• Nie Znaleziono Wyników

Ofiarowanie przenajświętszśj jPanny

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 50-58)

Cóż to więc za niewymowną było dla świętego Joachim a i świętej Anny pociechą, patrzeć na tę cudowną dziecinę w oczach ich rosnącą, a każdą spraw ą Swoją potocznego, domo­ wego, rodzinnego życia budującą ich i jak b y ciągle w praw iającą w zachwycenie! N ie masz wątpliwości, że jedną z największych i najgodziwszych pociech ziemskich je s t ta, jakiój doznają r o ­ dzice, gdy z dziatek swoich, w m iarę ja k one dorastają, coraz więcój są zadowoleni pod względem ich usposobienia i postępo­ wania. Z tąd o ile praw dziw ie godnymi są pożałowania rodzice złych dzieci, o tyle za rzeczywiście szczęśliwych poczytywać można tych. dla których są one źródłem pociechy. Tę bowiem za wszelkie inne pociechy oni by nie oddali, takow a wszelkich innych brak może im zastąpić, a bez niój, chociażby w inne opływali, życie ich byłoby jakb y zatrutóm .

A jednak św ięty Joachim i św ięta Anna, nie zaw ahali się a n i na chwilę w złożeniu P anu Bogu w ofierze tego swego naj­ większego, najprawdziwszego, niczóm innóm nie dającego się zastąpić szczęścia: nie zaw ahali się, że tak powiem, odstąpić je Bogu, od którego je mieli, a którem u poślubowali oddać dziecię, jakie się im narodzi, na wyłączną Jego służbę. Piszą wszakże pierwszych wieków historycy kościelni, że ich w tóm uprzedziła Sama przenajśw iętsza P anna J). Zaledw ie skończyła rok tr z e ­ ci 2), dnia pewnego przystąpiw szy do ukochanych rodziców, pokornie przypom niała im ślub jak i jeszcze przed Jój przyjściem na św iat uczynili, i, prosiła, aby stosownie do takowego, dozwolili Jó j udać się do Św iątyni Jerozolim skiój, i tam zamieszkać w gronie młodych dziewic poświęconych wyłącznie na służbę Bożą. Były to jakby ówczesne zakonnice; w tóm jednak różniące się od zakonnic jak ie późniój powstały w chrześciaństwie, że zakonnice teraźniejsze czynią śluby dozgonnój czystości i bez- żeństwa; gdy tymczasem tam te zachowywały także najdosko­ nalszą czystość, lecz gdy do właściwego wieku dochodziły, związek m ałżeński zaw ierały. Z a czasów bowiem Starego Zakonu, z powodu, ja k to już nadmieniliśmy, że oczekiwano przyjścia Messyasza, dozgonnej czystości, dozgonnego bezżeństw a n ik t nie ślubował, gdyż każdy mógł, i poniekąd powinien był, pragnąć dostąpić tego, aby z jego pokolenia przyszedł na św iat

Lecz chociaż młode dziewice pomieszczone przy Św iątyni Jerozolim skiej, doszedłszy do la t dojrzałych, wstępowały w stan małżeński, pomimo tego, zanim to miało miejsce, wiodły życie t a ­ kie mniśj więcej ja k dzisiejsze zakonnice. Żyły w ścisłśm odoso­ bnieniu, w części gmachu Św iątyni dla nich przeznaczonym. Tam pod przewodnictwem świątobliwych niew iast, oddawały się ró ż ­ nym ćwiczeniom pobożnym, a w chwilach wolnych od tego, zajęte były pracą ręczną, przyrządzając bieliznę kościelną, różne ozdo­ by ołtarzy i szaty kapłańskie. G-dy zaś nadchodził czas, w k tó ­ rym m iały' zawierać śluby m ałżeńskie, W ielki K apłan, pod k tó­ rego głównym nadzorem zostawały, zniósłszy się z rodzicami, wynajdował dla nich odpowiedniego małżonka, i z tym związek zaw ierały. J a k więc za czasów chrześcijańskich dusze powołane przez Boga do wyższśj pobożności, do wyższśj doskonałości, do wyłącznego poświęcenia się Bogu, wstępują do zakonu, ta k podówczas tego rodzaju wybrane dusze z pomiędzy młodziutkich panienek, wstępowały do grona dziewic przy św iątyni m ieszka­ jących. I do takich to oddać swoją córeczkę jedyną i najdroższą, św ięty Joachim i św ięta Anna zobowiązali się ślubem г), skoro im A nioł zwiastował, że srom ota niepłodności ciążąca na ich s ta ­ dle małżeńskiem zdjętą zostanie, i że mieć będą potomstwo. I to właśnie im przypominając, bardzo jeszcze m łodziutka M arya, bo la t tylko trzy mająca, prosiła pokornie a usilnie, aby J ą przy Św iątyni umieścili.

