• Nie Znaleziono Wyników

2. Kapitał społeczno-kulturowy wobec problemu pracy prekarnej

2.3. Krytyka koncepcji kapitału społecznego i kulturowego

Popularny w kręgach badaczy kapitał społeczny, pomimo włączenia w obręb wielu projektów empirycznych, spotyka się także z licznymi głosami krytyki. Obiekcje w przeważającej mierze odnoszą się do: metaforyczności tego pojęcia (a przez to także nieostrości i nadmiernej rozległości teoretycznej), jego wartościującej wymowy (z powodu marginalizacji negatywnych procesów, jakie mogą się za nim kryć), braku odkrywczości terminu (jako nowej nazwy na znane od dawna zjawiska), powierzchowności kryjących się za pojęciem założeń (jako niedoceniających wpływu relacji władzy i struktur państwa)138. Ze względu na sygnalizowaną bliskość zakresu znaczeniowego kapitału kulturowego, zestaw powyższych uwag w równej mierze dotyczy także tego drugiego zasobu.

Długa lista zastrzeżeń wysuwana jest w kierunku P. Bourdieu założeń koncepcyjnych.

Francuskiemu myślicielowi wytyka się zarówno nieścisłości metodologiczne, powierzchowne przywołanie tradycji Marksowskiej, nieprecyzyjne i niekonsekwentne operowanie wprowadzaną terminologią, jak i przywoływanie nietrafnych wskaźników. Szeroki wybór zasadniczych oraz pobocznych uwag względem dorobku teoretycznego autora Reprodukcji i Dystynkcji zrekonstruowany został przez Jacka Tittenbruna w ramach książki stanowiącej prawdopodobnie najbardziej kompleksową krytykę strukturalnego konceptu P. Bourdieu139.

Jak tłumaczy wspomniany komentator, poważne obiekcje budzą już same przyjęte przez P. Bourdieu przesłanki analityczne. Pomimo wychodzenia z pozycji wytykającej niedostatki ekonomicznego spojrzenia na rzeczywistość społeczną, francuski badacz zasadniczo bezrefleksyjnie adaptuje giełdowy żargon, sprowadzający się do operowania pojęciami minimalizacji ryzyka [risk minimisation] maksymalizacji zysku [gain maximization], zróżnicowania zasobów [asset diversification] oraz inwestycji [investment]. W ten sposób P. Bourdieu uzyskuje perspektywę, która nie tylko nie jest innowacyjna w zakresie

137 Tamże, s. 34, 49.

138 Mirosława Grabowska, Społeczeństwo obywatelskie w Polsce A.D. 2012. Wprowadzenie, [w:] Mirosława Grabowska (red.), Społeczeństwo obywatelskie w Polsce A.D. 2012, CBOS, Warszawa 2012, s. 9.

139 Jacek Tittenbrun, Neither Capital, Nor Class. A Critical Analysis Of Pierre Bourdieu’s Theoretical Framework, Veronon Press, Malaga 2017.

124

terminologicznym, ale także prowadzi do redukcjonistycznego i ahistorycznego rozpatrywania procesów społecznych jako sprowadzonych do kapitału. Takie zdefiniowanie ram teoretycznych w paradoksalny sposób przybliża P. Bourdieu do spojrzeń niewrażliwych na zróżnicowanie systemowych kontekstów działania jednostek (skali niepewności właściwej dla współczesnego kapitalizmu) i przez to implicite zakładających możliwości dokonywania przez nie samodefinicji swojej pozycji strukturalnej140.

Jeszcze poważniejsze zastrzeżenia budzić może proponowany przez P. Bourdieu trzyklasowy model struktury społeczeństwa. W istocie, jak wykazuje J. Tittenbrun, stanowi on konstrukcję ufundowaną na pomieszaniu porządku klasowego i stanowego, przy jednoczesnym niespójnym zastosowaniu przesłanek własnościowych, kapitałowych i osobistych do przyporządkowywania poszczególnych grup zawodowych względem arbitralnie wyodrębnionych podmiotów klasowych. Skutkuje to sytuacją, w której w obręb klasy wyższej włączani są zarówno profesorowie i artyści (wysokie zasoby kulturowe, niskie zasoby finansowe), jak i przedsiębiorcy przemysłowi (niskie zasoby kulturowe, wysokie zasoby finansowe). Analogiczne sprzeczności mają miejsce w klasie średniej, gdzie pomimo odmiennej struktury zasobów nauczycielom szkolnym towarzyszą drobni przedsiębiorcy141.

