• Nie Znaleziono Wyników

O latach dzieciństwa przenajświętszej Panny

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 43-50)

Trudno nam mieć dokładne w yobrażenie, jakiem było życie tój przenajświętszój dzieciny w czasach Jeg o niemowlęctwa, to je s t kiedy M arya była w tym wieku, w którym inne dzieci nie mówią i nie mają jeszcze rozw iniętego pojęcia. T akie bowiem tylko dzieci w ich niemowlęctwie znamy i widujemy; gdy

tym-') U w ielbienia Maryi Roz. XI. *) Kazanie o W niebowzięciu.

czasem przenajśw iętsza córeczka świętego Joachim a i świętój Anny stanow iła w tśm w yjątek. Przyszła na św iat obdarzona już od pierwszśj chwili swego istnienia w łonie m atki pełnością rozumu, chociaż wolą Bożą było, aby o tśm n ik t prócz Jój bło­ gosławionych rodziców nie wiedział, a oni aby się z nią tak obchodzili jakby Ona na równi z innemi nie posiadała rozw inię­ cia władz umysłowych, i dopiero powoli do tego dochodziła, jak każde inne dziecie. K tokolw iek więc miał wtedy niewymowne szczęście zbliżyć się do malutkiój M aryi, p atrzał na N ią ja k na każde inne w niemowlęctwie będące dziecię, lecz każdy nie mógł, jak to mówią, oderwać od Niój oczu. Tak w Niój od pierwszych chwil Jój przyjścia na św iat, było coś uroczego, pięknego, powabnego, miłego, ujmującego, bo było со з nadzwy­ czaj świętego. W szak n ikt nie zaprzeczy, że dzieci w najm łod­ szym naw et wieku będące, wielce się różnią co do powierzcho­ wności. Chociaż zwykle każdy dzieciaczek bardzo jeszcze m a­ lutki, miłe robi wrażenie, i ma w sobie coś niewinnego, co wprowadziło zwyczaj przedstaw iania Aniołów w postaci dzieci, to jednak zachodzi i pod tym względem pomiędzy powierzcho­ wnością najm niejszych niemowląt różnica. W jednych przebija się coś, co pod każdym względem miłe robi na patrzącego na nie wrażenie; w drugich je s t coś jakby odstręczającego. Jed n e w istocie mają w całój swojój powierzchowności i w wyrazie tw arzyczki jakb y coś anielskiego. W innych niemile uderza nas wyraz jakiejś dzikości a naw et jak by złości. A i na co zgodzić się trzeba, to że w końcu gdy dziecie się rozpłacze, rozkrzyczy, ja k to zwykle bywa gdy płacze, wtedy każde, cho­ ciażby najmilszój powierzchowności, wstrętnóm się staje, i tylko matkom poczciwym nie wydaje się brzydkiem.

Otóż m alutka M arya, była z dzieci ludzkich, jak ie kiedy były i są i będą pod słońcem, dziecięciem najpiękniójszóm, naj- milszóm, najpowabniejszóm. J a k ie tylko powaby w niemowlęciu wyobrazić sobie możemy, ja k ą tylko pięknością może się od­ znaczać pod każdym względem małe dzieciątko, tśm wszystkiem jaśn iała błogosławiona córeczka A nny w najwyższym, ja k i tylko być może stopniu, co każdego patrzącego na nią, ledwie że nie w święte zachwycenie wprawiało. Przenajśw iętsza ta dziecinka nie kw iliła nigdy, nie stękała, i ani cień zmarszczku na jasnóm, ja k piękny księżyc, Jój czółku nie powstał. Przecudna tw a ­ rzyczka Jó j nigdy się nie krzyw iła od płaczu, chociaż były chwile, że łezki, jakby dwie kropelki po listku różanym, cicho i spokojnie po wypogodzonych Jó j licach spływały. Zaś nie kw iliła nigdy, nie stękała, nie krzyw iła się, nie dlategot żeby nieczułą była na różne dolegliwości zewnętrzne, dokuczyć mo­ gące dziecku, ja k naprzykład; zimno, gorąco, niewygodne le ­ żenie, dowieranie pieluszek, głód, pragnienie i tym podobnie, bo

