• Nie Znaleziono Wyników

Dwa typy powieści

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 43-48)

2. Powieść historyczna

2.1. Wokół wypowiedzi krytycznych i teoretycznych Józefa Ignacego

2.1.2. Dwa typy powieści

Nadrzędnym problemem powieści historycznej był niemal od początku jej istnienia tak zwany stosunek p r a w d y a r t y s t y c z n e j do p r a w d y d z i e-j o w e e-j109, a niezwykły, „hybrydowy” charakter tego gatunku podkreślał cho-ciażby Wincenty Danek, przytaczając i omawiając stanowiska powieściopisa-rzy i historyków dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych110. Po niemal dwóch wiekach sporów o powieść wyraźnie dziś widzimy, że kwestia pozostanie ot-warta, a zwolennicy różnych stanowisk, czyli sztuki przed historią czy historii przed sztuką, będą wciąż sięgać po nowe argumenty jedną koncepcję mające poprzeć, inną obalić. Zdaje się zresztą, że właśnie pojawienie się owego za-gadnienia, a więc czy możliwe jest artystyczne ujęcie przeszłości bez jej „spo-twarzania”, można uznać za oznakę narodzenia się z różnych pragatunków

109 Ten problem obejmuje zarówno kwestie czysto warsztatowe, mające swe źródła w fi lozofi cznych teoriach literatury (na ten temat zob. m.in.: J.W. Goethe, Wybór pism estetycznych, wybór, oprac., wstęp T. Namowicz, Warszawa 1981, s. 83–90, 97–102, 163–171;

Z. Kuderowicz, Sztuka i historia [w:] idem, Hegel i jego uczniowie, Warszawa 1984, s. 177–189;

Z. Mitosek, Teorie badań literackich, Warszawa 2005, passim), jak i te ideologiczne (tu przede wszystkim: stosunek do przeszłości szlacheckiej).

110 Zob. W. Danek, O małżeństwie powieści z historią [w:] idem, Pisarz wciąż żywy..., passim.

tak zwanej właściwej powieści historycznej. Z eposem, żywotami świętych czy żywotami władców, z romansem greckim czy powieścią sentymentalną nie było tego problemu. Do czasów Waltera Scotta krytycy dyskutowali prze-de wszystkim o wymiarze moralnym romansu, o jego walorach dydaktycz-nych111.

Obecnie, na początku XXI wieku, w czasach globalizacji i pluralizacji per-spektyw poznawczych, po doświadczeniach poprzedniego stulecia, zarówno historycznych, jak i stricte literackich, na próżno szukać wypowiedzi podob-nych w tonie do wypowiedzi Józefa Ignacego Kraszewskiego z roku 1839:

„Tam już, w krajach, gdzie historia jest popularną, dobrze w y j a ś n i o n ą nauką, [...] fakta n i e p o d l e g a j ą w ą t p l i w o ś c i, charaktery osób są p e w -n e i długą pracą -nad -nimi z b a d a -n e i o d k r y t e [...]”112. Rzeczywistość pokazała, że jest na odwrót, że spór o przeszłość nie skończy się nigdy, a takie sformułowania w późniejszym dyskursie o historii, a zatem również w dys-kursie o powieści historycznej, po prostu nie występują. Jeszcze jaskrawiej zobaczymy to przy okazji omawiania powieści dwudziestowiecznej.

Nie sposób oczywiście przewidzieć hipotetyczną drogę powieści histo-rycznej, gdyby narodziła się ona nie w okresie przepełnionego „duchem dzie-jów” romantyzmu, w czasach ideologii i historyzmów, w stuleciu wielkich utopii, czyli wtedy, kiedy musiała się narodzić, ale na przykład w postmoder-nizmie, ironicznym i relatywistycznym, kosmopolitycznym i rewizjonistycz-nym. Wiemy jednak na pewno, że mimo fundamentalnych różnic pomiędzy tymi epokami stosunek prawdy artystycznej do prawdy dziejowej pozostaje kwestią nadrzędną i był dyskutowany w wieku XIX i XX. Wiemy też, że py-tania postawione wówczas, to jest w latach 30. i 40. XIX stulecia, odegrały znaczącą rolę w skierowaniu dyskusji w polskiej krytyce literackiej na te kon-kretne tory. Bez tamtej dzisiejsza dyskusja na ten temat wyglądałaby zupełnie inaczej.

