• Nie Znaleziono Wyników

Złota i błękitna arkadia Kazimierza Tetmajera

1 . Tetm ajer byt najwybitniejszym lirykiem Młodej Polski, a zarazem twórcą najbardziej chłonnym na prądy i style modernizmu europejskiego.

Znajdują w jego twórczości odbicie właściwie wszystkie style tej epoki:

dekadentyzm, parnasizm, impresjonizm, symbolizm, ekspresjonizm, wresz­

cie tak wówczas modny w Europie i w Polsce - naturalizm , oraz regiona­

lizm, który do pewnego stopnia stanowił przeciwwagę dla tendencji uni- wersalistycznych w literaturze i sztuce. Ta otwartość n a ówczesne style moderny wiązała się też z zainteresowaniami sztuką, a zwłaszcza m alar­

stwem i muzyką. Było to źródłem synestezyjnych obrazów, wizji, drob­

nych figur stylistycznych, jak metafora, metonimia, porównanie, a także źródłem foniczno-wersyfikacyjnej organizacji wiersza, w której efekty muzyczne, onomatopeiczne, aliteracyjne były szczególnie częste i ważne dla stru k tu ry całego utw oru (przykładem: Melodia mgieł nocnych). Syne- stezja stała się ulubionym środkiem poetyzacyjnym tego poety i korespon­

dowała ona z tendencją do posługiwania się różnymi stylami moderni­

stycznymi oraz bogatym repertuarem stru k tu r wersyfikacyjnych.

Cykl neapolitańskich wierszy poety w pełni wyzyskuje wspom niane możliwości, prezentując z pewnym naddatkiem nakładanie się i krzy­

żowanie w rażeń w izualnych i muzycznych oraz bogactwo środków sty- listyczno-sem antycznych. J e s t to cykl wierszy niezwykle wyrazistych, bo też niezwykle w yrazisty był ich tem at: krajobraz Zatoki Neapolitań- skiej, zm ienne konfiguracje nieba - m orza - gór - ziemi, obrazy sym­

biozy n a tu ry i kultury. J a k już wspom niałam , od daw na wielu poetów włoskich i zagranicznych zm ierzało się z fenom enem , jaki stanow iła Zatoka N eapolitańska wraz z W ezuwiuszem, cyplem Sorrento i wyspa­

mi: Capri, Procidą, N isidą i Ischią. W yjątkowe piękno tego zakątka Europy stanowiło dla m alarzy i poetów wyzwanie. Podjął je Tetm ajer,

pisząc cykl liryków, z których każdy inaczej ujmował motyw Zatoki N eapolitańskiej. Zacznijmy od liryku Słońce:

Słońce

Słońce! słońce! słońce! słońce!

Wszystko lśni się, świeci, pała, złote iskry skaczą z morza, złotem błyska m ewa biała.

Złote smugi drżą po wodzie, aż po Capri, po Sorrento - n a słoneczny w iatr okrętów białe żagle rozwinięto.

N a roztoczach m orskich głębi, na szm aragdach i błękitach, fijoletu ciemne plamy

w rozzłoconych lśnią prześwitach.

Wzgórz m ajaczą gięte łuki przez przezroczą mgłę b łęk itn ą - n a ich stokach białe m iasta, ja k kamelij ogród kwitną.

A tam w dali przezroczysto jak jezioro lśni się m orze - srebrno-białej gładkiej tafli jeden w iatru sm ug nie porze.

Ja k i spokój tam i cisza - zda się z głębi, od Sorrenta, wyjdzie cicho z m orza W enus naga, piękna, uśm iechnięta.

Wyjdzie cicho i z warkoczy strząśnie wody krople lśniące - świat się pławi w złotym blasku - słońce! słońce! słońce! słońce!

s. 4 9 -5 0 1

Wiersz Słońce to swoisty m ajstersztyk - w ariacja n a tem at w skaza­

ny w tytule. Oprócz ty tu łu 1. wers utw o ru pow tarza w form ach woła- cza, w ykrzyknika wyraz słońce', pow tarza go aż cztery razy:

Słońce! słońce! słońce! słońce!

