• Nie Znaleziono Wyników

CZARNY ŁABĘDŹ A POGOŃ ZA SENSACJĄ

W dokumencie CZARNY ŁABĘDŹ (Stron 52-57)

POTWIERDZENIE ŚMOTWIERDZENIE!

CZARNY ŁABĘDŹ A POGOŃ ZA SENSACJĄ

Sprawdźmy, w jaki sposób narracyjność wpływa na nasze rozumienie Czarnych Łabędzi. Narracja, a także powiązany z nią mechanizm uwydatniania sensacyjnych faktów, może zaburzyć naszą ocenę prawdopodobieństwa. Świadczy o tym eksperyment przeprowadzony przez Kahnemana i Tversky’ego, badaczy wspomnianych w poprzednim rozdziale. Zawodowi progności mieli ocenić prawdopodobieństwo następujących dwóch zdarzeń:

a) Jeden z regionów Ameryki nawiedza potężna powódź, w której ginie ponad tysiąc osób.

b) Trzęsienie ziemi w Kalifornii wywołuje potężną powódź, w której ginie ponad tysiąc osób,

Respondenci szacowali, że pierwsze wydarzenie jest mniej prawdopodobne niż drugie. Trzęsienie ziemi w Kalifornii stanowi bowiem przyczynę, którą łatwo sobie wyobrazić, a to zwiększa dostępność mentalną – i szacowane prawdopodobieństwo – scenariusza powodzi.

Analogicznie, gdybym was zapytał, ile osób choruje na raka płuc w Stanach Zjednoczonych, podalibyście jakąś liczbę, na przykład pół miliona. Ale gdybym zamiast tego zapytał was, ile osób choruje na raka płuc z powodu palenia papierosów, prawdopodobnie podalibyście znacznie wyższą liczbę (zakładam, że ponad dwa razy wyższą). Podanie powodu sprawia, że zjawisko staje się w naszym odczuciu dużo bardziej prawdopodobne. Rak wywołany paleniem papierosów zdaje się bardziej prawdopodobny od raka, którego przyczyny nie znamy – nieznana przyczyna oznacza brak przyczyn.

Wróćmy teraz do definicji fabuły E.M. Forstera, ukazując tę kwestię z perspektywy prawdopodobieństwa. Które z poniższych dwóch zdań wydaje wam się bardziej prawdopodobne?

Joey wydawał się szczęśliwy w swoim małżeństwie. Zabił żonę.

Joey wydawał się szczęśliwy w swoim małżeństwie. Zabił żonę dla spadku.

Na pierwszy rzut oka drugie zdanie sprawia wrażenie bardziej prawdopodobnego, ale to błąd logiczny, ponieważ pierwsze, ogólniejsze zdanie dopuszcza więcej przyczyn, na przykład, że zabił żonę, bo oszalał, bo zdradziła go i z listonoszem, i z instruktorem narciarskim, bo miał urojenia i wziął ją za prognostę rynków finansowych.

Wszystko to może prowadzić do błędów w procesie podejmowania decyzji. Dlaczego?

Weźcie pod uwagę, że – jak wykazał Paul Slovic ze swoimi współpracownikami – ludzie są bardziej skłonni płacić za ubezpieczenie od terroryzmu niż za zwykłe ubezpieczenie (obejmujące między innymi terroryzm).

Czarne Łabędzie, które sobie wyobrażamy, o których rozmawiamy i którymi się martwimy, nie mają nic wspólnego z naprawdę niebezpiecznymi Czarnymi Łabędziami. Jak się przekonamy za chwilę, obawiamy się nie tych

„nieprawdopodobnych” zdarzeń, co trzeba.

Ślepota na Czarne Łabędzie

Pierwsze pytanie o paradoks postrzegania Czarnych Łabędzi brzmi następująco: Jak to możliwe, że niektórych Czarnych Łabędzi obawiamy się przesadnie, skoro niniejsza książka ma przekonać, że zwykle ignorujemy to zjawisko?

