• Nie Znaleziono Wyników

Relatywizm, pragmatyzm, nihilizm i moc słowa

„(...) Bo ja [Protagorasa] powiadam, że prawda ma się tak jak, napi-sałem: że miara jest każdy z nas; tego, co istnieje, i tego, że co nie. Nie-zmiernie się przecież różnią jeden z nas od drugiego tym właśnie, że dla jednego coś innego istnieje i wydaje mu się, a dla drugiego znowu coś innego. A jeśli ci o mądrość chodzi i o mędrca, to najdalszy jestem od twierdzenia, ze ich w ogóle nie ma, tylko właśnie takiego człowieka nazywam mądrym, który, jeśli się komukolwiek z nas coś wydaje złem i jest złem, rzecz potrafi odwrócić i sprawić, że się ta rzecz wydawać będzie dobra i będzie dobra. A myśl moją znowu nie tylko samymi

słowami ścigaj, ale tak oto jaśniej jeszcze spróbuj zrozumieć, co myślę.

Więc, jak się poprzednio mówiło, przypomnij sobie, że choremu jadło gorzkie się wydaje i jest takie, a dla zdrowego i jest przeciwnie i wydaje się. Żadnego z nich nie trzeba robić mądrzejszym. To nawet niemoż-liwe. I nie należy twierdzić, że chory jest głupi, jako iż tak mniema, a zdrowy jest mądry, dlatego że mniema przeciwnie. Trzeba jeden stan zamienić na drugi, bo ten drugi stan jest lepszy. Tak samo i w wycho-waniu trzeba ten drugi stan zamienić na stan lepszy. Lekarz zamienia stany z pomocą lekarstw, a sofi sta – z pomocą słów. Bo człowieka, który fałszywie sądzi, nikt nigdy nie doprowadzi do tego, żeby później praw-dziwie sądził, bo ani sadów nie ma tam, gdzie rzeczy nie ma, ani też sądzić nie można inaczej, niż się czuje, a to, co się czuje jest zawsze prawdziwe (...)”.

[Platon, Teajtet za: G. Reale, Historia fi lozofi i starożytnej. 1. Od początków do Sokra-tesa, tłum. E. I. Zieliński, Redakcja Wydawnictw katolickiego Uniwersytetu Lubel-skiego, Lublin 1994, s. 252–253]

Pragmatyzm

„(...) – A ty twierdzisz [Protagorasie], ze istnieją jakieś dobra?

– Twierdzę.

– A czy może te rzeczy –  powiada- są dobrami, które pożytek ludziom przynoszą?

– Ależ, na Zeusa – powiada; choćby tam i ludziom nie przynosiły pożytku, ja przynajmniej niektóre rzeczy nazywam jednak dobrami. [...]

– Czy ty mówisz, Protagorasie, o takich rzeczach, które nikomu z ludzi nie są pożyteczne, czy też myślisz o rzeczach, które w ogóle nie są pożyteczne i takie ty nazywasz dobrami?

– Nigdy –  powiada. –  Tylko, ja przynajmniej, znam wiele rzeczy, które dla ludzi są nieużyteczne: takie potrawy i napoje, i lekarstwa, i mnóstwo innych rzeczy; inne znowu pożyteczne. Inne znowu dla ludzi obojętny a tylko dla koni. Inne znowu tylko dla wołów, inne dla psów, a inne ani dla tych, ani dl tamtych, tylko dla drzew, a inne znowu dla korzeniu drzew są dobre, ale dla liści najgorsze. (...) Dobro to jest coś, co się tak dalece mienie różnymi barwami, coś różnorodnego, że i to tutaj dla zewnętrznych części ciała ludzkiego jest dobre, a dla wewnętrz-nych bardzo szkodliwe. (...)”

