P R Z E G L Ą D
O S Z C Z Ę D N O Ś C I O W Y
K W A R T A L N I K
POŚW IĘCONY ZAGADNIENIOM Z DZIEDZINY OSZCZĘDNOŚCI WARSZAW A
ROK I. KW ARTAŁ CZWARTY 1934 R. Nr. 4
S P I S R Z E C Z Y :
Str.
DZIAŁ OGÓLNY.
Dr. H enryk G ruber. Celowa polityka ekonom iczna daje pewność j u t r a ... 299 P ro f. dr. Tadeusz Brzeski. Oszczędności w gospodarce planowej . 303 Dr. Leon B arański. O zw rot w polityce oszczędnościowej . . 311
DZIAŁ SPECJA LN Y .
M aurice van G runderbeeck. K ontrola w ydajności pracy personelu B elgijskiej K asy O s z c z ę d n o ś c i...315 K azim ierz Słomski. N owa u sta w a o kom unalnych kasach oszczęd
ności ... 319 A. M. Oszczędnościowa fo rm a ubezpieczenia n a życie . . . 334 S tanisław Sakłak. Kom unalne k asy oszczędności w 1933 r. . . 338 KRONIKA.
M iędzynarodowy K ongres Spółdzielczy w Londynie . . . 350 ROZMAITOŚCI.
In sty tu c je oszczędnościowe w innych k raja ch : F ra n c ja . . . 352 B adanie kont am erykańskiej k asy oszczędności . . . . 358 DROBNE W IA D O M O Ś C I...360 STATYSTYKA.
S tan wkładów oszczędnościowych w P o l s c e ... 364 S ta ty s ty k a oszczędności w niektórych państw ach w latach 1928,
Str.
B IB L JO G R A FJA .
„Ś w iat p o trzebuje więcej oszczędności“ . . . . . . . 366 P ro g ra m akcji dla podniesienia dochodu społecznego wsi drogą ko
m ercjalizacji . . . . . . . . . . 368
PRZEGLĄD PRASY GOSPODARCZEJ ...370
U W A G A :
U L G O W A PR E N U M E R A T A
„PR ZEG LĄ D U O S Z C Z Ę D N O Ś C IO W E G O “ N A R O K 1935
Przy wpłaceniu prenumeraty najpóźniej do dnia 15-go stycznia 1935 r. obowiązuje ulgowa prenumerata roczna z przesyłką zł. 5.—- (Po tym terminie zł. 7.50). Prenume
ratę należy wpłacać do P. K. O . na konto Centralnego Komitetu Oszczędnościowego R P. Nr. 699.
D o n u m e r u n i n i e j s z e g o d o ł ą c z o n y z o s t a j e S P I S R Z E C Z Y R O C Z N I K A I, k t ó r y p r z y o p r a w i e r o c z n i k a n a l e ż y u m i e ś c ić n a p o c z ą t k u t o m u , u s u w a j ą c k a r t k i z e s p i s e m r z e c z y n u m e r ó w p o j e d y ń c z y c ł i .
DR. H E N R Y K G RU BER
C E L O W A PO LITY K A E K O N O M IC Z N A DAJE P E W N O Ś Ć JUTRA
(Przemówienie wygłoszone przed mikrofonem Polskiego Rcdja w „Dniu Oszczędności“ 3I.X.34).
Gdy porównamy naukę, którą daje nam obecna sytuacja gospodarcza z poglądami naszemi w roku 1926, kiedy to poraź pierwszy obchodziliśmy w Polsce Dzień Oszczędności, zobaczy
my, że nietylko zmieniły się w arunki życia, zmieniliśmy się przedewszystkiem my sam i; o ileż trzeźwiej patrzym y na świat, o ileż mniej dajemy się porywać złudnej fantazji, odbierającej nam to, czem musi się kierować człowiek chodzący po ziemi, a co się nazywa „nastawieniem na rzeczywistość“. Przestało nas już interesować pytanie, w którym k raju należy szukać źródeł kryzysu, godzimy się z faktem, że w arunki życia nie wrócą narazie do dawnej świetności, zwłaszcza tam, gdzie świetność ta była pozorną. Współczesne pokolenie domaga się sprawiedliwego podziału dóbr, ale też żąda dla ich uzyskania równomiernego wysiłku od wszystkich. Ustalenie podstaw ma
te r jalnych dla jednostki i rodziny — oto jest program społe
czeństw myślących ekonomicznie. Skoro zawiodły mrzonki — trzeba wrócić do tw ardej lecz niewątpliwej prawdy, że każdy sam sobie musi budować. Czujemy jeszcze dotąd dotkliwe skutki przejścia z abnegacji czasu wojny w okres, który nam dawał złudzenie, iż papierowe reform y zdziałają to, czego nie zdziałał rozum pokoleń. Za jednym zamachem nie da się uszczę
śliwić wszystkich wszystkiem. Staw iając zamki na lodzie, za
niedbano w naiwnej nieświadomości tej elementarnej zasady, że aby dom postawić, trzeba zbudować wpierw fundamenty, aby zbierać plony, trzeba w pierw upraw ić i zasiać ziemię. Przeciw praw u temu grzeszyły nietylko państw a nowe, ale i państwa
najzasobniejsze w środki i tradycje gospodarcze. Dziś płacą one za to nietylko unieruchomieniem fabryk, w ytw arzających dawniej tow ary na wielkie rynki zbytu, lecz naw et przeciętny obywatel musi zmieniać swój budżet, bo przejrzał, ja k źle się obliczył ze swemi możnościami. Kto silniejszy, ten łatw iej przetrzym a, a ten je st silniejszy, kto, przestawszy dreptać w kółko dokoła popełnionych błędów, wziął się do walki z, tru d nościami. Odnosi się to zwłaszcza do narodów, które zbudowały swą państwowość na gruzach dawnych zaborów. Jednym ze sposobów walki z trudnościam i je st rozluźnienie więzów nad
m iernie uzależniających państwo od gospodarki sąsiadów i stworzenie możliwie własnych metod gospodarowania. W yra
zem tych dążeń je st program samowystarczalności, który, acz z wielu stron krytykowany, je st poniekąd w arunkiem samoist- ności organizmu państwowego, a również środkiem zapobie
gawczym przeciw w ybujałym potrzebom, szukającym zaspoko
jen ia poza granicam i państw a. Samowystarczalność ma na celu przedewszystkiem związanie produkcji własnej z potrzebami własnego narodu. Czy potrzeby narodu są większe czy m niej
sze, niech zaspak ajają je fabryki własne, niech obsługuje je własny robotnik i własny kupiec. Jest to oczywiście możliwe tylko do pewnych granic, ale do granic tych je st jeszcze daleko, więc i perspektyw a rozwoju własnej wytwórczości je st rów
nież wielka. Z dotychczasowych doświadczeń wiemy, że dzięki program ow i samowystarczalności wiele z tych potrzeb, które były zaspakajane produktam i pochodzącemi z zagranicy, za
spakajanych je st tow aram i własnej produkcji. Z tego powodu bezrobocie je st mniejsze, a także zmniejsza się zadłużenie nasze zagranicą.
Metoda samowystarczalności, przeprowadzona konsekwen
tnie, może zapewne grozić pewnem schorzeniem starym insty
tucjom gospodarczym, które pracowały n a eksport a nie po
tra fiły przestawić się n a rynek wewnętrzny. Z faktu, że pro
dukcja państw młodych notuje poprawę, a przeciętna cyfra rynku światowego pozostaje ujemna, w ynika jasny dowód, że na metodzie samowystarczalności pewne narody tracą. Więc szuka się wszelkich możliwych sposobów, aby złu zaradzić.
