• Nie Znaleziono Wyników

„W przeciwieństwie do innych rom antyków Słowacki, będąc wielo­

krotnie we Włoszech, nie wykazywał szczególnego zainteresow ania an ­ tykiem i zabytkam i tych [tj. Rzymu, Florencji, Neapolu - T.W.] m iast”1.

Nie widać też, aby Słowacki zajmował się żywo krajobrazem i ludźmi.

„W Neapolu natom iast jego podziw dla krajobrazu stapia się z u ro ­ kiem, jak i i n a nim wywiera koloryt lokalny tego m iasta, w którym do dziś - a w czasach, kiedy przebywał tu Słowacki jeszcze bardziej - ta k wielką rolę odgrywało życie najniższych w arstw lu d u ”2.

Zacznijmy jed n ak analizę poem atu Podróż do Ziem i Świętej z N ea­

polu'’ od krajobrazu, a właściwie od prób panoram icznego ujęcia nie­

zwykłego miejsca, podania jakby kw intesencji utw oru, określenia, na czym polegał jego urok i niezwykłość.

Poem at ten miał ch arak ter utw oru, w pełnym tego słowa znacze­

niu, otw artego, w którym narracyjne i opisowe motywy wiązały się swobodnie z n u rtem dygresji, refleksji, lirycznych zwierzeń i wspomnień nie uporządkowanych pod względem chronologicznym i tem atycznym . W prawdzie w sekstynie 6. poem atu Słowacki powołuje się n a K rasic­

kiego i Mickiewicza jako tych wielkich poprzedników, którzy uczyli po­

rządku w sztuce opowiadania, przyjm uje jed n ak z tru d em „wędzidła”, mówi z pew ną ironią o prostych ścieżkach narracji klasycznej. Motyw N eapolu przew ija się w P ieśni I zatytułow anej W yjazd z Neapolu

1 G. M a V e r: Literatura polska i je j zw iązki z Włochami. Warszawa 1988, s. 281.

2 Ibidem, s. 282.

:|J. S ł o w a c k i : Podróż do Ziem i Świętej z Neapolu . W: I d e m: Utwory wybrane.

T. 1: Wiersze, poematy, „Kordian”, „H olsztyński”. Posłowie S. T r e u g u t t . Warszawa 1969, s. 186-260.

4 N im fy oko.

w sposób m eandryczny, w łaściw ie zaczyna dom inow ać w utw orze dopiero od sekstyny 18., a pierw szą próbę określenia fenom enu miej­

sca przynosi sekstyna 15.:

( . . . )

Jeśli Europa jest nimfą, Neapol

Jest nimfy okiem błękitnym; Warszawa -Sercem; cierniami w nodze - Sewastopol, Azof, Odes[s]a, Petersburg, Mittawa;

Paryż - jej głową, a Londyn - kołnierzem Nakrochmalonym, a zaś Rzym - szkaplerzem.

( . . . )

Próby określenia genius loci N eapolu podejm uje poeta jeszcze p a­

rokrotnie, drążąc jak b y te n tru d n y i zobowiązujący problem . Zobo­

wiązujący, bo poeta zdaw ał sobie spraw ę z faktu, że te m a t m iał wielu poprzedników , poetów, prozaików, m alarzy, że m iasto i okolice słynę­

ły od wieków i przyciągały ja k m agnes Rzym ian, mimo że - ja k pisał G oethe - była to najbardziej w świecie niebezpieczna ziem ia. Losy pobliskiej Pom pei i Ercolano w sposób oczywisty potw ierdzały tę praw ­ dę. W ybuchy W ezuw iusza przynosiły ciągle ofiary, następow ały prze­

ciętn ie trz y k ro tn ie w ciągu wieku! O sta tn i p rzed pobytem poety (w czerwcu 1836 roku) w ybuch był w ro k u 1834. Słowacki znał przy tym E uropę dobrze, był w w ielu krajach, m iastach i pięknych m iej­

scach. A je d n a k N eapol w yraźnie wyróżnił. Pisze A. Kowalczykowa:

„ S tru k tu ra w yobraźni o p iera się n a topice u trw alo n ej w tradycji.

