• Nie Znaleziono Wyników

Analizując proces tworzenia tożsamości, uwzględnić trzeba takie obszary jej tworzenia, jak wykształcenie, dążenie do zdobycia zawodu, światopogląd religij-ny czy polityczreligij-ny determinujący udział w życiu publiczreligij-nym i narzędzia socjali-zacji, jak kultura czy otoczenie społeczne rozumiane niekoniecznie w wąskim, pedagogicznym znaczeniu jako środowisko wychowawcze, ale jako pewna prze-strzeń socjalizacji, miejsce i czas, w którym dorastamy do życiowych ról i zadań. W świecie ponowoczesnym, który nie oferuje stałości identyfikacji, ofert i wzorców działania, w którym wszyscy jesteśmy konsumentami, skoncentrowa-nymi wokół nietrwałości naszych potrzeb, podporządkowani przymusowi i na-tychmiastowości ich zaspokojenia proces tworzenia tożsamości staje się szcze-gólnie wrażliwy na kontekst społeczny i kulturowy. W próbach jego określenia pojawiają się metafory drzewa, drogi, wędrownego ptaka. Jedną z najlepiej tłu-maczących przemiany kategorii tożsamości w kulturze technopolu

zaprezento-wał Zygmunt Bauman56. To właśnie ideologia konsumpcji prowadzi zdaniem tego

socjologa do sytuacji, w której każdy z nas znajduje się w ciągłym ruchu ukie-runkowanym na zdobywanie nowych dóbr, towarów czy korzystanie z szeroko rozumianych usług. Konsumenci jako kategoria społeczna, do której każdy z nas przynależy dzielą się na turystów i włóczęgów.

Turyści przemieszczają się szybko, w luksusowych warunkach, czyniąc to z wyboru, dla przyjemności czy też dlatego, że taki styl życia im odpowiada. To dla nich znosi się wizy, kontrole, otwiera granice, proponując coraz wygodniejsze i szybsze środki transportu. Czasem podróże „turystów” mają maskować pust-kę, być wyrazem poszukiwania nowych miejsc i celów – te ostatnie jednak mają zazwyczaj charakter tymczasowy, nie stanowią trwałego odniesienia i miejsca w biografii, są raczej kreacją, próbą ubrania w okoliczności upływającego cza-su. Turyści tworzą niewidzialne, a zarazem doskonale namacalne granice między sobą, a podróżującymi z konieczności „włóczęgami”.

Ci pierwsi to zazwyczaj przedstawiciele dobrze opłacanych wolnych zawodów (menedżerowie, naukowcy, politycy, ludzie mediów), ci drudzy to często emigran-ci, bezrobotni, deportowani, zmuszeni do przemieszczania się, a często porzucenia miejsca, w którym do tej pory żyli. Podróż często staje się dla nich nie tyle elementem stylu życia czy sposobem rozdzielenia czasu oficjalnego od nieoficjalnego, ale me-taforyczną granicą między jednym etapem życia a drugim, odzwierciedleniem

ob-56 Z . Bauman, Turyści i włóczędzy, [w:] Globalizacja, Z . Bauman (red .), Warszawa 2000,

189 niżenia statusu społecznego. Jest ona raczej swego rodzaju wędrówką za chlebem, lepszym jutrem niż realizacją planów i marzeń. Włóczędzy podróżują często ukrad-kiem, w złych warunkach, a po przyjeździe ze względu na nielegalny status nie-rzadko są źle widziani, monitorowani przez władze, zachęcani do wyjazdu. Inaczej też traktują ich pracodawcy, wymagając za gorszą płacę lepszego przystosowania i większej dyspozycyjności i elastyczności. Również system prawny jest mniej przy-chylny „włóczęgom” niż stałym mieszkańcom kraju. Bycie w drodze to dla „włó-częgi” synonim wykorzenienia, pozostawania na marginesie społecznym. Ich świat nie jest eksterytorialny, trwa w nim walka o dobre wykorzystanie przestrzeni i czasu. Konsekwencje dla tożsamości obu kategorii pojawiają się i funkcjonują na kil-ku poziomach: pierwszym i zasadniczym jest naznaczenie określonym statusem, na ogół dobrze czytelnym dla samego zainteresowanego, a także jego otoczenia społecznego. Istotne są tu kwestie międzykulturowe, wszystko to, co wiąże się z procesami asymilacji, wrastania w kulturę, zacierania statusu emigranta (choć opisywana wyżej metaforyczna wędrówka nie musi odbywać się między krajami czy kontynentami), działaniami mającymi na celu poprawę swego bytu, stwarza-niem warunków do lepszego jutra własnym dzieciom. Druga kwestia to sam fakt polaryzacji między tymi kategoriami społecznymi: ich istnienie, poprzez dychoto-miczny charakter wzajemnie się warunkuje: nie ma turystów bez włóczęgów i od-wrotnie, bo nie ma do czego i kogo odnieść ich statusu. Pierwsza sytuacja oddziału-je na poziomie tożsamości indywidualnej poprzez adekwatne do sytuacji życiowej samookreślenie, druga zaś na poziomie społecznym – rozgraniczenie dotyczy tu pewnej grupy, zbiorowości, do której przynależność w dużym stopniu uzależniona jest od systemu stratyfikacyjnego (zamknięty, otwarty) i ruchliwości społecznej.