Wiele problemów nastręcza również sposób, w jaki P. Bourdieu wprowadza i operuje pojęciami kapitałów. Oprócz trzech bazowych form zasobów – ekonomicznej, społecznej, kulturowej – badacz z czasem wprowadza także m.in. kapitały symboliczny i akademicki.

Zakresy znaczeniowe poszczególnych terminów częściowo się pokrywają utrudniając ich rozdzielenie. Co więcej konstytutywne przesłanki zasobów nie są jednakowe, stanowiąc raczej nieokreślone połączenie korelatów relacji władzy, własności, cech osobistych i własności cielesnych. Ma to swoje odzwierciedlenie w niejednakowych praktykach rozpatrywania kapitałów przez kontynuatorów P. Bourdieu, którzy często w nieporadny sposób łączą rzeczone zasoby w rozmaitych konfiguracjach, bądź też niektórym z nich przydają nadrzędną lub podrzędną rolę142.

Przydawanie relacjom społecznym ekonomicznego wymiaru ma swoje szkodliwe konsekwencje także w przypadku autorów mniej lub bardziej bezpośrednio nawiązujących do tez P. Bourdieu. J. Tittenbrun przywołuje w tym miejscu postać N. Lin, argumentując że teoretyk ten w mylny sposób zreinterpretował Marksowskie założenia kumulacji kapitału.

Pisząc o gromadzeniu przez pracowników zasobów umiejętności (kapitału ludzkiego) N. Lin

140 Tamże, s. 5; 8; 13; 44; 98-99.

141 Tamże, s. 5-6.

142 Tamże, s. 16; 20; 26; 29; 41; 93.

125

przeoczył bowiem stosowane przez K. Marksa pojęcie siły roboczej [Arbeitskraft], które swoim zakresem obejmuje właśnie prezentowane przez pracowników zdolności i talenty143.

Jeszcze inne krytyczne spostrzeżenia można sformułować w stosunku do tez J. S. Colemana. W odróżnieniu od P. Bourdieu, który pozytywnie bądź negatywnie waloryzował kapitał społeczny w zależności od rozpatrywanego podmiotu strukturalnego (jako podstawa dominacji bądź zdominowania), dla J. S. Colemana zasób ten ma zasadniczo jednowymiarowo pozytywny charakter144. Co więcej, formułowane przez autora tezy o niezbędności strukturalnego domknięcia [closure] wspólnoty dla jej sprawnego funkcjonowania spotykają się z kontrargumentacją. Jednym z najbardziej jaskrawych oponentów Colemanowskiej koncepcji domknięcia jest Ronald S. Burth. Autor ten w swoich tekstach opisuje znaczenie form nazywanych dziurami strukturalnymi [structural holes], które opisać można jako swoiste puste przestrzenie pomiędzy oddalonymi od siebie różnymi klastrami sieci społecznych. Jedynie jednostki, które swoimi połączeniami obejmują kilka przedzielonych strukturalnymi dziurami sieci powiązań mają szanse na wyższą pozycję rynkową. Stają się one kimś w rodzaju brokerów [brocker] informacji i zasobów, co nie byłoby możliwe w przypadku ich operowania jedynie w ramach zamkniętego i homogenicznego kręgu połączeń145.

Sformułowane przez R. D. Putnama spostrzeżenia, zwłaszcza te późniejsze dotyczące kurczenia się kapitału społecznego w Stanach Zjednoczonych, również spotkały się z wieloma krytycznymi głosami ze strony innych naukowych komentatorów. Najpoważniejsze z nich sprowadzają się nawet do stwierdzenia, że autor opisane w Bowling alone badania prowadził pod tezę, w wygodny sposób dobierając dane odpowiednie dla przyjętego toku wnioskowania.

