• Nie Znaleziono Wyników

Demokracja liberalna a społeczeństwo obywatelskie – sporna koncepcja, sporne stosunki

W dokumencie Prawo do wody (Stron 120-130)

W czasach zamętu nasza chęć, by zrozumieć świat, łączy się z pragnieniem, by czuć się w nim bezpiecznie. Zdarza się wówczas, że tak usilnie walczymy, by nadać światu sens, że zapominamy, iż sensy, które mu nadajemy, mogą go zmienić w całkiem nieoczekiwa-ny sposób. I ostatecznie często kończy się na tym, że modlimy się do tych samych sił, przed którymi tak bardzo chcieliśmy uciec.

(Bartelson 2006, s. 371)

Globalne rządy i globalizacja gospodarki sprawiły, że idea społeczeństwa obywatel-skiego stała się wszechobecna. Nie znaczy to jednak, że jest zrozumiała; jej charakter i cele pozostają w najlepszym wypadku niejednoznaczne, co w dużym stopniu jest kwestią histo-rycznych zaszłości (Kaldor 2003; Amoore, Langley 2004; Teeple 2005; Bartelson 2006).

Społeczeństwo obywatelskie w różnych okresach przybierało różne formy, którym towa-rzyszyły całkowicie rozbieżne modele polityczne i gospodarcze. Niezależnie od formy spo-łeczeństwo obywatelskie mieściło w sobie stojące w opozycji relacje i na każdym etapie w jego łonie toczyły się spory na temat tego, co tak naprawdę je tworzy (tzn. jakie są jego części składowe).

Wszystko to sprawiło, że pojęcie „społeczeństwa obywatelskiego” stale ulegało ideologi-zacji (Bartelson 2006) i wyraźnie widać, że bez względu na formę i czas, pozostaje koncepcją sporną (Kumar 1993; Castiglione 1994; Chandhoke 2002; Keane 2003; Chandler 2004; Anhe-ier 2005; Teeple 2005). Duch krytyki, który niegdyś ożywiał analizy i skłaniał do nieustannego reformowania koncepcji, zniknął jednak z obszaru nauki, a wokół idei społeczeństwa obywa-telskiego trwa bezsprzeczny zamęt.

Ideę wskrzesiły i na nowo opisały dwa ruchy społeczne z końca lat 80. i początku 90.

XX wieku: opozycja w Europie Wschodniej i Ameryce Łacińskiej. Rzuciły one wyzwanie autory-tarnym rządom w swoich krajach, a równocześnie ogólnoświatowe pospolite ruszenie radyka-łów zaczęło krytykować niedemokratyczną naturę dojrzewającej globalnej gospodarki (Kaldor 2000; Chandler 2004; Bartelson 2006). Te ruchy tworzyły przestrzeń dla postępowej polityki globalnego społeczeństwa obywatelskiego. Po raz pierwszy grupy organizujące się wokół jakiejś pojedynczej sprawy połączyły wysiłki i rzuciły wyzwanie światowemu kapitalizmowi. Tak po-wstał skonsolidowany, choć wybitnie niezorganizowany, ruch oporu przeciwko „neoliberalizacji”

życia publicznego i świata biofizycznego. Koncepcja globalnego społeczeństwa obywatelskiego zyskała popularność wśród alterglobalistów, naukowców i dziennikarzy zajmujących się wpły-wami globalizacji mniej więcej w czasie „bitwy w Seattle” (w 1999 roku – przyp. red.). Przyjmuje się, że wtedy też zrodził się ruch na rzecz sprawiedliwego dostępu do wody i korzystania z jej zasobów. Zapleczem członków organizacji czy uczestników demonstracji i mityngów w sprawie wody jest społeczeństwo obywatelskie, postrzegane jako spójna siła propagująca ideę „wodnej sprawiedliwości” w niesprawiedliwym ponadnarodowym środowisku politycznym. Taka jego wi-zja rzadko podlega krytyce. Być może dlatego, że odwoływanie się do społeczeństwa

obywa-telskiego ma dla walki o wodę znaczenie zasadnicze: wyznacza ono bowiem obszary możliwych zmagań i pomaga zdefiniować, na czym mają one polegać.

