• Nie Znaleziono Wyników

O rodzicach przenajświętszśj Panny

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 26-33)

Upływało już lat cztery tysiące od stworzenia pierwszych rodziców naszych Adam a i Ewy, a na ziemi bardzo się źle dzia­ ło. Coraz więcój dusz szło na wieczne potępienie, a ci nawet, któ­ rzy żyj^c świątobliwie nie zasługiwali na wieczną karę, po śm ier­ ci nie dostawali się do nieba, nie zażywali szczęścia oglądania Boga. W miejscu zwanóm Otchłanią, chociaż żadnym nie ulegali mękom, niezmiernie atoli cierpieli, tęskniąc za Bogiem, do które­ go dostać Się uie mogli. Słowem, na tym świecie rozwielmożnił się grzech i wszelkiego rodzaju szerzyła się nieprawość; a na tamtym większa część dusz ludzkich jęczała w mękach piekiel­ nych, gdy ta niew ielka liczba, któ ra nie zasługiw ała na to, nie cieszyła się wcale niebem.

') Pieśń 2. 2. 2) Tamże 2. 10. 3) Tamże 4. 1. *) Tamże 4. 7. 5) Tamże 6. 3. c) Tamże 6. 8. T; Tamże 7. 6. 8) Tamże 5. 2.

Owóż, wszystko to było skutkiem grzechu pierworodnego, za który człowiek pozbawiony stanu łaski i niewinności, w jakim wyszedł z rą k Stwórcy, poddając się złym skłonnościom skażonój natury swojój, często i ciężko obrażając Boga, coraz nowe ścią­ gał na siebie najwyższej Sprawiedliwości kary. a w każdym r a ­ zie już do nieba żadnego praw a nie miał. Aż nakoniec nadszedł czas miłosierdziem Bożóm określony, w którym miał już zstąpić na tę biedną ziemię Syn Boży, druga Osoba Trójcy przeuajśw ięt- szój. aby stając się człowiekiem, pojednać ludzi z Bogiem i niebo dla nich na nowo otworzyć. J a k zaś nadejście dnia każdego po­ przedza jutrzenka, z którój jakby łona wyradza się słońce i świa­ tłem swojem obdarza św iat cały, tak przyjście na ziemię Syna Bożego, z któróm rozpocząć się miał dla nas dzień łaski i zbawie­ nia, poprzedzić musiało przyjście na św iat przenajświętszój Mo- ryi Panny, jako ubłogosławionój i ze wszystkich niew iast wybra- nój i przeznaczonój na Matkę Zbawcy naszego.

Gdy tedy uarodzić się już miała ta przebłogosławiona D zie­ cina, zesłał Bóg na św iat dwoje ludzi, świętego Joachim a i świę­ tą Annę, aby się stali Jój szczęsnymi rodzicami !). Oboje nale­ żeli do narodu Izraelskiego czyli Żydowskiego, który odkąd lu­ dzie na narody dzielić się zaczęli, szczególne łaski i przywileje od Boga ciągle odbierał; w którym najstalej utrzym ywała się w iara w jednego a prawdziwego Boga, z którego miał powstać Zbawiciel świata, i który dlatego był Narodem wybranym. M ie­ szkali oni w N a z a re c ie 2), niewielkióm mieście położonóm w P a le ­ stynie, poźniój Ziemią św iętą nazwanój, a która była siedzibą narodu wybranego. Piękna ta. chociaż niewielka kraina, w Azyi mniejszój rozciąga się nad morzem Śródziemnćm. B yła podów­ czas bardzo ludna i bogata, a stanow iła część posiadłości naj­ większego i najpotężniejszego w świecie ówczesnym Państw a Rzymskiego. Lecz dawniój naród Izraelski miał własnych k ró ­ lów. i święci Joachim i Anna oboje pochodzili z rodu panujące­ go. Ponieważ prawo Izraelskie wymagało, aby małżonkowie byli z jednego szczepu rodzinnego, czyli pokolenia, na które dzielił ssę cały naród, więc i święty Joachim i św ięta Auna byli z poko­ lenia Judy. a potomkami króla Daw ida, jednego z najświętszych królów Żydowskich, wielkiego Proroka, i tego, który ze szczegól­ nego natchnienia Ducha świętego ułożył Psalmy. Posiadali przy- tóm wielkie d o s ta tk i8), nie w pieniądzach, gdyż w owych wie­ kach tylko kupczącym było to właściwóm, lecz w wielkiej ilości trzód wyborowych, co podobnież stanowiło jeszcze dawniój w iel­ ką zamożność świętych Patryarchów Abrahama, Jakóba i Iza­

’) Ś. Hilar., ś. Ambr., św . Hieron. i wielu innych. 2) Tamże. 8> Ś. Euzeb. de N ativ. 51.

aka, i staw iało ich w stanie podobnym do dzisiejszych większych posiadaczy ziemskich.