A więc chociażby tradycyjne operow anie m otyw am i św iatła i ciem no­

ści, w zlotu i upadku, sym boliką oka. T a o sta tn ia - przypom nijm y - nie je st w tradycji jednolita; oku przypisuje się dwojakie funkcje. Przez nie p rzen ik a ku człowiekowi światłość, stanow iąca w aru n ek poetyc­

kiej wizji, ale potęga oka może przejaw iać się też jak b y w odw rotnym k ieru n k u , eksponować siłę ducha - to oko przenikliw e, władcze, lub prom ieniujące miłością, dob rem ”4.

W cytowanej sekstynie, stanow iącej - o czym ju ż była m owa - pierw szą przym iarkę do określenia fenom enu miejsca, Neapol je st błę­

kitnym okiem Europy - nimfy, i je st to symbol skończonego piękna.

Wyraz błękit m a w języku polskim zdecydowanie dodatnie znaczenie.

J e s t poetyzm em, którego używ a się wtedy, gdy chce się określić in te n ­ sywność i piękno niebieskiego koloru: błękitne niebo, błękitne oczy - to coś o wiele więcej niż niebieskie niebo i niebieskie oczy.

4 A. K o w a l c z y k o w a : Ju liu sz Słowacki. Warszawa 1999, s. 165.

Nazwanie Europy okiem naw iązuje też do frazeologicznego zw rotu

„być (czyimś) oczkiem w głowie”, to znaczy kim ś najważniejszym, b a r­

dzo cennym.

Zachwyt nad m iastem najpełniej wyraził poeta w części apostroficz- nej I Pieśni Podróży... Zacytujemy tę część w całości, stw orzyła bo­

wiem dla polskiej liryki o N eapolu pewnego rodzaju wzorzec czy p u n k t odniesienia, przyczyniając się do pow staw ania polskiej legendy N eapo­

lu jako m iasta niezwykłego, poetyckiego.

( . . . )

O Neapolu! ty nie pożegnany

Czekasz, aż ciebie pożegnam epicznie.

Jak biała Venus, urodzona z piany, Wyszedłeś z morza zapłoniony ślicznie Skrawymi słońca zachodniego łuny, Cichy pod górą, co ciska pioruny.

O Neapolu! gdzie jest twoja dusza?

Bo duszą twoją nie jest ruch i życie;

Patrzę na ciebie z grobu Wirgiliusza, A ty na niebie i na fal błękicie Tak roztopiony w zorzy malowidła

Jak upuszczona na brzeg bańka z mydła...

O Neapolu! wieczorne wyziewy

Twym są rumieńcem, twe dymy są tęczą, Harmonizujesz się tak jako śpiewy Z ciszą powietrza, twe dzwony nie jęczą, A twój domami okryty pagórek

Ma białość lekkich na błękicie chmurek.

( ...)

Zwraca tu uwagę ponowne zestaw ienie N eapolu z piękną istotą, tym razem jest to W enus, zrodzona z piany fal, bogini miłości i piękna, któ ra wyrosła z morza. Sięgnijmy znów do listu do m atki z czerwca 1836 roku (Neapol, 20 czerwca):

Z daleka białe [miasto, tj. Neapol - T.W.] jak piana morska, leżąca na brzegu, z której ja chciałbym, żeby wyszła jaka ideal­

na Wenus i przejrzała się w tym wielkim zwierciadle błękitu5.

s. 275

5 J. S ł o w a c k i : Listy do matki. W: I d e m: Dzieła. Red. J. K r z y ż a n o w s k i . T. 13. Opracowała Z. K r z y ż a n o w s k a . Wrocław 1949, s. 265.

Ciekawe, czy poeta znał m it lokalny o narodzinach W enus, któ ra wyszła z piany morskiej w zatoce Baia (antyczna miejscowość kąpieli­

skowa, położona w pobliżu Neapolu), co być może wiązało się z tym, że zatokę tę uw ażano za wyjątkowo piękną. Horacy pisał:

Nullus in orbe sinus Bais praelucet amoenis

E pist. T. 1, 1.83

Czy m it o W enus przeniósł poeta n a Neapol? Zwróćmy uwagę, że poeta mówi o białym mieście, a nie o Zatoce N eapolitańskiej, że akcen­

tuje piękno samego N eapolu widzianego od strony morza.

Napoli to nazw a w formie żeńskiej, ja k praw ie wszystkie nazwy m iast włoskich. J e s t to sta ra nazw a grecka, znacząca etymologicznie tyle, co ‘nowe m iasto’ (la nuova città). W wersji polskojęzycznej N ea­

pol zachował starszą postać nazwy: nea + polis, i je st to nazw a męska.

