• Nie Znaleziono Wyników

Prolegomena do problemu antropologii filozoficznej

4. Martin Buber a „problem człowieka”

W ocenie współczesnego autora odwieczny grzech filozofów – „chroniczny deficyt konsensu” – może okazać się cnotą gotowości do uczestniczenia

w dyskursie, jako polu demokratycznego ścierania się różnych sensów48.

Trudno jednak przeoczyć, że sama wielość sensów uczestniczących w owej konfrontacji nie musi być argumentem za pomniejszeniem ich jednostkowej ważności. I jeśli wypada się zgodzić, że „produktywne nieporozumienie” bywa ważniejsze niż „konsens”, to nie wynika z tego, by filozoficzne zapytywanie o człowieka miało być arbitralnie pozbawione aspiracji do wskazania na taką interpretację fenomenu człowieka, która może rościć pretensje do zajęcia wyróżnionej pozycji na tle innych, będących funkcją partykularnych kontek-stów kultury. Właśnie taką ponadkulturową propozycję antropologiczną zgła-sza w swej dialogice Buber. Od wcześniejszych różni się ona tym, że pytania o człowieka nie wpisuje w strukturę pytań o rzeczywistość empiryczną, a od-powiedzi nie konfrontuje z odod-powiedziami na pytania o naturę lub o historię. Człowiek zatem, o którego Buber pyta, nie będzie skazany na porażkę, jako istota, której dzieje wyznaczają próby kompensacji własnych ograniczeń i defektów. Człowiek dla Bubera nie jest owym kimś, „kto – najpierw będąc do niczego – musi i może czynić następnie coś w zamian”49. Przeciwnie, Bube-rowski człowiek „od początku” jest beneficjentem daru – dialogicznego za-gadnięcia, które otwiera przed nim wolność wybierania i określania – siebie,

świata i Boga50. Nie znaczy to jednak, by Buber pesymizmowi głoszącemu

48 O. Marquard, Człowiek „po tej stronie..., s. 160. 49 Tamże, s. 157.

50 Podobnie jak Rosenzweig, Buber nie wątpi, że żaden z owych trzech elementów rzeczy-wistości nie może być przez refleksję filozoficzną sprowadzony do innego ani zastąpiony innym. Por. F. Rosenzweig, Gwiazda Zbawienia, przeł. T. Gadacz, Znak, Kraków 1998.

kategorialną nieokreśloność człowieka przeciwstawiał antropologię

przyno-szącą usystematyzowany i pełny obraz człowieka51. Buber ma raczej do

zaproponowania projekt negatywny – antropologię „apofatyczną”, w której człowiek pojawia się nie jako obiekt, ale jako ten, kto odkrył swoją genezę, a tym samym dostrzegł swoje oblicze w nowej, nieznanej jeszcze perspekty-wie. W miejsce powszechnie uznanych i dominujących w antropologicznym dyskursie ujęć strukturalnych Buber proponuje inne – egzystencjalne. Jego uwzględnienie pozwala poszerzyć pole filozoficznej refleksji nad człowiekiem w taki sposób, by uwzględnić nowy horyzont – transcendentny względem dotychczas wyznaczanych jej ram: kulturowej i przyrodniczej. Jednocześnie owo przekroczenie dotychczas zakładanych granic pozwala docenić wagę momentu egzystencjalnego, uwzględnianego nie tylko w refleksji antropolo-gicznej, ale także w teologicznej52. Trzeba też wyraźnie podkreślić, że jeśli myśl Bubera próbujemy usytuować w perspektywie tradycji antropologii filozoficznej i z nią konfrontować, to jednak niepodobna przeoczyć okoliczność, że w przypadku Bubera głównym jego zamierzeniem było nie tyle sformuło-wanie projektu antropologii filozoficznej, ile postawienie „problemu człowie-ka”. Dla Bubera filozoficznym wyzwaniem nie jest antropologia filozoficzna, lecz sam człowiek – nie teoretyczne ujęcie, lecz uchwycenie egzystencji. U Bubera nie pojawiają się – obecne choćby u Schelera – pytania o status antropologii czy o relacje między jej kompetencjami filozoficznymi a nauko-wymi. Jeśli zatem dla Bubera głównym wyzwaniem, przed jakim staje antropologia filozoficzna (a w niej miałyby się ogniskować zadania filozofii jako takiej), jest odnalezienie istoty człowieka53, to bez wątpienia słychać tu