Odnosząc się do nowoczesnej koncepcji społeczeństwa obywatelskiego, warto pamię-tać, że w swej współczesnej wersji miało być początkowo jedynie polityczną przestrzenią wyrażania sprzeciwu. Takie podejście niewątpliwie wpłynęło na jego obecny kształt (Cohen, Arato 1992; White 1994; Walzer 1995; Gellner 1998; Kaldor 2003). Globalne społeczeństwo obywatelskie powstało jako przestrzeń otwarta, służąca przede wszystkim podmiotom i dzia-łaniom niekomercyjnym. W jego szeregach znaleźli się aktywiści i ich ruchy, organizacje non profit i organizacje pozarządowe. Współczesna wersja społeczeństwa obywatelskiego wydaje się więc „absolutnie nieskażona przez potęgę państwa albo rynków” (Chandhoke 2002, s. 36).

W tym rozumieniu społeczeństwo obywatelskie kwalifikowane jest jako „trzecia sfera” [third realm] (Choen, Arato 1992) czy trzeci sektor (Chandhoke 2002).

W mainstreamowej perspektywie, która ujmuje społeczeństwo obywatelskie jako trzeci sektor lub ekonomię społeczną, na scenie globalnych zmagań o wodę jest trzech głównych graczy, których wyłania demokracja liberalna. Pierwszy to sektor korporacyjny, w którym mieszczą się przedsiębiorstwa dostarczające wodę i usługi wodno-kanalizacyjne, przedsię-biorstwa handlujące wodą oraz ponadnarodowy sojusz think tanków i instytucji globalnego zarządzania, które sprzyjają prywatyzacji. W drugiej grupie znajdują się ruchy na rzecz spra-wiedliwego dostępu do wody i korzystania z jej zasobów, które sprzeciwiają się prywatyzacji i zjawisku utowarowienia. Ostatnim graczem są państwa. Ich reprezentanci otrzymują spo-łeczny mandat na czas sprawowania rządów i mają na celu utrzymanie równowagi sił między konkurencyjnymi interesami oraz zapewnienie pewnych publicznych dóbr i usług.

To nazbyt może uproszczone, ale jednak precyzyjne ujęcie pozwala zobaczyć, że granice pojęcia „społeczeństwo obywatelskie” są na tyle rozmyte, iż zdaje się ono odnosić do wszyst-kich postępowych uczestników procesów społecznych, do wszystwszyst-kich organizacji, instytucji lub relacji znajdujących się poza strefą rynku i aktywnie sprzeciwiających się neoliberalizmowi (White 1994; Walzer 1995; Gellner 1998). Sięgają po nie skrajnie różni uczestnicy procesów społecznych: od antykapitalistycznych aktywistów, poprzez socjalistyczne lub liberalno-demo-kratyczne organizacje pozarządowe, aż po kapitalistyczne instytucje globalnego zarządzania, takie jak Bank Światowy. Widać więc wyraźnie, że używa się go w sposób wielce kontro-wersyjny i w sprzecznych kontekstach. To rozmycie granic budzi nieufność. Problem definio-wania koncepcji społeczeństwa obywatelskiego i użydefinio-wania jej w różnych kontekstach warto oczywiście poddać społecznym dociekaniom. My w tym miejscu tylko go sygnalizujemy, żeby pokazać rywalizujące ze sobą ujęcia. Bardziej interesują nas związki idei społeczeństwa oby-watelskiego z teoretyczną konceptualizacją zmagań o prawo do wody, a także głosy wobec niej krytyczne.