Więc porów nanie z W enus wnosi i specyficzne piętno „kobiecości”, i piękno owej kobiecości. Zestawienie to zostanie rozw inięte w typ po­

rów nania homeryckiego, to je st takiego, które przynosi amplifikację.

A więc m iasto, owa piękna W enus, k tó ra je st zapłonioną ślicznie, wy­

chodzi z morza ja k kąpiąca się bogini, w całej krasie bieli, tu przyrów ­ nanej do białej piany morskiej.

Sam m it o W enus zrodzonej z piany morskiej m usiał być poecie znany, ale spożytkował ów m it oryginalnie, przenosząc go n a m iasto pełne wówczas białych domów.

W apostrofie kolejnej (sekstet 19.) py ta poeta o duszę Neapolu.

Wiersz Do Teofila Januszewskiego zdaje się ją wskazywać wyraźnie:

ru ch i życie, ale poeta w późniejszym poemacie w prowadza jakby ko­

re k tę i stwierdza:

Bo duszą twoją nie jest ruch i życie.

I tu znów pytanie, czy Słowacki znał Goethego, który pisał:

(...) wyjeżdżałem prawie ogłuszony przez tętniące życiem uli­

ce tego niezrównanego miasta6.

Pytając o duszę Neapolu, poeta przyrów nuje go w tej zwrotce do upuszczonej na brzeg bańki z m ydła. Sięgnijmy znów do listu do m atki z 20 czerwca 1836 roku:

6 J.W. G o e t h e : Podróż wioska. Red. P. H e r t z . Tłumaczył H. K r z e c z k o w - s k i. Warszawa 1980 (Italienische Reise. 1829), s. 304.

Wszystko tak kolorowe jak bańka z mydła wypuszczona przez jakiegoś morskiego trytona7.. ,

Pisząc o wyobraźni Słowackiego n a podstaw ie Podróży do Ziem i Świętej, Ryszard Przybylski twierdził, że poeta rom antyczny, jakim był Słowacki, „nie opisywał tego, co widziało jego w łasne oko cielesne. P rze­

stał »malować słowami«. Obnażył przed czytelnikiem , w jak i sposób rzeczywistość em piryczna ulega p rzetw orzeniu w rzeczyw istość po­

etycką, i kazał m u dokonać tej transfiguracji we własnej wyobraźni.

stają też do w iersza Do Teofila Januszewskiego). Potw ierdzają to także fragm enty listów do m atki, stanow iące dobry klucz do wyjaśnienia tych czy innych obrazów Neapolu, Zatoki, W ezuwiusza i nieba nad W ezu­

wiuszem, występujących w obu utw orach poetyckich. M ożna powiedzieć, że Słowacki - w przeciwieństwie do wcześniejszych i późniejszych p ra k ­ tyk poetyckich - zabiegał o adekw atność poetyckiego słowa i w yraże­

ko wysiłek, aby oddać w opisie istotę zjawiska, dobrać stosowne porów­

nanie czy metaforę. w 1838 roku we Florencji. Można podziwiać pamięć poety, poetyckie fragmenty Neapolu zgadzają się nawet w użytych porównaniach z listami do matki, pisanymi w 1836 roku.

jako m iasto lazzaronów, o których pisał Goethe, iż są „ludźm i o pogod­

nym usposobieniu, którzy beztrosko ufają, że dzień jutrzejszy przynie­

sie to samo, co przyniósł dzień dzisiejszy, i dlatego niczym się nie przej­

m u ją”10. I jeszcze kilka innych spostrzeżeń wybitnego poety: „Neapol je st rajem . Wszyscy żyją tu w jakim ś stanie upojnego samozapomnie- nia. Nie inaczej dzieje się ze m n ą ”11. „Gdyby nie moje niemieckie uspo­

sobienie i naw yk staw ian ia wyżej pracy i n au k i n ad przyjemności, pobyłbym tu chyba dłużej w tej szkole łatwego i wesołego życia i spró­

bowałbym lepiej te n czas w ykorzystać”12. „N ikt tu nie pracuje tylko po to, by żyć, lecz głównie po to, by używać; że wszyscy dążą do tego, by naw et praca była przyjemnością. (...) Raz jeszcze powracam do neapo­

litańskiego ludu. J a k grom ada beztroskich dzieci zrobi wszystko, co jej się każe, ale pracę po trak tu je jako zabaw ę”13. „W spaniała pogoda du­

cha, k tó rą tu się spostrzega n a każdym kroku, spraw ia obserwatorowi niezm ierną przyjem ność”14.