1 K. T e t m a j e r : Poezje wybrane. Opracował i wstępem poprzedził J. K r z y ż a ­ n o w s k i . Wrocław 1968.

Zwróćmy uwagę, że wszystkie trzy newralgiczne miejsca utw oru:

tytuł, 1. wers oraz wers ostatni, pointowy, to powtórzenia wyrazu słońce, w sum ie wyraz ten został użyty aż dziewięć razy. T rudno o bardziej dobitne zaakcentow anie tem atu wiersza. Przew ażnie w powtórzeniach bezpośrednich m am y dw a-trzy składniki, w utw orze T etm ajera w ystę­

pują cztery. C zterokrotnie powtórzony wyraz słońce, akcentując dobit­

nie tem at i jego emocjonalne przeżycie, wyznacza zarazem stru k tu rę wersyfikacyjną utw oru.

A oto jego schemat:

/ / / /

II

/ / / /

II

/ / / /

II

/ / / /

II

8 sylab

8 sylab

8 sylab

8 sylab

I = średniów ka

/ = akcent

' = rym dwusylabowy

J e s t to regularny ośmiozgłoskowiec - trochej, ze średniówką po czte­

rech sylabach; pewnym rysem indyw idualnym je st rym owanie drugie­

go i czwartego wersu. T aką stru k tu rę wersyfikacyjną (nie licząc rymu) wyznaczył wers inicjalny:

Słońce! słońce! słońce! słońce!

W prowadza on od razu ekspresywny rytm , podkreślający emocyjne potraktow anie m otywu słońca, leksem ten m a formę wołacza, jest wy­

krzyknikiem .

W ykrzyknienia: Słońce! słońce! słońce! słońce!, zastępują frazy typu

„jest bardzo słonecznie”, „piękna słoneczna pogoda”, „ale dziś słonecz­

n ie” itd., m ają one funkcję em fatyczną i wyolbrzymiającą, a znaczą w sum ie tyle, co zdanie: „wszędzie je st słońce”.

Kolejne wersy strofy pierwszej (wersy 2.-4.) służą egzemplifikacji wy- krzyknień wersu inicjalnego. W wersie 2. akcent pada na to, że wszystko

podlega nasłonecznieniu. Czasowniki synonimiczne lśni się, świeci, pała (układ gradacyjny) podkreślają intensywność działania słońca. Wyakcen­

towany przez użycie w klauzurze wersu czasownik pała m a charakter literacki, poetycki, por. n a przykład Gdzie panieńskim rumieńcem dzię- cielina pala z Mickiewiczowego Pana Tadeusza. W mowie potocznej użyli­

byśmy czasownika palić: „słońce dziś pali”. Ale poeta nie zmierza tu do wydobycia znaczeń związanych z upałem, żarem. Interesuje go intensyw­

ność świetlna słońca neapolitańskiego, dlatego w dalszych partiach wpro­

wadza motyw iskrzenia się m orza (złote refleksy świetlne n a falach) i złocenie się w słońcu białych mew. Wers 3. i 4.:

( . . . )

złote iskry skaczą z morza, złotem błyska m ewa biała.

( . . . )

s. 49

- uszczegółowiają wypowiedź z w ersu 2., w którym mowa je st o tym, że wszystko się świeci. Anaforyczne segmenty: złote - złotem, spajając te wersy, uzupełniają kolorystyczną wizję krajobrazu. Kolor złoty był u lu ­ bionym kolorem poetów barokowych, był również poetyzm em w poezji romantycznej, zwłaszcza w twórczości Słowackiego, stosował go też czę­

sto Lenartowicz.