Jednym z takich sposobów je st tylekroć wysuwany projekt światowego porozumienia gospodarczego. Myśl to w zasadzie zdrowa i szlachetna. Piękny byłby to widok, gdyby delegaci państw zasiedli do wspólnego stołu i podzielili się chlebem mi- 300
iości i zgody. Ale nauczyliśmy się trzeźwości. Dotychczasowe próby takiego porozumienia spełzły na niczem, gdyż zawsze ktoś na kimś chciał nadm iernie zarobić, a często za przesłan
kami międzynarodowej wymiany — kryły się cele, daleko wy
chodzące poza ram y stosunków ekonomicznych i godzące w in
teresy polityczne narodów. Więc powiedzmy sobie, że możliwy w zasadzie gospodarczy związek światowy, paraliżowany je st narazie przez interesy indywidualne, wystrzeliwujące ponad interesy ogólne. Gdy w przyszłości przeszkoda ta będzie usu
nięta, otworzy się niechybnie nowa era dla gospodarki świa
tow ej, a z nią nowe pole dla działalności kapitałów gromadzo
nych przez narody — kapitałów, które w swej masie noszą nazwę finansów. Finanse stanowiły do niedawna tło, na któ- rem rozgryw ała się najistotniejsza faza kryzysu. Od nich zaczęło się t. zw. załamanie zaufania, dziś one właśnie mogą zaufanie to odbudować. Skoro bowiem kontrola publiczna co
raz wnikliwiej sięga w gospodarkę organizmów dysponujących kapitałam i społecznemi — finanse przechodzą do swej właści
wej roli: sta ją się środkiem ożywczym dla funkcyj gospodar
czych państw a. Nie dyktują — lecz zasilają, nie ro zstrajają — lecz harm onizują. Gdy do niedawna życie gospodarcze stało ślepo na usługach kapitału, dziś najoczywistszym w arunkiem zdrowej polityki gospodarczej je st racjonalne używanie kapi
tału. Dzięki temu olbrzymie środki finansowe po wielu sm ut
nych doświadczeniach, zespolone w potężną całość, idą przede- wszystkiem na cele uzgodnione z interesam i dobra publicznego.
Finanse przeszły w swój konstruktyw ny okres i w ostatnich dwóch latach obserwujemy ich odrodzenie. Instytucje finan sowe więcej niż kiedykolwiek rozumieją, że najwyższym obo
wiązkiem powiernika je st przezorne używanie powierzonych kapitałów, pełne ich bezpieczeństwo i twórczy wpływ n a go
spodarkę kraju . Tylko w takich w arunkach można krzewić oszczędność. Jeszcze kilka lat temu tłumaczono społeczeństwu, co to je st ta oszczędność, dziś oszczędność je st podstawową cnotą każdego gospodarczo myślącego obywatela. Dzięki niej n a ra s ta ją systematycznie polskie kapitały i przy ich pomocy mogliśmy skutecznie przeciwstawić się trudnościom ostatnich lat. Zbrojni w doświadczenie, stw arzam y w Polsce okres no
wych pojęć gospodarczych, odbudowując polską kapitalizację.
Z roku na rok stan oszczędności w zrasta. Suma wkładów w instytucjach finansowych polskich, która w roku ubiegłym
wynosiła 2.595 milj. zł., wynosi dziś 2.870 milj. zł., czyli o 275 milj. zł. więcej niż w roku ubiegłym. K apitały te zużywane są na tworzenie najdonioślejszych dzieł narodowych, wśród których przoduje Gdynia. Drogi i mosty, szkoły i budownictwo mieszkaniowe, regulacja rzek, m eljoracje rolne, kredyt rolny i przemysłowy — to tylko kilka przykładów użycia kapitałów oszczędnościowych na cele dobra publicznego. Widzimy z te
go, jakie znaczenie kapitały te m ają dla naszego życia pań
stwowego.
Dzień Oszczędności je st sposobnością dla oceny zaradności społeczeństwa polskiego. Jest on dniem, w którym z dumą mo
żemy mówić o godności i świadomości gospodarczej polskich obywateli. Zaufanie, jakie ogół żywi do instytucyj oszczędno
ściowych, pow ierzając im swe mienie, opiera się przedewszyst- kiem na zaufaniu do objektywnych warunków, w których znaj
duje się k raj. Świadoma celu polityka państwowa, stabilizująca w arunki ekonomiczne i dająca pewność ju tr a — ostrożna po
lityka finansowa, zapew niająca stałość waluty, dająca ochronę zarówno uczciwemu dłużnikowi, ja k i godziwemu wierzycielo
wi — oto w arunki, na których rozw ijać się może i rozw ija zaufanie.
Centralny Komitet Oszczędnościowy Rzeczypospolitej Pol
skiej, którego zadaniem je st krzewienie myśli o oszczędności, łączy się dziś z całym światem w poczuciu w iary w jutro,, której to w iary krzewicielami są również kasy oszczędności.
Chcemy podkreślić, że polskie kasy. oszczędności m ają pełną świadomość, iż gdy społeczeństwo powierza im swe kapitały, to nakazem moralnym dla wszystkich, którzy kapitałam i temi zarządzają, je st ostrożność i skrupulatność w adm inistrow aniu niemi. W takiej atm osferze uda się nam niechybnie utrw alić w umysłach społeczeństwa przekonanie, iż posiadanie kapitału, osiągniętego z własnej pracy, powinno być celem każdego oby- wratela Rzeczypospolitej.
PROF. DR. T A D E U SZ B R Z E S K I
O S Z C Z Ę D N O Ś C I W G O S P O D A R C E PL A N O W E J P oruszając ten temat, nie mam bynajm niej zam iaru za
chęcać do zastosowania gospodarki planowej i do oszczędności.
Gospodarka planowa stała się jednak hasłem tak modnem, je st ona zarazem hasłem tak nieokreślonem, że nie będzie może bez pożytku zastanowić się nad nią i od strony oszczędności. Co- praw da, aby dojść do właściwego tem atu, trzeba będzie poświę
cić dość dużo czasu i miejsca na zorjentowanie się, co to na
praw dę je st i czem być może ta gospodarka planow a; nie zdzi
wi to nikogo, kto wie, jaki pod tym względem panuje chaos w poglądach. Niech to posłuży na usprawiedliwienie, że więcej będzie się w tym artykule mówić o gospodarce planowej, ani
żeli o oszczędnościach i że wbrew tytułowi te dwa tem aty nie będą równomiernie potraktowane.
Przyszły historyk haseł i prądów ekonomicznych będzie m iał wiele trudu, aby stwierdzić, kto był tw órcą pojęcia i te r minu gospodarki planowej. Być może, że jednym z pierw szych, który dał początek dzisiejszemu ruchowi ideowemu na tem polu, był W alter Rathenau, poruszający już w czasie woj
ny w swoich pismach zagadnienia planowej organizacji życia gospodarczego Niemiec. Jest rzeczą charakterystyczną, że o go
spodarce planowej mówi się przeważnie w term inologji nie
mieckiej, podczas gdy w literaturze i publicystyce francuskiej i angielskiej używa się raczej określenia gospodarki „kierowa
n e j“ (dirigee, m a n ag ed ); nie je st to różnica zasadnicza, lecz pewien odcień, o czem będzie jeszcze sposobność wspomnieć później. To pojęcie gospodarki planowej czy kierowanej stosu
je się do całości spraw gospodarczych, lub do pewnych tylko działów życia gospodarczego (np. organizacji m onetarno - kre
dytow ej), co więcej, obejmuje się niem czasem naw et zagadnie
nia polityki społecznej; słowem wszystkie form y stosunku pań
stw a do spraw gospodarczych i społecznych wchodziłyby
w skład planowego gospodarowania. Trudno sobie wyobrazić, aby ludzkość tak długo była świadkiem oddziaływania państw a na życie gospodarcze i nie zdawała sobie spraw y, że to je st go
spodarka planow a; musi w tych zjaw iskach być jakieś powi
kłanie treści z form ą, celów działania państw a z techniką tego działania, jeżeli wszędzie możnaby się dopatryw ać gospodarki planowej i równocześnie innych odmian ustosunkow ania się państw a do życia.
Pow staje pytanie, kiedy to i wśród jakich w arunków n a sunąć się mogła koncepcja gospodarki planowej. Nie ulega wątpliwości, że wchodzić tu może przedewTszystkiem w rachu
bę gospodarka w ojenna; nigdy przedtem w czasie w ojny wy
twórczość i spożycie nie były ujęte przez państw o ta k mocno w karby, i to po obu stronach frontu, a zwłaszcza w Niemczech.
Stąd też i wspomniane powyżej poglądy R athenau‘a odnoszą się w pierwszym rzędzie do planowego w yprow adzenia N ie
miec z gospodarki w ojennej do w arunków normalnych. Rów
nież na rachunek bliższych lub dalszych następstw w ojny mo
żna zaliczyć te najrozm aitsze zarządzenia na cały m . niemal świecie, m ające na celu ochronę bilansu handlowego i w aluty.
