2 c m
5 PRZEGLĄD
OSZCZĘDNOŚCIOWY
K W A R T A L N I K
POŚWIĘCONY ZAGADNIENIOM Z DZIEDZINY OSZCZĘDNOŚCI W A R S Z A W A
ROK III K W A R T A Ł D R U G I 19S6 R. Nr. 10
lA'C , ■
Prof. dr. Tadeusz Brzeski POJĘC IE SOCJALNE OSZCZĘDNOŚCI
Dr. Zygm unt W itkowski
CZY DEWALUACJA MOŻE DAĆ POPKAWĘ GOSPODARCZĄ?
Oliver H om e
OSZCZĘDNOŚĆ W SZKOLE Prof. Witold Góra SUMY PRZECHODNIE
Stanisław Kopczyński
DZIAŁALNOŚĆ SPÓŁDZIELNI KREDYTOWYCH NA TL E ICH ROZWOJU
A ntoni Piotrow ski
PODSTAWY PROPAGANDY OSZCZĘDNOŚCI
KRONIKA — ROZMAITOŚCI — STATYSTYKA — BIBLIO G RAFIA
N a k ł a d e m
CENTRALNEGO KOMITETU OSZCZĘDNOŚCIOWEGO RZECZYPOSPOLITEJ PO LSK IEJ
■ J i - '7' .
K O M I T E T- B , E
’ rę* '... ... ——.
PRZEGLĄWiU OSZCZĘDNOŚCIOWEGO
’ i 3 ■ ti tt ? - ® 1 t»8- . P r z e i w o d m i c z ą c y ! P rof o dr„ Tadeusz BrzesM.
S e k r e t a r z s Byr. Adam Czactyra.
^ •• 'If'
c z I « n k n w i.,e: Pyr. W todzim ie^BaczyńsJci, .Dyr. Tadeusz Dziekoń, ski, Prof. Marjan Rapacki, I)yr. Kazimierz Slomskii Prez. Kazimierz
Strzegocki, Prez. M ieczysław Szczepkowski, Byr. Józef Szmydt.
R e d a k t o r s Wilhelm Dobrzyński.
B A K C Y J N Y
S T A Ł Ą W S P Ó Ł P R A C Ę Byr. dr. Leon Barański Prof. dr. Leopold Car®
Jan Czadamkiewicz Byr. Em ile Deroover
(Bruksela) Prof. Witold Góra Prez. dr. Henryk Gruber Byr. Maurice van Grunderbeeck
(Bruksela)
Prez. dr. Erwin Gugelmeier (Berlin)
Br. Józef Jerzy Guranowslki Prez. Thomas Henderson
®v/l)
(Glasgow)
Prof. dr. Tadeusz Kłapkowski Prof. dr. Adam Krzyżanowski Prez. Janusz Kwieciński
. . . . . . . . i
Cezary ŁagiewsM
Prez, dr. Tomasz Marynowski
Z A P E W N I L I M. I N N . PP. s Mim. Ignacy M atuszewski
Prof. dr. Jan Namitkiewicz
iJilo a rj.
Byr. dr. Jerzy Nowak Dyr Stawisl' w Pmrłowics;
Byr. Stanisław Pawłowicz Prez. Yilem Pospisil
(Praga)
Prof. Filippo Ravizza (Mediolan)
Aa:a|3* ^»”0 ifiM
Kazimierz Rudziński Stanisław Saklak
I '
Koman Seidler
t , 2 j r i-it
Byr. dr. Hans Stigleitner (W iedeń)
-A# -..U . ti.
Prof. dr. Józef Sułkowski Prof. dr. Edward Taylor Prez. dr. Stefan Uhma B ■<'. "A'ji.h:
Br. Zygmunt W itkowski Ryszard W ojdaliński
Prez. dr. W ładysław Wróblewski Byr. Józef Zajda
. i 4
Prof. dr. Ferdynand Zwidig
A D M IN IS T R A C JA PR O SI Z A L E G A J Ą C Y C H Z PR E N U M E R A T Ą O J E J O P Ł A C E N IE DO P. K. O. N A ' K O N T O
„PRZEG LĄD U O SZ C Z Ę D N O Ś C IO W E G O “ Nr. 244.
P R Z Y U Ż Y C IU Z A Ł Ą C Z O N E G O B L A N K I E T U O P Ł A T A M A N I P U L A C Y J N A NIE J E S T P O B IE R A N A .
P R Z E G L Ą D
O S Z C Z Ę D N O Ś C I O W Y
K W A R T A L N I K
POŚWIĘCONY ZAGADNIENIOM Z DZIEDZINY OSZCZĘDNOŚCI
WARSZAWA
ROK III KWARTAŁ DRUGI 1936 R. Nr. 10
S P I S R Z E C Z Yi
DZIAŁ OGÓLNY.
Str.
79 85
91 95 100 112
118 118 119 Prof. dr. Tadeusz Brzeski. Pojęcie socjalne oszczędności
Dr. Zygmunt W itkowski. Czy dewaluacja może dać poprawę go
spodarczą ? . . . . . . . .
DZIAŁ SPECJALNY.
Oliver Horne. Oszczędność w szkole .
Prof. W itold Góra. Sumy przechodnie . . . . . . Stanisław Kopczyński. Działalność spółdzielni kredytowych na tle
ich rozwoju ...
Antoni Piotrowski. Podstawy propagandy oszczędności
KRONIKA.
Stały Komitet Międzynarodowego Instytutu Oszczędnościowego . Z Banku Akceptacyjnego ...
Przepisy o kontroli obrotu p i e n i ę ż n e g o ...
ROZMAITOŚCI.
Instytucje oszczędnościowe w innych krajach: Pocztowa Kasa Osz
czędności w E g i p c i e ...120 Zbiórka drobnych o sz cz ęd n o śc i... 121 Przymusowa oszczędność w Niemczech . . . . . . 123
DROBNE WIADOMOŚCI 125
STATYSTYKA.
Str.
Stan -wkładów oszczędnościowych w P o l s c e ...131
Ruch wkładów na książeczkach oszczędnościowych w kasach osz czędności . . . . . ’ . . . . . . . 132
Ołńeg p ie n ię ż n y ... 133
Obroty izb rozrachunkowych . . . . . . . . 133
Wkłady i kredyty krótkoterminowe w instytucjach kredytowych i o szczęd n ościow ych ...134
BIBLJOGRAFJA. Otto Bazlen. Czy można oszczędzać za w iele? (J. Czadankiewicz) 137 K onstanty Krzeczkowski. Rozwój ubezpieczeń publicznych w Pol sce. (H. G e r t n e r ) ... 138
„Kasy oszczędności św iata“ . . . . . . . . 139
NOWE K S I Ą Ż K I ...140
PRZEGLĄD PRASY G O SPO D A R C Z E J... 141
Niezrozum iałe pretensje. (W. Dobrzyński) . . . . . 145
CO P I S Z Ą ? ... 146
O D ADM INISTRACJI
Administracja „Przeglądu Oszczędnościowego“ z n a c z n ie obniżyła cenniŁ dawnycb roczników, a mianowicie: za komplet rocznika I-go (1 9 3 4 r.) lub II (1 9 3 5 r ) z przesyłką
pobiera tylko zł. 3 , 5 0 . —
z n a c z n i e
P o j e d y n c z e n u m e r y z l a t 1 9 3 4 - 1 9 3 5 (z w y j ą t k i e m N r - N r . 1 i 2 , k t ó r e s ą n a w y c z e r p a n i u i m o g ą b y ć n a b y w a n e
t y l k o w k o m p l e c i e r o c z n y m ) — z ł. 1 • — z p r z e s y ł k ą .
Z a m ó w i e n i a n a l e ż y k i e r o w a ć d o a d m i n i s t r a c j i „ P r z e g l ą d u
Oszczędnościowego“ w W a r s z a w i e , u l . Ś w i ę t o k r z y s k a 3 5 ( t e l . 5 .2 7 9 9 ) , a n a l e ż n o ś ć w p ł a c a ć d o P . K . O . n a k o n t o
P rz e d m k , ifiaterjalii zamieszczonego w „Przeglądzie Oszczędnościowym"
żezwolony pod warunkiem podania źródła.