Krytykowanie rozpowszechnionej koncepcji jest rzecz jasna zadaniem delikatnym. Bar-telson pisze: „Przeciwstawianie się społeczeństwu obywatelskiemu na gruncie polityki jest bardzo trudne i niesie ze sobą ryzyko stygmatyzacji oponenta” (Bartelson 2006, s. 387). Ra-dykalna krytyka współczesnej formy społeczeństwa obywatelskiego właściwie nie istnieje i jest to szczególnie dotkliwe w kontekście zmagań o prawo do wody. Obowiązująca wizja

społeczeństwa obywatelskiego przesłania bowiem stosunki własności (choć to one przecież ją kształtują) i wiążące się z nimi nierówności materialne, które systematycznie zwiększają rozziew między klasami. A to właśnie stosunki własności mają bezpośredni związek z kwestią dostępu do wody i sprawowania nad nią kontroli.

Społeczno-historyczne ujęcia idei społeczeństwa obywatelskiego po XVIII wieku6 jedno-myślnie wskazują na pewną wspólną cechę wszystkich dotychczasowych koncepcji, a mia-nowicie na rozdział społeczeństwa obywatelskiego od państwa. W wielu analizach brakuje jednak odpowiedzi na pytanie, co było powodem tej separacji. Większość badaczy uznaje, że historycznym warunkiem wyłonienia się społeczeństwa obywatelskiego był rozwój sto-sunków własności sprzyjających produkcji towarów oraz podział pracy. Na kształtowanie się stosunków własności wpływ miała seria wstrząsów wywołanych przez oświecenie, dzięki któ-rym mógł się rozprzestrzeniać liberalizm jako doktryna polityczna i gospodarcza. Jak wskazuje Bellamy, „z historycznego punktu widzenia największy wpływ na ukształtowanie się liberali-zmu miało przejście od feudaliliberali-zmu do kapitaliliberali-zmu (...), [w którym] pozycja społeczna i sukces jednostki miały odzwierciedlać jej zdolności i wysiłki. W powszechnym odczuciu w gospodar-ce wolnorynkowej ten potencjał realizował się najlepiej” (Bellamy 2001, s. 8798). Struktura społeczna miała się więc odtąd opierać nie na statusie, jak w feudalizmie, ale na umownych relacjach między jednostkami na rynku (Bellamy 2001). Taki rozwój sytuacji umocnił przeko-nanie, że to jednostka, a nie wspólnota, stanowi centrum życia społecznego (Teeple 1984).

Kapitalistyczne stosunki własności w sposób fundamentalny zmieniły proces produkcji i wy-miany dóbr i usług.

Podział pracy i rozwój systemu klasowego przyczyniły się do ustrukturyzowania stosun-ków w społeczeństwie obywatelskim. Od tej pory relacje społeczne można było określać za pomocą sprzecznych lub konkurujących stosunków własności. Konflikty między jednostkami, a także między interesami jednostkowymi i publicznymi, przybrały charakter sporu i dlatego wymagały struktury zarządzania pozwalającej negocjować relacje w obrębie wyłaniającego się społeczeństwa rynkowego. Takim ramom można było nadać w państwie wymiar instytu-cjonalny i opisać je za pośrednictwem odpowiedniej filozofii politycznej i ekonomicznej – kla-sycznego i gospodarczego liberalizmu. Znalazł on swój wyraz społeczny w postaci rządów prawa, które były znakiem równowagi w układzie sił klasowych w danej epoce. Jednostkom przyznano prawa obywatelskie (pozwalające na negocjacje w sytuacji konfliktu między nimi) i polityczne (pozwalające negocjować relacje między jednostkami a państwem), które stały się uosobieniem abstrakcyjnych i w istocie wyalienowanych relacji.