Bardziej umiarkowane komentarze polegają na wytknięciu R. D. Putnamowi niedostrzeżenia przez niego zmieniającego się charakteru społecznej aktywności w USA. Podczas gdy skala uczestnictwa w organizacjach jednego typu rzeczywiście wykazuje tendencję spadkową (np.

tytułowe ligi kręglowe), nowe struktury organizacyjne przyciągają coraz szersze rzesze amerykańskiego społeczeństwa (np. ligi piłkarskie, organizacje ekologiczne)146. Nieodosobnione są również sugestie, iż podawane przez R. D. Putnama zmienne wyjaśniające obniżenie się skali społecznego zaangażowania w ponadjednostkowych ciałach okazują się być nietrafne. Zasadnicze znaczenie w tym przypadku ma zwiększenie się aktywności zarobkowej

143 Tamże, s. 17.

144 Tamże, s. 34-35.

145 Ronald S. Burth, The Contingent Value of Social Capital, “Administrative Science Quarterly” 1997/2 (42), s. 339-345.

146 Richard Florida, Narodziny klasy kreatywnej..., dz. cyt., s. 279.

126

kobiet i większe rozpiętości majątkowe, niż wskazywane przez autora zmiany pokoleniowe i techniczne147. Jeszcze z innego punktu widzenia, propozycje R. D. Putnama mogą być krytykowane jako w największej mierze zakładające waloryzację człowieka, nie jako jednostki społecznej [social man], ale jako jednostki towarzyskiej [sociable man]. Ten podnoszony przez J. Tittenbruna argument polega na wytknięciu amerykańskiemu badaczowi zrównania produktywności i społecznej przydatności jednostki z jej ekstrawertycznością. Podając bliski sobie przykład, polski komentator zastanawia się nad tym „(...) na jakiej podstawie pracującemu w izolacji swojego gabinetu uczonemu, (…) którego rezultaty pracy mogą przynieść pożytek całemu społeczeństwu, lub nawet ludzkości, na podstawie trybu jego pracy powinna być przyznawana niższa obywatelska ocena”148. Na dobrą sprawę uwaga ta ma swoje zastosowanie do większości przedłożonych powyżej ujęć.

Na osobną uwagę zasługuje to, iż sam R. D. Putnam nie posługiwał się pojęciem kapitału społecznego w sposób konsekwentny, a w jego stanowisku inni badacze doszukali się licznych niekonsekwencji. Przedmiotem – wspominanej już na początku tego punktu – krytyki w największej mierze uczyniono niejednakowy sposób definiowania kapitału społecznego przez autora oraz jego rozbieżne opinie odnośnie historycznej trwałości tego zasobu.

W przeciwieństwie do pracy o demokracji włoskiej, Samotna gra w kręgle nie podejmuje tematu kapitału społecznego przez pryzmat efektów, jakie daje dla sprawnego funkcjonowania instytucji, lecz skupia się na sieciach społecznych i normach wzajemności będących konstytutywnym elementem obywatelskiego zaangażowania149. Jednocześnie w obu książkach R. D. Putnam inaczej rozłożył akcenty odnośnie oddziaływania czynników historycznych i kulturowych na kształtowanie się kapitału społecznego danego społeczeństwa. Podczas gdy, w celu wyjaśnienia odmienności między efektywnością rządów włoskiej północy i południa, R. D. Putnam odwołał się do długiej tradycji kulturowej sięgającej średniowiecza, Bowling Alone zawiera już tezę o upadku amerykańskiej kultury obywatelskiej trwającej zaledwie dwie dekady150.

