• Nie Znaleziono Wyników

Tekst historii – Basileia ton Romaion

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 133-138)

4. Rzym – upadek czy trwanie?

4.3. Świat późnego antyku: historia konkretna

4.3.1. Tekst historii – Basileia ton Romaion

Poprzednio, w ramach wprowadzenia do analizy i próby interpretacji mo-dernistycznych powieści późnoantycznych (Aecjusz, ostatni Rzymianin, Prze-mija postać świata), przyjęliśmy jako perspektywę czas wydarzeniowy. Tym razem, rysując tło, choć również będziemy się posiłkować chronologią, to z jednym zasadniczym zastrzeżeniem: interesować nas tu będzie nie polityka sensu stricto, ale p o l i t y k a r e l i g i j n a o k r e s u p ó ź n e g o a n t y k u.

Przesunięcie jest nieznaczne, ale znaczące. Sygnalizuje bowiem, że będziemy teraz naświetlać nie dzieje wojen z ich datami dziennymi, ale pewien odci-nek/cykl w obrębie c z a s u k o n i u n k t u r , lub też – nawiązując ciągle do myśli „Annales” – że „przeskoczymy” na inny (koniunkturalny) p o d e s t czasowy. Proponowane ujęcie ma naturalnie swoje uzasadnienie. Po pierw-sze: powielanie informacji (czyli faktów historycznych) zamieszczonych bądź wcześniej w niniejszej rozprawie, bądź w innych publikacjach eksplorujących tę samą tematykę359, byłoby wtórne i nie wniosłoby do „parnickologii” nicze-go nowenicze-go. Po drugie: bogata problematyka teologiczna – chociaż obecna już wyraźnie w analizowanych wcześniej utworach – dopiero na kartach bi-zantyńskiej Twarzy księżyca nabiera istotnego znaczenia, sytuując się niejako w samym centrum powieściowych rozważań; ponadto, co trzeba podkreślić, stanowi ona w dużej mierze o specyfi ce późnego antyku. Omówmy zatem kolejno takie momenty, jak chrystianizacja cesarstwa, kryzys ariański oraz

357 Do tej koncepcji nawiązał James Joyce w swoim Finnegans Wake.

358 Na ten temat będzie jeszcze mowa przy okazji wypowiedzi J. Sławińskiego.

359 Ważnych informacji o cesarstwie w III i IV w. po Chr. oraz na temat dziejów starożytnego Chorezmu dostarcza T. Cieślikowska w książce Pisarstwo Teodora Parnickiego, Warszawa 1965. Zob. rozdz. poświęcony Twarzy księżyca, s. 155–199.

przede wszystkim spory chrystologiczne, wydające owoce w postaci soborów w Efezie i Chalcedonie. Powiemy też kilka słów o narodzinach i ekspansji islamu. Wszystkie te zagadnienia odgrywają ważną rolę w procesie kształto-wania się nowożytnej cywilizacji chrześcijańskiej, a zatem będą tu rozumiane jako jeden złożony problem.

Przemiany, jakie zaszły w społeczeństwie rzymskim jeszcze w wieku II po Chrystusie, stanowiły dla nowej religii bardzo podatny grunt. Wtedy to dało się zaobserwować wyraźny wzrost zainteresowania magią (Apulejusz z Madaury), snami (Aeliusz Arystydes, Artemidor) i religiami Wschodu (kulty Izydy i Mirty). Wtedy też co bardziej świadomi Rzymianie zaczynali odczuwać sztuczność i brak treści, jakie towarzyszyły rodzimym obrzędom.

To ważne zjawisko (za Fernandem Braudelem powiedzielibyśmy: zjawisko d y s k o n t y n u a c j i) Peter Brown charakteryzuje następująco:

Tradycyjna wiara w aktywną rolę bogów we wszechświecie była czymś w rodzaju monolitu, na którego jednolitej i gładkiej powierzchni po roku 170 zaczęły się po-jawiać s z c z e l i n y i p ę k n i ę c i a p o d w p ł y w e m m y ś l i i n i e p o k o j ó w z w i ą z a n y c h z „ n o w y m n a s t r o j e m”360.

