• Nie Znaleziono Wyników

Pożegnanie ze Lwowem

W dokumencie Mościcki Ignacy (Stron 157-165)

IX. Odbudowa niepodległego Państwa

IX. 3. Pożegnanie ze Lwowem

Zawsze Wierny Lwów, pierwszy obrońca granic odradzającego się w pożodze wojennej Państwa Polskiego, po wojnie szczodrze dostarczał temu Państwu wszystkiego, czym dysponował. Lista

absolwentów i pracowników lwowskich uczelni, którzy wyjechali aby uczestniczyć w odbudowie struktur społecznego i polityczne-go bytu niepodległepolityczne-go kraju, była bardzo długa. Ignacy Mościcki także miał coraz mniej czasu dla Lwowa. Absorbowało go kierowa-nie Zakładem w Chorzowie, czuwał nad rozbudową i uruchomie-niem fabryki Azot w Jaworznie oraz dbał o sprawy Chemicznego Instytutu Badawczego. Troska o rozwój samodzielnej gospodarki przemysłowej ciągle szła w parze z ideą odpowiedniego kształce-nia kadry inżynieryjnej o najwyższych kwalifikacjach. Ideę tę z ca-łym oddaniem Mościcki starał się urzeczywistniać, co – według słów Wojciecha Świętosławskiego – zaskarbiło mu opinię twór-cy „pierwszych legionów przemysłu chemicznego, utworzonych w polskiej szkole i na polskiej ziemi”.

W dniu 20 czerwca 1924 r. Rada Wydziału Elektrycznego Po-litechniki Warszawskiej przyznała Ignacemu Mościckiemu, a Senat Akademicki zatwierdził, tytuł doktora honorowego. Podniosła uro-czystość wręczenia dyplomu odbyła się 11 stycznia 1925 r. Uczest-niczyli w niej przedstawiciele władz państwowych, społeczeństwa i studentów oraz profesura Politechniki. Podczas tej uroczystości wręczone zostały trzy dyplomy doktora honoris causa. Oprócz Moś-cickiego zostali w ten sposób również wyróżnieni: Karol Franci-szek Pollak i Aleksander Rothert. Dziekan Wydziału – prof. Mie-czysław Pożaryski w krótkim wystąpieniu uzasadnił decyzję Rady w tej sprawie, po czym przemawiali promotorzy. O działalności i dorobku Ignacego Mościckiego mówił prof. Kazimierz Drew-nowski. Dyplomy wręczał Rektor – prof. Czesław Skotnicki. Na zakończenie chór akademicki odśpiewał Gaudeamus.

Kilka miesięcy później, w czerwcu 1925 r. Ignacy Mościcki został wybrany na stanowisko Rektora Politechniki Lwowskiej.

Nie zdążył jeszcze praktycznie objąć tej funkcji, gdy w sierpniu z Warszawy nadeszła inna propozycja. Wydział Chemii Politech-niki Warszawskiej zwracał się do Mościckiego z prośbą o przyję-cie wakującego etatu profesora zwyczajnego elektrochemii tech-nicznej. Mościckiemu ta druga propozycja bardziej odpowiadała ze względu na Chemiczny Instytut Badawczy, którego przenosiny

IX. Odbudowa niepodległego państwa

miały niebawem nastąpić. Współdziałanie Instytutu z wydziałami Politechniki dawało bowiem realną szansę na wdrożenie takiego modelu kształcenia inżynierów, do jakiego Mościcki zawsze dążył.

Od 1 października 1925 r. dzielił więc Ignacy Mościcki swój czas na zajęcia dydaktyczne w dwóch Politechnikach i zarządzanie Zakładami Azotowymi w Chorzowie. W związku z tym musiał odbywać liczne podróże. Częstym gościem był zwłaszcza w War-szawie. Tam też 31 maja 1926 r. zastała go wiadomość o wyborze Józefa Piłsudskiego na Prezydenta Rzeczypospolitej i że Piłsudski wyboru nie przyjął. Równocześnie Mościcki dowiedział się, że wy-suwana jest jego kandydatura na to stanowisko. Poinformował go o tym w nocy telefonicznie kolega z Politechniki Lwowskiej, prof.