O ile, o czym była mowa, Józef Ignacy Kraszewski już w roku 1832 in-stynktownie rozróżniał powieści według stopnia ich wierności wobec histo-rii, o tyle w przytoczonej poniżej recenzji z roku 1839 dokonał już wyraźnego podziału na dwa typy powieści. Pisał tak:

Niechże by autorowie d w o j a k o podzielili swoje historyczne roboty. Jedne, które mają malować czasy i obyczaje [powieść skotowska – J.H.], niechby się sobie opierały na podaniach i tworzone były dowolnie, drugie, dotykające wielkich dziejów [powieść dokumentarna – J.H.]; jeśli świętokradzka ręka powieściopisarza uchyli ich

111 Więcej na temat oświeceniowego sporu wokół „niemoralności” romansu zob.

S. Burkot, Spory o powieść..., s. 11 i n.

112 J.I. Kraszewski, O Powieściach Jadama, 1839, s. 66.

zasłony, niechby jak najściślej uważała na to, żeby obelżywej plamy f a ł s z u na po-ważne oblicze historii nie rzucić113.

Ten cytat jest doskonałym punktem wyjścia do uwag nad ówczesną po-wieścią historyczną – na początek w kontekście warsztatowym. Zazwyczaj kwestie czysto formalne, gatunkowe omawia się, biorąc pod uwagę całą ideo-logię, która za nimi stoi, co ma swoje oczywiste uzasadnienie. Wydaje się jed-nak dopuszczalne, by omówić zagadnienie stosunku pisarza do przeszłości nieco później, a teraz przyjrzeć się samym romansom historycznym, obydwu typom – skotowskiemu i dokumentarnemu.

Niespodziewanie dużo cennych informacji na ten temat jesteśmy w stanie wyłuskać z żartu krytycznoliterackiego z roku 1843114. Późniejszy autor Sta-rej baśni poucza, krok po kroku, jak „upiec” romans historyczny. Kraszewski żartobliwie pokazuje, co raziło go już wówczas w powieści skotowskiej, bo temu typowi przede wszystkim został poświęcony tekst, ale też – co wydawa-ło się niedopuszczalne – w powieści dokumentarnej.

Znamienny i wart odnotowania wydaje się fakt, że Józef Ignacy Kraszew-ski nie krytykuje powieści przygodowo-obyczajowej za jej nieprzestrzeganie prawdy historycznej, czego po zwolenniku dokumentu i źródła moglibyśmy się spodziewać, lecz za jej sentymentalizm, ckliwość i wtórność, a także za schematyczną fabułę. Nie jest to zresztą jedyne miejsce, gdzie krytykuje on nie Waltera Scotta, bo przecież zawsze go podziwiał i cenił, ale skotystów, jego wiernych i ślepych naśladowców, od których roiło się wówczas w Europie.

Jako o takiej, którą „trochę inaczej się robi”, mówi zaś o powieści opar-tej na źródłach, podejmującej tematy „z danego wypadku historii”. Zarzuca autorom tego typu utworów rozwlekłość, brak inwencji, dowolność w trak-towaniu osób i wydarzeń z przeszłości. Przestrzega przed wprowadzaniem czytelnika w błąd: „Wielka rzecz – ironizuje – że tam ktoś czytając, obałamuci się i f a ł s z y w e poweźmie wyobrażenie!”. Kraszewski krytykuje też przesad-ną archaizację języka115.

Powieść skotowska, jak wykazują badacze, obfi cie czerpie z romansu gre-ckiego, z powieści grozy oraz powieści awanturniczej, a także z bliskiej im pseudohistorycznej powieści przedskotowskiej i pewien schemat fabularny stanowi jej część konstytutywną. Powieść dokumentarna jest zaś

genologicz-113 Ibidem.

114 J.I. Kraszewski, Przepis na historyczny romans we trzech tomach, 1847.

115 Jego pogląd, podobnie jak pogląd M. Grabowskiego na tę sprawę, był umiarkowany:

Kraszewski opowiadał się za archaizacją dialogów, ale przeciwko utrudniającej lekturę archaizacji całego tekstu. Zob. też np. O Powieściach Jadama, s. 64; O „literaturze szalonej”, 1838, s. 70.

nie bliższa historiografi i – i tej hellenistycznej, i tej dziewiętnastowiecznej – biografi i i kronice oraz innym źródłom o walorach poznawczych. Warto tu nadmienić, że – jak dowodzono – pisarstwo Waltera Scotta, atrakcyjnie od-malowujące przeszłość, wywarło znaczny wpływ na dziejopisarstwo swoich czasów116.

