• Nie Znaleziono Wyników

Trzeci warunek beśpieczeństwa każdej korony

W dokumencie Kazania patriotyczne (Stron 172-178)

jest

potentiA

 – potęga

[10] Gdzie tej nie masz i mądry opiekun, i zgodliwi senatorowie trudno co począć mają, zwłaszcza pod takie zamieszania, interregni, które się najbarziej na potę-dze sadzą. Kto w rękach swoich cokolwiek piastuje, zwłaszcza kochanego i piesz-czonego, rady sam sobie dać nie może, gdy mu go wydrzeć drugi zamyśla, bo ręce, które człowiekowi natura na obronę i siebie, i dóbr swoich dała, trzyma-niem i piastowatrzyma-niem pociech swoich zabawia, potrzeba mu ratunku potężnego, albo od czeladnika i sługi, albo od przyjaciela swego. Kochana córeczka każdej rzeczypospolitej jest libertas – wolność, pieszczota to każdej korony, podczas

interregnum ręce ją opiekuna mądrego i senatorów inszych piastują, jednak aby

tej pieszczoty ktokolwiek albo nie obraził, albo nie wydarł, trzeba jej bronić potężnie, a że własne ręce ich trudno temu zdołać mają, i służałego żołnierza, i potężnych więc broni na to zażywają. Ita cuiusque civitatis libertas firme retinetur,

si adsit potentia quae hostibus finitimisque populis resistere possit, powiedział

Tuki-dydes. I choć Tacitus był tej opinjej, że przy potędze trudno znaleźć zgodę

Ar-Lib. 4. Hist. Hist. lib. 4.

duum est eodem loci potentiam & concordiam esse. Nie mała to abowiem z drugim

okazyja do niezgody, kiedy kto ma w czym ufać. A że potężny ufa w potędze swojej, trudny do zgody, bo widzi, że ma czym swego dowodzić. Jednak potęga przy zgodzie z daleka nieprzyjaciela straszy. Nemo potentes aggredi tutus potest, powiedział Seneka. „Nie lada kto na potężnego uderzy”. Mijano z daleka Her-kulesa, póki widziano clavam albo maczugę w rękach jego, ale kiedy wziął przę-ślicę i wrzeciono w rękę u swojej kochanki Omfale i płoche niewiasty śmiały się z niego. Bali się Filistynowie Samsona, póki widzieli w ręku jego asini

mandi-bulam, „szczękę osła”, ale kiedy go obaczyli na łonie u Dalile, gotowali nań

po-wrozy i łyka. Goliat, on filistyński mocarz, kiedy nie obaczył u Dawida w ręku tylko laskę, mówił sam do siebie: „A takaż to potęga izraelska, źle by z nią na psa wyniść”. Począł mu grozić: Nunquid ego canis sum, quod tu venis ad me cum

baculo? Pódź jeno, pódź pastucho, Dabo carnes tuas volatilibus caeli & bestiis ter-rae [1 Krl 17, 44]. Wnet z ciała twego narobię bigosu bestyjom i ptakom

łako-mym. Czego by był nie rzekł pewnie, gdyby był albo miecz, albo kuszę jaką w ręku jego obaczył, bo Nemo potentes aggredi tutus potest. Dobry to warunek podczas interregnum.

[11] Stosujmyż teraz potęgę Korony polskiej z potęgą kollegium apostolskiego, abyśmy obaczyli, kto szczęśliwszy w sieroctwie swoim, my czy oni, które szczę-śliwsze interregnum, polskie po wniebowzięciu króla pana naszego, czyli ich po wniebowstąpieniu Pańskim. Potęga, jako uczą politycy, trzech rzeczy potrzebuje:

militiam, peccuniam & foedera, żołnierstwa, dostatków i pieniędzy, a przyjaźni

albo przymierza z pogranicznymi sąsiady, albo też z pany i monarchami wiel-kiemi, choć odległymi. Żołnierstwo potrzebne do potęgi, bo Militi armato nihil

secum praeter instrumenta belli portanti quid invium aut inexpugnabile est,

powie-dział Livius. Nie masz nic tak trudnego i potężnego, czego by żołnierz uzbrojony nie doszedł i nie zwyciężył. Potrzebne pieniądze i dostatki, bo neque quies

