A le jakżeż teraz odważyć się na opowiadanie, jakióm było życie tój przenajświętszój Dziewicy przez cały czas Jój pobytu w Świątyni! Je śli jakby nadludzki sposób życia najwyższymi i najszczególniejszymi daram i odznaczających się pustelników, którzy w pierwszych wiekach chrześcijaństw a zaludniali puszcze Egipskie, w zdumienie nas w prawia i wielką czcią ku nim przej muje, jeśli szczegóły z Żywotów takich wielkich świętych zakon nic jak K la ra z Asyżu, Teresa, G ertru d a i im podobnych, z a chwyca nas, buduje, i wielbić w nich każe najwyższe cnoty, a po dziwiać najrzadsze dary niebieskie, — czómże musiało być życie tój Pustelnicy od wszystkich pustelników i pustelnic świętszój i doskonalszój; tój Zakonnicy od wszystkich zakonnic najdosko nalszych i najmilszych Bogu doskonalszój i milszój Stwórcy naj wyższemu, a to w stopniu, ani porównania naw et z innemi niedo- puszczającego.
N ie było w tedy na ziemi całój miejsca, nad któróm by oko Boże z większą rozkoszą spoczywało, ja k nad tem ustroniem, w któróm przebyw ała m łodziutka M arya , przyszła M atka Jego. Owszem, po w patryw aniu się w Siebie Samego, co stanowi od wieczne szczęście Boga, i stanow ić je będzie na wieki, i w niebie całóm nie było istoty, którójby widok ta k Go uszczęśliwiał i cie szył ja k widok przenajświętszój Panny, przy Św iątyni Jero zo limskiej przebywającój. J a k każdy arty sta, w m iarę ja k wykoń cza swoje arcydzieło, coraz pilniej w nie się w patruje, coraz wię- cój je podziwia, i coraz dokładniej je wykończa, upiększa, udo skonala, — ta k Stw órca najwyższy to arcydzieło rą k Swoich Boskich, tę duszę ze świętych najśw iętszą, podczas tego Jój po bytu w ciszy i samotni przy Św iątyni żyjącój, coraz to więcój mi łością Swoją i ogarniał i nawzajem ku Sobie zapalał, coraz to wyższemi i liczniejszemi łaskam i obdarzał, coraz cudowniejszemu daram i zbogacał: słowem, coraz to bardziój uzdalniał do tego, do czego J ą przeznaczał, to jest, do stania się Jeg o m atką.
Co się tyczy pobytu przenajśw iętszój Panny w Św iątyni J e rozolimskiej, jakkolw iek niew iele posiadamy o tóm dokładniej szych szczegółów, powtórzymy tu jednak co o tóm niektórzy Święci napisali.
Przebyw ając tedy w tóm świętóm ustroniu, pisze św ięty Alfons 1), M arya coraz większego nabyła wzrostu w doskona
łości, coraz wyższą, jaśn iała świątobliwością; podobna do poran- nój zorzy coraz bardziój światłość swoją roztaczającój, do którój i Pismo Boże J ą porównywa mówiąc, że była Jako Zorza powsta
jąca *). K tóż potrafi wyobrazić sobie, ja k się w Niój z dnia na
dzień rozw ijały i coraz cudniejszym blaskiem jaśniały wszystkie cnoty najwznioślejsze: miłość Boga i bliźniego, skromność dzie wicza, pokora, cichość, zamiłowanie milczenia i samotności, um ar tw ienie ciała, słodycz i niewymowna łagodność w obcowaniu z drugimi, skupienie i najwyższa pobożność. J a k oliwne drzewo przeniesione ze skalistego gruntu na żyzną ziemię, powiada świę ty Ja n Damasceński 2), któ re wtedy najobfitszy i najw ytw orniej szy owoc wydaje, tak przenajśw iętsza ta Dziecina, niby niebieska różczka w domu Bożym zasadzona, ożywczą rosą darów Ducha Świętego ciągle odświeżana, rosła na tóm polu, pokrywając się najgęstszóm ja k i wyobrazić sobie można kwieciem cnót najdo skonalszych. ЛѴ .Tój powierzchowności, pisze dalój tenże św ię ty, uderzała skromność anielska, w każdóm Jój słowie i zacho waniu się pokora najgłębsza, obok słodyczy i uprzejmości wszy stkich ujmującój. M iła nad wszelki wyraz w obcowaniu z towa rzyszkami, przystępna dla każdój, odznaczała się jednak między niemi powagą wzbudzającą uszanowanie najgłębsze. A czóm- kolwiek była zajętą, gdziekolwiek się znajdowała, znać było, iż dusza Jój cała zatopiona była w Bogu, i że sercem i myślą nie na ziemi, lecz w niebie przebyw ała. Słowem, taki postęp czyniła w doskonałości, tak coraz to wyższego stopnia świątobliwości nabywała, że w krótce sta ła się onym przybytkiem najświętszym godnym Boga, do którego On wcielając się miał zstąpić z nieba.
