• Nie Znaleziono Wyników

Prezydent – inżynier i naukowiec

W dokumencie Mościcki Ignacy (Stron 166-172)

X. Prezydent Rzeczypospolitej

X.1. Prezydent – inżynier i naukowiec

Ignacy Mościcki w okresie pełnienia urzędu prezydenckiego nie zerwał związków z nauką i bliskim mu środowiskiem chemi-ków-technologów. Po dawnemu interesował się kształceniem in-żynierów i czynił zabiegi, aby kadra nauczająca była odpowiednio liczna i na najwyższym poziomie. Jego osobistą zasługą było mię-dzy innymi nakłonienie wybitnego metalurga i wynalazcy – Jana Czochralskiego do objęcia profesury na Politechnice Warszawskiej.

O przyjęciu przez Czochralskiego zaproszenia na Politechnikę

Ignacy Mościcki podpisuje Konstytucję 23 kwietnia 1935 r. Obecni:

Marszałek Sejmu – Kazimierz Świtalski, Marszałek Senatu – Władysław Raczkiewicz,

Prezes Rady Ministrów – Płk Walery Sławek, Adiutant przyboczny Prezydenta – Mjr Józef S. Hartman, Adiutant przyboczny Prezydenta – Mjr Zygmunt Gużewski, Szef Kancelarii Cywilnej –

Dr Stanisław Swieżawski, Ks. Prałat Płk. Jan Humpola, Szef Gabinetu Wojskowego – Płk Jan Głogowski, Ministrowie: M. Butkiewcz, M.Z. Kościałkowski./zasłonięty Min./; W. Jędrzejewicz, H. Rajchman /zasłonięty Min./ J. Poniatowski, E. Kaliński /zasłonięty Min./ Nieobecni – Marszałek J.Piłsudski i J.Beck.

AJG, sygn. 4029, fot. 32

X. Prezydent Rzeczypospolitej

Warszawską zadecydowały względy wyłącznie patriotyczne. On też, podobnie jak Mościcki, Narutowicz i wielu innych, powracając do kraju porzucał zagraniczne zajęcia i propozycje o wiele bardziej intratne i naukowo atrakcyjne.

W okresie swojej prezydentury Ignacy Mościcki pamiętał nie tylko o Politechnice jako o kuźni inżynierskich talentów. Nie za-pominał przede wszystkim o Chemicznym Instytucie Badawczym, do czego zresztą był zobligowany przepisami statutu jako członek---założyciel. Toteż zastępca szefa Kancelarii Cywilnej – Zygmunt Skowroński – miał obowiązek rezerwowania w rozkładzie zajęć Prezydenta co najmniej kilku godzin w tygodniu, przeznaczonych wyłącznie na sprawy związane z rozwojem chemii i przemysłu che-micznego.

W Instytucie Badawczym na Żoliborzu bywał Mościcki czę-stym gościem, służył radą, inspirował tematykę podejmowanych prac. Zebrania Zarządu z reguły odbywały się na Zamku. Jednym z uczestników tych zebrań był Wojciech Świętosławski – profe-sor Politechniki Warszawskiej, wybitny fizykochemik, a od grud-nia 1935 r. do wybuchu wojny – minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.

Profesor Świętosławski pozostawił w notatkach wspomnienia o Ignacym Mościckim i swoich wizytach na Zamku. Najpierw wi-zyty te wiązały się z uczestniczeniem Świętosławskiego (jako szefa Działu Węglowego, a następnie szefa Zarządu) w posiedzeniach kierownictwa Instytutu: „Pamiętam, spędzaliśmy kiedyś na gan-ku u Prezydenta cały wieczór. Było nas kilgan-ku: Martynowicz, Kling, Leśniański i ja. Po raz pierwszy brałem wówczas udział w posiedze-niu Chemicznego Instytutu Badawczego jako kierownik Wydziału Czynnego”.

Audiencje, których Wojciechowi Świętosławskiemu udzielał Prezydent, dotyczyły najczęściej spraw związanych ze szkolni-ctwem wyższym i warunkami rozwoju nauki oraz działalnością Polskiego Towarzystwa Chemicznego, zwłaszcza w zakresie współ-pracy zagranicznej. Zaopatrzone datami notatki Świętosławskiego stanowiły rodzaj krótkich sprawozdań z tych audiencji. Pierwszy zapis dotyczył dnia 18 grudnia 1929 r.:

„Byłem w dniu dzisiejszym na trzygodzinnym posłuchaniu u pana Prezydenta Rzeczypospolitej. Pierwsza część audiencji była poświęcona sprawozdaniu z działalności Rady Naukowej Wojsko-wego Instytutu PrzeciwgazoWojsko-wego oraz zagadnieniom organizacji nauki w Polsce. Sprawa ta była związana z projektem utworze-nia Akademii Nauk w Warszawie i połączeutworze-nia jej z Towarzystwem Naukowym Warszawskim i z mającą powstać Akademią Nauk Technicznych. [...] Dopiero po zreferowaniu prac wykonanych w Dziale Węglowym Chemicznego Instytutu Badawczego, zawią-zała się luźna rozmowa...”.

