• Nie Znaleziono Wyników

Państwo Islamskie to samozwańczy kalifat ogłoszony w 2014 roku na terytorium pań-stwowym Iraku i Syrii. Stanowi bazę dla salafickich ugrupowań terrorystycznych realizu-jących cele dżihadystyczne. Państwo to jest krytykowane i potępiane. Jego uznania

odma-wia nie tylko ONZ, odmaodma-wiają także rządy państw oraz główne grupy muzułmanów1. ISIS dąży do ustanowienie hierokracji opartej na zasadach szariatu (prawa koranicznego) na te-rytorium państwowym Iraku, Syrii oraz Libanu.

Państwo Islamskie powstałe na bazie tradycyjnie wyznawanych wartości jest organizacją używającą przemocy – w imię świętych symboli islamu (Koran, flagi, sztandary) morduje tych, którzy w jakikolwiek sposób odstępują od radykalnych odmian tej religii. Ofiarami organizacji padają więc nie tylko Europejczycy, lecz także, a może przede wszystkim, sa-mi wyznawcy islamu, jak na przykład szyici (zamach w Bejrucie). Dla sunnitów szyici to zdrajcy islamu, a więc ktoś gorszy nawet od mieszkańców zachodniej cywilizacji, czyli od niewiernych. Postepowanie z niewiernymi z religijnego punktu widzenia jest jasne: religia nakazuje ich niszczyć. Podobnie prześladowani są jazydzi, którzy inaczej wyznają swoją religię, mimo że odwołuje się ona w pewnych kwestiach do islamu – powierzchownego szy-izmu połączonego z nauką kościoła wschodniego2. Pojmani wyznawcy tej religii, jeżeli od-mawiają konwersji na właściwy islam – według interpretacji bojowników państwa ISIS – są natychmiast zabijani, a ich kobiety i dzieci brane w niewolę. Zapewne wielu racjonalnie myślących Europejczyków, doświadczonych zamachami w Paryżu i syndromem stałego za-grożenia (oblężonej twierdzy) większości państw Europy, zastanawia się, czy Europa Zachodnia poradzi sobie z tak radykalnym islamem, będącym wynaturzeniem tradycyjne-go islamu powstałetradycyjne-go w wyniku rewolucji (Arabskiej Wiosny). Wiele wskazuje na to, że sobie nie poradzi.

W działaniach ISIS można dostrzec podobieństwo do działań z historii, również z per-spektywy naszego państwa. Tak jak obecnie jazydzi, traktowani byli Polacy. Brano ich w jasyr, zwłaszcza kobiety i dzieci. Jasyr nie jest przypadkowym środkiem oddziaływa-nia. Ma swoje źródło w świętych księgach islamu. Czy zatem to, co dzieje się współcze-śnie, można nazwać islamizacją? Powrotem do tradycyjnego islamu? Mimo że negatyw-ne zjawiska (terroryzm, radykalizmy itp.) nasilają się – widać to co najmniej od 2001 roku – Europy wciąż nie stać na głębszą refleksję. Nie wyciąga się żadnych wnio-sków, choć coraz bardziej są zagrożone podstawy liberalnych wartości Europy. Rozwiązanie problemu terroryzmu w Europie ma oznaczać znalezienie – przynajmniej w opiniach wie-lu liberalnych polityków – jakiegoś modus vivendi3 dla porozumienia z umiarkowanym islamem. Co z tego wynika: po pierwsze, exodus z Afryki oraz Bliskiego i Dalekiego Wschodu może trwać; po drugie, to Europejczycy powinni szukać bazy do porozumie-nia i kompromisu.

Taki sposób myślenia wydaje się charakterystyczny dla większości wpływowych poli-tyków europejskich, w tym, jak można sądzić po decyzjach i wypowiedziach, również dla

1 Za: B. Roggio, ISIS announces formation of Caliphate, rebrands as Islamic State, The Long War Journal [online], 29.06.2014, http://www.longwarjournal.org/threat-matrix-blog [dostęp: 22.12.2015].

2 Jazydyzm – religia synkretyczna utworzona w XII wieku, wyznawana głównie przez Kurdów mieszkających na pograniczu Iraku, Iranu, Turcji, Syrii, Armenii i Gruzji oraz na emigracji (głównie w Niemczech). Według części religioznawców, religia ta powstała z nałożenia się powierzchownego szyizmu na zaratusztrianizm.

3 Modus vivendi (łac. sposób życia) – sposób ułożenia wzajemnych stosunków, umożliwiający zgodne współżycie ludzi o odmiennych poglądach lub interesach. Modus vivendi, hasło w: Uniwersalny słownik języka polskiego, t. 2, K–O, s. 700.