Ju ż powiedzieliśmy, że rodzice przenajświętszej P an ny nie zaw ahali się ani na chwilę w zadośćuczynieniu J ś j żądaniu, a i w dopełnieniu przeto ślubu, którym się związali. A toli ile rozstanie się z ukochaną córką kosztować ich musiało, to serce każdych rodziców, a zwłaszcza każdśj m atki, łatw o zrozumiś. Przyw iązanie rodziców do dzieci i nawzajem dziecka do rodzi­ ców, tśm je s t silniejszśm, im poczciwszymi, zacniejszymi i cnotli­ wszymi są i rodzice i dzieci. Owóż, św ięty Joachim i święta A nna byli nietylko najświętszym i ze wszystkich ludzi podówczas żyjących na świecie, ale z powodu wysokiego swego przeznacze­ nia na rodziców M atki P ana Jezusa, po Niśj i po świętym J ó z e ­ fie Piastunie Syna Bożego, byli duszami ta k hojnie łaskam i obda- rzonemi ja k żadne inne dusze, najśw iętsze nawet. Byli więc ro­ dzicami najdoskonalszymi jacy kiedy byli, a ztąd ja k najsilniśj dziecię swoje miłowali. Że zaś z drugiśj strony za dziecię mieli dziecię ze wszystkich dzieci ludzkich najdoskonalsze, najświętsze, najmilsze, najgodniejsze miłości, boć tak ą była m łodziutka ich córeczka przenajśw iętsza Panna, przeto ich przyw iązanie do

Niej było najsilniejszśm, najwyższśm przywiązaniem rodziców do dziecka, jak ie tylko było kiedy i jakie tylko wyobrazić sobie można. Nakoniec. z tychże samych powodów, że św ięty Joachim i św ięta A nna byli ta k doskonałymi rodzicami, a ich przenaj­ świętsza córeczka najgodniejszśm miłości rodzicielskiśj dziecię - ciem. więc i nawzajem J ś j synowskie przyw iązanie do nich, było najsilniejszśm tego rodzaju uczuciem, jak ie kiedy napełniało lub napełnić może serce najlepszego i najprzywiązańszego do ro d z i­ ców dziecka. I z takich to tedy uczuć, z takich wzajemnych przy- wiązań rodziców do dziecięcia i dziecięcia do rodziców, te trzy tak święte, owszem najśw iętsze jak ie kiedy były dusze, zrobiły Bogu ofiarę, gdy wszystko troje postanowili, aby m łodziutka M arya zam ieszkała przy Św iątyni, oddając się na wyłączną służ­ bę Panu.

A tym czasem jakże często się zdarza, że gdy jak ą w ybra­ ną duszę powołuje P an Bóg do wyłącznśj służby Swojśj — co po łasce powołania do w iary świętśj. je st największą, najpożądańszą łask ą — wtedy albo ona sama, dla przyw iązania jak ie ma do ro ­ dziców lub krewnych, zagłusza w sobie głos powołującego ją na drogi wyższśj doskonałości Boga, albo rodzice, bez żadnych słusznych do tego powodów, a najczęściśj z pobudek próżności św iatow śj, staw iają dziecku swemu przeszkody w dopełnieniu tego, od czego dla wielu zbawienie zawisło. W prawdzie od czasu do czasu uczy P a n Bóg ludzi, jak niebezpiecznśm je s t nie iść w razach takich za głosem Jego, albo staw ić temu przeszkody. Zwykle bowiem te osoby, k tó re powołane do stanu duchownego lub zakonnego, przeniew ierzając się swemu powołaniu inny zawód obrały, gorzko tego żałują, i naw et doczesnemi uderzającemi n ie­ powodzeniami dotknięte bywają. A pomimo tego ileż to dusz chybia swego powołania, ulegając rozmaitym pokusom odwodzą­ cym od takowego, i ja k wielu naw et poczytujących się za praw o­ wiernych katolików , ośmiela się odwodzić od stanu wyłącznśj służby Bogu, dusze najniew ątpliw iśj niewymowną dobrocią Jego do tego przeznaczone i powołane. O! niechże święty Joachim i św ięta Anna, odbiśrając teraz w niebie wieczną nagrodę za ofiarę, ja k ą kiedyś z najdroższego dziecięcia swojego zrobili Bo­ gu, raczą rodzicom, którzy dostępują tego szczęścia, że k tó re z ich dzieci powołuje P an Bóg do wyłącznśj Sobie służby, w yje­ dnać łaskę chętnego zaofiarowania go temu Panu, którego woli ja k dzieci tak i rodzice pokornie uległymi być powinni. A p rzenaj­ świętsza Panna, k tó ra tak m łodziutka zaofiarowała się Bogu, i dla Niego w yrzekła się szczęścia przebywania z tak drogiemi rodzicami, jakiem i dla Niśj byli J ś j rodzice, niech w jak najwię- kszśj liczbie dusz wybranych raczy obudzać powołanie do stanu wyższśj doskonałości, do wyłącznego oddania się Bogu. Niech je opieką swoją wspierając, w takowym stanie i umieści i w nim