Jak się wydaje wiek jest istotną kategorią współokreślającą tożsamościowe konsekwencje statusu włóczęgi i turysty. W pierwszej kategorii jest tyle samo lu-dzi młodych co starszych, przy czym to reprezentanci młodszego pokolenia lepiej sobie radzą ze statusem włóczęgi, szybciej się asymilują, są też elastyczniejsi, je-śli chodzi o zmiany położenia i warunków społecznych. Z kolei turyści to rzadko kiedy ludzie bardzo młodzi, częściej 30–40-latkowie i starsi, co tłumaczyć można faktem, że aby osiągnąć status „turysty” trzeba najpierw zdobyć wykształcenie, zawód, zarobić pieniądze i zaistnieć w świecie. Rzadko kiedy jest to pozycja re-produkowana tak jak status włóczęgi, w każdym razie reprodukcja owa nie roz-ciąga się na całe życie potomków turysty, może natomiast zdominować przyszłość włóczęgi zgodnie z tym, co dotyczy reprodukowania gorszej pozycji społecznej, którego instrumentem jest m.in. system edukacyjny (patrz podrozdział 4.2).

Przemiany społeczne i ustrojowe zaistniałe w Polsce na przestrzeni ostatnie-go 20-lecia na czele z przystąpieniem Polski do NATO i Unii Europejskiej spowo-dowały otwarcie granic, a co za tym idzie umożliwiły podróże i legalną emigrację, w tym także zarobkową. Młodzi w Polsce będący przedstawicielami badanego pokolenia „dzieci stanu wojennego” są znacznie bardziej kosmopolityczni (war-to postawić pytanie, czy jest (war-to „dobry” kosmopolityzm z przejawami empatii

kulturowej czy naznaczony cechami globalizacyjnej tożsamości przezroczystej) i naturalnie nastawieni do tych zjawisk niż ich rodzice.

W przeprowadzonym w 2004 r. sondażu na potrzeby „Gazety Wyborczej”

Tomasz Piróg57 wskazuje, że kraje położone na zachód od Polski jawią się

mło-dzieży jako lepsze pod względem perspektyw rozwoju, warunków życia, chwalo-ne za „normalność”, rozpatrywachwalo-ne są też jako miejsce ewentualchwalo-nej emigracji, któ-rej przyczynami są sprawy materialne, brak akceptacji obecnego stanu państwa, brak perspektyw własnego rozwoju.

Z drugiej jednak strony część młodzieży uważa tego rodzaju plany za pozorny sposób rozwiązania trudności, swoistą ucieczkę od problemów społeczno- -politycznych, samą emigrację traktując jako coś przestarzałego, anachroniczne-go, rozdmuchanego. Inni respondenci, z kolei, uważają, że pozostawanie w kraju, jakim obecnie jest Polska przypomina „brnięcie w błocie” i jest marnowaniem sił. Wzorce działań prowadzących do emigracji mają charakter innowacyjny, ponieważ kiedyś (jeszcze w latach 80.) wyjeżdżano, kiedy już nic nie można było zrobić w kraju ani dla kraju, obecnie wyjeżdża się przed podjęciem próby działań naprawczych. Zastanawia wobec obserwowanej obecnie fali wyjazdów na Zachód Europy, głównie do Wielkiej Brytanii i Irlandii, na ile wypowiedzi badanych są szczere, na ile mają charakter deklaratywny, a na ile po prostu stra-ciły na aktualności.