[Platon, Protagoras za: G. Reale, Historia fi lozofi i starożytnej. 1. Od początków do Sokratesa, tłum. E. I. Zieliński, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1994, s. 254–255]

Nihilizm

„(...) [Gorgiasz broni] następujących ściśle ze sobą związanych tez:

a) nie istnieje byt, to znaczy nic nie istnieje; b) gdyby nawet byt istniał, nie mógłby być poznany; c) gdyby nawet uznać, że mógłby być poznany, nie mógłby być przekazany ani wyjaśniony innym. (...) Dowód tych trzech twierdzeń (...) nie jest bynajmniej tylko pokazem retorycznej zręczno-ści, jak niektórzy uważali (...), ale ma ściśle określony cel: wykluczyć w sposób radykalny możliwość istnienia albo osiągnięcia, a w każdym razie wyrażenia obiektywnej prawdy.35 Sekstus Empiryk, który przeka-zał nam jedną z dwóch zachowanych parafraz dzieła, tak konkluduje:

„Przez wysunięcie przez Gorgiasza tego rodzaju trudności jest zatem podważone każde kryterium prawdy; skoro bowiem nic nie istnieje ani nie może być poznane, ani przekazane komuś innemu, z natury nie może istnieć żadne kryterium.”36 (...)

Przypatrzmy się szczegółowo głównym argumentom, za pomocą których Gorgiasz uzasadniał swoje tezy, gdyż odegrały one bardzo znacząca rolę w doprowadzeniu do ostatecznych granic kryzys fi lozofi i physis. (...)

a) Tego, że nic nie istnieje (czyli że bytu nie ma), Gorgiasz dowo-dzi przeciwstawiając sobie koncepcje, jakie fi lozofowie przyrody głosili w odniesieniu do bytu, a które tym się cechują, że się wzajemnie zno-szą. (...) krótko mówiąc, wyniki spekulacji fi lozofów przyrody na temat bytu znoszą same siebie, a znosząc się wzajemnie, dowodzą niemożli-wości tego bytu, który był przedmiotem ich dociekań.(...)

b) Także dowód drugiej tezy, według której byt jest dla człowieka niepoznawalny i niepojęty, przebiega w kontekście polemiki z eleatami.

To przecież Parmenides twierdził, że związek bytu z myślą jest struk-turalnie nierozerwalny. Myśl –  twierdził –  jest zawsze i tylko myślą

35 Jasny wykład i interpretację tego dzieła Gorgiasza można znaleźć w : Levi, Storia della sofi stica, s. 204–236.

36 Sekstur Empiryk, Adv.math., VII, 87; J. Gajda.

o bycie, tak dalece, że w końcu można powiedzieć, że myśl i byt są tym samym w tym sensie, ze myśl istnieje a takiej mierze, w jakiej oddaje byt (myśleć znaczy przecież ujmować i oddawać byt); i odwrotnie, nie – bytu nie można pomyśleć i wyrazić właśnie dlatego, że tylko byt można pomyśleć i wyrazić.

Otóż Gorgiasz odwraca obydwie te podstawowe zasady eleatyzmu.

Wbrew zasadzie, że myśl jest zawsze i tylko myślą o bycie, Gorgiasz wskazuje, że są takie pomyślane przedmioty, to znaczy takie treści myśli, które nie odnoszą się do żadnej rzeczywistości i które z tego powodu nie istnieją:

„Oczywiste zaś jest, że przedmioty myślenia nie są czymś istnieją-cym; jeśli bowiem przedmioty myślenia byłyby czymś istniejącym, ist-niałby każdy pomyślany przedmiot myślenia, i to istist-niałby w taki spo-sób, jak ktoś mógłby go pomyśleć. (...)”

Sekstus Empiryk w ten sposób streszcza stanowisko Gorgiasza: jeśli prawdą jest, że są rzeczy pomyślane, które nie istnieją, to prawdą jest także odwrotność, to znaczy, że byt nie jest przedmiotem myśli; a wyra-żając to jeszcze krócej: „Jeśli przedmioty myślenia nie są czym istnieją-cym, byt nie jest przedmiotem myślenia”. (...)

c) Trzeciej tezy dowodzi Gorgiasz w ten sposób, że zaprzecza, aby słowo mogło w sposób prawdziwy oznaczać cokolwiek innego od siebie (...)