A oto odpowiedź: istnieją dwa rodzaje rzadkich zdarzeń. Są to:

a) Czarne Łabędzie włączone do narracji, obecne w bieżącym dyskursie publicznym, o których możecie usłyszeć w telewizji, b) Czarne Łabędzie, o których nikt nie mówi, ponieważ nie uwzględniają ich istniejące modele – te, o których wstydzilibyście się mówić na forum, bo nie wydają się prawdopodobne.

Mogę bezpiecznie stwierdzić, że przeszacowywanie prawdopodobieństwa wystąpienia Czarnego Łabędzia pierwszego typu i poważne niedoszacowanie prawdopodobieństwa wystąpienia drugiego typu jest całkowicie zgodne z naturą ludzką.

Ludzie, którzy grają na loterii, przeceniają własną szansę na wygraną, ponieważ mami ich wizja wysokiej nagrody – są tak nieświadomi, że niemal tak samo traktują szansę jedną na tysiąc jak jedną na milion.

Duża część badań empirycznych potwierdza ten model przeszacowywania i niedoszacowywania prawdopodobieństwa wystąpienia Czarnych Łabędzi. Kahneman i Tversky początkowo wykazali, że ludzie reagują przesadnie na zdarzenia o niskim prawdopodobieństwie, kiedy się z nimi o nich rozmawia, kiedy im się je uświadomi. Jeśli zapytasz kogoś o to, jakie jest prawdopodobieństwo śmierci w katastrofie lotniczej, zapewne przeszacuje je w odpowiedzi. Natomiast Slovic i jego współpracownicy odkryli, że wykupując ubezpieczenie, ludzie pomijają takie wysoce nieprawdopodobne zdarzenia. Badacze określają to „preferencją do ubezpieczania się od prawdopodobnych niskich strat” kosztem mniej prawdopodobnych zdarzeń, które miałyby poważniejsze konsekwencje.

Wreszcie, po latach poszukiwania badań empirycznych nad ludzką pogardą dla abstrakcji, dotarłem do prac izraelskich naukowców, którzy przeprowadzili eksperymenty, o jakie mi chodziło. W pracy Grega Barrona i Ida Ereva znalazłem

eksperymentalne dowody na to, że w badaniach, w których populacja ma sama odgadnąć prawdopodobieństwo wystąpienia rzadkich zdarzeń, zaniża je – gdy nie zna prawdopodobieństwa ich wystąpienia. Jeśli losujecie kulę z urny, w której znajduje się mało czerwonych kul i dużo czarnych kul, a nie znacie ich stosunku, to prawdopodobnie nie doszacujecie liczby czerwonych kul. Dopiero kiedy poznacie ich proporcję – na przykład gdy dowiecie się, że czerwone kule stanowią 3 proc.

wszystkich kul w urnie – przeszacujecie prawdopodobieństwo wyciągnięcia jednej z nich.

Długo się zastanawiałem, jak to możliwe, że jesteśmy tak krótkowzroczni, a mimo wszystko potrafimy przetrwać w środowisku, które nie należy w pełni do domeny Przeciętnostanu. Któregoś dnia, wpatrując się w swoją siwą brodę, która postarza mnie o dziesięć lat, i dziwiąc się, ile czerpię z niej przyjemności, zdałem sobie z czegoś sprawę. W wielu społeczeństwach szacunek dla osób starszych może w pewnym sensie rekompensować słabość naszej pamięci. Słowo senat pochodzi od wyrazu senatus, po łacinie „starszy”; sheikh po arabsku znaczy zarówno „członek elity rządzącej”, jak i

„starzec”. Osoby starsze są skarbnicą zaawansowanej wiedzy indukcyjnej, która obejmuje również wiedzę o rzadkich zdarzeniach. Seniorzy potrafią nas przestraszyć swoimi opowieściami – dlatego czujemy nadmierną ekscytację na myśl o konkretnym Czarnym Łabędziu. To samo dotyczy królestwa zwierząt: w magazynie Science przeczytałem, że w społeczności słoni w sprawach rzadkich zdarzeń rolę mentorek odgrywają najstarsze samice.