W literaturze pojawiają się, co prawda, próby odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób miejsce kreuje tożsamość młodych ludzi, problem ten jednak jest rozpa-trywany głównie teoretycznie.

Piotr Petrykowski uważa, że miejsce, w jakim przychodzimy na świat i wzra-stamy, określa nas choćby przez to, że staje się strukturą znaczeń, konkretyzacją

wartości58. Miejsce jest też potrzebą niedostatku, którą Abraham Maslow z

pew-nością umieściłby w podstawie swojej piramidy59. Miejsce i przestrzeń to

skład-niki naszego codziennego świata, wyznaczające nasz zakres działania, to one nas ukorzeniają, stając się poprzez zmysłowe doświadczenia (zapachy, kolory, smaki dzieciństwa) podstawą tożsamości jednostkowej.

Już Florian Znaniecki zwracał uwagę, że proces socjalizacji opiera się na wymianie doświadczeń, przekazywaniu znaczeń, które możliwe jest w pewnej przestrzeni społecznej, w której użytkujące ją jednostki i grupy znajdują się w ciągłym ruchu, który ma na celu poszukiwanie dogodnego miejsca do życia. W dobie obecnych przemian społeczno-kulturowych dorośli z jednej strony mają młodym za złe, że nie mają oni swego miejsca (poruszają się jedynie we wspól-nej przestrzeni), z drugiej utrudniają i patologizują jego poszukiwanie. Młodzież nie jest wystarczająco ukorzeniona w przestrzeni społecznej, w związku z czym

57 T. Piróg, Młodzież w Polsce. Analiza przekazów młodzieżowych obecnych w polskiej

kultu-rze na przykładzie debaty młodych w GW (styczeń – makultu-rzec 2004), Kraków 2004.

58 P. Petrykowski, O niezaspokojonym głodzie miejsca, [w:] Młodzież wobec…, s. 102–112.

191 pojawiają się różne alternatywne formy zasiedlania tejże i towarzyszące im zja-wiska, takie jak:

• regionalizm – powstawanie małych, zamkniętych skupisk, tzw. gett, wo-kół bloków, ulic, osiedli, boisk czy szwo-kół na ogół wyraźnie odgraniczonych od otoczenia, które są miejscem tworzenia się subkultur i grup nierzadko o zabarwie-niu przestępczym (blokersi, dresiarze, kibole);

• lokalizm – zastępowanie dotychczasowych identyfikacji związanych z miejscem, imieniem, nazwiskiem poprzez symbole słowno-literowe; numery PESEL, NIP, PIN, TELEKOD i in., co prowadzi do określania człowieka jedynie w kategoriach statystycznych, odbierając innym identyfikacjom o ile nie sens, to z pewnością pierwszeństwo;

• zatłoczenie – skupienie dużej ilości ludzi na małej przestrzeni (blokowi-ska), co prowadzi do utraty anonimowości, rodzi też agresję, a w następstwie konflikty;

• dystans – mimo pozornej, fizycznej bliskości stajemy się sobie coraz dalsi, tracimy kontakt z grupą, zanikowi ulegają więzi interpersonalne, pojawia się zna-ny z literatury syndrom samotności w tłumie. Wpływ na tę sytuację mają zarówno Internet, telefonia komórkowa czy lansowane w TV sposoby spędzania wolnego czasu, ale też i wzorce wyniesione w powyższym zakresie z domu.

