• Nie Znaleziono Wyników

istnieją przedmioty uznawane jako wartości, ale nieodczuwane, 3) i wreszcie istnieją takie, w których odczuwamy wartości, ale ich

nie uznajemy.

Współistnienie przedmiotów 2. i 3. kategorii wyjaśni nam pewne rodzaje konfliktów psychicznych, jeżeli tylko założymy, iż wartości uznawane mogą w pewnych sytuacjach kierować naszym postępowaniem, nawet wtedy, gdy ich nie odczuwamy. Otóż to założenie nie podlega wątpliwości, gdyż ma za sobą te wszystkie wypadki, w których poczucie obowiązku zwycięża bez­

pośrednią ochotę, a istnieniu takich wypadków niepodobna zaprzeczyć.

[Ossowski, 1967: 74]. Konflikty te możemy sprowadzić do konfliktów po­

między wartościami uznawanymi i wartościami odczuwanymi.

Wartości uznawane, wartości o charakterze obiektywnym, są narzu­

cone jednostce przez środowisko społeczne, to zaś, co nazwaliśmy war­

tościam i odczuwanymi i nieuznawanymi jest przedm iotem w rodzo­

nych, osobistych skłonności.

Motywy naszych czynów mogą być tedy uzależnione od dwóch konku­

rencyjnych skal wartości: od w artości istotnie przez nas odczuwanych na skutek wrodzonych dyspozycji i od wartości narzuconych nam przez środo­

wisko kulturalne. Przykładem konfliktu między tymi skalami będzie kon­

flikt pomiędzy pożądaniem seksualnym i zakazami religijnymi, albo między pragnieniem wypoczynku na plaży w dzień słoneczny i ciężkim zadaniem, któregośmy się podjęli i które h o nor każe nam wypełnić. W ogóle wszelki konflikt pomiędzy pragnieniam i i poczuciem obowiązku, wszelka walka z pokusami byłaby objawem zderzenia się tego, co w nas osobiste, z tym, co społeczne.

Tak należałoby interpretować z tego stanowiska rozszczepienie się na­

szej osobowości na dwie warstwy, z jakimi mamy do czynienia w zwrotach typu: „chciałbym chcieć”, albo „to mi się nie podoba, aczkolwiek wiem, że mi się podobać powinno”, „nie chcę, ale muszę” itp.

Możliwe jest jeszcze trzecie wyjście. Konflikt między pragnieniami a uznaną skalą wartości prowadzi często do zjawiska, na które psychoana­

litycy zwrócili uwagę: mamy na myśli zjawisko maskowania motywów włas­

nego postępowania przed sobą samym. Ulegając pokusie, sprzeniewierzając

I. Człowiek wobec świata wartości

się normom moralnym swego społeczeństwa, norm om uznawanym również przeze mnie samego, staram się wyszukać dla swego postępowania motywy, które by je usprawiedliwiły z punktu widzenia owych norm i to usprawied­

liw iły w moich własnych oczach. Podświadome pragnienia pobudzają świa­

domość do szukania racjonalizacji [Ossowski, 1967: 71].

Z taką racjonalizacją mamy bardzo często do czynienia w przypadku np.

aborcji „ze względów społecznych” czy narastającej liczby gwałtów, za które winą obarcza się „prowokująco” ubrane dziewczęta.

Wartości uznawane, ale nieodczuwane są niewspółmierne z wartościami, które odczuwamy, ale których nie uznajemy. Są niewspółmierne, bo nie ma wspólnego czynnika, od którego zależałaby ważność jednych i drugich.

Skala wartości w sensie uczuciowym układa się w zależności od naszych re­

akcji emocjonalnych; skala w artości uznawanych — w zależności od prze­

konania o ich znaczeniu obiektywnym, panującego w danym środowisku społecznym. Nie mamy wspólnej miary, aby porównać wartość rozkoszy, pozbawionej moralnego uznania albo nawet spotykającej się z naszym potępieniem i wartość studiów matematycznych, którą uznajemy w całej pełni, ale która nie jest dla nas bynajmniej atrakcyjna, aczkol­

wiek m oże kierować naszymi czynami.

Wynik porów nania zawsze musi być sformułowany dwuwartościowo:

„wolę to, chociaż wiem, że tamto jest bardziej cenne” - jeżeli tylko istotnie jeden z przedm iotów porównywanych jest w artością odczuwaną a drugi wartością uznawaną.

W sposób b ardzo wyraźny p ro b lem ten akcentowany jest np. w nie­

których piosenkach biesiadnych takich jak „Pij bracie, pij, na starość torba i kij” .

Nie możemy porównywać hierarch ii dwóch skal, z których każda zbudowana jest według innej zasady, chociażby czynnik hierarchizujący w obu przypadkach miał tę samą nazwę.

Równie niewspółmierne, ale w inny — mniej wyraźny sposób — mogą być dwie konkurencyjne skale wartości odczuwanych. Tutaj możemy mówić

° niewspółmierności, jeżeli każda z tych dwóch skal wymaga zupełnie od­

rębnej postawy psychicznej: postawa, która pozwala nam się przejąć wartoś­

ciami jednej skali, nie daje się przejąć wartościami drugiej — i odwrotnie.