uświęca, na chwałę Swego Syna najdroższego, a pożytek Kościo­ ła całego, dziś bardziój niżeli kiedy, wielkiój liczby dusz umieją­ cych wypraszać u Boga zmiłowanie nad światem, potrzebującego.

Św ięty Joachim i św ięta Anna postanowiwszy rozstać się z najdroższą córeczką, aby według J ś j żądania i w skutek ślubu, ja k i uczynili, umieścić J ą w liczbie młodych dziewic poświęco­ nych Bogu przy Św iątyni, wybrali na to dzień największój u ro ­ czystości, zwanój Encenia x). Izraelici obchodzili w niój doroczną pam iątkę poświęcenia O łtarza w Kościele Jerozolim skim , przy­ padającą według teraźniejszego kalendarza dwudziestego pierw ­ szego Listopada. N a parę dni tedy przed tą uroczystością, k tó ra trw ała cały tydzień, rodzice M aryi wybrali się w drogę z N aza­ re tu do Jerozolim y. A że byli i znakomitego rodu, bardzo za­ możni, i w wielkióm u wszystkich poważaniu, skoro więc roze­ szła się wieść, że córeczkę swoją odprowadzają do Św iątyni, nie- tylko ich krewni, lecz i wielu mieszkańców N azaretu tow arzy­ szyło im w tój podróży 2). Zaś Izydor z Tesaloniki Biskup w iel­ kiój świątobliwości i wielkiój powagi historyk, pisze, że gdy już zbliżali się do Jerozolim y, znaczna liczba najznakomitszych oby­ w ateli tego m iasta, pobudzona szczególnśm natchnieniem Bo- skióm wyszła na ich spotkanie. Ale prócz tego, powiada św ięty G rzegorz Nikomedyjski, mnóstwo Aniołów towarzyszyło p rze­ najśw iętszój Dzieweczce idącój poświęcić się Bogu, a pomiędzy nimi ci właśnie, którzy przeznaczeni byli na Jój usługi, gdy z a ­ mieszka w Św iątyni, i którym straż nad N ią głównie zwierzoną była. Może nie wszyscy, stanow iący orszak tój pobożnój piel­ grzymki, słyszeli ich śpiewy, lecz wnosić można, iż te Duchy nie­ bieskie rozwodziły wtedy nad idącą do Św iątyni Jerozolimskiój 'm alutką M aryą pienia swoje, pow tarzając te słowa Pieśni nad pieśniami: O! ja k pięknemi są stąpania Twoje... córo Książęca 3). A i Sam Stwórca najwyższy, powiada św ięty Alfons, z całym dworem niebieskim, dzień ten uroczyście obchodził, patrząc na Oblubienicę Swoją wiedzioną do Św iątyni, gdzie Mu zaofiarować się miała, i jakby zaręczyć, aż J ą Duch Św ięty p o ślu b i4). To też św ięty Ferm an P a try a rch a Jerozolim ski tak się do Niój z tego powodu pobożnie odzywa: „Idź przeto o! K rólow a nieba i ziemi, idź o! przyszła M atko Boga, idź wesoło do domu Pańskiego, by tam oczekiwać na przyjście Ducha Świętego, za którego spraw ą, w przeczystćm łonie Śwojóm poczniesz Syna Bożego11 5). ,