W alka ze współczesnem przesileniem, to dalszy objaw wysił
ków państw a na terenie gospodarczym, nie m ających sobie równych w h isto rji. Wreszcie wymienić należy olbrzymie przedsięwzięcie, które w prost nazyw a się „planem “ : przebudo
wę ap aratu wytwórczego, prow adzoną już w ciągu drugiego pięciolecia przez Rosję sowiecką. Wszystkie te usiłow ania m ają jednak jedną cechę w spólną: w y ra sta ją z w yjątkow ych w aru n ków i mogłyby być uważane za jednorazow ą akcję, k tó ra za
kończy się po powrocie do stanu normalnego. Tymczasem tak nie jest. W oczach zwolenników gospodarki planowej to nowe ustosunkowanie się państw a do życia gospodarczego winno być nie jednofazow ym zabiegiem, lecz trw ałym elementem nowego stanu rzeczy. Gospodarka planowa, w yrosła z nakazu chwili, ma być równocześnie program em reform y i przebudowy u stro ju kapitalistycznego, k tó ry się przeżył i zakończył swą rolę w h isto rji współczesnych społeczeństw cywilizowanych.
U strojow i kapitalistycznem u nie szczędzi się krytyki już od przeszło stu lat. Jednym z głównych punktów oskarżenia je st „a n a rc h ja “ produkcji. Każdy przedsiębiorca produkuje na w łasną rękę, nie o rjen tu jąc się należycie w w arunkach zbytu, stąd też życiem gospodarczem w strząsają perjodyczne przesi- 304
.lenia, w yrażające się w niedostosowaniu wytwórczości do zby
tu. Obok anarchji produkcji, drugiem złem obciążającem ustrój kapitalistyczny je st w alka konkurencyjna, w której zwycięża silny, a ginie słab y ; możnaby się z tem pogodzić w imię konie
czności życiowych, gdyby ten silny był również elementem b ar
dziej wartościowym.-W alczą między sobą nietylko producenci, lecz także konsum ent z dostawcą, wieś z miastem, k raj z k ra je m ; je st to w alka o egzystencję nie jednostek, lecz całych klas, zawodów i terytorjów . A wreszcie w tym dotychczasowym ustro ju gospodarczym losy rozwoju i postępu k ra ju oddane są w ręce jednostek, które k ierują się swoim własnym interesem niekoniecznie zgodnym z interesam i państw a i narodu; wola zbiorowa, w yrażająca się w organizacji ciał publicznych, nie może przypatryw ać się temu bezczynnie. W tych wszystkich w ypadkach sami zainteresow ani zdobywają się niejednokrot
nie na to, aby w drodze porozumienia i kompromisu przeciw
działać bezładowi i łagodzić współzawodnictwo, nie zawsze jed
n ak starczy im do tego sił i dobrej w oli; wtedy też tylko pań
stwo powołane być może do wkroczenia w sferę życia gospo
darczego w roli protektora, a rb itra lub kierownika.
Jeżeli na tem polegać m a to nowe ustosunkowanie się pań
stw a do życia gospodarczego, to protektorem i arbitrem pań
stwo było już oddawna — kierow nictw a podejmować zaczęło się na szerszą skalę od jakich dwudziestu lat, to je st od czasów gospodarki w ojennej i od czasów zmagań się z przesileniami w ypełniającem i okres powojenny, .trw ający właściwie do dziś dnia. U przytom nijm y sobie n ajpierw tę działalność ochronną i interw encyjną państw a. Jeżeli państw o współczesne rozbudo
wało tak obszernie ustawodawstwo socjalne, roztacza swą opie
kę nad klasą pracowników zależnych, czyniąc zadość rozbudzo
nemu poczuciu socjalnemu. Nie inaczej też chroni państwo słabych przed wyzyskiem, w ydając przepisy o lichwie pienięż
nej lub mieszkaniowej, czy o cenach artykułów pierwszej po
trzeby. Cła ochronne sam ą już swoją nazwą w skazują na cel, jakim je st obrona interesów wytwórczości krajow ej. Równie łatw o je st przytoczyć przykłady działalności interw encyjnej państw a. Taką interw encją je st i współudział w załatwianiu zatargów zbiorowych o pracę, i akcja ratow nicza przy k ata
strofach, grożących poszczególnym przedsiębiorstwom o spe- cjalnem znaczeniu lub też całym gałęziom w ytw órczości; ni- czem innem je st też, kiedy państwo dostarcza swej pomocy in
teresom godnym poparcia przez subsydjowanie lub pomoc k re
dytową czy techniczną. Copraw da działalność ochronna i in
terw encyjna często ta k się z sobą splatają, że tru dn o może być w poszczególnych wypadkach oddzielić jedną od d ru g ie j; mi
mo to duch języka odczuwa to w yraźnie, kiedy raz mówi się 0 ochronie, a kiedyindziej o interw encji. Ochrona opiera się n a zarządzeniach ogólnych, interw encja chw yta poszczególne przypadki i sytuacje, ochrona raczej zapobiega, in terw en cja nap raw ia i pomaga, ochrona je st czemś odległejszem, in te r
w encja bardziej bezpośredniem i aktywnem.
Wszystko to nie je st jeszcze gospodarką planową. Można oczywiście rozumieć działanie planowe w sensie działania r a cjonalnego, i w tedy też działalność ochronna czy interw encyj
na byłaby planową, gdyby była racjonalną. Nikomu jednak nie przyjdzie na myśl kw alifikować je w ten sposób; ocenia się ochronę, czy je st konieczną, interw encję, czy je st skuteczną.
N atom iast pojęcie planu łączy się najściślej i n ajn atu raln iej z czynnością k ie ro w an ia; dlatego też w spom niane powyżej róż
nice w term inologji niemieckiej i anglosaskiej są rozdzieleniem czegoś, co do siebie należy: planu i kierownictwa. Przedsię
biorca kieruje przedsiębiorstw em , decydując, co, ile i ja k pro
dukować. Musi to robić na podstaw ie ustalonego planu, gdyż trudno aby swoje decyzje zmieniał z dnia na dzień lub z godzi
ny n a godzinę. Niekoniecznie jednak ustalanie planu i jego wykonywanie muszą być połączone w jednej osobie; je st ta k 1 u „wolnego“ przedsiębiorcy i w państw ie socjalistycznem, ja k w Rosji sowieckiej, k tó ra jest, w przew ażnej części p rz y n a j
mniej, jednem olbrzymiem przedsiębiorstw em . Każdy jedn ak przedsiębiorca wchodzący w skład porozum ienia kartelow ego rezygnuje z części swoich upraw nień kierow niczych; ja k dale
ko ta rezygnacja sięga, zależy od rodzaju porozumienia. Mamy więc przykłady w ytworzone przez życie i w skazujące, że plan obejm ujący najw ażniejsze czynności kierownicze, może być ustalany nie przez tego, kto je s t właściwym kierow nikiem przedsiębiorstw a. Gospodarka planowa byłaby takim podzia
łem kierow nictw a wytwórczością, w zorującym się poczęści n a kartelach, a niedochodzącym do „planow ania“ w państw ie so
cjalistycznem.
Byłoby rzeczą drugorzędną, czy kierownictwo wytwórczoś
cią pryw atną wykonywałyby wyłącznie organy państwowe, czy też jakieś korporacje samorządu gospodarczego, gdyż gospo
306
darka planowa musiałaby być prowadzona przy pomocy za
rządzeń przymusowych, a trudno ocenić, jak a form a przymusu byłaby dla przedsiębiorcy łagodniejsza. Gospodarka planowa m usiałaby zmuszać przedsiębiorcę do takiego lub innego zacho
w ania, leży to bowiem w samej jej istocie; dlatego też np. po
lityki celnej, k tó ra dla wytwórczości stw arza tylko pewne w a
runki, a nie zmusza jej do pójścia w określonym kierunku, nie można zaliczyć do zakresu gospodarki planowej. Jeżeli chodzi 0 środki działania gospodarki planowej, to niewątpliwie proto
typem jej byłaby gospodarka kartelow a. Jest rzeczą niezmier
ne charakterystyczną, że to, co się dzieje obecnie w Stanach Zjednoczonych, a co wielu uważa za realizowanie gospodarki planowej, pod niejednym względem przypomina gospodarkę kartelow ą. I ta k „kodeksy lojalnego współzawodnictwa“ co do swej treści nie są niczem innem, jak umowami kartelowemi, a taksam o przy produkcji rolniczej i produkcji bawełny prze
w iduje się ograniczenie obszaru uprawy, a więc ograniczenie produkcji ta k typowe dla działalności karteli. Jednak poza te- mi zarządzeniami zacżerpniętemi z arsenału polityki karteli by
łaby jeszcze jedna możliwość kierow ania wytwórczością, wyzy
skiw ana dotychczas co najwyżej częściowo, a która stać się mo
głaby pierwszorzędnym środkiem działania gospodarki plano
wej, a mianowicie planowa dystrybucja kredytu. Gdyby do tego celu m iała służyć polityka m onetarna i polityka banków emi
syjnych, wchodziłoby to w skład ta k popularnej obecnie kon
cepcji pieniądza „kierowanego“ ; możliwe są jednak i inne jesz
cze sposoby odziaływania na rozdział kredytów, a temsamem 1 kierow ania wytwórczością. Doprowadza to nas do drugiego tem atu niniejszego artykułu : kierow ania oszczędnościami w go
spodarce planowej.