W analizow anym utw orze w ystępują: z ł o t e iskry, z ł o t e sm ugi, z ło ty błask (trzy przym iotniki), rzeczow nik: złotem oraz im iesłów przym iotny: r o z z ło c o n y c h prześw itach, a więc kolor te n odgrywa w palecie barw w iersza kluczową rolę, zw iązaną spójnie z m otywem słońca. Oczywiście, z kręgiem sem antycznym „światło słoneczne” łączą się także leksemy: lśni się, lśnią, lśni się (morze), lśniące (krople wody), świeci, p ala , b ły sk a ; błask, iskra. Intensyw ność b lask u p o d k reśla­

ją też wyrazy: szm aragdy, przezroczysto, prześw ity. P o in tą tego m o­

tyw u staje się p rzed o statn i w ers utw oru: św ia t się p ła w i w złotym blasku.

Do pewnego stopnia Słońce T etm ajera naw iązuje do poezji im pre­

sjonistycznej, a także do francuskiego i polskiego m alarstw a im presjo­

nistycznego w rezultacie zastosow ania gry świateł i cieni (w tym cieni fioletowych!), por. strofę:

(...)

N a roztoczach m orskich głębi, n a szm aragdach i błękitach,

8 N im fy oko.

fijoletu ciemne plamy

w rozzłoconych lśnią prześwitach.

( . . . )

s. 49

Ale wiersz ten je st przede w szystkim zapisem w rażeń związanych z Zatoką N eapolitańską, rodzajem poetyckiej widokówki, oddającej n a ­ słonecznienie pejzażu. Koresponduje ono z atm osferą ciszy i spokoju.

I w tym w ierszu pojawi się motyw kobiecego zmysłowego piękna:

( . . . )

zda się z głębi, od Sorrenta, wyjdzie cicho z m orza W enus naga, piękna, uśm iechnięta.

( . . . )

s. 50

2 . Jeśli w wierszu Słońce dominuje kolor złoty, to w utw orze W Zatoce Neapolitańskiej idzie o oddanie świetlistego lazuru morza, nieba i ziemi:

W Zatoce Neapolitańskiej Srebrno-m odra, ja k m etal błyszcząca, nieskończonych wód powierzchnia leży;

słońce wsparło się o wodę blaskiem i zasnęło w błękitnej bezbrzeży.

Ja k a dziwna, jak a dziwna cisza, jaki dziwny spokój w tej n a tu rz e...

W szystko tonie: woda, ziemia, niebo, w przezroczystym , świetlistym lazurze.

W jeden lazur świat się zm ienia cały, cisza ziemi z senną nieba głuszą;

w jeden lazur świat zm ieniony zda się być swą w łasną zadum aną duszą.

Poezje wybrane..., s. 51

Różne nazwy tego koloru i jego odcieni pojawiają się w tym małym, trzyzw rotkow ym utw orze aż pięć razy: srebrno-modra, w błękitnej bez­

brzeży, w św ietlistym lazurze, jed en lazur (dw ukrotnie użyty w czwar­

tej strofie). Jeśli w w ierszu poprzednim św iat pław i się w złotym bla­

sku - to w tym utw orze W jed en lazur św iat się zm ienia cały. Kluczowy leksem: lazur, występuje trzy razy. W polszczyźnie jest to wyraz nace­

chowany poetycko. S łow nik języka połskiego przy haśle lazur podaje, że określa on poetycką nazwę koloru niebieskiego, błękitnego: lazur morza, łazur nieba, i wywodzi ten wyraz z języka łacińskiego, a ten przejął go z kolei z języka arabskiego. Rzecz jed n ak wymaga uściśleń:

polski łazur to wyraz bezpośrednio przejęty nie z języka łacińskiego, ale z języka włoskiego, zapożyczono go bowiem w prost wraz z rodzajni- kiem, por. włoskie Vazzuro. Kiedy? Otóż wyraz łazur i niektóre dery­

waty notuje Linde. W języku polskim zadomowił się najprawdopodob­

niej w XVII wieku.

Wróćmy jed n ak do analizy tek stu . T etm ajer bardzo często buduje obraz poetycki, wybierając jakiś dom inujący kolor, w tym wypadku błę­

kitny. Ale kolor te n poddaje, ja k dobry m alarz, obróbce: tw orzy jego różne w arianty i odcienie: srebrno-modra\ przezroczysty, świetłisty ła­

zur-, jed en łazur (to znaczy pełny lazur).

