• Nie Znaleziono Wyników

Nowa poetyka powieści historycznej

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 60-65)

2. Powieść historyczna

2.2. Wokół publicystyki Teodora Parnickiego

2.2.5. Nowa poetyka powieści historycznej

Przedmiotem zainteresowania zreformowanej, odrodzonej w polskiej literaturze powojennej powieści historycznej, okazały się p r o c e s y d z i e j o -w e, s p o s o b y i s t n i e n i a p r z e s z ł o ś c i o r a z m o ż l i -w o ś c i j e j p o z n a n i a p r z e z w s p ó ł c z e s n y c h, a osiągnięcia formalne owej

po-162 T. Parnicki, Humanizm katolicki Zofi i Kossak..., s. 191.

163 Ibidem, s. 189.

wieści niejednokrotnie przewyższą te, z jakimi będziemy mieć do czynienia w powieści o tematyce współczesnej164. Historia sprzed rewolucji „Annales”, ta w rozumieniu dziewiętnastowiecznym, a więc wydarzeniowym, ustąpiła miejsca swojego rodzaju „historii głębi”, historii pragnącej raczej oddać moż-liwie najwierniej duchowość epoki, niż tę epokę – choćby i najbardziej atrak-cyjnie – jednak tylko odmalować.

Cytowana przy okazji uwag o historiografi i Aleksandra Chomiuk tak pi-sze o Władysławie Lechu Terleckim:

Pisarz, podobnie jak współcześni historycy, znacznie poszerza pojęcie historycz-ności, odnosząc je również do rekonstrukcji ś w i a t ó w m e n t a l n y c h bohaterów, osłabia rolę pojedynczych faktów historycznych na rzecz ich umiejscowienia w szer-szej konfi guracji układów i zależności, zwiększa rangę opisu pragmatywistycznego, wiążącego wartość interpretacji historycznej ze zdolnością tworzenia przez nią odpowiedniej sieci relacji i powiązań k o s z t e m j e j k w a l i f i k a c j i p r a w d z i w o ś -c i o w y -c h165.

Takie przewartościowanie – zastąpienie prawdy wydarzeń prawdą longue durée – jest faktem znaczącym i właściwym nie tylko temu autorowi. Teodor Parnicki jako powieściopisarz sięga do badań archeologicznych i do studiów nad kulturą materialną, rozszerzając tym samym „bazę źródłową” swoich dzieł.

Zauważając, że: „[...] znaczne modyfi kacje zachodziły w p o j m o w a n i u z a d a ń i m o ż l i w o ś c i powieści historycznej. W wielu wypowiedziach na dalszy plan zeszła rekonstrukcja konkretnego wycinka przeszłości [...]”166, Henryk Markiewicz przytacza w Polskich teoriach powieści krytyczne wypo-wiedzi czołowych powieściopisarzy historycznych tego okresu. Antoni Gołu-biew, zwolennik archaizacji języka i malowniczości, zaleca jednocześnie uka-zywanie tego, co niezmienne i stałe w historii; Hanna Malewska i Władysław Lech Terlecki akcentują „kreacyjny charakter świata przedstawionego”; Jacek Bocheński za słuszny zabieg uznaje przybliżające czytelnikowi świat przed-stawiony „substytuty anachroniczne”. Teodor Parnicki, wciąż najaktywniej-szy krytyk (a od lat 50. także i czołowy praktyk) gatunku, wprowadza pojęcie

„powieści trójwymiarowej”, czyli takiej, w której „autor ma prawo do przy-puszczeń nawet bezdowodowych”167.