gen-tium sine armis, nec arma sine stipendiis, nec stipendia sine tributis haberi queunt,

mówi Tacitus. Aleksandrowi Wielkiemu rzeczono: Hastis pugna argenteis & omnia

vinces. „Srebrem wojuj, a wszytek ci się świat nie oprze”. Potrzebne do potęgi

i foedera, przyjaźni wielkich bądź to pogranicznych, bądź też odległych monar-chów perfecta namque cum multis amicitia nemini nocere potest, rzekł Arystoteles. Nie zaszkodzi nigdy prawdziwa przyjaźń. A któż w te trzy rzeczy szczęśliwszy Korona Polska czy kollegium apostolskie?

[12] Przyznam ja to, że miała dość odważnego żołnierza Korona polska. Drżał kiedyś okrąg świata przed rycerstwem w tych tu Tryjonach zrodzonym i wy-ćwiczonym. Z tych ci Tryjonów wypadli oni waleczni Gotowie, Wandalowie, Sauromatowie, którzy proporce rozciągając po świecie, wszystko potężną ręką swoją trzymali, czego prędka noga ich dobiegła. Doznały ledwie przeliczone wojska tureckie, tatarskie, bisurmańskie, jako potężna jest siła i moc, jako har-towna zbroja, kopija jako mierna, jako ostra szabla żołnierza polskiego, kiedy

In Med.

1. Reg. 17. [w. 43]

Chok. in Apho. Pol. l 2. Dec. 3. lib. 1. Lib. 4. Hist. 8. Eth. cap. 7.

nie jednemu zawój z głową oraz szabla polska ścinała, a kopija serce przebijała. Pisze Pierius Valerius, że starzy Egipcyjanie, kiedy chcieli malować potęgę ja-kiego państwa i monarchijej wielkiej, tedy zażywali skrzydeł orlich, a to dlatego, że skrzydła i pióra orle, jako naturalistowie piszą, są tak mocne, że aliarum avium

plumas si commficeantur interire & quodammodo devorare videantur, jako przy nich

położysz pióra inszego ptastwa wniwecz się obrócą, zniszczeją, żeby drugi ro-zumiał, jakoby były od nich pożarte. Tak monarchija i królestwo potężne, mó-wili ci, jako skrzydło orle, insze pióra, prowincyje, księstwa i państwa wniwecz obraca potęgą swoją i pożera. Niechaj ten hieroglifik, kto chce inszym monar-chijom i państwom przywłaszcza, ja to do żołnierstwa monarchijej polskiej stosować będę alae aquilae, „skrzydła orle” [Ap 12, 14], żołnierstwo polskie, bo jako orzeł czegokolwiek dogonić i ułowić myśli, skrzydeł prędkich do tego za-żywa, tak biały orzeł Korony polskiej, któregokolwiek nieprzyjaciela chciał albo dogonić, albo pazurami zarwać, żołnierstwa swego prędkiego, rączych na to ochotników jako skrzydeł zażywał. Chciał-li też w cudze państwa i włości wle-cieć, temi skrzydłami latał. Zaprawdę skrzydła to onego orła polskiego, który nie zmarszczonym okiem wiary świętej patrzy, a przed tym jeszcze lepiej patrzał w jasne słońce Trójcy Przenajświętszej. Skrzydła to onego orła, który po dzikich polach i nieświadomych gościńcach gonił, nie raz drapieżne ptastwo bisurmań-skich Tatarów. Skrzydła to onego orła, który pazurami swemi dobrze zażął i pięknie oskubał skwierczące państwa moskiewskich krajów. Skrzydła to onego orła, któremu nie nowina w śląskich, morawskich, czeskich, niemieckich wło-ściach bujać. To wszytko mogę ja śmiele mówić o żołnierstwie polskim de

pra-eterito, ale de praesenti muszę rzec, to co mówił Daniel prorok o onej bestyjej,

którą tam z orlemi skrzydłami obaczył. Alas habebat aquilae & evulsae sunt alae

eius. Powypadały pióra z tych skrzydeł, wypierzył się ten orzeł, co przedtym

prędko gonił, teraz prędko ucieka nie tylko z obcych, ale i z swych włości, co przed tym śmiele łowił, teraz obłów traci, co przed tym cudze gniazda nawie-dzał, teraz swoich obronić nie może, przed tym nie bał się łakomych sępów, a teraz z niego lada ptastwo po piórku skubie. Zając się przed tym nie nawijał na oczy jego, a teraz go gorszy zająca Tatarzyn goni. Zgoła evulsae sunt alae eius, wypierzył się orzeł, powypadały piórka z skrzydeł jego, nie widać onej starej w żołnierstwie ćwiczyzny. A toż z tej miary potęga polska słabieje. Podźmy ad

peccuniam, do pieniędzy, do dostatków, tego nie wiem, co ma w skarbie Korona.

