• Nie Znaleziono Wyników

Ze względu na niejednoznaczność terminu „donos”, pierwszą kwestią, jaka została poruszona w wywiadach, było – podobnie jak w przypadku badania dotyczącego „zwykłych” mieszkańców – rozumienie tego pojęcia przez uczestników badania. W procedurach działania organów ścigania czy wy-miaru sprawiedliwości funkcjonują takie – prawnie regulowane – sposoby zgłaszania rozmaitych nadużyć, nieprawidłowości czy naruszeń prawa, jak zawiadomienie o przestępstwie czy skarga. Pojęcie „donosu” nie pojawia się

5 Straż miejska – mimo że nie jest organem ścigania – została włączona do badania, ponieważ jest to instytucja, do której (z założenia) trafiają zawiadomienia o drobnych wykroczeniach i naruszeniach. Doświadczenia strażników miejskich pozwalają zatem uzupełnić perspektywę przedstawicieli organów ścigania w zakresie donoszenia o mniej poważnych, nierzadko wręcz błahych sprawach czy konfliktach.

w unormowaniach, stąd też pytanie, czy w praktyce działania instytucji biorących udział w badaniu w ogóle takie zjawisko jest dostrzegane?

Większość uczestników badania próbowała je w jakiś sposób dodefi-niować. Część z nich – zgodnie zresztą z potocznym sensem tego słowa – określała mianem donosu wszelkie zawiadomienia anonimowe: Dla mnie donosem jest każdy anonim. Wszystko co podpisane donosem dla mnie nie jest [PO2]; Jest to jakaś anonimowa forma pisma, doniesienia na jakiegoś człowie-ka czy instytucję. Tak bym to sformułowała [S2].

Niektórzy jednak dodawali jeszcze inne warunki, które musiałoby spełnić zawiadomienie, informacja obywatelska czy skarga, aby można było określić je jako „donos”. Znaczenie ma tu zatem nie tylko sama forma zgło-szenia – a więc wspomniana anonimowość – ale także intencje zgłaszają-cego. Oto przykład wypowiedzi doprecyzowującej w ten sposób cechy donosu: Dla mnie donos, to jest takie pismo, nawet to nie zawiadomienie, bo to z reguły anonimowe, nie podpisane, przysłane pocztą, które tylko ma służyć poinformowaniu, ale osoba nie podaje swoich danych. Rzuca jakieś hasło, ale sama się nie ujawnia. To tak zwane anonimy. To przeważnie złośliwe plotki. Ale tylko na zasadzie sprawdźcie to i to, sprawdźcie, bo ktoś za dużo zarabia... takie rzeczy, że ktoś coś widział, albo że lasy ktoś powycinał [PR4].

Dla części respondentów to właśnie zła wola autora anonimowego zgłoszenia jest cechą przesądzającą o tym, że będzie ono uznane za „donos”.

Tak ujął to jeden z uczestników badania: O tym decyduje treść, nie forma.

Zawiadomienie, to osoba wskazuje, że jest popełnione jakieś przestępstwo, czy czuje się pokrzywdzona – podaje argumenty, przedstawia świadków, podpisuje się, podaje swoje dane. Sprawa jest analizowana, wzywana jest, sporządzany protokół. I dopiero potem zaczynamy się zastanawiać, czy to jest podstawa do wszczęcia. A donos, to tylko no… z reguły to anonim, złośliwe to takie i nie jest zachowana forma typowego zawiadomienia [PR4].

Podłożem dla tak rozumianych donosów są zawiść i zazdrość, chęć pognębienia kogoś, komu lepiej się wiedzie, zaszkodzenia nielubianej przez autora donosu osobie – co oznacza, że najczęściej ofiarami donosów pa-dają ludzie osobiście znani autorom. Powodem, dla którego pewne osoby decydują się na złożenie donosu, byłyby zatem ich cechy osobowościowe, poniekąd – jak można wnioskować z wypowiedzi respondentów – „natu-ralnie” występujące wśród ludzi: Wydaje mi się, że donos wynika z jakiejś zawiści ludzkiej. Z jakiejś zazdrości, że ktoś ma lepiej albo zajmuje wyższe stanowisko i trzeba takiej osobie jakoś tak dogryźć, żeby ktoś się tym zajął i może akurat zdarzy się, że ktoś przyjmie moje słowa i tej osobie, której mi się nie po-doba coś zrobi i zaszkodzi [S1].

Jeden z uczestników badania powiązał jednak to zjawisko z czymś, co można określić jako „polską mentalność”. Zwrócił też uwagę na historycz-ne konotacje, z powodu których zjawisko donosicielstwa w Polsce ma jednoznacznie pejoratywny wydźwięk: Definicja donosu... droga pani... to jest (śmiech) problem złożony, bo w Polsce funkcjonuje cały czas ta nomenkla-tura sprzed 90. roku, czyli donos jest czymś obrzydliwym, to jest coś… Zawistny sąsiad chce ukarać sąsiada donosząc do instytucji, do jakiejś służby… To jest…

ja bym to jakoś tak trywialnie określił, ale to jakieś takie „świństewko” przez osoby znane, znajome… W Polsce mamy taką mentalność, że mamy zawiść, zazdrość [PO1].