164 Zob. S. Burkot, Proza powojenna 1945–1980. Analizy i interpretacje, Warszawa 1984, s. 58–59.

165 A. Chomiuk, Powieść historyczna wobec zmian w historiografi i..., s. 635.

166 H. Markiewicz, Polskie teorie powieści. Od początków do schyłku XX wieku, Warszawa 1998, s. 169.

167 Zob. ibidem. Szerzej na ten temat zob. dalej.

Jak jednak powieść historiozofi czną rozumiał wówczas sam Teodor Par-nicki, kiedy był już pisarzem dojrzałym, kiedy nie tyle ustosunkowywał się do osiągnięć innych, jak w latach międzywojennych, ale sam odgrywał już rolę mistrza i niekwestionowanego autorytetu w zakresie powieściopisarstwa historycznego? Odpowiedzi na to pytanie dostarcza wspomniana wyżej Hi-storia w literaturę przekuwana, wyjątkowe studium z pogranicza teorii powie-ści historycznej, historii powszechnej, fi lozofi i historii i szkicu biografi czno--warsztatowego.

Teodor Parnicki poświęca tu sporo uwagi zarówno twórczości innych au-torów, przede wszystkim Henryka Sienkiewicza, jak i własnej. Powieści Og-niem i mieczem oraz Quo vadis, a także Aecjusz, ostatni Rzymian oraz Słowo i ciało omawia w kontekście ich stosunku do rzeczywistości historycznej, do źródeł, do utworów o podobnej tematyce.

Szczególnie godna uwagi z naszego punktu widzenia wydaje się jego wy-miana myśli z Ewą Nowacką, autorką powieści Kommodus i Marcja, jest to bo-wiem jedno z niewielu tego typu miejsc na mapie nowszej dyskusji o powieści historycznej, z jednej strony prowadzonej przez autorów, z drugiej – dostęp-nej szerszemu gronu czytelniczemu. Pretekstem do wywołania owej dyskusji była zbieżność tematyczna utworów obojga pisarzy, Słowa i ciała (1958) oraz właśnie Kommodusa i Marcji (1972). „Linia oskarżenia”, jaką obiera Teodor Parnicki wobec skromniejszej objętością i zawartością ideowo-intelektualną powieści Ewy Nowackiej, stanowi doskonały wykład jego koncepcji powie-ści, którą nazywamy tu historiozofi czną. Powieściopisarz, występujący w roli krytyka, wychodzi od głównego założenia:

Autor powieści historycznej n i e m a p r a w a r o z m i n ą ć s i ę z t y m, c o s a m u w a ż a z a p r a w d ę h i s t o r y c z n ą, czyli za to, co on w źródle historycz-nym znalazł jako to, co tą prawdą historyczną niewątpliwie jest. Jeżeli się z tą prawdą m i j a, to powinien o tym po prostu czytelnikowi powiedzieć [...]168.

Pojawia się tu nowy element. Teodor Parnicki, mając za sobą wieloletnie już doświadczenia w próbach odnowy gatunku, nie stoi po stronie katego-rycznej historyczności, nie dopuszcza jednak naginania prawdy dziejowej do prawdy artystycznej. Wybiera jeszcze inną drogę. Jego koncepcja to koncep-cja nowatorska, choć mająca swoje zakorzenienie w jego dawniejszych wypo-wiedziach publicystycznych, w których jest mowa o tym, że autor ma prawo, a nawet obowiązek szukać niewidocznych na pierwszy rzut oka związków, wpływów i zależności. Po latach ta koncepcja zyskuje pełnię odrębności

168 T. Parnicki, Historia w literaturę..., s. 197.

i oryginalności. Autor zobowiązany jest mówić prawdę i jej dociekać. Jeśli zaś

„kłamie”, czytelnik musi o tym wiedzieć.

Teodor Parnicki zarzuca Ewie Nowackiej nie jej odstępstwa od wersji przekazanej potomności w źródłach, ale brak informacji na ten temat prze-znaczonej dla czytelnika. Koncept, na którym opiera się cała powieść Słowo i ciało, czyli brak pewności co do losów Markii, to pomysł autora na wypeł-nienie luki ważnej dla tej historii. Ktoś pisze listy do Markii, myśląc, że ona żyje; ktoś otrzymuje listy od osoby podającej się za Markię. Jaka jest prawda, musi rozstrzygnąć czytelnik. Tymczasem Ewa Nowacka proponuje wersję

„na skróty”: śmierć konkubiny cesarza w okolicznościach, jakie nie znajdują pokrycia w źródłach, o czym wie tylko ten, kto zna zawartość owych źródeł.

