• Nie Znaleziono Wyników

Walter Scott i powieść historyczna

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 39-43)

2. Powieść historyczna

2.1. Wokół wypowiedzi krytycznych i teoretycznych Józefa Ignacego

2.1.1. Walter Scott i powieść historyczna

Tytułem wstępu zaznaczmy, że taki, a nie inny kształt dalszych rozważań nie jest przypadkowy. Autorami większości omawianych w tym rozdziale wypo-wiedzi są literaci, którzy z sukcesem łączyli zajęcie powieściopisarza z funkcją krytyka-teoretyka gatunku. Ponadto nie będę powtarzał całego dziewiętna-stowiecznego sporu o powieść, gdyż ten temat został już dogłębnie zbadany i opisany96.

Józef Ignacy Kraszewski (1812–1887) okazał się nie tylko, co stało się już niemal przysłowiowe, najpłodniejszym, a swego czasu również i najpoczyt-niejszym autorem powieści historycznej w dziejach literatury polskiej, lecz także najżywiej komentującym jej problemy teoretyczne krytykiem wieku XIX97. Studia nad jego bogatą, obejmującą sześć dekad publicystyką, nad ewolucją jego poglądów jako wyjątkowego autora i jako wnikliwego

czytel-95 Znaczny wpływ na rozwój powieści historycznej w Polsce miała myśl i metoda historyczna J. Lelewela. Z jego ustaleń, w mniejszym bądź większym stopniu, korzystali bowiem nie tylko poeci romantyczni (A. Mickiewicz, J. Słowacki), ale również powieściopisarze historyczni (m.in. J.I. Kraszewski i T.T. Jeż). Pewną rolę odegrały też publikacje H. Schmitta, J. Bartoszewicza czy K. Szajnochy. Nie bez znaczenia dla kształtu beletrystyki historycznej było także ukształtowanie się w drugiej połowie XIX w. szkół historycznych: krakowskiej, lwowskiej i warszawskiej. Problemy te jednak nie są treścią niniejszej rozprawy, stąd w tym miejscu jedynie je wzmiankuję.

96 Zob. przytaczane dalej publikacje.

97 Autor Starej baśni, o czym przypomina T. Budrewicz swoim tomem Kraszewski i świat historii. Studia, Kraków 2010, był również historykiem. Co znamienne: nie tyle historykiem historii politycznej, ile „właściwej historii kultury”, zainteresowanym zwyczajem i obyczajem, codziennością, „życiem wewnętrznym, domowym”. Zob. szkic z tego tomu pt. Zagadnienie codzienności w pomysłach historiografi cznych Kraszewskiego, s. 197–218. Wydaje się, że moglibyśmy zaryzykować twierdzenie, iż w jakimś stopniu – jako autor monografi i Wilna

nika, stanowią doskonałą okazję do wglądu w arkana tego popularnego ga-tunku, jakim była i jest powieść historyczna, do bliższego poznania i lepsze-go zrozumienia procesu rozprzestrzeniania się w świadomości Polaków XIX stulecia tego ważnego zjawiska historycznoliterackiego. Więcej, trudno wręcz o bardziej wnikliwe, bardziej kompetentne opracowanie owego zagadnienia od właśnie publicystyki i krytyki literackiej Józefa Ignacego Kraszewskiego.

Podejmował on bowiem rozliczne tematy na gorąco, jakby na etapie krystali-zowania się, wykształcania nowoczesnej formy gatunku.

W studiach nad dziewiętnastowieczną powieścią historyczną przyjęło się kłaść szczególny nacisk na głośny spór o prawdę i fi kcję, który na łamach prasy rozgorzał pod koniec lat 30. XIX wieku na skutek zderzenia się dwóch postaw ideowo-artystycznych, mianowicie stanowiska autora Zygmuntow-skich czasów i reprezentującego koterię petersburską Michała Grabowskiego (1804–1863). Był to w dyskusjach o powieści bardzo ważny moment, przy-padł bowiem na apogeum popularności romansu historycznego w Europie i w Polsce, a szczęśliwie dla ówczesnych środowisk literackich, lecz także i dla nas, sięgających po te wypowiedzi po niemal dwóch wiekach, dyskurs prowa-dzono w sposób kompetentny, ze znawstwem i pasją. Nie ulega wątpliwości, że poszczególne wypowiedzi, zwłaszcza w przypadku Michała Grabowskie-go, stanowiły część większego planu, szerzej zakrojonej strategii98, nie ozna-cza to jednak, że ów spór miał charakter jednowymiarowy. Nie był to również jedyny godny uwagi moment w ówczesnej dyskusji o powieści historycznej.