Uczymy się przez powtarzanie – kosztem zdarzeń, które nie miały dotąd miejsca. Niepowtarzalne zdarzenia są ignorowane przed ich wystąpieniem i przeceniane (przez pewien czas) po zajściu. Po Czarnym Łabędziu w rodzaju ataku z 11 września 2001 roku ludzie spodziewają się, że analogiczne zdarzenie się powtórzy, podczas gdy w rzeczywistości prawdopodobieństwo jego wystąpienia zapewne właśnie spadło. Lubimy myśleć o konkretnych i znanych Czarnych Łabędziach, mimo że przypadkowość jest z natury abstrakcyjna. Jak powiedziałem w Przedmowie, to błędna definicja Boga.

Ekonomista Hyman Minsky tak opisuje cykl podejmowania ryzyka w gospodarce: stabilność i brak kryzysów skłaniają inwestorów do podejmowana ryzyka, wywołują w nich samozadowolenie i obniżają ich świadomość potencjalnych problemów. Później następuje kryzys, ludzie przeżywają wstrząs i boją się inwestować swoje zasoby. Co zastanawiające, zarówno Minsky i jego szkoła, określana mianem postkeynesowskiej, jak i jego przeciwnicy, skrajnie liberalistyczni ekonomiści ze szkoły austriackiej, analizują sytuację w ten sam sposób, tyle że pierwsza grupa opowiada się za interwencją rządową, która złagodziłaby przebieg tego cyklu, podczas gdy druga uważa, że urzędnikom publicznym nie należy powierzać takich kwestii. Chociaż wydaje się, że wymienione nurty ekonomiczne zwalczają się nawzajem, oba kładą nacisk na fundamentalną niepewność rynku. Nie wykłada się ich na wydziałach ekonomii najważniejszych uniwersytetów (chociaż mają wielu wyznawców wśród biznesmenów i ludzi spoza środowisk naukowych). Ów nacisk na fundamentalną niepewność rynków z pewnością przeszkadza platonizującym uczonym.

Wszystkie testy prawdopodobieństwa omówione w niniejszym fragmencie są istotne; pokazują, jak ogłupia nas rzadkość Czarnych Łabędzi, ale nie analizują wpływu tych odosobnionych zdarzeń na rzeczywistość. Razem z psychologiem Danem Goldsteinem przeprowadziliśmy badanie wstępne z udziałem studentów London Business School. Podaliśmy im przykłady z dwóch domen, Przeciętnostanu i Ekstremistanu. Wybraliśmy wzrost, wagę i liczbę odsłon stron internetowych. Studenci potrafili odgadnąć rolę rzadkich zdarzeń w środowiskach rodem z Przeciętnostanu, jednak intuicja zawodziła ich w przypadku zmiennych spoza tej domeny. Świadczy to o tym, że nie potrafimy instynktownie ocenić wpływu zdarzeń o niskim prawdopodobieństwie [na rzeczywistość] – na przykład wpływu bestsellera na łączną sprzedaż książek. W jednym z eksperymentów studenci ocenili wpływ Czarnego Łabędzia na trzydzieści trzy razy niższy niż w rzeczywistości.

Teraz przyjrzymy się, jak problem ze zrozumieniem abstrakcyjnych kwestii wpływa na nasze życie.

Urok sensacji

Nie da się ukryć, że abstrakcyjne dane statystyczne nie poruszają nas tak mocno jak zręczna anegdota – niezależnie od wykształcenia słuchacza. Podam kilka przykładów.