J3 < » ffitk-'M '" cf -»/a
PROF. DR. T A D E U S Z B R Z E S K I.
PO JĘCIE S O C JA L N E O S Z C Z Ę D N O Ś C I
Oszczędność wydaje się zjawiskiem ta k prostem i znanem, że zastanaw ianie się nad jej znaczeniem uważane być może za rzecz niepotrzebną, a w każdym razie mało pożyteczną. Spie
rają. się o to teoretycy, niezbyt liczni zresztą, jednak mimo, że wnoszą do tego zagadnienia wiele światła, zacierają jego kon
tu ry , ponieważ dążą do ujęcia zjaw iska oszczędności w zbyt szerokie ram y. P ragn ą bowiem, zgodnie ze swem powołaniem, wszystko to, co pozostaje z oszczędnością w jakim kol
wiek, chociażby odległym i zewnętrznym związku, zasze
regować do jednego, możliwie ogólnego, pojęcia. Ale też z tego niewielki je st pożytek dla p raktyk i życiowej, któ
ra czy to ze względów propagandowych, czy też ze względów polityki oszczędnościowej, nie może uogólniać pojęcia oszczędności, lecz m usi je stosować w form ie niejako najczystszej. Aby odrazu wyjaśnić o co chodzi, powiedzmy, że dla propagandy oszczędnościowej i polityki oszczędnościowej najważniejszą, i najcenniejszą, je s t oszczędność jako zjawisko socjalne, a więc z punktu widzenia jej wartości moralnej, wy
chowawczej i hum anitarnej, i że ta stron a oszczędności usuwa w cień towarzyszące je j znaczenie gospodarcze. Nie je s t to wydzielenie zupełnie sztuczne, gdyż ta oszczędność, k tó rą moż- naby nazwać socjalną, w ystępuje w rzeczywistości dość w yraź
nie w swych charakterystycznych cechach, a ponadto istnieje niewątpliwie w naszem poczuciu, jako oszczędność prawdziwa, której się należy specjalna opieka i pomoc.
Jak jednak poplątane są te pojęcia, najlepszym dowodem może być, że w term inologji (przynajm niej polskiej) „oszczęd
ność“, o której była mowa powyżej, znaczy właściwie co inne
go. J e s t to mianowicie „oszczędzanie“ wogóle, które oznacza postępowanie, polegające na najłepszem wyzyskaniu posiada
79
nych środków i niemarnowaniu niczego. Stanowi to zasadniczy nakaz postępowania w spraw ach gospodarczych, które właśnie dlatego nazywa się ekonomicznem. Ale też z tego właśnie po
wodu je s t zbyt obszernem, gdyż może i powinno stanowić ce
chę każdego postępowania gospodarczego; jednostka w każdej sytuacji gospodarczej postępuje właściwie, jeżeli niczego nie m arnuje i wszystko s ta ra się jaknajlepiej wyzyskać. Czyż wo
bec tego każdy, kto dobrze gospodaruje, byłby tym „ciuła
czem“, którym zajm uje się propaganda i polityka oszczędno
ściowa? Pojęcie ciułacza nie je s t sprzeczne z pojęciem dobrego gospodarza, ale mimo to je s t ono pojęciem odmiennem i wywo- dzącem się z innych źródeł. Te inne źródła polegają na pew
nych kw alifikacjach m oralnych jednostki, znajdującej się w skromnej i niepewnej sy tuacji m aterjalnej.
Takie jednostki stanow ią w każdem społeczeństwie, naw et najzamożniejszem, olbrzymią większość; robotnik, pracownik pryw atny, rzemieślnik, drobny kupiec, mały rolnik, ludzie s ta rzy, niezdolni fizycznie do pracy, nie m ający określonego f a chu, nieletni i t. p. — wszyscy ci muszą być zadowoleni, jeżeli starczy im n a najskrom niejsze utrzym anie, gdyż zawsze grozi im, że w bliższej czy dalszej przyszłości mogą się znaleźć bez chleba. Ludzie ci zdobywają się n a wielki i godny szacunku wysiłek charakteru, jeżeli m yślą o ju trze i s ta ra ją się o jego zabezpieczenie drogą wyrzeczenia się i ofiary. J e s t to więc pu nkt wyjścia. Człowiek o skromnych dochodach przezwycię
ża się, ograniczając swoje potrzeby i rezygnując z nieco lepsze
go ich zaspokojenia. Oczywiście, nie może być w takiej sy
tu acji m aterjalnej, czy też, nie może ta k daleko posuwać ogra
niczania potrzeb, aby to podkopywało jego egzystencję fizycz
ną, gdyż ta k a oszczędność byłaby nienorm alną i nierozsądną, w każdym razie jednak m usi to być połączone z pewną ofiarą i wysiłkiem. Dlatego też ezemś zupełnie innem jest, gdy jed nostka posiadająca dochody przewyższające przeciętną stopę życiową, nie w ydaje tej przewyżki, ponieważ najczęściej może nie odczuwać dalszych potrzeb poza temi, które zaspakaja. Po
wie ktoś, że nie je s t to m iara ścisła i określenie w ystarczające, gdyż również silnie może cierpieć m iljoner, k tó ry odmawia sobie jak iejś kosztownej zachcianki, jednak nieomylnym prze
wodnikiem będzie dla nas nasze poczucie socjalne; n ik t nie bę
dzie litować się nad oszczędnym miljonerem, ale też n ik t nie odmówi uznania i współczucia dla człowieka biednego, k tóry 80
oszczędza. Jeżeli naw et będzie tu ta j wiele sytuacyj przejścio
wych, to jednak z dostateczną w yrazistością wyróżni się osz
czędność ludzi zamożnych i oszczędność ludzi żyjących w skrom
nych w arunkach.
Należy jednak jeszcze ściślej powiązać ten rodzaj oszczęd
ności z pewnym stanem faktycznym . Oszczędność tego typu może występować tylko w gospodarstwie konsumcyjnem, to znaczy przy zaspakajaniu potrzeb osobistych jednostki, gdyż byłaby ona nie do pomyślenia w gospodarstwie wytwórczem.
W gospodarstwie konsumcyjnem jednostka pozbawia się za
spokojenia pewnych potrzeb, jednak ja k o tern już wspom
niano, jednostka norm alna nie idzie w tern tak daleko, aby nisz
czyć swoją egzystencję fizyczną; gospodarstwo konsumcyjne może utrzym ywać się na zmniejszonym poziomie, i niema w tern nic złego, gdyż nie je s t jego celem powiększanie się i rozwijanie. Jakże możnaby sobie wyobrazić gospodarstwo wytwórcze, w którem przeprowadza się oszczędności inne poza najlepszem wyzyskaniem środków; oszczędności te polegałyby chyba na ograniczaniu i pogarszaniu gospodarstwa. Każde go
spodarstwo wytwórcze ma, jeżeli się ta k wyrazić, swoje po
trzeby ; niezaspakajanie chociażby w części tych potrzeb by
łoby podkopywaniem jego podstaw.
Ponoszenie ofiar m a swoje uzasadnienie w celu, do którego jednostka dąży. N ajw iększą bolączką ludzi z klas niezamoż
nych je st niepewność ju tr a ; może to być odczuwane z rozm aitą siłą, zależnie od usposobienia poszczególnych jednostek czy też całych ich grup. W alka z tą niepewnością, to właśnie gromadze
nie zasobów; je st to najsilniejszy motyw oszczędności, w ystępu
jącej tu ta j w form ie najczystszej. Zgromadzone zasoby służyć m a ją n a wypadki, które niekoniecznie muszą nastąpić, ale m u
szą być przewidywane, a więc u tra ta zarobków, niezdolność przedwczesna do pracy, choroba, nieszczęścia osobiste. Dalszym skolei celem, któ ry należy wspomnieć osobno, — gdyż tu ta j już prawdopodobieństwo, że zasoby będą potrzebne, je st daleko większe — może być zabezpieczenie starości i egzystencji żony i dzieci n a wypadek śm ierci; stanowi to łącznie z wypadkami poprzedniemi jedną pokrewną grupę. W mniej czystej formie w y stępuje oszczędność wszędzie tam , gdzie mówi się zazwyczaj c t. zw. oszczędności celowej. Jednostka „składa“, czyli od
mawia sobie dzisiaj, aby zaspokoić swoje potrzeby lepiej lub inaczej w przyszłości. I tu jednak nader często przejaw iać się
81
może motyw związany bezpośrednio z tą niepewnością ju tra , k tó ry je st głównem źródłem oszczędności „praw dziwej“ ; kto dąży np. do posiadania własnego domu lub chociażby jakichś własnych urządzeń, a tem bardziej, kto przez oszczędność pra
gnie zdobyć samodzielną egzystencję, ten również walczy z cią
żącą nad klasą niezamożną, niepewnością m aterjalną.
