• Nie Znaleziono Wyników

CO ZROBIĆ Z CZWARTĄ ĆWIARTKĄ

W dokumencie CZARNY ŁABĘDŹ (Stron 189-192)

ZAMKNIJCIE ZŁĄ MAPĘ: IDEA JATROGENII

W tym miejscu mogę zaproponować zasady fronetyczne (od arystotelesowskiego pojęcia fronesis, oznaczającego mądrość podejmowania właściwych decyzji). W zasadzie całe moje życie toczy się wokół następującego dylematu. Parafrazując Danny’ego Kahnemana – ludzie, którzy zgubili się w Alpach, wolą mieć mapę Pirenejów niż nie mieć żadnej mapy. W takiej sytuacji jakakolwiek mapa podnosi ich komfort psychiczny. Ale to tylko metafora: w rzeczywistości robią coś jeszcze gorszego, kiedy myślą o przyszłości i korzystają z miar ryzyka. Wolą dysponować błędnymi prognozami, niż nie mieć żadnych.

Podając frajerowi miarę probabilistyczną, skłaniamy go tylko do dalszego ryzykowania. Planowałem przeprowadzić razem z Danem Goldsteinem pewien test w ramach naszego ogólnego programu badawczego nad ludzką intuicją w domenie Ekstremistanu. Danny (świetny towarzysz podczas spacerów, który nie lubi jednak „włóczyć się” bez celu) przekonywał mnie, że nie musimy prowadzić własnych eksperymentów, albowiem istnieje mnóstwo badań poświęconych efektowi skupienia, które pokazują, jak fatalne skutki ma podanie badanym błędnego szacunku ryzyka. Liczne eksperymenty dowodzą, że liczby wywierają ogromny wpływ na decyzje specjalistów, nawet jeśli nie mają nic wspólnego z daną kwestią – bo jaki jest związek ostatnich czterech cyfr numeru ubezpieczenia z szacunkową zmianą kursów na rynku? Uznani niemieccy sędziowie, którzy przed wydaniem wyroku rzucali kostką, skazywali oskarżonych na 50 proc. dłuższe wyroki, jeśli wyrzucili wysoką liczbę oczek. Oczywiście nie zdawali sobie sprawy z tej zależności.

Czego nie robić

To proste: nie zapuszczajcie się na teren Czwartej Ćwiartki, czyli domeny Czarnych Łabędzi. To mądra rada, ale trudno jej przestrzegać.

Psychologowie wyróżniają akty działania (czyli to, co robimy) i akty zaniechania. Chociaż z ekonomicznego punktu widzenia są one równoznaczne (dolar, którego nie straciliście, to dolar, którego zarobiliście), nasz umysł nie traktuje ich jednakowo. Jednakże, jak już mówiłem, rekomendacje dotyczące tego, czego nie należy robić, są pewniejsze z perspektywy empirycznej. Jak zapewnić sobie długie życie? Unikając śmierci. Niestety, ludzie nie rozumieją, że sukces polega przede wszystkim na unikaniu strat, a nie na zdobywaniu zysków.

Rady, co należy robić, zwykle są domeną szarlatanów. Księgarnie pękają w szwach od książek o tym, jak różni ludzie odnieśli sukces; niezwykle rzadko zdarzają się książki zatytułowane Czego nauczyło mnie bankructwo albo Dziesięć życiowych błędów, których warto unikać.

Chcemy słyszeć, co powinniśmy robić, ponieważ wolimy działanie od bezczynności, nawet w sytuacjach, w których jakiekolwiek działanie jest szkodliwe.

Podczas mojego niedawnego występu telewizyjnego jakiś bezmyślny ważniak w garniturze usiłował wydobyć ze mnie konkretny przepis na wyjście z kryzysu. Moje rady, czego nie należy robić, zupełnie do niego nie docierały, podobnie jak fakt, że nie zajmuję się reanimacją gospodarki, tylko unikaniem błędów, który to obszar może stanowić odrębną i równie wartościową dziedzinę. W zasadzie od dwunastu lat staram się wyjaśnić ludziom, że w wielu przypadkach lepiej – i mądrzej – jest nie mieć żadnych modeli, niż opierać się na istniejącej akrobatyce matematycznej.

Niestety, przeciwne przekonanie panuje w miejscu, w którym najmniej byśmy się go spodziewali: w dziedzinie nauki instytucjonalnej. Nauka, szczególnie w wersji akademickiej, nigdy nie lubiła negatywnych rezultatów; równie niechętnie podchodzi do wyznaczania własnych granic. Nie sprzyja temu też jej system nagradzania. Szacunek środowiska zdobywają ci, którzy balansują na krawędzi albo podejmują spektakularne projekty – żeby stać się „Einsteinem ekonomii” albo „następnym Darwinem”, zamiast faktycznie przydać na coś społeczeństwu, na przykład obalić panujące w nim mity albo opisać miejsca, w których nasza wiedza osiąga kres swoich możliwości.