Wychodzimy z założenia, że państwo przywiązuje wielką wagę do rozwoju oszczędności. Zastrzeżenie to jest konieczne wobec głoszonego niejednokrotnie hasła wydawania, a nie osz
czędzania, co miałoby się przyczynić do przezwyciężenia prze
silenia przez zwiększenie zbytu; jest to oczywiście złudzenie, gdyż środki zaoszczędzone, o ile nie są tezauryzowane, nie giną dla życia gospodarczego. Oszczędzanie je st i pozostanie jedną z głównych cnót ekonomicznych, którą państwo winno pielę
gnować, jeżeli nie chce podcinać samych podstaw egzystencji gospodarczej. Dlatego też pierwszem z zadań, którego podejmu
je się państwo w stosunku do oszczędności, je st ich ochrona.
Istn ie ją wszędzie przepisy, zapewniające czy to przez statu ty instytucyj oszczędnościowych, czy też przez nadzór nad dzia
łalnością tych instytucyj, bezpieczeństwo wkładów oszczędnoś
ciowych. Jest to typow a działalność ochronna, państw a, tego sa
mego rodzaju, ja k w jakim kolwiek innym kierunku, kiedy cho
dzi o ochronę tych, którzy tej ochrony potrzebu ją; w tym wy
padku potrzebuje jej przedewszystkiem drobny ciułacz w sto
sunku do lekkomyślnego lub niesumiennego prow adzenia inte
resów instytucji kredytowej. Jeżeli instytu cja oszczędnościowa znajdzie się w trudnościach finansowych, państw o czy związek kom unalny napewno przyjdzie jej z pomocą, aby uratow ać wkłady lub przynajm niej zredukować s tra ty ; będzie to przy
kładem działalności interw encyjnej.
Nie w ykracza to jeszcze poza znany nam zakres działalno
ści ochronnej lub interw encyjnej. Bardziej skomplikowana mo
że być spraw a, kiedy zarządzenia p aństw a mogą przyczyniać się do rozwoju oszczędności albo też ją hamować. Weźmy tu ta j pod uwagę kw estję oprocentowania wkładów. Wysokie opro
centowanie może do pewnego stopnia podniecać oszczędzanie albo przynajm niej przeciwdziałać tezauryzacji, równocześnie jednak zmusza do żądania wyższego oprocentow ania lokat, uciążliwego i szkodliwego dla kredytobiorców ; w ystąpiłaby tu kolizja postulatu potanienia kredytu i zachęcania do oszczędno
ści, możliwa do rozstrzygnięcia tylko z punktu widzenia cało
kształtu sytuacji gospodarczej. Dotykam y tern samem punktu, który w kracza na te re n gospodarki planowej. Możnaby już o tej gospodarce mówić, gdyby chodziło o ja k ąś akcję lub za
rządzenia m ające n a celu ograniczenie konkurow ania o w kłady między instytucjam i oszczędnościowemi przez wysokość opro
centowania lub inne udogodnienia; odpowiadałoby to w zupeł
ności zadaniom porozumień kartelow ych. W wyższym jeszcze stopniu w ystąpiłaby planowość przy rozszerzeniu oddziaływa
nia państw a na sposób lokowania wkładów.
Jeżeli dotychczas istniały przepisy o lokowaniu wkładów, to miały one przeważnie na oku zabezpieczenie pewności i płynności lokat. Nie wyklucza to, że w yw ierany być mógł faktyczny n a
cisk n a instytucje oszczędnościowe, aby swoje fundusze loko
wały w takich lub innych papierach wartościowych, i nie mo
żna się temu dziwić, jeżeli tego domagała się ogólna sytuacja f i
nansowa i gospodarcza; to samo dziać się mogło w stosunku do funduszów gromadzonych przez ubezpieczalnie społeczne. Zro
308
dzić się z tego może silna pokusa, aby państwo wzięło w prost w swoje ręce dystrybucję środków zbieranych przez oszczęd
ność w celu kierow ania życiem gospodarczem kraju . Byłby to ostatni krok na drodze do gospodarki planowej. Państwo za
spakajałoby w ten sposób swoje potrzeby kredytow e; oczywiś
cie nie w celu pokryw ania deficytów budżetowych, gdyż trudno byłoby to uważać za działalność planową, lecz dla prowadzenia akcji inw estycyjnej, bezpośrednio lub przez dostarczanie kre
dytów inicjatywie pryw atnej. Dla wielu nęcącym może być przykład pięcioletnich planów Rosji sowieckiej, realizowanych w znacznej mierze przez przymusowe pożyczki, a więc przy
musową oszczędność.
Konsekwencje tej gospodarki planowej byłyby wielorakie.
Jeżeli państwo wzięłoby w swoje ręce rozdział lokat, czyniłoby to według jakiegoś planu, dając jednym pierwszeństwo przed drugiem i. Zapewne uwzględniałoby z n atu ry rzeczy przede- wszystkiem swój w łasny program inwestycyjny, czy też fawo
ryzowało gałęzie wytwórczości uznawane przez siebie za n a j
ważniejsze. Być może byłoby to z pożytkiem dla rozwoju obli
czonego na dalszą metę i kierującego się szerszemi horyzonta
m i; nie je st to oczywiście rzeczą pewną, gdyż niekoniecznie czynniki państwowe mogą mieć lepszą kompetencję w spra
wach gospodarczych. W każdym razie trudno sądzić, aby pań
stwo brało na siebie rozdział lokat oszczędnościowych nie w pro
w adzając zmian w dotychczasowym stanie rzeczy, musiałyby więc na tem ucierpieć niektóre lokaty, korzystające dziś z kapi
tałów oszczędnościowych. Ponieważ lokaty krótkoterminowe musiałyby być utrzym ane ze względu na płynność instytucyj oszczędnościowych, o fiarą padłyby prawdopodobnie lokaty na dłuższe term iny (hipoteki).
Dalsza konsekwencja, to wpływ na prowadzenie in stytu
cyj oszczędnościowych. Lokowanie funduszów, a więc najw aż
niejsza i n ajtru d n iejsza czynność kierownictwa, byłaby odjęta z pod kompetencji instytucji oszczędnościowej; zakres kiero
w nictwa ograniczałby się właściwie do zarządu wewnętrznego.
Zdejmowałoby to zarazem przew ażną część odpowiedzialności z kierow nictw a in sty tu cją; w szczególności nie mogłoby ono odpowiadać za pewność i płynność lokat w stopniu dotychcza
sowym. Pewność i płynność są to znamiona ściśle uzupełniające się i w arunkujące naw zajem ; lokata stojąca pod auspicjami państw a może być pewną, ale niekoniecznie płynną. W stosun
kach naszych, na dzisiaj i zapewne na długo jeszcze, możliwość upłynnienia lokat w papierach wartościowych je st bardzo względna wobec małej pojemności ry n k u ; trzeb a się zatem po
ważnie liczyć z temi niekorzystnem i następstwami..
Z chwilą, z którą płynność instytucyj oszczędnościowych stanie pod znakiem zapytania, zagrożony być może dalszy roz
wój ruchu oszczędnościowego. Ruch ten rozw ijać się może tyl
ko w atmosferze zaufania i bezpieczeństwa, a rola państw a po
lega właśnie na szerzeniu i um acnianiu tej atm osfery. I tu ta j dochodzimy do punktu decydującego: gospodarka planowa w stosunku do oszczędności stanąć może w sprzeczności z obo
wiązkiem państw a do ich ochrony. Będzie ta sprzeczność tern większa, im śmielej realizow ana będzie gospodarka planowa.
Jeżeli w skutek zaniedbywania ochrony ruch oszczędnościowy zacznie zamierać, w tedy trzeb a będzie pójść na drogę oszczęd
ności przymusowej.
Konsekwencje te, w ynikające z przem yślenia do końca za
gadnienia gospodarki planowej na tym jednym odcinku, wydać się mogą zbyt teoretyczne i mało prawdopodobne, przemyślenie takie je st jednak konieczne, jeżeli chce się sięgnąć do dna nie
jasnych haseł i uchwycić ich praw dziw ą naturę. P raktyk a, my
śląca jasno, po trafi uniknąć szkód i zatrzym ać się w porę przed niebezpieczeństwem. •
DR. LE O N B A R A Ń S K I
O Z W R O T W PO LITY C E O S Z C Z Ę D N O ŚC IO W E J
W k raju ubogim w kapitały, ja k Polska, o dużym przy
roście ludności i ogromie niezaspokojonych potrzeb inwestycyj
nych, zagadnienie kapitalizacji posiada znaczenie zasadnicze dla dalszego rozwoju i postępu gospodarczego.
