one ju¿ dziedzictwo wczesnej kryty-ki feministycznej, a przede wszystkryty-kim wytwór myœlenia patriarchalnego, jej zdaniem szczególnie zakorzeniony w polskiej kulturze:

Za³o¿enie, ¿e kobiety pisz¹ w sposób odmienny, charakterystyczny tylko dla siebie – w³aœnie dlatego, ¿e s¹ kobietami – jest dziedzictwem nie tylko (a mo¿e nawet nie tyle) wczesnej krytyki feministycznej, ale g³ównie patriarchalnej mi-tologii p³ci. W kulturze polskiej mit »kobiecoœci« zakorzeni³ siê na dobre, trwa nie tylko w starszym, ale i w m³odym pokoleniu, zarówno wœród mê¿czyzn, jak i kobiet. Na mit ten sk³ada siê zespó³ przes³anek, uwa¿anych za prawdziwe i powszechnie akceptowanych4.

A wiêc wa¿niejsze bêd¹ tu pytania w obrêbie teorii genderowych, ponie-wa¿ esencjonalnoœæ kieruje nas raczej w stronê ró¿nicy p³ci, a przyj¹æ by nale¿a³o za badaczkami, i¿ punktem odniesienia jest nie mêskoœæ, lecz pa-triarchat, poniewa¿ twórczoœæ, a jak siê wydaje szczególnie poezja, jest ze swojej natury aseksualna czy te¿ biseksualna5. Analogiczn¹ konstatacjê od-najdujemy u Ingi Iwasiów, która zauwa¿a, ¿e p³eæ nale¿y do sfery

niewyra-¿alnoœci i w zwi¹zku z tym tekst literacki pozostaje androgyniczny, „a kobie-ty pisz¹, bo szczêœliwie nie mog¹ siê wyraziæ do koñca”6.

W podobnym kierunku zmierza te¿ propozycja Anny Lege¿yñskiej w ksi¹¿ce Od kochanki do psalmistki, która wyodrêbnia ca³¹ listê toposów kojarzonych z kobiecoœci¹ w literaturze, ale zaznacza, ¿e ich obecnoœæ

4 H. Filipowicz, Przeciw „literaturze kobiecej”, w: Cia³o i tekst. Feminizm w literaturo-znawstwie – antologia szkiców, red. A. Nasi³owska, Warszawa 2001, s. 228. Jej zdaniem takie pojêcia, jak „to¿samoœæ kobieca”, „kobiece doœwiadczenie”, „kobieca perspektywa”

straci³y swoj¹ moc poznawcz¹ tak¿e w nowszej krytyki feministycznej, która sytuuje siê w obrêbie teorii dekonstrukcjonistycznych (s. 229).

5 W tym kierunku zmierza refleksja badawcza Ewy Kraskowskiej: „Czy bowiem istot-nie warunkiem mówienia o kobiecoœci w literaturze musi byæ usytuowaistot-nie tej kategorii w opozycji do mêskoœci? Czy nie jest mo¿liwa ucieczka od tej dychotomii? Pytanie to posta-wi³a sobie miêdzy innymi Anna Nasi³owska; przyjrzawszy siê mianowicie zwi¹zkom femini-zmu z psychoanaliz¹ przypomnia³a, po pierwsze, ¿e we wspó³czesnej myœli feministycznej to nie mêskoœæ, ale patriarchat jest podstawowym punktem odniesienia, po drugie – ¿e w myœl pewnych teorii twórczoœæ jest aseksualna, w myœl innych natomiast – biseksualna, czy te¿ androgyniczna, i wreszcie po trzecie – ¿e to¿samoœæ p³ciowa jest w istocie sk³adni-kiem to¿samoœci podmiotu jako takiego […] tym, co mnie kusi w tak sproblematyzowanej kwestii »kobiecoœci«, jest ca³kowite odrzucenie tak myœlenia binarnego, jak i dualistyczne-go” (E. Kraskowska, Piórem niewieœcim. Z problemów prozy kobiecej dwudziestolecia miê-dzywojennego, Poznañ 2003, s. 209).