Ustrój polityczny korespondujący z rozdziałem społeczeństwa obywatelskiego od pań-stwa przybrał postać liberalnej demokracji. Wyłoniła się ona jako sformalizowana rama

polity-6 Do XVIII wieku społeczeństwo obywatelskie było równoznaczne z państwem i społeczeństwem politycz-nym. Dla wielu komentatorów cezurę stanowi rewolucja francuska. W powszechnej opinii wtedy właśnie stosunki własności prywatnej (nowo powstające i dominujące) wymusiły rozdział społeczeństwa obywa-telskiego i państwa.

ki i sprawowania rządów pod koniec XVIII wieku, a w XIX wieku zdominowała zaawansowane gospodarki kapitalistyczne (i tak trwa do dzisiaj) (Bellamy 2001). Jednak demokracja liberalna jako polityczny wyraz kapitalistycznego modelu produkcji to nie tylko manifestacja rozdzia-łu społeczeństwa obywatelskiego od państwa narodowego. Mieści ona także rywalizujące i często sprzeczne interesy. Gdy zagregowany kapitał zaczął się ścierać z różnymi formami kapitału indywidualnego (co w ostatecznym rozrachunku doprowadziło do upadku drobnych producentów), dominujące stosunki własności prywatnej zaczęły na poziomie państwowym przybierać postać prywatnej własności korporacyjnej. Gary Teeple zauważa: „modus vivendi systemu stała się udana inkorporacja kapitału wspólnego raczej niż indywidualnego” (Teeple 2005, s. 36). Wywłaszczenie zwykłych obywateli z ich środków produkcji przyczyniło się do powstania klasy pracującej; ten proces jest charakterystyczny dla rozwoju zaawansowanego kapitalizmu.

Prawa korporacyjne coraz bardziej przesłaniają wszystkie inne formy praw, zwłaszcza te, które istnieją poza ramami własności prywatnej. Dzieje się tak dlatego, że relacje niedotyczące tej formy własności postrzegane są jako nieproduktywne lub nieprzynoszące zysków. W ob-szarach, gdzie walka klasowa doprowadziła do rozwoju praw socjalnych (np. prawa do wody i usług wodno-kanalizacyjnych), mogą one nie tylko chronić zwykłych ludzi przed najgorszymi skutkami systemu kapitalistycznego, lecz także utrzymywać siłę roboczą dla rynku kapita-listycznego w dobrym zdrowiu. Prawa socjalne (także prawo do wody) można postrzegać jako sprzeciw wobec panujących stosunków prywatnej własności korporacyjnej. Pełnią one wówczas także funkcje kompensacyjne, a ponieważ mogą „reprezentować równowagę mię-dzy sprzecznymi żądaniami, zawsze są kwestionowane” (Frow 1996, s. 106). Ustawodawstwo, które obejmuje zabezpieczenie, ochronę i/lub poszerzanie praw socjalnych jest liczącą się siłą tylko wtedy, gdy cieszy się powszechnym poparciem, a nigdy dotąd w historii prawa socjalne nie były tak mocno spychane na dalszy plan jak w naszej epoce gospodarczej − globalizacji i ciągłego kwestionowania praw zbiorowych. Dominuje prawo korporacji. Zainicjowane przez rozdział społeczeństwa obywatelskiego i państwa narodowego odseparowanie ludzi od wła-dzy politycznej jest jeszcze bardziej dojmujące w sferze ponadnarodowej. Państwa pozbawia-ne są możliwości podejmowania decyzji w interesie swoich obywateli, jeśli mają na względzie dobro zwykłych ludzi, a nie globalnego kapitału. Możliwości państwa ograniczane są przez globalne instytucje i ponadnarodowe ustawodawstwo, których jedynym celem jest globalna ekspansja praw kapitału (Teeple 2000).

A kiedy pojawia się wyraźny sprzeciw wobec ekspansji kapitału w chronione przez prawa socjalne obszary życia codziennego, korporacje wykorzystują swą nieproporcjonalną siłę eko-nomiczną, polityczną i społeczną, by dochodzić własnych interesów. Tam, gdzie opinia publicz-na przeciwstawia się interesom korporacyjnym, mnożą się akty przymusu i przemocy. Weźmy za przykład bunt przeciwko prywatyzacji wody w Cochabambie w Boliwii, do którego doszło w 2000 roku. Tysiące osób zmobilizowały się i wystąpiły przeciw oszczędnościom w sektorze wodnym. W odpowiedzi rząd wprowadził stan wyjątkowy, który sprowokował gwałtowne za-mieszki. Dopiero ofiary (śmierć jednego z demonstrantów i setki rannych) sprawiły, że władze odwołały policję i wojsko.

