• Nie Znaleziono Wyników

Stopień utożsamienia z przyjaciółmi i kontroli z ich strony

W dokumencie Więzi społeczne polskich singli (Stron 143-149)

Otoczenie społeczne badanych

5.2 Przyjaciele i znajomi

5.2.1 Stopień utożsamienia z przyjaciółmi i kontroli z ich strony

Zaledwie w wypowiedziach trzech respondentów, przyjaciele i znajomi zostali obdarzeni zaimkiem „my”. W jednym wypadku chodziło o grupę przyjaciół, z którymi respondentka wyjeżdżała wspólnie na wakacje od czasu studiów, w drugim była to grupa trzech przyjaciół respondentki z czasów licealnych, w trzecim respondent określił tak swoich współlokatorów. Według wypowiedzi tych trzech respondentów przyjaciół łączyły zarówno wspólne aktywności, jak i poczucie bycia grupą.

„Mamy wspólne zainteresowania. Jak chcemy oglądać piłkę, idziemy razem oglądać piłkę. Gdzieś tam na wystawę idziemy razem. Ja nie pamiętam, kiedy ja ostatnio byłem na imprezie, gdzie nie było mojego współlokatora. Jak ktoś mnie zaprasza, to ja idę z nimi, a jak ich zapraszają, to ja też idę.” [Resp. 12]

144

„Jakoś nikt nie założył rodziny i jak się spotykamy, to jest właściwie tak, jak w liceum. Tam byliśmy paczką. I teraz, jak się gdzieś tam na piwo pójdzie, to znowu się tak czuję. [Resp. 33]

U większości respondentów relacje z przyjaciółmi mają formę głównie dwuosobowych kontaktów. Mniej niż połowa respondentów posiada szersze grono znających się wzajemnie i wspólnie spotykających przyjaciół, a i wśród tej mniejszości spotkania i aktywności grupowe są znacznie rzadsze niż spotkania dwuosobowe. Takie przyjacielskie diady rzadko stanowią element budowania tożsamości singli. Nawet w wypadku, gdy respondenci deklarują bardzo gorące uczucia dla przyjaciół, jak czynił to trzydziestolatek z Łodzi mówiąc: „Są tak samo jak rodzina, jakby nie patrzeć. (…) Ci, których kocham” [Resp. 7], nie padają słowa wskazujące na utożsamianie się z kręgiem przyjaciół. Część współczesnych teoretyków przyjaźni uważa, co prawda, że relacje przyjacielskie stają się obecnie kluczowe dla budowy jednostkowych tożsamości (Ghisleni Rebughini 2006). „W miarę, jak inne ‹‹aspekty społecznej organizacji›› (np. związki z partnerami) stają się mniej trwałe i bardziej fragmentaryczne” przyjaciele stają się najbardziej stabilnym punktem odniesienia i w stosunku do nich następuje kształtowanie tożsamości jednostek (Allan 1998: 698-699). Trudno jednak dokonywać takiej generalizacji dla całej cywilizacji Zachodu. Ponadto, mimo rosnącej popularności poglądu o fundamentalnej roli więzi pozainstytucjonalnych dla konstrukcji tożsamości, nie ma dotychczas badań potwierdzających ważność tego przekonania (Pahl 2008: 165). Elementem naszych badań była analiza autodefinicji respondentów, podawanych przez nich w ramach realizacji mówionej i skróconej wersji Testu Dwudziestu Stwierdzeń w czasie wywiadu (por. 4.4.2.2 Wywiady indywidualne należące do zasadniczej części badań). Tylko dwóch, spośród 35 respondentów wywiadów indywidualnych, użyło wśród dziesięciu słów służących do prezentacji własnej osoby odniesienia do swojej roli jako przyjaciela. Nasze badania nie mają waloru reprezentatywności, więc brak wskazań na rolę przyjaciela przez naszych respondentów nie stanowi dowodu na nikłe znaczenie relacji przyjacielskich dla tożsamości ogółu polskich singli. Możemy jednak powiedzieć, że z pewnością nie stanowi też poparcia dla tezy o kluczowym znaczeniu tych relacji w konstrukcji tożsamości polskich pojedynczych.