Wymienione zjawiska mogą zaburzać tożsamość, bowiem tam, gdzie poja-wiają się nowe wzorce zachowań, gdzie brak drogowskazów i utartych znaczeń, tam często powstaje niepokój, a chęci odkrywania nowego towarzyszy tworze-nie się podziałów. Przestrzeń jest właśtworze-nie takim czynnikiem, który dzieli poko-lenia, kulturowym murem, przezroczystą i niedostępną ścianą znaczeń, symboli i motywów działania, co wywołane jest odmiennością doświadczeń socjaliza-cyjnych, światów percepcyjnych przedstawicieli młodszego i starszego pokole-nia. Dewaluacji ulega kanon kulturowy, pewne znaczenia i symbole tracą swą aktualność, oczywistość i spójność wyrazu, zamiast łączyć – dzielą. Kiedy do tej sytuacji dołączą problemy w komunikacji dochodzi do tworzenia muru od-dzielającego młodzież od starszych. Wówczas łatwo o zagubienie, przestrzeń staje się kategorią nieobjaśnianą i niezrozumiałą, często nieprzyjazną młodym. Odczuwają ją oni jako czynnik alienujący, oddziałujący opresywnie i ogranicza-jąco. Tak rozumiana przestrzeń nie ma możliwości stać się miejscem w sensie rozwojowym, brak jej do tego wytwarzanego w procesie komunikacji poczucia bezpieczeństwa, zagraża i zawłaszcza, zamiast kreować i, poprzez działania afi-liacyjne jednostek w niej osadzonych, zachęcać do budowania własnego teryto-rium z odniesieniami, symbolami i przedmiotami rozumianymi jako narzędzia identyfikacji.

Jednym z takich miejsc czy szerzej rodzajów przestrzeni jest, zdaniem

Alek-sandra Nalaskowskiego, szkoła60 .

Można ją, zdaniem autora, traktować jako miejsce spotkań, plac gry, teatr, świątynię, koszary, rodzinę (społeczność), a nawet fabrykę (przedsiębiorstwo, korporację). Każde z tych określeń w jakiś sposób pasuje do tego, co się w szko-le dzieje i czemu pobyt tam służy. Spotkania, których ceszko-lem jest przekazywa-nie wiedzy są starsze niż instytucja szkoły i dokąd przekazywa-nie zostały na jej tereprzekazywa-nie zamknięte miały walor niepowtarzalności, nieobowiązkowości i przeznaczone były dla nielicznych – tych, którzy mieli potrzebę zdobywania wiedzy właśnie tu i teraz. Przez to nabierały wartości, były wysoko cenione. Uczynienie szko-ły jako instytucji nauczającej powszechną, obowiązkową i pozbawienie prawa wyboru treści i osoby nauczającej przez uczniów odarło ją z magii, przenikania osobowości i wszystkiego tego co w filozofii wychowania określa się mianem

spotkania61. Szerzej problem ten zaprezentowany został w rozdziale trzecim.

Dla problemu oddziaływania przestrzeni i wynikającego zeń mniej lub bar-dziej subiektywnego poczucia kontroli czy wręcz uprzedmiotowienia jednostek znajdujących się na wspólnym, ograniczonym terenie interesujące wydają się tak-że przesłanki teorii Michela Foucault62 .

Z obserwacji i analiz tego badacza wynika, iż władza zarówno rozumiana jako zwierzchnictwo, jak i jako kontrola we współczesnych relacjach społecznych ulega dyspersji, decentralizacji. Nie ma konieczności bycia nadzorowanym przez insty-tucje do tego celu powołane, skoro ingerencja w życie prywatne każdego z nas, zamierzony lub nie udział w nim innych dostarczają bieżących informacji na temat

naszego stylu życia, problemów, proporcji w zakresie podejmowanej aktywności63 .

Obok przestrzeni drugą, niezwykle znaczącą dla kształtowania tożsamości ka-tegorią jest czas64. Każda z kategorii czasu, zarówno przeszłość, przyszłość, jak i

te-raźniejszość ma znaczenie pedagogiczne. Jak zauważa Henryka Kwiatkowska65 czas

przeszły utrwala w socjalizacji to, co było, rekonstruuje doświadczenia minione, poprzez język umożliwia transmisję wartości i wzorów kulturowych, czas teraź-niejszy – tworzy status quo, wytwarza pewną stałość, powtarzalność stającą się w procesie kształtowania tożsamości gwarancją poczucia bezpieczeństwa [przyp. – M. K.], z kolei czas przyszły zmusza do projekcji, zachowań innowacyjnych, burzy to, co stare i co nierzadko stanowi blokadę rozwoju [przyp. – M. K.].

Czas, podobnie jak przestrzeń i jej interpretacje jest czynnikiem różnicującym pokolenia. Zarazem zasadnicza różnica między czasem a przestrzenią jako

katego-61 Patrz m.in. J. Bukowski, Filozofia spotkania, Łódź 1987.

62 Pierwotnie modelem ukazującym, w jaki sposób ograniczenie, a zarazem udostępnienie

pry-watnej przestrzeni innym obserwatorom wpływa na nasze zachowanie był Panopticon Jeremyʼego Benthama – budynek więzienia, w którym nie tylko strażnik, ale i inni więźniowie mogli się nawza-jem obserwować.

