Ofiarowanie.
Syn Boży stawszy się człowiekiem, ja k raczył przyjąć na Siebie wszystkie nędze nasze, krom grzechu, ta k podobnież dla przykładu naszego, poddał się wszelkim prawom Starego Zakonu. A że jeden z przepisów takowych nakazywał, aby każde dziścię płci męzkiśj, ósmego dnia po narodzeniu, zostało obrzezane, więc i do tego zastosował się Zbawiciel. Ten obrzęd religijny, odby wający się zwykle w domu rodziców dziścięcia, a dokonywany przez ojca nowonarodzonego, był niejako tśm czśm dziś je s t Chrzest święty, lubo nie był Sakramentem. Przy nim zadawało się na ciele niemowlęcia lekkie wprawdzie, lecz dość bolesne cię cie. „P łak ał tedy podczas Obrzezania malutki Jezus, powiada św ięty Bonawentura, gdyż chciał przez to okazać się podobnym wszystkim innym dzieciom. A czy sądzisz, że gdy D zieciątko płakało, Matka mogła łzy powstrzymać? P ła k ała tedy i Ona, a Syn na rękach J ś j będący, widząc J ą płaczącą, wyciągnął rączki do ust J ś j i tw arzy, jakby takiem pieszczeniem się prosił, aby nie płak ała: gdyż miłując J ą serdecznie pragnął, żeby coprędzśj'łzy otarła. M atka przenajświętsza, k tórśj serce k ra jało się na widok cierpiącego i płaczącego Syna, pocieszała Go i uspokajała miłosnemi słowy, tuląc do piersi. I chociaż On jeszcze nie mówił, rozumiejąc Jeg o wolę, rzek ła do Niego: „Synu
drogi, jeśli chcesz, żebym nie płakała, zaprzestańże i Ty płakać; bo gdy Ty płaczesz, jakże i Ja powstrzymać łzy m ogła?1 A w tedy przez litość nad M atką, Boskie D zióciątko płakać przestaw ało. M arya ocierała Mu oczki, przytulała główkę Jego do Swego czo ła; podawała Mu pierś do ssania i w różny sposób pieściła. I ta k nieraz się zdarzało, bo Pan Jezus często płakał, chcąc i w tóm okazać się podobnym innym dzieciom, i objawić ludziom, że przy j ą ł na Siebie ich naturę ze wszystkiemi do niój przywiązanemi
nędzam i11 !).
W kilka dni po obrzędzie Obrzezania, kiedy jeszcze p rze najśw iętsza Rodzina przebyw ała w Stajence Betleem skiśj, p rz y byli i Trzój Królowie, z dalekiśj krainy na Wschodzie, dla o d d a nia czci nowonarodzonemu Zbawicielowi. Cudowna gwiazda, k tó ra okazała się im w ojczyźnie, służąc za przewodnika, przy wiodła ich do Szopki i nad nią się zatrzym ała. Po ubogich tedy prostaczkach świętych P asterzach, którzy pierwsi powitali Syna Bożego na ziemię przybyłego, oto tera z wchodzą do stajenki trzój bardzo możni i bardzo uczeni mężowie, i znachodzą tam Boskie Dzieciątko z Marya matlm Jego, trzym ającą J e na rękach:
Upadłszy na kolana pokłonili się Jemu, a dobywszy skarby, które
z sobą przywieźli, ofiarowali M u dary 2).
I z tych tedy gości, ucieszyła się bardzo przenajśw iętsza Panna. W idziała w nich pierwociny narodów pogańskich, które w Zbawiciela uwierzyć miały. W nosić też można, że już wtedy prosiła Syna, aby i ludy w pogaństwie pogrążone, gdy na to przyjdzie pora, do wiary świętój powołać raczył.