Podskarbim też być nie chcę, abym miał rachować intraty i prowenta polskie. W tym się podobno nie oszukam, że nie tak dostatnie, jakoby czas teraźniejszy potrzebował. Przystąpmy ad faedera, do przyjaźni i przymierza z pogranicznemi sąsiady. Wiemy, jakie przymierze z Tatary, wiemy, jakie z Moskwą, wiemy, jakie z Szwedem. Ambroży święty powiedział: Non possunt esse inter eos iura pacis,

in-ter quos est bellum fidei. „Trudnoż to o spokojne przymierze z sąsiadem takim,

z którym ustawiczna w religijej niezgoda”, a że my sąsiady takie mamy,

Lib. 19.

Dan. 7. [w. 4]

z którymi zawsze bellum fidei, zatym niepewne i foedera pacis. Jeśli tedy potęga trzech rzeczy potrzebuje: militiam, peccuniam, foedera, jako uczą politycy, żoł-nierstwa, dostatków i przyjaźni, a podczas interregnum i osierocenia naszego i foedera niepewne, i dostatki małe, i żołnierstwo w dawnych dzielnościach swo-ich nazbyt zeszłe, zatym rzec możemy, że słaba potęga nasza, nieszczęśliwe sieroctwo, niebeśpieczne interregnum.

[13] Szczęśliwi w tej mierze apostołowie, szczęśliwsze sieroctwo ich, nie boją się niebeśpieczeństwa, bo większą przy sobie potęgę mają. Chcecie widzieć po-tęgę apostolską? Obaczmy żołnierstwo, które ich pod ten czas strzegło, przypa-trzmy się dostatkom, uważajmy foedera, przymierza i przyjaźni ich. Wiecie, co za żołnierstwo mieli apostołowie podczas sieroctwa swego? Anioły niebieskie. Albo nie słyszycie, że skoro Chrystus Pan wstąpił do nieba, zaraz dwaj

hetma-nów anielskich stanęło przy nich na obronę: duo viri astiterunt iuxta illos in

vesti-bus albis. W szatach białych mężowie stanęli, opowiedzieli się przy nich, jako

więc czyni ochoczy żołnierz braci swej synom koronnym, oświadcza się, że jest gotów na wszelaką obronę od następujących niebeśpieczeństw. Osierociał Eli-zeusz prorok, kiedy Eliasz wstąpił do nieba, wpadł w niebeśpieczeństwo, bo król syryjski, rozgniewawszy się nań, dlatego że przestrzegał króla izraelskiego o za-sadzkach nań uczynionych. Posłał wojska swego część niemałą pod miasto Dotan, w którym mieszkał, aby go dobyli i Elizeusza proroka do niego przywiedli. Gdy oni oblegli miasto wkoło, wstanie sługa Elizeuszów, zląkłszy się, krzyknie: Heu,

heu, heu Domine mi quid faciemus? Ach, niestetyż, cóż czynić będziemy, panie

mój? Nie bój się, mówi Elizeusz Plures nobiscum sunt, quam cum illis. Mamy my potężniejsze wojsko i żołnierstwo nad to, i uprosiwszy u Boga Wszechmogącego, aby chłopiec jego mógł widzieć roty anielskie, każe mu pojrzeć na góry, spojrzy chłopiec: Et ecce mons plenus equorum & curruum igneorum in circuitu Elisei. Pełną górę wozów, koni ognistych obaczył, na obronę Elizeusza gotowych. A któż ich na odsiecz posłał? Sieroctwo. Słuszna albowiem była, aby aniołowie strzegli Eli-zeusza i bronili, ponieważ Eliasza, który był obroną jego i wszystkiego Izraela do nieba zaniozszy, jego w sieroctwie zostawili. Tęć właśnie łaskę otrzymali apostołowie po wzięciu Chrystusa do nieba, którą otrzymał Elizeusz po wzięciu do nieba Eliasza proroka. Wpadli w sieroctwo i niebeśpieczeństwo apostołowie i jako Elizeusza król syryjski, tak ich Synagoga obległa, ale na obronę duo viri