Pod datą 4 czerwca 1930 r. Świętosławski zapisał: „Zgłosi-łem się dziś na audiencję u pana Prezydenta, chcąc zdać sprawę z rozmów prowadzonych z dyrektorem Monopolu Spirytusowego Krahelskim i przedstawić jego projekty nie tylko stałego subsydio-wania Chemicznego Instytutu Badawczego, ale także wybudowa-nia na terenie Instytutu Centralnego Laboratorium Chemicznego Monopolu Spirytusowego. Wolałem omówić tę rzecz bezpośrednio z Prezydentem, gdyż nie wiedziałem, czy będzie po jego myśli taki właśnie dalszy rozwój Instytutu”.

Na Zamku Królewskim w Warszawie odbyło się zebranie plenarne, inaugurujące Pierwszy Ogólnopolski Zjazd Inżynierów Chemików. Uroczystość ta miała miejsce w dniu święta narodowe-go – 3 maja 1937 r. Wśród mówców znaleźli się trzej wybitni che-micy, którzy pełnili wówczas funkcje polityczne: Ignacy Mościcki, Eugeniusz Kwiatkowski i Wojciech Świętosławski. Honorowym gościem Zjazdu był Prezydent Warszawy – Stefan Starzyński.

W wolnych chwilach, a nie było ich wiele, Prezydent-inży-nier oddawał się swemu ulubionemu zajęciu, czyli poszukiwaniu nowych, praktycznych rozwiązań technicznych. Tematem, który szczególnie go wówczas zainteresował, była klimatyzacja pomiesz-czeń. Sam pomysł nie był nowy. Już w 1836 r. budynek Parlamen-tu w Londynie był zimą ogrzewany, a latem chłodzony za pomocą urządzeń pozwalających na regulowanie temperatury wewnątrz gmachu. Jednakże problem odpowiedniej wilgotności i czystości powietrza doczekał się pierwszych prób rozwiązania o wiele później.

X. Prezydent Rzeczypospolitej

Miało to miejsce na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Nowojorskie klimatyzatory produkcji W. Carriera, in-stalowane w latach dwudziestych i nieco wcześniej w wielkich za-kładach przemysłowych za oceanem, były jednak wtedy całkowitą nowością, która do Europy dopiero zaczynała docierać, traktowana jako rodzaj technicznej ciekawostki. W chwili, gdy Mościcki zaczął zajmować się tą problematyką, za nowoczesność uchodziła sama tylko automatyczna regulacja ciepłoty powietrza, która również uważana była za mało przydatny, a kosztowny luksus.

Celem Mościckiego było zaprojektowanie prostej w obsłudze instalacji technicznej, która pozwalałaby na uzyskiwanie powietrza wolnego od pyłów i odznaczającego się optymalnymi dla zdrowia parametrami temperatury, wilgotności, a także podobnym jak w górach stopniem zjonizowania. Po niedługim czasie, potrzebnym na przeprowadzenie prób

technicz-nych w urządzonym na Zamku la-boratorium, Ignacy Mościcki taką instalację zaprojektował. Prototyp został wykonany pod jego osobi-stym kierunkiem i zamontowa-ny w gabinecie, w którym zwykle pracował. W ten sposób wynalazca chciał najpierw na sobie wypróbo-wać skutki swego zmaterializowa-nego pomysłu.

Instalacja do uszlachetniania powietrza składała się z dwóch ory-ginalnych urządzeń, z których jedno służyło do oczyszczania powietrza, drugie zaś do naświetlania lampą kwarcową. Metoda Mościckiego pozwalała na uwalnianie powietrza nie tylko od wszelkiego rodzaju zapylenia, ale dzięki

zastosowa-niu odpowiednich pochłaniaczy, Ignacy Mościcki na Uniwersytecie Warszawskim.

AJG, sygn. 4029, fot. 7

z dobrym skutkiem eliminowała groźne zanieczyszczenia gazowe.