wrażeniom takowym podlegała, lecz że obdarzona pełnym ro­ zumem, a świętsza od najświętszych, już wtedy znosiła to wszystko z nadanielską cierpliwością, i składała Boga w ofierze za grzechy wszystkich ludzi. P rzy tśm objawionśm sobie m iała już wtedy, że gdy przyjdzie czas na to, Syn Boży, stanie się człowiekiem. I lubo to, że Sama będzie Jego m atką, zostało zakrytśm dla Niśj do chwili Zw iastow ania, m iała jednak i to objawienie J), że Zbawiciel poniesie okrutną mękę i śmierć krzyżow ą za zbawienie ludzi. Gdy więc nad takim dowodem miłości Boga ka ludziom rozpam iętywała, a z drugiśj strony przedstaw iała się J ś j niewdzięczność ludzi, k tó rą się odpłacą Zbawicielowi, wtedy z oczu J ś j łzy płynęły, lecz ja k powiedzie­ liśmy wyżśj, były to łzy ciche, spokojne, bo głośno i z krzykiem, ja k inne dzieci, nigdy nie płakała.

I takiem było to na pół ziemskie, i na pół jakby niebieskie D zieciątko co do swójśj powierzchowności, k tóra wszystkich patrzących na nią w zadumienie w praw iała i niewymowną a t a ­ jem niczą pociechą napełniała. Lecz jak ąż była m alutka M arya co do J ś j wewnętrznego stanu i usposobienia; co do Swojśj du­ szy niepokalanśj! I skoro się narodziła iluż to i iluż już z a słu ­ gami przed Bogiem, a przez to i ja k ą ż niezm ierną obfitością łask i darów niebieskich zbogaconą przyszła na świat! — tego wypo­ wiedzieć niepodobna, tego rozumy wszystkich ludzi i wszystkich duchów niebieskich, pojąć nie są w stanie.

Nie masz wątpliwości, że dusza przenajśw iętszśj Panny, po duszy P a n a Jezusa, była najpiękniejszą duszą, jak ą P an Bóg stw orzył. Dusza Jój po duszy Boga-wciełonego była najw y- tworniejszśm , nąjwyższśm, najgodniejszśin Stworzyciela dziełem; słowem, była isto tą tak doskonałą, ta k św iętą, że ja k powiada św ięty P io tr Damian, Sam tylko Stwórca najwyższy przewyższa J ą w doskonałości 2). L ask i jakiem i obdarzoną została przed wyjściem na św iat, bo od pierwszśj chwili J ś j poczęcia, J ś j istnienia w łonie m atki, były tak obfite, że przechodziły łaski, ja k ie otrzymali wszyscy Święci, którzy byli i będą aż do końca św iata. Dusza M aryi od tśj pory była Łasin pełną 3); to je s t obdarzył j ą Stwórca odrazu nie pewną liczbą łask, ja k każdego z innych Świętych, nie bardzo wielkiemi i rozmaitemi, ja k nie­ których z największych sług Swoich, lecz zbogacił pełnością łask, a takiem i jak ie właściwe być miały tśj, k tó rą Sobie Pan Bóg za M atkę przeznaczał. ' Od pierwszśj więc chwili Swego istnienia, Swego życia jeszcze w łonie macierzyńskiem, już

*) Św. Alfons. Nauka na Narodź. M. 2) N a Narodź. М. B. kazanie. 8) Łuk. I. 28.