Odczucia Słowackiego, który do N eapolu przybył prawie pół wieku później, są podobne. W sekstynie 38. pisze:

( ... )

Wolność... Już dla niej uszyto symarę Z gazet Giovine Italia... Lazaron Będzie żył, póki ma frutti di mare, Niebo błękitne i żółty makaron, I koszyk, w którym leży, jak ostryga.

Pytasz się, co w dzień porabia? - Dościga!...

( . . . )

Skąd poeta zaczerpnął obraz lazzarona leżącego w koszu jak ostiyga?

- zapytuje G. Maver. Jego zdaniem, „prawdopodobnie z jednej z tych ry­

cin ówczesnych, które tradycyjnie postać tę ukazywały w takiej pozycji”15.

W tom ie A nneddoti di varia letteratura (vol. 2) Benedetto Croce pisał, iż przem ysł litograficzny w ytw arzał setkam i sztychy, przedsta­

wiające lazzarona sm acznie śpiącego, zwiniętego w kłębek, w wielkim koszu tra g a rz a 16.

10 J.W. G o e t h e : Podróż włoska..., s. 146.

11 Ibidem, s. 187.

12 Ibidem, s. 195.

13 Ibidem, s. 236.

14 Ibidem, s. 297. (

15 G. M a V e r: Literatura połska..., s. 284’

16 B. C r o c e : Aneddoti di varia letteratura. Vol. 2. Napoli 1942, s. 439.

M aver wskazuje, że lazzarona zestaw ił Słowacki z Diogenesem, pi­

sząc w sekstynie 37.:

( . . . )

Dyjogenesów lud rynki zasiada.

„Czego chcesz?” - pyta wolność lazzarona,

„Zejdź z mego słońca” - nędzarz odpowiada;

Jeżeli nie ma karlinów, to skona

Z głodu - i pójdzie do łódki, gdzie Charon Dusze przepławia... Wolność? czy lazaron?

( . . . )

Zdaniem badacza, Słowacki znał książkę Lady M organ, w ydaną w P aryżu w 1821 roku, w której au to rk a pisze o lazzaronach: „En lim itant leurs besoins à leurs moyens ils devinrent cyniques sans le savoir, et leurs habitudes d ’indolence et de frugalité m iren t en p ra ­ tique la philosophie de Diogene, sans ajouter l ’osten tatio n de son to n ­ neau... Les deux grani qui servaient à leu r procurer leu r ratio n jo u r­

nalière de m accaroni; les deux autres, q u ’ils em ployaient à des eaux glacées et à des m arionettes, étaien t sû rem ent et aisém ent g ag n és...”17

Wizja beztroskiego szczęśliwego ludu pow raca w Pieśni I p aro k ro t­

nie. Co ważniejsze: m ożna przypuszczać, iż lekki pogodny to n tej pie­

śni, pełnej swobodnych odskoczni od te m a tu , ironicznych refleksji i gier językowych, jest tonem , który dostosowuje się do owej beztroski, pogody życia, o której pisał Goethe. O brazek lazzarona wylegującego się w koszu to anegdotyczna egzemplifikacja beztroskiego lenistw a nea- politańczyków. Sam a nazw a włoska lazzarone pochodzi z hiszpańskiego lâzaro ‘biedak, o b d artu s’. Słowacki określa go w sekstynie 37. w yra­

zem nędzarz. I w tym myli się poeta. Lazzaroni bowiem nie byli nędza­

rzam i ubranym i w łachm any. Mieli swój styl ubioru, który dokładnie i prawdziwie opisał Odyniec, mieli też własny styl życia, który tem u romantykowi, podobnie ja k G oethem u, wydawał się nie przejaw em le­

nistwa, ale filozoficznej postawy wobec świata.