Wypowiedzi respondentów wskazują, że ich przyjaciółmi są osoby, z którymi dobrze się czują, lubią razem przebywać, chętnie rozmawiają i dzielą się problemami, ale nie czują wobec nich istotnych zobowiązań. Bardzo rzadko w wypowiedziach pojawiał się element powinności wobec przyjaciół, właściwie jedynym obowiązkiem, jaki wymieniano była lojalność rozumiana jako dotrzymywanie tajemnic i zasada „żeby nie kumplował się z moimi

145 wrogami” [Resp. 28]. Powinności są natomiast budulcem grupowych tożsamości. Jak pisze Pierre Tap, na tożsamość jednostki składają się definicje zewnętrzna i wewnętrzna, a tę pierwszą stanowi „to, co aktor powinien czynić i czym być, lub to, czego się po nim oczekuje, z odwołaniem do tożsamości kolektywnych lub inaczej, z odwołaniem się do wizerunków jednostki, które przekazują jej inni” (Tap 1980: 12, cyt. za Bokszański 1999: 17). Brak skonkretyzowanych oczekiwań ze strony przyjaciół w zakresie zachowań zmniejsza w związku z tym prawdopodobieństwo stanowienia przez relację przyjacielską kotwicy dla tożsamości jednostki. Nasi respondenci nie czują się powiązani jakimikolwiek powinnościami czy konformizmami grupowymi. Kilku respondentów, którzy posiadają „paczki” przyjaciół, uczestniczy co jakiś czas we wspólnych przedsięwzięciach i „fajnie, jak się wszyscy zejdą, ale różnie bywa, bo praca, bo coś tam, albo się po prostu komuś nie chce i OK., spotykamy się przecież dla przyjemności” [Resp. 32]. Uczestnictwo we wspólnych aktywnościach nie jest obowiązkiem, jest co najwyżej mile widziane, ale nieobecność jest traktowana z wyrozumiałością. W wypowiedziach respondentów nie padły też słowa wskazujące na występowanie obowiązujących wśród przyjaciół wzorców zachowań.

Badani oczekiwali od swoich przyjaciół nie tylko wysłuchania swoich problemów, ale często także ich oceny i wskazówek postępowania. Przyjaciele mogą krytykować nawzajem swoje postępowanie; szczera negatywna ocena konkretnego zachowania w połączeniu ze stałą akceptacją ogółu uczynków przyjaciela jest przyjmowana ze zrozumieniem. Opinie przyjaciół są pożądane, gdyż pomagają dokonywać wyborów w trudnych sytuacjach, jednak w żaden sposób nie są wiążące. W związku z tym nie można ich traktować jako formy kontroli społecznej. Strona poddana negatywnej krytyce nie czuje się zobowiązana do korekty swojego zachowania zgodnie ze wskazówkami przyjaciela, zaś przyjaciel nie czuje się urażony, jeśli jego rady nie zostaną wysłuchane. Opinie i porady są chętnie i często udzielane, lecz nikt nie czuje się zobligowany stosować się do nich.

„Ona to widziała jaśniej ode mnie, może dlatego, że nie była tak emocjonalnie zaangażowana. I miała rację, że trzeba nie trzeba było w to wchodzić, ale wtedy byłam jak nieprzytomna. Zresztą Aśka zwykle ma bardziej trzeźwy osąd rzeczywistości ode mnie i ja o tym wiem, ale w życiu się bardziej kieruję emocjami. Ale za to ją lubię, że nie mówi << A nie mówiłam?>>” [Resp. 22]

146

5.2.2 Częstotliwość i regularność kontaktów

Większość naszych respondentów spotykała się z przyjaciółmi bądź znajomymi 2-3 razy w tygodniu. W dni robocze były to zwykle spotkania przy okazji realizacji wspólnych zainteresowań – na siłowni, podczas kursu językowego, na rowerze, podczas gry w tenisa, na koncercie itp., bądź spotkania po pracy ze współpracownikami. Kilku respondentów narzekało, że brakuje im czasu na swobodne spotkania, za to inni podkreślali wartość łączenia aktywności towarzyskiej z realizacją hobby.

Nie chadzam już prawie do pubów. Wolę wieczorem spotkać się ze znajomymi i iść do kina. Przy okazji spotkania ze znajomymi iść do kina niż na przykład iść do pubu, spotkać się ze znajomymi, a nie obejrzeć filmu. Jedna rzecz warta więcej. [Resp. 7]

Wszyscy bez wyjątku respondenci starali się w weekendy spotykać ze znajomymi i większość z nich dążyła do tego, by w tych spotkaniach uczestniczyło kilka osób, choćby trzy. Jak powiedział 34-letni łodzianin: „Zwykle i tak jest nas tylko trzech, najwyżej czterech. Ale to i tak już namiastka imprezy. Nasza prywatna <gorączka sobotniej nocy>” (śmiech)” [Resp. 16]. Kilku respondentów narzekało, że czasami trudno jest się spotkać ze względu na prace weekendowe lub zobowiązania rodzinne, a weekend spędzony w pojedynkę czy choćby z własną rodziną wpływa na nich przygnębiająco.

