• Nie Znaleziono Wyników

Tekst utworu – studium

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 138-143)

4. Rzym – upadek czy trwanie?

4.3. Świat późnego antyku: historia konkretna

4.3.2. Tekst utworu – studium

Zauważyliśmy wcześniej, że formą podawczą zarówno Aecjusza, ostatniego Rzymianina, jak i Przemija postać świata – utworów właściwie bardzo do sie-bie podobnych – jest opowieść. Teraz zajmiemy się prozą, która historię nie tyle opowiada, ile s t u d i u j e. W tym miejscu konieczne są pewne objaśnie-nia. Po pierwsze: kiedy mówimy, że za Twarzą księżyca stoi nie klasyczny opowiadacz, ale badacz, abstrahujemy na chwilę od warstwy czysto fabular-nej (opowieść Mitroanii) – wciąż interesuje nas przede wszystkim nie tyle stosunek bohatera/bohaterów do historii własnej, ile a u t o r a h i s t o r i o -z o f a d o h i s t o r i i j a k o t a k i e j. Po drugie: choć będ-ziemy się poru-szać po tekście całej trylogii, to jednak główny snop światła rzucimy na część środkową, tę z podtytułem Opowieść bizantyńska z roku 450. Wydaje się, że dla uzasadnienia naszej tezy bardziej trafne będzie traktowanie w charakterze exemplum jednej z części371 niż monografi czne omawianie całej trylogii372. Te zabiegi mają ułatwić skonkretyzowanie dalszych rozważań, w których toku spróbujemy pokazać, na czym zasadza się podstawowa różnica w pojmowa-niu dziejów pomiędzy dojrzałym, ponowoczesnym Parnickim a Malewską i Parnickiem-debiutantem.

370 Ibidem, s. 251.

371 Tej, która w zakresie chronologii, więc i zagadnieniowo, pokrywa się z omawianymi już wcześniej utworami i w jakimś sensie stanowi lustrzane odbicie Aecjusza, ostatniego Rzy-mianina.

372 Tym zajął się już R. Koziołek. Zob. idem, Zdobyć historię: problem przedstawienia w „Twarzy księżyca” Teodora Parnickiego, Katowice 1999, s. 47. Badacz zauważa zresztą, że

„kontynuacja motywu jednej powieści w innej nie wyjaśnia jego zagadek, ale jeszcze bardziej je zaciemnia, co może stanowić dodatkowy impuls do a u t o n o m i c z n e j l e k t u r y k a ż d e j p o w i e ś c i autora Tożsamości”.

Zacznijmy od zarysowania fabuły. Już w notatce z 20 grudnia 1952 lub 1953 roku Teodor Parnicki wyróżnia cztery tory narracyjne (sam nazywa je płasz-czyznami), które – w sprzężeniu – mają się złożyć na materię planowanej wów-czas powieści z V wieku po Chrystusie. Są to następujące wątki: 1) religijny;

2) polityczny, uwzględniający motywy społeczno-ekonomiczne; 3) małżeńsko--erotyczno-psychologiczny; 4) sensacyjno-detektywistyczny373. Mając w pa-mięci postulaty historyków związanych z periodykiem „Annales”, z łatwością dostrzeżemy istotne zmiany już w samym odautorskim opisie poszczególnych płaszczyzn/warstw fabularnych. Uwagę przykuwa każda z nich. Po pierwsze:

na czoło wysuwa się tematyka teologiczna (sfera kultury); po drugie – wątek polityczny ma zostać poszerzony o kwestie dotąd w beletrystyce historycznej raczej nieobecne (ekonomia); po trzecie – płaszczyzna miłosna zostaje utoż-samiona z psychologiczną (historia mentalności); po czwarte wreszcie – ob-serwujemy właściwy Teodorowi Parnickiemu ukłon w kierunku powieści kry-minalnej czy szpiegowskiej (historia tajna/zakulisowa). Od siebie dodamy do tego jeszcze piąty tor narracyjny, obejmujący wszystkie części trylogii Twarz księżyca, a mianowicie – wątek (czy nadwątek) rodzinny/rodowy374.

Teresa Cieślikowska pisze:

Znowu po latach pojawiła się powieść, której fabuła, jak w Aecjuszu, odnosi się do faktów historycznych z V wieku w czasach rozkładu potęgi cesarstwa rzymskiego i wędrówki ludów w czasie walk z Gotami i Hunami. Różnica między obu utworami polega na miejscu toczącej się akcji, która w drugim tomie Twarzy księżyca przypada na p a r t e s o r i e n t i s c e s a r s t w a r z y m s k i e g o . [...] A e c j u s z j e s t w n i e j t y l k o c i e n i e m. Bohaterami głównymi są: Storacjusz – zanim po Boecjuszu objął urząd „premiera” i „ministra obrony” (prefekt pretorium, który przestał już piastować godność patrycjusza imperium), Rufus i Maksymian375.