51 Nieufność Bubera wobec przydatności systemowych konstrukcji do ujęcia istoty czło-wieka i ludzkiej egzystencji podzielają myśliciele dalecy od dialogiki, by przytoczyć słowa: „Wadą systemów metafizycznych jest sam fakt, że tworzą one schludne systemiki myślowe, które właśnie z tej racji symplifikują konstruowany w nich obraz świata”. A. N. Whitehead,

Religia w tworzeniu, przeł. A. Szostkiewicz, Znak, Kraków 1997, s. 56. Trudno podejrzewać

autora cytowanej pracy (ukazała się w 1926 r.) o jakiekolwiek związki z dialogiką; o ile bowiem dla Bubera Bóg jest absolutnym Ty, inicjatorem zagadnięcia, które daje początek ludzkiemu Ja, o tyle u autora słów: „Bóg jest elementem spajającym w świecie”, występuje On jako ostateczna racja stabilności ładu kosmicznego i moralnego. Por. J. Życiński, Wprowadzenie do polskiego

wydania [do: jw.], s. 9.

52 Na egzystencjalny aspekt narracji o człowieku i o Bogu zawarty w tradycji biblijnej – stanowiącej dla Bubera podstawowe źródło filozoficznych inspiracji – zwrócił uwagę M. Czaj-kowski, Egzystencjalna lektura Biblii, KUL, Lublin 1993.

53 Podobnie zadanie antropologii filozoficznej pojmuje np. Emerich Coreth, który uważa, że powinna ona „[…] pojąć człowieka w jego istnościowo metafizycznym wymiarze, w jego odniesieniu do bycia, otwartości na bycie w całości i sięganiu ku bezwarunkowej podstawie bycia”. E. Coreth, Czym jest antropologia filozoficzna?, przeł. A. Czajka, „Studia Filozoficzne” 1983, nr 4, s. 192. Jednak dla Coretha antropologia i ontologia są „dwoma aspektami tego samego filozoficznego trudu: rozumienia człowieka przez podstawę jego istoty zawartą w całości bycia” (tamże), podczas gdy dla Bubera przestrzenią poszukiwań istoty człowieka i jego „bycia w świecie” jest nie samo to bycie, lecz relacja – z Bogiem, drugim człowiekiem i światem.

echo Schelerowskich założeń antropologicznych. Zarazem jednak Buber świadomie zrezygnuje z poddawania swej refleksji nad człowiekiem rygorom dyskursu wypracowanym w ramach konkretnej dyscypliny antropologicznej, a także nie podejmuje metateoretycznych problemów związanych z pytaniem o status przyszłej antropologii, uwolnionej od dotychczasowych presupozycji, ale jeszcze nie zbudowanej. Odrzuciwszy obie perspektywy – konkretną, wyznaczaną którymś z zastanych antropologicznych projektów bądź ramową, metaantropologiczną, Buber wydaje się sprowadzać filozoficzną antropologię do zbioru wypowiedzi na temat natury człowieka54. Odwoływanie się Bubera do dziejów antropologii służy mu przede wszystkim za podstawę do wykaza-nia słuszności głoszonej tezy negatywnej. Wyraża się ona uznaniem tej refleksji za dzieje stopniowego zapoznawania „problemu człowieka”. Własne, pozytywne założenia antropologiczne, przyjmuje Buber arbitralnie, jeszcze przed przystąpieniem do rozważenia sygnalizowanego problemu. Dlatego również kwestie metodologii, tak ważne dla współczesnych Buberowi autorów, zabiegających o wypracowanie i ugruntowanie dla antropologii pozycji filo-zoficznej, ale też naukowej – stają się dlań drugorzędne. Uwzględniając konsekwencje takiego stanowiska Bubera – jaskrawo odróżniającego jego zamierzenia, motywacje i metody pracy od tych, które patronowały większości współczesnych filozoficznych antropologów – stwierdzić trzeba, iż sformuło-wany przez niego „problem człowieka” zakłada osadzenie go w kontekście dalekim od ujęć pozytywnych, będących filozoficzną syntezą wiedzy o człowie-ku dostarczanej przez nauki realne, ale także dalekim od optyki właściwej abstrakcyjnym ujęciom filozoficznym. Buber w swojej wizji człowieka poprze-stanie na zamierzeniu daleko skromniejszym, ale zarazem o tyle doniosłym, że eksponującym pomijane zazwyczaj – transcendentne – warunki i ramy ludzkiej egzystencji. Koncentruje się na wyeksponowaniu pozaprzyrodniczej genezy człowieka, na warunkach koniecznych i dostatecznych stania się człowiekiem oraz na autoafirmacji ludzkiej obecności w świecie, która prze-biega w warunkach międzyosobowej relacji, nazywanej przez Bubera życiem dialogicznym. Buberowskie diagnozy, dotyczące początków ludzkiego bycia w świecie, jego warunków, jego afirmacji oraz wyjątkowości ludzkiej egzysten-cji, nie posiłkują się rozstrzygnięciami wypracowanymi przez współczesnych antropologów filozoficznych lub należącymi do dawniejszej tradycji. Nie zna-czy to jednak, by Buber rezygnował z filozoficznego namysłu nad człowie-kiem55. Przeciwnie, namysł ten, jako nieodłączny Buberowskiej dialogice, wyznacza główną oś filozoficznej refleksji autora Ja i Ty.