Włoskie dziecko. W drugiej połowie lat 70. we Włoszech wpadło do studni małe dziecko. Ekipa ratunkowa nie mogła go wyciągnąć, więc tkwiło na dnie studni, płacząc bezradnie. Oczywiście jego losem żyli wszyscy Włosi; cały kraj z zapartym tchem czekał na nowe informacje. Płacz dziecka wywoływał ogromne poczucie winy w bezsilnych ratownikach i dziennikarzach. Jego zdjęcie ukazało się na okładkach czasopism i pierwszych stronach gazet. Nie dało się przejść przez centrum Mediolanu, nie myśląc o jego cierpieniu.

W tym samym czasie w Libanie trwała wojna domowa przerywana chwilowymi rozejmami. Wśród bitewnej wrzawy Libańczycy również śledzili losy tego dziecka. Dziecka we Włoszech. Kilka kilometrów od nich umierali ludzie, ich rodaków zabijały bomby samochodowe, ale mieszkańcy chrześcijańskiej dzielnicy Bejrutu byli żywo zainteresowani tym, co się dzieje z dzieckiem, które wpadło do studni we Włoszech. „Spójrz tylko na to biedactwo”, słyszałem. Całe miasto odetchnęło z ulgą, gdy malec został wreszcie uratowany.

Stalinowi, który wiedział to i owo o moralności, przypisuje się słowa: „Śmierć jednego człowieka to tragedia. Śmierć milionów ludzi to statystyka”. A statystyka nie robi na nas wrażenia.

Terroryzm zabija, ale największym mordercą pozostaje natura, odpowiedzialna za blisko trzynaście milionów zgonów rocznie. Jednak to terroryzm budzi w nas oburzenie, dlatego przeceniamy prawdopodobieństwo ataku terrorystycznego – i reagujemy gwałtowniej, kiedy do niego dochodzi. Szkody wywołane przez ludzi bolą nas bardziej niż szkody wywołane przez

przyrodę.

Central Park. Lecicie samolotem na długi (mocno zakrapiany) weekend w Nowym Jorku. Siedzicie obok agenta ubezpieczeniowego, który, jak to sprzedawca, stale ma coś do powiedzenia. Dla niego wysiłkiem byłoby nic nie mówić.

Opowiada wam, że jego kuzyn (z którym ma spędzić weekend) pracował kiedyś w kancelarii z człowiekiem, którego szwagier miał wspólnika, którego brat bliźniak został napadnięty i zabity w Central Parku. Tak, tak, właśnie w Central Parku, chlubie miasta Nowy Jork. To było w 1989 roku, o ile dobrze pamięta (teraz jest rok 2007). Nieboszczyk miał zaledwie trzydzieści osiem lat! Zostawił żonę z trójką dzieci, z których jedno przyszło na świat z wadą wrodzoną i wymagało specjalistycznej opieki w Cornell Medical Center. Troje dzieci, w tym jedno wymagające specjalistycznej opieki, straciło ojca, ponieważ lekkomyślnie postanowił odwiedzić Central Park.

Po takiej historii prawdopodobnie będziecie omijać Central Park podczas swojej wizyty. Zdajecie sobie oczywiście sprawę, że jeśli chcecie poznać statystyki nowojorskiej przestępczości, wystarczy wejść na odpowiednią stronę internetową albo przeczytać broszurę na ten temat. Nie potrzebujecie barwnych opowieści agenta ubezpieczeniowego, który nie umie trzymać języka za zębami. Ale nie możecie nic na to poradzić. Przez jakiś czas, słysząc nazwę Central Park, macie przed oczami biednego, Bogu ducha winnego mężczyznę na brudnej trawie. Będziecie musieli przeczytać wiele danych statystycznych, żeby przełamać niechęć do nowojorskiego parku.