Miałoby to szczególnie duże znaczenie w przypadku zastosowa-nia w pomieszczezastosowa-niach zakładów przemysłowych różnego rodzaju, a zwłaszcza tych, które produkowały groźne dla zdrowia chemika-lia. Prototyp dobrze sprawdzał się w praktycznym działaniu. Bez zarzutu uzyskiwał odpowiednią temperaturę i wilgotność powie-trza, które w poszczególnych elementach instalacji było ogrzewane lub oziębiane (w zależności od pory roku), a następnie przepusz-czane przez „sztuczną mgłę”. Naświetlanie lampą kwarcową o spe-cjalnej konstrukcji, zaopatrzonej w chromowany ekran, którego zadaniem było wywołanie efektu promieniowania rozproszonego, stanowiło końcowy etap „obróbki”. Nadmiar ozonu, tworzącego się pod wpływem promieniowania nadfioletowego, ulegał usunię-ciu z instalacji za pomocą specjalnego przewodu rurowego.

Ignacy Mościcki otrzymuje doktorat honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego.

Wśród obecnych m.in. ks. kard. August Hlond, prof. Wojciech Świętosławski, kpt. Józef Hartman. AJG, sygn. 4031, fot. 12

X. Prezydent Rzeczypospolitej

Ignacy Mościcki był entuzjastą tego nowego wynalazku. Sądził, że możliwość sztucznego otrzymywania „górskiego powietrza”

była cenną zdobyczą i powinna jak najszybciej zostać wdrożona ze względu na znaczenie lecznicze i higienę. Aby rozpropagować tę ideę, zorganizował na Zamku konferencję poświęconą zagadnie-niu klimatyzacji. W konferencji wzięło udział kilkudziesięciu spe-cjalistów nauk lekarskich i przyrodniczych. Mościcki spodziewał się z ich strony pozytywnego odzewu, dyskusji w prasie naukowej i upowszechniania w poczytnych czasopismach. Oczekiwał, że w następstwie tego przemysłowcy podejmą masową produkcję kli-matyzatorów. Nic podobnego się jednak nie stało. Idea górskiego powietrza bowiem nie całkiem trafiała do przekonania. Wydawała się nawet trochę dziwaczna.

W niepublikowanym pamiętniku Zygmunta Skowrońskiego znalazła się na temat zamkowej klimatyzacji następująca wzmian-ka: „Aparatura składała się z pompy, która tłoczyła powietrze przez filtry i aparaty elektryczne do ogrzewania lub oziębiania po-wietrza i aparat regulujący zawartość ozonu. Ta część aparatury mieściła się w piwnicy Zamku. W gabinecie Prezydenta była mała tablica ze wskazówką do otwierania, regulowania temperatury i zamykania powietrza. Koło biurka Prezydenta stał ruchomy ekran pokryty chropowatą, srebrzystą masą. Powietrze tłoczone uderzało w ekran i wzbogacone w ozon miało zupełnie właściwości gór-skiego powietrza. Aparat na tablicy regulowała służba. Czasem nastawiali na zbyt silną zawartość ozonu i w gabinecie był silny zapach. Powstał z tego dowcip: gdy powstał Obóz Zjednoczenia Narodowego (OZON) mówiono: na Zamku pachnie OZON-em.

Prezydent przekazał patent Chemicznemu Instytutowi Badawcze-mu i tam Kancelaria Cywilna kierowała zapytania licznych firm zagranicznych.”.

Wizja zakładów pracy, szkół i szpitali wyposażonych w urzą-dzenia wytwarzające górskie powietrze należała do zbioru niespeł-nionych zamierzeń prezydenta-inżyniera. Zbiór ten liczył co naj-mniej kilka elementów rozmaitej wagi. Nie udało się Mościckiemu przekonać sejmu o potrzebie rozbudowy przemysłu aluminium,

a także przemysłu kwasu siarkowego. Bezskutecznie również przekonywał o konieczności budowy następnych fabryk związków azotowych, nastawionych na produkcję nawozów mineralnych dla nisko wydajnego u nas rolnictwa. W tych niezrealizowanych dążeniach udało mu się jednak, dzięki konsekwentnej pracy, po-czynić pewne kroki: były bliskie ukończenia finansowane badania na temat przemysłowej metody wytwarzania kwasu siarkowego z gipsu w cementowni Zdołbunów oraz badania nad elektrolitycz-ną rafinacją surowego aluminium w nowym oddziale fabrycznym w Ursusie pod Warszawą.

W dokumencie Mościcki Ignacy (Stron 166-172)