Co w krytyce literackiej Józefa Ignacego Kraszewskiego szczególnie przy-kuwa naszą uwagę i zachęca nas do studiów nad nią, to jej wspomniana, chwytająca problem romansu historycznego in statu nascendi, pilna uwaga, wrażliwość na procesy historycznoliterackie, ich wielka ciekawość. Gdyby zaś owa publicystyka była gotowym, dopracowanym planem działania, „przepi-sem na romans”, wystarczyłoby przytoczyć jedną, dowolną wypowiedź. Jest jednak inaczej, co zachęca nas do prześledzenia poszczególnych wypowiedzi Józefa Ignacego Kraszewskiego jako krytyka i teoretyka gatunku. Te dotyczą-ce powieści historycznej pochodzą z okresu od wczesnych lat 30. do połowy lat 80. XIX stulecia. Tak więc, zanim przejdziemy do samego sporu o

stosu-czy odstosu-czytów poświęconych obyczajowości w dawnej Polsce – Kraszewski antycypuje myśl francuskiej szkoły skupionej wokół periodyku „Annales”.

98 Strategia ta miała oczywiście na celu pozyskanie dla obozu ugodowców, pod płaszczykiem „powieści narodowej” i „sympatii dla przeszłości”, świetnego pisarza, jakim był Kraszewski. Zob. np. W. Danek, Powieści historyczne J.I. Kraszewskiego, Warszawa 1966, s. 145; idem, Kraszewski i Walter Scott [w:] idem, Pisarz wciąż żywy. Studia o życiu i twórczości J.J. Kraszewskiego, Warszawa 1969, s. 145–146.

nek prawdy artystycznej do prawdy dziejowej, wypada przywołać także wy-powiedzi poprzedzające ów spór.

W tekście datowanym na rok 1832 (Rzut oka na ścieżkę, którą poszedłem) zaledwie dwudziestoletni Kraszewski wyraża uznanie dla „wielkiego Waltera Scotta” i instynktownie dokonuje podziału powieści tego „maga Północy” na podgatunki, jako pierwszy u nas tak wnikliwie charakteryzując jego twór-czość99. Młody pisarz wyróżnił trzy typy w obrębie powieści Scotta: 1) „takie, w których główne osoby, intryga i tło samo jest historyczne”; 2) takie, „w któ-rych główne osoby c z e p i a j ą się tylko historii”; 3) wreszcie te „odmalowa-ne na tle historycznym, a jednak niehistorycz„odmalowa-ne, które do pew„odmalowa-nej epoki łączą nie wypadki, nie intryga, nie osoby, ale obyczaje, szczegóły, drobnostki i bły-skotki historyczne”100. Dostrzegam tu zapowiedź późniejszego, już świadome-go i programoweświadome-go, rozróżnienia na powieść dokumentarną (typ pierwszy) i powieść przygodowo-obyczajową, inaczej skotowską (typ drugi i trzeci). Bez żadnych zresztą zastrzeżeń Józef Ignacy Kraszewski uznał Waltera Scotta za prawodawcę gatunku i jego wielkiego reprezentanta. Mówi o tym w już cyto-wanym tekście („Co tu typów! Co obrazów! A nade wszystko ile p r a w d y!”), a także w kolejnym ważnym wystąpieniu, zatytułowanym O polskich roman-sopisarzach, tekście z roku 1836: „Do czasów Waltera Scotta nie mieliśmy wy-obrażenia historycznego romansu”. Krytykuje „ramoty” osiemnastowieczne, zwraca też uwagę na „rój naśladowców” szkockiego powieściopisarza i na jego wielki talent101.

Na tym samym etapie, czyli do czasu ukazania się ważnej dla ewolucji po-glądów na powieść historyczną recenzji Powieści Jadama (1839), Józef Ignacy Kraszewski kilkakrotnie określa cel, jaki powinien sobie obrać powieścio-pisarz. Oto kilka jego postulatów: głównym zadaniem ma być „kopiowanie wierne i nie przesadzone”102; „romans czy powieść [...] innego celu nad este-tyczny – piękności, artyseste-tyczny – wykonanie, mieć nie powinny”; „w dziełach sztuki wykonanie tak wiele znaczy, że opis najokropniejszego wypadku, jeśli tylko z talentem odmalowany, choćby był najszkaradniejszym, zawsze jest

99 W Polsce powieści Waltera Scotta były już czytane w połowie drugiej dekady XIX w., pierwsze tłumaczenia pojawiły się w 1824 r. Zob. S. Burkot, Spory o powieść w polskiej krytyce literackiej XIX wieku, Wrocław 1968, s. 48–49. Na ten temat zob. też: J. Krzyżanowski, Z dziejów walterskotyzmu polskiego, „Przegląd Współczesny” 1933, nr 130, t. XLIV.

100 Zob. J.I. Kraszewski, Rzut oka na ścieżkę, którą poszedłem, 1837, s. 26–27. (Cytaty z publicystyki Kraszewskiego podaję za: Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, oprac.

S. Burkot, Warszawa 1962. Stosuję zapis uproszczony, tj. tytuł i rok, strony podaję według tej pozycji. Tam też szerzej na temat szczegółów wydań kolejnych tekstów).