Trzój Królowie, albo ja k ich także nazywają, trzój Mędrcy, krótko bawili w Betleemie. Podanie jednak niesie, że przez ten czas od przenajśw iętszśj Panny wyuczeni zostali wielu rzeczy tyczących się wiary świętój, a zwłaszcza tajemnicy W cielenia. I dlatego wróciwszy do Ojczyzny stali się gorliwymi Apostołami, a późniśj męczeńską śmierć za C hrystusa Pana ponieśli. D ary, jak ie złożyli przy żłóbku, były bardzo znaczne. Zaofiarowali oni i wielką ilość pieniędzy i wielkie kosztowności. P rzy jęła to wszystko łaskaw ie M atka Boża w imieniu Syna; lecz skoro ode szli, pomna na ślub ubóstwa jak i uczyniła, a widząc, iż te dary były tak znaczne, że gdyby je święty Jó zef zachował, błogosła wieni ci małżonkowie przestaliby być ubogimi, więc prosiła go, żeby je rozdał na ubogich. Co też On z najmilszą chęcią zaraz dopełnił 3). I znowu więc M arya hojnie w sparła biednych. N ie dawno, bo po zaw arciu związku małżeńskiego, najw iększą część m ienia po rodzicach odziedziczonego, na tenże cel za zgodą św ię
') Ś. Bonav. Medit. yitae J. C. c. 5. s) Mat. 1. 11. 3) Ś. Alfons. O ubó- etw ie М. P. w uwielbieniach.
tego Józefa obróciła; a teraz cały, jakby nowy m ajątek, k tó ry się Jój dostał, ubogim rozdała. To też Sama tak ubogą była, że, jak to zaraz obaczymy, przy ofiarowaniu Pana Jezusa w Św iątyni Jerozolimski ój, nie była w stanie zdobyć się na dar, jak i w takim razie składali możniejsi, lecz z ło ż jła ten, który tylko od biednych się przyjmował.
Praw o Starego Zakonu przykazywało, aby każda niew iasta, po wydaniu na św iat dziócięcia, przez pewien czas nie dotykała niczego poświęconego Bogu, i nie wchodziła do Św iątyni l). Przepis ten określał czterdzieści dni po narodzeniu syna, a óśm- dziesiąt po wydaniu na św iat córki. Po upływie zaś tego czasu, m atka obowiązaną była udać się do kościoła i złożyć tam w ofie rze baranka, na podziękowianie Panu Bogu za szczęśliwe rozw ią-
zanie, i gołąbka albo synogarlicę, na zadośćuczynienie za grzech, ja k się wyraża Pismo Boże, to je s t dla dostąpienia przepisanego prawom Starego Zakonu Oczyszczenia. Jeźlib y zaś była ubogą, zaniesie tylko gołąbka albo synogarlicę, a po zaofiarowaniu tego przez kapłana Panu Bogu, zostanie oczyszczoną 3). Prócz tego był inny jeszcze przepis, odnoszący się wyłącznie do syna pierworodnego, według którego to przepisu, każdy pierworodny
Święty w Panu nazwanym będzie 3), co znaczyło, że poświęconym
być ma na wyłączną służbę Boga.
Nie masz wątpliwości, że prawo oczyszczenia nie tyczyło się wcale przenajświętszój Panny. Stając się M atką za spraw ą Ducha-Świętego, nie mogła potrzebować oczyszczenia, i w yjętą była z pod tego przepisu, tóm bardziój, że cudowne narodzenie się z Niój Syna Bożego, uczyniło J ą Dziewicą jeszcze niepoka- lańszą. „Jakżeby mogła znaleść się najmniejsza skaza potrze bująca oczyszczenia w Tój, która nie przestając być Dziewicą, została Rodzicielką, w którój łonie Słowo przedwieczne stało się ciałem? powiada św ięty Augustyn 4). W szelako M arya poddała się temu prawu, nie chąc przez pokorę odróżniać się od innych niew iast. A przytóm już wtedy sta ra ła się we wszy stkiem naśladować Boskiego Syna Swojego, ja k to przez całe życie czyniła. W idziała jak uderzający przykład uległości p ra wom Starego Zakonu przedstaw ił Zbawiciel, poddając się ósmego dnia po przyjściu na św'iat, obrzędowi Obrzezania: więc tóż i Ona, gdy upłynęło czterdzieści dni odkąd stała się m atką, zastosow ała się wiernie do przepisu obowiązującego niew iasty. W zięła Dzióciątko Jezus na ręce, i wraz z świętym Józefem udała się do Jerozolimy, aby w Św iątyni dopełnić obrzędu oczyszczenia, a oraz Syna, jako pierworodnego, złożyć Bogu w ofierze.