Skoro błogosławione to grono przybyło do progów Ś w iąty­ ni, prześliczna dziecina przystąpiła do rodziców, uklękła i

ucało-') Ś. Gregor. Nicom. D e Deigenitr. praesent. 2) Ś. Joan. Dam ase. D e praesent. В. V. M. 8) P ieśń 7. 1. 4) Nauka na św ięto Ofiarowania Matki Boski/ij. 5) Marial p. 4. Ser. 1.

wawszy ich ręce prosiła o błogosławieństwo x). O! z jakiómże serdecznóm a świętóm wzruszeniem, św ięty Joachim i św ięta A nna uściskawszy ze łzami najdroższą jedynaczkę, zadość uczy­ nili Jój pokornój prośbie, ponawiając z całego serca ofiarę, ja k ą z Niój uczynili Bogu. A Ona lubo tak jeszcze młodziutka, p ra ­ wie cudowną siłą do tego obdarzona, wchodząc do Św iątyni, do którój prowadziło piętnaście wysokich schodów, Sama je, ja k b y słuszna osoba, z największą łatw ością przebyła 2), co o niemałe zdumienie przypraw iło obecnych, którzy na to rozstanie się przenajśw iętszego Dziecięcia z ukochanómi rodzicami, z wielkióm rozrzewnieniem i głębokióm uszanowaniem patrzali. Z a m alutką M aryą w stąpili do Św iątyni i rodzice, a na przyjęcie Jój wyszedł W ielki K apłan, którym był Zacharyasz, ich blizki krewny, ojciec świętego J a n a Chrzciciela, a małżonek świętój Elżbiety, T ow a­ rzyszyło mu i wielu innych kapłanów i sług O łtarza, a oraz licz­ ne grono dziewic już zamieszkałych przy Św iątyni, każda mając w ręku zapaloną świócę 3). Chociaż bowiem n ik t nie w iedział dokładnie kim jest i do jakiego szczytu godności, bo m acierzyń­ stw a Bożego, przeznaczoną je st przybywająca do nich D zie­ weczka, wszyscy jednak pobudzeni do tego szczególnóm natchnie­ niem Ducha Świętego, chwilę tę jak najuroczyśeiój uświęcić p ra ­ gnęli, przeczuwając niejako, że coś nadzwyczajnęgo wtedy się odbywało.

Pisze J a n Dam asceński 4), że św ięta Anna przystąpiw szy do W ielkiego K apłana Zacharyasza, przedstaw iła mu młodziutką M aryę, i w te słowa do niego przemówiła: „Oto przychodzę do domu Pana mojego, aby składając Mu w ofierze jedynaczkę, oddać

śluby moje, które w yraziły wargi moje, i mówiły usta moje, w ucisku moim 5). I w tym celu zwołałam krewnych i zaprosiłam znajo­

mych, mówiąc: W inszujcie mi wszyscy, gdyż oto w dniu dzisiej­ szym najszczęśliwszą jestem z matek, oddając córkę moją nie ja ­ kiemu królowi św iata tego, gdyż żaden nie je s t tego godnym, lecz zaofiarowując J ą Bogu, Królow i niebieskiemu. Przyjm więc z rąk moich, Proroku Boży, tę córkę od Boga mi daną, jako różczkę świętą, k tó rą zasadzam w przybytku Pańskim, a w k tó ­ rym niech przebywa, aż gdy Najwyższemu, k tóry J ą tu powołał, spodoba się dopełnić widoki jak ie ma nad N ią.“

Chociaż można przypuszczać, że Zacharyasz był już i w te ­ dy obdarzony Duchem prorockim, którym natchniony późniój, przem aw iał przy narodzeniu syna swego świętego J a n a Chrzcicie­ la, niewiadomo jednak, czy miał sobie objawionóm, czóm będzie ta młoda dzieweczka, k tó rą wtedy do grona dziewic poświęco­

*) Ś. A li. ut supra. 2) Ś. German jak wyżćj. 8) Tamże. *) Kazanie o ofia- jow nniu М. B. s) Psalm 65. 19.