Zaczynamy mimowoli używać term inu „oszczędności“, a nie „oszczędność“, i to je st właściwe określenie i wyróżnie
nie, nie chodzi bowiem o samo postępowanie, lecz o zbieranie zasobów zabezpieczających przyszłość. Wyznacza to zarazem kierunek dla form, w których to gromadzenie zasobów się od
bywa. Zasoby muszą nadawać się do przechowywania, dlatego też w u stro ju gospodarki pieniężnej najlepiej do tego celu służą zasoby pieniężne. Bezpieczeństwo je st dla gromadzącego zaso
by rzeczą ta k ważną, że przechowywanie częstokroć przybierać może form ę t. zw. tezauryzacji, która, niezupełnie słusznie, cie
szy się złą opinją, k tó ra jednak, mimo, że zawsze je s t zwalcza
na, nigdy nie zaniknie, jeżeli ci, którzy z nią walczą, nie chcą lub nie mogą usuwać jej istotnych przyczyn. Niema w tern nic dziwnego, że ten, kto drogą ofiar zbiera oszczędności, zazdroś
nie Czuwa nad, niemi i skłonny j est do nieufności, chociażby nieuzasadnionej dostatecznie; nie można żądać od prostego człowieka, aby orjentow ał się w arkanach polityki m onetarnej, zwłaszcza współczesnej, lub aby mógł należycie oceniać wypła
calność instytucyj kredytow ych, którym powierza swoje osz
czędności. Jeżeli chce się przeciwdziałać tezauryzacji, nie wy
starczą gołosłowne zapew nienia; należy troskliwie unikać wszystkiego, co mogłoby dawać najsłabszą bodaj podstawę do podejrzeń.
Gdy ta nieufność je s t przezwyciężona, oszczędności szu
k ają lokaty, m usi to być jednak lokata najpew niejsza z pew
nych, przynajm niej w oczach szerokiej m asy ciułaczy. Klasycz
ną jej form ą są wkłady oszczędnościowe, i to krótkoterm inow e, aby mogły być wycofane każdej chwili. Mniej już do tego celu n ad ają się kredytow e papiery wartościowe, zwłaszcza wówczas, gdy ludność nie je s t do nich przyzwyczajona, gdy podlegają silnym wahaniom kursu, gdy w świeżej pamięci są dotkliwe s tra ty poniesione w skutek dew aluacji; złudne też są nadzieje, aby oszczędności można było skierować z dnia na dzień n a drogę nabyw ania papierów kredytowych. W najwyższym stop
niu odnosi się to do lokaty w akcjach i wszelkiego rodzaju 82
papierach spekulacyjnych; jeżeli idą na to oszczędności, ci, którzy je w ten sposób lokują, nie są prawdziwymi ciułaczami, lecz kapitalistam i - spekulantami.
L okata łączy się z oprocentowaniem, jednak je s t to prze- dewszystkiem sposób automatycznego powiększania złożonych oszczędności. Procenty od drobnych wkładów nie są najczę
ściej podejmowane, lecz dopisywane do kapitału. Inaczej do pewnego stopnia będzie się ta rzecz przedstawiać, gdy ich ce
lem je st nagromadzenie w takiej wysokości, aby procent do
starczał środków do życia, i w tedy jednak nie zatracają swego charakteru, którym je s t przedewszystkiem zabezpieczenie nie
pewnej egzystencji. Zbieranie oszczędności bowiem nie je st
„kapitalizacją“. K apitalizacja nie je st niczem innem, jak gro
madzeniem m ajątku, to znaczy środków m aterjalnych, które m ają przynosić dochód. Jednostka kapitalizuje, jeżeli nie kon
sum uje w całości dochodu, lecz przeznacza go na fruktyfikacj ę ; najczęściej nie je s t to połączone z żadną ofiarą, gdyż dokony
wane bywa przez jednostki, których dochody przewyższają po
trzeby. Ale też dlatego dla jednostek kapitalizujących ta k wiel
kie m a znaczenie wysokość zysków dawanych przez lokatę, pod
czas gdy, ja k wiadomo, wysokość oprocentowania nie wywiera poważniejszego wpływu na przyrost oszczędności. Również nie
zmiernie często z kapitalizacją łączy się gotowość do ryzykow
nych lokat, jeżeli obiecują one znaczne zyski w dochodzie lub w przyroście w artości m ajątkow ych; prawdziwy ciułacz stroni przed wszelkiem ryzykiem.
Nie należy więc mięszać oszczędności z kapitalizacją, gdyż n a tern tracić może w artość socjalna oszczędności. K apitali
zacja dąży do największego zysku, kapitalizacja nie cofa się przed spekulacyjnem ryzykiem ; oszczędnościom nie chodzi o wysoki zysk, chyba tylko jako o sposób automatycznego ich powiększania, ryzyko je s t sprzeczne z najbardziej zasadniczym m otywem zbierania oszczędności. Jeżeli w niektórych krajach, ja k np. niedawno we F rancji, w ydaje się zarządzenia, które chronić m ają oszczędności, między innemi i przed ryzykiem w ynikającem z lokaty w akcjach, obniża się mimowoli m oralną ich w artość; widocznie w tym k raju w arstw y zbierających oszczędności są tak samodzielne i silne, że przechodzą do sfery jednostek kapitalizujących. Ale też tam oszczędności nie s ta nowią problemu socjalnego, polegającego na istnieniu licznej rzeszy jednostek, żyjących w nieustannej trosce o ju tro i zdol
83
nych do wysiłku woli, aby przez ograniczanie swych skrom nych potrzeb dążyć do zabezpieczenia bytu. Zwalnia to ogół od ciężaru utrzym yw ania jednostek wykolejonych m aterjalnie, a dzieje się to w sposób najgodniejszy szacunku, bo przez samodzielny i dobrowolny wysiłek człowieka walczącego o byt.
:'§5gi
•A’jüSääSi I; m ii , ».Wirai SiJSKłSi
.ILmtmnt sas<iüani<«i- a- SBiW
Konstrukcja stalowa budującego się gmachu P. K. O. w Poznaniu.
Dr. Z Y G M U N T W IT K O W S K I
CZY D E W A L U A C JA M O Ż E D A Ć P O P R A W Ę G O S P O D A R C Z Ą ?
Zwolennicy dewaluacji, rek ru tu jący się przeważnie ze sfer dłużniczych i eksporterskich, u p atru ją znaczenie dewa
luacji, jako środka w yjścia z kryzysu i napraw y sytuacji go
spodarczej, w następujących argum entach:
1) dew aluacja może przyczynie się powiażnie do ożywie
nia gospodarczego, ä tern samem do w yjścia z kryzysu, dzięki zwyżce cen, ja k ą pociąga za sobą. Zwyżka t a powoduje w zrost produkcji i obrotów, a w rezultacie w zrost dochodu społeczne
go, co zie swej stro n y zapewnia produkcji trw ale podstawy rozw oju;
2) dew aluacja rozwiązuje autom atycznie palący problem oddłużenia. Przez zm niejszenie ciężaru zadłużenia w arstw pro
dukcyjnych, a w szczególności rolnictwa, przyczynia się ona bezpośrednio do zm niejszenia kosztów produkcji, do przywró
cenia rentowności placówek gospodarczych i w arsztatów rol
nych, przez zm niejszenie z a ś: ciężaru zadłużenia w arstw kon- sum cyjnych — do podniesienia ich siły nabyw czej;
3) dewaluacja umożliwia wzmożenie produkcji eksporto
wej. Zapewniając naszym eksporterom walutową prem ję e k s
portową, w skutek zwyżki kursów w alut zagranicznych, pobu
dza ona eksporterów do żywszej działalności wywozowej;
4) w rezultacie —• dzięki powyższym czynnikom — dewa
luacja przyczynia się do znacznego ożywienia gospodarstw a społecznego', do rozwoju przedsiębiorczości, do wydobycia na światło dzienne tezauryzow anych kapitałów i do wprzągnięcia ich w proceą wytwórczy, jedhem słowem do „nakręcenia kon- jum ktury“.