Jazda na motocyklu. Na tej samej zasadzie śmierć krewnego w wypadku motocyklowym prawdopodobnie wpłynie na waszą opinię o bezpieczeństwie tego środka transportu znacznie bardziej niż całe tomy analiz statystycznych. Możecie bez trudu sprawdzić statystyki wypadków w Internecie, ale nic z nich nie zapamiętacie. Przyznaję, że sam jeżdżę po mieście czerwoną vespą, bo nikt z moich najbliższych w ostatnim czasie nie ucierpiał w wypadku – chociaż widzę błąd we własnym rozumowaniu, nie jestem w stanie go naprawić.

Niektórzy uważają, że dzięki narracjom można zwrócić uwagę na pewne problemy. Nie kwestionuję tej strategii. Ludzka świadomość może być powiązana z naszą umiejętnością tworzenia jakiegoś rodzaju opowieści na własny temat. Tyle że narracja użyta w niewłaściwym celu może mieć bardzo niebezpieczne konsekwencje.

SKRÓTY

Porzućmy przykład narracji i zajmijmy się ogólnymi własnościami ludzkiego sposobu myślenia i wnioskowania, które odpowiadają za naszą potworną powierzchowność. Popełniane przez nas błędy rozumowania zostały skatalogowane i poddane rzetelnej analizie przez organizację Society of Judgment and Decision Making (jedyne stowarzyszenie naukowe i branżowe, do którego należę, i to z dumą; zjazdy tej organizacji to jedyne spotkania, na których nie czuję napięcia w ramionach i nie dostaję ataków szału). Reprezentuje ono tradycję badawczą zapoczątkowaną przez Daniela Kahnemana, Amosa Tversky’ego i ich przyjaciół, takich jak Robyn Dawes czy Paul Slovic. Jego członkami są przede wszystkim psychologowie empiryczni i kognitywiści, a metodologia ich pracy polega na prowadzeniu niezmiernie precyzyjnych, kontrolowanych eksperymentów (przypominających eksperymenty z dziedziny fizyki) na ludziach i opisywaniu ich reakcji, przy czym teoretyzowanie jest ograniczone do minimum. Badacze szukają pewnych prawidłowości. Warto zauważyć, że psychologowie empiryczni posługują się rozkładem normalnym do pomiaru błędów swoich metod badawczych, ale jak zobaczymy w bardziej technicznym kontekście w Rozdziale 15, ze względu na charakter tych eksperymentów jest to jeden z nielicznych przypadków właściwego zastosowania rozkładu normalnego w naukach społecznych. Przykładem ich podejścia badawczego był omówiony w niniejszym rozdziale eksperyment z prawdopodobieństwem powodzi w Kalifornii oraz metoda rozpoznawania błędu potwierdzenia z Rozdziału 5. Badacze z Society of Judgment and Decision Making uważają, że w swoich działaniach kierujemy się jednym z dwóch trybów myślenia, „Systemem 1” – doświadczeniowym albo „Systemem 2” – kontemplacyjnym.

System 1, doświadczeniowy, jest bezwysiłkowy, automatyczny, szybki i nieprzejrzysty (nie zdajemy sobie sprawy, że go używamy), przetwarza informacje równolegle i może skutkować błędną oceną sytuacji. Nazywamy go intuicją. Odpowiada za te momentalne akty bohaterstwa, które pod wpływem bestsellerowej książki Malcolma Gladwella zaczęto określać mianem błysków. System 1 jest wysoce emocjonalny właśnie ze względu na swoją szybkość. Produkuje skróty znane jako

„heurystyki”, które pozwalają nam podjąć momentalne i efektywne działania. Dan Goldstein uważa, że heurystyki są

„szybkie i skuteczne”. Inni opisują je raczej jako „natychmiastowe i nieuczciwe”. Skróty z pewnością mają swoje zalety, ponieważ umożliwiają błyskawiczne działanie, niekiedy jednak mogą narazić nas na poważne błędy. Wokół tej tezy wyrosła cała szkoła badań, tak zwana analiza heurystyk i obciążeń (heurystyka zajmuje się badaniem skrótów, obciążenia to wynikające z nich błędy).

