• Nie Znaleziono Wyników

Praca i seks Justyny Bogut

W dokumencie prof. dr hab. Anna Nasiłowska (Stron 112-116)

kurzu i stęchlizny, wiją się kręcone schody [...] popsute, otulone ścianą posmarowaną węglem i sczerniałą od dymiących lampek naftowych, którymi służące rozjaśniały wieczorem ciemną i wąską przestrzeń”21. Kaśka nosi tamtędy ciężkie szafliki z węglem oraz wodę do prania, co wywołuje u niej zawroty głowy. Na schodach czyha na nią dozorca domu, Jan Wieblik. Kaśka lubi z nim rozmawiać, ale odmawia seksu, który mężczyzna usiłuje na niej wymusić. Ponosi ona porażkę, gdy musi bronić się przed dwoma mężczyznami jednocześnie. Najpierw mole-stuje ją przed bramą nieznany mężczyzna, potem Jan bije ją powołując się na swoją zazdrość. Pobitą – gwałci.

Od tej pory zostają kochankami. Kaśka uznaje prawo zdobywcy swojej „cnoty” do swojego ciała, ponadto wierzy w złożoną przez Jana obietnicę małżeństwa. W zamian żąda jedynie wierności, której on nie przestrzega, romansując z jej przyjaciółką, Rózią. Dowiadując się o tym, Kaśka bije koleżankę, nie Jana, po czym sama zostaje przez niego dotkliwie pobita. Policja jednak nie zabiera jego, tylko ją. Nikt nie staje po jej stronie, służąca przekonuje się, że „w nieszczęściu kobieta nie ma obrońców”22. Za wszczęcie burdy zostaje skazana na trzydzieści sześć godzin aresztu o chlebie i wodzie; nie tylko traci pracę, ale też możli-wość kolejnej, ponieważ Budowski wpisuje do jej książki służbowej negatywne świadectwo. Krystyna Kłosińska komentuje to następująco:

„Książka służbowa staje się [...] zapisem determinującym życie służącej, bezwzględnym i nieodwracalnym”23. By przeżyć i mieć gdzie mieszkać, Kaśka ima się rozmaitych dorywczych zajęć: pierze, sprząta w kościele i pozuje artyście, rzeźbiącemu tytułową Kariatydę.

Praca i seks Justyny Bogut

Córka Karoliny Bogut także zostaje służącą. Najpierw pracuje (bez wynagrodzenia) u Ziembiewiczów, gdzie haftuje pościel i obrusy, by tworzyć w podupadłym dworze wrażenie kultywowania ziemiańskiej tradycji. Po śmierci matki zaciąga się na służbę w mieście. Trafia na pracodawczynię, która nie karmi jej do syta i wyładowuje na niej frustrację z powodu mężowskich zdrad. W związku z tym Justyna czuje się na służbie „zawsze trochę głodna, zawsze czemuś winna”24.

21 Tamże, s. 15.

22 Tamże, s. 268.

23 K. Kłosińska, Ciało, pożądanie, ubranie. O wczesnych powieściach Gabrieli Zapolskiej, Wydawnictwo eFKa, Kraków 1999, s. 63.

24 Z. Nałkowska, Granica, s. 157-158.

Romans z Zenonem zaczyna się w Boleborzy i jest kontynuowany po przeniesieniu się Justyny do miasta. Bohaterka czerpie wielką satysfak-cję z seksu. Jak pisze Nałkowska, „u Justyny zwykła czułość dziecinna przekręcała się nagle i bez pamięci w ślepe, nieprzytomne uniesienie [...]. Zasłuchana głęboko w swoją rozkosz, umiała jej doznać aż po ostatnie, najcichsze targnięcie. Z chwilą jednak, gdy czas jej przeminął, nie pragnęła wcale rozumieć tej sprawy ani jej wyjaśnić”25. Fascynacja erotyczna jest dla bohaterki o wiele istotniejsza niż zaangażowanie uczuciowe. Jednocześnie nie czuje się ona kimś gorszym od partnera o wyższej pozycji społecznej.