Św ięty Anzelm 3) w ten sposób pisze o przenajświętszój Pannie podczas Jój pobytu w Św iątyni. B yła najuleglejszą i naj- posłuszniejszą z pomiędzy licznych dziewic wraz z N ią wtedy tam przebywających; bardzo rzadko kiedy w daw ała się w rozmo wę, a jeśli się to zdarzyło, rozm awiała tylko o Bogu, albo o tóm co się doskonałój służby Jego tyczy, i z takióm namaszczeniem, i w sposób tak pociągający drugich, że w tedy zbierały się około Niój towarzyszki, słuchając Jój jakby m istrzyni, a odchodziły pełne zbudowania i najzbawienniejszych wrażeń. Pokój nieza chwiany i niebieska swoboda malowały się zawsze na Jój aniel skich licach, a w całóm Jój ułożeniu skromność dziewicza i po waga, nic nieujmująca właściwym powabom młodziutkiego wieku. N ik t nie słyszał aby się śmiała, a gdy lekki uśmiech rozprom ie niał niekiedy Jój oblicze, nie ustępował jedn ak z niego wyraz słodkiój smętności duszy, z tój ziemi tęskniącój ciągle za niebem.
’) P ieśń 6. 9. a) De fide ortho. 1. 4. c. 15. !) Forma et mores В. M.
N ik t Jój nie widział zaniepokojoną, lub czómkolwiek wzruszoną. N a modlitwie była najw ytrw alszą, K siąg świętych z rą k nie wy puszczała, ściśle przez wszystkie dni roku pościła, a w niesieniu pomocy towarzyszkom, gdy k tó ra zachorowała, w usługiwaniu im w tedy we dnie i w nocy, w pocieszaniu każdój, gdy k tó rą widzia ła strapioną, żadna Jój nie wyrównywała.
Św ięty Hieronim i św ięty Bonaw entura więcój jeszcze szczegółów przydają. Oto, jakim był zwykły tryb życia M aryi podczas Jej pobytu w Św iątyni. Od świtu do godziny dziewią- tój trw ała na modlitwie. Od dziewiątój do trzeciój po południu zajmowała się ręczną i'obotą. Poczóm w racała znowu do modli twy i tój już nie przeryw ała aż do zachodu słońca, w którój to porze, wyznaczony na to przez Boga Anioł, przynosił Jój skrom ny posiłek, także przez Aniołów przyrządzony. Cały wieczór, i do późnój nocy, czytała K sięgi święte, lub zatap iała się w bo- gomyślności. Pierw sza zawsze przybyw ała na wspólne modlitwy, czy to dzienne czy nocne; a gdy śpiewała Psalm y, z takióm to n a maszczeniem czyniła, że głos Jój wszystkich do nabożeństwa po budzał, skruchę w sercu słuchających rozżyw iał, i tych, którzy najbardziój podlegali roztargnieniom i oschłościom w modlitwach, od tych pokus uwalniał, myśli ich do Boga podnosząc i w skupie niu ducha utrzymując.
Św ięty zaś German, Biskup Carogrodzki, x) i kilku innych pisarzy Kościelnych z pierwszych wieków, utrzymują, iż było to powszechnie przechowanóm podaniem, że przenajśw iętsza P an n a przez cały czas Swego pobytu w Św iątyni, żywiła się cudownym pokarmem przez Aniołów przyrządzanym, lub też przynoszonym z nieba, a który to rodzaj posiłku nazywa wyżój wymieniony święty Ambrozią niebieską. Św ięty Grzegorz, Arcybiskup Niko- medyjski 2) pisze, że sam wielki K apłan Zacharyasz, słyszał nie raz rozmawiającego z N ią A rchanioła G abryela, i podającego Jój w pięknym koszyczku ów niebieski pokarm. W edług tegoż świętego, a co i w objawieniach Maryi d’Agredo czytamy, Anio - łowię przeznaczeni wtedy na Jój usługi, byli w liczbie dziesięciu tysięcy. O taczali J ą , ciągle gotowi na Jó j rozkazy i usługi, a przenajśw iętsza Dziewica, pisze święty Heronim 3), obcowała z nimi codziennie, rozmawiała jakby z braćmi, przestaw ała jakby z najbliższóm rodzeństwem; oni zaś dla Niój z najgłębszą czcią byli.