Ale kolor to nie wszystko. J a k a je st jeszcze Zatoka N eapolitańska oprócz tego, że je st skończenie lazurowa?

Kolejną jej cechę stanow i nieskończoność powierzchni wody (Zato­

ka je st przecież też otw arta n a pełne morze, zwłaszcza między Capri a Ischią), bezbrzeżność. N astępny składnik charakteryzujący Zatokę to jej cisza: Ja ka dziwna, ja k a dziw na cisza-, ja k i dziw ny spokój w tej na­

turze...-, cisza ziem i z senną nieba głuszą.

Znowu zostają tu połączone w rażenia m alarskie, b łękitna przestrzeń morza, nieba, ziemi z w rażeniam i słuchowymi; to w szak już w pierw ­ szej zwrotce podkreśla anim izacyjna m etafora o słońcu, które zasnęło w błękitnej bezbrzeży.

Tam, gdzie panuje cisza, pojawia się motyw snu, senności nieba, słońca, morza. I wreszcie motyw „zadum anej duszy” ta k znam ienny dla poezji młodopolskiej. Pejzaż neapolitański je st więc w w ierszu pol­

skiego poety nie tylko piękny i pełen dziwnej ciszy oraz spokoju, ale także uduchowiony, zdaje się bowiem mieć duszę. W łasną duszę.

Dzięki omówionym zabiegom wiersz T etm ajera staje się utw orem łączącym różne motywy poezji m odernistycznej w harm onijną całość.

3 . Inne ujęcie krajobrazu przynosi wiersz Pod Portici. Portici to miej­

scowość, a zarazem p o rt satelicki tuż pod Neapolem:

Pod Portici

Szmaragdowe tafle szklanne, m onotonne, nieustanne, w srebrn ą piętrzą się fontannę bijąc w brzeg,

i rzucają dyjam enty

prom ieniste n a odmęty

m enty i kropel śnieg, które lśnią słonecznie, opadając w obrotach (skrę­

tach wodnych biczy fontanny). monotonnego ruchu fal stosuje czterosylabowe epitety w funkcji przyda- wek: szmaragdowe, monotonne, nieustanne, które składają się n a budo­

wę syntaktyczną pierwszej strofy, z jednym wydłużonym zdaniem, prze­

wijającym się przez osiem wersów, tworzących zbitki typu: (...) rzucają dyjamenty / promieniste (...), kontrastujące z krótkim i segm entam i (...) wiją skręty / kropel śnieg. Jeśli poeta wprowadzi wyrażenie fala (...) sreb- rnogrzywa, to dorzuci do niego epitet leniwa, jeśli zatrzymuje się n a ja ­ kimś zjawisku, n a przykład n a powstawaniu białych grzyw, użyje imie­

słowu czynnego bielejąca. Długie, w yraźnie wydłużone segm enty są skontrastow ane z krótkim i odcinkami: bijąc w brzeg, kropel śnieg, za n im w ślad, ptasich stad z m ęskim i, energicznym i rym am i: brzeg

-śnieg, ślad - stad. Skontrastow ane zostają w te n sposób wersy: obok ośmiosylabowców (z p artiam i opisowymi oddającymi ru ch fal) są wersy krótkie, trzysylabowe, które oddają końcowe stadium rozbijającej się n a brzegu fali. Ten przyśpieszony ru ch w yrażają też czasowniki: trąca, zrywa się, bijąc, wiją, dynamizujące opis. Zwracają również uwagę k lau­

zule rymowe typu: szklanne - nieustanne - fon ta n n ę; dyjam enty - od­

męty - wiją skręty, związane ze w spom nianą wcześniej tendencją do oddaw ania środkam i językowymi m onotonnego ru ch u fal. Stosuje po­