Jeśli nie trzeba sięgać po przemoc, korporacje wykorzystują swą potęgę, działając po-przez lobbing i kampanie PR [albo – jak to ujmują Miller i Dinan (2008, s. 1) – wykorzystując

„owoce gorliwej, ciężkiej pracy, planowania i świadomej wojny ideologicznej”]. Kampanie służą do zbudowania przyczółków w tych obszarach życia, które mają zostać spenetrowane przez kapitał. Za ich pomocą wielkie firmy wpływają na nasze postrzeganie świata. Miller i Dinan zamiast public relations wolą określenie „propaganda”, które według nich „oznacza jedność przekazu i działań”. Uważają, że lepiej opisuje ono korporacyjne zabiegi (Miller, Dinan 2008, s. 5). A kiedy dochodzi do debaty nad ekspansją kapitału, terroryzowani jesteśmy „współcze-snym »zdrowym rozsądkiem«, który głosi, że to, co jest dobre dla biznesu, musi być też dobre dla społeczeństwa” (Miller, Dinan 2008, s. 3).

Doskonale to widać na przykładzie Szkocji, która stała się ostatnio polem walki o spra-wiedliwy dostęp do wody i korzystanie z jej zasobów. Przebieg procesu komercjalizacji wody i usług wodno-kanalizacyjnych w Szkocji jest dowodem na to, że mimo powszechnego oporu asymetryczne stosunki władzy mogą narzucić reformę makroekonomiczną. W następstwie prywatyzacji sektora wodnego w Anglii i Walii, do której doszło w 1989 roku, rządzący w Wiel-kiej Brytanii gabinet konserwatystów wystąpił z inicjatywą ustawodawczą, by podobne dzia-łania podjąć w Szkocji. W referendum w sprawie prywatyzacji, które przeprowadzono w 1994 roku w rejonie Strathclyde, przy frekwencji wynoszącej 74%, przeciwko komercjalizacji sekto-ra wodnego opowiedziało się 97% głosujących. Westminsterski parlament dostał jasny sygnał, że większość wyborców jej nie chce. Tym niemniej, wskutek przekazania władzy parlamentowi szkockiemu i połączenia trzech szkockich przedsiębiorstw wodociągowych w jedno (Scot-tish Water), które było stopniowo prywatyzowane, skomercjalizowano dużą część usług. Pod koniec lat 90. część operacji przekazano np. inicjatywom finansowania prywatnego. W ten sposób sprywatyzowano budowę, finansowanie i eksploatację 21 oczyszczalni ścieków (Kane, Mitchell 2010). Zadziałał sojusz biznesu, neoliberalnych think tanków, mediów oraz interesa-riuszy i ciał regulacyjnych promujących prywatyzację (Kane, Mitchell 2010). Na początku roku 2011, po wielu latach płynących od władz zapewnień o zaletach komercjalizacji, kiepską kondy-cję Scottish Water i nieodpowiednią jakość usług ujawnił Tommy Kane, badacz z Uniwersytetu Strathclyde. Było to możliwe dzięki Ustawie o wolności dostępu do informacji. Okazało się, że Scottish Water nie tylko wyłożyła ponad 100 mln funtów na pomoc przedsiębiorstwom pry-watnym, ale będzie na dodatek monitorowała umowy i rozważa możliwość odkupienia tych przedsięwzięć (Edwards 2011).

Relacje dominujące w gospodarkach kapitalistycznych w wielu wypadkach wymagają od ludzi wchodzenia z korporacjami w stosunki umowy (czasami nawet ich do tego zmuszają).

Tak właśnie stało się np. w Szkocji. Normatywne rozróżnianie społeczeństwa obywatelskiego i sektora prywatnego jest jak oddzielanie zwykłych ludzi od warunków ich materialnej eg-zystencji. Jednostki i korporacje wchodzą w codzienne interakcje, które często determinują zdrowie i sposób życia ludzi – korporacje produkują żywność, zatrudniają pracowników itp.