O! jakże to więc na wieki pamiętna, ja k uroczysta była chwila! gdyż było to zaofiarowanie P an a Jezusa na ten zawód, na tę wyłączną służbę Boga, przez k tó rą miał On wysłużyć zbawienie dla całego rodu ludzkiego! Było to więc zaofiarowanie Go nietylko na' to pełne trudów i wszelkiego rodzaju przykrości życie, jak ie wiódł przez cały czas Swego pobytu na ziemi,—lecz oraz było to zaofiarowanie Go na sztraszną mękę i na okrutną śmierć krzyżową, która go czekała w końcu.
Przenajśw iętsza Panna znając doskonale wszystkie o Z b a wicielu proroctwa, w iedziała co Go czeka w tym zawodzie, na k tóry Go poświęcała. W piśmie Bożśm wyczytała, że Go zdra dzi jeden z Jeg o najbliższych, bo w imieniu M essyasza mówi Prorok: Który pożywał chleby moje, zwielmożył na M nie zdradę *). W iedziała, że Go podczas Męki opuszczą uczniowie, a to z tych słów Zacheusza: Uderzysz Pasterza; a rozproszą się owce 3). W przepowiedniach Izajasza znalazła wyszczególnienie niemal wszystkich zniewag, których dopuści się na Jego boskiśj Osobie żołdactwo Piłatow e, gdyż pisze ten Prorok, a także w imieniu Zbaw iciela przemawiający: Ciało Moje wydałem bijącym, i policzki
Moje pokrywającym, a oblicza Mojego nie odwróciłem od znieważa jących i plujących na M nie 3). W iedziała, że stanie się urągowi skiem ludu i odrzutkiem w oczach najnikczemniejszego motłochu, tak dalece, że przesyconym zostanie obelgami i wszelkiego ro dzaju zbezczeszczeniem, mówi bowiem o Sobie przez u sta innego znowu Proroka: J a zaś robak jestem a nie człowiek, hańba łudzi
i wyrzutek pospólstwa. Przesycon będzie zniewagami *). W iedziała,
że pod koniec Jeg o życia, przenajśw iętsze ciało Jego zostanie zsieczone i poszarpane okrutnśin biczowaniem, według tśj prze powiedni Izajasza: On zaś zranion jest za nieprawości nasze, star
ty ja k za zbrodnie nasze 5), do tego stopnia, że ciało Jego wyda
wać się będzie jakby trądem pokryte, a ta k posieczone, że kości widać będzie, — bo tenże P rorok pisze o Zbawicielu patrząc na niego w przyszłości: I niemasz w N im krasy ani piękności.. i m y
śmy Go wzięli za trędowatego... a inny w Jego osobie woła: Poli czyli wszystkie kości Moje 6). W iedziała, że Mu ręce i nogi prze
szyją gwoźdźmi, gdyż powiedziano w proroctwach: Przebodli rę
ce Moje i nogi Moje 7); że go umieszczą pomiędzy złoczyńcami,
ja k to zapowiadał Izajasz wyraźnie w tych słowach: I ze zbro
dniarzami poczytany jest 8). I nakoniec wiedziała, że umrze na
krzyżu za zbawienie ludzi; co P rorok Zacheusz w Jego imieniu oznajmia mówiąc: Ip a trze ć będą na Mnie, którego przebodli 9).