„W jaki sposób [...] ktoś mógłby wyrazić w słowach to, co widzi?

Albo jak mógłby to poznać ktoś, kto o tym słyszy, ale tego nie widział?

Wzrok przecież nie poznaje dźwięków, tak samo jak słuch nie słyszy kolorów, lecz dźwięki; kto mówi, ten – owszem – mówi, ale nie wypo-wiada ani koloru, ani doświadczenia(...), lecz słowo. Tak więc nie jest nawet możliwe przedstawić sobie myślą koloru, lecz trzeba go zoba-czyć, ani dźwięku, lecz trzeba go usłyszeć. A nawet jeśli można poznać i powiedzieć to wszystko, co się poznaje, to w jakiż sposób ten, kto to słyszy, potrafi sobie pojęciowo przedstawić ten sam przedmiot? (...) [N]ikt nie potrafi pomyśleć rzeczy identycznej z ta, o której myśli drugi.”

W ten sposób rozbrat między bytem i myślą staje się równie rady-kalnym rozejściem między słowem, myślą i bytem (...)

Jeżeli nie istnieje Prawda absolutna (ani nawet względna, jak to utrzymywał Protagoras), to jest jasne, że słowo uzyskuje autonomię,

autonomie niemal niczym nie ograniczoną, ponieważ słowo nie jest związane żadnym prawem bytu. W swej ontologicznej niezależności słowo służy lub służyć może do wykazania wszystkiego.

W taki oto sposób Gorgiasz odkrywa, i to właśnie na płaszczyźnie teoretycznej, ów aspekt słowa, z racji którego jest ono nośnikiem zupeł-nie zupeł-nie związanej z prawdą sugestii, perswazji i przekonywania.

Właśnie retoryka jest sztuka, która potrafi dogłębnie wykorzy-stać ten  aspekt słowa i dlatego można ją nazwać sztuka przekony-wania.37 (...)”

[G. Reale, Historia fi lozofi i starożytnej. 1. Od początków do Sokratesa, tłum. E. I. Zie-liński, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1994, s. 257–267]

Moc słowa

„(...) słowo [logos] to potężny władca, który najmniejszym i nie-widocznym ciałem dokonuje dzieł najbardziej boskich; jest bowiem władne i strach powściągnąć, i troskę oddalić, i radością napełnić, i litość wzbudzić. A że tak jest, wykażę, bo trzeba wykazać to słucha-czom, stosownie do ich oczekiwań [...] Słowa to sprawiają, że dusza doznaje własnych odczuć przez szczęście i nieszczęście innych ludzi i ich czyny [...]

Dla wykazania, że siła przekonywania właściwa słowu i duszę kształ-tuje, tak jak chce, trzeba przede wszystkim poznać wykłady badaczy natury [ meteorologów], którzy, zastępując jedne mniemania drugimi, sprawiają, iż to, co niewiarygodne i niejawne, jaki się oczom mniema-nia; następnie zaś –  rozprawy sadowe, na których największą liczbę ludzi cieszy i przekonuje mowa nie prawdziwa a kunsztownie napisana;

po trzecie zaś – dysputy fi lozofów, w czasie których widać, jak szybkość myśli i repliki zmienia stopień pewności mniemania.

– Siła działania słowa na stan duszy jest taka sama, jak działanie leków na naturę ciał. Bowiem, jak pewne lekarstwa usuwają z ciał pewne soki i kładą kres –  jedne życiu, inne –  chorobie, tak i słowa, jedne cieszą, inne napawają przerażeniem bądź też dodają otuchy

37 Zob. całą pierwsza część platońskiego Gorgiasza.

słuchającym, jeszcze inne z kolei jakąś zgubną siłą przekonywania dusze zatruwają i oczarowują.”

[Gorgiasz, Pochwała Heleny za: E. Warda, Filozofi a starożytna. Repetytorium od A do Z. Matura, Wydawnictwo „KRAM”, Wydanie II, Warszawa 2007, s. 92]