W tym miejscu wrócę do ograniczeń Gödla. W niektórych przypadkach uznajemy ograniczenia wiedzy, na przykład triumfalnie ogłaszając „przełomową” teorię Gödla o granicach matematyki, ponieważ jest elegancka i zgrabna matematycznie – mimo że znaczenie tej granicy obniża nasze własne ograniczenia w kwestii przewidywania zmian klimatu, kryzysów, rozruchów społecznych czy losu fundacji, które finansują badania nad kolejnymi „eleganckimi” granicami. Dlatego twierdzę, że proponowane przeze mnie rozwiązanie problemu Czwartej Ćwiartki jest najpraktyczniejszą granicą tego rodzaju.

Jatrogenia a etykieta nihilizmu

Spójrzmy na przykład medycyny (siostry filozofii), która zaczęła ratować życie niecałe sto lat temu (mówiąc łagodnie), i to w mniejszym stopniu, niż początkowo głosiła literatura popularnonaukowa, ponieważ spadek umieralności prawdopodobnie wynikał raczej z większej świadomości higieny i (przypadkowego) odkrycia antybiotyków. Lekarze, przekonani, że kontrolują sytuację, przez długi czas zabijali pacjentów, nie biorąc nawet pod uwagę, że lepiej byłoby nic nie robić (takie rozwiązanie wydawało im się „nihilistyczne”) – a badania zgromadzone przez Spyrosa Makridakisa pokazują, że nadal tak postępują, zwłaszcza jeśli chodzi o fałszywe diagnozowanie niektórych chorób.

Nihilistami nazywano zawsze tych, którym chciano zaszkodzić. Ostrożni lekarze, którzy dopuszczali możliwość zostawienia

spraw swojemu biegowi albo mówili o granicach naszej wiedzy medycznej, do lat 60. byli oskarżani o „nihilizm terapeutyczny”. Panowało przekonanie, że medyk, który postanawia nie podejmować działania w warunkach niepełnej wiedzy na temat ludzkiego ciała, postępuje w „nienaukowy” sposób – tylko dlatego, że mówił: „Tu przebiega granica, w tym miejscu kończy się moja wiedza na temat ciała”. Intelektualni oszuści używali tych samych argumentów przeciw autorowi niniejszej książki, żeby sprzedawać swoje rozwiązania i strategie.

Samo pojęcie jatrogenii, badania szkód wyrządzonych przez lekarza, nie jest powszechnie znane – nigdy nie spotkałem się z nim poza dziedziną medycyny. Mimo że przez całe życie obsesyjnie interesuję się tak zwanym błędem pierwszego rodzaju (albo alfa błędem), dopiero niedawno dowiedziałem się o koncepcji szkód jatrogenicznych z rozmowy z eseistą Bryanem Appleyardem. Jak to możliwe, że jesteśmy nieświadomi tak istotnej kwestii? Nawet w medycynie, a dokładniej medycynie współczesnej, starożytna zasada „Przede wszystkim nie szkodzić”, pojawiła się bardzo późno. Filozof nauki Georges Canguilhem zastanawiał się, dlaczego wprowadziliśmy ją dopiero w latach 50. Nie potrafię tego zrozumieć: jak lekarzom uszło na sucho, że przez tak długi czas szkodzili pacjentom w imię nauki.

Niestety, okazuje się, że musieliśmy odkryć jatrogenię na nowo po okresie oświecenia, który wbił naukę w pychę. Starsi znów mieli rację: Grecy, Rzymianie, Bizantyjczycy i Arabowie szanowali granice wiedzy. Al-Ruhawi, średniowieczny arabski filozof i lekarz, napisał traktat, z którego wynika, że zjawisko jatrogenii było znane w kulturach śródziemnomorskich. Sam postawiłem tezę, że religia mogła ratować ludziom życie, trzymając ich z dala od lekarzy. Chory mógł zaspokoić potrzebę kontroli nad własnym życiem, idąc do świątyni Apolla zamiast do lekarza. Co ciekawe, starożytni mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego prawdopodobnie świetnie rozumieli tę zasadę i przyjęli religię po części po to, żeby ujarzmić i zaspokoić tę potrzebę kontroli.