Kazimierz Bartel, który po przewrocie majowym piastował funk-cję Premiera RP.

Ignacy Mościcki i Kazimierz Bartel, Salon w Spale 1926 r.

AJG, sygn. 4029, fot. 1

Dla Mościckiego ten zawrotny bieg wypadków był całkowitym zaskoczeniem. Napisał później w Autobiografii: „Nocy tej oczu nie zmrużyłem, zestawiając swój bilans życiowy. Podobny rachunek sumienia robi się chyba tylko przed śmiercią. Czułem, że zakreślo-na konstytucją marcową rola prezydenta nie zdoła mi dać żadnego zadowolenia. Uważałem się przy tym za najmniej powołanego do zajmowania stanowiska związanego głównie z reprezentacją. Ja, którego życie całe było pełne wydarzeń i niezwykle czynne, który od blisko 30 lat z wielką energią i dużym powodzeniem oddawa-łem się pracy naukowo-twórczej, miaoddawa-łem nagle z tym wszystkim zerwać.

Nazajutrz rano, po koszmarnej nocy, opanowałem się już zu-pełnie; byłem przygotowany na wszystko, a przyjęcie wyboru w tych warunkach uważałem za obowiązek wobec narodu. Wie-działem, że nie tylko nie będę przeszkadzał w pracy Piłsudskiemu, ale przeciwnie, będę się starał być mu możliwie pomocnym”.

Jakież było zdumienie Mościckiego, gdy rankiem 1 czerwca dowiedział się, że oto w Warszawie odbywają się głośne manifesta-cje, popierające jego kandydaturę. Samoloty zrzucały ulotki, a tłu-my skandowały: niech żyje profesor Ignacy Mościcki! Do tej pory był przekonany, że jest postacią znaną jedynie wąskiemu kręgowi osób o podobnej jak on specjalności zawodowej. Nie mógł pojąć, czym nagle zdobył sobie tak wielką popularność.

Sprawa wyjaśniła się niebawem. To major Marian Zyndram- -Kościałkowski sprawnie i z rozmachem organizował Mościckiemu akcję wyborczą.

Zgromadzenie Narodowe dokonało wyboru jeszcze tego same-go dnia. Ignacy Mościcki – prezydent elekt po południu udał się do Lwowa, aby pożegnać się z Miastem i Uczelnią. W gmachu Po-litechniki przyjęto go bardzo gorąco. Było przemówienie Rektora Jana Łopuszańskiego oraz gratulacje i życzenia ze strony kolegów.

Była serdeczna na to odpowiedź bardzo wzruszonego Mościckiego.

Spotkanie zakończyło się przyjętą jednogłośnie rezolucją następu-jącej treści: „Ogólne zebrania profesorów Politechniki Lwowskiej, dostąpiwszy tego najwyższego zaszczytu, iż z grona jego w dniu

IX. Odbudowa niepodległego państwa

1 czerwca 1926 roku wolą Narodu Polskiego powołany został Naj-wyższy Zwierzchnik i Pierwszy Obywatel Państwa Polskiego, skła-da hołd Panu Prezydentowi Rzplitej Polskiej Profesorowi Ignacemu Mościckiemu, śląc Mu z głębi serca płynące życzenia najlepszego powodzenia w tak ciężkim, a ofiarnie na siebie przyjętym trudzie dźwigania ciężaru Majestatu Ojczyzny i troski o dobro Społeczeń-stwa – i prosi Go, by ofiarowaną Mu w tym dniu 31 maja 1926 roku godność honorowego profesora Politechniki Lwowskiej najła-skawiej przyjąć raczył”.