M arya św iętszą była od największych Świętych, św iętszą ja k wszyscy Święci i wszyscy Aniołowie naw et razem uważani. Że zaś podobnież od pierwszśj chwili swego poczęcia była obdarzo­ na pełnością rozumu, więc zaraz jeszcze w łonie m atki zamknię­ ta , zaczęła służyć Bogu, zaczęła kłaść przed Nim zasługi, nie­ zwłocznie, a ja k najw ierniśj, z całą niezm ierną obfitością łask jakiem i obdarzoną została, w spółdziałając. P rzejęta ku Bogu najżyw szą wdzięcznością, nie tra c ąc ani chwili czasu, zaraz za­ częła chwalić Boga i służyć Mu w sposób w jaki to w tedy dla N iśj możliwśm było. Zai-az zaczęła rozpływać się w aktach ta k żywśj, ta k gorącśj, ta k serdecznśj miłości, jak ą jeszcze ża­ dna isto ta stworzona, ani ludzka ani anielska do Jój czasów nie m iłowała Boga. P rag n ęła przypodobać się Mu we wszystkiem. i już w tedy co chwila poświęcała się Mu i zaofiarowywała naj- zupełniój i najdoskonalój. I to czyniła bezustannie przez dzie­ więć miesięcy poprzedzające Jó j wyjście na świat. N iepokala­ nie poczęta, a więc wolną będąc od skazy grzechu pierw oro­ dnego i jego pozostałości, któ re i najświętszym duszom utrudzają wznoszenie się do Boga i ścisłe z Nim zjednoczenie, dusza M aryi zatapiała się w Bogu w najwyższój bogomyślności, najmniejszych nie doznając roztargnień. M iłowała G-o bez przerwy aktem ciągle trw ającym ; a w tój świętej miłości coraz nowego a coraz wyższego nabyw ała wzrostu, coraz do wyższego podnosiła się stopnia.

Owóż, według nauki katolickiój, dusza za każdym aktem miłości Boga, albo z miłości ku Niemu spełnionym, nabywa nowój łaski: przechodzi do wyższego jśj stopnia, otrzymuje dru ­ gie tyle łaski, ile jój wprzód posiadała. M arya tedy przez czas dziewięciomiesięcznego pobytu Swojego w łonie m atki, co chwila zdw ajała w duszy swojój dary niebieskie, bo co chwila odpo­ w iadała jak tylko być może najdoskonalój łasce ja k ą odbierała z kolei; tak dalece, że, według bardzo trafnego obliczenia św. Alfonsa, jeśli wyobrazimy sobie, iż naprzykład, w pierwszój chwili Swego życia posiadała tysiąc stopni łaski, tedy w drugiśj już ich m iała dwa tysiące; cztery tysiące w trzeciśj; ośm tysięcy w czw artśj, szesnaście tysięcy w p iątśj, trzydzieści dwa tysiące w szóstśj... I otośmy dopiero w szóstśj chwili: lecz proszęż pomnożyć to przez cały dzień jeden, a następnie przez dziewięć miesięcy, i m iarkować w jak nieprzeliczone, niezmierne, jak b y nieograniczone skarby łask, zasług i świętości zbogaconą już była dusza Panny przenajśw iętszśj, w chwili kiedy Ona na św iat wyszła !)!...

I rosło tedy i rozwijało się powoli przebłogosławione to D ziecię, co do ciała, ja k każde inne dziecię; lecz przecudna dusza w tóm niałóm ciałku zamknięta, już wtedy jaśn iała przed Bogiem doskonałością niezrównaną, świętością najwyższą, i coraz no­ wych łask nabywała, a przeto i coraz nowego uroku na zew nątrz, coraz nowych powabów zewnętrznych.

Dzieci ja k ód kolebki przedstaw iają w swojój powierzcho­ wności wielką rozmaitość, ta k tóm bardziój zaczynają się od­ różniać jedne od drugich w m iarę ja k podrastają. Gdy zaś już i chodzić i mówić zaczną, każde zaczyna mieć swoją odrębną

fizyonom ią, to je s t swój odrębny, właściwy wyraz wewnętrznego

usposobienia czyli charakteru, malujący się nietylko na ich tw arzyczkach, ale oraz i w całój postawie, ruchach, mowie i spo­ sobie zachowania się z drugimi. K tóż z nas nie napotkał małe d ziatk i od dwóch do trzech la t mające, pomiędzy którem i o ile jedne z nich mają w sobie coś przyciągającego, o tyle drugie od pierwszego do nich zbliżenia się w strę t mimowolny obudzają. W jednych je s t coś ta k mile i swobodnie układnego, cichego, łagodnego, przymilającego się, ujmującego, że je bardzo właści- wóm wyrażeniem przylepeczicą nazywają. Inne w każdym ruchu swoim, w kroku każdym, w głosie, w spojrzeniu, objaw iają ta k ą niesforność, gwałtowność, że na nie bez odrazy nie mogą patrzeć ci nawet, którzy małe dzieci lubią.