J a k z tego widzimy, dewaluacja — według zdania je j zwo
lenników •—- byłaby skutecznem lekarstw em na kryzys. Nie
stety, przy bliższej analizie, plusy te, brzmiące tak ponętnie, w ydają się dość iluzoryczne.
85
ad 1) Je st faktem nie do zaprzeczenia, iż ceny w niektó
rych krajach, które odstąpiły od; p arytetu, wykazały tendencję zwyżkową. Mamy tu na myśli zwłaszcza kraje, należące do blo
ku szterlingowego, oraz S tany Zjednoczone Ameryki Północnej.
Myliłby się jednak ten, ktoby przypuszczał, że oznaki oży-, wienia gospodarczego w tych państw ach w oistatnim czasie n a
leży przypisać dewaluacji. W zrastające ożywienie, które obserwujemy tam już niemal od roku, płynie z trzech zasadniczych źródeł, niem ających nic wspólnego z dewaluacją, a mianowicie: 1) z samoczynniej regeneracji procesów g,o-spo- darczyeh, w wyniku likwidacji licznych przerostów gospodarki przedkryzysow ej; 2) z powolnego wyczerpywania się zapasów tow arow ych; 3) ze specjalnej konjun ktury 'politycznej w związ
ku z niepokojami zbrój eniowemi.
Ożywienie gospodarcze może sprowadzić jedynie realna zwyżka cen t. zw. złotych, t. j . wyrażonych w walucie złotej — a nie zwyżka cen nominalnych, wyrażonych w jednostkach pie- mężnych o m niejszej zaw artości złota. Je st rzeczą zupełnie obo
jętną, czy np. koń kosztuje dzisiaj 50 złotych obecnego p ary te
tu, cąy będzie kosztował 75 złotych zdewaliuiowanych o połowę swej. wartości.
Nie ulega też najm niejszej wątpliwości, że dew aluacja może sprowadzić jedynie zwyżkę nominalną cen, nie zaś zwyżkę realn ą cen złotych, k tó ra zależy od zupełnie innych czynników. Go gorsza, spadek w artości w aluty nie pociąga za sobą naw et odpowiedaiiej zwyżki nominalnej cen. Ja k uczy do
świadczenie, ceny tow arów w państw ach, które, odstąpiły od parytetu, nie wzrosły w wielu wypadkach w ty m samym sto
sunku, w jakim została zdeprecjonowana waluta. Zwyżka tych cen była zazwyczaj mniejsza, co je s t równoznaczne ze spadkiem cen realnych.
W tych w arunkach nie może być mowy, oczywiście, o wzroś
cie — w skutek dewaluacji — dochodów społecznych. Dopóki m e wzrosną ceny złote, dopóty trudno mówić o zwiększeniu się.
dochodów wian&tw produkcyjnych. N atom iast zwyżka cen no
minalnych, wynikająca w skutek zwykłego ich przerachowania na zdeprecjonowaną walutę, może najwyżej pociągnąć za sobą w zrost nom inalnych dochodów społecznych, co pozostaje bez efektu dla poprawy gospodarczej.
ad 2) Jeżeli chodzi o drugi z wyżej wymienionych „do
datnich“ skutków dewaluacji, to istotnie rozwiązuje ona auto
85
matycznie problem oddłużenia; zastępuję wszelkiego, rodzaju konwersje długów.
Nie należy jednak zapominać o odwrotnej stronie medalu.
Zysk dłużnika je st rów noznaczny.ze s tra tą wierzyciela: to, co zyskuje na dewaluacji dłużnik •— to traci wierzyciel. : ■ . Rzecz jasna, że również na akcji oddłużeniowej w formie konw ersji zobowiązań tra c i wierzyciel jiużto na obniżonych, od
setkach, jużto na płynności swej pretensji. Pozatem akcja od
dłużeniowa w form ie konw ersji przenosi i rozkłada ujemne skutki kryzysu na dłuższy czasokres, skutkiem czego wpływają one w mniejszym stopniu na sytuację ogólno-gospodarczą. Na
tom iast w wypadku dewaluacji straty , wynikające stąd, spada
ją raptow nie i druzgoczące na wierzycieli i obarczają wyłącznie obecną sytuacj ę gospodarczą.
Mógłby ktoś powiedzieć, że stra ta , o jakiej mówimy, nie je s t zgoła dla wierzyciela stra tą , ale pozbawieniem, go niesłusz
nej korzyści, jak ą czerpie Wskutek w zrostu wiartości pieniądza w ostatnich latach. .Niem a dwóch zdań, iż wierzyciel znalazł się w sytuacji uprzywilejowanej dzięki zwiększeniu się siły n a
bywczej pieniądza. J e s t to jednak korzyść raczej teoretyczna, jieżeli się zważy, iż w praktyce rzadko k tó ry wierzyciel 'otrzy
m uje zw|rot swegO' pożyczonego kapitału, który nabył w mię
dzyczasie większej w artości realnej. Przeważnie, a naw et z re guły, dłużnicy ani niei spłacają pożyczonego kapitału, ani ,nie regulu ją naw et oprocentowania swych długów. Zanim, zaś po
życzki ulegną odmrożeniu, w artość pieniądza może znowuż ulec spadkowi w związku ze wzrostem cen, co zniweluje całko
wicie pozorne korzyści, jakie rzekomo czerpie obecnie wierzy
ciel ,z wysokiej siły nabywczej pieniądza.
W tych w arunkach dew aluacja byłaby niesprawiedliwem i ja sk ra wem przerzuceniem bonsekwencyj kryzysu w przew a
żającej mierze n a barki wierzycieli. Dłużnik inwestował się w okresie dobrej k onjunktury — a zatem za pieniądze wie
rzycieli powiększył stan swegoi m ajątk u ilościowo i jakościowo;
te rezu ltaty pozostaną je g o dorobkiem i w przyszłości nabio
r ą naw et odpowiedniej w artości realn ej. W ierzyciel nato
m iast —■ mimo powrotu siły nabywczej pieniądza do daw niej
szego poziomu — pozostałby w posiadaniu m ajątku sztucznie zmniejszonego; wierzytelność jego, w yrażająca się w sztywnej liczbie jednostek walutowych, straciłaby równomiernie z obniże
niem się siły kupna złotego na swej rzeczywistej wartości.
87
ad 3) Również dość iluzoryczną w ydaje się korzyść, jak a miałaby wyniknąć w skutek dewaluacji, dla eksportu. Kwe
s t ja ta nie może odgrywać przy obecnym system ie h an dlu międzynarodowego -— większej roli, a to z uwagi na reglam entacyjne tendencje polityki handlowej. Możliwości eksportowe nie zależą dzisiaj od konkurencyjności cen produkcji eksportowej. Głównym czynnikiem, zakreślają
cym handlowi eksportowemu sztyw ne granice, isą kontyngen
ty i kompensacje. Te kryteirja niweczą możliwość w ykorzysty
w ania prem ji eksportow ej, w ynikającej z deprecjacji w aluty.
To też zyski z tego ty tu łu są złudne i niemożliwe. Są one tem- bandziej problematyczne, żie niem a widoków n aw rotu do wol
nego handlu zagranicznego.
ad 4) Tak samo płonne są wreszcie nadzieje, że dewalu
acja może przyczynić się do „nakręcenia k on ju n k tu ry “ przez rozwój przedsiębiorczości, detezauryzacj ę i skierow anie wydo
bytych z ponicz-O'dhy kapitałów do procesu produkcyjnego.