54 Por. P. Wheelwright, Bubers philosophische Anthropologie..., s. 62.

55 Krzysztof Wieczorek umieszcza Bubera wśród filozofów, którzy nie wychodząc od kon-kretnej antropologii dążą do odkrycia fundamentalnych prawd o człowieku poprzez refleksję nad spotkaniem. Wszelako, jak zauważa, „również w ich koncepcjach da się odnaleźć i wskazać pewną presupozycyjną wizję człowieka, stanowiącą źródło inspiracji”. K. Wieczorek, W stronę

Jeśli uznać za zasadną dewizę: „religia zaczyna się tam, gdzie kończy się filozofia”56 – głoszoną przez znakomitą część filozoficznej tradycji i wynikającą z konstatacji, iż „Religia zaczyna się od poczucia tego, co niewysłowione; filozofia kończy się na poczuciu tego, co niewysłowione”57 – to wypada posta-wić pytanie: Która z tych perspektyw zdolna jest ukazać człowieka w sposób nie redukujący i nie deformujący jego istoty i jego egzystencji? Pytanie to stawia również Buber, choć w sposób daleko mniej radykalny, zarówno bowiem perspektywa religii, jak i filozofii nadają mu swoisty rys58. I odpowia-da: Człowiek nie sobie zawdzięcza swe człowieczeństwo, gdyż jest ono konse-kwencją zagadnięcia go, które miało swe źródło poza immanentnym obszarem kultury59. To właśnie dlatego człowiek zdolny jest doświadczać nie tylko tego, co wyrażalne, ale także tego, co niewyrażalne – tajemnicy. Tajemnica pocho-dzi spoza człowieka, ale nie pozostaje obcą mu zewnętrznością. Nawet więcej, dotyczy ona człowieka w sposób istotny, gdyż w nim się uobecnia – jako jego wolność. Tajemnica nie jest pojęciem wyczerpującym się w negatywnej war-stwie swego sensu, jej istotą nie jest deficyt wiedzy. Nie sprowadza się ona do swej niezgłębialności, gdyż ta jest jedynie jednym z jej aspektów – jest wyrazem uświadamiania sobie tego, co transcendentne, a zarazem rzeczywi-ste. Transcendencja nie traci swej realności z powodu bycia nieredukowalną do jednoznacznych pojęć. Przeciwnie, to właśnie ona, jako w pełni i absolutnie realna, jest zarazem ostatecznym źródłem i fundamentem wszelkiej pojęcio-wości i poznawalności.

Według Bubera, warunkiem usamodzielnienia się i rozwoju antropologii filozoficznej, która w jego ocenie dopiero w czasach współczesnych znalazła odpowiedni po temu klimat [PC, 43], jest ujęcie pytania o człowieka w formułę

56 Pogląd ten w powyższej redakcji, paradoksalnie, został sformułowany przez myśliciela bliskiego dialogice. A. J. Heschel, Człowiek szukający Boga. Szkice o modlitwie i symbolach, przeł. V. Reder, Znak, Kraków 2008, s. 186.

57 Tamże.

58 Za usprawiedliwienie sięgania przez Bubera do inspiracji odnajdywanych w tekstach biblijnych i do wątków religijnych mogą służyć słowa innego współczesnego myśliciela, który również filozoficzną wizję człowieka próbował wywieść z szeroko rozumianej literatury religijnej: „Filozofia dramatu często posługuje się tekstami biblijnymi. Czy nie wchodzi tym samym w kompetencje teologii? Teksty biblijne, do których sięgamy, mają jednak swoisty sens: są celnym zapisem doświadczenia. W nich, jak w soczewce, ogniskuje się doświadczenie pokoleń. Nierzadko jest to takie doświadczenie, do którego współczesny człowiek nie ma dostępu, lub dostęp ten jest utrudniony”. J. Tischner, Zarys filozofii człowieka dla duszpasterzy

i artystów, Wyd. Nauk. PAT, Kraków 1991, s. 98.