63 M . Foucault, Nadzorować i karać: narodziny więzienia, Warszawa 1993 .

64 P. Petrykowski, op. cit., s. 102–112.

65 H. Kwiatkowska, Czas, miejsce, przestrzeń – zaniedbane kategorie pedagogiczne, [w:]

193 riami tożsamości wyraża się w braku wpływu jednostki na pierwszy z czynników, o ile bowiem możemy kształtować przestrzeń wokół siebie, wybierać miejsca, o tyle czas będący immanentnym składnikiem losu, sumy warunków historycznych, społecznych, w których przyszliśmy na świat i które stanowią główną oś odniesie-nia do tegoż świata pozostaje całkowicie poza naszymi możliwościami wpływu.

Dzieci i młodzież mają krótką przeszłość i długą perspektywę przyszłości, dorośli i starsi odwrotnie – charakteryzują się krótszą przyszłością, natomiast przeszłość stanowi dłuższą perspektywę czasową. Ma to swoje konsekwencje: większy zasób doświadczeń społecznych u dorosłych i starszych, większa spon-taniczność, ciekawość świata u młodszych członków społeczeństwa tworzą wspo-mnianą odmienność. Także ambiwalencja i towarzyszące adolescencji napięcia emocjonalne powodują zaburzenia obrazu przeszłości, jej niezrozumienie w kate-goriach wartości i motywów, jakimi kierują się starsi, a co za tym idzie naruszają więź, nierzadko rodząc chęć radykalnego zerwania, porzucenia domu i przeszło-ści dla wyimaginowanej „ziemi obiecanej” (emigracja), która ma tworzyć bezpro-blemową i pozbawioną obciążeń przyszłość.

Czas w dzieciństwie i młodości jest subiektywnie zupełnie inaczej odczu-wany niż ten w życiu dorosłym. Obecne w kulturze instant przyspieszenie tem-pa życia, przymus natychmiastowości przyczyniają się do zaburzeń przeżywania młodości i dzieciństwa w postaci jego adultyzacji (udział w konkursach, konta bankowe, kariery medialne dzieci).

Wspólną kategorią, która może stać się płaszczyzną porozumienia między pokoleniami jest teraźniejszość, pod warunkiem, że obie strony rozumieją od-mienności i są otwarte na naturalne różnice w interpretacji przeszłości i projekto-waniu przyszłości. Kształtowanie tych kompetencji wydaje się być także istotnym zadaniem wychowawczym .

Pytania badawcze, jakie można odnieść do tych konstruktów tożsamości, ja-kimi są czas i miejsce brzmią następująco: W jakim stopniu czas (przełom wie-ków, posttransformacyjna rzeczywistość Polski) i miejsce naznaczają poczucie tożsamości młodych ludzi zarówno w perspektywie szerszej, jak i węższej?, Jak na określanie samego siebie wpływa zamieszkiwanie na wsi, a jak w mieście?, Co warunkuje popularność i atrakcyjność pewnych migracji (np. Wrocław, War-szawa)?, Czy szkoła, uniwersytet, miejsce pracy są w sensie świadomym silny-mi wyznacznikasilny-mi przynależności i autoidentyfikacji? Istotnym wskaźnikiem tego rodzaju sytuacji byłby stopień identyfikacji z rolą ucznia, studenta, pracow-nika, bywalca pubu czy dyskoteki. Jakie są uwarunkowania zjawiska emigracji i jak tego rodzaju plany wpisują się w kategorię tworzenia tożsamości (chodzi tu głównie o poczucie ciągłości i oddziaływanie na funkcję sprawczą i relacyjną tożsamości)?

Czy rzeczywiście najlepiej określaną i odczuwaną przez młodych kategorią czasową jest teraźniejszość, czy najsilniej oddziałuje ona na wybory dotyczące miejsca zamieszkania, sposobu wykorzystania czasu w tym także wolnego? Czy

czerpią oni z tradycji realizowanej poprzez model transmisji kulturowej i jaką rolę w tym procesie odgrywa rodzina? Jakiego rodzaju czynniki związane z prze-szłością i przyprze-szłością najbardziej wyraziście wpisują się w proces kształtowania tożsamości?