Już Marek Aureliusz (121–180) i Plotyn (204–269), a więc fi lozofowie po-gańscy, prezentowali ów „nowy nastrój”. Błahość doczesności, bezcelowość miałkiej codzienności, brudna cielesność, pogoń za „nie wiadomo kim” – oto myśli, jakie nie dawały spokoju „ostatnim Hellenom” (sic!). Z jednej więc strony proces powszechnego zwątpienia, będący pokłosiem zerwania z do-tychczasowym modelem religijności, pogłębiał się w kolejnych burzliwych dziesięcioleciach. Z drugiej strony młodzieńcze i pełne wigoru chrześcijań-stwo prężnie się rozwijało, otrzymując ze strony władców i hierarchów coraz wyraźniejsze wsparcie.

W wiekach III i IV położenie chrześcijaństwa zmieniło się diametralnie.

Z religii słabej i prześladowanej stało się ono siłą dominującą, a jego wyznaw-cy – czasem bardzo brutalnie – walczyli o wyeliminowanie innych kultów, roszcząc sobie prawo do powszechności wiary Chrystusowej. Proces mo-nopolizacji przyspieszał jeszcze bardziej wraz z rządami Konstantyna Wiel-kiego. „Cesarz i państwo już nie prześladują nowej religii, ale zaczynają ją uprzywilejowywać”361. W roku 313, na mocy edyktu mediolańskiego, wpro-wadzono w o l n o ś ć w y z n a n i a n a t e r e n i e c a ł e g o c e s a r s t w a r z y m s k i e g o.

360 P. Brown, Świat późnego antyku..., s. 65.

361 B. Flusin, Triumf chrześcijaństwa i określenie prawowierności [w:] C. Morrisson (red.), op.cit., s. 63.

Decydujący krok na drodze do pełnej chrystianizacji rzymskiego do-minium postawił kolejny władca obdarzony przez historię przydomkiem Wielki – Teodozjusz I. Chrześcijaństwo za jego panowania stało się religią państwową, a sam cesarz nakazał zamykanie świątyń wyznań innych niż chrześcijańskie. Co znaczące, proces ten nie obywał się bez brutalnych aktów przemocy. Politykę Teodozjusza Wielkiego kontynuowali jego synowie (Ho-noriusz i Arkadiusz), a także ich następcy. Pogaństwo, choć obecne jeszcze i żywo kultywowane na rubieżach imperium, obumierało i stało się zjawi-skiem, o którym zaczynało się mówić jedynie w czasie przeszłym.

Bernard Flusin zauważa:

Podczas gdy cesarstwo zaczyna się chrystianizować, transformacjom ulega też samo chrześcijaństwo. Czerpiąc obfi cie z greckich nauk, coraz bardziej precyzuje swoją doktrynę ze wzrastającą coraz bardziej surowością, a kiedy staje się religią ofi -cjalną, w coraz bardziej rygorystyczny sposób określa prawowierność, wokół której nie jest w stanie, nawet w obrębie cesarstwa, urzeczywistnić jedności Kościoła362.

Tym samym chrześcijaństwo wchodziło w fazę ostrych sporów doktrynal-nych, które wstrząsały cesarstwem przez cały wiek IV i co najmniej pierwszą połowę wieku V363.

Za pierwszy poważny rozłam w Kościele chrześcijańskim (pomijamy tu kwestie różnorakich pomniejszych herezji) odpowiadał charyzmatyczny du-chowny Kościoła w Aleksandrii, Ariusz. Jego słynne słowa o tym, iż „był czas, kiedy nie było Jezusa Chrystusa”, wywołały prawdziwą burzę. Arianie, idąc za swoim przywódcą, nie godzili się z dogmatem o b o s k o ś c i S y n a, uważa-jąc go za sprzeczny z założeniami religii monoteistycznej. W łonie „herezji ariańskiej” także jednak nie było pełnej zgody.

Radykalni „arianie” (anomejczycy) domagali się uznania różnicy pomiędzy Oj-cem i Synem, którego uważali za całkowicie różnego (anomoios) od Ojca. Z kolei homejczycy przyjmowali, że Syn jest „podobny” (homoios) do Ojca. Jeszcze inni, pozostając blisko defi nicji nicejskiej [sobór nicejski z roku 325 wprowadził termin w s p ó ł i s t o t n y – J.H.], uważali, że Syn jest „podobny co do istoty” Ojcu: byli to homojuzjanie (homoiousios = podobnej istoty czy natury)364.