6 I. Iwasiów, P³eæ jako niewyra¿alne, niewypowiadalne, niedefiniowalne, w: Literatura wobec niewyra¿alnego, red. W. Bolecki, E. KuŸma, Warszawa 1998, s. 170.

w wierszach nie jest zarezerwowana dla poezji kobiecej, a ponadto w afabu-larnej liryce s¹ one z natury rzeczy czy gatunku mniej eksponowane ni¿

w prozie, gdy¿ poezja kieruje uwagê przede wszystkim na jêzykow¹ stronê

– poetki bardziej koncentruj¹ siê na wypracowaniu w³asnego idiolektu ni¿

biolektu, a nawet, jak zauwa¿a autorka: „poezja okazuje siê niejako natural-nym reduktorem typizowanej prozy feministycznej”7. Powy¿sz¹ tezê potwier-dza fakt, ¿e przedmiotem interpretacji feministycznej bywaj¹ najczêœciej utwory prozatorskie – poezja znacznie rzadziej. Proza dostarcza w tym zakresie wdziêczniejszej materii, wyraziœciej i niejako wprost eksponuje ko-biecoœæ, a czêsto expressis verbis wchodzi w dyskurs z patriarchalnymi ste-reotypami.

Lege¿yñska chronologiczn¹ kompozycj¹ swojej ksi¹¿ki ustawia jednak pewn¹ ci¹g³oœæ i odrêbnoœæ czy mo¿e raczej niezale¿noœæ nurtu poezji kobie-cej, tyle, ¿e nie w ujêciu esencjonalnym, tylko jej znacz¹cej obecnoœci w naszej literaturze, wagi nazwisk poetek i ich tekstów, w znaczeniu bez-przymiotnikowym. Upomina siê o adekwatne dla ich rangi artystycznej miej-sce w porz¹dku historii i socjologii literatury, uwzglêdniaj¹ce twórcz¹ aktyw-noœæ kobiet w kolejnych fazach kultury. Je¿eli tytu³ mia³by dookreœlaæ jak¹œ

liniê trwa³ej obecnoœci – „od kochanki do psalmistki” – to raczej mamy tu wskazanie ró¿norodnoœci gatunkowej, osadzenia kulturowego, indywidualnej skali ogl¹du rzeczywistoœci, w mniejszym stopniu esencjonalnego dr¹¿enia kobiecoœci. Akcent pada na indywidualne sylwetki twórcze poetek, niepowta-rzalnoœæ wymiaru ich artystycznych dokonañ.

Ponadto respektowaæ te¿ nale¿a³oby zdanie samych autorek. Skoro Szymborska podkreœla, ¿e mówienie o poezji kobiecej ma taki sens jak mó-wienie o „poezji murzyñskiej” – ale jednoczeœnie dodaje, ¿e „gdy ktoœ zaliczy moje wiersze do »poezji kobiecej«, nie ubolewam nad tym specjalnie. Nie prze¿ywam dramatu z tego powodu, ¿e jestem kobiet¹”8. Jest œwiadoma nadal funkcjonuj¹cych stereotypów mêskoœci i kobiecoœci, przywo³uje je i dowcipnie komentuje „gwoli humoru i sprawiedliwoœci” – i dodaje, ¿e robi to „nie jako wojuj¹ca feministka” („uchowajcie mnie bogowie od takiego losu”). Ostro¿noœæ wobec feminizmu wynika z silnej potrzeby zachowania w³asnej pojedynczoœci, tak aby nie zniknê³a ona w jakiejkolwiek wspólnej sprawie. Pod ¿artobliwym komentarzem Szymborskiej mog³oby zapewne podpisaæ siê wiele innych kobiet pisz¹cych, nie tylko z jej pokolenia i nie tylko spoœród tych, które osi¹gnê³y ju¿ niekwestionowan¹ pozycjê w prze-strzeni dwudziestowiecznej literatury.