Lazzarone to człowiek cieszący się słońcem, najpiękniejszym i wido­

kam i nieba i morza, neapolitańską kuchnią, prostą, ale w sm aku w yra­

finowaną; człowiek z n a tu ry pogodny, poprzestający n a tym, co niesie dzień dzisiejszy; człowiek nie myślący o przyszłości i nieskłonny do snucia śmiałych planów. Motyw optymistycznego, beztroskiego lazza­

rona, czy po prostu neapolitańczyka, powracał w wielu utw orach euro­

pejskich, w rzeźbie i m alarstw ie. Ale stał się pewnym stereotypem , 17 L ’Italie, p a r Lady Morgan, traduit de VA nglais. Vol. 4. Paris 1821, s. 256.

któ ry - pow ielany n a setki sposobów - u trw alił się jako w yrazisty teraźniejszą. N eapolitańczyk niechętnie mówi o swych planach, nie­

chętnie podejmuje rozmowy n a sm utne tem aty. Uwielbia ż art i śmiech.

Ale w pieśni neapolitańskiej przedziera spod owej m aski clowna, Pulci­

nelli, w esołka przejm ujący płacz człowieka, który zna gorycz biedy i niepewności, a także brzem ię ciążącego jakby nad m iastem fatum:

niezm ienności, niemożności poprawy losu. Lazzarone zostaje tu n a za­

wsze lazzaronem ...

T ak więc w życiowej filozofii neapolitańczyka nie trzeb a doszuki­

wać się jakichś wymyślnych reguł i sposobów radow ania się życiem czy rzekomo wrodzonej, nieodpowiedzialnej troski. N a tę filozofię złożyły się tragiczne doświadczenia wielu pokoleń.

T rzeba też pam iętać, że utrw alony topos pogodnego neapolitańczy­

ka stanow ił niezbędne dopełnienie arkadyjskiego m itu. Cóż po najpięk­

niejszych zatokach św iata (Golfo di Napoli, Golfo di Pozzuoli, Golfo di Baia), cudownym kolorycie nieba, po wspaniałej zieleni, bogactwie kwia­

tów i krzewów ozdobnych, łagodnym klimacie, panoram icznych wido­

kach, jeśliby samo m iasto, owa biała W enus z poezji rom antycznej, było sm utne i nieszczęśliwe? Genius loci nie tw orzył się jako m it czysto estetyczny, krajobrazowy bądź jako m it zasobnej, żyznej ziemi, dającej obfitość żywności i napojów. Był m item szczęśliwych mieszkańców, któ­

rym los czy Bóg dał możność życia w niezwykłym miejscu. Dlatego większość utw orów dotyczących N eapolu i okolic w prowadza motyw m iasta pełnego życia, ruchu, radości. Ten motyw nie zawsze współtwo­

rzy w ażne miejsca utworów, często tylko dopełnia m alarskich wizji raju i edenu Europy, funkcjonuje jako efekt akustyczny, muzyczny: oto znad św iateł Zatoki czy z białych domów i ulic dociera radosny gwar, śpiew, brzęk gitary. S tare to znaki arkadyjskich wizji poetyckich, a także zna­

ki arkadyjskiej ikonografii, z motywem barwnego, tańczącego, bawią­

cego się ludu...

Cytowane fragm enty poem atu wskazują, że Słowacki był wrażliwy nie tylko n a piękno m iasta i okolic, ale także n a jego koloryt. Trafnie poeta charakteryzuje m iasto jako z jednej strony arystokratyczne, k ró ­ lewskie, a z drugiej strony jako m iasto ludu. W przeciwieństwie jed n ak do mieszkańców innych m iast Europy lud N eapolu nie je st buntow ni­

czy, poprzestaje n a małym, ciesząc się słońcem, kuchnią, urokam i życia, które w wierszu Do Teofila Januszewskiego wydają się tworzyć istotę m iasta.

Pisząc o ponurym w ięzieniu urządzonym w Castel dell’Ovo, wspo­

m ina Słowacki o więźniach, „gladiatorach” w ydartych ludowi, i akcen­

tuje swą solidarność z nimi:

( . . . )

O bracia moi, łańcuchami zbrojni!

O! nie targajcie wy się jak w rozpaczy!

O bracia moi, bądźcie wy spokojni!

Słońce was jutro po kratach zobaczy Bladszych wilgocią, strawą i myślami,

A ja was żegnam... Niech śmierć będzie z wami!

