Zwykle ta k bywa, że gdy spotyka nas jakow e niepowodze nie, wtedy z osób będących z nami w bliższych stosunkach, mała znajdzie się liczba, którychby to nie odstręczyło, i któreby nam dały dowody stałej przyjaźni i życzliwości. Je że li zaś ten co do znał jakowego niepowodzenia, był celem zawiści złych ludzi, w takim razie wielu się znajdzie i takich nawet, którzy i natrząsać się będą z jego nieszczęścia, i najzłośliwiój w różny sposób pa stw ić się nad nim.
Doświadczyli tego św ięty Joachim i św ięta Anna, kiedy ich
spotkała owa ciężka i publiczna obelga w św iątyni Jerozolim skiej, o którój wyżój wspomnieliśmy. Z araz po tak dotkliwóm dla nich zdarzeniu, błogosławieni ci małżonkowie, ja k to w idzie liśmy, odsunęli się od św iata, i przez pewien czas żyli w najści- ślejszóm odosobnieniu. Lecz gdy po zapowiedzeniu im przez A nioła przysłanego od Boga, że staną się rodzicami, wrócili do domu i do zwykłego trybu życia, przekonali się, że słowa wyrze czone przez kapłana Isa c b a ra do świętego Joachim a, w yrzucają ce mu hańbę niepłodności jego małżeńskiego stadła, wywarły n ie korzystne dla nich na wszystkich wrażenie. Spostrzegli, że naj - bliżsi icb znajomi stronili od nich, jakby od osób oczy wistem nie- błogosławieństwem Boskióm dotkniętych. N iektórzy nawet przy lada sposobności pozwalali sobie pow tarzać złośliwie, albo przy pominać słowa wielkiego kapłana do świętego Joachim a w yrze
czone. Co więcój, gdy w kilka miesięcy po powrocie Joachim a z puszczy, spostrzeżono, że małżonka jego je s t brzemienną, nąj dziwaczniejsze, a złośliwością natchnione przypuszczenia czy niono. Między innemi naprzykład, rozpuszczono pogłoskę, że św ięta Anna udaje stan brzemienny, gdyż w wieku już ta k pode szłym m atką być nie może. I tym podobne, a bardzo dotkliwe dla nich wieści, szerzyli złośliwi ludzie.
Zatęsknili więc święci małżonkowie za samotnością, na kt ó rój niedawno tak wielkiój pociechy doczekali się od Boga, i cho ciaż stale m ieszkali w Nazarecie, często jednak, a niekiedy na dni kilka, udawali się na górę, na którój zamkiTął się był święty Joachim w pustelni, kiedy w ypraszał sobie u Boga potomstwo >). Tam chętnie przebywali wśród swoich pasterzy i licznych trzód, jak ie posiadali. Święty J a n Damasceński, żyjący w czwartym wieku, i któremu zawdzięczamy przechowanie wielu szczegółów tyczących się przenajświętszej Panny i Jój błogosławionych r o dziców, utrzymuje nawet, że przyszła Ona na świat podczas po bytu świętój Anny z jój mężem na onój górze blizko N azaretu bę- dącój. Wszakże powszechniejszśm je s t podanie, że się narodziła w samym N azarecie.
Przenajśw iętsza Panna, jako obdarzona pełnością rozumu i zbogacona najwyższómi łaskam i od pierwszój chwili swego ży cia, będąc jeszcze w łonie matki miewała cudowne widzenia i objawienia, i często wpadała w zachwycenie 3). Za Anioła S tró ża m iała sobie przydanego A rchanioła G-abryeła. Lecz prócz te go mnóstwo Aniołów ciągle J ą otaczało, ja k dla tśm pilniejszój około Niój straży, ta k i dla oddawania bezustannój czci przyszłej ^ a t c e Boga a ich najwyższój Królowój.
') Ś. Joan. Damasc. lib. 4. de Fide, e. 16. 2) Ś. Alfons. Nauka o na rodzeniu M,
Otóż, gdy już upłynęło dziewięć miesięcy od Jój poczęcia, i św ięta A nna m iała zbogacić ziemię tym najwyższym skarbem, przenajśw iętsze to dziecię, zatapiając się, ja k zwykle, w modli twie, wpadło w zachwycenie; i kiedy było w tym stanie, Anioło wie z najgłębszą czcią wynieśli J e z łona matki, k tó ra wydała J e na św iat bez żadnych zgoła cierpień, zwykle matkom rodzącym towarzyszących J).