7 A. Lege¿yñska, Od kochanki do psalmistki… Sylwetki, tematy i konwencje liryki ko-biecej, Poznañ 2009, s. 9.

8 Rozmowa z Wis³aw¹ Szymborsk¹, w: K. Nastulanka, Sami o sobie. Rozmowy z pisa-rzami i uczonymi, Warszawa 1975, s.298.

Optykê przestrzennego porz¹dkowania zasobów poezji drugiej po³owy XX wieku i kanonizowania funkcjonuj¹cych w niej wzorców nale¿a³oby w tym miejscu podkreœliæ. Ksi¹¿kê Jacka £ukasiewicza Ruchome cele otwie-ra rozdzia³ Przestrzeñ lat dziewiêædziesi¹tych. Autor wyjaœnia, ¿e metaforyka

„przestrzeni”, podkreœlaj¹ca synchroniê widzenia literatury tej dekady, jest bardziej adekwatna, poniewa¿, jak pisze:

Akcent tu jednak k³adê na jednoczesnoœæ dzia³añ ró¿nych generacji literackich, o ró¿nych doœwiadczeniach. Starsze podjê³y wyzwania zmiany, by, nie ulegaj¹c skostnieniu, zachowaæ to¿samoœæ. M³odzi wzrastaj¹ ju¿ w nowej sytuacji (…) Pokolenia obok siebie ¿yj¹ i wspó³dzia³aj¹, choæ te wspó³dzia³ania bywaj¹ trud-ne, pe³ne nieporozumieñ9.

Jego propozycja badawcza uwzglêdnia oczywiœcie fenomen poezji lat dziewiêædziesi¹tych, który nie ma odniesienia we wczeœniejszych epokach

– równoczesnej twórczej aktywnoœci wielu pokoleñ, od urodzonych na pocz¹t-ku wiepocz¹t-ku po roczniki siedemdziesi¹te.

W przestrzennym rozpoznaniu stanu posiadana naszej poezji, hierarchi-zowaniu w jej obrêbie tekstów kanonicznych – pamiêtaj¹c oczywiœcie jak bardzo ów kanon bywa zmienny i ci¹gle weryfikowany – obecnoœæ nazwisk wybitnych poetek jest sta³a, wyznaczona zarówno przez poœwiêcone im prace o charakterze monograficznym, jak i obszerne szkice interpretacyjne. Nato-miast w ujêciach syntetyzuj¹cych, konstruuj¹cych liniê diachronii, odczytu-j¹cych ewolucjê literatury drugiej po³owy XX wieku w rytmie pojawiaodczytu-j¹cych siê ci¹gle nowych generacji twórców i nastêpuj¹cych kolejno prze³omów – by wskazaæ tu ksi¹¿ki Tadeusza Drewnowskiego, Stanis³awa Burkota, Stanis³a-wa Stabro, Leszka Szarugi, a tak¿e innych, obejmuj¹cych mniejsze odcinki czasowe, poszczególne dekady czy dwudziestolecia – dokonania artystyczne poetek s¹ w nich s³abo zaznaczone. Nie chodzi oczywiœcie o poœwiêcenie im odrêbnych rozdzia³ów, co by³oby zaprzeczeniem s³usznie respektowanej „poli-tycznej poprawnoœci”, a ponadto zadomowienie siê kobiet w literaturze jest ju¿ faktem dokonanym, a nie sytuacj¹ szczególn¹, jak jeszcze w epoce przed-wojennej i nie wymaga zatem dodatkowych uzasadnieñ. Zastanowienie budzi natomiast nik³a obecnoœæ nazwisk poetek w historycznoliterackim definiowa-niu punktów granicznych, ustaladefiniowa-niu periodyzacji nowszej literatury, a prze-cie¿, jak zauwa¿a³ Edward Balcerzan:

Przed rokiem 1989 systemowy charakter poezji wspó³czesnej utrzymywa³ siê w œwiadomoœci czytelniczej miêdzy innymi dziêki pokoleniom. […] W rezultacie ca³a poezja powojenna robi³a wra¿enie generacyjnie »pofalowanej«10.

9 J. £ukasiewicz, Ruchome cele, Warszawa 2003, s. 5.

10 E. Balcerzan, Ubytki, przed³u¿enia, trójk¹ty. Poezja polska w latach 1989–1993,

„Kresy” 1994, nr 18, s. 11.

Ten fragment swoich rozwa¿añ badacz zatytu³owa³ dowcipnie: Nie rób fali. Pozostaj¹c przy jego retoryce, poezja proponowana przez kobiety do tego krytycznoliterackiego obrazu „pofalowania” raczej siê nie przyczynia³a. Ina-czej rzecz ujmuj¹c, nazwiska poetek nie s¹ eksponowane jako reprezenta-tywne czy sygnalne dla pojawiaj¹cych siê na mapie poezji nowych zjawisk artystycznych, grup poetyckich, deklaracji programowych albo prze³omo-wych momentów rewolucjonizuj¹cych kszta³t liryki. Nie uczestnicz¹ one w kolejnych „zmianach warty” – gdyby pos³u¿yæ siê tu militarn¹ metaforyk¹ tytu³u ksi¹¿ki Jana B³oñskiego.

