• Nie Znaleziono Wyników

Po długich poszukiwaniach przenajświętsza Matka znajduje Pana Jezusa w Świątyni

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 183-189)

I ciężka ta i tak straszna boleść Maryi, przeciągnęła się aż całe trzy doby, k tóre były dla Niój trzema wiekami smutku, żalu, tęsknoty i ucisku na sercu i duszy, bez żadnój pociechy. Bo cóż J ą pocieszyć było w stanie, gdy mogła powiedzieć z J e ­ remiaszem: Przetoż ja płaczę, a olco moje spuszcza wody, bo się

oddalił ode Mnie Pocieszyciel 2). P ła k ała więc jakby ciągle, i po­

w tarzała znowu te słowa Tobiasza: Co za wesele mi będzie, któ­

ra w ciemności siedzę, a światłości niebieskiej Jezusa Syna Mo­

jego. nie widzę 3).

Dzień cały szukając Go napróżno, gdzie tylko mogła wno­ sić że się znajduje, lub że o Nim powziąć może wiadomość, pod wieczór wróciła M arya do gospody, w którój mięszkała pod­ czas św iąt Paschy. W ciągu dnia, \ óki zajętą była odszukiwa­ niem ukochanego Dziócięcia, póki jeszcze, jeszcze ja k ą ta k ą mo­ gła mieć nadzieję, że przecież gdzieś Go wynajdzie; póki ciągle była tóm zaprzątniętą, smutek uciskający Jój duszę mniój nieja­ ko uczuć się dawał. Lecz gdy noc nadeszła, gdy wszelkie po­ szukiwania okazały się próżnemi, i już nie było nic do czynienia, do przedsiębrania w tymże celu: gdy wszystko w około się uci­ szyło, o! jakże wtedy niezmierna ta boleść m acierzyńska się wzmogła i rozwielmożniła w Jój sercu! W szystkie te naj­ smutniejsze myśli, które od chwili zniknięcia Jezu sa nasuwały się Jój przelotem, wszystkie pod każdym względem najboleśniej­ sze przypuszczenia, jakie jedne po drugich czyniła; obwinienia, jakiem i niezrównana Jój pokora obarczała J ą Samą, tęsknota najprzywiązańszój z matek za najdroższem i nąjgodniejszóm mi­ łości Dzióćięciem. i żal nąjświętszój jaka kiedy była duszy za

Bogiem Swoim.— wszystko to wytężyło się do najwyższego sto­ pnia, i wtłaczało w serce przenajświętszej Panny taki miecz boleści, że każda inna m atka sto razy byłaby od tego um arła.

A wtedy M arya uklękła, i długo, długo się modliła. Zdro­ je łez wylewając, błagając Boga aby dał Jój odszukać Syna,

wołając do Niego o to całą siłą takiego macierzyńskiego s e r­ ca, jakiem było Jój serce, w prośbie takowój noc całą prze­ trw a ła ,—ciągle jednak pow tarzając z męztwem i najzupełniej- szóm poddaniem się woli Najwyższego: „Ojcze! wszakże nie

Moja, lecz Twoja niech się stanie wolau *).

P a trz a ł na to srogie utrapienie M atki przenajświętszój przeczysty Jój Oblubieniec Józef, lecz i słowa pociechy nie wy­ rzekł; bo jak aż ludzka pociecha w takim razie przyjśćby m o­ gła w pomoc? I on tóż modlił się, płakał, i tak Im noc cała zeszła. W dzień znowu poszukiwania czynili, i znowu napróżno, i drugą więc noc takąż ja k poprzednia spędziła M atka najbo­ leśniejsza snu i spoczynku ani ua chwilę nie zażywając. O! zai­ ste; jeżeli kiedy to właśnie wtedy stosować można było do M aryi te słowa Pisma Bożego z Trenów Izajaszowych: Do ko­

go Cię porównam, albo komuż Cię podobną uznam, Córko Jero­ zolimska? Jakże Cię pocieszę Dziewico córko Syonu? Bo wielkie jest jako morze strapienie Twoje, i któż Ci ulgę przyniesie? 3).