Zwołany przez Teodozjusza w roku 381 sobór w Konstantynopolu położył kres trwającemu przez ponad pół wieku „kryzysowi ariańskiemu”. Nie

po-362 Ibidem.

363 Co do sporów teologicznych wczesnego chrześcijaństwa celowo ograniczam się jedynie do naszkicowania mapy najważniejszych pęknięć, odsyłając do cytowanego już tekstu autorstwa B. Flusina. Szeroko omawiane tam spory chrystologiczne stanowią o skomplikowanej różnorodności Kościołów chrześcijańskich, przekraczają więc ramy niniejszej pracy.

364 B. Flusin, op.cit., s. 74.

zostawał on jednak bez echa: arianizm, który Germanom przekazał biskup--apostoł Wulfi la, nie tylko odgrywał znaczącą rolę na Zachodzie aż do wieku VII, ale pozostał jedną z barier utrudniających porozumienie się „barbarzyń-ców” z „prawowitymi Rzymianami”.

Kiedy Kościół nareszcie się uporał z kwestią „boskości Syna”, na horyzon-cie pojawił się nowy problem: w j a k i s p o s ó b w Chrystusie (gr. Chrystos – Naznaczony) pierwiastek boski współistnieje z pierwiastkiem ludzkim? Tym razem poszczególne stanowiska rozkładały się pomiędzy dwoma skrajnymi poglądami. Według pierwszego (eutychianizm – od Eutychesa), to, co ludz-kie, zanika wskutek zmieszania z tym, co boskie. Według drugiego (nesto-rianizm – od Nestoriusza) – Słowo Boże i Jezus-człowiek to różne, wyraźnie odrębne byty.

Dla biskupa Nestoriusza i jego licznych zwolenników nie do pomyślenia wydawał się fakt, że Bóg mógłby się kiedykolwiek narodzić. W rezultacie, mówiąc o Marii z Nazaretu, termin Th eotokos („Matka Boga”) zaproponował zastąpić innym, bardziej jego zdaniem adekwatnym – Chrystotokos („Matka Chrystusa”). To stanowisko wywołało oburzenie pośród zwolenników kul-tu maryjnego, w tym biskupa Cyryla Aleksandryjskiego. Wkrótce, w wyniku rozgrywek politycznych, Nestoriusza potępiono i wygnano z cesarstwa rzym-skiego, a jego naukę uznano za herezję (I sobór efeski, 431). Monofi zytyzm Eutychesa spotkał podobny los. Pogląd ten odrzucono ofi cjalnie kilkanaście lat później (II sobór efeski, zwany „zbójeckim”, 449).

Nowe wyznanie wiary i rewizję dotychczasowej polityki teologicznej przyniósł sobór powszechny w Chalcedonie z roku 451 (na którym głów-ną rolę odegrał diofi zyta, papież Leon I). Zgromadzona wówczas komisja zaleciła wyznanie wiary w następującym brzmieniu: Wierzę w „j e d n e g o i t e g o s a m e g o S y n a , d o s k o n a ł e g o w B ó s t w i e i d o s k o n a ł e g o w c z ł o w i e c z e ń s t w i e , p r a w d z i w e g o B o g a i p r a w d z i w e g o c z ł o w i e k a [...], k t ó r y m a b y ć u z n a n y w d w ó c h n a t u -r a c h b e z z m i e s z a n i a , b e z z m i a n y, b e z p o d z i e l e n i a i b e z r o z ł ą c z e n i a”365. Formuła zwana chalcedońską – kompromisowa, choć nie bezsporna manifestacja umiarkowanego diofi zytyzmu – przetrwała do dziś w chrześcijaństwie katolickim, prawosławnym i protestanckim. Te z kościo-łów, które odrzuciły credo chalcedońskie, czyli koptyjski, etiopski, jakobicki, syromalabarski, syromalankarski i ormiański, nazywamy Kościołami przed-chalcedońskimi.

Kolejni cesarze Wschodu (Marcjan, Leon, Zenon, Anastazjusz, Justyn, Justynian, Herakliusz) usiłowali jeszcze dołożyć swoją cegiełkę do niemal

365 Ibidem, s. 86–87.

ukończonego już gmachu cywilizacji chrześcijańskiej (christianitas), która, choć jak widać kształtów nabierała na europejskim Wschodzie, to na stałe wrosła w bierny już wówczas Zachód366. „Na tym etapie podziałów – zauwa-ża Bernard Flusin – perscy, a potem arabscy najeźdźcy odnajdują Kościoły w podbijanych przez siebie prowincjach, kiedy ostatnie poszukiwanie teolo-gicznego rozwiązania – monoteletyzmu za czasów Herakliusza – kończy się niepowodzeniem”367.