Przesunięcie akcentu z Rzymu na Konstantynopol pociągnęło za sobą bardzo konkretne konsekwencje. O ile bowiem IN PARTIBUS OCCIDEN-TIS w V stuleciu po Chrystusie dawały o sobie znać wydarzenia o charakte-rze pcharakte-rzede wszystkim militarnym, o tyle IN PARTIBUS ORIENTIS – równej mocy i nie mniejszego znaczenia spory teologiczne376. O ile Stary Rzym upa-dał, o tyle Nowy Rzym trwał i umacniał się.

373 Zob. „In terms of theological struggle”. Meksykańskie zapiski Teodora Parnickiego, oprac.

T. Markiewka, „Pamiętnik Literacki” R. XCVIII, 2007, z. 4, s. 170.

374 O tym, że h i s t o r i a r o d z i n n a to ważny element historii długiego trwania, wspomniano już w rozdz. 2 niniejszej pracy.

375 T. Cieślikowska, op.cit., s. 184.

376 Spośród czterech głównych ośrodków biorących żywy udział we wspomnianych dysputach (Rzym, Konstantynopol, Antiochia, Aleksandria), tylko Rzym reprezentował Zachód.

Powiedzieć, że na czoło autorskich rozważań Parnicki w Twarzy księżyca wysunął tematykę teologiczną, byłoby mało. Należałoby raczej rzec, że uczy-nił ją rdzeniem swojej powieści. Przytoczmy znów słowa Teresy Cieślikow-skiej:

W perspektywie religijno-fi lozofi cznej rodzi się zagadnienie jaskrawie odzwier-ciedlone tak w klimacie świata przedstawionego, jak i w wewnętrznym układzie grup postaci, motyw przewodni i jednocześnie jeden z podstawowych problemów tej po-wieści: jest nim problem antynomii między mono- i diofi zytami w łonie chrześcijan, a w łonie niechrześcijan – problem różnicy między ludźmi i bogami. Jest to w zasadzie problem ten sam – sprowadza się bowiem do pytania o jakość natury boskiej i ludz-kiej377.

Religijny tor narracyjny płynie przez powieść szerokim nurtem, zagarnia-jąc inne wątki i ciągnąc je z sobą. Zagadnienie natury Chrystusa nie tylko dla autora, lecz także dla bohaterów przez niego wykreowanych stanowi kwe-stię absolutnie fundamentalną. Tak jak Mitroania z pierwszej części Twarzy księżyca jest córką i dziedziczką kultury hellenistyczno-cesarskiej (podobnie zresztą jak jej dziad, Chozroses, bohater powieści Słowo i ciało)378, tak Mak-symian jest synem czy wytworem wchodzącego w wiek dojrzały późnoan-tycznego chrześcijaństwa, z całym jego nagromadzonym już dziedzictwem, bogactwem i różnorodnością.

Podział na diofi zycki Zachód i monofi zycki Wschód to także podział poli-tyczny. Polityka jednak nie jest, jak w przypadku Aecjusza, ostatniego Rzymia-nina czy eposu Przemija postać świata, wątkiem szczególnie (klasycznie) wy-eksponowanym. Owszem, takie postacie jak Aecjusz, król Hunów Attyla czy członkowie rodziny cesarskiej nieustannie przewijają się w powieści, a misję Maksymiana – przekazanie listu papieża Leona cesarzowej Pulcherii – nale-żałoby uznać za główną nić fabularną Opowieści bizantyńskiej z roku 450. Po-litykę obserwujemy tu jednak niejako od podszewki, zawsze przez pryzmat spraw innych – powiedzielibyśmy: tych przynależnych do historii długiego trwania.

„Alternatywnym – zauważa Ryszard Koziołek – wobec modelu historii politycznej jest częsty u Parnickiego wątek ekonomicznej podstawy dziejów, w myśl którego historią rządzą d ł u g i e, d y s k r e t n e c y k l e e k o n o -m i c z n o - d e -m o g r a f i c z n e”379. Takimi rozwiązaniami w tekście Twarzy

377 Ibidem, s. 187.

378 Wśród pojęć warunkowanych ówczesnym myśleniem zwraca uwagę Słońce Niezwyciężone (Sol Invictus) – Chrystus utożsamiany z Mitrą. Mitraizm był wówczas, szczególnie w III w., najpoważniejszym konkurentem chrześcijaństwa w wyścigu o palmę pierwszeństwa na terenach cesarstwa rzymskiego.