Część biorących udział w badaniu uważała jednak, że w praktyce funkcjonowania ich instytucji – a byli to przedstawiciele organów ścigania – nie można mówić o czymś takim, jak „donos” (ze wszystkimi wspomnia-nymi wyżej skojarzeniami z tym terminem). Dla nich każde zgłoszenie – niezależnie od jego formy czy motywacji przyświecających autorowi – jest po prostu informacją, na podstawie której podejmuje się określone działa-nia. Tak ujął to jeden z respondentów: Donos traktuje jako informacje celem podjęcia interwencji. Celem poprawienia porządku publicznego albo bezpie-czeństwa [SM1]. Inny natomiast sformułował swoją opinię jeszcze bardziej radykalnie: my nie mówimy donos. U nas nie ma donosu. Znaczy… ja się nie spotykam z takim czymś. Jest anonim i takiego pojęcia używamy. Czy też ktoś coś tam ma pretensje, na tej zasadzie… ale słowo „donos”? Nie wiem, może źle się kojarzyło i dlatego zostało wyparte [PO2].

Widzimy zatem, że również w przypadku respondentów, którzy nie-jako „zawodowo” mają do czynienia z obywatelskimi zawiadomieniami o rozmaitych nieprawidłowościach, pojęcie „donosu” nadal jest niejedno-znaczne. Wiąże się to z pewnością z faktem, że nie jest ono zdefiniowane ani regulowane na gruncie prawa. W konsekwencji, uczestnicy badania – różnie rozumiejąc ten termin – pytani o bardziej szczegółowe kwestie dotyczące „kultury donosu”, jaką znają z praktyki, mówili nie tylko o za-wiadomieniach anonimowych czy motywowanych niskimi pobudkami, ale traktowali to zjawisko szerzej. Pytani zatem o rodzaje donosów, z jaki-mi stykają się w toku swojej pracy zawodowej, mówili ogólnie o zawiado-mieniach, informacjach o nieprawidłowościach i naruszeniach prawa czy skargach, które trafiają do ich instytucji. Jak się zresztą okazuje, anonimy stanowią tylko niewielki odsetek zgłoszeń, z którymi mają do czynienia przedstawiciele objętych badaniem instytucji. Tak oszacowała te propor-cje jedna z uczestniczek badania: [Mamy – dop. A.K.] do 10 anonimowych donosów. Może przesadziłam… 1000 jest podpisanych, a 10 – nie [PR2].

Ta sama respondentka zwróciła też uwagę na to, że istnieją pewne okresy czy okoliczności, w których występuje zwiększona liczba doniesień anonimowych. Są to wydarzenia relatywnie nieczęste – bo mające miejsce raz na parę lat – i w konsekwencji okresy „wysypu” anonimów też są raczej rzadkie: Zazwyczaj anonimowe pisma pojawiają się przed jakimiś okresami – powiedzmy wyborczymi, czyli związanymi z życiem politycznym… to zazwy-czaj wtedy wpływają pisma anonimowe [PR2].

Uczestnicy badania podkreślali również, że donosy anonimowe mają niewielkie znaczenie w ich praktyce – w tym sensie, że są traktowane mniej poważnie niż zgłoszenia podpisane. Tak o podejściu do anonimowych zgłoszeń opowiedział jeden z przedstawicieli organów ścigania: my nie wrzucamy ich od razu do kosza na śmieci, tylko weryfikujemy oczywiście macje zawarte w tych anonimach, natomiast jeżeli nie potwierdzą się te infor-macje, tak prima facie, to my takie pismo pozostawiamy bez dalszego biegu.

Składamy je do akt i nic z nimi nie robimy [PR5].

Mniej poważne traktowanie anonimów w porównaniu ze zgłoszenia-mi podpisanyzgłoszenia-mi wynika zresztą nie tylko z samych procedur, ale również z pejoratywnych konotacji i ocen, które towarzyszą temu zjawisku. Tak charakteryzowali swoje podejście do anonimowych zawiadomień o prze-stępstwach uczestnicy badania reprezentujący prokuraturę: Dlatego takie anonimy… Z przepisów prawa wynika to, że mają ograniczoną moc oddziały-wania na nas. A oprócz tego to jest oczywiście tak, dla mnie to jest obniżenie wiarygodności najzwyczajniej w świecie. Jakby nie traktuję tego na równi z za-wiadomieniem podpisanym przez osobę [PR6]; zawsze w naszej kulturze anonimowe zawiadomienia były jakoś negatywnie odbierane. Jako pochodzące od osoby, która jest tchórzem, która nie chce się pod tym podpisać, która nie ma odwagi, aczkolwiek w naszym środowisku osoby powinny być punktowane za to, że mają odwagę [PR1].