O! z jak ąż miłością, zjak ió m uwielbieniem, z ja k ą czcią, św ięta Anna wzięła zaraz sama na ręce błogosławione Dziecię, które porodziła. Zawiadomiona przez A n io ła jakiój córki stanie się m atką, wiedziała dobrze, czóm będzie Ta, którą na św iat wy dała. W iedziała więc, że chociaż to jest jój dziecię, a ztąd od niego należy się jój cześć i poszanowanie jako matce, wiedziała i to także, że najszczęśliwszym dla niój wyjątkiem z pod ogólne go praw a, od niśj nawzajem dla tego przenajświętszego dziecię cia należy się też cześć i poszanowanie najgłębsze, jako dla przy szłej M atki Zbawiciela świata, dla przyszłój Rodzicielki Boga. Cóż to więc za piękne, a ja k szczególne było w sercu tój szczę- snój m atki zespolenie dwóch uczuć względem córeczki, k tó rą po wiła: bo i zwykłego uczucia macierzyńskiego w sercu tak zacnóm jak było jój serce, i uczucia najgłębszego uwielbienia należnego istocie po Bogu najwyższój, w duszy tak świętój, ja k ą była świę ta Anna.
W szelako oświecona co do tego przez Ducha Świętego, z tóm drugióm uczuciem, to je s t uwielbienia należnego Jój Dziecięciu, ani przed Nią, ani przed drugimi nie wyjawiała się wcale. T a jemnicę tę chciał Pan Bóg mieć wtedy zachowaną i u k ry tą tylko
w sercach rodziców przenajświęstzój Panny, bo nawet Ona sama nieprędzój m iała się dowiedzióć że jest przeznaczoną na M atkę Syna Bożego, aż gdy Jój to w swoim czasie oznajmi Anioł przy Zwiastowaniu. A ztąd i św ięta Anna i święty Joachim, w duszy przejęci najgłębszą czcią ku nowonarodzonej swojój Córeczce, na zewnątrz, w oczach ludzkich, zachowywali się z Nią tak, jak zwykle zachowują się rodzice z dziecięciem. N ieraz jednak, gdy Ono usnęło i n ik t na nich nie patrzał, a tłumy Aniołów zlatując z nieba otaczały kolóbkę przyszłój Królowój nieba i ziemi, świę ty Joachim i św ięta Anna, chociaż nie widzieli tych Duchów n ie bieskich, razem jednak z nimi uklęknąwszy, z głębokióm uwiel bieniem cześć oddawali swojój przenajświętszój Dziecinie.
Św ięta A nna porodziwszy bez żadnych boleści, i na siłach też wcale nie upadła 2). Od pierwszój więc chwili przyjścia na św iat przenajśw iętszój Panny, sama około Niój wszelkie
bne przy małój dziecinie obsługi spełniała. Sama J ą zaraz w b ie lutkie ja k śnieg pieluszki owinęła, złożyła w ślicznój, chociaż bardzo skromnój kolóbce, i ja k cudownie niejako, przez wzgląd na wiek swój podeszły, sta ła się m atką, ta k podobnież nie bez cudu, pierś jój wypełniała się zawsze potrzebnym dla błogosła wionej córeczki pokarmem. Ona zaś od pierwszego dnia ja k ssać poczęła, aż do ostatniego, w którym odsądzoną została, brała po karm z piersi matczynych w bardzo niewielkiej ilości, zawsze ty l- ‘ ko dwa razy dziennie, a były dnie, w których wcale go przyjmo wać nie chciała *). Robiła to w duchu um artwienia, bo pełna już wtedy rozumu, pościła w ten sposób, jak to potóm całe życie za chowywała. Zaś św ięta Anna, nie wątpiąc, że czyni to Ona z natchnienia Bożego, stosowała się, ja k we wszystkióm, tak
i w tóm do Jój woli.
