• Nie Znaleziono Wyników

Stosunek do przeszłości

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 48-51)

2. Powieść historyczna

2.1. Wokół wypowiedzi krytycznych i teoretycznych Józefa Ignacego

2.1.3. Stosunek do przeszłości

Podobnie jak recenzja Powieści Jadama także inny tekst publicystyczny auto-ra Starej baśni, mianowicie: O „liteauto-raturze szalonej”, powstał niedługo po uka-zaniu się trzeciej części Literatury i krytyki Michała Grabowskiego i stanowi odpowiedź na postulaty tam zawarte. Krytyk, omawiając powieści Paula Lac-roix, zwanego Bibliofi lem, pisze:

Prawdziwość obrazu historycznego nie zależy od bezwzględnej rzetelności przy-taczanych szczegółów, ale na przytaczaniu ich raczej w proporcjach i znaczeniu, jakie miały w rzeczywistym bycie. [...] Daremnie by kto myślał, że stanowisko i r o n i c z -n e względem przeszłości (sta-nowisko Bibliophila i drugich pisarzy szkoły szalo-nej) jest o szczebel wyżej nad stanowisko poetyczne Walter Scotta. Utrzymywano to już i u nas [...] z powodu powieści P. Kraszewskiego. Wielka to omyłka. [...] Lekceważenie przeszłości, złość ku niej jest namiętnością całkiem polityczną w dzisiejszej cywiliza-cji francuskiej; przeciwnie sympatie z dawnymi laty poetyczne, rzewne i mocne, są tak przyrodzone człowiekowi, jak widzieć w uroku dnia swojej młodości, albo gro-by przodków szanować. Stąd też wypływa ta ponętna zgodność pomiędzy duchem kreacji Walter-Scotycznej, a artystowskimi jej środkami, zgodność, która się nigdzie indziej w tak pełnej mierze w nowożytnych literaturach nie spotyka124.

Józef Ignacy Kraszewski odpowiada:

124 M. Grabowski, op.cit., s. 121–123.

To prawda. Dwa są sposoby widzenia przeszłości: s y m p a t y c z n y i i r o n i c z -n y. Pierwszy wiedzie za sobą częstokroć zaślepie-nie i -niepomier-ne żądze wyświeca-nia piękniejszych miejsc w dziejach, drugi prowadzi do znęcania się nad czarną i brzyd-ką częścią historii. Jak jeden, tak drugi sposób, chociaż mogą się wcielić w dziełach wielkich, nie mogą wydać kompletnych, sprawiedliwych obrazów, na które potrzeba bezstronności125.

Z przytoczonych dotychczas wypowiedzi wynika, że to, co dla Michała Grabowskiego było walorem powieści, owo „sympatyczne”, bezkrytyczne spojrzenie w przeszłość, dla jego ideowego przeciwnika stanowiło jej słabą stronę. I na odwrót: „ironia”, tu: spojrzenie krytyczne, którą ten cenił, tamten uważał za niemal występek przeciwko pamięci przodków.

Tak oto zaczął się spór o stosunek powieści do przeszłości, o powinność wobec niej powieściopisarza, spór, który będzie trwał, mimo że ten „o praw-dę i fi kcję” (mający charakter raczej warsztatowy) Józef Ignacy Kraszewski uznał w roku 1851 za dawny i zakończony. Istotnie, temat ten powrócił na poważnie dopiero w wystąpieniach Teodora Parnickiego. Tymczasem spór o stosunek do przeszłości odżywał i będzie odżywać w kolejnych pokole-niach, zawsze i wszędzie tam, gdzie literatura styka się z polityką czy ideo-logią. W wypowiedziach krytycznych Józefa Ignacego Kraszewskiego, do-tyczących Henryka Rzewuskiego (1791–1866) i Zygmunta Kaczkowskiego (1825–1896), pobrzmiewały takie właśnie tony. Odezwał się nie tyle teoretyk, jeden z prawodawców gatunku, ile zjadliwy krytyk, publicysta o jasnych po-glądach i przekonaniach.

We wspomnianym już kilka razy wystąpieniu z roku 1851 Kraszew-ski przypomina Pamiątki J. Pana Seweryna Soplicy, Cześnika ParnawKraszew-skiego (w skrócie: Pamiątki Soplicy, 1839) autorstwa Henryka Rzewuskiego i znaje mu wyjątkowe walory artystyczne. Utwór ten okazał się ważnym przy-czynkiem do późniejszych wystąpień autora Starej baśni, których punktem kulminacyjnym był znany atak na Henryka Rzewuskiego („sfrancuziały pan”) i Zygmunta Kaczkowskiego („młodzik”) z połowy lat 50. Tekst stano-wi zarazem rozstano-winięcie dawniejszych poglądów, obszerniejsze omóstano-wienie dwóch możliwych sposobów podejścia do historii: bezkrytycznie apologe-tycznego („sympaapologe-tycznego”) z jednej strony oraz kryapologe-tycznego (ironicznego) z drugiej126.

