• Nie Znaleziono Wyników

Powszechnie zwracano uwagę na wyjątkową je d no ś ć i je d nol ito ś ć narodu francuskiego, który podobnie jak inne wspólnoty europejskie powstał z zespo-lenia wielu różnych żywiołów etnicznych o odmiennych językach i kulturach.

Z kolei państwo jednonarodowe ma tę przewagę, iż w sposób najdoskonalszy rozwija siły materialne i moralne – „to jak w jednym ciele jedna dusza”, kon-kludował L. Żychliński, powołując się właśnie na przykład Francji, stanowiącej w jego opinii „najszczelniejsze połączenie” narodowości z państwem [Żychliń-ski 1862: 23, 47–48]. Jedność uwidaczniała się najwyraźniej w całkowitym utożsamieniu pojęć narodu i państwa. Zatem dla Francuza naród i państwo to synonimy. Zanim jednak doszło do tak doskonałego zespolenia, na początku epoki nowożytnej poszczególne prowincje żyły własnym życiem w oparciu o podziały na samodzielne władztwa feudalne. T. Dziekoński barwnie opisywał każde z nich, wskazując na ich specyficzne cechy, wśród których pojedyncze

znamiona przetrwały po współczesność. Na przykład, „twarda i uboga” Bretania nieraz ratowała Francję w momentach zagrożenia, gdyż „geniusz bretoński” to geniusz „niepohamowanego oporu”, duch nieugięty, który objawia się nie tylko w czynach, ale i w filozofii czy literaturze. I stąd wybitne osobowości twórcze, które zrodziła ta prowincja, jak Descartes, Pelagiusz, Duclos, Chateaubriand.

Z kolei „silny i twardy umysł mieszkańca Langwedocji” powodował, że jak raz coś postanowił, uparcie dążył do celu. Zupełnie odmienna była Prowansja, gdzie znaczące wpływy odegrała kultura obca Greków, Włochów i Hiszpanów, a dominującą specjalnością była poezja i retoryka. Burgundia zawsze pełniła rolę najlepszego łącznika między północą a południem Francji, ale sercem tego kraju – „rdzeniem”, wokół którego skupił się duch narodowy, był region Île--de-France z Paryżem. W opisie stosował Dziekoński określenia, które miały ukazać odrębnego ducha każdej z prowincji przed i po zespoleniu, na przy-kład: „płochość prowansalska”, „obojętność gaskońska”, „szyderczo-naiwna Szampania”, „wymowna Burgundia pośrodku”, „cierpka, lecz bitna Lotaryngia i Franche-Comte”, „fanatyczna Langwedocja”, „duch zdobywczy Normandii”,

„oporna Bretania” i „ciężka Flandria” [Dziekoński 1844a: 175–203]. Podobnie jak inne narody Francja powstała przez skupienie wszystkich tych odrębności wokół idei najbardziej „górującej”, „organicznej”, „wiodącej do potęgi” – pochło-nęła pokrewne żywioły mniej rozwinięte „oderwane cząstki”. Francja stała się dziejową, jednolitą potęgą, przekazując innym własny wzorzec. Jako „rodowa”, scentralizowana siła przyciągała także kraje rozciągające się od granic Francji po Ren (Alzację), które, posługując się tym samym językiem, lgnęły do swej kulturowej całości [Austrya i Polska 1863: 4–5]. W wizerunku K. Szajnochy duch narodu francuskiego od zarania charakteryzował się dążeniem do centralizacji,

„wszechstronny” i „praktyczny” objął swoją ideą inne, sąsiednie ludy i żywioły przeobrażając je w jedną wspólnotę ducha [Szajnocha 1847: 6].

Francuzom udało się zatem stworzyć niezwykle trwałą i jednolitą ideę narodową, jak na warunki europejskie, wyjątkową całość polityczną i kulturową.