astiterunt iuxta illos in vestibus albis, posłano dwu hetmanów z hierarchij górnych

z pułkami i rotami niebieskimi. By były otwarte oczy apostolskie, jako oczy chłopca Elizeuszowego, pewnie by nie mniejsze wojsko na obronę swoję, z nieba zesłane, ujrzały. Potężny monarcha, kiedy jednemu królestwu bierze hetmana, który go bronił, aby snadź państwo od nieprzyjaciela nie szwankowało, zaraz na to miejsce, jeśli nie drugiego dzielnego także hetmana, tedy jednego albo dru-giego kapitana, w rzeczach wojennych biegłego z wojskiem posyła. Wziął Bóg Wszechmogący Elizeuszowi hetmana, który nie tylko jego, ale i wszytkiego

Actor. 1. [w. 10]

4. Reg. 6. [w. 15] 4. Reg. 6, 16 4 Reg. 6, 17

Izraela ogniem bronił od nieprzyjaciół, jednak na jego miejsce zaraz mu zesłał aniołów, tak że był mons plenus equorum & curruum igneorum in circuitu Elisei. Wziął apostołom dnia dzisiejszego hetmana Chrystusa Iezusa, bo jego dano

du-cem ac praeceptorem gentibus [Iz 55, 4], ale żeby takiego niebeśpieczeństwa pod

ten czas sieroctwa swojego nie cierpieli, a to duo viri astiterunt iuxta illos in

vesti-bus albis, zesłał na obronę żołnierstwo niebieskie z hetmany swojemi. O, jaka

potęga pod ten czas sieroctwa i interregnum apostolskiego? Wiecie, jako to po-tężne żołnierstwo? Jeden anioł, mówią doktorowie, w minucie wywrócić może okrągłe jabłko świata. Dość mocną rękę swoję pokazał on anioł, który przez noc zabił siedemdziesiąt tysięcy ludu, jeszcze więcej chciał, by był Bóg Wszechmo-gący nie zawołał : Sufficit nunc contine manum tuam. Dość, dość aniele już prze-stań. Uważajcież, co to za żołnierstwo, jako potężne.

[14] A dostatki chcecie wiedzieć apostolskie skarby i pieniądze? Wiecie które? Ubóstwo, to wszytek dostatek, to skarby. „Ojcze już też teraz błądzisz”, rzecze mi kto. Błądzę? I owszem, jeślim kiedy prawdę mówił, tedy teraz więtszą. Azaż ten nie najwiętszy ma skarb, który ma wszytko, czego mu potrzeba? Tak jest. Lichy bogacz, który w skarbie swoim nie ma tego, czego mu potrzeba. Kiedy nam teologowie opisują skarb niebieski, powiadają, że jest omnium bonorum

ag-gregatione perfectus, czegokolwiek potrzeba i człowiek zamyśli, wszytko tam ma.

Bo kiedy by tego nie było, czego by człowiek chciał i potrzebował, lichy by to był skarb. Apostołowie albo nie mieli wszytkiego, czegokolwiek potrzebowali? Spytajmy Pawła świętego. „Pawle święty, macież wżdy jakie dostatki?”. „Co?”. „Dostatki?”. „Wszystko, co chcemy, to mamy omnia possidentes”. „A w którymże

skarbie chowacie to omnia, ten dostatek? Nihil to skarbnica wasza”. „Nihil

ha-bentes. Ubóstwo skarbem naszym. Nihil workiem naszym i szkatułą, w ten

cza-sechmy najbogatsi, kiedy nic nie mamy”. A śmiecież mi teraz negować tego, że ubóstwo nie stało apostołom za najdostatniejszy skarb? Zaprawdę, kto by taki był, nie wierzyłby Pawłowi świętemu jawnie wyznawającemu, że oni nihil

ha-bentes byli omnia possidentes. Franciszkowi świętemu ukazały się raz trzy panienki:

Czystość, Posłuszeństwo i Ubóstwo. Nie chcę tu powiadać, jako mu się poka-zała Czystość, w jakim stroju Posłuszeństwo, ale Ubóstwo trzymam, że się po-kazało w sukni odartej, na poły nago, bo je tak poeta opisał: Vidissem proprius

mea numina sed mihi sordes. Nudaque paupertas obfuerunt. Sprośne, na twarzy

chude i blade, bo się zowie Malesvada fames & turpis egestas. Barziej do śmiechu strojem, postawą i nędzą swoją pobudzające niż do litości, bo nihil habet infaelix

paupertas durius in se, quam quod ridiculos homines facit, powiedział Martialis.