Wiedza do niczego wam się nie przyda, jeśli nie znacie jej granic i ceny, jaką musicie zapłacić za jej używanie. Nauka pooświeceniowa i jej córka, nauka supergwiazd, miały to szczęście, że świetnie się sprawdziły w dziedzinach (liniowej) fizyki, chemii i inżynierii. W pewnym momencie musimy jednak poświęcić elegancję na rzecz od dawna zaniedbywanej kwestii: powinniśmy skupić się na stworzeniu mapy miejsc, w których współczesna wiedza i współczesna metodologia nam nie wystarczają, i wnikliwie zbadać ogólną jatrogenię naukową, czyli szkody wyrządzone przez naukę (albo lepiej sprawdzić, na ryzyko jakich szkód eksponuje nas nauka). Uważam, że dziś to nasze najważniejsze zadanie.

Jatrogenia organów regulacyjnych. Niestety, po kryzysie większość ludzi domaga się wprowadzenia kolejnych (bezwarunkowych) zasad, regulujących działalność gospodarczą. Organy regulacyjne wyrządziły wiele szkód. To one zachęcały do opierania decyzji inwestycyjnych na ratingach rozmaitych agencji i „miarach ryzyka”. Tym samym naraziły system na niebezpieczeństwo, ponieważ traderzy stworzyli ryzykowne pozycje, które pociągnęły ich na dno. Mimo to, za każdym razem, kiedy pojawia się problem, mamy radziecko-harwardzką potrzebę nałożenia na system kolejnych regulacji, na których bogacą się bankierzy inwestycyjni, prawnicy i byli pracownicy organów regulacyjnych, a obecni doradcy na Wall Street. Regulacje służą też interesom innych grup.

ZASADY PRONETYCZNE: CO WARTO ROBIĆ (A CZEGO NIE ROBIĆ) W PRAWDZIWYM ŻYCIU, ŻEBY ZŁAGODZIĆ WPŁYW CZWARTEJ ĆWIARTKI, JEŚLI STRATEGIA SZTANGI JEST NIEMOŻLIWA?

Najbardziej oczywistą drogą wyjścia z Czwartej Ćwiartki jest zmniejszenie pewnych ekspozycji poprzez wykupienie ubezpieczenia, jeśli to możliwe, czyli wybór strategii „sztangi”, opisanej w Rozdziale 13. Ale jeśli sztanga nie wchodzi w grę i nie możecie uniknąć ekspozycji, jak w przypadku kwestii klimatycznych, zagrożenia epidemiologicznego i analogicznych przykładów z poprzedniej tabeli, warto posługiwać się poniższymi regułami, żeby podnieść swoją odporność.

1. Szanujcie czas i wiedzę niedemonstratywną.

Przypomnijcie sobie, co pisałem o Matce Ziemi: szacunek należy jej się już ze względu na wiek. W Czwartej Ćwiartce musi upłynąć znacznie więcej czasu, zanim seria danych ujawni swoje właściwości. W książce pomstowałem na to, że dyrektorzy banków, którzy działają wyłącznie w Czwartej Ćwiartce, są wynagradzani w perspektywie krótkoterminowej, na przykład rocznej, podczas gdy kryzysy zdarzają się co pięć, dziesięć albo piętnaście lat. Powoduje to rozbieżność między okresem obserwacji a okresem wystarczającym, by ujawnić właściwości systemu. Branża bankowa bogaci się, mimo że w perspektywie długoterminowej przynosi straty.

Lepiej wybierać rozwiązania, które sprawdzają się od dawna – istnieje większe prawdopodobieństwo, że już osiągnęły stan ergodyczny. W najgorszym wypadku nie będziemy wiedzieli, jak długo przetrwają31.

Pamiętajcie, że ciężar dowodu spoczywa na tym, kto zakłóca funkcjonowanie złożonego systemu, a nie na tym, kto chroni status quo.

2. Unikajcie optymalizacji; nauczcie się kochać redundancję.

We Fragmencie I omówiłem pojęcia redundancji i optymalizacji. Oto kilka dalszych uwag.

Redundancja (oznaczająca w tym przypadku trzymanie oszczędności i gotówki pod materacem) stanowi przeciwieństwo długu. Psychologowie twierdzą, że bogactwo nie przynosi szczęścia – jeśli wydacie swoje oszczędności. Jeśli jednak schowacie je pod materacem, będziecie mniej narażeni na Czarnego Łabędzia.

W celu uodpornienia portfela można też kupić lub skonstruować ubezpieczenie.

Nadmierna specjalizacja także nie jest najlepszym pomysłem. Pomyślcie, co się z wami stanie, jeśli skończy się

zapotrzebowanie na wasze umiejętności. Analityk (z rodzaju tych prognostycznych) z Wall Street, który dorabia na boku jako tancerz wykonujący taniec brzucha, w razie kryzysu finansowego poradzi sobie znacznie lepiej od kolegi, który zajmuje się wyłącznie analizami.