I jakież to zdroje gorzkich łez wylały wtedy oczy tój Matki nad matkami, tak ciężko bolejącój! Ściśle spełniały się wtedy na Niój te słowa Pro ro ka mówiącego, że: ustały od p ła ­

czu oczy Jej, i strwożyło się Jój wnętrze 3). A któż wió, czy

nie na to Bóg najlepszy dopuścił na N ią tę boleść, aby mając się stać Ucieczką grzesznikoiv, w tój boleści właśnie na Sobie Samój, a bez nąjmniejszój własnej winy, doświadczywszy czóm je s t ucisk i gorzka boleść duszy przez grzech tracącej Boga a łaską skruchy dotkniętój, — tóm serdeczniej się nad tak ie- mi duszami litowała, tóm serdeczniój za niemi w staw iała, tóm prędzej dopomagała im Swojóm wszechwładnóm w staw iennic­ twem do odszukania Jezusa. Tym więc sposobem, my to grze­ chami naszemi, my spowodowaliśmy tę straszną boleść naszój M atki niebieskiój. I na to, abyśmy w Niój mieli jako grze­ sznicy ta k bezpieczną Ucieczkę; tak niezawodną w każdym r a ­ zie Obronicielkę. takiój nieprzebranój litości Pośredniczkę, — trzeba było i tego, aby Ona, Ś w ięta nad świętymi, czystsza od słońca, niepokalana od poczęcia i wolna przez całe życie od cienia skazy grzechowój, pomimo tego Sama na Sobie doznała goryczy i smutków zalewających duszę, od którój Bóg się

odda-Ш. I o Niśj więc, odnosząc to do tego, można powiedzieć jak 0 Boskim Jój Synie a Zbawcy naszym: że zraniona została za

grzechy nasze, i na sercu jakby starta na miazgę za złości nasze x).

Ale gdy już M arya napłakała się tyle za zgubionym J e z u ­ sem, ile tego trzeba było, żeby na mocy zasług tegoż za którym płakała, i wyjednało to wszystkim grzesznikom łaskę płakania za Jezusem , i otworzyło wstęp do Jój serca i Jój największój nad nimi litości,— dał Matce odnaleźć się tóm Bóg najwyższy, który przez łaskę Swoją nigdy się od Niój nie odłączał, a tylko dla Jój niezmiernój zasługi i dla postanowienia J ą Ucieczką grzeszników najlitościwszą, zniknął na chwilę, jako Syn w postaci widzialnój z Jój oczów macierzyńskich, jako Bóg pozostawając niew idzial­ nie w sercu. Przepłakaw szy noc całą, gdy dzień się zrobił, p rze­ najśw iętsza Panna przekonana, że wszelkie Jój i Józefa świętego poszukiwania do niczego nie doprowadzą, postanowiła pójść do Św iątyni, i tam składając Bogu w ofierze niezmierną boleść, k tó ­ ra J ą trapiła, błagać Go by dał Jój odszukać Boskie Dziócię, albo oświecił co ma dalój czynić, i wspierał łaską Swoją w tak ciężkióm utrapieniu. Skoro więc nadeszła pora, w której Św ią­ tynię otwierano, i gdy już do niój zgromadzili się K apłani na zwykłe Swoje nabożeństwa, poszli tam Marya i Józef. Wchodzą, 1 przeuajświętsza Panna, którój przypomniały się błogie i spo­ kojne chwile w tóm miejscu niegdyś spędzone, z sercem srodze ściśnionem, zdąża ku miejscu zwanóm Sancta Sanctorum, Święte

nad świętemi, aby tam wylać przed Bogiem tak bolesnym m ie­

czem przeszytą duszę Swoją, i całą potęgą tak ciężko strapionój M atki błagać Go o litość. Owóż, mijała już tę część Św iątyni, w którój siedziało wielu zgromadzonych poważnych kapłanów, kiedy zdało się Jó j, że z pomiędzy nich doleciał J ą głos najdroż­ szego Syna. Zatrzym uje się tedy, słucha, przysłuchuje się, i co­ raz wyraźniój słyszy w istocie mówiącego Jezusa. Zbliża się do grona kapłanów i patrzy, a oto Boże pacholątko siedzi w po­

środku mistrzów izraelskich, i słucha i pyta ich; a tak głębokie

w ykłada im tajemnice tyczące się religii, i z taką powagą i nie­ wymownym urokiem to czyni, ze zdumiewali się wszyscy, którzy

Go słuchali, rozumowi i odpowiedziom Jego 2).