O takiem pojmowaniu roli kapitalizacji przez rząd i Bank Polski może świadczyć polska polityka walutowa w ostatniem 7-leciu, która — przedewszystkiem w imię rozwoju kapitali
zacji — prowadzona je st po linji bezwzględnego utrzym ania stałości złotego.
Z różnorodnych form, jakie kapitalizacja w szerszem poję
ciu przedstawia, chciałbym się tu zająć tylko temi, które łączą się bezpośrednio bądź z rynkiem pieniężnym, bądź też kapita
łowym, a więc w pierwszym wypadku — wkładami pienięż- nemi w instytucjach kredytowych, w drugim zaś — lokatami w długoterminowych papierach, a więc pożyczkach państwo
wych, obligacjach i listach zastawnych.
Jeśli chodzi o pierwszą z dwóch wyżej wymienionych form kapitalizacji, t. j. o wkłady w instytucjach kredytowych, to stwierdzić należy, że w tej dziedzinie osiągnęliśmy, po ustabi
lizowaniu złotego, rezultaty, ja k na nasze stosunki, bardzo duże, w yrażające się w zgromadzeniu przez instytucje finansowe — w okresie maksymalnego natężenia procesu kapitalizacji — wkładów na sumę ponad 3 m iljardy zł. Wprawdzie następ
nie — pod wpływem znanych wydarzeń na międzynarodowych rynkach pieniężnych — wystąpił odpływ kapitałów, przy rów- noczesnem przesuwaniu się wkładów z instytucyj kredytowych pryw atnych do publicznych, to jednak ostatni rok przyniósł ponowny wzrost wkładów, tak, że obecnie stan ich zbliża się znów powoli do wspomnianej sumy 3 miljardów złotych. Zazna
czyć przytem należy, że tymczasem — wskutek załamania się
kursu dolara — w artość wkładów w tej walucie uległa autom a
tycznej redukcji, powodując obniżenie ogólnej sumy wkładów.
W przeciwieństwie do ogólnej sym patji, ja k ą cieszy się oszczędzanie pieniędzy w form ie wkładu bankowego, lub ksią
żeczki oszczędnościowej, znacznie mniejsze powodzenie m ają lokaty w papierach wartościowych.
Z astanaw iając się nad przyczynami nastaw ienia społeczeń
stw a polskiego przedewszystkiem w kierunku wkładu oszczęd
nościowego, podkreślić należy — obok powszechnej po wojnie niechęci do angażowania swych kapitałów n a dłuższe term i
ny — fakt, że ta form a oszczędności nie wymaga naw et w czę
ści takiego orjentow ania się w zagadnieniach pieniężnych oraz znajomości techniki rynkowej, co lokata w papierach w arto
ściowych.
Obecnie, gdy społeczeństwo polskie zostało już praw ie cał
kowicie pozyskane dla idei oszczędnościowej, gdy może już poszczycić się dużym dorobkiem w dziedzinie wkładów, nale
żałoby zwrócić baczniejszą uwagę na lokaty w papierach w ar
tościowych. Te ostatnie przedstaw iają nietylko wyższy stopień rozwoju kapitalizacji w porównaniu z wkładami, lecz górują nad niemi przedewszystkiem rolą i znaczeniem dla życia go
spodarczego.
W kłady stw arzają podstawę zasadniczo dla udzielania kre
dytów krótkoterminowych, natom iast przez zakup papierów dostarcza się kapitałów długoterminowych, niezbędnych dla przeprowadzenia wszelkiego rodzaju inwestycyj n a dalszą metę, zarówno publicznych, ja k też pryw atnych — a wiadomo, ja k wielkie są potrzeby Polski w tej dziedzinie. Zebranie w odpo
wiednich rozm iarach rodzimego kapitału obligacyjnego przy
czyniłoby się ponadto do ostatecznego usunięcia z polskiego rynku kredytowego tej anom alji, ja k ą było dotychczas zaspa
kajanie w dużej mierze kredytem krótkoterm inow ym długo
term inowych potrzeb kredytowych.
Potrzeby kredytu krótkoterminowego są zawsze ściśle okre
ślone rozm iaram i obrotów gospodarczych. Pozatem — w m iarę postępowania popraw y gospodarczej — coraz to większa ilość obrotów sfinansow ana zostaje własnemi środkami przedsię
biorstw . N ieprzerw any rozwój oszczędności krótkoterminowych, przy stosunkowo wolniejszem tempie popraw y gospodarczej, mógłby łatwo doprowadzić do sytuacji, w której instytucje finansowe nie byłyby w stanie zatrudnić posiadanych k ap ita
312
łów. Już obecnie słyszy się o braku m aterjału wekslowego, na co u skarżają się instytucje finansowe. Skoro zaś instytucje te •— zwłaszcza po doświadczeniach kryzysu — nie powinny i nie będą chciały immobilizować się w pożyczkach formalnie, czy też faktycznie długoterminowych, będą one zmuszone, oczy
wiście, bezużytecznie trzym ać posiadane wkłady. Taki stan rze
czy, z punktu widzenia gospodarczego, byłby równoznaczny ze szkodliwą tezauryzacją. Rozwiązanie tego zagadnienia może nastąpić przedewszystkiem przez skierowanie zainteresowań oszczędzającego na lokatę w papierach.
Lokaty w papierach m ają tę przewagę nad wkładami, że — będąc de ju re lokatami długoterminowemi — mogą być w każ
dej chwili zlikwidowane przez sprzedaż papierów na giełdzie.
Obawy s tra t kursowych są obecnie — wobec względnie niskich kursów papierów — niezbyt uzasadnione. Zresztą korzyść wy
sokiego realnego oprocentowania, jaką się osiąga, dzięki ni
skim kursom papierów, równoważy w bardzo znacznym stopniu przypuszczalne stra ty kursowe, gdyby naw et takie miały mieć miejsce w przyszłości.
Jest rzeczą oczywistą, że rezerwy, o charakterze przejścio- wym, muszą mieć nadal form ę wkładów. Każdy oszczędzający musi sobie zdawać sprawę, jakie przeznaczenie nadaje sumom oszczędzanym, czy m ają one spełniać rolę rezerw bieżących, czy są przeznaczone na pewien cel zgóry określony, czy też ma to być kapitał żelazny, z którego posiadacz będzie czerpał, bądź w t. zw. „czarnej godzinie“, bądź też w okresie, gdy wycofa się już z czynnego życia zarobkowego.
Byłoby rzeczą ze wszech m iar pożądaną, aby oszczędzający to zróżniczkowanie swych oszczędności, z punktu widzenia ich celowości, przeprowadził również i przez wybór odpowiedniej form y lokaty, umieszczając oszczędności dorywcze w instytucji kredytowej w form ie wkładu, a sumy, przeznaczone na dalszą metę — w papierach długoterminowych. Obecnie bowiem dzieje się tak, że oszczędzający — chcąc z jednej strony zwiększyć dochodowość posiadanego kapitału, z drugiej zaś — zapewnić sobie możność względnie szybkiej dyspozycji, lokuje swe osz
czędności w form ie wkładów z wypowiedzeniem, trzy — często sześciomiesięcznem, a naw et z term inem jeszcze dłuższym. O ile w przekonaniu oszczędzającego ogólna sytuacja gospodarcza nie budzi żadnych obaw, wkłady tego rodzaju nie są podejmowane i faktycznie stają się lokatą o charakterze długoterminowym.
W tym stanie rzeczy w ydaje mi się, że byłoby daleko słusz
niej szem, aby kapitały, przeznaczone n a tego rodzaju wkłady, wędrowały w prost n a rynek kapitałowy. Byłoby to. połączone z korzyścią przedewszystkiem dla samego oszczędzającego, gdyż otrzym ałby on od lokat w papierach, w dzisiejszym stanie rze
czy, dochód mniej więcej o 100% wyższy, niż od wkładu, a po- zatem — byłoby to również zgodne z zasadą rozłożenia ryzyka przez uniknięcie jednostronności w lokacie.
Oszczędzający w form ie wkładu w kasie oszczędności lub innej instytucji finansow ej powinien sobie zdawać sprawę, że instytucja lokuje jego w kłady długoterminowe również n a dłuż
szy term in. Nie będzie więc to zm ianą losu i przeznaczenia pieniędzy oszczędzającego, jeśli on sam uczyni to, co czyni instytucja finansow a za jego milczącą zgodą i wiedzą. Jeśli jed nak chodzi o rynek kapitałowy, to różnica będzie tu ogromna.