Niektórzy z autorów podkreślali, że był to proces szerszy, który ściśle wiązał się z przeobrażeniami państw europejskich na początku czasów nowożytnych.

W XV wieku w większości krajów na kontynencie rozpoczęła się centralizacja terytorialna i polityczna państw poprzez wzajemne łączenie się różnych żywio-łów „węzłem polityki i wspólnego interesu”. Następowało stopniowe zlewanie się poszczególnych prowincji w całość narodową. Miejscowe interesy zaczynały łączyć się z ogólnymi. Innymi słowy, zanikła różnorodność feudalna, którą zastąpiła nowa jakość – ujednolicony naród. Jak obrazowo opisywał ten proces W. Dawid, w przypadku Francji znika z mapy Burgundia, Bretania, Normandia, Akwitania i pojawia się „jedna Francja z jedną narodowością, jedną administra-cją, jednym ożywiona duchem, kierowana tym samym interesem” [Dawid 1843:

42–43]. W wyniku tych procesów integracyjnych państwa Europy zachodniej,

w tym Francja, osiągnęły ściślej wytyczone granice; na ich czele, a zarazem u steru narodowych interesów, stał król i jego dynastia. To wówczas doszło do powstania nie tylko nowoczesnych scentralizowanych bytów politycznych, ale i zjednoczonych wspólnot narodowych o wyrobionym charakterze i celu.

Francja zaś stanowiła n a j d o s k o n a l s z y przykład narodowo-państwowego zespolenia.

Zastanawiano się nad tą wyjątkową jednością i jednolitością narodu francu-skiego na tle europejskim, a więc specyfiką tego procesu w odniesieniu do Francji i Francuzów. W tym przypadku scentralizowanie i ujednolicenie dokonało się szybciej i gruntowniej. W opinii romantyków był to proces naturalny, wyni-kający z charakteru francuskiej zbiorowości, która od wieków żyjąc w dużym skupieniu, zdążała nieustannie do całkowitego ujednolicenia. I to wzajemne oddziaływanie początkowo różnorodnych pierwiastków żyjących w niewiel-kim oddaleniu zdecydowało o gruntowniejszej homogeniczności. W Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie ludność żyła w większym rozproszeniu, proces niwelowania różnic etniczno-kulturowych postępował znacznie wolniej. Niekiedy bardziej szczegółowo opisywano procesy homogenizacji wewnątrz francuskiej wspólnoty. Charakterystyczny dla wczesnych dziejów ludzkości podział na poszczególne szczepy, z czasem w procesie dziejowym naturalnie został zastą-piony przez oddzielające się, wzajemnie różniące się narodowości. Niektóre z nich, wyodrębnione ze szczepów nie przetrwały i zginęły, jak np. narodowość bretońska, która zatraciła indywidualne cechy, zlewając się z innymi, i współ-cześnie współtworzyła jednolitą narodowość francuską [Austrya 1848: 208].

Podobne rozważania często łączono z kwestią pochodzenia narodu, które prezentowano, opierając się na opracowaniach przede wszystkim francuskich historyków. Przywoływano dwie obowiązujące wówczas i przeciwne sobie koncepcje, a każda z nich znalazła w polskiej refleksji swoich zwolenników.

Jedno z ujęć zakładało wielość i różnorodność żywiołów składających się na powstanie współczesnej jednolitej wspólnoty (najczęściej wymieniano Celtów, Teutonów/Germanów, Greków, Fenicjan, Rzymian). Druga koncepcja zakładała homogeniczność narodową Francuzów, którzy od samego zarania byli niemal jednolici. W tym drugim ujęciu to Celtowie stanowią podstawowy żywioł, z jakiego wyrósł naród i jego język. T. Dziekoński zastrzegał, że choć nie opo-wiada się w sposób zdecydowany po żadnej ze stron, to bliżej mu do koncepcji heterogenicznej genezy Francji. W jego ocenie Francuzi nie są Galami, gdyż nie ma między nimi „owych olbrzymich postaci, co się bawiły pożogą Rzymu”, ale z drugiej strony duch narodu francuskiego jest zupełnie różny od rzym-skiego czy germańrzym-skiego. Nie miał wątpliwości, że w procesie kształtowania się narodu Francja oparła się na pierwiastku celtyckim, ale i wiele przyswoiła sobie innych wpływów. „Celtowie działali, Rzym przydał coś, i Grecja także, w końcu przyłożyli się w części i Germanowie; lecz wszystko to przerobiła,