379 R. Koziołek, Zdobyć historię..., s. 65.

księżyca są: spór monofi zytów z diofi zytami o naturę Chrystusa jako rezultat

„r ó ż n i c c e n jęczmienia i piwa u kupców żydowskich, greckich i rzym-skich [część druga – J.H.] czy w a l k a o r y n k i z b y t u dla przetworu ze szmat jako materiału do pisania, co ma być przyczyną najazdów arabskich na Galię [część trzecia – J.H.]”380. Tym samym, świadomie bądź nie, Parnicki realizuje model historiografi i postulowany przez Fernanda Braudela.

Niezwykle ciekawą interpretację wątku miłosnego zaproponował z kolei Ryszard Koziołek w swoim monografi cznym opracowaniu trylogii bizantyń-skiej. Dowodzi on przekonująco, że w Twarzy księżyca znalazł realizację wzo-rzec szekspirowski. Nadmieńmy w tym miejscu, że twórczość angielskiego dramaturga i poety – obok dzieł Platona, Dantego, Słowackiego czy Sienkie-wicza – stanowiła dla Teodora Parnickiego bardzo istotny kontekst metalite-racki381.

Przejął mianowicie Parnicki i przekształcił model relacji osobowych z Hamleta.

Mam na myśli czwórkę postaci: Storacjusza, Storację, Maksymiana i Rufusa, którym odpowiadają u Szekspira Laertes, Ofelia, Hamlet i Fortynbras. [...] Zachował podsta-wowy rys relacji uczuciowych, wzmacniając je jedynie lub osłabiając. I tak: Storacjusz--Laertes kocha Storację-Ofelię miłością nie tylko braterską, ale kazirodczą, stąd walka z miłością Maksymiana do Storacji zyskuje głębszą motywację. Zachowuje Parnicki motyw mezaliansu Ofelii, córki kanclerza z księciem Hamletem, odwraca jedynie jego kierunek. To dla Maksymiana – Żyda z pochodzenia, syna kupca małżeństwo z Rzymianką z rodu prawników jest nobilitacją382.

Zarówno skomplikowana, wielowymiarowa sieć relacji międzyludzkich, gruntownie podbudowanych zdobyczami dwudziestowiecznej nauki o psyche (Zygmunt Freud, Karol Gustaw Jung, Alfred Adler), jak też powiązane z nią uwewnętrznienie (inaczej: „spojrzenie od wewnątrz”), o którym będzie mowa nieco dalej, przy okazji omawiania zabiegów narracyjnych, stanowią o nie-wątpliwie psychologicznym nachyleniu tej prozy – w nie mniejszym stopniu właśnie psychologicznej niż historycznej, teologicznej czy fi lozofi cznej.

Czwarty wątek/tor narracyjny, jaki moglibyśmy – wciąż oczywiście na za-sadzie umowności i pewnego niezbędnego uproszczenia – wysupłać z całości tekstu Twarzy księżyca, to rozległa sfera gier i potyczek wywiadowczych. Od agentów bowiem aż się tutaj roi; to zresztą jeden z popularniejszych lejtmo-tywów tego powieściopisarstwa – niezależnie od tego, czy tłem jest staro-żytność, średniowiecze, czy też czasy nam całkiem bliskie. Jak ważnym za-gadnieniem była dla autora trylogii działalność agenturalna jego bohaterów,

380 Ibidem.

381 Zob. problem „kwestii szekspirowskiej” w powieści I u możnych dziwny..., Warszawa 1979.

382 R. Koziołek, Zdobyć historię..., s. 68.

najpełniej pokazuje poprzedzający właściwą Opowieść bizantyńską z roku 450, a liczący niemal sto stron Prolog.

Na ów Prolog składa się obfi ta korespondencja (czy raczej jej wycinek), jaką prowadzą między sobą przedstawiciele różnych szczebli Szkoły Agentów działającej w cesarstwie wschodnim. Ich listy – w każdym razie te, które daje nam do wglądu podmiot czynności twórczych – dotyczą prawie wyłącznie późniejszych bohaterów powieści, czyli Maksymiana i, nieco dalej, Storacju-sza oraz sytuacji, w jakich biorą oni udział.