Więc jako człowiek święty i tę, i owę według słuszności przywitał. Kiedy do ubóstwa przyszło, wiecież jakimi je słowy wita? Bene veniat Domina paupertas, „Witajże Miłościwa Pani, miłościwe Ubóstwo”. Franciszku święty, a cóż to za miłościwa pani, która dobrej sukni nie ma, od głodu umiera? To u ciebie ten miłościwy, co nic nie ma, a ten co ma wiele – nędzny? Opak świat u ciebie idzie,

4. Reg. 6. [w. 17]

2. Reg. 24. [w. 16]

Chr. Min. Cal. Eclo. 7.

partyjarcho święty. Znajdująć się wprawdzie i teraz na świecie nowopolitycy, którzy aby nic nie dali ubogiemu kapłanowi, po petycyjej jeżdżącemu zakonni-kowi, inaczej mu nie rzeką tylko: Mości księże chodź boso, Miłościwy prałacie chodź odarto, podobno, aby go onym miłościwaniem od szpiklerza, szpiżarnie i szkatuły odegnał. Rozumiejąc, że jako miłościwy prałat będzie się wstydał żebrać. Zostawić było Franciszku święty te ceremonije nowopolitykom, bo jako to nie k rzeczy ubogiemu mościwać, tak jeszcze barziej samemu Ubóstwu. Ale nie mam ci za złe, boś tego doświadczył i sam po sobie, i po braci swoich, że im ubożsi byli, tym się lepiej mieli, stało im ubóstwo za skarb, stało za dostatki. Doznałeś tego po zakonnikach twoich, czego Chrystus po apostołach, że quoties

misistieos sine sacculo & pera nunquam aliquid defuit eis. Dlategoż ją zowiesz Do-mina paupertas. Doznawamy tego i my, którzy w zakonach ubogich żyjemy, że

imeśmy uboźsi, tym prędzej opatrzy Domina paupertas. Nie ma klasztor żyw-ności, wnet od dobrodzieja przyniesie Domina paupertas. Podarł się habit, a nie masz go za co kupić, wnet u panięcia wyprosi Domina paupertas. Jeśli Brewiarza trzeba albo jakiej książki, znajdzie na to w szkatule u szlachcica Domina

pauper-tas. Każą w drogę daleką, nie dawszy tylko krzyżyk na strawę, pożywi w drodze Domina paupertas. Nie może ubogi braciszek chodzić, ustaną w dalekiej drodze

nogi, wyprosi podwodę Domina paupertas. Stoi nam za skarb Domina paupertas. Pamiętacie, co się przydało w Rzymie in Conventu S. Sixti, patryjarsze i ojcu memu Dominikowi świętemu? Nie było okruszyny chleba w szpiżarni, w piw-niczy nie mogli wytoczyć z nachylonych beczek krople wina, w kuchni nie było na co ognia nałożyć, a przecie Oćiec święty każe, aby w refektarzu stoły były przykryte. A na cóż Ojcze mój, kiedy nie masz co jeść? Nic to, choć w klaszto-rze nie masz, ma dla nas wszystko Domina paupertas. Przydzie godzina obiadu

Benedicite śpiewają, odśpiewawszy, do stołu usiędą, a na stole nie masz nic,

led-wie co siędą aż Domina paupertas parę aniołów led-wiedzie do refektarza, kosze ślicznego chleba w ręku trzymających, którzy każdemu braciszkowi po bułce dawszy, precz odeszli. Panis oblatus caelitus fratrum supplet inopiam. A nie stałaż im za szpiżarnią Domina paupertas? Stoi ta nie tylko za szpiżarnią, ale i za bo-gaty skarb. Przeszli nas tedy apostołowie w dostatkach. I u nas ci się w Koronie znajdzie ubóstwo, ale jeśli poniewolne, to skarbem być nie może.