w jedno zlała, i w formę dzisiejszej narodowości ukształtowała Francja sama w sobie” [Dziekoński 1844a: 38–39]. W oglądzie badacza, na przykład, Grecy marsylscy wpłynęli na wzbogacenie języka celtyckiego, a Rzymianie w spo-sób niezaprzeczalny na język, prawo i obyczaje Celtów. Paweł E. Leśniewski podobnie podkreślał różnorodność żywiołów etnicznych (Celtowie, Rzymianie, Frankowie, Niemcy), które złożyły się na ukształtowanie „prawdziwego rodu”

Francuza [Leśniewski 1852: 360]13.

Zastanawiano się nad czynnikami, które w największym stopniu przyczy-niły się do ujednolicenia narodu i państwa. Jednym z nadrzędnych elementów łączących była r e l i g i a chrześcijańska, która u zarania dziejów zespoliła naród francuski. W ujęciu publicysty „Trzeciego Maja”, organu emigracyjnych monarchistów, największy wpływ na jedność Francji – na tę „potężną centra-lizację” – miał katolicyzm. To „principium jedności”, które dało narodowi tę siłę, potęgę i powagę [Kilka słów o rozprawie Janusza Woronicza 1839: 5].

Utożsamienie ducha narodowego z religią widoczne było także w wizerunku Francji w utworach K. Libelta czy A. Mickiewicza. Germańscy Frankowie za panowania Chlodwiga przyjęli obrządek łaciński i już od V stulecia Kościół katolicki zrósł się z interesem Franków, którzy tym samym stali się „piastunami Chrześcijaństwa”, podkreślał Libelt. Gdy Arabowie zalewali Europę, „ostatnim przedmurzem chrześcijaństwa” byli protoplaści Francuzów, Frankowie. Miało to znaczenie nie tylko regionalne, ale i ogólnoeuropejskie, gdyż pod Poitiers ważyły się losy całej Europy, czy będzie ona chrześcijańska czy muzułmańska.

Religia była tą siłą moralną, która mimo przejściowych kryzysów, niedołężności niektórych królów, wewnętrznych podziałów, pozwoliła narodowi przetrwać w całkowitej jedności. „Wielki geniusz Napoleona I” nie dostrzegł tego ścisłego związku między Francją a Kościołem katolickim i upadek władcy w wielkiej części należałoby przypisać właśnie tej ignorancji [Libelt 1844b: 53–54]. Z kolei w ocenie A. Mickiewicza Francja w okresie tworzenia monarchii dała całej Europie chrześcijańskiej wzór do naśladowania, który polegał na stworzeniu idealnego połączenie odrębnych pierwiastków wywodzących się z rozmaitych szczepów. Po przyjęciu chrześcijaństwa, Francuzi natchnieni jakby nowym życiem, uświadomili sobie moralną jedność, stając się wspólnotą narodową, całością niepodzielną [Mickiewicz 1998b: 141–142]. W wyobrażeniu poety duch chrześcijański nadal przenikał naród francuski do tego stopnia, że stał się on duchem narodowym. To chrześcijaństwo nieustannie wzmacniało narodowość francuską [Mickiewicz 1998b: 86–87]. W tym ujęciu Francja, która ma najbardziej

13 Autor podaje dokładne dane co do składu narodowościowego Francji w połowie XIX wieku:

na ogólną liczbę mieszkańców Francji 34 494 875, ponad 31 milionów stanowili tzw. „prawdziwi”

Francuzi, Bretończycy (Bretonowie) – ok. 1 300 000, Baskowie – 130 000, Niemcy – 1 560 000, Włosi (głównie na Korsyce) – 220 000, Żydzi – 70 000 i inne mniejsze grupy.

wyrobionego ducha chrześcijańskiego ze wszystkich narodów europejskich, zasługiwała na miano „arcynarodu” [Mickiewicz 1998b: 146].