Zam iast wielkich portfeli papierów, znajdujących się w nie
licznych rękach, portfele te zostaną rozdrobnione, a przecho
dząc ciągle z rą k jednego właściciela do rą k innego, przyczynią się do wytw orzenia tego, co zwiemy rynkiem kapitałowym. Im zaś obszerniejszy rynek, kapitałowy, im większa ilość dokony
wanych tranzakcyj, tern również większa pewność, że każdej chwili można lokatę uruchomić bez straty.
Sądzę, że nasza propaganda oszczędności powinna obecnie położyć duży nacisk n a tę form ę lokat.
M A U R IC E
V A N G RU ND ERBEECK.
Dyrektor Belgijskiej Kasy Oszczędności
K O N T R O L A
W Y D A J N O Ś C I PRACY PE R SO N E L U
BELGIJSKIEJ KASY O S Z C Z Ę D N O Ś C I
Belgijska K asa Oszczędności je st instytucją o charakterze
i
wybitnie demokratycznym. W istocie zadanie jej polega na przyjm owaniu oszczędności klas pracujących w celu zapewnie
nia im bezpiecznej lokaty. Zapomocą propagandy, szerzonej przeważnie w szkołach i w niezamożnych środowiskach, kasa sta ra się ograniczyć, o ile możności, plagę tezauryzacji, przy
ciągając kapitały, spoczywające nieprodukcyjnie w szufladach i skrytkach. Wobec charakteru powierzonych wkładów, kwali
fikowanych jako „drobny pyłek pieniężny“, służący do tworze
nia nowych kapitałów, łatwo zrozumieć, że kasa musi wpisywać do ksiąg wielką ilość drobnych pozycyj. Skromne wkłady, które w ta k małym kraju , jak Belgja, osiągnęły poważną cyfrę 10 m iljardów franków , fig u ru ją na przeszło 5.800.000 książeczek oszczędnościowych. Przeciętna suma wkładów, przypadająca na jedną książeczkę, nie przekracza 1.900 franków . Pozatem do
konywa się rocznie, na podstawie wspomnianych książeczek, około 4.400.000 w płat po 550 fr. —• i 1.400.000 wypłat po 1.800 fr. przeciętnie.
Chcąc, aby ta olbrzymia i szczegółowa praca rachunkowa mogła być wykonywana w odpowiednich w arunkach i bez nad
m iernych kosztów adm inistracyjnych, należy stosować surowe i racjonalne przepisy, któreby pozwoliły adm inistrować kasą możliwie najoszczędniej, przy starannej i dokładnej pracy per
sonelu.
Aby osiągnąć dokładność czynności adm inistracyjnych, ka
sa oszczędności wprowadziła stosowanie na zestawieniach ope
racyjnych, przedstawianych przez funkcjonarjuszy, arytmetycz- 315
SECURlTE ECONOMiE,
U PREVOyANCE
de r Avenir
& S A U v e
C fttsse O im ćrołe tfĄ jiw g o « « IdeHatveiSta
nego systemu, ułatwiającego spraw dzanie obliczenia procentów.
Łączna suma, w ykazana na tych wyciągach, w inna odpowiadać ogólnej sumie kapitałów i procentów, ustalonej przez specjalny wydział kontroli, zwany „Wydziałem rachunków rozdzielczych“ .
Pozostaje jeszcze kw est ja uzyskania jak n aj większej wy
dajności pracy każdego funkcjonariusza, księgującego te liczne pozycje. Z punktu widzenia wysokości kosztów adm inistracyj
nych, kw estja ta je st pierwszorzędnej wagi.
Należy zaznaczyć, że wszystkie rachunki wkładców są pro
wadzone wyłącznie w centrali kasy oszczędności w Brukseli. Do tej więc jedynie instytucji 1410 urzędów pocztowych i 42 agen
cje Banku Narodowego, które w spółpracują z kasą n a polu osz
czędności, k ieru ją wykazy operacyj, dokonanych w swych biu
rach. Operacje muszą być wpisane na k artk i kontrolne, założo
ne dla każdego poszczególnego posiadacza książeczki oszczędno
ściowej, przyczem procenty, dotyczące tych operacyj, winny być dokładnie obliczone. Również w centrali instytucji dokonywa się w końcu roku dopisania na rachunki wkładców p rzypadają
cych im odsetek.
Doświadczenie i inicjatyw a urzędników, którzy pracowali od chwili założenia Belgijskiej K asy Oszczędności, ograniczyły do minimum czynności adm inistracyjne. Pożądana w ydajność p ra cy funkcjonarjuszy w zrastała w sposób widoczny w m iarę upraszczania roboty bieżącej.
W ydajność pracy musi być kontrolowana, jednak kontrola w inna być prosta, a jednocześnie dokładna, ze względu na to, że 316
wspom niana p raca wyko
nyw ana je st przez setki fu nkcjonarj uszów i polega n a wpisywaniu mil jono
wych pozycyj.
W tym celu kasa osz
czędności obmyśliła nad
zwyczaj prosty system, pozwalający na obsolutnie dokładne sprawdzenie o- siąg-niętej wydajności. Sy
stem ten obmyślony je st w następujący sposób:
W każdem poszczegól- nem biurze kasy, notuje się co tydzień na liście, za
w ierającej nazwiska p ra cowników, ilość godzin o- becności każdego z nich, ja k również sumę godzin obecności całego personelu danego biura. Łatwo jest w ten sposób przeprow a
dzić kontrolę ilości prze
pracow anych godzin. Wy
starczy bowiem pomnożyć liczbę pracowników przez ilość obowiązujących go
dzin pracy, a od ogólnego wyniku potrącić ilość opuszczonych godzin spowodu choroby lub urlopu.
Z drugiej strony na tym samym wykazie figuruje przy n a
zwisku każdego pracow nika ilość zgłoszonych przez niego czyn
ności oraz ilość godzin, które zużył na ich załatwienie. Te in
form acje czerpie się z dziennika pracy, posiadanego przez każ
dego pracow nika kasy, w którym obowiązany je st wpisywać ilość wykonanej pracy i liczbę godzin, zużytkowanych n a jej wykonanie. Każdy urzędnik musi z końcem tygodnia złożyć swój dziennik u kierownika biura lub osoby przez niego wyznaczonej, co pozwala temu ostatniemu upewnić się na podstawie danych zamieszczonych w dzienniku, czy wydajność wykazana przez pracownika, odpowiada wydajności wymaganej.
Jednakże urzędnik mógłby wprowadzać w błąd zwierzchni
ków, podając ilość operacyj wyższą od wykonanej w rzeczywi
stości. Jest rzeczą niemożliwą dla kierownika biura sprawdzać ilość wpisanych przez każdego pracownika operacyj. Tego ro
dzaju sprawdzanie byłoby zbyt kosztowne i zabierałoby dużo czasu. Dlatego też kasa wprowadziła system kontroli skuteczny a szybki. Cyfry podane przez pracownika przyjm uje się jako rzeczywiste, nie podając ich na razie w wątpliwość. W wypad
B elgijska K asa Oszczędności w Brukseli.
ku nadużycia musi ono w yjść na ja w z chwilą spraw dzania ogól
nego zestawienia, które wykazuje dla całokształtu każdej po
szczególnej pracy ilość godzin, zużytych przez wszystkich urzęd
ników dla jej wykonania, oraz ilość operacyj z nią związanych.