59 Oczywiście teza o immanentnym statusie kultury jest arbitralna, podobnie jak inne tezy zakładające transcendentną genezę kultury. Zwraca na to uwagę Andrzej Półtawski: „Kultura opiera się […] na aksjomatycznych założeniach, których nie można zrobić, lecz co najwyżej zniszczyć, które zatem, w tym znaczeniu, przekraczają człowieka”. A. Półtawski,

pozwalającą zachować jego problematyczność i głębię60. Postawienie „proble-mu człowieka” wymaga usytuowania go w przestrzeni takiej filozofii, której

bardziej zależy na wskazywaniu nowych ważnych perspektyw61, niż na

okopywaniu się w zamkniętym kręgu tradycyjnych przeświadczeń. Celną eksplikację owego zadania filozofii, wrażliwej na podnoszony przez Bubera problem człowieka, niosą słowa: „Jeśli rzeczywistość i prawda przerastają nasze możliwości pojmowania, to zadaniem naszego myślenia jest stworzenie takiego obrazu świata, który nie byłby światem zamkniętym, więcej nawet, samo myślenie musi być myśleniem otwierającym, stwarzającym możliwość »nowego«, nadzieję na »jeszcze inaczej« […]”62. W podobny sposób Buber wy-tyczał drogę własnemu pytaniu o człowieka. Miast kreować precyzyjne filo-zoficzne konstrukcje, miał raczej ambicje być świadkiem owej rzeczywistości, w której człowiek uczestniczy, której doświadcza i która przynosi głęboką prawdę o specyfice jego kondycji63. Ta rzeczywistość, jakkolwiek nie poddaje się badaniu przy użyciu tradycyjnych metod filozoficznego dyskursu, powinna zostać przybliżona człowiekowi, jako że stanowi ona niezmienny warunek jego uczłowieczenia i jego bycia człowiekiem. Właśnie dlatego Buber zakładał, że ową „Zaniedbaną, przyćmioną prarzeczywistość trzeba było uczynić wi-doczną”64.

Buber, interesując się człowiekiem jako podmiotem osobowym65, rozpo-znaje w nim istotę dialogiczną – zdolną do dialogu i przez dialog ukonstytu-owaną. Jest to podstawowe założenie, które patronując Buberowskiemu myś-leniu o człowieku zarazem ukierunkowuje je i w znacznym stopniu przesądza o jego rezultatach. Jednocześnie odrzuca supozycję, jakoby człowiek mógł zawdzięczać swoje człowieczeństwo sferze kultury. Kontekstem, w którym dokonuje się uczłowieczenie ludzkiej jednostki, i w którym potwierdza ona swe bycie człowiekiem, jest wedle Bubera obszar związany z kulturą, ale zarazem niedający się do niej zawęzić. Kontekst właściwy dla bycia człowie-kiem jest zakresowo szerszy niż kontekst kultury. Również religijnego

60 Tamże, s. 34.

61 Buber odwołuje się do obrazowej metafory: „Biorę za rękę tego, kto mnie słucha, i pro-wadzę do okna. Otwieram okno i pokazuję”. Cyt. za: J. Doktór, Wstęp [do:] JT, s. 38.

62 M. Szulakiewicz, Dialog i metafizyka..., s. 72.

63 Filozoficznego antenata Bubera, jako „świadka rzeczywistości”, odnajdziemy zapewne w osobie Kierkegaarda, który przyrównywał siebie raczej do świadka rzeczywistości, aniżeli to jej sędziego. S. Kierkegaard, Albo – albo, przeł. K. Toeplitz, PWN, Warszawa 1976, t. 2, s. 442.

64 M. Buber, Aus einer philosophischen Rechenschaft, [w:] Werke, Bd. 1: Schriften zur

Phi-losophie, Kösel & Schneider, München–Heidelberg 1962, s. 1113.