W państw ach, k tóre zdeprecjonowały sw ą walutę, m ieliś
m y wprawdzie okazję zanotować ogólne ożywienie gospodar
stw a i produkcji. Ożywienie to je d p ak okazywało się z reguły przejściowe i 'krótkotrw ałe (o ile nie było spowodowane czyn
nikami, które wymieniliśmy w yżej). Zaznaczyć przytem nale
ży dla ścisłości, że nie było ono bynajm niej następstw em de
w aluacji — ale raczej „dzwonem alarm owym “ przed dewalu
acją. Innemi słowy — wynikało ono z obawy przed deprecjacją, względnie z obawy przed dalszem obniżeniem w artości waluty.
J e s t to łatwo zrozumiałe. Liczne odłamy społeczeństwa, obawiając się o całość swych kapitałów, wydobywały je z poń
czoch, jużto wycofywały je z banków i lokowały w tow arach i rożnych w artościach trw ałych, zwłaszcza w realnościach m iejskich i [ziemiskiich. W związku K tern W k raja ch tych za
znaczył się bezpośrednio przed i po' dewaluacji w zrost cen i wzmożenie obrotów. Objawy te znikły jednakowoż z chwilą, gdy obawy co do dalszej deprecjacji pieniądza okazywały się nieuzasadnione.
Ja k z tego wynika, deprecjacja pieniądza nie może dać nam zysków, jakich spodziewają się jej zwolennicy. Okazu
j ą się one bardzo problematyczne, conaj mniej zaś bardzo wątpliwe.
Tyle o rzekom ych „korzyściach“, dewaluacji. Niezależnie 88
j ednak od oczedviwanyeh „clobroc-zyan^ch“ skutków, dew alua
cja pacdąigia, ,za sobą szereg iintnycłi następstw , które możemy bezspornie nazwać zdecydowanie niekorzystnemi. Ujemne te reperkusje dewaluacji rozważymy kolejno.
D eprecjacja złotego przekreśliłaby pr/edew szystkieni w szystkie zyski, jak ie przyniosła 'niam deprecjacja w alut za
granicznych, zwłaszcza dolara, w zakresie spłaty długów za
granicznych. (Pom ijam y tu moment usunięcia dwuwaluto- wości). Zyski te znikną automatycznie, gdy złoty zdewaluuje się również; zobowiązania, zaciągnięte w w alutach obcych, k tó re ułegły dewaluacji, sta n ą się znowu dotkliwym ciężarem dla gospodarstw a narodowego.
D rugim ujiemmym skutkiem porzucenia przez Polskę p a
ry te tu byłoby zachwianie się naszego k red y tu zagranićznegu.
J a k wiadomo, pozycję, ja k ą zajm ujem y obecnie n a forum, iniędżynarod owem, zawdzięczamy głównie niezachwianej w ar
tości złotego i terminowemu wywiązywaniu się z naszych zobo
w iązań wobec zagranicy, co nam, ułatw ia
w
niesłychanej m ierze właśnie deprecjacja licznych w alut zagranicznych. Z chwi
lą odstąpienia od pary tetu , zostałby znacznie nadwyrężony za
równo nasz prestiż gospodarczy, jakoteż nasz kredyt zagra
niczny. Byłoby to dla n as połączone z bardzo wielką szkodą, jeżeli się weźmie pod uwagę, że w obecnej dobie wysiłki nad pozyskaniem zaufan ia zagranicy do układu stosunków’
w
Polsce i je j możliwości rozwojowych są jednym e najdonioślej
szych zadań naszej polityki gospodarczej.
Bardzo ujem nie odbiłaby się również dewaluacja w stosun
kach w ew nętrzno’ - gospodarczych naszego kraju . Zwolennicy dew aluacji tw ierdzą coprawda, że z pun ktu widlzeniia społecz
nego, gospodarstwo narodowe — jako całość — nie ponosi uszczerbku wskutek dewaluacji. Ile bowiem tra c ą wierzyciele, tyle zarab iają dłużnicy. Istotnie, rachunkow o sum a bogactwa narodowego nie ulega zmianie. Kie należy jednak zapominać, że same tylko przesunięcia kapitałów z rąk wierzycieli do rąk dłużników są złączone z głęboki cmi w strząsam i. ^Zaburzenia te niie m ogą pozostać bez wpływu n a dalsze racjonalne kształto
wanie się stosunków między wierzycielami a dłużnikami i s ta w iają znak zapytania nad rozwojem kredytu w kraju.
Nietylko jednak przyszłość kredytu zostaje zagrożona.
Największe ,bodaj spustoszenia wyrządza dew aluacja w dzie
dzinie kapitalizacji wewnętrznej. Na tym odcinku skutki de
89
precjacji są najtragiczniejsze, dotykają bowiem szerokie w arstw y ciułaczy, rekrutujących się przeważnie z „szarych lu
dzi“, którzy ze swych skromnych dochodów zgromadzili sobie w ytrwałym i znojnym wysiłkiem rezerwę oszczędnościową na czarną godzinę. Deponenci ci m ają jeszcze świeżo w pamięci rok 1924. Jeżeli udało się zrekonstruow ać częściowo zm arno
w any wówczas kapitał narodowy — to zawdzięczać to należy przedewszystkiem silnej wierze ludności w stałość stosunków walutowych i gospodarczych.
W tych w arunkach trzecia z kolei deprecjacja naszej w a
luty, godząca przedewszystkiem w kieszeń drobnych ciułaczy, mogłaby się odbić fatalnie na dalszym rozwoju kapitalizacji rodzimej. P rzekreślając owoc intensywnej działalności naszych instytucyj oszczędnościowych, zahamowałaby ona ponownie odbudowę naszych kapitałów rodzimych na szereg długich la t — z niepowetowaną szkodą dla rozwoju naszej gospodarki narodow ej.
Jeżeli do tych wszystkich s tr a t m aterjalnych wierzycieli i ciułaczy dodamy s tra ty n atu ry psychologicznej, wynikające w skutek świadomości ich pokrzywdzenia, to zrozumiemy, ja k niebezpiecznem pociągnięciem byłaby deprecjacja złotego w do
bie obecnej. S tra ty nie zostałyby zrównoważone wątpliwe- mi zyskami, na jakie powołują się zwolennicy dewaluacji,
wobec czego ogólny efekt ekspe
rym entu walutowego należało
by uznać w naszych w arunkach za niezaprzeczalnie niekorzyst
ny, a naw et szkodliwy.
Plakat węgierski.
O L IV E R H ORNE.
O S Z C Z Ę D N O Ś Ć W SZK O LE
( R e f e r a t g e n e r a l n y 2 K o n g r e s u O s z c z ę d n o ś c i o w e g o )
W szystkie nadesłane referaty uznają sprawę zachęcania młodzieży szkolnej do oszczędności jako bardzo w ażną; zostało to już zresztą podkreślone na poprzednich Międzynarodowych Kongresach Oszczędnościowych. Między innymi drugi Kongres powziął rezolucję, w której dał wyraz przekonaniu, że wycho
wywanie młodzieży w zasadach oszczędności je st sprawą wiel
kiej wagi i że wobec tego nauka o oszczędności winna wejść do program u szkół powszechnych tak, aby mogła być istotnie przedmiotem nauczania w szkołach.
Jak to słusznie zaznacza Bellemain we wstępie do swego referatu , „lata szkolne są właśnie tym okresem, w którym do
znane w rażenia najsilniej u trw alają się w umyśle, a uczeń, któ
rego nauczono odkładania na przyszłość bodaj najm niejszej części pieniędzy, oddanych do jego rozporządzenia, zachowa na całe życie, w jakichkolwiekbądź okolicznościach, cenne przy
zwyczajenie oszczędzania i pam iętania o przyszłości“.
Thomas Henderson utrzym uje również, że właściwe zro
zumienie i ocena w artości oszczędzania powinny być podstawą wszelkiego nauczania, zaś kultywowanie oszczędności m a wielki wpływ na kształcenie charakteru oraz na wychowanie dobrych obywateli.
Mimo powszechnego uznania tych prawd, wprowadzenie ich w życie połączone jest, szczególnie w czasach kryzyso
wych, z wielkiemi trudnościami. W Stanach Zjednoczonych Sandstedt przytacza cyfry, wykazujące, jak dalece bezrobocie i nędza wpłynęły na zmniejszenie się ruchu oszczędnościowego w szkołach. W Holandji Slis zwraca uwagę na fakt, że redukcja płac personelu nauczycielskiego, w połączeniu z innemi niepo- myślnemi warunkami, przeszkodziła w uzyskaniu życzliwej współpracy szkoły.