Prawo Starego Zakonu nakazywało, aby każda m atka w czterdzieści dni po urodzeniu syna, a w ośmdziesiąt po wyda niu na św iat córki, staw iła się do Św iątyni z dziecięciem, dla od bycia obrzędu Oczyszczenia, i złożenia ofiary za wykup nowona rodzonego. Przepis ten był w tym celu postanowiony, aby w y znawcy religii Izraelskiój, wówczas prawdziwój, przypominali sobie przez to. że każde dziecię przychodząc na św iat ze skazą grzechu pierworodnego, kazi niejako i matkę, k tó ra je zrodziła, i dla tego był dla niój przepisanym pewien obrzęd religijny, zw a ny Oczyszczeniem. Złożenie zaś wykupu za dziecię, wymagane było w tym celu, aby przez to przypominać ludziom, że każdy z nich je s t własnością Boga najwyższego; każdy, gdyby Bóg tego wymagał, powinien Mu oddać się na służbę wyłączną, i dopiero po złożeniu za niego ofiary, mogli już rodzice rozporządzać nim według woli.
Z obydwóch tych powodów, można powiedzióć, że do świę tój Anny nie ściągało się to prawo. Oczyszczeuia nie potrzebo wała ona, bo chociaż stała się m atką według zwykłych praw na tury, że jednak porodziła Niepokalanie poczętą, to je s t wolną od skazy grzechu pierworodnego, więc i sama z tój strony czystą była. Wykupywać zaś dziecięcia od obowiązku poświęcenia go gdy wyrośnie na wyłączną służbę Bogu, podobnież nie potrzebo wała, bo i ślubem zobowiązała się wraz z świętym małżonkiem, że dziecię jakie im da Pan Bóg, zaofiarują Mu zupełnie, i zawia domiona przez A nioła czóm będzie jój córeczka, pojmowała to dobrze, że będzie Ona poświęcona Bogu w sposób najwznioślej szy, w jak i isto ta stworzona poświęconą Stwórcy być może, i słu żyć Mu w godności najwyższój jaka jest po Bogu, bo w godności
m acierzyństwa Boskiego. Jednak, że to wszystko było zata- jonśm przed drugimi, więc pokornie praw u obowiązującemu wszystkie m atki poddała się. Po upływ ie dni ośmdziesięciu, Św ięty Joachim i św ięta A nna wziąwszy na ręce ten skarb swój, cenę wszystkich skarbów ziemskich, ba i niebieskich, prócz sa mego Boga, przechodzący, poszli do Jerozolim y. Staw ili się w świątyni, gdzie św ięta Anna odbyła obrzęd Oczyszczenia, i złożywszy przepisaną ofiarę, z m alutką Maryą do domu wróciła.
W tedy to bowiem nadano J ś j to imię przez Anioła rodzi com podyktowane, a przez samego Boga z nieba przysłane. „Najchwalebniejsze imie M aryi, pisze św ięty Alfons Liguori, k tóre nadane zostało Matce Bożej, nie na ziemi wynalezionóm zostało, ani ułożone rozumem ludzkim, ani według ich woli obrane, ja k to ma miejsce ze wszystkiem i innemi imionami, które ludzie sobie nadają: lecz pochodzi ono z nieba, i samo to m iłosierdzie Boże nadało je przenajśw iętszój Pannie. T ak utrzym ują święty Hieronim , św ięty Epifaniusz, św ięty Antonin i wielu innych” *). Św ięty P io tr Dam ian przydaje 2), że imie to według źródłosłowu wschodnich dawnych języków, pomiędzy innemi znaczeniami w yraża i to: Bóg jest z mojego pokolenia,. W edług jednak najpowszecbniśj przyjętego pomiędzy uczonymi pisarzam i kościelnymi zdania, opierającego się na poszukiwa niach św iętego K rzysztofa Biskupa i świętego Anzelma D oktora Kościoła, bardzo biegłych w językach H ebrajskim i C haldej skim, M arya znaczy: P ani, Panująca, Władczyni, Królowa, co najwłaściwiój odnosi się do M atki Bożój jako w istocie Pani, W ładczyni i Królowej nad niebem i ziemią panującój.
R O Z D Z I A Ł V III.