Obok religii najczęściej przywoływanym czynnikiem zespalającym i ujed-nolicającym był n a r o d ow y j ę z y k, który w opinii jednych był u zarania celtycki, a obce wpływy były nieznaczne, w ocenie innych na jego ukształtowanie największy wpływ miała łacina. T. Dziekoński, autor Historii Francyi, uważał, że mowa Celtów stanowiła podstawę późniejszego języka Francuzów, którą wzbogaciły wpływy pochodzące przede wszystkim z łaciny. Argumentował, że nawet za panowania Rzymian w Galii język rzymski był wyłącznie językiem klas wykształconych, a lud posługiwał się mową celtycką. Z przekonania, że „język jest wiernym obrazem ducha ludów, cechą ich charakteru, objawieniem bytu wewnętrznego”, wypływał oczywisty wniosek, że gdy żywioł celtycki przetrwał wieki w mowie, musiał się koniecznie wcielić w zwyczaje i obyczaje narodu, w jego działania i myśli: „Otóż to jest materiał, z którego Francuzi zwolna wymodelowali swoją narodowość, i mimo spojenia rozlicznych pierwiastków, potrafili na niej wytłoczyć piętno oryginalności” [Dziekoński 1844a: 40].

Zagorzali tradycjonaliści, jak choćby Henryk Rzewuski, podkreślali, że francuska jedność narodowa zabezpieczana przez m on a rc h i ę jest naturalną formą organizacyjną przeznaczoną tej wspólnocie. W ocenie Rzewuskiego ile-kroć Francuzi odchodzili od swej tradycyjnej formy, pogrążali się w ogólnym chaosie. Panująca „najświetniejsza rodzina chrześcijańska”, ród, który w opinii samych Francuzów otrzymał od Boga prawo do panowania nad narodem, była gwarantem i podstawą narodowej jedności Francji [Rzewuski 1868: 35–36].

Czynnikiem spajającym naród francuski od średniowiecza był także system feudalny. W opinii jednego z publicystów „Gazety Polskiej” fe u d a l i z m osta-tecznie ukształtował naród francuski, doprowadził do tej wyjątkowej i podzi-wianej jedności politycznej, geograficznej i moralnej [Wiadomości naukowe 1830: 4]. Zasady feudalne szkodliwe dla narodów słowiańskich, dla Francji i innych wspólnot Zachodu okazały się najlepszym rozwiązaniem wzmacniają-cym, jednoczącym i ujednolicającym narodowo-państwowe całości. Niektórzy upatrywali zjednoczenia Francji w podboju poszczególnych prowincji i stop-niowym likwidowaniu ich odrębności. W przeciwnym osądzie prosty podbój mógł na krótko połączyć odrębne ziemie, ale do zlania ich w jedną moralną całość potrzeba było czegoś więcej. W pogłębionym i nieco wyidealizowanym spojrzeniu T. Dziekońskiego wojny i podboje umożliwiły co najwyżej nawią-zanie kontaktów między prowincjami, nastręczyły sposobność do wzajemnego poznania, a reszty dokonała „żywa i szybka sympatia geniuszu galijskiego i zakorzeniona od wieków towarzyskość”. Zatem określone cechy charakteru zbiorowego wpłynęły na tę wyjątkową jedność. Prowincje, różne pod względem klimatu, obyczaju, a nawet języka, zrozumiały się wzajemnie, zaprzyjaźniły, a solidarność zakorzeniła się w umysłach ludzi. Odtąd „Gaskończyka obchodził

los Flandrii, Burgundczyk okazał współczucie nad powodzeniem pirenejskich okolic, Bretończyk, dumając nad brzegiem oceanu czuł ciosy rozlegające się nad Renem. Tak kształcił się duch powszechny, a miejscowy zwolna znikał, wpływ ziemi, klimatu, pokolenia ustąpił działaniom towarzyskości i polityki”

[Dziekoński 1844a: 204].