65 Na owocność przyjęcia takiego założenia, niewątpliwie zawężającego problematykę an-tropologicznych badań, zwracano już uwagę w literaturze. Np. Adam Węgrzecki uznaje, że ów postulat, choć nie nowy, nie jest ideą filozoficznie wyeksploatowaną, co więcej, posiada walory pozwalające uczynić zeń ideę przewodnią dla współczesnej antropologii filozoficznej. A. Węgrze-cki, Rola idei..., s. 247–248.

ponentu ludzkiej egzystencji niepodobna sprowadzać do samej tylko prze-strzeni kulturowej66. Jeśli rozpoznaje się w człowieku podmiot etyczny, to należałoby spytać o źródła etyczności w człowieku. Wbrew intuicji, dość pow-szechnie ugruntowanej w świadomości człowieka nowożytnego67, nie należą one do sfery kultury. Zastrzeżenia musi budzić rozumowanie oparte na

circulus vitiosus, zakładające, że człowiek jest twórcą kultury, a jednocześnie

jej zawdzięcza swe uczłowieczenie. Źródła etyczności w człowieku, podobnie jak źródła samego człowieczeństwa, wskazują zatem na sferę życia religijne-go68, tym zaś, co poprzedza i umożliwia człowiekowi rozwinięcie etycznej samoświadomości, jest relacja religijna: bycie zagadniętym i

odpowiadają-cym69. Zagadnięcie pochodzące od drugiej osoby stanowi bezprecedensowy

dar, którym w wolnym akcie ktoś zostaje przez kogoś wybrany i obdarowany. Gdyby z kolei zapytać o genezę tego daru, to trzeba stwierdzić za Buberem, że również on wykracza poza sferę kultury. Ani pojawienie się kultury, ani jej trwanie nie zakłada daru, jako swego bezpośredniego warunku. Można też z powodzeniem wyobrazić sobie kulturę, której obca jest kategoria daru i gest obdarowywania, przy czym stan ten nie musi implikować jej ograniczeń rozwojowych, ani nie przesądza o jakimś jej niedostatku. Próby odnalezienia źródeł etyki w kulturze, zakładające, że jest ona produktem kultury, nie prowadzą do wyjaśnienia fenomenu daru. Zgodnie z tradycją grecką dar nie może łamać porządku obowiązującego w podległej bogom sferze natury i kultury70. Za targnięcie się na własność bogów i zlekceważenie ich pozycji

66 W podobnym duchu wypowiada się współczesny autor: „Odpowiadając na pytanie, »gdzie szukać religii?« – mówimy: religii należy dopatrywać się w kulturze. Nie przesądza to jednak, czy cała mieści się ona w przestrzeni międzyludzkiej”. J. A. Kłoczowski, Między

samotnością a wspólnotą. Wstęp do filozofii religii, Wyd. Biblos, Tarnów 1994, s. 19. Autor tych

słów, podobnie jak Buber, kwestionuje redukowalność sfery religii do sfery kultury.

67 Ową intuicję celnie streszczają słowa „ – tak, jak ma to miejsce w nowożytnej filozofii i później w całej współczesnej kulturze – źródłowe pryncypia moralności zostają wyprowadzone z podmiotowej struktury rozumu”. A. Bobko, Myślenie wobec zła..., s. 208.

68 Sytuowanie sfery życia religijnego poza sferą kultury stawia Bubera na pozycji prze-ciwnej względem stanowisk opowiadających się za jego subsumpcją do obszaru kultury, by przywołać jedno z nich: „Idea religii wstępowała stopniowo w życie ludzi, nie różniąc się początkowo zbyt wyraźnie od innych dziedzin, budzących ciekawość człowieka”. A. N. White-head, Religia w tworzeniu..., s. 33.

69 Karl Rahner, choć jest świadomy trudności z udzieleniem odpowiedzi na pytanie o czło-wieka, proponuje pewną jej namiastkę, dostrzegając w człowieku istotę religijną: „jest on tym, który może powiedzieć Bogu »ty«”, a jest on do tego zdolny „ponieważ jego skończoność i jego zależność są tego rodzaju, że w swojej samodzielności otwierają się na Boga jako partnera”. K. Rahner, Ryzyko chrześcijanina, przeł. T. Mieszkowski, PAX, Warszawa 1979, s. 57.