Do nakreślonej powyżej listy konkretnych uwag, względem konkretnych myślicieli można jeszcze dodać kilka komentarzy o charakterze bardziej ogólnym. Jak pisze Mariusz Kwiatkowski, kontrowersje pojawiające się wokół kapitału społecznego mają cztery zasadnicze źródła. Po pierwsze, problemy w środowisku badawczym sprawia samo definiowanie

147 Tamże, s. 279.

148 Jacek Tittenbrun, Neither Capital, Nor Class…, dz. cyt., s. 33.

149 Katarzyna Growiec, Kapitał społeczny..., dz. cyt., s. 23.

150 Cezary Trutkowski, Sławomir Mandes, Kapitał społeczny…, dz. cyt., s. 64.

127

zawartego w tytule pojęcia. Mamy bowiem do czynienia z terminem, który używa się do różnych celów i przypisuje całe spektrum znaczeń. Począwszy od definiowania kapitału społecznego przez jego funkcje, poprzez jego traktowanie jako zasób właściwy jednostkom lub szerszym grupom, skończywszy na przypisywaniu temu terminowi szerszego bądź węższego zakresu znaczeniowego151. Za Zbigniewem Zagałą możemy także dodać, że znaczące trudności sprawia samo wyjaśnienie tak niejednoznacznych pojęć składowych, jak: zaufanie, wspólnota, sieć, czy organizacja152.

Po drugie, na tle kwestii definiowania kapitału społecznego pojawiają się normatywne i aksjologiczne nieścisłości wokół używania tego terminu. Z jednej strony może być on traktowany jako neutralny pod względem moralnym i etycznym zasób, który wolny jest od wartościowania (podejście J. S. Colemana). Z drugiej jednak strony w środowisku badaczy rozpowszechniony jest także sposób traktowania kapitału społecznego na zasadzie wysoko waloryzowanego zasobu moralnego (podejście R. D. Putnama). Oba stanowiska mogą budzić obiekcje, bądź jako głoszące pochwałę organizacji przestępczych, bądź też jako skupiające się jedynie na „dobrych uczynkach”153.

Zróżnicowane podejście względem źródeł kapitału społecznego stanowi – w opinii M. Kwiatkowskiego – trzeci problem tej kategorii teoretyczno-badawczej, który utrudnia jej operacjonalizację. Badacze w odmienny sposób odnoszą się do roli państwa, sektora pozarządowego, rodziny, kościoła i innych podmiotów w tworzeniu kapitału społecznego154.

W końcu ostatnie – czwarte – zastrzeżenie dotyczy rozbieżnych opinii badawczych co do możliwości „świadomego i planowego tworzenia i rozwijania kapitału społecznego”.

Po jednej stronie wyróżnić można stanowisko głoszące, że możliwe jest świadome i planowe

„inwestowanie” w kapitał społeczny zarówno przez jednostki, jaki i agendy rządowe lub samorządowe. Po drugiej stronie znajduje się teza o nieintencjonalnym i nieplanowanym charakterze kapitału społecznego155.

Wszystko, co zostało powiedziane, składa się na jedno z najistotniejszych zastrzeżeń – jakie są formułowane w stosunku do tytułowego pojęcia – które dotyczy jego przekładalności na konkretne założenia badawcze, w tym sposobów kwantyfikacji. Bowiem chcąc zmierzyć kapitał finansowy lub ludzki można odwołać się do stosunkowo oczywistych i prostych

151 Mariusz Kwiatkowski, Kapitał społeczny, [w:] Zespół Redakcyjny (red.), Encyklopedia Socjologii, t. suplement, Oficyna Naukowa, Warszawa 2005, s. 108.

152 Zbigniew Zagała, Kapitał społeczny: jedna kategoria…, dz. cyt., s. 33.

153 Mariusz Kwiatkowski, Kapitał społeczny…, dz. cyt., s. 109.

154 Tamże, s. 109-110.

155 Tamże, s. 110.

128

wskaźników, jakimi są posiadane pieniądze (kapitał finansowy) czy też poświadczone dokumentami wykształcenie (kapitał ludzki). Tymczasem w przypadku kapitału społecznego zasadne staje się pytanie „jak policzyć coś niepoliczalnego i bardziej złożonego niż wykształcenie?”156.

2.4. Podsumowanie: Kapitał społeczno-kulturowy jako czynnik warunkujący

Powiązane dokumenty