Św ięty B onaw entura pisze, że w objawieniu jak ie m iała święta E lżb ieta ksieni, sama M atka Boża w tych słowach mówiła do niój o Swoim pobycie w Św iątyni: „Gdy rodzice pozostawili
’) Orat. de Oblat. Mariae. J) In sermo de Oblati Mariae. 8) Ilist. de ortu Mariae.
M nie w Świątyni, postanowiłam w sercu mojóm Boga mióć za Ojca, i często a pobożnie przemyśliwałam, przez co bym mogła się Mu przypodobać, by raczył udzielić mi Swojój łaski. P o sta rałam się, by mnie dokładnie wyuczono świętych praw Jego, a ze wszystkich przykazań Boskich, trz y głównie przechowywałam w sercu swojóm, a mianowicie: Będziesz miłował Pana Boga twe
go ze wszystkiego serca twego, ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej myśli twojej *), po tćm to drugie: będziesz miłował bli źniego twego ja k siebie samego 2) i nakoniec to trzecie: nieprzy jaciela twego w nienawiści mieć nie będziesz 3). Wzięłam, mówię, te
przykazania do serca, i niezwłocznie nabyłam wszystkie cnoty z ich zachowania wypływające. Jakoż nie może dusza posiadać żadnój cnoty, jeśli z całój siły swojój nie miłuje Boga. Albowiem z tój to miłości wypływa pełność łask, bez których dusza ani ża dnój cnoty nabyć, ani w niój w ytrw ać nie może, owszem, uroni i już posiadane, k tó re przez nią przelecą jak woda przez naczy nie dna niemające, jeśli nie będzie m iała w nienawiści nieprzyja ciół swoich, a którym i są grzechy i wszelkie wady. K to więc pragnie nabyć i przechowywać w sobie łaskę, powinien ustalić w sercu swojóm tę miłość i tę nienawiść.
„Często wstawałam wśród nocy, mówiła dąlój przenajśw ię tsza Panna, i udawałam się przed sam O łtarz Świątyni, i tam z najżywszą gorącością ducha, z najsilniejszóm przyłożeniem woli, i z całą pobożnością, na ja k ą tylko zdobyć się mogłam, p ro siłam Boga, abym te przykazania Jego i wszystkie inne prawa religii świętój wiernie dopełniała. Prócz tego, trw ając tym spo sobem na modlitwie przed O łtarzem , siedm próśb następujących zanosiłam do Pana:
„Naprzód, błagałam G-o o łaskę dopełniania praw a miłości, to jest, żebym miłowała Boga z całego serca i z całój siły mojój.
„Pow tóre, abym otrzym ała łaskę miłowania bliźniego we dług woli i upodobania Pańskiego, i żeby mi dał miłować wszy stko, co Sam On miłuje i najwięcój ceni.
„Po trzecie, prosiłam Boga, abym w nienawiści m iała wszystko, co Bóg nienawidzi i tego się w ystrzegała.
„Po czwarte, prosiłam o pokorę, cierpliwość, dobrotliwość i wszystkie C D o ty , którem i mogłabym stać się Mu miłą.
„Po piąte, prosiłam, aby mi objawił czas, w którym narodzi się błogosławiona Dziewica, mająca stać się M atką Syna Bożego, i aby dochował wzrok mój do tój pory, żebym na N ią patrzała; język, abym J ą nim chwaliła; ręce, abym Jój niómi służyła; nogi, abym mogła za nią chodzić; kolana, abym padając na nie, mogła cześć oddawrać Synowi Bożemu w Jój łonie zamkniętemu.
„Po szóste, prosiłam o łaskę posłuszeństwa rozkazom i po leceniom najwyższego K apłana Św iątyni.