Lecz któż potrafi wyrazić, kto aby wyobrazić sobie uczucia, jakie wtedy napełniły serce tój najprzywiązańszój M atki, po tak ciężkich niepokojach o najdroższe Dziócię, znajdującój J e n a ­ reszcie? K to zdolny pojąć szczęście tój najśw'iętszój z najśw ięt­ szych dusz, po zniknięciu z oczu Jój Boga, w patrując się znowu w Niego? J a k żądny ludzki rozum, niezdolny je s t pojąć boleści

jakiej dozuawała tak a m atka jak ą była przenajśw iętsza Panna, kiedy zgubiła Swe Boskie Dziścię, ani smutku jakim zalana zo­ stała tak a dusza jak ta dusza z dusz świętych najśw iętsza, gdy przed N ią Bóg skrył się, — tak podobnież nie sposób nam ani wyrazić, ani wyobrazić sobie tój pociechy i szczęścia, jakiego wtedy doznała. Było to jakby wstępem, jakby przedsmakiem tych świętych radości, jakie J ą czekały w niebie, kiedy ro z łą ­ czona od Syna i Boga Swojego po Jeg o W niębowstąpieniu, dłu­ go tu na ziemi tęskniąc za Nim, wzięta do nieba, nareszcie zna­ lazła się obok Niego.

01 z jak ąż miłością w patryw ała się w to najdroższe Dziecię Swoje, zgubione a teraz odnalezione; w tego Boga Swego, który znikł był z Jój oczu, a teraz znowu obliczem Swojóm J ą uszczę­ śliwia. I słuchała Boskiój mądrości słów Jego, zachwycając się niemi, a lepiój je rozumiejąc i właściwiój oceniając od najuczeń- szych kapłanów, do których przemawiał. I chciałaby była, żeby wciąż mówił i nie przestaw ał, bo tak a ja k Jej dusza, jedyne i n a j­ wyższe szczęście swoje zakłada i znajduje w słuchaniu słów Bo­ skich, w przyjmowaniu do serca tego, co Bóg mówi.

Lecz Pan Jezus ujrzawszy Matkę przenajśw iętszą wraz ze świętym Józefem, wyszedł z pomiędzy kapłanów, i z miłym uśmiechem Dziócięcia śpieszącego do m atki, z którą przez pe­ wien czas było rozłączone, przystąpił do Niśj. A Ona do Niego: „O! Synu, drogi Synu! Cóżeś nam tak uczynił? Oto Ojciec Twój

i Ja żałośni szukaliśmy Cię.“ I cała we łzach i radości i wdzię­

czności: radości z odszukania Syna, wdzięczności z cieszenia się widzialną obecnością Boga, uściskała Go czule. A Pan Jezus na to: „Matko ukochana, pocóż tak się o Mnie troszczyłaś. Dla­

czegóż to szukaliście Mnie z tak ą niespokojuością, co się ze Mną

stało? Czyż nie wiedzieliście, iż w tych rzeczach, które są Ojca Mojego niebieskiego, które się tyczą Jego chwały, potrzeba żebym był !), i oto już teraz chciałem, żebyś M atko droga naw ykała do

lego, że przyjdzie czas, w którym dla głoszenia niebieskiej nau ­ ki Mojój będę musiał nieraz rozłączać się z T obą.“