Na czasy panowania tegoż Herakliusza (610–641) przypadł też „o s t a t n i, n a j b a r d z i e j g w a ł t o w n y k r y z y s w h i s t o r i i r e l i g i i o k r e s u p ó ź n o a n t y c z n e g o”368. W roku, w którym objął on tron, ale osiemset mil na południe od granicy Bizancjum, były kupiec imieniem Mahomet zaczął miewać wizje. Ich objaśnienia, recytowane w formie wierszowanej, a później spisane, to Koran („recytacja”), święta księga nowego hegemona całej tej czę-ści świata – islamu.

Mahomet, podobnie jak współczesny mu chrześcijanin czy żyd stający w obliczu przerażającej myśli o Sądzie Ostatecznym, zgromadził wokół siebie

„lud Allacha” i w przeciągu zaledwie dwóch dekad już dominował na Półwy-spie Arabskim.

Kolejne burzliwe lata to czas konsolidacji społeczności plemiennej (be-duińskiej), wzrostu jej potęgi oraz błyskawicznych podbojów. Imperia ów-czesnego świata stanęły w obliczu katastrofy. „Arabom przyniósł Mahomet pokój, ale reszcie bliskowschodniego świata – miecz. [...] Podbój imperium bizantyńskiego i perskiego był ceną, jaką inni musieli zapłacić za pax islamica wśród Arabów”369. Cesarstwo ponosiło klęskę za klęską: Jarmuk, Antiochia, Aleksandria, Kartagina. Po bitwie pod Kadisijja perskie imperium sasanidów rozpadło się. Nie sposób się nie zgodzić z Peterem Brownem, kiedy rewidując tezę Pirenne’a, zauważa:

Tak więc prawdziwym punktem zwrotnym w historii Europy i Bliskiego Wschodu jest schyłek siódmego i początek ósmego wieku, a nie okres pierwszych podbojów arabskich. Rozłam zapoczątkowała długotrwała konfrontacja z Bizancjum. W ostat-nich dekadach siódmego stulecia granice między światem chrześcijańskim i mu-zułmańskim wyraźnie się umocniły. W latach 680–681 szósty sobór ekumeniczny w Konstantynopolu uznał, że patriarchaty antiocheński, jerozolimski i aleksandryjski nie są już częścią bizantyńskiego świata chrześcijańskiego. W 695 roku wybito

pierw-366 Jedynie w formie uzupełnienia dopowiedzmy, że A.J. Toynbee zarówno państwo Karola Wielkiego na Zachodzie (Święte Cesarstwo Rzymskie), jak i średniowieczne cesarstwo ze stolicą w Konstantynopolu (Basileia ton Romaion) uważa za twory „pogrobowe” względem właściwego Imperium Romanum. Zob. A.J. Toynbee, op.cit., s. 486.

367 B. Flusin, op.cit., s. 87.

368 P. Brown, Świat późnego antyku..., s. 239.

369 Ibidem, s. 243.

sze monety arabskie. W 699 w biurach rejestrów w Damaszku język arabski zastąpił grekę. W latach 706–714 zbudowano w Damaszku Wielki Meczet, aby przyćmić wy-zywający przepych cesarskich kościołów w Syrii i Palestynie. Wschodni świat śród-ziemnomorski zaczął przybierać islamskie oblicze370.

Bizantyńczycy dwukrotnie odpierali najeźdźców; najpierw w roku 677, potem w 717. Równocześnie, niemal od początku VIII stulecia, także nad Eu-ropą Zachodnią jak miecz Damoklesa wisiało widmo nieuchronnego starcia z Arabami. Do bitwy doszło w końcu pod Poitiers w roku 732. W powszech-nej, obiegowej opinii potyczka ta, będąca triumfem frankijskiego króla Karo-la Młota, zapobiegła isKaro-lamizacji Europy.

W dokumencie Parnicki, Malewska i długie trwanie (Stron 133-138)