System 2, czyli system kontemplacyjny, to mechanizm, który zwykle nazywamy myśleniem. Przydaje się w klasie szkolnej, a posługiwanie się nim wymaga wysiłku (nawet od Francuzów). Przetwarza informacje szeregowo, a przy tym jest racjonalny, powolny, logiczny, ciągły i samoświadomy (jesteście w stanie śledzić bieg swoich myśli). Wynika z niego mniej błędów niż z systemu doświadczeniowego, Ponadto, gdy się nim kierujecie, wiecie, co prowadzi was do danego wniosku, więc możecie odtworzyć wasz tok myślenia i korygować pomyłki, uwzględniając nowe informacje.

Większość błędów rozumowania jest skutkiem używania Systemu 1 w sytuacjach, gdy wydaje się wam, że używacie Systemu 2. Dlaczego? Reagujemy bez namysłu, a cechą charakterystyczną Systemu 1 jest nasza nieświadomość tego, że z niego korzystamy!

Przypomnijcie sobie błąd zamiany stron, naszą skłonność do mylenia „braku dowodów na istnienie Czarnych Łabędzi” z

„dowodem na brak Czarnych Łabędzi” – to przykład działania Systemu 1. Musicie włożyć pewien wysiłek (czyli zastosować System 2), żeby nie poprzestać na pierwszym wniosku, który wam się nasuwa. Najwyraźniej Matka Natura nauczyła nas używać Systemu 1, żebyśmy potrafili szybko wybrnąć z tarapatów, zamiast siedzieć i zastanawiać się nad tym, czy rzeczywiście atakuje nas tygrys czy to tylko złudzenie optyczne. Zaczynacie uciekać natychmiast, zanim jeszcze wasza świadomość zarejestruje obecność tygrysa.

Zakłada się, że to emocje są bronią, dzięki której System 1 dyktuje nam, co mamy robić, i zmusza nas do błyskawicznej reakcji. Pozwala uniknąć ryzyka znacznie skuteczniej niż nasz system poznawczy. I rzeczywiście, neurobiolodzy badający system emocjonalny wykazali, że często reaguje on na niebezpieczeństwo na długo przed tym, jak sobie je uświadomimy – czujemy strach i zaczynamy się cofać kilka milisekund, zanim zdamy sobie sprawę, że w pobliżu znajduje się wąż.

Problemy z ludzką naturą biorą się w dużej mierze z faktu, że nie umiemy posługiwać się Systemem 2 albo korzystać z niego przez dłuższy czas bez konieczności długiego odpoczynku. Ponadto często po prostu o nim zapominamy.

Uwaga na mózg

Warto zauważyć, że neurobiolodzy również wyróżniają coś w rodzaju Systemu 1 i Systemu 2, tyle że w kontekście anatomicznym. W ich ujęciu mózg dzieli się na korę nową, której używamy ponoć do myślenia i która odróżnia nas od innych zwierząt, oraz na szybko reagujący układ limbiczny, który stanowi ośrodek emocji i występuje również u innych ssaków.

Jako sceptyczny empirysta nie chcę stać się indykiem z wcześniejszego przykładu, dlatego uważam, że nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na konkretnych obszarach mózgu, ponieważ nie rozumiemy zbyt dobrze wszystkich funkcji tego organu.

Niektórzy próbują zidentyfikować tak zwane korelaty neuronalne takich zjawisk, jak proces podejmowania decyzji, albo wręcz

„substraty” neuronalne takich zjawisk, jak pamięć. Mózg może być bardziej skomplikowaną maszynerią, niż nam się wydaje;

w przeszłości wiele razy myliliśmy się co do jego anatomii. Prowadząc precyzyjne i rzetelne eksperymenty, możemy jednak odnaleźć pewne prawidłowości w ludzkich reakcjach na określone okoliczności i katalogować nasze obserwacje.