Jak się okaże, że chociaż się umawialiśmy, to to kino czy tam koncert nie wychodzi, bo ta druga osoba nie może i wychodzi na to, że mogę sobie co najwyżej sama połazić po Manufakturze, to czuję się okropnie. W tygodniu tak nie jest, ale sobotę to chciałoby się spędzić z ludźmi. Zwykle nie mam problemu, spotykam się ze znajomymi i wiem, że się lubimy, ale jak nie wypali i siedzę w weekend sama, to czuję się, jakbym była ta najgorsza na świecie. [Resp. 30]

Opinie na temat Internetu jako medium w relacjach międzyludzkich były wśród respondentów podzielone (obszerniejsza analiza aktywności singli w Internecie w rozdziale 7), jednak wszyscy wykorzystywali Sieć do kontaktów ze znajomymi. Kilku respondentów traktowało to medium jako niezależną przestrzeń do wirtualnych spotkań, natomiast większość deklarowała preferowanie spotkań bezpośrednich. W tej samej grupie prawie wszyscy przyznawali jednak, że codziennie kontaktują się z przyjaciółmi za pośrednictwem komunikatorów czy maili, aby porozmawiać o sprawach dnia codziennego. Sieć była też wykorzystywana do umawiania się na bezpośrednie spotkania (mailowo lub poprzez komunikatory), przesyłania sobie zdjęć, muzyki i innych zasobów oraz rozmów i korespondencji z tymi przyjaciółmi i znajomymi, z którymi bezpośrednie spotkania nie były możliwe ze względu na odległość. Większość respondentów miała przyjaciół lub znajomych

147 za granicą i kontaktowała się z nimi poprzez dzielenie informacji i zdjęć na portalach społecznościowych oraz rozmowy poprzez komunikatory internetowe (najczęściej program Skype).

Moi najbliżsi przyjaciele wyjechali za granicę, do Danii i do Anglii, możemy gadać tylko przez Skype. To są takie nasze spotkania. Fajniej byłoby się razem napić herbaty czy gdzieś wyszaleć, ale… Dobrze, że chociaż tak można, bo teraz w Łodzi mam już tylko znajomych. No i się siedzi przed komputerem trzy godziny w słuchawkach (śmiech) [Resp. 30]

Większość respondentów stwierdziła, że częstotliwość ich spotkań ze znajomymi nie uległa zasadniczej zmianie od czasu studiów. Zmiany dotyczyły wypadnięcia z kręgu znajomych, osób pracujących za granicą i w innych miastach oraz osób, które założyły rodziny i pochłaniają je obowiązki rodzicielskie. Jednak miejsce tych osób zajmowały nowe znajomości – wszyscy respondenci nawiązywali kontakty towarzyskie w pracy i w miejscach realizacji zainteresowań (ośrodki edukacyjne, kulturalne i sportowe), niektórzy także szukali nowych znajomości przez Internet. Część przyjaciół i znajomych posiadających dzieci zrywała kontakty z singlami (zob. 5.2.4), pozostali starali się podtrzymywać kontakty, jednak wiele wspólnych aktywności nie było już możliwych, co powodowało wykluczanie osób z dziećmi z kręgu przyjaciół spędzających wspólnie czas. Możliwe pozostawały głównie spotkania dwójki przyjaciół z dzieckiem jednego z nich.

No dziecko bardzo wpływa, bo w tym wieku, co jestem, to są małe dzieci, do trzech lat i trzeba wszystkie spotkania czy cokolwiek, co się chce zrobić razem, trzeba dostosowywać do tego dziecka, a większości rzeczy nie można robić. Można właściwie odwiedzać rodziców z dziećmi w domu i też w jakiś określonych godzinach i wtedy też spotkanie jest podporządkowane dziecku. Jeżeli spotkanie jest poza mieszkaniem, to też czas spotkania jest podporządkowany opiece nad dzieckiem. Dziecko na pewno wpływa bardzo.

A małżeństwo to różnie. Bo są pary takie, które nie spotykają się właściwie z nikim z zewnątrz oddzielnie, a są takie, które prowadzą dosyć taki niezależny… Tzn. zależny, no nie, no są małżeństwem normalnym, dobrym itd., ale też akceptują, że każdy z nich ma aktywność towarzyską odrębną. [Resp. 17]

R: [Relacje ze znajomymi od czasu studiów] Ogromnie się zmieniły, jak część z nich się zdecydowała na dziecko, wtedy się zmieniły diametralnie, bo wcześniej mieliśmy plany jakieś tam wspólne, całej paczki, które się zmieniły w plany części.

A: Wakacyjne?