I zapomniała od razu M arya wszystkiego co przez te trzy doby, ta k dla Niej długie i bolesne, wycierpiała; a im dłużój po­ zbawioną była widoku Syna i Boga Swojego, tóm żywszóm w ese­ lem duszy cieszyła się Nim i jako dzieckiem odszukanóm, i jako Bogiem znowu obecnością widzialną J ą uszczęśliwiającym. Nie wyszła tóż ze Św iątyni, póki za to Bogu Ojcu najgorętszych dziękczynień nie złożyła. Przed chwilą pełna jeszcze troski o zgubione Dziócię, i przygnębiona najsroższą boleścią, zdążała

do Sancta Sanctorum, do miejsca zwanego Św ięte nad świętemi, by tam wypraszać Sobie u Boga wsparcie, pomoc i światło po­ trzebne wśród ciężkiego strapienia w jakiśm zostaw ała, — teraz poszła tam już pełna pociechy, mając przy Sobie ukochanego Sy­ na, dziękować za wszystko Bogu. Jezus i M arya, a z Nimi i J ó ­ zef, uklękli przy tśm najświętszśm miejscu Św iątyni, i zamienili je jakby na nieco ziemskie, w którśm i Bóg wcielony przebywał, i obok Niego dwie przenajświętsze dusze, jakie kiedy były i b ę­ dą, modliły się do jego Boskiego majestatu: dziękowali za wszy­ stkie odebrane łaski, składali w miłśj ofierze strapienie, jakiego doznali, chwałę Mu oddawali z pociechy, ja k ą Ich w końcu obda­ rzył, i o błogosławieństwo na wszystkie Swoje przyszłe sprawy, słowa, i myśli prosili.

Poczśm puścili się w drogę z powrotem do domu z odzyska­ nym tym najwyższym skarbem Swoim, z Jezusem, który, powia­ da Ewangelia święta, poszedł z N im i i przybył do Nazaretu, a był

Im poddany. A Matka Jego wszystko to co zaszło zachowała nie­

tylko w pamięci, lecz i w sercu Swojem x).

Owóż, ten szczegół z życia przenajśw iętszśj M atki, tajem ­ nica J ś j boleści doznanśj z powodu zniknięcia przed N ią na trzy dni całe Boskiego Dziścięcia. zaw iera w Sobie wielką pociechę dla dusz pobożnych, a oraz i zbawienną naukę dla grzeszników. Podoba się Panu Bogu, a zawsze w widokach Jego nieprzebrane­ go miłosierdzia, doświadczać niekiedy dusze pobożne, odjęciem im wszelkiśj wewnętrznśj pociechy, wszelkiśj uczuciowśj ochoty do ćwiczeń pobożnych. P rzytśm tracą one w tedy żywszą, a k tó rą podobnież nazwiemy uczuciową, pamięć na obecność Boga, co przedtśm wielką ich napełniało pociechą i słodziło wszelkie na­ potykane na drodze doskonałości chrześcijańskiśj trudności. Sło­ wem, znika niejako przed nimi Jezus, którego dotąd jakby obec­ nością, przez łaski tkliw śj pobożności, cieszyły się. Niechże w te­ dy płaczą i one za Nim, lecz nie tracąc wewnętrznego pokoju, ja k go nie traciła Marya, opłakując zniknięcie przed N ią J ś j Boskiego Syna. Z tego jedynie powodu niech nie sądzą, że ich łaska Boska odstąpiła, że ich Bóg odrzuca; bo to nieszczęście spotyka tych tylko, którzy rozmyślnie i dobrowolnie przekracza­ ją prawo Boskie, to je st ciężki grzech popełniając, ściągają na siebie tę karę. „Pan Jezus ukryw a się niekiedy przed duszą najszczerzśj Go miłującą, powiada święty Alfons, lecz pomimo tego z serca jśj nie wychodzi. A ukrywa się na to jedynie, aby Go taż dusza jeszcze z większą miłością i z większśm upragnie­ niem szukała" 2). W szakże niech dusze tak ą próbą przez Boga

’) Łuk. 2. 51. 2) Ś Alf. jak w yżśj. Żywot Matki Bożej.