101 Zob. J.I. Kraszewski, O polskich romansopisarzach, 1836, s. 30–31.

102 Idem, Rzut oka na ścieżkę..., s. 25.

dowodem talentu”103. Gdzie indziej romanse skotowskie nazywa „malowni-czymi” i rozumie jako takie, które „malować mają bez innego celu, tylko aby ją [epokę – J.H.] odmalować jak najlepiej”104. O tym, że celem nadrzędnym powieści (wręcz: jedynym) jest odtwarzanie przeszłości, malowanie jej, pi-sał też dekadę później105. Niektóre z powyższych wypowiedzi dotyczą stricte powieści historycznej, inne powieści w ogóle, wyraźnie widać w nich jednak przede wszystkim to, jak pojmował rolę pisarza historycznego późniejszy au-tor wielkiego cyklu powieści z dziejów Polski.

Nieco uwagi poświęcił też w swojej wczesnej publicystyce innym ówczes-nym powieściopisarzom historyczówczes-nym, Julianowi Ursynowi Niemcewiczowi (1758–1841) i Aleksandrowi von Oppeln-Bronikowskiemu (1783–1834)106. Pierwszego chwalił za Jana z Tęczyna (1825), którą to powieść-skotację uwa-żał za najwybitniejsze osiągnięcie ówczesnego polskiego romansopisarstwa historycznego i tym samym za pierwszy romans w stylu skotowskim w lite-raturze polskiej107. Sam Niemcewicz zresztą nie ukrywał, że powieść jest pró-bą przeszczepienia na rodzimy grunt utworów święcących wówczas triumfy w Europie. Tak pisał we wprowadzeniu do swojego utworu o motywach i ce-lach, jakie mu przyświecały:

Zważywszy, jak od lat kilkunastu we wszystkich krajach dzieła rodzaju tego chciwie są czytane, podobniemże ziomkom moim posłużyć się umyśliłem. [...] Romans hi-storyczny bierze za cel obraz towarzystwa narodu jakiego w wybranej przez autora epoce. Pisarz wchodząc w nim w szczegóły, zbyt drobne dla dziejopisa, wystawia nam ludzi wszelkiego rzędu i stanu. Wszystkie drama tego osoby nie tylko czynami, mową nawet powinny nam dać poznać, jakiemi były towarzystwo, polityczne kraju położe-nie, jego oświata, opipołoże-nie, namiętności; przesądy nawet powinny nas przenieść w owe czasy pomiędzy siebie, słowem dać nam żyć i obcować z sobą108.

103 Idem, O polskich romansopisarzach..., s. 33, 41.

104 Idem, Przeszłość i przyszłość romansu, 1838, s. 58.

105 Idem, O celu powieści, 1847, s. 95, 97.

106 Zob. idem, O polskich romansopisarzach..., np. s. 34, 38.

107 Ważność tej powieści podkreśla T. Bujnicki, Ewolucja polskiej powieści historycznej (do

„Trylogii”) [w:] idem, Sienkiewicz i historia, Warszawa 1981, s. 53.

108 J.U. Niemcewicz, Jan z Tęczyna, Sanok 1855, s. III–V. H. Markiewicz interpretuje te słowa za pomocą terminologii zaproponowanej przez F. Braudela: „[...] właściwym zadaniem romansu historycznego jest uzupełnić h i s t o r i ę z d a r z e n i o w ą – h i s t o r i ą d ł u g i e g o t r w a n i a, ukazującą różne warstwy społeczeństwa, ich wzajemne stosunki, obyczaje i mentalność”. To sformułowanie zyskuje jeszcze na aktualności, gdy mówimy o powieści dwudziestowiecznej. Zob. H. Markiewicz, Polskie spory o powieść historyczną (do końca XIX wieku) [w:] S. Bylina et al. (red.) Kultura staropolska – kultura europejska. Prace ofi arowane Januszowi Tazbirowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, Warszawa 1997, s. 367.

W ramach dygresji zaznaczmy w tym miejscu, że przed rokiem 1830 po-wstało w Polsce wiele innych dojrzałych artystycznie powieści historycznych.

Są wśród nich: Dwaj panowie Sieciechowie autora Jana z Tęczyna, Listy El-żbiety Rzeczyckiej i Dzienniki Franciszki Krasińskiej – dwie „feministyczne”

powieści Klementyny z Tańskich Hoff manowej, a także utwory młodego Zygmunta Krasińskiego oraz Franciszka Wężyka i Feliksa Bernatowicza.

O romansach Aleksandra von Oppeln-Bronikowskiego, podejmujących tematy z dziejów Polski, początkujący publicysta pisał, że „nie są genialnymi utworami, dowodzą jednak talentu znamienitego i wielkiej wprawy”. Cenił wspomnianego autora za umiejętność pracy ze źródłami, z żalem za to wy-rażał się o tym, że Oppeln-Bronikowski nie pisał swych powieści w języku polskim, ale w niemieckim.

Podsumowując, młody Józef Ignacy Kraszewski dokonał pierwszych charakterystyk nowego powieściopisarstwa historycznego – na razie bez wyraźnego, ostrego rozgraniczenia, choć instynktownie wyczuwał niejedno-rodność gatunku. Podkreślał rolę jej właściwego prawodawcy, formułował zasadnicze cele powieści historycznej, a także czujnie rejestrował wczesne

„skotacje”, czyli naśladownictwa.

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 39-43)