70 Zgodnie z wykładnią Platona, wyposażenie człowieka w zaradność, obdarzenie ogniem i zaznajomienie z sztuką kowalską było w rozumieniu Prometeusza niezbędne do tego, by człowiek mógł sprostać presji ze strony lepiej doposażonego odeń świata animalnego. Były to

nie tylko surowo ukarany zostanie Prometeusz71, ale także obdarowana ludzkość (Pandora). Bogowie greccy, mając na względzie własne dobro i zaz-drośnie strzegąc własnego szczęścia, nie tylko mszczą się na Prometeuszu, ale też obawiają się ludzi, których łączy z nimi wspólne pochodzenie72. Dla Gre-ków, jak zauważa komentator myśli Bubera, miłość człowieka do boga była jednostronna i ukierunkowana nie na osobę, lecz na dobro. Uzasadniona wydaje się zatem opinia: „Arystoteles zauważa, że byłoby bardzo osobliwe, gdyby ktoś powiedział, że kocha Zeusa. Zapewne dawnemu Grekowi wydawa-łoby się jeszcze bardziej niezwykłe, gdyby ktoś wpadł na pomysł, że Zeus zadał sobie trud, by pokochać tak drobną rzecz, jak człowiek”73. A zatem miłość, broniąca swego nie dialogicznego lecz monologicznego ratio, wyrażała kierowanie się bytów niższych, mniej doskonałych i jeszcze nie w pełni ukształtowanych, ku bytom dysponującym pełnią doskonałości. Tylko taki byt mógł być „racjonalnie” uznany za cel i adres ludzkich zabiegów. Sama miłość nie jest tu zatem celem, lecz – jak słusznie zauważa Max Scheler – jedynie „drogą” czy „metodą”74. W tej perspektywie inicjatywa bezinteresownego ob-darowywania, stanowiąca istotę miłości, musi być odrzucona jako irracjonalna i sprzeczna z interesem bogów. Dopiero judeochrześcijaństwo podnosi miłość do rangi wartości – nie tylko autonomicznej i autotelicznej, ale także stano-wiącej probierz bycia osobowego.

Niedostatkiem wcześniejszych antropologii jest, zdaniem Bubera, ich zo-rientowanie na sferę kultury, przejawiające się diagnozowaniem conditio

humana w kontekście „obiektywnych” uwarunkowań kulturowych oraz jej

kulturową legitymizacją. Buber tymczasem poszukuje istoty człowieka –

zarazem rudymenty kultury, umożliwiające ludzkości zdystansowanie się od świata przyrodni-czego. Wytworzenie kultury przez człowieka było rozumiane jako analogiczne do korzystania z naturalnego uposażenia w przypadku zwierząt. Por. Platon, Protagoras, 320, XI d – 321 e, przeł. W. Witwicki, Wyd. Antyk, Kęty 2002, s. 82–83. Nadmieńmy, że Protagoras powstał niemal wiek po tragediach Ajschylosa Prometeusz w okowach i Prometeusz wyzwolony, które znacząco zaważyły na ostatecznym ukształtowaniu się i kulturowej asymilacji mitu.

71 Wybór kary, jaka spotkała Prometeusza – prima facie niewspółmiernej do winy, gdyż przewidzianej za zbrodnie o charakterze seksualnym (por. casus mitologicznego Tytiosa) – da się wyjaśnić przy uwzględnieniu psychoanalitycznych koncepcji Freuda. Prometeusz, obdaro-wując ludzi ogniem, sprawił, że odtąd nie stali już przed dramatycznym wyborem: folgowanie popędom ego (przyjemność płynąca z pokonywania ognia podczas gaszenia go własnym mo-czem) nie musiało wykluczać ewentualnego wykorzystania ognia w obszarze kultury (cele grzewcze czy termiczna obróbka żywności – na tę ostatnią zwraca także uwagę, w aspekcie kulturotwórczym, C. Lévi-Strauss). A zatem odtąd człowiek nie musiał tłumienia popędów ego uznawać za warunek kulturowego awansu, a to – co trafnie rozpoznali karzący Prometeusza bogowie – położyło kres konfliktowi między popędami a kulturą.

72 Platon, Protagoras…, 322, XII, s. 83.

73 P. Wheelwright, Bubers philosophische Anthropologie..., s. 78.

i odnajduje ją – w „subiektywnej” rzeczywistości relacji między Ja i Ty. Su-biektywny charakter relacji zachodzącej między Ja i Ty, czyli relacji dialo-gicznej, w odróżnieniu od zobiektywizowanych relacji zachodzących między człowiekiem a sferą kultury – w której człowiek żyje i z którą wchodzi w interakcje polegające zarówno na własnym jej kreowaniu, jak i na podda-waniu się (świadomie lub nieświadomie) jej oddziaływaniom – polega na tym, że o ile relacja Ja–Ty nie poddaje się zobiektywizowanemu intersubiektyw-nemu opisowi (gdyż wówczas musiałaby ulec uprzedmiotowieniu, a zatem

Powiązane dokumenty