Zwykłe dzielenie pozwoli ustalić ogólną wydajność pracy na go
dzinę. Jeżeli wydajność nie odpowiada oczekiwanej, czyni się poszukiwania w celu w ykrycia winnego, a w razie, gdyby jego machinacje okazały się w yraźnie oszukańcze, zarządza się po
stępowanie dyscyplinarne. Zdarza się również, że ogólna ilość operacyj, jakie dana praca obejmuje, przekracza ilość ustaloną przez kierow nika przed podziałem między poszczególnych p ra cowników rozmaitych czynności, składających się na daną p ra cę. I w tym wypadku zarządza się dochodzenie dla ustalenia, z jakiego powodu różnica ta k a powstała. W wypadku stw ier
dzenia winy, funkcjonarjusz zostaje pociągnięty do odpowie
dzialności. Należy jednak przyznać, że podobne wypadki obec
nie już się nie zdarzają, gdyż pracownicy, wiedząc o surowym sposobie wykonywania kontroli, nie odważyliby się fałszować cyfr, podawanych w dzienniku pracy. Możnaby tu dobrze zasto
sować przysłowie: „Lepiej zapobiegać chorobie, niż leczyć j ą “ . W spomniana kontrola wydajności pracy sięga jednak jesz
cze dalej. Mogłoby się bowiem wydarzyć, że kierow nik biura, nie osiągnąwszy od swojego personelu w ym aganej wydajności, a obaw iając się uznania przez dyrekcję, że je st zbyt pobłażliwy wobec swoich pracowników, mógłby przedstaw ić w ydajność ich jako w ystarczającą, ukryw ając, że ilość zadeklarowanych ope
racyj była wyższa, aniżeli ta, k tó ra w rzeczywistości została w pisana. Ta ewentualność je st mało prawdopodobna, gdyby się to jednak wydarzyło, m anew r byłby łatwo w ykryty. —- Z esta
wienia rekapitulacyjne, o których była mowa poprzednio, są co tydzień podawane do wiadomości wyższych urzędników, kieru
jących wydziałami. Ci wyżsi urzędnicy otrzym ują bezpośrednio od głównego wydziału kontroli i bez wiedzy personelu wydzia
łowego dokładną, ogólną ilość operacyj, wykonanych we w szyst
kich biurach Belgijskiej Kasy Oszczędności. Wyższy urzędnik spostrzeże natychm iast różnicę pomiędzy liczbą w rzeczywisto
ści wykonanych operacyj a cyfrą, podaną w raporcie jeneral- nym, który mu przedstawiono. W ynika z powyższego, że system, stosowany przez Belgijską Kasę Oszczędności, pozwala n a bez
względne sprawdzenie wydajności pracy personelu, żadn a nie
dokładność nie ujdzie kontroli, co zostało stwierdzone wielolet- niem doświadczeniem.
K A Z IM IE R Z SŁO M SKI.
N O W A U S T A W A O K O M U N A L N Y C H K A SA C H O S Z C Z Ę D N O Ś C I
(P róba analitycznego porównania z ustaw ą dotychczasową).
Nie ta k dawno, gdyż przed kilku zaledwie laty, a miano
wicie w r. 1927 ogłoszone zostało rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o komunalnych kasach oszczędności1). Rozpo
rządzenie to obok pewnych niezaprzeczonych zalet, z których najw ażniejszą było ujednolicenie ustawodawstwa o K. K. O.
w Polsce —- do tego czasu działalność K. K. O. opierała się bowiem n a różnorodnych i przestarzałych już ustawach, rozpo
rządzeniach, dekretach czy regulam inach państw zaborczych — posiadało także i pewne braki oraz niedociągnięcia. U sterki te z biegiem czasu dawały się coraz silniej odczuwać zwłaszcza w m iarę pogłębiania się kryzysu i domagały się jaknaj rych
lej szego usunięcia. Kasy oszczędności odgryw ają w kapitali
zacji k ra ju zbyt poważną rolę, by kw estje te można było zosta
wić nadal nieuregulowane, to też czynniki kompetentne, zdając sobie dokładnie z tej sytuacji sprawę, przystąpiły do zrewido
w ania dotychczasowego ustaw odaw stw a o K. K. O. i do wyda
nia nowych przepisów prawnych, bardziej dostosowanych do zmienionych w arunków gospodarczych, jako też do tej roli, jak a przypada K. K. O. do spełnienia. W rezultacie ukazała się nowa ustaw a o K. K. O., ogłoszona w form ie rozporządzenia Prezy
denta Rzeczypospolitej z dn. 24 października 1934 r. (Dz. U.
R. P. Nr. 95 z dnia 29 października 1934 r., poz. 860).
Rozporządzenie to wprowadza pewne zasadnicze zmiany v/ dotychczasowem ustawodawstwie, zdążające do skonsolido
w ania i umocnienia bytu K. K. O. Nowa ustaw a da się stre
ścić •—• o ile chodzi o najważniejsze przepisy w następujących p u n k ta ch :
1) W yraźne sprecyzowanie charakteru prawnego K. K. O.
2) Rozszerzenie przywilejów posiadanych przez kasy i po
łożenie nacisku n a propagandę.
3) Wzmocnienie pewności finansowej K. K. O.
1) W dalszym ciągu a rty k u łu będzie używ any sk ró t K. K. O. lub kasy.
4) Wzmocnienie nadzoru P aństw a nad K. K. O. i leń dzia
łalnością, jakoteż nad związkami K. K. O. oraz przesunięcie punktu ciężkości tego nadzoru z M inisterstw a S praw W ewnętrz
nych do M inisterstw a Skarbu.
5) Położenie nacisku na fachowość kierujących organów kasy.
6) Wprowadzenie przepisów zapobiegających niepożąda
nym wpływom na działalność K. K. 0.
7) U trzym anie dotychczasowych zasad organizacji z nie- znacznemi tylko zmianami.
8) Odmienne od dotychczasowego ugrupow anie operacyj K. K. 0. z możnością indywidualizacji przy niezmienionym za
kresie działalności odnośnie wszelkich ważniejszych operacyj.
9) Wprowadzenie szczegółowych przepisów przy łączeniu się K. K. O. oraz dokładniejsze sprecyzowanie przepisów przy likwidacji.
10) Unormowanie stru k tu ry praw nej i zasadniczego za
kresu działalności związków K. K. 0.
W yraźne sprecyzowanie charakteru prawnego K. K. O.
W dawniejszem rozporządzeniu o K. K. 0. mieścił się prze
pis, że kasy są zakładami komunalnemi o własnej osobowości praw nej, brakowało natom iast postanowienia, określającego czy kasy posiadają ch arakter publiczno - praw ny czy też pryw atno
prawny, co w praktyce nie było zasadniczo rzeczą bez zna
czenia. W myśl nowego rozporządzenia, kasy otrzym ują w yraź
nie charakter publiczno - praw ny (art. 2), co usuwa niejasności, jakie w tym kierunku panow ały; niektórzy praw nicy bowiem byli zdania, że kasy ten ch arak ter posiadają, inni zaś, że należy uważać je za instytucje o charakterze pryw atno - prawnym.
Nowością je st również nadanie kasom przy wykonywaniu czynności bankowych charakteru kupca z przymusem wciągnię
cia do re je stru handlowego — a więc w myśl kodeksu han
dlowego — charakteru kupca rejestrowego (art. 6). W kw estji tej panow ała również rozbieżność zdań i zasadniczo ustaliła się opinja, że kasy mogą ale nie mtiszą być wciągnięte do re je stru handlowego, nie było jednakowoż na to stw ierdzenia u sta
wowego. Nowa ustaw a dowolność in terp reta cji w tym kierunku usunęła; niejasnem je st jedynie określenie, że kasy przy w yko
nyw aniu czynności bankowych są kupcami i podlegają reje
stracji. A contrario wynikałoby, że przy wykonywaniu czyn
ności niebankowych kasy nie są kupcami. Ponieważ zaś trudno wyobrazić sobie kasę oszczędności, k tó ra nie wykonywałaby czynności bankowych (takich zresztą ja k ie określa ustaw a), gdyż czynności te należą do normalnego zakresu działania K. K. O., np. izbieranie wkładów czy udzielanie kredytów, za
strzeżenie powyższe je st bez znaczenia praktycznego, a może spowodować tu i ówdzie błędne tłumaczenie.
320
Odmiennie niż dotychczas reguluje rozporządzenie sposób uzyskiw ania przez kasy osobowości praw nej. Obecnie bowiem kasa nabyw a osobowość praw ną przez zarejestrowanie (art. 2), podczas gdy dawniej następowało to z chwilą zatwierdzenia statu tu przez władzę nadzorczą. Również uruchomienie kasy może nastąpić dopiero po zarejestrow aniu (art. 22), z czego w ynika również, że kasy niezależnie od wykonywania lub nie
w ykonywania czynności bankowych, muszą być rejestrowane, gdyż w przeciwnym razie nie mogłyby wogóle funkcjonować.
Rozszerzenie "przywilejów posiadanych przez kasy i położenie nacisku na propagandę.
Komunalne kasy oszczędności, jako instytucje przeznaczone do krzewienia zmysłu oszczędności i do zbierania wkładów, m ają w obecnych w arunkach gospodarczych trud ną rolę do spełnienia, słuszną je st przeto rzeczą, by instytucje te były wyposażone w pewne przywileje, któreby ułatwiały im ich dzia
łalność. To też nowa ustawa, uwzględniając powyższą okolicz
ność, zapewnia kasom jeszcze dalsze przywileje, aniżeli te, które kasy dotychczas posiadały. W ten równocześnie sposób będą mogły kasy zastosować się łatwiej do tego zakresu działania, które ustawodawca określił słowami... „rozw ijanie w najszer
szych m asach ludności zmysłu oszczędnościowego“ (art. 1), na k tó rą to działalność pewne przywileje, jeżeli nie bezpośrednio, to w każdym razie pośrednio w sposób skuteczny wpływają.