Wyjątkowa jedność i jednolitość to efekt nie tylko wpływu ogólnych pro-cesów dziejowych, ale też wielowiekowych dążeń elit ludzkich. Podkreślano ś w i a d o m e d z i a ł a n i a wybitnych postaci czy wpływowych grup, które wywołały wydarzenia polityczne prowadzące w pożądanym kierunku. Jednym z przykładów było wywołanie wydarzeń w Noc świętego Bartłomieja. „Protestanci chcieli z Francji zrobić kraj federacyjny, katolicy wymordowali ich w imię jedności państwa” [Koźmian 1848:204]. W tym przypadku czynnikiem jednoczącym był katolicyzm zagrożony ze strony rywalizującego z nim protestantyzmu. Przykład ten mógł stanowić potwierdzenie tezy, iż rozwiązania federacyjne są w gruncie rzeczy naturalniejsze, lepsze, zgodne z prawem moralnym, albowiem ceną za osiągnięcie homogeniczności francuskiej wspólnoty był rozlew bratniej krwi, terror i ogólny brak tolerancji. W nowszej historii podobne procesy jednoczące pojmowane jako rezultat świadomego działania określonej grupy nastąpiły w czasie rewolucji, a zwłaszcza w okresie terroru w 1793 roku. Zagrożona wol-ność narodu francuskiego zarówno ze strony wroga zewnętrznego (koalicje), jak i wewnętrznego (kontrrewolucjoniści) wymusiła konkretne działania o charak-terze umacniającym i jednoczącym. Czynnikami zespalającymi naród były na przykład wykreowane przez ówczesnych przywódców Francji nacjonalistyczne symbole. Przyjęto trójkolorową flagę narodową, gdzie każda z barw symbolizo-wała społeczne stany oraz jeden herb Francji z wyobrażeniem koguta, który miał zastąpić wszechobecne lilie Burbonów. Jeden z publicystów podkreślał, iż choć starano się przypisać obu symbolom dawne, a nawet starożytne pochodzenie – kogut miał być symbolem protoplastów Francuzów już w czasach rzymskich, podobnie jak trzy kolory narodowe – to historycy francuscy zdecydowanie zaprzeczali podobnym tezom. W czasie rewolucji 1789 roku, gdy naradzano się jaki emblemat nadać uzbrojonym obywatelom, zdecydowano się na koguta, gdyż wyobrażał on pogańskiego boga Marsa [O kogucie francuskim 1831: 37].

Jednak za najistotniejszy czynnik spajający uznano ś w i a d omo ś ć n a r o -d ow ą, która począwszy o-d rewolucji 1789 roku stopniowo objęła coraz szersze kręgi społeczne. Bez bezwarunkowego poświęcenia się dla ojczyzny Francuzi nie zdołaliby obronić jedności narodu i niepodległości państwa. To całkowite poświęcenie było możliwe tylko w przypadku zaistnienia w ramach całej wspólnoty poczucia duchowej jedności i celu. To „sprężyna wszystkich działań rewolucyjnych”, która rozwija bohaterów, tworzy geniuszy, narodowych przy-wódców. W 1793 roku w wojnie obronnej z wojskami koalicji antyfrancuskiej Francję uratowała nie liczba żołnierzy czy dział, gdyż ten militarny potencjał