W szakże nie to wcale, nie świetność rodu i znaczne bogac­ tw a, usposobiły ich, godnymi uczyniły niewymownego szczęścia stania się rodzicami M atki Boga wcielonego. Najwyższój godno­ ści Syna Bożego, Boga prawdziwego, byłoby wcale nie uwłacza­ ło, gdyby Ta, z którój miał się stać człowiekiem, nie z królew ­ skiego pochodziła rodu i rodziców m iała ubogich. Albowiem w po­ równaniu z Bogiem, niczóm są najwyższe i najświetniejsze stany, rozróżniające ludzi i wynoszące jednych nad drugich. Ozy po­ spolita ja k a sługa, czy najpierwsza w święcie królewna, zarówno- by niegodne były tego, żeby w ich łonie miał Bóg najwyższy stać się człowiekiem. Co do bogactw zaś, co do dostatków doczesnych, toć wiemy, jak je za nic mieć k azał tenże Pan nasz, gdy głosił Swoją B oską naukę; jak groził bogaczom, a błogosławionymi n a­ zywał ubogich, i jak sam ubóstwo, jakby powiedzióć, w osobie swojój ubóstwił, rodząc się w ubóstwie, żyjąc w ubóstwie i wśród największego ubóstwa umierając. To więc, że rodzice Tój, k tó rą na Matkę sobie przeznaczał, pochodzili z królewskiego rodu, s ta ­ ło się dla tego, aby z rodowodów, z genealogii panującego domu, k tóra wierniój się przechowuje od rodowodu innych rodzin i po ­ wszechniej je s t znaną, łatwiój było, gdy przyjdzie na św iat Z b a­ wiciel, przekonać się każdemu, że On je s t tym właśnie Messya- szem, którego od wieków zapowiadali Prorocy jako przyjść m a­ jącego z pokolenia Judy, a z rodu Dawidowego. Że zaś Joachim i Anna prócz tego byli bardzo bogaci, że Pan Jezus, który wió dobrze, ja k dostatki psują ludzi, i który właśnie dlatego odw ra­ cał od nich serca ludzkie, dopuścił jednak, żeby ci, z których się narodzić m iała Jego przenajśw iętsza M atka byli zamożnymi, to uczynił z dwóch zdaje się powodów. Jeden, aby oni przez to w ła­ śnie, że wyższe zajmowali stanowisko w społeczeństwie, głośniej­ szymi będąc pomiędzy współczesnymi ze swojój wysokiój cnoty, tóm łatwiej też, że sław ą wielkiój świątobliwości przęśli i do p a­ mięci potomnych. Drugi zaś powód był ten, aby przenajśw iętsza Panna, będąc córką zamożnych rodziców, tóm większą m iała z a ­ sługę z dobrowolnego ubóstwa, w jakióm całe życie pozostawała, ślubem nawet obowiązując się do tego, ja k to na swojóm miejscu zobaczymy.

Cokolwiekbądź, świętemu Joachim owi i świętój Annie nie dlatego, ja k to już powiedzieliśmy, dostało się w udziale szczęście stania się rodzicami M aryi, że z rodu królewskiego pochodzili i opływali w dostatki, lecz że obok tego, a nawet powiedziećby można że pomimo tego, jaśnieli tak wysoką cnotą i świątobliwo­ ścią, iż podówczas na ziemi całój nie było świątobliwszój nad nich, a więc i milszój Bogu pary małżeńskiój. To naw et Sama przenajśw iętsza Panna stw ierdziła, mówiąc razu pewnego w

ob-jaw ieniu do świętój Brygidy: „Syn mój, P an nasz Jezus Chrystus ojca i m atkę Moją tak ą cnotą obdarzył, że podówczas na ziemi całój nie było świątobliwszój рах'у małżeńskiój“ J).