P rzed bliższem określeniem powyższych przywilejów, nale
ży poświęcić parę uwag poruszonej poprzednio spraw ie rozwi
ja n ia zmysłu oszczędnościowego w najszerszych masach ludno
ści, o którem mówi ustawodawca, określając zakres działania kasy. Słowa te nie są niczem innem, ja k położeniem nacisku na propagandę.
Dotychczas wiele K. K. O. względnie ich organy nie zawsze doceniały znaczenie propagandy. Zdarzały się nierzadko wy
padki, że wydatek na propagandę był uważany za luksus, na który mogła pozwolić sobie tylko kasa zasobna. A więc nic bardziej nielogicznego. Właśnie kasy małe, których suma wkła
dów była stosunkowo niewielką, potrzebowały w pierwszym rzędzie należycie zorganizowanej propagandy dla zwiększenia tych wkładów a temsamem dla swego wzrostu i rozwoju. P rzy
puszczać należy, że obecnie zapatryw ania w tym kierunku ule
gną gruntow nej zmianie z korzyścią dla wzrostu komunalnych kas oszczędności i wkładów w nich ulokowanych, skoro usta
wodawca oficjalnie zalicza do działalności K. K. O. m. in. roz
w ijanie zmysłu oszczędnościowego.
Jednym z przywilejów, w które ustawodawca wyposaża komunalne kasy oszczędności, je st wydawanie książeczek wkład
kowych pod n azw ą: „książeczek oszczędnościowych“, która obok używ ania w nazwie firm y słów „kasa oszczędności“, przysłu
giwać będzie wyłącznie komunalnym kasom oszczędności i in
stytucjom im pokrewnym, ja k Pocztowej Kasie Oszczędności, Galicyjskiej Kasie Oszczędności i gminnym kasom pożyczkowo- oszczędnościowym (art. 5). Jedynie spółdzielnie kredytowe, używające w nazwie firm y słów: „kasa oszczędności“ a zare
jestrow ane w chwili w ejścia w życie omawianego rozporządze
nia, m ają praw o używ ania nadal tej nazwy. Zaznaczyć przytem należy, że według dawniejszych przepisów doznawała ochrony nazwa „komunalna kasa oszczędności“. Wynikało z tego, że mogła istnieć kasa oszczędności niekomunalna, mogąca w swo
im tytule używać nazwy „kasa oszczędności“ . Obecnie nazwa
„kasa oszczędności“ ja k i nazw a „książeczka oszczędnościowa“
przysługują wyłącznie instytucjom wyżej wymienionym, a bez
praw ne używanie tych nazw jest, w myśl nowego rozporządze
nia, karane aresztem do 6-ciu miesięcy i grzyw ną albo jedną z tych kar. Przepis ten m a ważne znaczenie zasadnicze i pro
pagandowe dla K. K. O., w yodrębniając je w opinji publicznej jako instytucje powołane w pierwszym rzędzie do zbierania oszczędności.
Nowe rozporządzenie umacnia posiadany już przez kasy przywilej, w myśl którego książeczki oszczędnościowe były przyjm owane przez urzędy i zakłady państwowe i komunalne na kaucje i w adja, w ym ieniając jeszcze dodatkowo wśród insty- tucyj obowiązanych do przyjm ow ania książeczek oszczędno
ściowych, jako w adjów i kaucyj, także monopole państwowe i zaznaczając, że książeczki oszczędnościowe m ają być tra k to wane narów ni z kaucjam i i w adjam i, składanemi w gotówce
(art. 37).
Zupełnie innym a wielkiej wagi przywilejem je st przepis, że wkłady n a książeczki oszczędnościowe wolne są od zajęcia do wysokości 2.500 zł. (art. 37). Przyw ilej ten posiadały do
tychczas tylko banki państwowe, ja k Bank Gospodarstwa K ra
jowego, Państw ow y Bank Eolny oraz Pocztowa K asa Oszczęd
ności. Nie trzeba zaznaczać, że postanowienie to będzie miało bardzo dodatni wpływ propagandow y w kierunku lokowania wkładów w komunalnych kasach oszczędności.
Jednym z dalszych przywilejów je st zwolnienie kas osz
czędności od opłat stemplowych i skarbowych, dotyczących pism i ak t sporządzanych celem połączenia kas oszczędności (art.
38 — p. 3 b ). Ponadto przepisanie praw hipotecznych wolne je st od opłat sądowych, a w ynagrodzenie pisarza hipotecznego zmniejszone je st do połowy, w przypadku połączenia kas z mo
cy zarządzenia władzy nadzorczej (a rt. 49). Przepisy te będą miały duże znaczenie praktyczne ze względu n a częstą możli
wość takich połączeń nietylko w związku z innemi przepisami ustawy, mogącemi spowodować do pewnego stopnia takie połą
czenia (np. niemożność finansow a jednego związku założyciel
skiego do uzupełnienia kapitału zakładowego do wym aganej roz
porządzeniem wysokości), ale i ze względów n atu ry gospodar
czej i konjunkturalnej.
322
Ponadto wprowadza nowa ustaw a postanowienie, w myśl którego K. K. 0. są zwolnione od podatku od kapitałów i rent od przychodów od wszelkiego rodzaju lokat pieniężnych kas oszczędności, umieszczonych w innych instytucjach finanso
wych (art. 38 p. 4).
Według dotychczas obowiązujących przepisów, przychody od wkładów na książeczki oszczędnościowe były wolne od po
datku od kapitałów i rent, o ile wysokość wkładu n a daną ksią
żeczkę nie przekraczała kwoty 5.000 zł. Rozporządzenie obecnie ogłoszone zastrzega określenie wysokości tej kwoty Ministrowi Skarbu (art. 38). Należy przytem zauważyć, że przepis o pobie
ran iu podatku od kapitałów i ren t od przychodów z wkładów na książeczki oszczędnościowe był dotychczas od kilku lat zawieszo
ny tak, że faktycznie podatek ten w tym czasie wogóle nie był płacony. Zupełne zwolnienie od tego podatku przychodów z wkła
dów na książeczki oszczędnościowe byłoby bardziej pożądane, przypuszczać jednak należy, że w praktyce kwest ja ta nie bę
dzie m iała większego znaczenia, M inister Skarbu będzie mógł bowiem regulować, wysokość powyższej kwoty w ten sposób, jak będzie tego żądało życie i dobro K. K. O. Pozatem zaś trzeba pamiętać, że klientela wkładowa K. K. O. rek ru tu je się głównie z w arstw mniej zasobnych i średnich tak, że wkłady na poszcze
gólnych książeczkach nie są w zasadzie zbyt wysokie.
Przyw ilej, w myśl którego wpisy w książeczkach oszczędno
ściowych oraz wszelkiego rodzaju zaświadczenia o złożeniu lub zwrocie wkładu wydawane przez kasy, były wolne od opłaty stemplowej, został nową ustaw ą rozszerzony także na wszelkie pokwitowania z odbioru wkładów oszczędnościowych, w ystaw ia
ne przez tukiadców oraz na upoważnienia do odbioru wkładów oszczędnościowych (art. 38). Dotychczasowa konieczność stem
plowania przez wkładców pokwitowań z odbioru wkładów n a
rażała K. K. O. niejednokrotnie ze strony deponentów na wiele niemiłych uwag, klienci bowiem bronili się bardzo kategorycznie przed tem i opłatami. Obecnie więc odpadnie powyższy powód do niezadowolenia po stronie deponentów, a wiadomo, że depo
nent to klient bardzo wrażliwy, któremu w interesie wzrostu wkładów w K. K. O. należy o ile możności iść jaknajdalej na rękę.
Ważnym je st również nowy przywilej, w myśl którego na
leżności pieniężne K. K. O. w sumie nieprzekraczającej 1.000 zł., mogą być ściągane w trybie adm inistracyjnym (art. 39).
Wzmocnienie pewności finansow ej K. K. O.
Nowa ustaw a wprowadza przepis, że związek założycielski musi przyznać kasie kapitał zakładowy w wysokości conajmniej 50.000 zł. oraz bezzwrotną dotację n a zorganizowanie kasy w wysokości conajmniej 10.000 zł. (art. 18). Dawniejsze prze
pisy przewidywały minimalny kapitał zakładowy tylko w wyso-