eta wreszcie różne aliteracje i chwyty onom atopeiczne, por. n a przy­

kład instrum entacje przez głoskę n; szklanne, monotonne, nieustanne, albo też przez głoskę r: skręty kropel, w iatr trąca. Funkcjonalizacja środków stylistyczno-językowych je st w tym utw orze dobitna, przeto typowo m odernistyczne chwyty cofają się n a plan dalszy lub tracą swój sztuczny charakter, służąc nie efektow nem u zdobnictwu, ale uchwyce­

niu istoty zjawiska przedstaw ianego. J e s t to bodaj najbardziej znam ien­

ny rys neapolitańskiego cyklu Tetm ajera, cyklu, w którym poeta usiłu ­ je sprostać fenomenowi piękna Zatoki N eapolitańskiej.

4

. Aż dwa utw ory poświęcił T etm ajer Capri. Są to wiersze: N a Capri i Capri.

Pierwszy wiersz N a Capri przynosi widok wyspy i m orza z góry, wszystko wskazuje, że z przełęczy Capri, skąd widać dwie strony wy­

sepki, czyli w schodnią i zachodnią, a w górze - ru in y willi Tyberiusza.

Oto ten wiersz:

N a Capri

Z dwu stro n wysepki szafir mórz błyszczy się pianą;

różowe biegną stopy skał w toń zwierciadlaną.

N a krzesanicy skalnej śpi cień ciemno-siny;

wysoko w górze p iętrzą się jasne ruiny.

Ogromny, świetny słońca krąg świeci w błękicie;

naokół pusto, pusto tak, jak bywa życie.

Poezje wybrane..., s. 51

T etm ajer byt poetą T atr. Widoki ta trz ań sk ie oglądał ze szczytów.

Nie był taternikiem , ale upraw iał, ja k wielu wówczas innych artystów

i uczonych, wspinaczkę i turystykę górską pod okiem w ytraw nych prze­

wodników - górali. W spom niany wiersz dowodzi, że lubił widoki pano­

ram iczne, rozległe, przepaściste. Przebyw ając n a Capri, zapoznał się dokładnie z topografią różnych miejsc. Była to tylko wysepka, ale nie­

zwykle skalista, z wysokimi, opadającymi w prost do m orza skałami, pełna rozległych widoków. Mogła pod tym względem przypom inać uko­

chane T atry. Podobieństw a dostrzegł też inny poeta młodopolski, Le­

opold Staff.

T atrzań sk ie w iersze T etm ajera przynosiły łącznie z doznaniam i m alarskim i przeżycie wielkości p rzestrzen i i ogromnej pustki - bliskie stan u nirw any i ewokujące inne odczucia metafizyczne. I nie inaczej je st w w ierszu N a Capri:

(...)

Ogromny, świetny słońca krąg świeci w błękicie;

naokół pusto, pusto tak, ja k bywa życie.

Skądinąd wiersz te n nie je st typowy dla poezji capryjskiej i neapoli­

tańskiej. W refleksjach poetów różnych epok i orientacji przeważało odczucie bogactwa: natło k u rzeczy, zjawisk n atu ry , architektury, lu­

dzi. W iersz T etm ajera wyłamuje się - ja k widać - nie tylko z pewnej konwencji, ale także z osobistych doświadczeń i z przeżyć twórców pi­

szących o Capri.

Mowa w tym krótkim w ierszu o skalistości wyspy, piętrzeniu się ruin, o zwierciadlanej toni morza, ku którem u biegną skały, a także o ogromie słońca, nieba, wody. To te n ogrom niesie z sobą uczucie osam otnienia. Nie widać tu domostw, pałaców, ogrodów z niezwykle bu jną florą: je st tylko n a tu ra i w topione w nią ruiny, które wywołują w rażenie opuszczenia i pu stk i panującej w świecie.