[15] A foedera jakie? Przymierze i przyjaźń z kim mieli apostołowie? Pewnie lepsze niżeli my. Mielić też oni nieprzyjaciele swoje, Synagogę żydowską i wszy-tek świat, czart, ciało to nieprzyjaciele apostolscy, ale że przymierze trzymali z Bogiem, żadnego się nieprzyjaciela nie bali. Chcecie wiedzieć, kiedy to przy-mierze stanęło? W ten czas, kiedy Chrystus, odchodząc do nieba, rzekł im:

Pacem relinquo vobis, pacem meam do vobis. Chociażby żadnej inszej potęgi nie

mieli krom tego przymierza, dość by na tym, straszne to przymierze wszytkie-mu światu. Pamiętacie, jako wiele Dawid ufał w to przymierze? Powiada: Si

consistant adversum me, castra non timebit cor meum, si exurgat adversum me

Luc. 22. [w. 35]

Chron. Prae.

Antiph. ex Brev. Praed.

Ioan. 14. [w. 27] Psal. 26. [w. 3]

praelium in hoc ego sperabo. Nie boję się ja obozów nieprzyjacielskich, pókim

z Bogiem w pokoju, nie lękam się ufców ani rot żołnierskich z grotami ostrych kopij do mnie obróconych, póki z tym Panem przymierze trzymam, ratuje mnie ten we wszytkim. Marcin święty prosił o odprawę Juliana cesarza, w którego wojsku służył. Kiedy go cesarz pytał o przyczynę odstania, powiedział: „Christi

ego miles sum, pugnare mihi non licet”. „Nie godzi mi się już tobie służyć, bom się

na żołnierstwo Chrystusowe udał”. Krzyknie nań cesarz: „Nie toć to Marcinie, nie to”. „Metu pugnae non relligionis gratia detrectas militiam”. „O jutrzejsząć to potrzebę idzie, nie o Chrystusa”. Wiecie, co na to Marcin święty odpowiedział? „Si hoc ignaviae ad scribitur non fidei, crastina die ante aciem inermis astabo, & in

nomine Domini Iesu signo crucis non clypeo protectus aut galea, hostium cuneos pene-trabo securus”. „Cesarzu jeśli rozumiesz, abym to z bojaźni czynił, że od ciebie

odstaję, jutro się sam jeszcze bez broni o wszytko wojsko uderzę”. Żołnierzu święty w co ufasz, że się sam jeszcze bez broni potykać myślisz? Prętszą śmierć tacy, niż zwycięstwo miewają. Ufał w Bogu, z którym przymierze trzymał, ufał

in nomine Domini Iesu, był pewien, że go ten miał i ratować, i obronić, ponieważ

wszytkich, którzy z nim ligę i przymierze trzymają, nie tylko ratować, ale z ostatniego niebeśpieczeństwa uwalniać zwykł i umie. Szczęśliwe to przymie-rze, ale i człowiek szczęśliwy, który z Bogiem w przymierzu mieszka. Jeśli tego stąd inąd nie wiecie. Na Adama wspomnicie, póki był w przymierzu i w przy-jaźni Bożej, póty go wszytek świat słuchał, wszytko się go stworzenie bało, słu-żyli mu aniołowie, leżeli u nóg jego okrutni lwi jako szczenięta, łasili się koło niego nieugłaskane tygrysy, z lampartami i z srogiemi rysiami igrał jako z ja-gnięty, straszne pioruny nic mu uczynić nie mogły, a skoro przymierze zrzucił, anioł go z raju wygnał, bestyje nań powstały, lwi nań pazury chowają, lamparty i rysie zęby nań ostrzą, pioruny nań biją. Doznali i samiż apostołowie, jako to potrzebne przymierze, kiedy rzekli do Chrystusa: „Domine etiam daemonia

su-biiciuntur nobis?” [Łk 10, 17] „Panie, co to jest, że się nas już i diabli boją?”. „In nomine tuo”, przymierze to sprawuje. Lepsze tedy przymierze apostolskie,

bo-gatszy skarb, mocniejsze wojska a niż u nas, zatym i potęga większa,

W dokumencie Kazania patriotyczne (Stron 172-178)