M atka Boska i św ięty Jó zef P iastun i mniemany ojciec P a ­ na Jezusa, byli bezw ątpienia ze wszystkich świętych najśw iętsze- mi. D la czego? Bo ze wszystkich iudzi najściślój byli połączeni z przenajśw iętszą Osobą Boga-człowieka, Zbawcy naszego. Owóż, po nich znowu najbliższymi człowieczeństwa Syna Bożego, byli św ięty Joachim i święta Anna, jako rodzice M atki Zbawicielo- wój, a więc według człowieczeństwa P ana Jezu sa Jego dziadek i babka. Ze wszech miar przeto wypadało, aby byli oni za swoich czasów dwiema najmilszemi Bogu duszami, i takiem i w istocie się okazywali. Ja k odznaczali się najwierniejszóin spełnianiem praw Starego Zakonu, które podówczas do narodu wybranego należą­ cych obowięzywały, ta k szczególnie powszechnie wysoko poważa­ ni byli z powodu hojnych jałmużn, jak ie na wszystkie strony czy­ nili. Znaczny dochód m ajątku swojego, na potrójny użytek p rze­ znaczyli: jedną część oddawali na potrzeby św iątyni i sług ko­ ścielnych przy niej będących; drugą w spiśrali ubogich; trzecią obracali na własne utrzymanie 2). Błogosławił im też Pan Bóg na wszystkióm, i prawdziwie błogie, bo w zgodnie z Bogiem i ludź­ mi, owszem, wielce miłe Bogu i ludziom prowadzili życie.

R O Z D Z I A Ł IV.

R o d z ic ó w p r z e n a jś w ię ts z ó j P a n n y s p o ty k a w ie lk ie s tr a p ie n ie .

W szakże, spodobało się Bogu najwyższemu, te najmilsze Mu dusze niemałóm dotknąć, wypróbować i uświęcić strapieniem . W narodzie wybranym, który miał od Boga zapewnienie, że z ło­ na jego powstanie Messyasz czyli Zbawiciel świata, małżonkowie niemający dzieci byli w wiełkiój pogardzie. Już bowiem przez to wyraźnie się okazywało, że ani z nich, ani z ich pokolenia, k tó ­ rego mieć nie mogli, nie narodzi się Odkupiciel. Z tąd niepłodność ściągała na stadło małżeńskie rodzaj sromoty i hańby, a nawet poczytywaną była za znak niebłogosławieństwa Boskiego. Tóm więc to dotkliwszóm się stawało, jeśli rodzice bezdzietni byli po- boźniejsi, gdyż tacy właśnie lepiój od innych oceniali

wne szczęście posiadania w rodzie swoim M essyasza. Otóż, ta- kowóm niebłogosławieństwem Boskióm, za jakie to wówczas po­ czytywano, dotkniętem było małżeńskie stadło tych dwojga dusz świętych. Boleli oni nad tóm bardzo; lecz właśnie, że były to du­ sze święte, poddawali się dopuszczeniu Bożemu z największą po­ korą, chociaż im dalój zapuszczali się w lata, tóm mniój mogli rnióć nadziei, aby ich Pan Bóg w tym ciężkim smutku pocieszyć raczył. Przyszło też i do tego, że według zwykłych praw natury, w żaden sposób nie mogli spodziewać się potomstwa. Blizko la t już pięćdziesiąt żyli z sobą bezdzietuie, i oboje po przeszło la t sześćdziesiąt mieli. A jednak Bóg dobry m iał w tóm swoje szcze­ gólne widoki. Chciał, aby Ta, k tó ra cudem nad cudami miała po­ rodzić w dziewictwie, Sama jakby nie bez cudu przyszła na ten św iat, rodząc się z podeszłych i już praw ie zgrzybiałych rodziców. I prócz tego ponieważ w zwykłym biegu rzeczy, wszelkie łaski dobrodziejstwa Swoje nie zlśwa na nas Pan Bóg inaczój, jak w skutek modlitw naszych, więc chciał, aby ta wielka łaska, ja- kiój mieli dostąpić św ięty Joachim i św ięta Anna, stając się ro ­ dzicami przenajświętszój Panny, nie spłynęła na nich inaczój, ja k po gorących i wytrwałych ich o to modlitwach. I do tego w n a­ stępujący sposób pobudzić ich raczył.