Takich widoków je st n a Capri sporo. T a najbardziej malownicza wysepka Zatoki Neapolitańskiej je st zarazem wyspą najbardziej groźną, dziką, pełną spiętrzonych skał i ruin, a więc jakby daleką od arkadyj­

skich wizji innych poetów, choćby Staffa. Połączenie skał i ru in przy­

pom ina o pejzażu rom antycznym . Ale je st też przywołaniem starego toposu antycznego, toposu ru in stanowiących widomy znak przem ija­

nia i nietrw ałości wszystkiego, co stworzył człowiek. To topos w anita- tywny, częsty w poezji barokowej, toteż wolno sądzić, że T etm ajer użył go świadomie.

Inny nato m iast ch arak ter m a utw ó r Capri, czterozwrotkowy, b a r­

dziej rozbudowany, refleksyjno-opisowy:

Capri

Zbiegiem do stóp skalistej wysepce — była cicha godzina poranna,

woda jasna, szafirowo-szklanna, cicho dzwoni u brzegów i szepce.

Jeszcze, zda się, kołyszą się wianki róż kwitnących w tej wodzie przezroczej, które tutaj zrzuciły z warkoczy

przed wiekami cezarów kochanki.

Jeszcze, zda się, pierzchnąć nie zdołało ich odbicie z kryształowej wody, gdy się, chciwe swej własnej urody, m orzu piersią uśm iechały białą.

Jeszcze, zda się, w tej krainie czarów, nad tą wodą szafirowo-szkłanną, w taką cichą godzinę poranną słychać oddech kochanek cezarów.

Poezje wybrane..., s. 51

J e s t to wiersz klasycyzujący, przywołujący wizję z czasów cezara Tyberiusza, wiersz, który opiera się n a bardzo poetycznym koncepcie:

na teraźniejszą chwilę spotkania z porannym , jasnym i cichym m o­

rzem nakłada poeta wizję przeszłości odległej, obraz pięknych kobiet, kochanek cezara, które zrzuciły do wody róż w ianki. Tę przeszłość przy­

wołuje trzykrotnie powtórzony zwrot jeszcze, zda się.

W końcowej strofìe nazywa poeta Capri krainą czarów, podkreśla­

jąc tym samym jej arkadyjski, niezwykły charakter.

W przeciwieństwie do wielu dekadenckich utworów Tetm ajera wiersz ten jest pogodny, eksponuje oprócz zmysłowych uroków Capri (owej „wy­

spy kochanków”, „wyspy miłości”) jej ciszę i spokój oraz jasn ą tonację kolorów, por. wyrażenia: woda j a s n a , s z a fir o w o - s z k la n n a (idzie tu 0 rozjaśniony szafir wody), woda p r z e z r o c z y s ta , k r y s z ta ło w a woda...

Nagrom adzenie przymiotników: szklarnia, przezrocza ‘przezroczysta’, ktyształowa, służy oddaniu „lustrzanych” odbić wody, jej rozjaśnienia 1 lekko błyszczących refleksów. Efekty m alarskie łączy poeta z wielo­

ma efektam i akustycznym i i melodycznymi. Stąd n a przykład alitera- cyjne łączenie wyrazów zawierających spółgłoski i samogłoski nosowe, por. poranna - szklarnia, pierzchnąć, białą, tą, cichą godzinę poranną itp. Instrum entację m uzyczną dopełniają powtórzenia: cicha godzina poranna - cichą godzinę poranną-, woda ja sn a , szafirowo-szklanna - nad tą wodą szafirowo-szkłanną. Pow tórzenia pojawiają się n a podob­

nej zasadzie, co m uzyczne leitmotywy. Do składników oddających w ra­

żenia słuchowe należą też leksemy i wyrażenia: cicho dzwoni, szepce, słychać oddech.

Główny jed n ak cel sem antyczny w iersza sprow adza się do wywoła­

n ia w rażenia zmysłowej lekkości zjawisk: odbicie, które nie zdołało pierzchnąć, w ianki, które k o ły s z ą s ię w wodzie przezroczystej, ró że k w i tn ą c e w (...) wodzie itp. Pod tym względem wiersz wykazuje po­

krew ieństw o ze znanym utw orem T etm ajera M elodia m gieł nocnych.