Pisarz wkracza tu tym samym na pole powieści autotematycznej, będącej zapisem powstawania, kroniką tworzenia. Słowo i ciało, jak zauważa autorka Kommodusa i Marcji, staje się próbą „zmuszenia czytelnika do w s p ó ł t w o -r z e n i a powieści -razem z pisa-rzem”; „p-rawda nie jest p-rawdą, kłamstwo kłamstwem, bieg zdarzeń może być dowolnie przesuwany i interpretowany”169. W tym właśnie miejscu pojawiają się największe kontrowersje między dwoj-giem autorów. Teodor Parnicki kategorycznie twierdzi, że trzeba traktować czytelnika jak równego sobie wiedzą, albo chociażby chęcią poznania prawdy, oraz że powinien on – jeśli podejmuje się tej wyprawy w świat historii – zmu-sić się do wysiłku umysłowego nie mniejszego niż sam twórca. Autor Nowej baśni wierzy w czytelnika: zarówno w jego chęci, jak i możliwości. Ewa No-wacka jest zdecydowanie bardziej sceptyczna i zadania powieści traktuje tra-dycyjnie. Pisarka oświadcza: „Ja nie wierzę swojemu czytelnikowi”. „Współ-czesny czytelnik [...] bardzo słabo zna historię. I jeszcze słabiej – powiedzmy szczerze – problemy historiozofi czne i kulturotwórcze”170.

Także Hanna Malewska w swej dojrzałej „fi lozofi i źródła historyczne-go” skłania czytelnika do refl eksji nad nieklasycznym, bo niefabularnym aspektem przeszłości. W tym miejscu szczególnie warte odnotowania są jej dwa sylwiczne171 dzieła, Listy staropolskie z epoki Wazów (1959) i Panowie Leszczyńscy (1961). W obu tych utworach – jak zauważa Elżbieta Konończuk – pisarka t e m a t y z u j e m e t o d o l o g i ę p o w i e ś c i h i s t o r y c z

-169 Ibidem, s. 233–234.

170 Ibidem, s. 234, 244.

171 Na ten temat zob. R. Nycz, Współczesne sylwy wobec instytucji literatury [w:] Polska genologia. Gatunek w literaturze współczesnej, Warszawa 2009, s. 205–236. Jest to przedruk za:

R. Nycz, Sylwy współczesne. Problem konstrukcji tekstu, wyd. 1, rozdz. 1: Współczesne sylwy wobec instytucji literatury, Wrocław 1984, s. 8–40.

n e j, podkreślając zarazem, że taka praca ma niewiele wspólnego z typową pracą powieściopisarza172.

Tworzywem literackim dla Listów staropolskich są autentyczne dokumen-ty, pochodzące – jak głosi tytuł – z epoki Wazów. Autorka nie tyle „upowieś-ciawia”, ile zaopatruje te historyczne pamiątki w komentarz o charakterze metatekstowym i autobiografi cznym173. Obserwujemy tu proces, który zdo-minuje także późne dzieło Parnickiego:

Towarzyszące autentyzmowi takie zjawiska, jak autotematyzm, metatekstowość i autobiografi czność, wynikają z zainteresowania pisarza własnym procesem twór-czym, co pociąga za sobą stematyzowanie aktu lektury-pisania, a więc także procesu poznawczego. [...] Pisarka prowadzi narrację będącą s p r a w o z d a n i e m z p r o -c e s u p o z n a n i a p r z e s z ł o ś -c i, przeszłoś-ci rozumianej jako utekstowiona, będą-cej zatem przedmiotem lektury174.

Jerzy Jarzębski w szkicu Kariera autentyku zwraca uwagę, że warunkiem zaistnienia w tekście takiej właśnie formy wydaje się możność odniesienia kon-kretu, danego elementu utworu, do osobistego doświadczenia pisarza jako oso-by z krwi i kości175. Tak jest w przypadku Listów staropolskich z epoki Wazów, gdzie pisarka-archiwistka (jak nazywa tę instancję Elżbieta Konończuk) zda-je odbiorcy relację z procesu poszukiwania źródeł, interpretuzda-je zda-je, a wreszcie ujawnia swój stosunek do nich. „We wstępie utworu – mówi dalej badaczka – autorka zawiera z czytelnikiem swoisty pakt autobiografi czny, na mocy które-go wprowadza które-go do archiwum, do działu XVII-wiecznych miscellaneów i tu pozwala mu przyglądać się swojej pracy, pracy archiwisty i historyka”176. Tym samym powieść historyczna staje się poszukiwaniem „dostępu do przeszłości”.

