• Nie Znaleziono Wyników

Umiłowana Toni Morrison

W dokumencie prof. dr hab. Anna Nasiłowska (Stron 153-156)

By prześledzić, skąd się wziął opisany stosunek Afroamerykanek do macierzyństwa i pracy, jak również odnaleźć źródła charyzmy czar-nych kobiet, należy, zgodnie z sugestią hooks, rozpocząć od czasów niewolniczych. Robi to Toni Morrison w swojej najsłynniejszej powie-ści Umiłowana (1987), której fabuła również osnuta jest wokół wątku przemocy seksualnej. Akcja książki rozpoczyna się w latach 50. XIX wieku w stanie Alabama na liberalnie zarządzanej farmie państwa Garnerów. Młody niewolnik Halle jest inteligentny, czyta i pisze, zna się na rachunkach. Przekonuje on Garnera do zawarcia nietypowej jak na tamte czasy umowy, na podstawie której za cenę pięciu lat pracy w niedzielę wykupuje z niewoli swoją matkę, Baby Suggs. Wskutek tego kobieta, która większość życia spędziła w niewoli i której odebrano wszystkie dzieci poza nim, odzyskuje w wieku 60. lat wolność i prze-nosi się do Connecticut w stanie Kolorado. Następnie Halle poślubia Sethe, także niewolnicę Garnerów. Zezwolenie na zawarcie małżeń-stwa również jest nietypowe, jako że niewolnikom nie dawano zwykle tworzyć rodzin. W momencie zawiązania akcji para ma trójkę dzieci, dwóch synów i maleńką córeczkę, zaś Sethe jest w ciąży z czwartym dzieckiem. Młoda kobieta, upojona miłością do męża oraz dzieci, z któ-rymi nie została jak większość niewolnic rozdzielona, nie dostrzega ograniczeń związanych z niewolą i chętnie wykonuje powierzoną jej ciężką pracę.

Ten względny dobrostan drastycznie przerywa zmiana zarządcy farmy. Nowym zostaje Nauczyciel, zwany tak ze względu na za-interesowanie książkami. Uważa on czarnych za istoty na wpół zwierzęce i postanawia na przykładzie Sethe udzielić swoim dwóm nastoletnim siostrzeńcom lekcji z rasistowskiej pseudo-nauki. Każe chłopcom zapisywać w zeszycie po jednej stronie cechy zwierzęce kobiety, po drugiej – ludzkie. Uwagę jednego z kuzynów przycią-gają piersi nabrzmiałe mlekiem, którym Sethe karmi swoje naj-młodsze dziecko. Chłopak postanawia je possać, co udaje mu się dzięki temu, że przerażoną kobietę w czasie tego „eksperymentu”

trzyma drugi z kuzynów. Bohaterce udaje się wyrwać, skarży się żonie byłego właściciela farmy, co ją spotkało, ta jednak nie może nic zrobić, ponieważ całą władzę przekazała Nauczycielowi. Sethe otrzymuje od niego straszliwą chłostę, która przypieczętowuje jej decyzję o ucieczce z farmy. Najpierw wysyła do Baby Suggs dzieci, potem wyrusza sama, licząc, że dołączy do niej Halle. Jednak jej mąż po tym, jak był bezradnym, ukrytym na strychu świadkiem

157

U M I Ł O WA N A T O N I M O R R I S O N

jej krzywdy, popada w obłęd i traci zdolność do wykonywania naj-prostszych czynności. W reakcji na koszmar zaczyna rozmazywać sobie po twarzy masło i serwatkę, kojarzące mu się z mlekiem, a więc z gwałtem dokonanym na Sethe.

Bohaterce w ucieczce przeszkadzają krwawiące rany po chłoście i zaawansowana ciąża. Chcąc zmylić pogoń, gubi się i niemal umiera z wyczerpania, gdy niespodziewanie udziela jej pomocy zabłąkana biała dziewczyna, Amy Denver. Może ona donieść na zbiegłą niewolnicę, za co otrzymałaby pieniądze, lecz zamiast tego opatruje plecy Sethe, potem zaś odbiera jej poród, przyśpieszony przez gwałtowne uczucia towarzyszące ucieczce. Dlaczego to robi, skoro z jej słów wyłania się stereotypowa pogarda dla czarnych? Częściową odpowiedź stanowi to, że Amy sama jest wyrzutkiem; tym, co budzi w Sethe zaufanie do niej, są jej „oczy zbiega”2. Jednak to nie położenie i postawa etyczna Amy stoją w  centrum wydarzeń. Morrison z  rozmysłem ukrywa przed nami jej intencje, wskazując na to, że liczą się skutki jej czy-nów dla Sethe, która nawet w momencie dramatycznego porodu nie jest bierną odbiorczynią pomocy z zewnątrz. Tak autorka opisuje tę sytuację:

W chłodzie letniego zmierzchu nad brzegiem rzeki dwie kobiety uwijały się pod srebrnoniebieskim strumieniem. Nie sądziły, że kiedyś jeszcze się spotkają, i w tym momencie nic ich to nie obchodziło. Ale tamtego letniego wieczoru, pośród fruwających zarodników paproci, razem zro-biły coś właściwego, coś dobrego. Przechodzący patrol zaśmiałby się na widok pary kobiet wyrzuconych poza nawias, pary wyjętej spod prawa – niewolnicy i bosej białej dziewczyny z rozpuszczonymi włosami, owi-jających nowo narodzone dziecko szmatami, jakie miały na sobie. Ale obok nie przechodził żaden pastor ani żaden kaznodzieja. Woda kłębiła się i szumiała. Nikt im nie przeszkadzał w ich zajęciu. Obie wykonały więc swe zadanie właściwie i dobrze.3

Morrison podkreśla dobrą organizację i praktyczny zmysł obu młodych kobiet. Sethe na cześć ich wspólnego wysiłku, uwieńczonego powodze-niem, nadaje świeżo narodzonej córce imię Denver.

2 T. Morrison, Umiłowana, przeł. R. Gorczyńska, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, s. 108.

3 Tamże, s. 116.

Miłość do czerni

Inną pozytywnie wartościowaną kobiecą cechą jest afirmacja życia, jaką przejawia teściowa Sethe, Baby Suggs. Tuż przed opuszczeniem niewoli zastanawia się ona, po co jej w tym wieku wolność i czy jest ona warta rozłąki z prawdopodobnie jedynym żyjącym dzieckiem?

Wątpliwości rozwiewają się natychmiast, gdy wyzwolenie staje się faktem. Tak Morrison opisuje tę podniosłą chwilę: „kiedy posta-wiła stopę na wolnej ziemi, nie mogła uwierzyć, że Halle wiedział to, o czym ona nie miała pojęcia: Halle, który nigdy nie odetchnął wolnością, zdawał sobie sprawę, że nie ma niczego wspanialszego na całym świecie”4. Baby Suggs „nagle ujrzała swoje dłonie i przyszła jej do głowy cudownie prosta myśl: te ręce należą do mnie. To są moje ręce.

Następnie poczuła kołatanie w piersi i znowu odkryła coś nowego:

jej własne bicie serca”5. Kobieta zaczyna głosić kazania na pobliskiej leśnej polanie; miejscowa czarna ludność szybko zaczyna na nie uczęsz-czać, czerpiąc z nich siłę i dowartościowanie. Baby wzywa ludzi do tego, co dla nich najtrudniejsze: miłości do własnej czerni. Tak o tym mówi:

Tutaj [...] w tym miejscu na polanie, jesteśmy ciałem. Ciałem, które płacze i śmieje się; ciałem, które tańczy boso w trawie. Kochajcie to ciało. Kochajcie mocno. Tamci nie kochają waszego ciała. Oni nim gardzą. Nie kochają waszych oczu, chcieliby wam je wyłupić. Ani nie kochają skóry na waszych grzbietach. Oni ją chłoszczą. I – ludu mój – tamci nie kochają waszych rąk. Oni je tylko wykorzystują, związują, torturują, odcinają, odbierają im wszystko. Kochajcie wasze ręce! Kochajcie. Unoście je do ust i całujcie. [...] I tamci wcale nie kochają waszych ust. Chcieliby je widzieć zmiażdżone i chętnie zmiażdżą je znowu. Nie zważają na to, co mówicie. Nie chcą słyszeć tego, co krzyczycie. Co wy wkładacie do waszych ust, żeby nakarmić wasze ciało i, oni wam odbierają i dają w zamian odpadki [...] O ciele tutaj mówię, o ciele, które chce być kochane. [...] I – ludu mój, słuchaj mnie – ci tam nie kochają waszych karków bez zarzuconej na nie pętli, waszych prostych karków.6

4 Tamże, s. 189.

5 Tamże.

6 Tamże, s. 120.

159

W dokumencie prof. dr hab. Anna Nasiłowska (Stron 153-156)