Tak oto, omówiwszy sprawy „uboczne”, Józef Ignacy Kraszewski rozpo-czyna rozważania nad „charakterem przeszłości i jej pojęciem” przez współ-czesnych:

125 J.I. Kraszewski, O „literaturze szalonej”..., s. 69–70.

126 Idem, Obrazy przeszłości, 1856.

Soplicowski szlachcic polski stał się dziś prototypem wszystkich obrazów, przesa-dzono jeszcze jego wady i przymioty, narysowano ostro cechujące go zarysy i stwo-rzono niebywałą istotę, podając nam ją za najwyższy, niedościgniony ideał. Głów-nymi cechy w tym obrazie są: ślepa umyślnie pobożność i religijność, posłuszna bez rozbioru prawom Bożym i Kościoła, męstwo zapamiętałe, odwaga kipiąca, owszem, kłótliwość nawet, skłonność do awanturnictwa i żyłka do bojów i szermierki, wiele tyranii i absolutności, razem z tym uczucie braterstwa i popęd do dziwactwa i ory-ginalności. W ogólności więcej tu serca i temperamentu niżeli głowy, krwi zimnej i rozsądku127.

Jest to oczywiście obraz przeszłości sarmackiej znanej z utworów powieś-ciopisarzy niegdyś związanych z koterią petersburską, wówczas i obecnie, czyli w latach 50., stanowiący antytezę wszystkiego, co postulował Józef Ig-nacy Kraszewski. Forsowana przez nich „sympatia” dla przeszłości daje, jego zdaniem, „zupełnie fałszywą, apologetyczną, ale niedołężną całość, odtworzoną w chwili entuzjazmu, lecz a r t y s t y c z n i e i h i s t o r y c z n i e n i e -p r a w d z i w ą”128. Jest to zarzut poważniejszy, aniżeli ten kierowany pod adresem teorii Michała Grabowskiego. Jak przyznawał autor Hrabiny Cosel, romans może być historycznym i będzie nim w istocie, chociaż ani osób hi-storycznych, ani wypadków z wielkiej księgi dziejów nie kreśli. Bierze typy, wystawia obyczaje, tworzy postacie, które tylko charakterami swymi, piętnem swych czynów są historyczne. Tym sposobem usamowalnia się jako a r -t y s -t a i puścić może cugle fan-tazji, pilnując -tylko jednej prawdy, p r a w d y w s z t u c e129. Być może powieściopisarz, w każdym razie jeszcze wówczas, koncepcji tej nie przyjmował jako swoją, ale akceptował ją jako jedną z możli-wych i przyznawał jej choć tę jedną prawdę: prawdę w sztuce. Tu, w przypad-ku „szkoły Rzewuskiego”, owej prawdy odmawia i wyjaśnia dlaczego: „sym-patia” dla przeszłości, apologia i brak refl eksji krytycznej są f a ł s z e m.

Z obrazów wczorajszej doby – pisze – pozostały wizerunki zamętu, walki, sporu, uczty i biesiady, zabójstwa, wojny i wrzawy, i w nich utonęło, co obok nich żyło rów-nym prawem w spokoju i ciszy. [...] Nie zapisał nikt godzin życia ubiegających w ciszy, spokoju i regularnym spełnianiu obowiązków, notowano heroizmy i zbrodnie, wystę-py ze szranków, walki bohaterskie lub dziwactwa, i te pozostały130.

Tu i w wielu innych miejscach cytowanego tekstu Józef Ignacy Kraszewski ubolewa nad jednowymiarowością, stronniczością tego typu utworów, nad brakiem zainteresowania innymi grupami społecznymi czy narodowymi.

127 Ibidem, s. 130.

128 Ibidem, s. 131.

129 J.I. Kraszewski, Słówko o prawdzie w romansie historycznym, 1843, s. 81.

130 Idem, Obrazy przeszłości..., s. 131–132.

Szlachcic – mówi – „pochłonął wieśniaka, mieszczanina, Żyda i wszystko, co obok żyło”131. „Obok takich bylić i inni, spokojni wsi mieszkańcy i rzeczywi-ście mężni, ale ducha poważniejszego ludzie”132. Kolejni naśladowcy Henryka Rzewuskiego, w tym i autor Olbrachtowych rycerzy, jeszcze z tym przesadzali i takiego stosunku do przeszłości Józef Ignacy Kraszewski nie mógł zaapro-bować, pragnął bowiem powieści prawdziwie obiektywnej i prawdziwie de-mokratycznej, powieści, która nie byłaby areną głoszenia wątpliwych idei, tubą dla zaściankowych poglądów i fobii.

Obie odsłony dziewiętnastowiecznej dyskusji o stosunku prawdy arty-stycznej do prawdy dziejowej, czyli spór o metodę (umownie: „prawda” –

„fi kcja”) i spór o ideę (umownie: „prawda” – „fałsz”), choć stanowią w istocie dwie strony tego samego medalu, pokazują, że miała ona charakter niejedno-wymiarowy, że drążyła temat być może głębiej, niż uświadamiali to sobie jej uczestnicy, i że wciąż może stanowić ważne źródło informacji o świadomości ówczesnych na temat powieści historycznej.

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 48-51)