• Nie Znaleziono Wyników

Dalsza podróż przenajświętszśj Rodziny do Egiptu

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 160-165)

Złożywszy najżywsze dzięki Bogu za jakby cudowne w yra­ tow anie Ich od śmierci, przenajśw iętsza Rodzina napotkaw szy na dolinie, na którśj się znalazła, wielkie i rozłożyste drzewo, zatrzym ała się pod niśm, czekając aż się dzień zrobi. W krótce też i św itać zaczęło, i gdy puścili się w drogę, a słońce zeszło, ujrzeli opodal małą wioskę. Zaszli do niśj dla wywiedzenia się gdzie są, i pokazało się, że byli niedaleko Betleemu, dokąd wła­ śnie chciał wstąpić święty Józef. Miał tam i krewnych i znajo­ mych. i spodziewał się otrzymać jakow e wsparcie. Lecz posta­ nowił sam tylko pójść do tego miasteczka, a przenajśw iętszą Pannę umieścić w jakiśj jask in i sąsiedniśj, gdyż chciał aby nie wiedziano, że z N ią i z D ziściątkiem Jezus uchodzi. W ynalazł tedy jaskinię suchą, i tam umieścił M atkę Bożą z Panem Je z u ­ sem, a sam udał się do m iasta. Przez ten czas przenajśw iętsza Panna posławszy na ziemię chustkę, k tórą się przykryw ała, uło­ żyła na niśj D ziściątko, a sama trochę snu zażyła, całą noc po­ przednią bezsenną spędziwszy. Zbudziwszy się podała Jezusow i pierś, a z niśj kilka kropel miśka padło na skałę, przy którój sie­ działa. Skała ta cudownie w miękką jak krśda opokę zamienioną została, a z proszku jśj pieczone małe chlebki, służą dotąd za le­ karstw o w różnych chorobach dziecinnych, a zwłaszcza dla ma­ tek karm iących dzieci, gdy im pokarmu zabraknie. Proszek ten, którego w razach choroby używają nawet i mahometanie mie­ szkający w Betleem ie i jego okolicy, nazywają tam: Mlekiem

przenajświętszej Panny. Jask in ię zaś uświęconą tą pam iątką,

pielgrzymi chrześcijańscy do czasów obecnych pobożnie zwie­ dzają /).

Św ięty Józef niewielkie wsparcie otrzym ał w swojśj wy­ cieczce do Betleemu, bo krewni i znajomi jego byli niezamożni, a zresztą nie wiedzieli w jak ciężkiej je s t potrzebie, gdyż niko­ mu nie wyjawił, że uchodzi z Jezusem i Maryą aż do E giptu. Z Betleemu udała się przenajśw iętsza Rodzina do Hebron. Lecz M atka Boża nie miała pociechy widzenia się tam z Swoją ukochaną krew ną św iętą E lżbietą. Ostrzeżona i ona przez Anio­ ła o niebezpieczeństwie grożącśm jśj synkowi, Janow i Chrzci­ cielowi, także niemającemu wówczas la t dwóch, już w tedy z nim uszła była na puszczę, gdzie nawet on pozostał aż do czasu, gdy

') P . Christophorus de Castro. S. J. in Historia Dei Рагт. V. Mariae. b. x . n. II. in Summa Aurea de laudi В. V. M. Tom 2, pag. 539.

zaczął zapowiadać wystąpienie Pana Jezusa jako Zbawiciela *). Św ięty Zacharyasz przyjął ich z czcią najgłębszą, nieposiadając się od szczęścia goszczenia w swym domu tych przenajśw ięt­ szych osób. Zaopatrzył Ich hojnie, aby św ięty Jó zef przybywszy do Egiptu, miał za co zakupić sobie narzędzi ciesielskich i zara­ biać na utrzymanie przenajświętszej Rodziny. Przytóm obdarzył ich osiołkiem, z którym dalszą podróż nieco już wygodnój odby- waćby mogli. P ragnął Ich zatrzym ać jak najdłużój, ale naw et nie prosił, aby nie zaraz w dalszą puszczali się drogę, gdyż wiedział, dla ja k ważnych powodów chodziło o to, aby D zieciątko Boskie jak najprędzój się znalazło za granicami kraju, nad którym pa­ nował okrutny Herod, czyhający na Jego życie.

W n et tóż wyruszyli z Hebronu nasi pielgrzymi, i nakoniec po całomiesięcznój podróży 3), przebywszy i góry strome a sk a ­ liste, i piaszczyste pustynie, i gęste bory pełne zwierza d rap ie ­ żnego, a wszędzie na wielkie wystawieni trudy i niebezpieczeń­ stwa, dostali się do Egiptu. Odetchnęła nakoniec M atka p rze­ najśw iętsza, i za nic sobie poczytała wszystko, co przeniosła i co przewidywała, że J ą czeka w obcym i pogańskim kraju, uszczę­ śliwiona tóm, że najdroższą Dziecinę Swoją już z pod grożącego Jój w ojczystój ziemi niebezpieczeństwa wyrwała nareszcie.