*) Psalm 40. 10. 2) Zach. 18— 7. 8) Izaj. 50. 6. *) Psalm 28. 7 . — Jerem. 8 .3 0 . 5) Izaj. 53. 5. 6) Izaj. 53. 2. — P s. 21. 18. ł) P s. 21. I. 8) Izaj. 53. 12. *) Zach. 12. 10.
W iedziała tedy M atka przenajśw iętsza wszystko co czeka J ś j najdroższego Syna w tśj słiiżbie Boga, w tyra zawodzie, na k tó ry m iała Go zaofiarować w Św iątyni, a jednak nie zawahała się ani chwili w złożeniu tak iśj ofiary! Albowiem jak Pan Bóg nie chciał, mówi święty Alfons, aby Syn Jego s ta ł się Synem Maryi wprzódy aż da Ona na to Swoje wyraźne przyzwolenie, i w istocie nie stało się to, aż gdy w yrzekła do Anioła: Niech M i
się stanie według słowa twego l), — ta k również nie chciał, by Pan
Je zu s zaofiarował życie Swoje na odkupienie ludzi, bez podobne- goż przyzwolenia na to Maryi, a to dlatego, aby w raz z życiem Syna, poświęcone na tenże cel zostało i serce M atki a). Św ięty Tomasz naucza 3), że każda m atka posiada wyłączne prawo nad swojśm dziecięciem, k tó rś je s t jakby jśj wyłączną własnością. Z czego wypływa, że ponieważ Pan Jezus co do Swojśj osoby, jak o będący Samą świętością i niewinnością, nie mógł podpadać żadnśj karze za własne przewinienia, — więc gdy m iał umrzść na krzyżu jako ofiara zadośćczyniąca za grzechy ludzkie, wypa dało, aby M atka Jeg o zgodziła się na to, a przez to samo zaofia row ała Go na śmierć. I to właśnie czyniła przenajśw iętsza P a n na, niosąc Swoje Boskie D ziścię do Św iątyni Jerozolim skiśj, na zaofiarowanie J e Bogu. J a k przeto Pismo Boże mówi. że Tak niezm iernie i niepojęcie Bóg umiłował świat, że Syna Swego je-
dnorodzonego d a ł 4) na zbawienie ludzi, ta k podobnież powie-
dziść można, patrząc na przenajśw iętszą Pannę niosącą D ziścią- tko Jezus dla zaofiarowania J e w Świątyni: Tak M arya umiło
wała ludzi, że na icli odkupienie zaofiarowała Swego najdroższego Syna!
W praw dzie przenajśw iętsza Panna dała niejako przyzwo lenie na śmierć P an a Jezusa już wtedy nawet, kiedy w chwili Zw iastow ania zgadzała się na to, żeby stać się Jego M atką. Bo przecież już i wtedy wiedziała z Pisma Bożego, a głównie z P ro roków, że Zbawiciel poniesie śmierć za zbawienie ludzi, a Anioł zawiadom ił J ą , że Ona właśnie wybraną Mu została na Matkę. Lecz pomimo tego wolą Bożą było, aby teraz oto Sama zaniosła do Św iątyni Swego najdroższego Syna, i uroczyście składając Go tam Bogu w ofierze za grzechy ludzkie, wraz z Nim i macie rzyńskie Serce Swoje na tenże cel zaofiarowała. Słusznie przeto Święty Epifaninsz mówiąc o tśj tajemnicy życia M atki Bożśj, po wiada, że Ona ofiarując P ana Jezusa w Św iątyni Jerozolim skiśj, wydaje się mu jakby najwyższą K apłanką, poświęcającą Bogu ofiarę najświętszą, najgodniejszą Jego m ajestatu, i jedynie n aj zupełniśj zadośćuczynić mogącą sprawiedliwości Jego, za grze chy całego św iata 5).