W narodzie Izraelskim był zwyczaj, że gdy w dnie uroczy­ ste schodzili się w ierni wyznawcy Starego Zakonu do św iątyni, sami składali na Ołtarzu, przy którym stał kapłan, ofiarę kościel­ ną, na jak ą się kto zdobywał. A że święty Joachim był jednym z najstarszych wiekiem, ja k i jednym z najznakomitszych i nąjbardziój poważanych Izraelitów , a przytóm zawsze naj­ hojniejsze czynił datki, więc zwykle on pierwszy składał swoją ofiarę. Zdarzyło się razu pewnego, że gdy Świątynia pełna była przybyłych na nabożeństwo, a Joachim pierwszy^ przy­ stąpił z ofiarą do O łtarza, kapłan przy nim stojący nazwiskiem Isachar, powodowany jakąś ku niemu niechęcią, odtrącił go od O łtarza. I niedość na tóm, na głos obelży weini znieważył go sło­ wy: „Odejdź ztąd starcze, zawołał, nie godzi się bowiem, abyś pierwsze zajmował w świątyni miejsce ty, na którego stadle mał- żeńskióm cięży sromota niepłodności; z tego powodu tyś tu ostatnim 11 Ł).

Święty starzec struchlał od wstydu, a postępek tego k a p ła ­ na wszystkich oburzył, bo Joachim był w wielkióm i powszeeh- nóm poważaniu. Lecz on odszedł spokojnie, szanując miejsce świę­ te i u r z ą d dostojnika kościelnego, a jako święty, pokornie i spo­ kojnie poddał się tak ciężko dotkliwemu dla niego dopuszczeniu Bożemu. N ie wj szedł nawet ze świątyni, jakby to kto inny

nił doznawszy ta k wielkiśj zniewagi. Usunął się w głąb tłumu i jak zwykle gorąco się modlił.

U żydów, jak teraz tak i wówczas, w Św iątyni mężczyźni w jednóm zbierali się miejscu, a kobióty osobno. Święta Anna przeto nie była świadkiem tego, co jój męża spotkało. Skoro tedy nabożeństwo się skończyło, święty Joachim śpiesznie wyszedł, że­ by nie od kogo innego tylkb od niego samego dowiedziała się żo­ na o wielkiój obeldze, ja k ą im obojgu publicznie zadano. Chciał on przygotować ją do tego i uchronić od tóm większego upokorze­ nia, jeśli się o zaszłóm zdarzeniu z obcych, a może i nieprzychyl­ nych ust dowie. Ale jakkolwiek bardzo prędko spotkał się z m ał­ żonką, znalazł ją już zawiadomioną o wszystkióm. Są bowiem ludzie, którzy szczególne upodobanie mają przykre wiadomości co prędzój udzielać tym, dla których są one najboleśniejszemi. i właśnie jedna to z tego rodzaju osób już świętój Annie opowie­ działa, co z mężem jój zaszło w Świątyni.

J a k i ją boleśnie to dotknęło łatwo sobie wystawić, bo dla serc szlachetnych i prawdziwie przywiązanych, zwykle dotkliwszą je s t zniewaga odebrana przez osobę im drogą, aniżeli gdyby jój sami doznali. Przytóm niepłodność małżeńska, w pospolitóm mniemaniu, więcój żonie jak mężowi przypisywaną bywa, więc i z tego powodu święta A nna ledwie że nie więcój od świętego Joachim a znieważoną została. Bardzo więc zasmuceni, ciężko strapien i wrócili przezacni staruszkowie do domu, gdzie jak za­ wsze, a zwłaszcza w dzień większój uroczystości religijnój, za­ stali mnóstwo ubogich czekających na jałmużnę, k tó rą im zwykli byli sami rozdawać. Pomimo atoli nadzwyczaj bolesnego w raże­ nia pod jakióm zostawali, nie odprawili ich z niczóm, ani się wy­ ręczyli przez sługi w udzielaniu im wsparcia, tylko, nieznosząc się naw et między sobą o to, oboje tą razą jeszcze hojniejszą jak zwy­ kle obdarzyli każdego jałmużną. Jednak, wszyscy ubodzy poznali po ich obliczu, że coś bardzo smutnego spotkać ich musiało; a j e ­ dna z kobiót m ająca przy sobie kilkoro dzieci, gdy św ięta Anna zbliżyła się do niój z datkiem, spostrzegłszy łzy w jój oczach, za­ wołała z serdecznóm współczuciem: ,.Państw o drodzy, nie smuć­ cie się, takich jak wy ludzi Bóg najwyższy bez rychłój pociechy nie z o s t a w i . Ś w i ę t a Anna nic na to nie odpowiedziała, lecz wi­ dząc przy niój dzieci, tóm żywiój uczuła że sama ich nie ma. i jeszcze sowiciój ja k innych tę matkę szczęśliwszą pod tyra względem od niój, wsparła.