Sytuacja ta dotyczy w³aœciwie ca³ego okresu historycznoliterackich roz-poznañ epoki, pocz¹wszy od lat czterdziestych, gdzie znamion nowego jêzyka szuka siê w twórczoœci Ró¿ewicza, kontrastuj¹c jego postawê artystyczn¹ z reprezentantami starszych i najstarszych pokoleñ, z przywo³aniem Staffa, Przybosia czy Mi³osza. Prze³om 56 roku w historycznoliterackiej perspekty-wie sygnalizuj¹ nazwiska Bursy, Grochowiaka, Harasymowicza, Bia³oszew-skiego, Karpowicza, Herberta, Rymkiewicza – z ich estetyki wyprowadza siê identyfikacjê nurtu turpistycznego, lingwistycznego czy klasycyzuj¹cego.

Je-¿eli pojawia siê nazwisko Szymborskiej, jako autorki Wo³ania do Yeti, to raczej w kontekœcie zjawiska tak zwanego drugiego debiutu czy te¿ odnale-zienia przez ni¹ w³aœciwego tonu poetyckiego, indywidualnego, charaktery-stycznego dla niej, nie zaœ inicjuj¹cego jakiœ szerszy trop w naszej poezji.

Podobnie odnotowywana jest obecnoœæ Anny Kamieñskiej, Urszuli Kozio³, Julii Hartwig, które równie¿ debiutowa³y w tym czasie, ale nie s¹ kojarzone z doœwiadczeniem prze³omu 56. roku. Mo¿na tu te¿ uwzglêdniæ Halinê

Po-œwiatowsk¹, która póŸniej zosta³a przypisana do kontrowersyjnej kategorii

„kaskaderów literatury”, czy Ma³gorzatê Hillar, dziœ niemal zapomnian¹, od pocz¹tku zreszt¹ ustawiana by³a na pó³ce z poezj¹, bêd¹c¹ kwintesencj¹

„kobiecoœci” w najbardziej tradycyjnym jej wyobra¿eniu. Podobnie kszta³tuje siê obraz poezji Pokolenia 68. Na pierwszym planie eksponowane s¹ nazwi-ska twórców, którzy swój program formu³owali expressis verbis w g³oœnych manifestach i ksi¹¿kach programowych – oczywiœcie Barañczak, Zagajewski, Kornhauser i kilku innych. Chocia¿ tutaj dodaæ nale¿y, i¿ Ewa Lipska, która swoim wierszem My przypadkowo i wyprzedzaj¹co, ale doskonale wpisywa³a siê w ich program, sama niejako wy³¹cza³a siê z nowofalowej wspólnoty, przyznaj¹c siê jedynie do to¿samoœci pokoleniowej, nie zaœ identyfikacji na p³aszczyŸnie artystycznych projektów.

W obrêbie poezji Nowej Prywatnoœci czy Nowych Roczników w latach siedemdziesi¹tych – pomijaj¹c problematycznoœæ pokoleniowego i programo-wego wyodrêbnienia tej formacji – równie¿ eksponowane s¹ nazwiska Toma-sza Jastruna, Antoniego Pawlaka, Piotra Sommera, Bronis³awa Maja. Rocz-niki szeœædziesi¹te, pokolenie „brulionu”, kojarzone jest z g³ównie z Marcinem Œwietlickim, Jackiem Podsiad³o, Krzysztofem Koehlerem, Woj-ciechem Wenclem, Marcinem Baranem – je¿eli pojawiaj¹ siê nazwiska

rówie-œniczek, to przede wszystkim zwi¹zane z proz¹ – Tokarczuk, Gretkowska, Filipiak i kilka innych. Wœród poetek tej generacji s¹ oczywiœcie osobowoœci uznane, o docenianym dorobku twórczym (Ewa Sonnenberg, Marzena Broda, Anna Piwkowska czy Marzanna Kielar), jednak ich wiersze cechuje du¿a niezale¿noœæ od ruchu i estetyki „bruLionu”.