Najdawniejsze i bardzo poważne podania, wspominają o dwóch szczegółach z pierwszych chwil wejścia przenajśw ięt­ szój Rodziny do krainy Egipskiój 3). Udali sią Oni do m iasta zwanego wówczas Heliopolis, później Memfis, a dziś K a ir. Przy głównój bramie m iasta tego stało okazałe i stare terebintow e drzewo, a przy któróm poganie główne swoje bałwochwalcze obrzędy odbywali, i od złego ducha w niem przebywąjącego, kapłani ich wyrocznie szatańskie wywoływali. Gdy nadeszła na to miejsce Przenajśw iętsza Rodzina, drzewo skłoniło się aż do ziemi, jakby podcięte w korzeniu zostało. Potóm wzniosło się uapowrót, stało się jeszcze bujniejszóm. lecz już więcój wyroczni nie wydawało, a liście jego służyły za lekarstwo w różnych cho­ robach. Prócz tego w tójże chwili w całóm Heliopolu bałwany pospadały, jakby niewidzialną ręk ą pogruchotane, co i w wielu innych m iastach E giptu nastąpiło. Przeraziło to pogan, lecz nie domyślali się wcale, co było tego powodem. W tóm zaś spełniło się proroctwo Izajasza mówiącego: Oto Pan wsiądzie na obłok

lekki, i wejdzie do Egiptu, i pokruszą się bałwany Egipskie od oblicza Jego 4). *

Skoro przybyli do m iasta Heliopolis, św ięty Józef zajął się wyszukaniem mieszkania. O brał je w jednój z wiosek blizko

bę-’) Cornelius a Lapide inę-iłat. c. 2. Ś. Alfons. O Boleściach М. B. Bo­ leść. 2. s) S. Jan D am asceński, S. German Biskup Cfirogr. 4) Izaj. 19. I.

dących, dziś M atureą zw aną1), bo tam i mniój kosztował najem, i zapewniało to Im większą ciszę, o k tó rą mu głównie dla p rze­ najśw iętszój Panny i Boskiego D zióciątka chodziło. N ajął tedy całą chatkę wieśniaczą, w którój były trzy ubogie izby, z również biednemi sprzętam i. Je d n ą zajęła M atka Boża z Dzióciątkiem, w drugiój on sypiał, trzecią w którój się znajdowała i mała ku­ chenka, przeznaczył na swój w arsztat ciesielski. I zaraz zajął się zakupieniem potrzebnych narzędzi i trochę drzewa do robo­ ty, na co mu zaledwie wystarczyło to, co pozostało im z jałmużny otrzymanój od świętego Zacharyasza i po sprzedaniu osiołka.

Od pierwszych więc dni Swojego pobytu w tym obcym i po­ gańskim kraju, przenajśw iętsza Rodzina w wielkióm zostaw ała ubóstwie. A chociaż w N azarecie żyła tylko z tego, co zarabiał św ięty Józef, tam jednak pomiędzy swoimi łatwiój mu to przy­ chodziło i nieopływ ając wcale w dostatki nędzy przecież nie do­ znawali. A le tu rzeczy miały się inaczej. N ik t go w mieście tóm nie znał; a chociaż było tam i wiele rodzin żydowskich, każ­

da jednak, ja k to zwykle bywa, m iała swego cieślę, u którego zam awiała roboty lub nabywała potrzebne sprzęty, a obcy rze ­ mieślnik chociażby najzręczniejszy i najsumienniejszy, niełatwo z pracy swojój mógł ciągnąć niezbędne korzyści. Gdy tedy dla braku nabywających wyroby świętego Józefa, nie wystarczało Im na życie, m usiała i przenajśw iętsza Panna ręczną kobiócą pracą zarabiać na wspólne utrzymanie. O bracała tóż na to cały czas dzienny, ja k i Jó j zbywał od pielęgnowania D zióciątka J e ­ zus i od zajęć domowego gospodarstwa, które całkiem na Niej ciążyły, gdyż sługi trzym ać nie mieli za co. A za to nocami dłu- żój czuwała, trw ając na bogomyślności i na czytaniu Pisma Bożego.

Lecz pomimo, iż tym sposobem i M arya i Jó zef ciężko pra­ cowali, nietylko jeszcze nierównie biedniej żyć musieli, ja k w N a­ zarecie, ale naw et przychodziło do takiego niedostatku, że ma­ lutki P a n Jezus, gdy już od piersi odsądzonym był i mówił, nie­ raz zgłodniały prosił o kaw ałek chleba. a biedna M atka nie mia­ ła czómby głód ukochanego Dziócięcia zaspokoić mogła! 2) A ja- kiój w razach tak ich doznawała boleści,' chyba to pojąć i wyo­ brazić sobie potrafi tylko każda inna m atka, k tó ra widzi dziócię swe od głodu omdlewające, a nie ma czóm je posilić.