W w ierszu Capri usiłuje poeta wywołać nastrój łagodnej i zmysło­

wej kontem placji wyspy.

Podstaw ow ą figurą w iersza je st antropom orfizujące skojarzenie Ca­

p ri z urodą, delikatnością kobiecą. Do tego kręgu sem antycznego od­

noszą się wyrażenia: warkocze, w ianki róż (noszone n a głowach dziew­

cząt), biała pierś, szept, oddech kochanek. Wydaje się, że T etm ajer poszedł tu tropem poezji neapolitańskiej, zarówno literackiej, ja k i lu ­ dowej, nasyconej erotyzmem .

5

. Poszukiw anie A rkadii je st w utw orach poetyckich T etm ajera m oty­

wem w yrazistym i występującym jakby na przekór pesymistycznym, a n aw et czarnym wizjom dekadentystów , do których sam należał.

W realnym świecie współczesnym m iał te n poeta i prozaik dwie a rk a ­ dyjskie ojczyzny: Podhale z T atram i oraz Włochy. Jed en z neapolitań- skich wierszy poety, sonet W A rka d ii stanow i próbę określenia w prost tego, co wchodzić powinno w wizję ziemi szczęśliwej:

Wielkie słońce. Zielony bluszcz i Winogrady plotą po ciemnych skałach pachnące nam ioty i powoje lilijowe pną się koło groty,

skąd biją szafirowe i srebrne kaskady.

Oliwny gaj, jasnem i sperlony owady, od motylów tęczowy: w gazie blasku złotej drzem ie cicho, a w liściach radosne szczebioty słychać skrytej przed słońcem radosnej gromady.

Ku sadzawce się modrej bujna ściele traw a połyskująca w słońcu, zielono-złotawa, a wśród niej kw itną białe i czerwone kwiaty.

Cicho... srebrne milczenie słonecznej pogody...

Wśród traw y się kołysze grzbiet fauna kosm aty i na nim splot nam iętny ram ion dziewki młodej.2

s. 45

“ K. P r z e r w a - T e t m a j e r : Poezje. W y d a n ie zbiorow e. T. 1. W arszaw a [19241.

J e s t w opisach tej ziemi miejsce n a skały, groty, kaskady potoków spadające ze skał. Opisy te w yraźnie naw iązują do m otywu ukocha­

nych widoków tatrzańskich. W wysokich, skalistych wyspach i n ab rze­

żach Zatoki m ożna było dopatrywać się widoków charakterystycznych dla T atr. Ale górski pejzaż neapolitański tonie w zieleni bluszczy i wi-

rowych i srebrnych kaskad, ptasich śpiewów i srebrnego m ilczenia sło­

necznej pogody... W każdej strofie przew ija się słoneczny blask czy słoneczny kolor: szafir, srebrny, złoty, połyskujący, ja sn y , m odry, fio­

letowy, bo tylko w słońcu może być zielono-złotawa tra w a i liliow y powój czy szafirowa k ask ad a... Są to kolory im presjonisty, postrzega­

jącego naw et w głębokim cieniu ciepłe barw y słonecznego p o ran k a

N atura południa nie była zwykłą naturą, która nawiasem mówiąc, prze­

stawała już być tak modna w literaturze tego okresu, nastawionej zdecy­

dowanie antropocentrycznie. Jeśli przyjrzeć się bliżej dwóm sonetom:

Świątynie w Pestum, które leży poza obrębem Zatoki Neapolitańskiej,

:iJ. K w i a t k o w s k i : Od katastrofizm u solarnego do synów słońca. W: Młodopol­

ski świat wyobraźni. Red. M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a . Kraków 1977, s. 247-248.

4 Ibidem, s. 263.

już w nowym regionie, nad południow ą częścią Golfo di Salerno, to łatwo zauważyć silny k o n tra st kształtujący sem antykę obu sonetów:

Dzień był cichy ja k słońce. W powietrznej przestrzeni

Dzień był cichy ja k słońce. W powietrznej przestrzeni