W spółpraca nauczycieli m a tu oczywiście pierwszorzędne znaczenie. Sandstedt mówi o ogólnej niechęci nauczycieli do szkolnej oszczędności; inne re feraty w ykazują również, że p ra
ca i odpowiedzialność, związane z propagandą oszczędności wśród dzieci, i wprowadzeniem j ej w czyn, są często uważane przez nauczycieli jako dodatkowe obciążenie.
91
Z drugiej strony niewątpliwem jest, że w wielu krajach ca
ły zespół nauczycielski współpracuje bardzo chętnie z kasami oszczędności. Tak je s t w każdym razie w Anglji, gdzie na te re
nie szkolnym istnieje cała sieć stowarzyszeń oszczędnościowych pod protektoratem Komitetów Oszczędnościowych, Narodowe
go i Szkockiego, Pocztowej Kasy Oszczędności i zwykłych kas oszczędności. W stowarzyszeniach tych nauczyciele pracują bez żadnego wynagrodzenia. We F rancji, przeciwnie, uznano za wła
ściwe przyznać nauczycielom nieznaczne pieniężne wynagrodze
nie za pracę dodatkową, której się od nich żąda; m a to na celu zachęcenie ich do nowych wysiłków w tej dziedzinie.
Wielkie znaczenie dla spraw y oszczędności m a także popar
cie rządu oraz kierowniczych władz oświecenia publicznego.
Rozm iary tego poparcia są różne; w większości wypadków rząd należycie ocenia tę sprawę i ustosunkowuje się do niej bardzo przychylnie, nie zawsze jednak odgrywa w tym względzie rolę równie czynną. W Belgji np. m inisterstw o oświaty daje dowody żywego zainteresow ania spraw ą oszczęd
ności szkolnej, rozsyłając w wypadkach, które uzna za stoso
wne, okólniki do inspektorów szkolnych oraz popierając urzą
dzanie pogadanek o oszczędności dla dzieci szkolnych. Rząd duń
ski ustanow ił w r. 1929 „Radę dla popierania oszczędności wśród dzieci“. W innych krajach poparcie rządu lub zarządów m iej
skich przenika do sfer szkolnych za pośrednictwem organów ad
m in istracji krajow ej lub instytucyj komunalnych, do zakresu działania których należy prowadzenie kas oszczędności.
Metody przyjm owania oszczędności, zbieranych przez dzie
ci podczas ich pobytu w szkole, zaliczyć można do jednej z trzech niżej wymienionych kategoryj. Jedna z nich — to skar
bonki domowe; zachęca się dzieci do składania w nich raz na tydzień swoich oszczędności tern, że skoro uskładają określo
n ą sumę, zaniosą skarbonkę do kasy oszczędności. Zdaniem wło
skich kas oszczędności ten właśnie system dawał najlepsze wy
niki. W zmienionej postaci system ten cieszy się również powo
dzeniem we F rancji, w Polsce, w Holandji i w Finlandji. B ar
dziej skomplikowaną odmianę tego system u stanow ią „ognio
trw ałe kasy szkolne“, dostarczane przez niektóre francuskie kasy oszczędności; kasa ta k a zaw iera pewną ilość skrytek za
m ykanych n a klucz i zaopatrzonych w mały otwór, do którego wrzucać można pieniądze tak ja k do skarbonki. Każda sk ry tk a je s t numerowana i m a wypisane nazwisko ucznia, do którego należy.
D rugi system zbierania oszczędności szkolnych — to znacz
ki oszczędnościowe, naklejane na kartonie lub w notesiku aż do czasu, kiedy osiągnie się w ten sposób sumę dostatecznie wyso
ką, by można ją było złożyć w kasie oszczędności. Pomimo zwią
zanego z ty m system em ryzyka zagubienia znaczków lub note
su, zyskuje on coraz bardziej n a popularności; przypisać to n a
leży prawdopodobnie temu, że je s t on prosty, nie pociąga za so
92
bą skomplikowanej rachunkowości i działa pobudzająco na psy
chikę dzieci. Oszczędzanie za pośrednictwem znaczków oszczęd
nościowych rozpowszechniło się bardzo w A nglji; poświęca ono mu też wiele m iejsca w referatach francuskich, polskich, holen
derskich i duńskich.
Trzecia m etoda polega na przyjmowaniu zaoszczędzonych pieniędzy od dzieci co tydzień, które bądź wkłada się bezpośred
nio n a książeczki oszczędnościowe bądź też wpisuje na rachunek aż do czasu, kiedy osiągną sumę odpowiednią dla wpłacenia jej do kasy oszczędności. W Anglji sumy, wpłacane co tydzień przez daną klasę czy też daną szkołę, w pisuje się na specjalny rachu
nek w kasie oszczędności; oszczędności przekazywane są na konto poszczególnych uczniów dopiero z chwilą osiągnięcia kwoty 1 £. Odsetki osiągnięte z tego rachunku ogólnego, tak zwanego Penny Bank Account, używane są w rozm aity sposób na korzyść dzieci.
Zdawałoby się, że rozpatrzyliśm y tu ta j wszystkie metody, stosowane przy przyjm owaniu oszczędności młodzieży szkolnej;
istnieje jednak wiele różnic w szczegółach, a wymiana zdań w tym względzie podczas Kongresu mogłaby przynieść wiele korzyści sprawie. Poza tem i praktycznem i sposobami zachęca
nia do oszczędności, ważnem je st wyjaśnienie dzieciom powo
dów, dla których powinny one każdego tygodnia odłożyć pewną sumę pieniędzy, przeznaczonych na ich drobne wydatki. Refe
r a ty podają wiele rozm aitych systemów nauczania oszczędności.
W nielicznych tylko wypadkach nauka o oszczędności objęta je s t program em szkolnym; w niektórych krajach, np. we F rancji, w Finlandji przedstawiciele kas oszczędności mogą nie
kiedy wygłaszać specjalne pogadanki w szkołach. Centralne Biuro Francuskich Kas Oszczędności wydało podręcznik o osz
czędność’, przeznaczony dla nauczycieli i m ający na celu ułatw ie
nie im nauczania oszczędności dzięki zaw artym w tej książce przykładom, bajkom, zadaniom arytm etycznym i t. p. O- Kasy oszczędności we Włoszech, Danji, Finlandji w ydają w celu pro
pagandy oszczędności specjalne pisma perjodyczne dla dzieci szkolnych2).
We F rancji, we Włoszech oraz w Polsce zostało również wciągnięte do współpracy w tej dziedzinie kino 3) ; próby w tym względzie podjęły także Pocztowa K asa Oszczędności i Narodo
wy K om itet Oszczędnościowy Wielkiej B rytanji.
W niektórych "kraj ach zaleca się umieszczanie odpowied-
1) Podobne podręczniki zostały wydane staraniem kas i instytucyj oszczędnościowych Szwecji, Finlandji, Belgji, Hiszpanji, Włoch, Polski, Ju- gosław ji, Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Połudn. Afryki.
2) N ależy wspomnieć, że również instytucje oszczędnościowe
w A ustrji, Niemczech, Czechosłowacji, Polsce, Szwecji, Hiszpanji, Stanach Zjednoczonych i t. d. wydają, nieraz w dużym nakładzie, czasopisma i g a zetki oszczędnościowe dla uczniów.
93
,nich haseł na notesach, kalendarzach i innych przyborach szkolnych. Gdzieindziej stwierdzono, że zachęta w, postaci .na
grody pieniężnej m a pewne dobre strony. We F ran cji szkoły ofiarow ują czasem dobrym uczniom książeczki oszczędnościowe z wpisanym na nie pierwszym wkładem. W Finlandji przyjął się system wpłacania przez kasę oszczędności na każdą uczniow
ską książeczkę 10 m arek tytułem wkładu zawiązkowego;. poza- tem kasa oszczędności obowiązuje się dodać 10 m arek każdemu dziecku, które złoży n a swoją książeczkę 26 m arek. W innych k rajach udziela się również premij lub nagród uczniom, którzy bądź wykażą stały postęp w składaniu oszczędności, bądź napi
szą najlepsze wypracowanie n a te m at oszczędności, bądź też wy
różnieni zostaną n a specjalnych konkursach, organizowanych przez kasy.