R: Na przykład wakacyjne. Też spotkaniowe. Oni mieli te dzieci, nie mogli się spotykać, nadal nie mogą. Też to się zaczęło wcześniej, jak się zaczynali przygotowywać do tych dzieci, tam remontowali te domy, coś tam. Nie mieli na nic czasu. To to. A wcześniej nie było zmiany. Po skończeniu studiów i jak wszyscy pracowaliśmy i nikt z nas nie miał rodziny, dziecka, to było jakoś tak mniej więcej tak samo. A oni przeszli na inny tryb aktywności. Z dziećmi jeżdżą sami na wakacje na plaży, co by inni pewnie na tej plaży siedzieć z tymi dziećmi właśnie. [Resp. 29]

148

przez to, że ja prowadzę taki tryb życia, jaki prowadzę i pracuję tak, jak pracuję [praca

tłumacza], to też moje koleżanki, które siedzą w domu i z którymi może normalnie nie

miałabym kontaktu, to przez to, że mam dużo czasu w ciągu dnia to się z nimi widuję, siłą rzeczy. Bo ja dla nich jestem atrakcją towarzyską, no bo one siedząc w domu gdzieś tam, z dziećmi, uwięzione, jestem jedną z takich osób, która może do nich przyjechać w

środku dnia i je zabawić, i pójść z nimi na spacer, także… Pod tym względem faktycznie,

może to się dlatego jeszcze trzyma kupy cały czas, że jakby ja jestem w stanie obdzielić towarzysko wszystkich, i tych właśnie, co pracują, i tych, co nie pracują. Może to na tej zasadzie działa. I może przez to też, że część moich przyjaciół jest tłumaczami i część siedzi w jakiś akademickich pracach. [Resp. 33]

Jedna piąta respondentów deklarowała, że najchętniej spędzają czas w samotności. Chcą mieć przyjaciół, uważają, że ich przyjaciele są interesującymi ludźmi, ale najbardziej lubią przebywać w pojedynkę. Sami lubią zarówno być w domu, jak i spędzać w pojedynkę wakacje. Niektórzy podkreślali, że wystarczyłaby im świadomość posiadania przyjaciół, spotkania z nimi nie są im potrzebne.

Najlepiej czuję się jednak sam. Nie tyle we własnym towarzystwie, bo ja postrzegam siebie bardzo krytycznie, ale… Jest w człowieku takie dążenie do luzu. Dla mnie, kiedykolwiek jestem w jakimś towarzystwie czy z kimś czuję potrzebę dopasowania się w jakimś tam stopniu albo jakiegoś tam zachowania… Najlepiej czuję się, kiedy mogę się po prostu położyć i coś poczytać, zamknąć się sam w pokoju. I sądzę, że wielokrotnie, gdy ktoś chciał się ze mną spotkać, a ja nie miałem na to ochoty robiłem wszystko, żeby tego nie zrobić. Mówiłem, że jestem umówiony, albo coś… Ja ograniczam te kontakty. Bardzo często czuję potrzebę bycia samemu. [Resp. 1]

mam taką wadę, że potrafię się do ludzi nie odzywać, bo jest mi dobrze w pewnym sensie samej, że sobie radzę bez tego kogoś. (…) mam coś w sobie z samotnika, naprawdę. Naprawdę. Ja mam strasznie dużo znajomych, ale ja się rzadko z nimi widuję tak naprawdę. Tak wiesz, brać pod uwagę tych wszystkich, to nie jest tak, że my się widujemy raz na miesiąc i fajnie. Raz na rok czasami. Ludzie mi niektórzy zarzucają, (…) No taka jestem, trochę dziwna. [Resp. 35]

zawsze miałem takie momenty, kiedy lubiłem się zamknąć i być sam ze sobą. Zawsze. Zawsze. Bardzo mnie męczyły wspólne wyjazdy. (…) coś tam się powinno razem. A ja czułem się happy, kiedy wyjeżdżałem sam. Były też takie okazje, kiedy wyjeżdżałem sam. Jak ryba w wodzie. (…) Ja się ze sobą nie nudzę. [Resp. 2]

Mogę sama ze sobą być w domu kilka dni i jest mi bardzo dobrze. Nie nudzę się ze sobą. A z innymi potrafię się nudzić. Dlatego racjonuję spotkania z przyjaciółmi. [Resp. 27] gdybym im[przyjaciołom] pozwoliła na to, to być może bym się spotykała codziennie, tylko że ja absolutnie nie chcę się z nimi spotykać codziennie. W ogóle się nie chcę z nimi spotykać. No raz w roku by mi wystarczyło. (…) Fajnie, że są, bo jakby ich nie było, to pewnie byłoby źle. Ale tak naprawdę to jest tylko takie koło ratunkowe. Ja płynę teraz cudownym jachtem, sprawnym, nowym, błyszczącym [metafora rodziny – rodziców

i siostry]. To po cholerę mi to koło. Ale być może tego jachtu kiedyś nie będzie i to koło

będzie wszystkim. To jest klucz do tego. Strach przed samotnością powoduje, że ja podtrzymuję te znajomości. Zresztą ja ich nawet lubię. [Resp. 20]

149

W dokumencie Więzi społeczne polskich singli (Stron 143-149)