Już z tych kilku uwag łatwo byłoby ułożyć defi nicję dla każdego z dwóch typów dziewiętnastowiecznej powieści historycznej117, dla nas jednak waż-niejsza w tym miejscu wydaje się, poświadczana tu nie po raz pierwszy, ś w i a d o m o ś ć n i e j e d n o r o d n o ś c i g a t u n k u, jaką miał od początku Józef Ignacy Kraszewski, a zatem także i to, że – mówiąc kolokwialnie – nie wrzucał wszystkich powieści historycznych do jednego worka. Czym innym będzie bowiem „fałsz” w typie przygodowym, a więc chociażby banalność i płaskość portretów psychologicznych, czym innym „fałsz” w typie „z dane-go wypadku historii”, na przykład niezdane-godne z posiadaną wiedzą odwzoro-wanie psychiki danej postaci historycznej. Pamiętajmy, że owo rozróżnienie nie pozostało bez wpływu na prozę XX wieku: powieść z dominującym wąt-kiem przygodowym, często kryminalnym, zasiliła literaturę popularną, a ta opierająca się na dokumentach z historycznej przekształciła się w zasadzie w powieść historiozofi czną, zbliżając się do eseju czy dialogu, z przedstawia-jącej prawdę o przeszłości w powieść tej prawdy poszukującą118.

Przytaczana wcześniej recenzja Powieści Jadama ukazała się niedługo po ogłoszeniu przez Michała Grabowskiego trzeciej części Literatury i krytyki (1838)119. Krytyk zapytuje tam o wiarygodność i sens powieści zaintereso-wanej przedstawianiem postaci historycznych, więc takiej, za którą optował Józef Ignacy Kraszewski:

[...] nie jestże źródłem szczerych f a ł s z ó w owa wolność, jakąśmy sobie przywłasz-czyli, brać śmiało imiona historyczne, imiona ludzi niegdyś świetne, groźne albo sza-nowane, tych którzy swojej epoce nawet ukazywali się jak meteory nieprzystępne albo których mocno stawianych kroków po tej ziemi ślady dzisiaj się jeszcze nie zatarły,

116 Zob. m.in. te dwa szkice: W. Danek, O małżeństwie powieści z historią...; T. Sinko, Genealogia romansu historycznego [w:] idem, Antyk w literaturze polskiej. Prace komparaty-styczne, Warszawa 1988. Znaczenie dla praktyki pisarskiej prac archiwalnych, jakie prowadził Kraszewski równolegle z pisaniem powieści, podkreśla W. Danek przynajmniej w dwóch pub-likacjach: Kraszewski i Walter Scott..., s. 144; Powieści historyczne J.I. Kraszewskiego..., s. 146.

117 Na temat obu form powieściowych zob. W. Danek, Powieści historyczne J.I. Kraszewskie-go..., s. 143 i n.

118 Na temat związków powieści historycznej z historiografi ą, a także dwudziestowiecz-nych reprezentacji powieści dokumentarnej zob. wspomniany wyżej szkic: W. Danek, O mał-żeństwie powieści..., passim.

119 M. Grabowski, Literatura i krytyka. Część III, Wilno 1838. W poniżej przytaczanych fragmentach uwspółcześniam ortografi ę i interpunkcję.

brać je mówię na oślep, wymyślać dla nich byt prywatny co najgminniejszy, wtajem-niczać płochą i lekkowierną dzisiejszą publiczność w sekreta ich łożnicy, funkcji zwie-rzęcych, wielu szczegółów, na których w codziennym nawet życiu nie nawykliśmy zatrzymywać oczu, a na cóż mielibyśmy nimi zabrudzać i upadlać tak poważną i na-uczającą krainę historii?120

W Korespondencji literackiej z roku 1842 Michał Grabowski, podtrzymu-jąc w zasadzie swoje stanowisko, podkreśla wagę wierności obrazowi epoki:

Nasza kłótnia o prawdę w romansie – pisze w liście do Józefa Ignacego Kraszew-skiego – będzie się znowu mogła wznowić, bo ja nie przestaję utrzymywać, że piszą-cemu romans nie należy związywać sobie rąk krytyką faktów. Idzie wszakże o rzecz ważniejszą, idzie o wierność w obyczajach wziętej za ramy epoki, ale to nie dlatego, żeby nie n a u c z a ć f a ł s z ó w, żeby nie szczerbić prawdy historycznej [...], ale dlate-go, że niepodobna wymyślić nic b a r w n i e j s z e g o nad prawdę, że anachronizm hi-storyczny wyda się snadnie w sztuce przez nieudatność, że odstąpiwszy przez omyłkę w jednym szczególe od prawdy będzie rozdźwięk (dysharmonia) w malowidle całości, zgoła że w rzeczywistości tylko jest prawdziwa poezja. Wy się boicie złych skutków dla historii, ja nie dla historii, ale dla sztuki121.

Dopiero dekadę później (w Listach do redakcji) Józef Ignacy Kraszewski – zdaje się, że z przekonaniem – napisał:

Pamiętam przed wielą już laty spór z panem Mich[ałem] Gr[abowskim] o po-wieść historyczną i c h ę t n i e m u t e r a z p r z y z n a j ę, ż e m i a ł z u p e ł n ą s ł u s z n o ś ć122.

Chodziło mu naówczas o to, czy godzi się brać postacie historyczne gotowe, czy epokę obrawszy, osoby utworzyć, uosabiając w nich wiek, a nie wiążąc się trudnym zadaniem wskrzeszenia ludzi, których indywidualność powinna zostać nietknię-ta własnością historii, i wysnuć z siebie dramat powieści na tle dziejowym. Zdanie Gr[abowskiego], że odwzorowanie znanych postaci jest nadzwyczaj trudnym, a raczej niepodobnym prawie, dziś widzę bardzo gruntownym i pojęcie jego historycznej po-wieści warunków najlepszą jest teorią123.

Przynajmniej w teorii przyznaje więc autor Zygmuntowskich czasów rację czołowemu przedstawicielowi koterii petersburskiej: bliższe prawdy będzie wierne oddanie ducha epoki niż „eksperymentowanie” na postaciach histo-rycznych. Prawda historyczna jest w dziele sztuki powieściowej podrzędna w stosunku do prawdy artystycznej.

Znane wystąpienie zatytułowane Słówko o prawdzie w romansie historycz-nym (1843), mimo że chronologicznie bliższe Literaturze i krytyce, z racji

za-120 M. Grabowski, op.cit., s. 124–125.

121 Cyt. za: S. Burkot, Spory o powieść..., s. 67.

122 J.I. Kraszewski, O powieściach z roku 1851, 1851, s. 108.

123 Ibidem.

wartej w nim kurtuazji i ukłonów pod adresem Michała Grabowskiego jako Edwarda Tarszy (niemal polskiego Walter Scotta), nie ma w sobie tej szczero-ści, co tekst przytoczony wcześniej we fragmencie.

Ów warsztatowy spór koryfeuszy krytyki dziewiętnastowiecznej „o praw-dę i fi kcję powieści historycznej” nie mógł wydać już nowych owoców. Aby tak się stało, potrzebne było nowe, inne spojrzenie na historię. Obaj zaintere-sowani uważali jeszcze historię za „naukę o przeszłości”, skończonej i obiek-tywnej, więc i powieść miała stanowić skończone i obiektywne „malowidło”,

„obraz”. W XX wieku, przynajmniej od lat 30., historia stała się „nauką o lu-dziach w czasie” (Marc Bloch), „nauką o przeszłości, nauką o teraźniejszości”

(Lucien Febvre), a powieść historyczna szukała nowych dróg – w psychologii, historiozofi i, fantastyce.

Stanowisko Józefa Ignacego Kraszewskiego z roku 1851 można uważać za szczere, czego dowodzą wypowiedzi z kolejnych lat, kiedy nie stopień po-krewieństwa z historią, ale uczciwość, krytycyzm i przyzwoitość odgrywały rolę w jego ocenie walorów artystycznych utworu. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do lat 1838/1839.

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 43-48)