( . . . )

Opis Castello dell’Ovo, leżącego niedaleko hoteliku poety przy via Santa Lucia, zajmuje aż cztery sekstyny. W yobraźnię poety przyciągał ten zam ek więzienie, z błyskającym czerwonym światłem . W ujęciu poety je st to sczerniały, ponury gmach, kontrastujący z białą arch itek ­ tu rą Neapolu.

R om antyczną w yobraźnię poety przyciągały też lochy Posillipo i ciemne korytarze groty przy grobie W ergiliusza. Znad tego grobu oglą­

dał też widoki n a Zatokę i m iasto. Stąd ujrzał Neapol jako kolorową bańkę m ydlaną zrzuconą n a brzeg. Skojarzenie m iasta z bań k ą m y­

dlaną, czymś delikatnym i ulotnym , z bańką, w której są zorzy m alow i­

dła, wprowadziło do poem atu inną tonację kolorystyczną i wizję m ia­

sta nierealnego, które przecież pod naporem potężnych sił n a tu ry może jak owa b ańka prysnąć. J e s t to składnik wspom nianego już m otywu wanitatywnego. Neapol jaw i się jako m iasto m ałe i bezbronne, skoń­

czenie piękne, lecz jakby zawieszone między groźną górą a szarym wię­

zieniem Castel dell’Ovo. J e s t m iastem , którego duszą nie je st życie, gwar, ale cisza i delikatne, kruche piękno...

W opracowaniach dotyczących Słowackiego w izyta poety w Neapo­

lu potraktow ana została epizodycznie. Tak na przykład Zbigniew Su­

dolski w swej m onografii Słowacki. Opowieść biograficzna pisze: „I tym razem nie zagrzał jed n ak długo miejsca w Neapolu. Zycie dla niego było tu wyjątkowo nudne. Rano wypijał z Teofilem kawę, trochę gawę­

dził, wieczorami bywał ze znajom ymi »na różnych teatrach«, gdzie źle grywano opery i źle bawiono; uznanie poety zyskał jedynie teatrzy k St Carlino, w którym wystawiano ludowe komedie neapolitańskie”18.

Najważniejsze jed n ak je st tu świadectwo twórczości. Neapol wywarł n a poecie ogrom ne w rażenie. Znalazł w nim miejsce idealne dla swej niespokojnej, lubiącej k o n trasty wyobraźni. Wpłynęło to n a technikę opisu, który s ta ra się zbliżyć do malowniczej rzeczywistości, zanotować szczegół, dać mały obrazek mieszczący się w dw u-czterech wersach, odtworzyć niepow tarzalny k lim at ulicy i niezwykłe naśw ietlenie wido­

ków. Wiemy, że po N eapolu i Sorrento chodził poeta z tom em utworów

Zapewne położenie m iasta, bo przecież nie jego antyczna architek­

tu ra , schow ana od wieków w ziemi, przypom inało niem ieckiem u po­

ecie o greckich początkach (przypom ina też o tym nazw a starej dzielni­

cy - Torre del Greco). To m iasto było zresztą w rękach wielu najeźdźców i wszyscy zostawili tu jakieś ślady. Ale Neapol przyciąga uwagę nie tyle starością, długim trw an iem (około 2600 la t historii), ile dynam iką i zmiennością, rozprzestrzenianiem się wzdłuż i wszerz, pięciem się w stronę niebezpiecznych zboczy W ezuwiusza, który porusza wyobraź­

nię nie tylko przybyszy, ale także mieszkańców. Pisze trafn ie T. Sła­

pogodę, od strony m iasta i Zatoki, skąd rozciągają się najbardziej m a­

lownicze p o rtrety pnącego się na-wzgórza białego i lekko beżowego lub różowego m iasta.

Dlatego tyle je st m alarskości w obu w ierszach Słowackiego. Inne wiersze, w tym również pozostałe części Podróży do Ziem i Św iętej..., pełne są znaków i symboli, nie zawsze jasnych wizji i refleksji, ale p a r­

tie dotyczące N eapolu oraz jego widoków napisał, ja k już w spom nia­

łam, poeta urzeczony miejscem. Nie zapominajmy, że Słowacki był do­

brym rysownikiem. Z podróży n a Wschód przywiózł sporo rysunków, ale Neapol wolał opisać piórem, z niepow tarzalnym i widokami zm ie­

rzając się zwycięsko w formie poetyckiego opisu.

Neapol