Sytuacja nieco zmieni³a siê w ogl¹dzie wyodrêbnianego ostatnio „nowego dwudziestolecia” 1989–2009, ale dodaæ trzeba, ¿e sta³o siê to poniek¹d z inicjatywy samych artystek. W 2009 roku ukaza³a siê antologia poezji kobiet Solistki – zredagowana przez Mariê Cyranowicz, Joannê Mueller i Justynê Radczyñsk¹. Jej opublikowanie sta³o siê wa¿nym wydarzeniem nie tylko artystycznym. Ksi¹¿ka zyska³a rozg³os, zosta³a efektownie wypromo-wana i sta³a siê chyba najwa¿niejszym manifestem obecnoœci m³odych po-etek na literackiej mapie ostatniego dwudziestolecia. Redaktorki tomu

nada-³y mu jednak znamienny tytu³ – „solistki”. Solistki, które nie tworz¹, bo nie chc¹ tworzyæ chóru. Podkreœlaj¹, ¿e je¿eli je coœ ³¹czy, to jest to „kunszt osobowoœci, samotnoœæ i samodzielnoœæ” – i dodaj¹, nie bez z³oœliwoœci pod adresem „mêskiej poezji”, ¿e poetki „nie grupuj¹ siê w kluby adoracyjne jak poeci, wiêc nie potrzebuj¹ cytowania siê nawzajem, pisania sobie mott czy dedykacji, jak to czêsto siê zdarza w poezji mêskiej. Nie klepi¹ siê po wier-szach”11.

Abstrahuj¹c od ekspresywnoœci cytowanej wypowiedzi, zauwa¿yæ trzeba, i¿ tê diagnozê mo¿na by³oby odnieœæ szerzej – najwybitniejsze poetki wspó³-czesnoœci œwiadomie wybieraj¹ dla siebie miejsca poza poetyck¹ agor¹. Rzad-ko uczestnicz¹ w artystycznych sporach, nie próbuj¹ odnajdywaæ siê w obrê-bie programowych postulatów kolejnych generacji, czy sytuowaæ siê po którejœ ze stron – czy to bêdzie strona Mi³osza, Przybosia, Ró¿ewicza, Her-berta czy jakakolwiek z czêsto doœæ arbitralnie wskazywanych. Rzadko ule-gaj¹ poetyckim modom, wytyczaj¹ sobie raczej swój w³asny trakt.

Mo¿na zaryzykowaæ tezê, ¿e obecnoœæ poezji kobiet zak³óca linearnoœæ pokoleniowej historii poezji, co wi¹¿e siê z zagadnieniem krytycznoliterac-kiej, a tak¿e czytelniczej recepcji ich dorobku. Chyba najbardziej wyrazistym przyk³adem mo¿e tu byæ nazwisko Krystyny Mi³obêdzkiej, która rocznikowo (urodzona w 1932 roku) mog³aby byæ zaliczana do pokolenia Wspó³czesnoœci, debiutowa³a w 1960 roku Anaglifami, a jednak prawdziwe odkrycie jej twór-czoœci przypada na koniec lat dziewiêædziesi¹tych i pierwsz¹ dekadê nowego wieku. G³ównie za spraw¹ wydania przez fundacjê „bruLionu” w 1994 roku antologii jej poezji Przed wierszem. Zapisy dawne i nowe, a póŸniej kolejnych tomików – Imies³owy, Po krzyku, Gubione. Dopiero na prze³omie wieków okaza³o siê, ¿e obraz nurtu awangardowego w polskiej poezji bez jej naz-wiska by³by niekompletny. Za mistrzyniê uzna³ j¹ Marcin Baran, do niej

11 Solistki. Antologia poezji kobiet (1989–2009), red. M. Cyranowicz, J. Muller, J. Rad-czyñska, oprawa graficzna Marta Nigerska, Warszawa 2009, s. 223–224.

odwo³uj¹ siê neolingwiœci. Joanna Mueler, która optuje za nazw¹ archelin-gwizm, odnajduje w jej twórczoœci inspiruj¹cy projekt jêzykowo-egzystencjal-ny, liryzm wyp³ywaj¹cy z absolutnej wolnoœci jêzyka. A przecie¿ ta artystka publikowa³a nieœpiesznie, ale regularnie swoje kolejne tomiki poetyckie od kilkudziesiêciu lat. Szlifowa³a i ci¹gle modernizowa³a swój model poezjowa-nia, nie zwa¿aj¹c na kolejne „zmiany warty”, niezale¿na wobec poetyckich generacji, nurtów i przemijaj¹cych mód. Sytuowa³a siê na uboczu ¿ycia literac-kiego, nawet poprzez miejsce zamieszkania w podpoznañskim Puszczykowie.