Z wyboru Ignacego Mościckiego na Prezydenta RP dumni byli także mieszkańcy Lwowa. Pod domem, w którym mieszkał z rodziną przez wszystkie lata swego pobytu w tym mieście, na ul. Zyblikiewicza 1/24, gromadzili się ludzie wiwatujący na jego cześć. Lwów czuł się wyróżniony i czuł równocześnie, że na to wy-różnienie zasłużył.

Wybór Ignacego Mościckiego na Prezydenta odnotowała w swoim pamiętniku lwowianka, odznaczona Krzyżem Orderu Polonia Restituta, znana organizatorka niepodległościowego ru-chu kobiecego – Zofia Romanowiczówna: „[...] Wczoraj dokonany został wybór Prezydenta – wybrany profesor I. Mościcki, człowiek nieskazitelny, światły, o wysokiej kulturze, wielki pracownik na polu nauki, człowiek energii, a gorący patriota, a sympatyczny nad wyraz. Zetknęłam się z nim przed kilku laty w naszej Lidze i byłam zachwycona. Wczoraj ta wiadomość ucieszyła mnie tak, że [...] miałam ochotę skakać, tańczyć, gdybym mogła, śmiać się i płakać na przemiany. Wierzę, że wszystko złe się odmieni, gdy taki człowiek na czele. [...] Chcę pójść do Pani M[ościckiej] – sądzę, że po naszych stosunkach w Lidze i trwającej jej pamięci o mnie (na imieniny teraz przysłała mi życzenia i prześliczny kwiat), mam do tego prawo i powinnam”.

Popiersie portretowe. Rzeźbiła Wiktoria Jacyna, brąz, 1967 r. AJG, sygn. 4037,10–11

Prezydent Rzeczypospolitej X.

K

iedy po uroczystym nabożeństwie w kaplicy zamkowej Igna-cy Mościcki, obejmując stanowisko Prezydenta Rzeczypospo-litej Polskiej, przysięgał wobec Zgromadzenia Narodowego w Sali Marmurowej, że troska o godność, dobro i bezpieczeństwo kraju będzie jego najwyższym obowiązkiem, ustawiona na brzegu Wisły bateria oddawała salwy armatnie, a na Zamku powiewała flaga prezydencka – amarantowa z białym orłem pośrodku.

Warszawa. Widok na most Kierbiedzia

Nowe obowiązki traktował Ignacy Mościcki jako służbę dla Ojczyzny. Do pełnienia tej służby przystępował znając doświad-czenia swoich poprzedników, wyrażone w gorzkich słowach Józe-fa Piłsudskiego: „Mnie, jako Naczelnikowi Państwa, obrzydzano życie ciągłą nagonką, oszczerstwami i najwstrętniejszymi potwa-rzami. Drugiego Reprezentanta Państwa zamordowano, a moralni sprawcy tego mordu uszli bezkarnie. Trzeci padał pod ciężarem męki z powodu Sejmu i Senatu”.

Mościcki musiał się liczyć z tym, że on także będzie przez przeciwników niewybrednie atakowany. Miał reprezentować Pań-stwo budowane z trudem z rozbitych kawałków, niespójnych po wieloletnim niebycie, dźwigające się z ruin i zgliszczy powojen-nych, zwalczane przez wrogów zewnętrznych i atakowane przez siły odśrodkowe wewnątrz. Wiedział, że to Państwo trzeba wszel-kimi sposobami wzmacniać – politycznie, gospodarczo i wojsko-wo. Miał atuty podobne do tych, którymi przed nim dysponował Gabriel Narutowicz. Był inżynierem i wynalazcą światowej sławy

Złożenie wieńca na grobie Gabriela Narutowicza. Krypta w Katedrze Św. Jana w Warszawie. 1926 r.

Widoczni m.in. Ignacy Mościcki, Aleksander Prystor, Stanisław Car. AJG, sygn. 4029, fot. 2

W dokumencie Mościcki Ignacy (Stron 157-165)