nych na wyłączną służbę Bogu przyjmował. Lecz jako blizki krew ny J ś j rodziców, znał J ą już dobrze, i jak wszyscy k tórzy mieli szczęście widywać M aryą, gdy w domu przebywała, podzi­ wiał i uwielbiał w Niśj dary niebieskie, którem i zbogacona od kolśbki, jaśn iała ta nadziemska dziecina. Skoro więc umieścił J ą przy Św iątyni, zaraz co do Niśj uczynił wielkiśj wagi w yjątek. W szystkie te dziewice, ze swojemi ochmistrzyniami, zajmowały pokoiki znajdujące się z boku Św iątyni, i wchodziły do niśj ty l­ ko albo na wspólne różne nabożeństwa, albo gdy, oczyszczać lub przyozdabiać miały O łtarze i inne części tego Świętego przy ­ bytku. W, nim zaś było miejsce zwane Sancta Sanctorum ‘), Świę­

tość nad Swiętościami. w którśm niegdyś złożone były A rka przy­

m ierza z M anną niebieską, na puszczy dla Izraelitów z nieba cu­ downie zesłaną i Różczka Aaronowa, wyobrażająca najw yższą władzę W ielkiego K apłana, z Tablicami dziesięciu przykazań Boskich, odebranemi przez M ojżesza od Boga na górze Sinai. Miejsce więc to, jako przechowujące niegdyś w sobie najśw iętsze pam iątki i najważniejsze jak b y Ееіікгѵіе Starego Zakonu, było w najszczególniejszśm poszanowaniu. Oddzielała go od reszty Św iątyni gruba zasłona, k tó ra to, gdy P an Jezu s skonał na krzy­ żu. rozpękła się cudownie od góry do dołu. Tam nikomu zgoła niewolno było wchodzić, prócz W ielkiego K apłana, i to raz na rok; a w tedy przybranym być musiał w najokazalsze szaty k a ­ płańskie. Słowem, było to miejsce w tak iśj niejako czci zacho­ wane, jak u nas teraz w kościołach je s t tak zwane Tabernakulum, to jest, ta jakby szafa, w którśj na wielkim O łtarzu bywa prze­ chowywany przenajśw iętszy Sakram ent. Tylko, że u nas to miej­ sce nie je s t obszernśm, bo takiśm tylko, żeby w niśm umieścić można było puszkę z przenajświętszym Sakram entem ; a w Św ią­ tyni Jerozolim skiej,ta jśj część, o k tó rśj mówimy, to ta k zwane

Sancta Sanctorum, Św ięte nad Świętemi, było rozległości małego

pokoju.

Otóż, według mniemania niektórych dawnych pisarzy ko­ ścielnych 2), W ielki K apłan, a i nie bez wyraźnego natchnienia Boskiego, to miejsce tak święte, i do którego wszystkim bez wy­ jątk u i zawsze przystęp był wzbroniony, przeznaczył na m ieszka­ nie przenajśw iętszśj Pannie, a przynajmniśj dozwolił, aby w niśm kiedy się J ś j spodoba, i chociażby najdłużśj, przebyw ała. T ak zaś powszechną czcią była Ona od pierwszśj chwili Swego w ej­ ścia do grona dziewic poświęconych Bogu otoczoną, ta k wszyscy uznawali w N iśj coś wyjątkowego, chociaż dobrze sobie spraw y z powodów do tego zdać nie umieli, że tak uderzający w yjątek jaki

') Exod. 29. 37. *) Ś. German Bisk. Carogr. K artagen. Oj. Christofor. de Castro S. J.

spotykał przenajśw iętszą tę Dziew eczkę w umieszczeniu Jój w najświętszóm miejscu samój Św iątyni, nikogo nie dziwił; n ik t przeciw temu ani słowa zarzutu nie śmiał uczynić.

Ale jakże to J ą samą ucieszyć musiałol Do Jój duszy prze­ najświętszój jak żadne pokusy, ta k i podniety pychy, próżności, najmniejszego przystępu nie miały. N ie potrzebowała więc w al­ czyć z myślami jakowój zarozumiałości, na co każda inna osoba wystawioną by była, widząc się ta k zaszczytnie wyróżnioną o

innych. A tylko uszczęśliwioną była z tego, że w miejscu ta k świętóm, najswobodniój oddawać się będzie mogła bogomyślności. i jeszcze większój, aniżeli gdziekolwiek indziój, zażywać samo­ tności i ciszy.