,.I nakoniec po siódme, prosiłam, aby P an Bóg w służbie Swojój zachował i utw ierdzał Synagogę i cały Swój naród."
W ysłuchawszy tego wszystkiego sługa Chrystusowa, k tó ra to objawienie miała, rzekła: „Lecz o! najłaskaw sza P ani moja, czyż już w tedy nie byłaś Ty pełna cnót i łaski?'1 A na to odpo wiedziała przenajśw iętsza Panna: „Bądź pewną, żem się m iała za najnędzniejszą grzesznicę i niegodną łask Boskich.“ I przy dała: „Czy sądzisz córko moja, że wszelkich łask jakie posiada- dałam dostąpiłam bez trudu i pracy? Tak nie je s t wcale. Owszem, mówię ci, żem nie otrzym ała żadnego daru od Boga, żadnój ła ski, żadnego przywileju, bez ciężkiego trudu, bez ciągłój modli twy, bez gorącego pragnienia, bez żywój pobożności, bez wielu łez i um artwień, a zawsze i w każdój okoliczności tak się zacho wując ja k tylko mogłam zachować się, żeby się Bogu przypodo bać. Nie ściąga się to jednak do łaski uświęcającój, którą otrzy małam jeszcze w łonie m atki mojój, od pierwszój chwili Mojego istn ie n ia /1 I nakoniec tak ą dała tój swojój ukochanój słudze nau kę: „Masz wiedzióć jak o rzecz niezawodną, że żadna łaska nie zstępuje na duszę inaczój ja k przez modlitwę i um artwienie ciała. Lecz skoro oddajemy Bogu wszystko, na co tylko zdobyć się mo żemy, chociażby to nic wielkiego nie było, Sam On wnet w duszę naszą wstępuje, przynosząc z Sobą Swoje dary nieocenione; w te dy dusza jakby omdlewa sama w sobie, tra c i pamięć, nie wie czy co miłego Bogu spełniła lub w yrzekła, a tóm hardziój poczytuje się za nikczemną i pogardy godną" x).
Takie są tedy, powiada św ięty Bonaw entura, pobytu M atki Bożój w Świątyni szczegóły, które podają nam objawienia w iel kiój sługi Bożój świętój Elżbiety, ksieni klasztoru w Schaenau w Niemczech, w X I I wieku żyjącój. W objawieniach zaś świę tój B rygidy czytamy, że przenajśw iętsza Panna pomiędzy innemi powiedziała jój, iż wtedy uczyniła ślub nietylko czystości, lecz i ubóstwa. Oto są Jó j słowa: Poślubiłam dochować dziewictwo, i podobnież uczyniłam ślub nieposiadania żadnój rzeczy na ziemi,
a Bogu wszystką wolę Moją oddałam 3).
Św ięty Heronim opisując pobyt M atki Bożój w Św iątyni, w którym mniój więcój to wszystko pow tarza cośmy wyżój po wiedzieli, ta k kończy: „Codziennie n abierała wzrostu w dosko nałości, a w rozmowach ze swojemi towarzyszkam i zawsze na ustach m iała Boga. W najwyższój bogomyślności była ciągle z a topioną, a św ięte praw a Boskie pilnie rozw ażała i do serca brała.
Posiadała jakby zwierzchnictwo nad dziewicami z nią razem przy Św iątyni przebywającemi, i wpływała na nie najzbawienniśj, z wielką miłością i pokorą przestrzegając w nich najlżejszych uchybień. Bezustannie oddawała Bogu chwałę, a pragnąc by i pozdraw ianie się wzajemne przy spotkaniu z drugimi, nie prze ryw ało chwały Bożśj, gdy J ą kto w itał odpowiadała: Deo g ra tia s, „Bogu niech będą dzięki.11 Od Niśj też wyszedł zwyczaj pozdraw iania się w ten sposób, zachowywany przez pierwotnych chrześcijan, i też słowa Deo gratias, dętąd w P aciśrzach kanoni cznych bardzo często się pow tarzają. Żywiąc się pokarmem przy noszonym J ś j przez Anioła, posiłek, k tó ry dla Niśj był w yzna czony razem z innemi dziewicami, rozdaw ała ubogim. Codziennie widywano Aniołów z N ią rozmawiających, i posłusznych na k a ż de J ś j skinienie." To są szczegóły podane przez świętego H e- ronima ł).
R O Z D Z I A Ł X I.