P rzy chatce, któ rą zajmowali, był niewielki ogród, a w nim źródło bijącój wody, którą używ ała przenajśw iętsza Panna i na kąpiele dla malutkiego Je zu sa , i na potrzeby kuchenne. O dtąd woda ta n ab rała własności przedziwnego użyźniania drzew

owo-Ś. B a z y li. owo-Ś. Alfons o Boieś. M. 2) Ś. Alfons o Boleś. М. B. Boi. 2. S. B azyli. Ludoltus Vita J. C.

cowych, a najbardziej drzewa balsamowego, z którego Egipcya- nie wielkie zyski ciągną. I poganie więc cisnęli się do tego źró­ dła, jeszcze za pobytu przenajśw iętszy Rodziny, a później poza­ kładali w około niego obszerne sady drzew balsamowych, najbuj­ niej tam rosnących, i wydających ta k wielką ilość tego koszto­ wnego wycieku, ja k nigdzie indziej. A i po dziś dzień zwiedzają­ cy to miejsce pielgrzymi chrześcijańscy doświadczają skuteczno­ ści wody z tego źródła, używając jśj jako lekarstw a na różne cierpienia x).

W tśm tedy ustroniu, na wygnaniu, daleko od ojczyzny, bez żadnych stosunków ze swoimi i bez żadnych o nich wie­ ści, przebyła przenajśw iętsza Panna z najdroższem D zieciątkiem Swojśm i przeczystym małżonkiem, lat około siedmiu 2). P ie r­ wsze były najtrudniejsze, w następnych niedostatek mniej da­ wał się im uczuć. Św ięty Jó zef łatw iej znachodził robotę, kie­ dy powszechnie poznano w nim najwyższej zacności człowieka, a więc i sumiennego rzemieślnika. A i wyroby kobiece prze­ najświętszej Panny bardzo poszukiwane były, gdyż nietylko od­ znaczały się one m isternśm i prześlicznym wykonaniem, lecz i ceną nadzwyczaj nizką w porównaniu z podobnemiż robotami innych niew iast egipskich 3). K iedy bowiem nie brakło Jó z e ­ fowi i M aryi roboty, i już niedostatku nie doznawali, zniżali cenę Swojej pracy. A także niezmuszeni koniecznością do nie- folgowania w niśj sobie, więcej t6ż czasu na pobożne ćwicze­ nia i rozmyślanie nad księgami świętemi obracali.

T ak i więc to mniej więcój, sposób życia wiodła M atka Bo­ ża na Swojóm wygnaniu. Lecz nie zapominajmy, że wśród ta ­ kowego, ja k każdemu wygnańcowi, tęskno Je j było do rodzin­

nej ziemi, do ojczystego kraju, w którym się urodziła i wzro­ sła, gdzie miała krewnych i znajomych, gdzie spoczywały ko­ ści Jśj rodziców i przodków. Miłość ojczyzny, przywiązanie do miejsc rodzinnych, je s t uczuciem wianem przez Boga każdej duszy, je s t uczuciem naturalnśm , jest pewnym odcieniem natu ­ ralnego przyw iązania w każdym człowieku do życia. Bo oj­ czyzna, a szczególnie miejsce urodzenia i gdzie się dziecinne, młode la ta spędziło, są czómciś, w czóm jakby jakaś cząstka naszego osobistego życia pozostaje i przebywa. To t6ż każdy człowiek byle co do tego niewyrodny, ze wszystkich miejsc na ziemi najbardziój podoba sobie miejsce rodzinne, a ztąd serca tkliwsze, gdy się je s t od ojczyzny oddalonym, wzdychają za nią, jakby za jak ąś cząstką siebie samego, od której zostało się rozłączonym. I dla tego o osobach obojętnych na to, byle się

*) Brocard in descript. Terrae S. 2) S. Anzelm, S. Tomasz, S. Antonin, S. Alfons i wielu innych. 3) S. Jan Damasc. Orat. de В. V.

im dobrze działo zkądinąd, mówi się, że dla nich ubi patria

ibi bene, co znaczy; że dla nich nie ojczyzna je s t najmilszśm

miejscem na ziemi, lecz to miejsce, gdzie im pod względem ma- teryalnym najlepiśj się powodzi.