doświadczane pam iętają, że aby odszukać ukrywającego się przed nimi Jezusa, trzeba Go szukać nie przez udawanie się wtedy do ludzi po pociechę, nie przez niecierpliwe szamotanie się wśród ucisków, jakich się w takim razie doznaje; lecz przez pokorne poddawanie się i w tóm woli Jego, i przez ciche, spokojne a peł­ ne miłości tęsknienie za Nim, jak Go szukała przenajśw iętsza M atka, k tó ra znalazłszy powiedziała: Żałośni szukalismy Cię *). Bolejąc i cierpiąc ze świętóm poddaniem się woli Bożój, najpe- wniój i najprędzój odnajduje się Jezus, gdy niekiedy, dla więk­ szój zasługi jakiej duszy pobożnój, spodoba się Mu jakby Jój od­ stąpić.

T ak ą tedy pociechę, zaczerpywać powinny z tej tajemnicy boleści przenajświętszój M atki, dusze pobożne, na te ciężkie chwile, w których uciśnięte wewnętrznenri utrapieniam i, są ja k ­ by opuszczone od Boga. A jak ąż naukę brać z tego mogą g rze ­ sznicy? O! nader ważną i zbawienną. Oto powinni zastanaw iać się, że gdy M arya bez najmniejszej zgoła winy, widząc się ro złą­ czoną od Jezusa, przez całe trzy dni i noce pokoju nie zaznała, aż Go odszukała, a przez ten czas ileż gorzkich łez wylała, ile przebolała, — jakżeż grzesznik bolóć powinien nad swojóm nie­ szczęściem, że przez grzech, a więc z własnój winy i złości, Boga utracił; i jakiegoż dokładać starania, aby Go przez pokutę co- prędzej odszukać! Bo ta k i to jest skutek każdego grzechu cięż­ kiego: grzesznik dobrowolnie, rozmyślnie z serca swojego wydala Jezusa, tracąc Jego łaskę. P an Bóg przez usta Proroka, w słu ­ sznym gniewie swoim, w te słowa odzywa się do grzeszników:

Wyście nie lud Mój, i Ja nie będę Bogiem waszym 2), albowiem nie­ prawości wasze, rozdzieliły między wami a Bogiem waszym 3).

A kto Boga przez grzech utracił, na cóżby mu się wtedy przyda­ ło, chociażby wszystkie skarby ziemskie posiadał, i wszystkie uciechy doczesne miał na swoje zawołanie? W szak uajwyraźniój mówi Pismo Boże: wszystko to marność nad marnościami i utrą-

pienie ducha*). A jednak jakże się o to ludzie ubiegają! Je śli

cośkolwiek z doczesnego dobra utracą, jakże skrzętnie, jak na­ m iętnie odszukać to starają się; gdy tymczasem iluż to grzeszni­ ków postradawszy Boga, nie troszczy się wcale o odzyskanie J e ­ go łaski, albo czyni to bardzo opieszale, co jest stanem duszy najopłakańszym. „Straci rolnik wołu, mówi święty Augustyn, i szuka go starannie; straci pasterz owcę, w okolicy całój ją śle­ dzi; straci kto korzystną posadę, ubiega się zapam iętale o inną; straci człowiek cokolwiek kosztownego, nie ma pokoju, dopóki zguby nie odzyska. A przez grzech straciw szy Boga i prawo do

nieba, o! jakże wielu nie troszczy się o to wcale“ x). O! Maryo! z tak ciężką boleścią i zdroje łez wylewając, szukająca znikają­ cego przed Tobą bez żadnój z Twój strony winy Jezusa, daj nam nigdy Go przez grzech z serca naszego nie wydalać. A gdyby­ śmy temu największemu nieszczęściu podpadli broń Boże kiedy, dajże i nam i wszystkim grzesznikom, przez szczere pojednanie się z Bogiem, coprędzój Go odszukać, a nigdy już nie tracić.

R O Z D Z I A Ł X.

Pożycie przenajświętszój Rodziny w Nazarecie.

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 183-189)