Zajm ującą i oryginalną próbę, m ającą na celu w pajanie młodzieży zasad oszczędności, podjęła kasa oszczędności w Bo
w ery (St. Z j .) ; kasa ta rozdaje specjalne książeczki rachunko
we, w których dzieci mogą zaznaczać w S-ch różnych rubrykach użytek, ja k i zrobiły z pieniędzy, danych im do rozporządzenia.
Rubryki m ają następujące napisy: a) oszczędzono, b) wydano, c) rozdano.
R eferaty podkreślają w końcu, że Dzień Oszczędności od
gryw a coraz większą rolę, zw racając uwagę nauczycieli i ucz
niów na znaczenie oszczędności. Stosowane metody są zbyt licz
ne, abyśmy j e wszystkie mogli w ym ieniać; była o nich mowa na innem miejscu. N a zakończenie wypada wspomnieć o refera
cie Thomasa Hendersona, k tóry je st zdania, że spraw a oszczęd
ności w szkołach w inna być u ję ta możliwie najszerzej ; uczyć oszczędności należy nietylko praktycznie, drogą zakładania szkolnych kas, ale również poruszać należy tę kw estję w wy
kładach literatury, h istorji, nauki gospodarstw a i nauki m oral
ności.
3) Kasy oszczędności w Niemczech, Czechosłowacji, Szwecji, Nor- w egji, Szwajcarji, Holandji i Indjach Holenderskich (Batawia) również szeroko stosują film y naukowe dla celów propagandy oszczędności w szkołach.
P R O F. WITOLD GÓRA,
SUMY PRZECHODNIE
Zlą sław ą cieszy site ta pozycja bilansowa. Ojcowie buchal
te r j i uw ażają ją oddawna za naczynie wszelkich nieprawości.
N ie bez ra c ji; ileżbo upiększeń bilansowytch, zam askowań s ta nu upadłościowego, u ta jeń osiągniętych zysków i tym podob
nych bezeceństw zostało dokonanych drogą rachunku sum przechodnich. T ytuł ten kryć może nietylko zaćmienia, lecz także maj rzeczy w istsze fałszerstw a bilansowe. Stąd już nieje
den p ury tan in księgowościowy w ystąpił z postulatem , aby szpetną tę pozycję raz n a zawsze z kupieckiego bilansu precz, wygonić. Pom ysł w c a le .. . w cale ... żeby tylko takie napozór
proste a radykalne udoskonalenia dały się także zrealizować w praktyce.
Ktokolwiek sam zestawiał bilanse, wie dobrze, ile przy okazji zamknięć rachunkowych wyławia się pozycyj po części' niewyjaśnionych, które pod żaden z tytułów stanu czynnego,
•czy też biernego, godziwie zaszeregować się nie dadzą.
Bilans, szczególnie gdy je st przeznaczony dla wiadomości publicznej, powinien stan m ajątkow y przedsiębiorstw a przed
staw ić w form ie zw artej, skondensowanej. Zbyt duża ilość drobnych szczegółów odbiłaby się ujemnie na jego przejrzy
stości. Tern się tłum aczy dążność, by tylko najw ażniejsze skład
niki m ajątkow e zan ieszczać w pozycjach osobnych, zaś drob
ne, mniej ważne, a posiadające pewne cechy wspólne, łączyć pod nazwami, wskazuj ącemi na ich zbiorowość. Oczywiście, praw ie dla każdej z tych połączonych pozycyj dałoby się osta
tecznie znaleźć nazwę właściwą i pod tą nazw ą odrębną wy
szczególnić ją w bilansie, jednak przez to rozdętoby bilans do takich rozmiarów, że -— ja k już zauważono — stałby się on m ało przejrzysty.
Każde; uogólnienie zaćmiewa,, lub naw et niweczy szcze
góły.
Ponieważ jednak wymogi zwięzłości, i szczegółów »ości nie dadzą się nigdy równocześnie osiągnąć w stopniu doskonałym, przeto nie sposób obejść się bez kompromisów, a jako wy
raz takiego kompromisu, pozycje zbiorowe będą w bilansach kupieckich nadal spełniać swą niezaprzeczalnie pożyteczną funkcję.
Z resztą m ebezpeezeństw o, j:aikiie tkw i w posługiwaniu się- zbiorowa pozyieją „Sum y Przecbodinie“ n ie je s t znów n azb y t wielkie. Każdy doświadczony ekspert buch alt ery jn y zw raca przedew szystki em; sw ą uw agę n a nią, wiedząc^ dobrze, co w niej kryć isiię może. Jeżeli istn ieje podejrzenie zaćmienia, lub sfałszowania bilansu w kierunku dodatnim, np. w celu z ataje
nia stanu upadłościowego w celu uzyskania znaczniejszego kredytu, w celu podpędZenia w? górę k u rsu -własnych akcyj i t. p., to rew ident zajm ie się ,specjalnie sum am i przechodniemi stan u czynnego1, badając, czy pośród nieb nie zn ajd u ją się „non valeurs“, lub naw et pozycje całkiem fifccyjlna. Oo się tyczy sum przechodnich stan u biernego, w któ ry ch m ogą się mieścić u ta
jone zyski, to są one poddaw ane dokładnej analizie szczegól
nie przez władze skarbowe, przeważnie z dużą znajomością rzecZy i — trze b a przyznać ■— zawsze z dlużem zamiłowaniem,.
Sumy przechodnie zarówno s ta n u czynnego, jakoteż stanu biernego dzieli, się w bilansach zazwyczaj ma:
1) rozliczenia międzyokresowe i 2) różne inne.
Pomiędzy rozliczeniami międzyckresowemi 'odróżniamy:
A) takie, które nie w pływ ają na ogólny w ynik przedsię
biorstw a ; należą tu w płaty lub w ypłaty w ostatnich dniach- okresu gospodarczego, które dla przyczyn technicznych (np.
czas biegu pocztowego) nie mogą być zaksięgowane n a ra chunki właściwe i dlatego zostały prowizorycznie, zamieszczone na rachunku sum przechodnich. W pierw szych dniach nowego- okresu gospodarczego będą one przeniesione na odpowiednie^
ra c h u n k i;
B) takie, które bądź ujem nie, bądź dodatnio w pływ ają n a w ynik ogólny; zaliczam tu wszelkie antycypacje (p rzed p łaty );
ze względu na ich znaczenie bilansowe, omówię je bardziej szczegółowo.
Pod antycypacjam i rozumiemy pozycje, służące do przed
staw ienia dochodów lub wydatków bieżącego okresu gospodar
czego, które rachunkowo odnoszą się do przyszłych okresów gospodarczych, lub odwrotnie, dochody, czy też w ydatki, jak ie nastąp ią dopiero w przyszłych okresach gospodarczych, które jednak w pływ ają n a stan m ajątkow y i w ynik okresu bieżącego.
Zależnie od okoliczności, czy antycypacje n a w ynik bilan
sowy okresu bieżącego w y w ierają wpływ dodatni, czy też ujem ny, odróżniam y:
a) antycypacje zwalniające czyli aktywne i b) antycypacje obciążające czyli pasywne.
A ntycypacje zwalniające (aktyw ne), t. j. te, które wcho
dzą w skład aktyw nych sum przechodnich, w pływ ają na wy
nik dodatnio, zw alniając okres bieżący ze s tr a t i w ten sposób powiększając zysk ogólny, lub zm niejszając ogólną stratę. Są to wszelkiego rodzaj u w ydatki, poniesione w okresie bieżącym całkowicie lub częściowo n a ciężar przyszłego okresu księgo-
96
-wajnia, ja k mp. czynsz (n a jm ), tetniuta dzierżawna, p-reinge ase
kuracyjne, odsetki opłacone przez nas zgory za lata przyszłe, .albo też dochody, które w inny być zaliczone na korzyść bieżą
cego okresu gospodarczego, które jednak w płyną dopiero w przyszłości, np. należne nam od naszych, wierzytelności od- setki za bieżący okres gospodarczy, płatne zdołu, gdy terrnin płatności tych odsetek w ypada ,w przyszłym okresie gospodar-
czym i t. p. . .