Angeli Merkel. Czy jest to słuszne działanie? Z doświadczeń wielu państw europejskich wynika, że islamiści w miarę ich wzrostu liczebnego zawsze konfliktują się z miejscową ludnością (Francja, Niemcy, Szwecja, Rosja). Powód tego jest dość prozaiczny: to, co po-czątkowo stanowiło raj dla imigrantów w Europie, kiedyś się kończy. Europa nie zapew-nia pracy nowo przybyłym muzułmanom, ale daje im zasiłki. To rozleniwia, uczy łatwe-go życia, a kiedy się kończy, rodzi frustrację. Frustrację rodzi także dysproporcja między poziomem życia rdzennych mieszkańców, którzy pracują i pomnażają swoje dobra, a ziomem życia przybyłych, którzy bazują na zasiłkach. Dają one odczuwalną poprawę po-ziomu życia w odniesieniu do państwa emigracji, ale w nowym miejscu pobytu zapewnia-ją zaledwie jakiś poziom egzystencji. Świadomość tego musi generować nowych terrorystów.

Konieczna jest zmiana podejścia do imigrantów. Europa, udzielając pomocy, ma moral-ne prawo, niezależnie od swojego liberalizmu, wymagać od przybyszy akceptowania pew-nego minimum obowiązujących standardów, choćby poszanowania praw jednostki, wolno-ści słowa, wyznania i sumienia czy równouprawnienia kobiet. Czy przyjęcie przez wyznawców islamu w Europie tego minimum jest możliwe? Czy można założyć, że islam zaakceptuje liberalne wartości cywilizacji europejskiej mającej chrześcijańskie korzenie?

Islam, który odrzuca wiele praw jednostek i głosi na przykład to, że kobieta ma być jedno-znacznie podporządkowana mężczyźnie i nie może mieć równych z nim praw. Między in-nymi dlatego Arabia Saudyjska nie podpisała Powszechnej deklaracji praw człowieka. Szariat jako prawo obowiązujące każdego muzułmanina dopuszcza ucięcie ręki złodziejowi oraz ukamienowanie za cudzołóstwo. Jak to pogodzić z feministycznym myśleniem kobiet eu-ropejskich? Czy jest możliwa koegzystencja tych dwóch religii? Europejskie wartości i to, co jest uważane za nasze cywilizacyjne minimum, w istocie nie zgadzają się z podstawami islamu. Wystarczy spojrzeć na politykę państw, które przekształcają się w państwo oparte na szariacie (Państwo Islamskie, Arabia Saudyjska, Sudan), aby zrozumieć, że takie dzia-łania są raczej niemożliwe. Dla Państwa Islamskiego europejscy umiarkowani muzułmanie są takimi samymi wrogami jak chrześcijanie. Wystarczy zwrócić uwagę na cele ataków ter-rorystycznych w Paryżu: uderzono tam, gdzie mocno jest akcentowana europejska wielo-kulturowość (stadiony, restauracje, sale koncertowe). Nie były to obiekty sakralne, przecież równie łatwe do przeprowadzenia ataku. Podstawowe aksjomaty wielokulturowości euro-pejskiej się nie sprawdzają. Terroryści, a także bojownicy Państwa Islamskiego, wywodzą się głównie z rodzin tak zwanych umiarkowanych europejskich muzułmanów. Zamachowcy z Paryża, z Madrytu czy z Londynu teoretycznie byli zintegrowani ze społeczeństwem eu-ropejskim, mieli przecież obywatelstwa krajów europejskich. A może należy już przestać mówić o islamskich terrorystach i zacząć mówić o napadających na siebie Europejczykach?

Może to koniec europejskiej mrzonki o współistnieniu dwóch wielkich religii albo, jeszcze dosadniej, istnieniu jednej bezideowej cywilizacji opartej na wartościach liberalno-lewico-wych, przez wiele lat wspieranej prowadzonymi w Europie eksperymentami demograficz-nymi i społeczdemograficz-nymi.

Obserwujemy dalszy ciąg masowej emigracji, przez niektóre państwa europejskie trak-towanej jako wielki plan dla Europy, mający zapobiec jej wynarodowieniu. Eksperyment ten nadal trwa. Masowe migracje kilku ostatnich miesięcy wzbudziły kontrowersje,

co-Współczesne migracje...

raz częściej są nazywane czynnikiem broni demograficznej. Dyskusja polityczna się za-ostrza. Czy to zjawisko można jednak nazwać bronią demograficzną? Czy coś takiego w ogóle istnieje?