był trzykrotnie mniejszy od zasobu wrogich wojsk, ale „ów duch wolności oży-wiający każdego żołnierza, wiedzącego, że za ojczystą walczą ziemię, że do niej wszystka jego krew należy”. Natomiast już w czasie walk z koalicją antynapo-leońską w latach 1813 i 1814 było zupełnie inaczej. Francuzi walczyli wówczas tylko w „interesie dumy jednego człowieka”, a nie całego narodu i dlatego ponieśli porażkę [W. S. 1831: 2]. Z kolei w opinii L. Żychlińskiego momentem przełomowym, kiedy naród francuski objawił się światu jako w pełni wyrobiona, dojrzała całość, był kongres wiedeński. W 1815 roku Francuzi zaprezentowali się jako zespolony naród, którego integralności moralnej nikt nie śmiał podważyć [Żychliński 1862: 41]. Niekiedy przywoływano opinie polityków i myślicieli francuskich, powtarzając na przykład za Ch. de Montalembertem, że Francja może sobie pozwolić nawet na kontrolowaną decentralizację bez obaw o prze-trwanie jedności narodowej. Innymi słowy, zdołała ona zasymilować odrębne żywioły etniczne i podporządkować je wspólnemu wzorcowi do tego stopnia, że dawne odmienności są ledwie zauważalne. W ujęciu Żychlińskiego Alzacja i Lotaryngia zatraciły indywidualne piętna. Mieszkańcy tych krain, którym

„zatarto duszę”, stali się z ducha Francuzami, przyjęli francuską narodowość.

Nie słyszy się natomiast, by objawiała się tam dążność ku narodowości niemie-ckiej [Żychliński 1862: 19]. W okresie wcześniejszym Wawrzyniec Marczyński odwiedzający Alzację stwierdzał, iż była to niegdyś kraina niemiecka i przynaj-mniej w jej części panują język i obyczaje niemieckie. Jednak już 30 kilometrów za Salzburgiem zaczyna się francuska strefa kulturowa [Marczyński 1816: 32].

Jedności rozległej terytorialnie Francji sprzyjała więc prowadzona od wieków polityka elit rządzących, która widoczna była także w czasach współczesnych romantykom. Udoskonalenia w zakresie zarządzania państwem były wspomagane przez najnowocześniejsze osiągnięcia cywilizacji. Rozbudowany system dróg lądowych, wodnych, kolejowych, a także „najpierwsza” i „najrozleglejsza” sieć telegraficzna sprzyjała doskonałemu zarządowi tak, że jak z zachwytem pisał P. E. Leśniewski, „rząd w przeciągu godziny może mieć wiadomość o wypadkach w najodleglejszych punktach całego kraju” [Leśniewski 1852: 389].

W dyskusji nie zabrakło jednak głosu przeciwnego, że ta znana i podzi-wiana w całej Europie wyjątkowa jedność i jednorodność narodu francuskiego jest znacznie przesadzona i stosunkowo nowa. Przedmiotem polemiki był więc zakres wewnętrznego ujednolicenia w ramach francuskiej zbiorowości i poszu-kiwanie etniczno-kulturowych odrębności. Franciszek H. Duchiński zaznaczał, że Francja dopiero w końcu XVIII wieku zaczęła być tak jednolita i nadal można obserwować działania kolejnych jej rządów w kierunku „ześrodkowania”

władzy. Szczerze jednak wątpił, aby poczucie jedności odczuwano podobnie na całym obszarze Francji i zakładał istnienie ukrytych prowincjonalizmów, które mogą objawić się w momentach osłabienia francuskiej idei narodowej [Duchiński 1902: 29–30]. Gdyby przeanalizować pojedyncze części składowe