Rozważmy przykład, który uzasadnia sceptycyzm wobec bezwarunkowej wiary w neurobiologię i dowodzi słuszności idei szkoły medycyny empirycznej, do której należał Sekstus. Mam na myśli inteligencję ptaków. Wielokrotnie spotkałem się z tezą, że obszarem odpowiadającym za „myślenie” u zwierząt jest kora nowa, a stworzenia z największą powierzchnią kory nowej są najbardziej inteligentne. Największą powierzchnię kory mózgowej mają ludzie, dalej znajduje się kadra zarządzająca banków, delfiny i nasi kuzyni, małpy człekokształtne. Okazuje się jednak, że niektóre ptaki, na przykład papugi, odznaczają się inteligencją porównywalną z inteligencją delfinów, ale jest to związane z rozmiarem innej części mózgu, tak zwanego hyperstriatum. Zatem neurobiologia, która cieszy się opinią „nauki ścisłej”, może czasem (choć nie zawsze) zmylić nas jakąś splatonizowaną, redukcyjną tezą. Zdumiewa mnie intuicja starożytnych „empiryków”, którzy sceptycznie podchodzili do związków anatomii z funkcjami organizmu – nic dziwnego, że ich szkoła odegrała tak niewielką rolę w historii wiedzy. Jako sceptyczny empiryk wolę eksperymenty z dziedziny psychologii empirycznej od rezonansów magnetycznych wykonywanych przez neurobiologów, mimo że pierwsza z tych metod badawczych uznawana jest za mniej „naukową”.

Jak się ustrzec błędu narracyjnego

Zakończę stwierdzeniem, że nasze błędne rozumienie zjawiska Czarnego Łabędzia wynika w dużej mierze z faktu, że posługujemy się Systemem 1, czyli narracjami, i przykładamy zbyt wielką wagę do sensacyjnych – i poruszających – informacji, co zaburza naszą ocenę prawdopodobieństwa zdarzeń. W życiu codziennym nie jesteśmy wystarczająco introspektywni, żeby zdawać sobie sprawę, iż rozumiemy otaczający nas świat nieco mniej, niż wynikałoby z obiektywnej obserwacji naszych doświadczeń. Mamy też skłonność do zapominania o Czarnych Łabędziach natychmiast po ich wystąpieniu, ponieważ są dla nas zbyt abstrakcyjne. Zamiast tego koncentrujemy się na konkretnych, sugestywnych zdarzeniach, które łatwo przychodzą nam do głowy. Martwimy się Czarnymi Łabędziami, tylko nie tymi, co trzeba.

Pokażę tę zależność w kontekście Przeciętnostanu. W Przeciętnostanie narracje wydają się sprawdzać – przeszłość prawdopodobnie przyniesie odpowiedzi na nasze pytania. W Ekstremistanie jest inaczej, ponieważ nie mamy tu do czynienia z powtarzalnością zdarzeń. Niepewną przeszłość należy traktować podejrzliwie, wystrzegając się prostych i oczywistych narracji.

Zważywszy na to, że z zasady nie śledzę wiadomości, często czuję się tak, jakbym mieszkał na innej planecie niż pozostali ludzie. Bywa to dla mnie bardzo bolesne. Czasem odnoszę wrażenie, że kontrolę nad ich mózgami przejął jakiś wirus, który nie pozwala im zrozumieć, co ich czeka – zamyka im oczy na zbliżające się Czarne Łabędzie.

Chcąc się ustrzec pułapek błędu narracyjnego, należy wybierać eksperyment zamiast narracji, doświadczenie zamiast historii i konkretną wiedzę zamiast teorii. Gazeta nie może prowadzić eksperymentów, ale może o nich donosić – na

Chcąc się ustrzec pułapek błędu narracyjnego, należy wybierać eksperyment zamiast narracji, doświadczenie zamiast historii i konkretną wiedzę zamiast teorii. Gazeta nie może prowadzić eksperymentów, ale może o nich donosić – na

W dokumencie CZARNY ŁABĘDŹ (Stron 52-57)