Druga z propozycji Malewskiej – polemiczna wobec Sienkiewiczowskiej Trylogii powieść pod tytułem Panowie Leszczyńscy – to swojego rodzaju syl-wiczna historia rodziny177. Elżbieta Konończuk, wnikliwa badaczka

„powie-172 Zob. E. Konończuk, W poszukiwaniu dostępu do przeszłości. O powieściach warszta-towych Hanny Malewskiej i Jacka Bocheńskiego, Białystok 2009, s. 76.

173 Zob. też A. Chomiuk, Przeszłość odnaleziona – „wypisy źródłowe” jako odmiana opowieści historycznej [w:] R. Stachura, T. Budrewicz, B. Faron (red.), Powieść historyczna dawniej i dziś, Kraków 2007, szczególnie s. 464–472.

174 Ibidem, s. 70.

175 Zob. J. Jarzębski, Kariera autentyku [w:] Polska genologia..., s. 132. Przedruk za: Studia o narracji, red. J. Błoński, S. Jaworski, J. Sławiński, Wrocław 1982, s. 207–222.

176 E. Konończuk, op.cit. Przypomnienia wymaga fakt z życiowego doświadczenia pisarki:

w latach 50. Hanna Malewska pracowała jako archiwistka w Bibliotece Kórnickiej i to tam natrafi ła na listy staropolskie, spożytkowane potem jako tworzywo powieściowe.

177 Zob. P. Ariès, Przedmowa [w:] M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 5–17.

Jeden z czołowych przedstawicieli szkoły „Annales” podkreśla, że h i s t o r i a r o d z i n n a to ważny element historii długiego trwania.

ści warsztatowych”, zauważa: „W Panach Leszczyńskich Malewska, wtapiając w strukturę powieści teksty typu silva rerum, także [czyli tak jak w Listach staropolskich z epoki Wazów – J.H.] wprowadza temat źródeł historycznych oraz ich obiegu i archiwizowania”178.

Tematem tej powieści jest więc w istocie mechanizm powstawania „archi-wów sarmackiej pamięci”, jak zwie się niekiedy staropolskie sylwy. Tworzone latami zapewniały ponadpokoleniową łączność oraz przechowywały wiedzę – czasami błędną, a zawsze fragmentaryczną, niekompletną i niekomplemen-tarną – o czasach minionych. Jak zauważa Kazimierz Bartoszyński, Panowie Leszczyńscy to trudna lektura. Owa trudność wynika stąd, że stale jesteśmy zmuszeni wybierać „pomiędzy źródłowym rozszyfrowywaniem powieści a świadomym poddawaniem się urokowi przebywania w jej labiryncie”179.

Dwie koncepcje – tradycyjna, reprezentowana między innymi przez Ewę Nowacką czy Karola Bunscha, oraz nowatorska Teodora Parnickiego i Hanny Malewskiej – stanowią zarazem umownie dwa horyzonty dwudziestowiecz-nego powieściopisarstwa historyczdwudziestowiecz-nego. Pierwsza z nich określa miejsce powieści już skostniałej, nieposzukującej, niemającej czytelnikowi do zapro-ponowania nic ponad „obraz przeszłości”. Druga, przełamując dotychczas obowiązujące schematy, otwiera przed powieścią historyczną nowe możliwo-ści. Jedną z nich – i wydaje się, że najbardziej stymulującą zarówno autora, jak i czytelnika – jest h i s t o r i a a l t e r n a t y w n a , mająca u swych podstaw daleko już idące dywagacje natury fantastycznej: „co by było, gdyby...”.

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 60-65)