Tęsknota przeto w wygnańcu za ojczyzną, nie je s t wcale dowodem jakowej słabostki duszy, albo niepanowania nad so­ bą, bo je st w sercu tkliwszśm uczuciem naturalnśm, smutkiem, boleścią mimowolną, w tym rodzaju, jakiśj naprzykład doznał P an Jezu s płacząc nad Jerozolim ą, gdy przewidywał i miasta tego i ojczyzny swojój zagładę. J e s t to więc boleść, k tó rą zno­ sząc pokornie, gdy nią kogo Pan Bóg dotyka, skarbić sobie można wielkie zasługi, jak z każdej boleści pobożnie znoszo- nśj. Przeto i przenajśw iętsza Panna nie była od niój wolną, a tęsknota za krajem rodzinnym tóm silniejszą w Jój sercu być musiała, że Jój rodzinnym krajem była Ziemia święta, zie­ mia przez Boga w sposób szczególny przeznaczona dla narodu, do którego należała, do którśj Pan Bóg cudownie zaprowadził Swój lud wybrany, gdzie liczne cuda dla tegoż ludu Swego czynił, gdzie długo panowali Jój przodkowie, gdzie z dziewi­ czego łona Jój przyszedł na świat Zbawiciel, gdzie wreszcie, jak to wiedziała z proroctw w Piśmie świętem zaw artych, ten ­ że Zbawiciel a Jój Syn najdroższy, miał założyć Swoje pano­ wanie nad duszami. Jeśli więc każdemu wygnańcowi z ojczy­ zny, byle nie pozbawiony był właściwój miłości swego gnia­ zda rodzinnego, tęskno do niój, chociażby ojczyzna jego nie odznaczała się niczóm, coby wyjątkow e do niój obudzało przy­ w iązanie,— jakżeż tśm większśj doznawać musiała M atka Bo­ ża tęsknoty za Swoim krajem rodzinnym, z tylu powodów k a­ żdemu do ludu wybranego należącemu drogim, a cóż dopiero dla Niśj! Miłość ojczyzny je s t przecież cnotą obywatelską, a im naród jak i je s t narodem zdrowszym, prawszym, niezepsutym, tśm w członkach do niego należących je s t uczuciem silniejszśm. Że zaś naród żydowski, przed jego upadkiem za odrzucenie Zbawiciela, który się z łona jego narodził, był narodem naj­ znakomitszym pod każdym względem, był typem, arcywzorem narodów, i byłby takim pozostał na zawsze, gdyby się był nie- dopuścił na osobie Chrystusa Pana Bogobójstwa,—tedy w nim w ogólności uczucie miłości ojczyzny było silniejszśm i stal- szem. jak w każdym innym narodzie, chociażby najbardziśj tą cnotą obywatelską się odznaczającym. A że przenajśw iętsza Panna, jak wszystkie cnoty w najwyższym stopniu posiadała, tak i cnotę właściwego miłowania ojczyzny, — więc tęsknota w Niśj za Ziemią świętą, a Jśj ziemią rodzinną, gdy w E g ip ­ cie zostaw ała na wygnaniu, była najsilniejszą jakiej kiedy mógł doznać wygnaniec najboleśniśj wydaleniem z ojczyzny dotknięty.

Ale przedewszystkiem, mieszkając wśród pogan, tęskno J e j było za obrzędami religii Izraelski ój, religii narodu wy­ branego, który jeden tylko podówczas czcił Boga prawdziwe­ go. M ieszkając w Nazarecie, mogła co najmniój kilka razy do roku udawać się do Jerozolimy, na uroczyste święta, które tam z wielką okazałością odprawiano, i na którycli wszyscy gorliwsi i pobożnięjsi wyznawcy Starego Zakonu starali się być obecnymi. Tu zaś nietylko tego pozbawioną była, lecz pa­ trzeć musiała na zabobonne obrzędy nieszczęśliwych pogan, szatanom cześć oddających. I gdy święta uroczyste w Jej oj­ czyźnie, były dla Niój zawsze źródłem wielkiój a świętój

uciechy, tu podobne obchody w bałwochwalstwie pogrążo­

nego ludu, ciężkim napełniały J ą smutkiem, bo wiedziała do­ brze, że przez nie Bogu nie oddaje się chwały, lecz się Go znieważa, a tysiące dusz gubi się na wieki. Słowem, co ty l­ ko mogło gorycz i smutki wygnania uczynić najdotkliwszemi jakiem i być mogą, wszystko to zbiegało się razem, aby prze­ najświętsza Panna i tego rodzaju boleści doznała w najwyższym stopniu, i składała J ą ciągle w ofierze Bogu, ja k wszelkie in­ ne Swoje boleści i smutki. O! z jakże to rzewnem przejęciem się, odmawiała nieraz ten Psalm Dawida, zaczynający się od słów: Nad rzekami Babilońskiej ziemi, tameśmy siedzieli i płakali,

gdyśmy wspominali o Syonie x), drogiój ojczyźnie naszój.

R O Z D Z I A Ł V II.

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 160-165)