tej wspólnoty, okazałoby się, że ta chwalona jednolitość w wielu przypadkach jest mitem. Francja to jedno ciało narodowe, ale mimo to utrzymują się tam prowincjonalne odcienie, choćby znaczące różnice między Normandczykiem a Gaskończykiem [Libelt 1869b: 73]. Z. L. Fisz zaobserwował na przykład w Marsylii wyraźne odrębności kulturowe, które bardziej przypominały cha-rakter i obyczaje greckie niż francuskie. Co więcej, „do dziś dnia lud tutejszy nie uważa Francji za ojczyznę i o paryżaninie, o liończyku mówi z pewną pogardą, jak o barbarzyńcy, o obcym” [Fisz 1859b: 31]. Henryk Schmitt także ostrożnie podchodził do kwestii jednolitości Francji, uważając, iż całkowicie homogenicznych wspólnot w Europie nie ma. Jednak narody Zachodu, w tym Francja, które w przeszłości wchodziły w skład imperium rzymskiego, były bardziej „skupione” i dzięki temu poprzez wieki zdołały w większym stopniu zlikwidować rodowe znamiona. Stały się bardziej jednolite [Schmitt 1861: 3–4].

W ujęciu sceptyków homogeniczności Francji także język, jeden z istotniejszych składników narodowości, nie był do końca jednolity. Wielu członków tej wspólnoty nadal posługuje się innymi niż narodowy językami i dialektami, baskijskim, normandzkim, bretońskim, owerniackim czy niemieckim. Jak obserwowano, na południu Francji nadal dominuje dialekt d’oc bardziej zbliżony do języka hiszpańskiego niż francuskiego [J. J. Rusin z Przemyskiego 1830: 4]. Z kolei w Nancy i okolicach rozwija się najpiękniejszy dialekt języka francuskiego – dialekt lotaryński [Marczyński 1816: 41]. Donoszono także o obawach władz francuskich związanych z dążeniami separatystycznymi w Bretanii. Mieszkańcy tej prowincji pragną oderwać się od Francji i powrócić do dawnych praw, urzędów i instytucji [Wiadomości zagraniczne. Francja 1831: 72]. Natomiast ich język jest najbardziej zbliżony do pierwotnej mowy Galów pokrewnej językowi gaelickiemu w Szkocji [Leśniewski 1852: 360]. M. Wiszniewski, oceniając cechy psychiczne Francuzów, nie traktował ich w sposób homogeniczny, wyodrębniając w tej zbiorowości dwie kategorie. Prowansalczycy, twierdził, mają „więcej bystrości”

oraz „ognistej imaginacji” niż „zaloarscy” Francuzi [Wiszniewski 1988: 60–61].

Natomiast ocena poszczególnych warstw narodu francuskiego i ich wkładu w kształtowanie się idei narodowo-państwowej nie zawsze zależała od świato-poglądu twórcy. O wyjątkowej roli stanu trzeciego we Francji pisał liberalnie usposobiony publicysta „Pamiętnika Warszawskiego”, twierdząc, iż podobnie jak w Anglii czy Holandii, także we Francji „wszystko niemal swe dobro tej klasie obywateli winne były” [Listy obywatelskie (list XI) 1817: 274]. W opinii konserwatysty Zygmunta Krasińskiego, broniącego poglądu o wyjątkowej roli szlachty w polskim narodzie, krzewicielce oświaty i cywilizacji i jedynie praw-dziwej sile społecznej, szlachta francuska przynajmniej od końca XVIII wieku była „zgrzybiała i zepsuta”. Rolę lidera zmian przejął pełen życia i energii stan trzeci. Ale i ta warstwa zaczyna się „psuć”. Lud to nowa siła, którą porównywał do narodzonego w okresie rewolucji dziecka [Krasiński 1999: 86–87]. Z tym

ostatnim zdaniem w pełni zgadzali się autorzy o poglądach demokratycznych, dla których to lud był właściwym twórcą nowoczesnej idei francuskiej

ostatnim zdaniem w pełni zgadzali się autorzy o poglądach demokratycznych, dla których to lud był właściwym twórcą nowoczesnej idei francuskiej