R

o d z i n a

w obliczu wartości i w zorów życia ponowoczesnego świata

N ie m ogę porów nyw ać w artości przedm iotów, którym zawdzięczam g łę b o k ie w zru szen ia estety czn e alb o u n iesien ia relig ijn e czy p a trio ­ tyczne i wartości przedm iotów związanych z troską o zabezpieczenie jutra lub z zabiegami gospodarskimi, kiedy oddaję się słuchaniu pięknej muzyki lub sprawom narodu, nie jestem w stanie przejmować się wysokością eme­

rytury, zjełczałym masłem lub skradzionym portfelem. I na odwrót: do­

póki te właśnie rzeczy mają dla mnie doniosłe znaczenie, dopóki przejmuje m nie troska o jutro, nie jestem zdolny do uniesień estetycznych, religijnych lub patriotycznych, nie jestem w stanie odczuć wartości przedm iotów tych, uniesień — i to nie „obiektywnej w artości”, ale wartości, jaką te przed­

mioty mogą dla m nie mieć, gdy przyjm ę odm ienną postawę psychiczną.

Ten sens odnajdujemy też w ewangelicznej przestrodze Chrystusa głoszącej, że prędzej w ielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż bogacz dostanie się do Królestwa Niebieskiego. W podobny sposób wartość dobrej lub nie­

d o b rej op in ii, jaką m ają o m nie znajom i jest niew spółm ierna zw ar­

tością dzikiej przyrody, albo tym bardziej jeszcze — wartość erotyki jest niewspółmierna z wartością ascezy [zob. Ossowski, 1967: 100],

Wyżej opisane sytuacje są podłożem licznych nieporozum ień oraz dys- harm onii w funkcjonowaniu systemu aksjonormatywnego w różnych kate­

goriach i grupach społecznych. Istnieje jeszcze drugi równie ważny aspekt omawianego problem u, na który zwraca uwagę Józef Lipiec w niezwykle trafnie zatytułowanym rozdziale przytaczanej tu już pracy [Lipiec, 2001]

Niesprawnyjęzyk i nieczułe poznanie. W rozdziale tym zwraca on uwagę na nienadążanie rozwoju pojęć i języka aksjologicznego za tempem współczes­

nych przem ian cywilizacyjnych, ponieważ: „język aksjologii nie zawsze na­

dąża za tymi odkryciami, toteż wiele obszarów i poszczególnych walorów uzyskuje wyraz pozornie pozbawiony ocen, czysto obiektywistyczny, wręcz tylko fachowy. Pożywność jest wartością produktów rolnych, tak jak śmier- cionośność cechą bom by wodorowej. Jak jednak nazwać szczegółowe wa­

lory składu chemicznego atmosfery i organicznego pożywienia? Czy tylko

„energodajnością danego stopnia” ? Taka pozornie beznam iętna jest ter­

minologia medyczna, skądinąd przecież nasycona aksjologicznie jak mało która dziedzina kultury. Takim też prezentuje się całe nazewnictwo techno­

I. Człowiek wobec świata wartości

m

l o g i c z n e , gdzie określone wartościowo stany przedstawiane są przy pomocy

n i e c z u ł y c h uczuciowo parametrów fizycznych” [Lipiec, 2001: 139].

J u ż w języku potocznym zaczynają się upowszechniać np. takie okre­

ślenia» jak eutanazja, aborcja, wywołanie miesiączki, tabletka „the day after”, które pozornie brzmią neutralnie z etycznego punktu widzenia, brzmią bardziej technologicznie niż aksjologicznie i tracą swoją dawną wy­

mowę moralną oraz jej ciężar gatunkowy.

Mówiąc o „najwyższej w artości” istnienia indywidualnego człowieka, zupełnie inaczej traktujem y siebie i tych, których kochamy, inaczej osoby nam obce lub całkiem nieznane, jeszcze inaczej obiekty uzasadnionej nie­

nawiści. Podobne, choć wyzute z osobistych uczuć stanowisko zajmujemy często wobec istnienia ludzi za względu na ich esencjalną kwalifikację ak­

sjologiczną. W skrajnych przypadkach odmawiamy im po prostu prawa do istnienia, a dotyczy to dwóch głównych postaci dramatu, czyli wroga i prze­

stępcy.

N atom iast w ujęciu ogólnym podkreślam y pozytywną w artość wszel­

kiego indywidualnego bytu ludzkiego, niezależną od jakichkolwiek jego właściwości i odniesień zewnętrznych. Każde istnienie jest tedy wartością - również osobników złych, nieudanych, niepotrzebnych, w tym też sa­

mobójczo przeciwnych swemu życiu. Uniwersalne, bezwyjątkowe potrak­

towanie istnienia indywidualnego jako takiego pociąga za sobą poważne konsekwencje w ocenie historii gatunku ludzkiego i poszczególnych spo­

łeczności, a także zasadniczą rewizję ideałów wychowawczych oraz ogółu instytucji, z państwem na czele. Przykład dyskusji na temat kary śmierci jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Niezbędna jest całościowa ocena cywilizacji m ilitarnej i kultury usprawiedliwiającej, a nawet apoteozującej zabijanie [tamże: 140].

Przemiany cywilizacyjne i społeczne, które składają się na nurt pono- woczesności nie sprzyjają rozwojowi pojęć jednoznacznych aksjologicznie.

Najlepszym tego przykładem może być narastający wymógpoliticalcorrect- ness (czyli poprawności — nazwijmy to — publicznej) w publicznych wystą­

pieniach. Wymóg ten w sposób intencjonalny neutralizuje pojęcia aksjolo­

giczne, najczęściej zmieniając ich brzmienie językowe wraz z dawnym ich miejscem w strukturze aksjonormatywnej. Przykłady: „sprawny inaczej”,

R

o d z i n a

w obliczu wartości i wzorów życia ponowoczesnego świata

„mądry inaczej”, „o odmiennej orientacji seksualnej”, „o odmiennych preferencjach”, „kochający inaczej” itp., itd. W ten sposób rodzi się coraz powszechniejszy „permisywizm moralny” wywołujący określone skutki w sferze struktury oraz funkcjonowania rodziny Do tych spraw powrócimy w dalszych partiach książki.