Łuk. 1. 38. *) N auka o Ofiarow. M. s) P. 2. 9. 10. с. 1. 4) Jan 3. 16. s) Hom. in Laud. S. M.
A tu niech patrząc na tę M atkę z matek najprzyw iązańszą, a bez wahania ofiarującą Dziścię Swoje na służbę Bogu,—niech mówię, patrząc na to rodzice pomiarkują, czy godzi się im, jeśli Pan Bóg raczy k tó re z dzieci ich powoływać do wyłącznśj słu żby Swojśj, nie zgadzać się na to? Czy godzi się im w takich r a zach w łasną wolę, własne widzimi się, a jak to najczęściśj bywa własny ziemski nizki interes, albo-li tśż tylko próżność św iato wą, wyżśj staw ić nad wolą Bożą? Marya bez wahania się, cho ciaż pewnie z niezmierną boleścią macierzyńskiego serca, po święca Bogu Jezusa droższego Jśj nad milion żyć i nad wszelkie szczęście doczesne i wieczne nawet, i poświęca Go na męki i śmierć tak okrutną, jakich nikt z ludzi nigdy nie poniósł i nie poniesie! A jakże często się zdarza, *że rodzice nie dozwalają dziecku poświęcić się na wyłączną służbę Boga, chociaż dobrze wiedzą że w takow śj nic mu podobnego nie grozi; owszem, że ono wiele ucierpi, gdy się go pozbawi tego, co i za szczęścię do czesne sobie poczytuje. I niech tacy poznają, że czynią to je d y nie z miłości własnśj, że opór, jaki w takich razach staw ią, nie tylko nie je s t dowodem miłości rodzicielskiśj. na karb którśj ta kowy zwykle składają, lecz przeciwnie, objawia to w nich wyro- dność uczuć rodzicielskich, przywodzącą ich do tego, że nietylko doczesnie czynią dziecko swoje nieszczęsliwśm, ale niekiedy przez to i wiecznśj zaguby jego duszy stają się głównym powo dem. O! niech tak niechrześcijańskich rodziców przykład M atki przenajświętszśj ofiarującćj najdroższe Dziścię Swoje Bogu, opa mięta, oświeci i skłoni do chętnego poświęcenia dziecka swego na służbę Bogu, jeśli je łaska Jeg o do tego powołuje. _ Niech ich to przywiedzie do pokornego i chętnego poddania się w takim razie woli Bożśj i do złożenia Mu w ofierze chwilowśj przykro ści, k tó rą Opatrzność i tu jeszcze na ziemi hojnie wynagradzać zw ykła rodzicom dziecko swoje na wyłączną służbę Bogu oddać nie żałującym.
W dość długim już, bo blizko czterdziestoletnim zawodzie kapłańskim, jakże wiele m i a ł e m oczywistych dowodów tego, ż e
gdy kto powołanym zostaje do wyłącznśj służby Boga, a z ja kichkolwiek powodów zchybia swego powołania, przechodzi
w dalszśm życiu najsmutniejsze koleje. Je śli nie usłuchał głosu Boskiego z własnśj winy, narażonśm ujrzy, i to nadzwyczajnie, zbawienie swoje, chociażby zkądm ąd najpoczciwszego ją ł się za wodu. Je śli zaś do tego drudzy mu przeszkodzili, będzie miał ciężkie doczesne niepowodzenia do zniesienia, a które zdaje się, że Pan Bóg z nieprzebranśj dobroci Swojśj dla dwóch powodów na niego zsyła. Raz, aby zostawszy w świecie pomimo woli, nie przyw iązał się do niego, i powtóre aby przez znoszenie ciężkich krzyżów, nabył za łaską Pańską podobnych zasług, jak ie go cze kały w lekkiśm jarzm ie życia wyłącznie służbie Bogu
poświęco-nego, do którego go O patrzność przeznaczyła. IN a poparcie tego mógłbym przytoczyć liczne przykłady, z których niektóre są przerażające.
R O Z D Z I A Ł I I.