Odrobinę światła na metody pracy AGENTES IN REBVS rzuca rekon-strukcja (czy raczej jej próba, o którą się pokusimy) aparatu wywiadowcze-go – tak jak wyobrażał wywiadowcze-go sobie Parnicki. Drabina zależności przedstawia się następująco: Jego Wspaniałość Magister Ofi cjów (Placytus) – Adiutor Jego Wspaniałości Magistra Ofi cjów (Apollodor) – SVBADIVVA Jego Wspania-łości Magistra Ofi cjów (Eufemiusz, Apraksjusz) – trybuni Szkoły Agentów (Nikostratus, Kalikrates) – setnicy Szkoły Agentów (Menas) – agenci drugie-go stopnia – agenci piątedrugie-go stopnia. Każdy z nich odpowiada przed swoim przełożonym aż do Placytusa, który jest kimś w rodzaju ministra nadzoru-jącego Szkołę Agentów, kierowaną z kolei bezpośrednio przez Apollodora.

Każdy też wyższy rangą agent dysponuje odpowiednio większą świadomością i odpowiednio większym rozeznaniem w sprawach. Tym sposobem, w mia-rę gromadzenia przez Szkołę Agentów informacji, także i my wzbogacamy swoją wiedzę na temat wydarzeń, które będą komentowane w dalszej części powieści. Nie jest to jednak wiedza kompletna. Zapoznając się bowiem z ko-respondencją agentów, można odnieść wrażenie, że to, co dostrzegamy, jest jedynie szczytem góry lodowej. Z nakreślonego schematu możemy przecież wnioskować, że są w tym agenturalnym universum także agenci pierwszego, trzeciego i czwartego stopnia, także inni setnicy, inni trybuni itd. Ten schemat oczywiście koresponduje ze słynnym (wręcz przysłowiowym) umiłowaniem bizantyńczyków do rozbudowanej hierarchii w administracji – cywilnej, woj-skowej czy kościelnej – i skomplikowanej nomenklatury, jaka ją opisuje383.

Wreszcie wątek piąty: rodzinny czy rodowy. Jak zauważyliśmy wcześniej, ogarnia on całość trylogii, spinając z sobą jej kolejne ogniwa, bo jest także Twarz księżyca historią rodu, który swą linię wywodzi od Mitroanii, bohater-ki pierwszej części trylogii bizantyńsbohater-kiej. Początbohater-ki rodu Mitroanidów sięga-ją roku, w którym Karakalla zamordował swego brata, cesarza Septymiusza Getę i sam został władcą imperium (212 po Chrystusie). Wtedy to pasterz z Dardanii, młodzieniec imieniem Ragon, zraniwszy poborcę podatkowego,

383 Na temat administracji bizantyńskiej zob. D. Feissel, Cesarz i administracja cesarska [w:] C. Morrisson (red.), op.cit., s. 97–132.

uciekł w niedostępne góry. Przez jakiś czas żył z rozbojów, ale później zaciąg-nął się do armii rzymskiej. Z wojny z Sarmatami, podczas której się zasłu-żył, przywiózł sobie brankę imieniem Mitroania, która twierdziła, że płynie w niej krew władców Chorezmu (nawiązanie do Słowa i ciała). To właśnie na niej i na jej opowieściach o sobie koncentruje się część pierwsza trylogii bizantyńskiej. Część druga przynosi kontynuację wątku rodowego w osobach Maksymiana i Rufusa, dalekich potomków branki Ragona. Znają oni Księ-gę o dziejach życia i majaczeń chorobowych Mitroanii Chorezmijki, a Stora-cjusz – trzeci bohater tego tomu – jest autorem komentarza do tejże księgi.

Rozważania o Przeciwziemi i Pierwoludziach w niej zawarte są żywotnym przekazem rodowym. Mitroanidzi powracają najliczniej (w każdym razie ofi -cjalnie) w części trzeciej Twarzy księżyca, powieści z wieku VIII. Jej osnową jest zjazd rodzinny, a ukrytym celem – wyłonienie śmiałków, którzy stworzą rodowy klin bitewny podczas zbliżającej się bitwy Franków z Arabami pod Poitiers. To jednak nie koniec dynastii, która w zamysłach jej założycielki miała rządzić światem. „Potomków jej spotka czytelnik jeszcze w powieści Zabij Kleopatrę, a przepisami porządkowymi, obowiązującymi na zjeździe Mitroanidów, kierować się będą w swych dysputach – siedemnastowieczni bohaterowie piątego tomu Nowej baśni”384.

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 138-143)