Znalazłszy się nareszcie sam na sam, błogosławieni m ałżon­ kowie rzewnie się rozpłakali i ani jednemu ani drugiemu nie przy­ chodziło na myśl żadne słowo, którómby się nawzajem pocieszyć mogli. Niegdyś, gdy mniój w la ta byli posunięci, często gorące zanosili do Boga prośby, aby z nich sromotę niepłodności małżeń- skiój zdjąć raczył. Lecz teraz w tak już podeszłym wieku będąc,

czyż mogli domagać się tego? Jednak, gdy przez czas pewien zato­ pieni byli w boleści wielkiej, nagle oboje uczuli się ożywieni ja k ­ by jak ą ś otuchą, z której sobie sprawy zdać nie umieli, i silnie pobudzeni zostali przez Ducha Świętego, aby nie zważając na m ałżeństwa swojego niepłodność tyloletnią, ani na wiek bardzo podeszły.jęli się świętego oręża modlitwy i nią do Boga najw yż­ szego całem sercem wołali, prosząc Go o potomstwo. Poszli tedy za takowóm natchnieniem, nie rozbierając go rozumem ludzkim, bo w duszach świętych gdy Pan Bóg działa, zaraz je tśż i łaską swoją lepiój ja k przyrodzonym rozumem oświeca, i do posłuszeń­ stw a ku swoim natchnieniom nakłania. Że zaś tą razą silniśj jak kiedykolwiek czuli się pobudzonymi do błagania Boga, aby zdjąć z nich raczył sromotę, nad k tó rą boleli, więc oto ja k sobie postą­ pili. Św ięty Joachim udał się na jedną z samotnych gór, znajdu­ jących się w jego posiadłościach, na których pasały się jego licz­ ne trzody, i tam na całe dni czterdzieści zamknął się w jaskini, nie przypuszczając do siebie nikogo, poszcząc ja k najściślej, a cią­ gle trw ając na gorącśj modlitwie. Zaś św ięta Anna, podobnież usuwając się od wszelkiego stosunku z ludźmi, urządziła sobie w ogrodzie samotnią, i w niój przez t< n czas, w którym mąż jśj oddawał się modlitwie na górze, ona podobnież ja k on poszcząc, a dzień i noc zalówając się łzami, błagała Boga wszelkiej pocie­ chy dawcę, aby i ich w strapieniu, w jakióm zostawali, pocieszyć raczył ').

I któż potrafi powtórzyć to, co te dwie błogosławione du­ sze przez te dni czterdzieści wypowiedziały przed Bogiem, bez­ ustannie rozpływając się przed Nim w błagalnych a rzewnych wołaniach. Św ięty' German Arcybiskup Carogrodzki 2) przypu­ szcza, że w tych słowach modlili się do Boga: „O! Panie! Panie! k tóry w strapieniu będące dusze litościwie wysłuchujesz, dla cze­ goś nas ta k odróżnił od przodków naszych? D la czego uczyniłeś nas urągowiskiem rodu naszego i przedmiotem naśmiewiska w po­ koleniu naszóm? D la czegoś dotknął nas niebłogosławieństwem Twojśm, k tó re P ro ro k zapowiada małżeństwom bezdzietnym? Dla czego stało się, że dary nasze odrzuconómi zostały za to, żeś­ my niepłodni? D la czego przyszło do tego, że nami sąsiedzi po­ gardzają i słudzy się z nas naśmiówają? W ejrzyj na nas Panie! zmiłuj się nad nami o! Boże święty! N ie pozostawiaj nas pośle­ dniejszymi od zw ierząt ziemskich i ptaków powietrznych i ryb morskich, które przecież cieszą się potomstwem. O! Panie, niech­ że nie wydajemy się gorszymi od zw ierząt, my, którzyśmy na obraz i podobieństwo Twoje stworzeni. Panie! Panie zmiłuj się;

obdarz nas potomstwem.11 I do takich gorących modlitw przy­ dali i ślub, którym zobowiązywali się dziecię, jeśli nióm raczy ich P an Bóg obdarzyć, zaofiarować Mu na wyłączną służbę w świątyni.

R O Z D Z I A Ł У.

W dokumencie Żywot Matki Bożej (Stron 26-33)