Otóż przenajśw iętsza P anna gdy wyszła z pieluszek, i w m iarę ja k rosła i rozw ijała się dochodząc trzeciego roku życia, ja k w niemowlęctwie zostając była z niemowląt, jak ie kiedy były i będą na ziemi, najcudniój pięknóm i powabnśm dzieciątkiem , ta k i z dziatek tego już nieco starszego wieku, była najśliczniejszóm, najmilszóm, napraw dę najcudowniejszóm dziecięciem. Niedość bowiem, że jaśniały w Niój, w najwyższym stopniu ja k i tylko wyobrazić sobie możemy, powaby właściwe dzieciom od dwóch do trzech latek mającym. Próez tego po­ wierzchowność Jój prom ieniała urokiem, powabem, którego żadne inne z ludzkich dzieci w Jój wieku będących posiadać nie mogło, chociażby w najniższym stopniu; a tóm był ten urok, ten powab, ja k i naw et powierzchownie się objawia w osobach wyższój świątobliwości: chcę mówić uręk i powab wypływający z posiadania obfitszych darów Ducha-Świętego, a k tó ry nazy­ wamy namaszczeniem.

Ale, powie kto na to: a w jak iż sposób dary Ducha Św ię­ tego, odnoszące się do duszy, a więc będące rzeczą niewidzialną, mogą się objawiać w czyjój powierzchowności, chociażby kto tak ic h darów ja k najwięcój posiadał? Odpowiadam, iż dzieje się to w skutek związku, ja k i zachodzi pomiędzy duszą a ciałem. T ak bowiem ścisłym, lubo dla nas tajemniczym, je st ten związek; ta k ciało na duszę, a zwłaszcza dusza, jako przedniejsza cząstka

natury naszśj, na ciało nawzajem oddziały w ują, — że we­ w nętrzny stan, wewnętrzne usposobienie człowieka, odbija się na jego powierzchowności; maluje się w tóm, co nazywamy jego

fzyo n o m ią , to je s t pewnym wyrazem, ja k i przedstaw ia cała jego

postać i zew nętrzny sposób zachowania się. Nie przeczymy, że bywa to zawodnśm, albo raczśj, że się co do tego łatw o i często zawodzimy, ale to z tśj przyczyny, że się na tśm niedo­ kładnie znamy; bo spodobało się Bogu i pod tym względem, ja k pod wielu innemi, ograniczyć wiedzę człowieka w dociekaniu tego, co się w ew nątrz duszy drugiego dzieje. W szakże nikt nie zaprzeczy, że osobistości bardziśj wydatnemi, j wewnętrznemi usposobieniami odznaczające się. z charakteram i żywiśj zaryso- wanemi, noszą, jakby powiedzieć, wypisane na czole cechę tego, czśm są pod tym względem. K ain po spełnionśj przez niego pierwszśj zbrodni na ziemi, nosił na sobie znak, z którym dla każdego sta ł się w strętnym Ł); a Jó z ef P atry arch a, który był najw yraźniejszym w Starym Testam encie obrazem Zbawiciela, samą powierzchownością pociągał wszystkich do siebie 2). Z resztą dość je s t zauważać jednego i tego samego człowieka, w chwilach dwóch zupełnie przeciwnych sobie usposobień we­ wnętrznych: jakże wielka i uderzająca objawi się i w powierz­ chowności jego różnica! Niech kto znajduje się naprzykład pod wpływem uczucia wielkiego wewnętrznego zadowolenia, jakiejś wielkiśj w ew nętrznśj swobody, spokoju, pociechy: odbije się to na całśj jego powierzchowności, i w całśm jego zachowaniu się