3. Unikajcie prognoz dotyczących wyników zdarzeń o niskim prawdopodobieństwie – choć niekoniecznie prognoz dotyczących wyników zdarzeń o zwykłym prawdopodobieństwie.

Rzecz jasna, wynik zdarzeń o niskim prawdopodobieństwie dużo trudniej przewidzieć.

4. Uważajcie na „atypowość” zdarzeń o niskim prawdopodobieństwie.

Frajerskie metody, takie jak metoda scenariuszowa albo stress-testy, zwykle bazują na przeszłości (albo jakiejś teorii, która ma nadać jej sens). Tymczasem (jak wykazałem wcześniej) deficyty z przeszłości nie pozwalają przewidzieć przyszłych deficytów, co sprawia, że nie wiemy do końca, pod jakim kątem prowadzić nasze stress-testy. „Rynki prognostyczne” również nie sprawdzają się w tej domenie, ponieważ zakłady nie chronią otwartej ekspozycji. Być może mają sens w przypadku wyborów binarnych, ale nie w Czwartej Ćwiartce.

5. Pamiętajcie o pokusie nadużyć, jaka wiąże się z wypłacaniem premii.

Najlepiej wypracować szereg premii, stawiając na ukryte ryzyka w Czwartej Ćwiartce, a potem zbankrutować i napisać list z podziękowaniami. Na tym polega pokusa nadużyć. Ze względu na premie bankowcy zawsze są bogaci. Ostatecznie płaci za to społeczeństwo. To samo się tyczy dyrektorów firm.

6. Unikajcie niektórych miar ryzyka.

Tradycyjne miary, wywiedzione z Przeciętnostanu i dostosowane do wysokich odchyleń, nie sprawdzają się w Czwartej Ćwiartce. Są pułapką na frajerów – znacznie poważniejszą niż założenie, że rozkład normalny należy zastąpić innym modelem.

Takie pojęcia jak „odchylenie standardowe” nie mają stałego znaczenia i niczego nie mierzą na obszarze Czwartej Ćwiartki.

To samo dotyczy „regresji liniowej” (błędy znajdują się w Czwartej Ćwiartce), „wskaźnika Sharpe’a”, optymalnego portfela Markowitza, ANOVY-śmanowy, metody najmniejszych kwadratów i dosłownie wszystkich koncepcji z podręczników do statystyki. Nigdy nie rozumiałem, jak ludzie mogą przyjmować do wiadomości znaczenie rzadkich zdarzeń, zgadzać się ze mną, a mimo wszystko wciąż posługiwać się tymi miarami. Zastanawiam się, czy nie wynika to z jakichś zaburzeń psychicznych.

7. Czarny Łabędź – pozytywny czy negatywny?

Jak widać, w Czwartej Ćwiartce zdarzają się zarówno pozytywne, jak i negatywne ekspozycje na Czarne Łabędzie; jeśli ekspozycja jest negatywna, średnia liczona na podstawie przeszłych wyników prawdopodobnie okaże się niedoszacowana; nie da się również właściwie ocenić łącznego potencjału.

Średnia długość życia ludzi jest niższa, niż nam się wydaje (w warunkach globalizacji), ponieważ dane nie uwzględniają bardzo ważnego czynnika: wielkich epidemii (które zabijają więcej ludzi, niż udaje się uratować dzięki lekom). Jak już dostrzegliśmy, podobnie jest w przypadku zwrotu z ryzykownych inwestycji.

Z drugiej strony projekty badawcze pokazują, że przeszłość także nie była usłana różami. Firma biotechnologiczna (zazwyczaj) spotyka się z pozytywną niepewnością, podczas gdy bank jest narażony niemal wyłącznie na negatywne wstrząsy.

Błędy modelu przynoszą korzyści tym, którzy mają ekspozycję na pozytywne Czarne Łabędzie. W moich nowych badaniach nazywam to „wklęsłością” albo „wypukłością” na błąd modelu.

8. Nie mylcie braku zmienności z brakiem ryzyka.

Dajemy się zwieść tradycyjnym miarom, posługującym się zmiennością jako wskaźnikiem stabilności, ponieważ przejście do domeny Ekstremistanu charakteryzuje spadek zmienności – i zwiększone ryzyko zmian skokowych. Zmyliło to niejakiego Bena Bernanke’a, prezesa Fed32, a także cały system bankowy. I zmyli nas jeszcze nie raz.

9. Uważajcie na dane liczbowe dotyczące ryzyka.

Wcześniej pokazałem, jak poważne są błędy percepcji ryzyka w Czwartej Ćwiartce. W innych warunkach są znacznie łagodniejsze.

Fragment VIII

DZIESIĘĆ ZASAD, DZIĘKI KTÓRYM SPOŁECZEŃSTWO

W dokumencie CZARNY ŁABĘDŹ (Stron 189-192)