Ze strony jej kochanka wygląda to mniej egalitarnie. Jeszcze w Bo-leborzy „(o)pierając się głupiej słabości dla Justyny Zenon musiał wal-czyć nie tylko z jej urodą i młodością. Wszystko zdawało się pomagać tej sprawie i na wszelki sposób ją popierać”26. Gotowy wzór relacji ziemiańskiego syna do kobiety z „plebsu” czeka, by go zastosować. Bo-hater dziedziczy go po swoim ojcu Walerianie, który wykorzystywał seksualnie podległe mu chłopki; „wystarczyło wejść w zwykłe uświęcone od wieków koleje boleborzańskiego obyczaju, wystarczyło przystać”27. Wyjeżdżając na studia do Francji, Zenon nie zamierza kontynuować romansu. A  jednak gdy wraca do Polski, znowu zaczyna widywać się z Justyną. Z jego punktu widzenia kochanka w czasie między ich spotkaniami wraca „do tego swego jakiegoś malutkiego, nieznanego, żałosnego życia”28, przez które przestała być „taka miła fizycznie jak na wsi”29. Zenon z niechęcią zauważa u niej ślady brudnej fizycznej pracy:

„szorstkość rąk, przepocone ubranie, niejasny zapach smażonych tłusz-czów dookoła”30. Jej cera przestaje być porcelanowa, przemęczenie i złe odżywianie sprawiają, że Justyna zaczyna wyglądać anemicznie. Mimo to u mężczyzny powraca namiętność, która okazuje się silniejsza, niż się spodziewał. Przekonuje się, że obecności Justyny w jego życiu nie da się przemilczeć, zepchnąć na poziom „poniżej rzeczywistości”31, gdzie umieszczał swoje szybkie zaspokojenia z głodnymi i zmarznię-tymi paryskimi prostytutkami. Tym bardziej że Justyna zachodzi z nim w ciążę.

25 Tamże, s. 121.

26 Tamże, s. 60.

27 Tamże.

28 Tamże, s. 112.

29 Tamże.

30 Tamże, s. 120-121.

31 Tamże, s. 114.

117

N A Z N A C Z O N E C I Ą Ż Ą

Naznaczone ciążą

Bohaterka odczuwa swój stan jako przyjemny, pożądany. Oto jak Nał-kowska opisuje jej samopoczucie: „Justyna chodziła, sprzątała, zmywała, wciąż z nagłym głodem patrzyła na jakieś jedzenie, które było nie dla niej, wciąż się o coś troskała, ale w sobie czuła spokojną radość nie wiadomo z czego, buchającą ciepłem od serca do głowy”32. A jednak decyduje się na aborcję, na którą mężczyzna wykłada pieniądze. Dlaczego? Kluczo-wym czynnikiem okazuje się informacja, że Zenon zaręczył się z Elżbietą Biecką. Justyna dostrzega kalkulację, leżącą u podstaw postępowania kochanka. Dziedziczka kamienicy stanowi materiał na żonę, podczas gdy służąca ma po dostarczeniu rozkoszy zniknąć z pola widzenia. Jak pisze Kazimiera Szczuka, Justyna wcześniej „jakby nie zdaje sobie sprawy, że należy do kasty pogardzanych istot, sądzi, że jej namiętność, pożą-danie, ciąża nie są jakaś chwilową słabością i nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności w życiu młodego mężczyzny, ale po prostu... jej życiem”33. Bohaterka uświadamia sobie, że urodzenie nieślubnego dziecka oznacza-łoby społeczny stygmat. W tym sensie pokątna aborcja służy oficjalnemu porządkowi, ale musi w nim pozostać niewidzialna. Przekłada się to na złe warunki sztucznych poronień i towarzyszące im poniżenie. Justyna doświadcza tego wszystkiego mimo życzliwości kobiety przeprowadzają-cej zabieg. Ani w jego trakcie, ani po nim nie może się zdradzić krzykiem czy choćby głośniejszym jękiem, który mógłby zaalarmować policję.

Tymczasem aborcja wywołuje powikłania, w związku z czym Justyna musi leżeć w obcym domu przez ponad dwa tygodnie w samotności, cierpieniu fizycznym i ciszy, niepewna o swoje życie.