z drugimi. Lecz niech tenże wpadnie w gniew gwałtowny

i podda się takowemu: jakaż zaraz w całśj jego powierzchowno­ ści różnica; tak, że niekiedy w podobnych razach zdaje się on być inną a nie tą osobą, na którąśm y przed chwilą patrzali. W praw dzie wzięliśmy tu za przykład dwie jakby ostateczności wewnętrznego stanu człowieka, i dlatego w takim razie i w po­ wierzchowności jego zachodzi różnica w oczy bijąca. Lecz dlatego właśnie, je s t to niezaprzeczonym dowodem oddziaływa­ nia wewnętrznego stanu duszy na zew nętrzną powierzchowność człowieka. I co w powyższym przykładzie łatwo się dopatruje, bo się dzieje pod wpływem silniejszych i gwałtowniejszych uspo­ sobień wewnętrznych, toż samo ma miejsce i w każdym innym stanie duszy, tylko mniój bywa na zewną'trz widocznśm, bo mniśj je s t w ew nątrz gwałtownśm i różniącśm się pomiędzy sobą..

Gdy tedy nie można zaprzeczyć, żeby wewnętrzny stan duszy nie objawił się w yraźniśj lub mniśj widoczniśj na po­ wierzchowności człowieka, więc musi ta k być, że gdy pewien

stopień obfitszych darów Ducha-Świętego napełnia jak ą duszę, wtedy i w powierzchowności ,tójże osoby objawia się to ko­ niecznie. A że dary Ducha-Świętego są to przedewszystkiem dary stałego i błogiego wewnętrznego pokoju, łagodności, nie­ wymownej pociechy na duszy; ale przedewszystkiem tkliwój mi­ łości Boga i dla Boga nietylko każdego bliźniego, ale i najlich­ szego stw orzeńka, — więc w zewnętrznóm zachowaniu się osoby w dary takow e opływającój, w tóm wszystkiem co jój powierz­ chowność cechuje, uderza nas i nad wszelki wyraz miłe robi w rażenie jój słodycz, z ja k ą je s t dla każdego, w najprzykrzej- szych naw et dla niój zajściach; serdeczne współczucie dla cier­ piących; roztropność i łagodna powaga w tóm wszystkiem co mówi; pokój malujący się na jój obliczu, swoboda owszem i św ięta wesołość w razie doznawanych cierpień; ale zwłaszcza wielka miłość bliźniego, przebijająca się w każdóm jój słowie, w każdym z drugimi stosunku, a najbardziój z tymi, którym w jakowój potrzebie pomoc przynieść może. To też ktokolw iek zetknie się bliżój z takiem i osobami, niechybnie i przyjemnego a naw et i budującego doznaje w rażenia, i często mimo woli głębokim szacunkiem bywa ku nim przejętym.

Lecz któż kiedy z ludzi opływał w ta k ą obfitość darów Ducha-Św iętego ja k przenajśw iętsza Panna, a naw et już i wtedy gdy była w tym młodziutkim, owszem dziecinnym jeszcze wieku, 0 którym 'm ów im y, to je s t gdy dochodziła trzeciego roku życia? Przecież już wtedy była pełna łaski, k tó rą , od pierwszój chwili Jój istnienia, obdarzył J ą Stwórca w mierze przechodzącój w szystkie dary niebieskie, jak ie kiedy komu udzielone były lub będą. Posiadając zupełny rozum od Swego poczęcia w łonie matki, już zbogaciła była pod tę porę duszę Swoją zasługami, przechodzącemi zasługi największych Świętych, i nabyła nowych łask, bez liczby i m iary. Gdy więc w każdój osobie wyższój świątobliwości, promienieje na zew nątrz piękność duszy, i w po­ wierzchowności jój uderza drugich to, co nazywamy świętem namaszczeniem ,— o! jak że w wysokim stopniu jaśnieć to musiało w malutkiój Maryi! Że zaś obok tego zdobił Jój powierzcho­ wność, a także w stopniu najwyższym, właściwy dziecięcemu wiekowi wyraz niewinności, prostoty, swobody, dobroduszności, słowem, cały powab właściwy tak małój jeszcze dzieweczce, więc połączenie takow e w Jó j tylko osobie możliwe, czyniło J ą w oczach najobojętniejszych widzów isto tą jakby nadziemską, dziecięciem, jakiego nietylko nikt nie widział, ale ta k nroczóm 1 ujmującóm. jakiego naw et wyobrazić sobie niepodobna.

R O Z D Z I A Ł IX .

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 43-50)