Gdyby inny był tryb produkcji, inne mogłyby też być te interakcje (a przy rozwoju alterna-tywnej gospodarki mogłyby w ogóle zaniknąć). Dopóki jednak siłą dominującą w procesie produkcji dóbr i usług pozostają korporacje (będące koniecznym elementem stosunków

ka-pitalistycznych), oddzielanie ludzi od tej zapewne niesymetrycznej i niesprawiedliwej relacji jest nieuczciwe. Co więcej, społeczeństwo obywatelskie przesłania niesprawiedliwe stosunki własności, które ułatwiają niesymetryczną dystrybucję dóbr i usług.

Rzecz w tym, że powinniśmy analizować społeczeństwo takie, jakie jest, a nie takie, jakie nam się wydaje, że być powinno. Marks pisał: „anatomii społeczeństwa cywilnego szukać należy (...) w ekonomii politycznej” (Marks 1941). Ekonomia polityczna wody, jak utrzymu-jemy w tym rozdziale, bada ukryty porządek rządzący globalną gospodarką. Zwraca uwagę na instytucje polityczne i ekonomiczne. Bierze pod lupę procesy, w ramach których rozmaici gracze – uwarunkowani przez sferę dominujących stosunków własności w obrębie produkcji i wymiany – wchodzą w interakcje ze sobą i światem, by tworzyć naszą materialną egzysten-cję, obejmującą również dostęp do wody. Rywalizujące ze sobą relacje są samą istotą społe-czeństwa obywatelskiego. Walka o prawo do wody rozgrywa się w obszarze społespołe-czeństwa obywatelskiego, gdzie prywatna własność ponadnarodowych korporacji w coraz większym stopniu wyklucza wszystkie inne formy prawne, także to zbiorowe prawo. Świadczy o tym rosnące tempo angażowania się przedsiębiorstw prywatnych w sektor usług wodno-kanali-zacyjnych na całym świecie. Materialistyczna koncepcja społeczeństwa obywatelskiego obej-muje, jak utrzymuje Castiglione, „całość stosunków materialnych” lub, jak ujmował to Marks,

„całokształt materialnych stosunków jednostek w granicach określonego szczebla rozwoju sił wytwórczych” (Castiglione 1994, s. 89, Marks 1975, s. 39). Oznaczałoby to zatem, że w ramach społeczeństwa obywatelskiego mieszczą się pojedynczy aktywiści i ruchy społeczne, organi-zacje pozarządowe i organiorgani-zacje zawodowe albo hobbystyczne, religie, ale też (korporacyjne i niekorporacyjne) grupy nacisku oraz same korporacje – ponadnarodowe albo ograniczone do jednego państwa. Jeśli chcemy analizować zmagania o wodę w kontekście rywalizujących ze sobą stosunków, musimy uznać nierównowagę sił, która znajduje odbicie w asymetrycznej dystrybucji praw do wody. I musimy zdać sobie sprawę, że walka o prawa zbiorowe podlega dominującemu prawu stosunków kapitalistycznych.

Wnioski

Ekonomia polityczna wody umieszcza kwestię dostępu do niej w kontekście walki o prawa raczej niż o jej materialną postać. Dzięki analizie asymetrycznych relacji własności, które są owocem kapitalistycznych stosunków produkcji, możemy zrozumieć złożoność idei społe-czeństwa obywatelskiego. Jeśli przeformułujemy koncepcję społespołe-czeństwa obywatelskiego, tak by opisywać je jako obszar występowania rywalizujących relacji, widoczne stanie się, że to stosunki własności prywatnej oddziałują głównie na kształt i rezultaty zmagań o wodę, które wiodą zwykli ludzie na całym świecie. Chodzi tu przede wszystkim o nieproporcjonalnie duży wpływ korporacji na zasoby oraz procesy gospodarcze, polityczne i prawne.