Niespełna czterdzieści lat wcześniej bohaterka Zapolskiej zmaga się w odmienny sposób z tą samą sytuacją. Kaśka Olejarek zachodzi w ciążę ze stróżem, z czego zaczyna sobie zdawać sprawę po utracie pracy. Coraz bardziej widoczna brzemienność zamyka przed nią możliwości zarob-kowania jeszcze skuteczniej niż negatywny zapis w książce służbowej.

Pozostaje jednak szansa utrzymania siebie i przyszłego dziecka właśnie ze względu na ciążę. Otóż Kaśka może zostać mamką dla dziecka innej niezamężnej matki. Zarówno oddawanie dzieci do wykarmienia ob-cym kobietom, jak i najmowanie się ciężarnych do tej pracy stanowiło bardzo częstą praktykę, o której jednak społeczeństwo nie chciało nic wiedzieć. W ten sposób konserwowana była fikcja dziewiczości panien

32 Tamże, s. 158.

33 K. Szczuka, Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2004, s. 180.

i macierzyństwa ograniczonego do małżeństwa. Rodzenie i karmienie nielegalnych dzieci odbywało się w tym samym mroku, który spowijał usuwanie ciąży. Uzależniało to kobiety od pośredniczek i oznaczało złe warunki nielegalnych porodów, a także, ze względu na niskie wynagro-dzenia mamek i przeciążenie ich organizmów, stosunkowo małe szanse przeżycia niemowląt, zwłaszcza ich własnych. U Zapolskiej mamy do czynienia z iście demonicznym opisem świetnie prosperującej „fabry-kantki aniołków”. Sznaglowa wynajmuje kobiety na mamki i trzyma je u siebie przed porodem, w czasie którego podaje im środki dopro-wadzające do martwych narodzin. Kaśka domyśla się tego, obserwując kilkakrotne wynoszenie zawiniętych w papier zwłok noworodków przez córkę gospodyni.

Bohaterka po raz kolejny zostaje sprowadzona do ciała. Karmi się ją, by była wydajną dostarczycielką mleka, atrakcyjną dla klientek gotowych wiele zapłacić pośredniczce. Sama Kaśka nie może liczyć na wynagro-dzenie, wszak to ona zaciąga dług: jego spłatą ma być karmienie przez nią cudzego dziecka. Z drugiej strony, kierowana cynicznym interesem Sznaglowa jako jedyna dba o Kaśkę, która wreszcie zaczyna wysypiać się i jadać do syta. To nie akuszerka ponosi główną winę za jej tragiczny ko-niec, ale Jan. Dziewczyna spotyka go na gliniankach nieopodal przybytku Sznaglowej. Mężczyzna, nie poznając jej, zaczyna ją podszczypywać, a wtedy Kaśka wykrzykuje mu prosto w twarz swój żal. Stróż na przypo-mnienie o obietnicy małżeństwa i odpowiedzialności ojcowskiej reaguje tak jak na wcześniejsze pretensje i żądania Kaski: przemocą i ucieczką.

Strącona z pagórka kobieta zaczyna rodzić. Z trudem dociera do domu akuszerki, gdzie jako zmarnowana inwestycja – jest za wcześnie, by w jej piersiach pojawiło się mleko – nie może liczyć na usługi położnicze.

Musi zmagać się z bólem samotnie, w ciemności i – jak wcześniej Justyna – w ciszy. Rodzi córeczkę, która po dwóch godzinach umiera, po czym córka Sznaglowej wyrzuca jej martwe ciałko, tak jak wcześniej wiele in-nych, na glinianki. Tam odkrywa je policja. Kaśka, mimo zakończonego właśnie porodu wypchnięta brutalnie z domu, by nie rzucać podejrzeń na jego mieszkanki, zostaje schwytana przez żandarmów i natychmiast przebadana przez lekarzy, którzy orzekają o jej winie. W areszcie także nie otrzymuje elementarnej opieki medycznej, co prowadzi do jej śmierci.

Umierając, kobieta cały czas wzywa rozpaczliwie Jana. Zapolska oskarża ją w związku z tym o połowiczność w gniewie34.

34 „Była to kobieta przeciętna, czyniąca wszystko w połowie”

(G. Zapolska, Kaśka Kariatyda, s. 349).

119

W dokumencie prof. dr hab. Anna Nasiłowska (Stron 112-116)