O! jak ąż tedy wdzięcznością dla Boga, jakióm uczuciem mi­ łości ku Niemu, rozgorzóć musiało serce M aryi, gdy ujrzała się w tóm miejscu. Z duszami powołanómi do wyłącznego poświęce­ nia się Bogu, gdy one dostępują celu swoich najżywszych a św ię­ tych pragnień usunięcia się od św iata i zamieszkania w domu Bożym, w domu modlitwy i pokuty, dzieje się coś podobnego ja k z roślinami, k tó re z nieodpowiedniego dla nich gruntu na w łaści­ wy przesadzone, w tedy dopiero bujnie się krzew ią i najpiękniój rozkw itają. Dusze wybrańsze, które św iat niegodnym je s t posia­ dać, gdy się od niego uchylają i we właściwy ich powołaniu z a ­ wód wstępują, wtedy dopiero jakby ptak, którem u skrzydła roz­ wiązano, swobodnie unoszą się w górę, z niebieskim Oblubieńcem swoim coraz ściślój się łączą, i w cnotach wszelkich uderzające­ go wzrostu nabierają.

W praw dzie przenajśw iętsza Panna stanow iła i pod tym względem w yjątek: dusza tój nadziemskiój Dzieweczki, gdy Ona i w domu rodziców przebywała, gdy niejako żyła wśród św iata, cała zatopiona była w Bogu, i nic J ą od eiągłój a najwyższój bogomyślności odrywać nie mogło. A toli wnosić można, że gdy u jrzała nietylko w gronie dziewic wyłącznie poświęconych Bogu, lecz i w tój części, w tóm miejscu Św iątyni, któ re było podów­ czas miejscem najświętszóm na ziemi całój, doznać musiała tego uczucia, jakiego doznaje każdy, gdy się pod wszelkim względem w najwłaściwszóm dla niego miejscu znajduje. Owóż to miejsce bezw ątpienia było dla Niój najodpowiedniejszóm, należało się Jój niejako z wszelkiego praw a. B yła Ona najśw iętszą z istot, jak ie kiedy z rą k Stwórcy wyszły, więc przebyw ając na ziemi, gdzież przebywać powinna była, gdzie przemieszkiwać, jeśli nie w miejscu, któ re podówczas na całój ziemi było najświętszóm.

Skoro do niego weszła, upadła na kolana, ucałowała ziemię na znak pokornego uniżenia przed m ajestatem Boga, którego był to główny przybytek, i w tedy to, zdaje się, zaofiarowując Mu

Swoje dziewictwo, uczyniła ślub czystości l). W ykonała zaś t a ­ kowy jedynie z tych pobudek i w tyra celu, w jak i po Niój tyle innych dusz wybranych poślubia czystość Bogu. W ykonała go z intencyą poświęcenia Bogu nietylko duszy, lecz i ciała Swo­ jego. Były to więc już w tedy jak b y zaręczyny z J ś j niebieskim

Oblubieńcem Bogiem Duchem Świętym, za spraw ą którego m iała późniśj stać się M atką Syna Bożego. B ył to niejako początek Tajem nicy W cielenia, gdyż było to przygotow anie J ś j przeczy­ stego łona, do godnego przyjęcia Słowa przedwiecznego, gdy na to czas przyjdzie.

To też w owśj chwili, gdy m łodziutka M arya ten ślub Swój czyniła, rozradow ało się całe niebo, albowiem Bóg najwyższy, którego miłość nieograniczona pragnęła coprędzśj wykupić ród ludzki z niewoli szatana, w którśj ta k długo jęczał, widział, że już zbliżała się ta chwila, i że do ziszczenia się największego mi­ łosierdzia J e g o nad światem, godnie i właściwie usposabiała się ta, k tó rą za główne do tego narzędzie miał użyć. M arya ślubu­ jąc, że męża ziemskiego, z którym cieszyłaby się potomstwem, mieć nie będzie, mimo wiedzy, odpowiedziała widokom względem Niśj Boga Ojca. który postanow ił Syna Swojego jednorodzonego

i J ś j oddać za Syna.

„Zaofiarowała się tedy Bogu na zawsze, powiada święty Alfons !), gdyż miała intencyą pozostać przez całe życie przy Św iątyni, gdyby tak ą była wola Boża, i już nigdy nie rozstaw ać się z samotnością jak ą tam znalazła.11 Z całśj duszy, z całego

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 50-58)