Podobnych paradoksów opóŸnionej recepcji poezji tworzonej przez kobie-ty mo¿na wskazaæ o wiele wiêcej. Anna Œwirszczyñska, debiutuj¹ca w latach trzydziestych, a wiêc w krêgu Drugiej Awangardy, chocia¿, jak podkreœla³a, ju¿ wtedy nie nale¿a³a do ¿adnego kierunku, „by³a w opozycji”, pisz¹c wów-czas swoje poematy proz¹. Przez d³ugie lata kojarzona z twórczoœci¹ dla dzieci, s³uchowiskami radiowymi, jako poetka wróci³a zaskakuj¹cym tomem poezji murzyñskiej Czarne s³owa (1967), manifestacyjnym tytu³em Jestem baba w 1972 roku, a tak¿e tomem Budowa³am barykadê, opublikowanym po 1974 roku, a wiêc nied³ugo po Pamiêtniku Bia³oszewskiego, a póŸniej jeszcze prowokacyjnym tytu³em Szczêœliwa jak psi ogon. O nale¿ne miejsce dla

Œwirszczyñskiej upomnia³ siê skutecznie Mi³osz, og³aszaj¹c w 1996 roku poœwiêcon¹ jej ksi¹¿eczkê Jakiego¿ to goœcia mieliœmy.

Uwzglêdniæ by te¿ tu mo¿na nazwisko Julii Hartwig, która debiutowa³a ju¿ w 1956 roku, a rzeczywiœcie mocn¹ pozycjê na mapie polskiej poezji zyska³a dopiero od tomiku Czu³oœæ z 1992 i póŸniejszych wierszy, które w ostatniej dekadzie XX i pierwszej XXI wieku pojawia³y siê z du¿¹ regular-noœci¹: Zobaczone, Nie ma odpowiedzi, Bez po¿egnania, Jasne i niejasne, Gorzkie ¿ale, Powroty. Bardzo d³ugo funkcjonowa³a na uboczu g³ównych dys-kursów o poezji, od dawna zaklasyfikowana ju¿ przez Ryszarda Przybylskie-go jako reprezentantka nurtu klasycyzuj¹cePrzybylskie-go, nie wzbudzaj¹ca szczególnePrzybylskie-go zainteresowania w krytycznoliterackiej refleksji, nastawionej na nieustanne tropienie nowych rozwi¹zañ estetycznych. W jej przypadku decyduj¹ce zna-czenie mia³a jednak zasadnicza zmiana jakoœciowa nowszej poezji – po pro-stu jej póŸna twórczoœæ prezentuje znacznie wy¿szy poziom artystyczny, przynosi pog³êbion¹ refleksjê egzystencjaln¹, wiersze te cechuje g³êboka m¹-droœæ, wynikaj¹ca z ¿yciowego doœwiadczenia, poznania œwiata, a tak¿e inte-lektualnego osadzenia w tradycji kulturowej. Jest to etap tworzenia, który ju¿ nie wymaga koncentracji na poszukiwaniu w³aœciwej formy dla wyra¿e-nia myœli – wystarczy najprostszy przekaz, a doskona³oœæ kszta³tu powstaje samorzutnie, dziêki niekwestionowanej kulturze literackiej.

Mi³obêdzka, Œwirszczyñska, Hartwig to tylko trzy, zreszt¹ doœæ arbitralnie wybrane przyk³ady, ilustruj¹ce paradoksy krytycznoliterackiej i szerzej,

Mi³obêdzka, Œwirszczyñska, Hartwig to tylko trzy, zreszt¹ doœæ arbitralnie wybrane przyk³ady, ilustruj¹ce paradoksy krytycznoliterackiej i szerzej,