Niepozbawione sensu byłoby twierdzenie, że jeśli chcemy doprowadzić do powstania sprawiedliwego społeczeństwa, w którym wszyscy będą mieć dostęp do wody i usług ka-nalizacyjnych zgodnie ze swoimi potrzebami, a nie środkami finansowymi, trzeba by przejąć

obszary gospodarki, polityki i prawa, by móc sprawować nad nimi kontrolę. To rozwiązanie nie uwzględnia jednak wewnętrznych niespójności i sprzeczności, które biorą się z nierównych relacji będących podstawą kapitalistycznych stosunków produkcji. Własność prywatna stano-wi warunek sine qua non sytemu kapitalistycznego i zasadniczej relacji społecznej w ramach liberalnej demokracji. Życie wspólnotowe, kolektywne jest tu niemożliwe, ponieważ system prawny, na którym opiera się funkcjonowanie państwa liberalno-demokratycznego, jest tak skonstruowany, by przechylić szalę praw na korzyść jednych kosztem innych.

Sukces ruchu na rzecz prawa do wody będzie w dużej mierze zależał od tego, jak prawo to zostanie sformułowane i jak ostatecznie będzie realizowane. Utrzymywanie status quo oznacza utrwalanie struktury rywalizujących ze sobą praw indywidualnych, osadzonej na gruncie asymetrycznych stosunków własności – tak wygląda podstawa wszystkich relacji ka-pitalistycznych. Ta asymetria ujawnia się m.in. w sferze realizacji praw człowieka. Jak zauważa Teeple (2005), trudno byłoby obronić tezę, że prawa człowieka wygrywają z racją silniejszego.

Potrzebna jest więc radykalna transformacja koncepcji tego, jak postrzegamy nie tylko nasze relacje z wodą (i tym samym z całym światem nieożywionym), ale też ze sobą nawzajem.

Przeniesienie jej na grunt prawny w społeczeństwie kapitalistycznym oznaczałoby zakwestio-nowanie samych podstaw reprodukcji systemu. Radykalne sformułowanie praw pozwoliłoby podporządkować prawa jednostki wspólnemu prawu do zdrowego, godnego życia, obejmują-cemu także prawo do wody.

Bibliografia

Amoore L., Langley P. (2004), Ambiguities of global civil society, „Review of International Studies”, t. 30, nr 1, s. 89–110.

Anderson T.L., McChesney F.S. (2003), Property rights: cooperation, conflict and law, Prince-ton University Press, PrincePrince-ton.

Anderson T.L., McChesney F.S. (1993), The political economy of customs and culture, Rowman and Littlefield Press, Lanham [Maryland].

Anheier H.K. (2005), Introducing the Journal of Civil Society: an editorial statement, „Journal of Civil Society”, t. 1, nr 1, s. 1–3.

Arnold C.A. (2002), The reconstitution of property. Property as a web of interests, „Harvard Environmental Law Review”, t. 26, nr 2, s. 281–364.

Bartelson J. (2006), Making sense of global civil society, „European Journal of International Relations”, t. 12, nr 3, s. 371–395.

Bellamy R.P. (2001), Liberalism. Impact on social science, [w:] International Encyclopedia of the Social & Behavioural Science, s. 8797–8801.

Brown T.C. (2009), The time of globalization. Rethinking primitive accumulation, „Rethinking Marxism”, t. 21, nr 4, s. 571–584.

Bryan B. (2000), Property as ontology: on Aboriginal and English understanding of ownership,

„Canadian Journal of Law and Jurisprudence”, t. 13, nr 1, s. 3–31.

Caruthers B., Ariovich L. (2004), The sociology of property rights, „Annual Review of Sociolo-gy”, t. 30, s. 23–46.

Castiglione D. (1994), History and theories of civil society: outline of a contested paradigm,

„Australian Journal of Politics and History”, t. 40, nr 1, s. 83–103.

„Australian Journal of Politics and History”, t. 40, nr 1, s. 83–103.

W dokumencie Prawo do wody (Stron 120-130)