W szystkie tego rodzaju antycypacje stanow ią rzeczywi
ste ak ty w a bilansu, gdyż w y rażają ocenę pewnych upraw nień, posiadających w artość m aterjalną, jak np. prawo do używania lokalu (za «płacony czynsz dzierżaw ny), praw o do otrzym ania odszkodowania za poniesioną stra tę (za opłaconą prem ję ase
k u ra c y jn ą ), praw o do bezpłatnego korzystania w przyszłości z cudzego" kapitału (za opłacone zgóry odsetki) i t. p.
Przedpłaty większe, o dużem znaczeniu gospodarczem — by
w ają czasem wyłączane z sum przechodnich i wstawiane do bi
lan su fw pozycjach osobnych.. Taik np. „koszty założenia spó
łek akcyjnych. _ , . . . .
A ntycypacje obciążające (pasywne) albo obciążają ołtres bieżący w ydatkam i, jald e będą poniesione w przyszłością a któ
re dotyczą okresu bieżącego, naw et wtedy, gdy wysokość tych wydatków nie da się obliczyć dokładnie, lecz tylko w przybli
żeniu, np. n a podstawie rachunku prawdopodobieństwa, — albo też elim inują z dochodów okresu bieżącego te ich części, które rzostały osiągnięte n a poczet przyszłych okresów gospodarczych.
N a ogólny wynik bilansowy okresu bieżącego zawsze wpły
w ają one ujemnie. i . ,
Do antycypacyj pasywnych zaliczamy odsetki pobrane zgóry, tenu tę dzierżawną, lub czynsze pobrane za okres przy- szły, zalegające za okres bieżący a płatne dopiero w okresie przyszłym odsetki od własnych zobowiązań, rezerw y podatko
we, fundusze samoubezpieczeniowe, fundusze em erytalne (je
żeli przedsiębiorstw o przyjęło, n a siebie obowiązek w ypłacania swym pracownikom em erytur i samo tem i funduszami admi
nistru je,), rezerw y składek przedsiębiorstw' asekuracyjnych i t. d.
N iektórych z tych pozycyj, ja k np. fundusze emerytalne, fundusze samoubezpieczeniowe, rezerwy składek etc., nie do
łącza .się nigdy do .„sum przechödniich“, lecz zamieszcza się je w bilansie w pozycjach osobnych spowodu wielkiego wpływu, ja k ie m a ją na ocenę stanu gospodarczego przedsiębiorstw a.
Np. rezerw a składek przedsiębiorców asekuracyjnych stanowi najw ażniejsze pasywum bilansowe tych przedsiębiorstw i cza
sam i osiąga zaw rotną wysokość, przew yższając kilkudziesię- ciokrotnie ich kapitały własne.
N askutek figurow ania po stronie biernej bilansu oraz owych, niezawsze dobrze dobranych, nazw (rezerwa, fu nd usz), .niektóre pasyw ne antycypacje w ykazują pewne podobieństwo
97
z rzeczywistemi funduszam i rezerwowemi. Ponieważ jed n ak niedość ścisłe odróżnianie ty ch dwóch rodzajów pozycyj bilan
sowych może -spowodować duże omyłki przy ocenie staniu m a- jątkow ego przedsiębiorstw a i isto tn ej w y sck o śd jego wyniku (zysku lub straty ),, przeto- należy sobie dobrze uśwdadomić najw ażniejsze różnice, jakie między niemi zachodzą.
Otóż prxedevrszystkiem pasyw ne aintycypaCj-e, jaik zresztą, w szystkie inne pasywa, w inne być do bilansu wprowadzone
jeszcze przed obliczeniem wysokości czystego zysku, gdyż do
piero-po ich uwzględnieniu otrzym a się popraw ną wysokość ogólnego- wyniku. N ato m iast fundusze rezerwowe- (zapasowe) tw orzy -się d rogą przydziałów z- czystego» zysku, w ykazanego w j-uż gotow ym bilansie, na, mocy przepisów -ustawowych, lub statutow ych, albo też n a mocy uchwał walnego zgrom adzenia
(rądy).
N astępnie fundusze rezerwowe służą w pierw szym rzędzie do finansow ego wzmocnienia przedsiębiorstw a, a tylko a lter
natyw nie do pokrycia przyszłych możliwych, jednak zupełnie nieobliczalnych -strat, podczas gdy zadaniem, pasyw nych anty- cypacyj je s t pokrycie przyszłych s t r a t pewnych i obliczalnych, chociażby tylko- w przybliżeniu, n a zasadach rachunku praw dopodobieństwa.
. A wreszcie, co najw ażniejsze, pasyw ne antycypacje- są.
niczem innem, ja k tkwiącemi w naszem przedsiębiorstw ie ka
pitałam i cudzemi, natom iast rzeczywiste fundusze zapasowe- stanow ią p rzy ro st kapitału własnego- ponad jego s ta n pierw ot
ny. A zatem przy obliczeniu ogólnej sum y kapitałów w łasnych m uszą rzeczywiste fundusze rezerwowe być uwzględnione, podr- czas gdy antycypacje bierne n a jej wysokość żadnego wpływu nie m ają.
Jedynie, gdyby przesadzono przy ustalaniu wysokości bier
nych antycypacyj pasywnych, t. j. gdyby w staw iono je- do bi
lansu z sum ą wyż-SiZą, -aniżeli, odpowiada słusznem u obciążeniu przyszłych -okresów gospodarczych, w tedy nadw yżka m iałaby c h ara k ter utajonego- zysku, czy też rzeczywistego funduszu rezerwowego i pow inna być doliczona do sum y w yniku ogólnego,.
N a sumach przechodnich „różnych innych“ zarówno- .stanu czynnego-, jakoteż stanu biernego, m ogą mieścić się n ajro z
m aitsze pozycje, które spowodu nie dość ścisłych zleceń kii- jentów , b raku szczegółowych inform acyj, lub nieotrzym ania dokładnego rozliczenia, zostały prowizorycznie zaksięgowane na- rachunku sum- przechodnich z tem , by po zebraniu brakujących szczegółów przenieść je n a rachunki właściwe. N ależy jednak mieć na uwadze, że jeżeli przy takich niew yjaśnionych pozy
cjach znane je s t nazwisko (firm a) dłużnika lub w ierzyciela, to- powinny one figurować z reguły nie na rachunku sum prze
chodnich, lecz na rachunku dłużników, czy też wierzycieli.
W każdymbądź razie przy rew izji jakiegokolwiek bilansu,, 98
sumy przechodnie zarówno s ta n u czynnego, jakoteż stanu bier
nego winny być poddane ścisłej analizie.
P rzy badaniu sum przechodnich stanu czyn u ego należy w szczególności zwrócić uwagę na następujące m om enty:
a) Czy podział sum przechodnich na „rozliczenia między
okresowe“ i „różne inne“ został przeprowadzony poprawnie, lub inaczej, czy pod .pierwszą nazw ą-zostały zamieszczone wyłącz
nie pozycje o charakterze ściśle międzyokresowym.
b) Czy do- sum przechodnich nie dołączono, chociażby z po
daniem ich w artości właściwej, takich pozycyj, które w bilansie powinny być przedstawione pod tytułam i osobnemi, a których istnienie chciano zataić, gdyż świadczy ono o dużem ryzyku, na które przedsiębiorstw o je s t narażone, o m ałej przezorności zarządu i t . p. Matm. tu n a m yśli tak ie pozycje, ja k np. weksle zaskarżone, lub zaprotestow ane, wiątpliwi dłużnicy, udziały kon- sorcjalne etc.
c) Czy pozycje takie, ja k wyliczono powyżej, lub też inne, nie zostały wistawione z w artością wyższą, aniżeli odpowiada rzeczywistości. W 'szczególności czy czynne antycypacje nie zostały obliczone nazbyt Wysoko.
d ) : Czy pomiędzy sumami przechodniem! stanu czynnego, me zn ajd u ją się pozycje całkiem1 bezwartościowe, lub zgoła fik?
eyjne, etc. etc.
Postępow anie opisane pod literą b) należy określić jako zaćmiewanie (upiększanie, fryzow anie) bilansu, natom iast de- likty wyszczególnione pod literam i c) i d) noszą znamiona fał
szerstw bilansowych.
Z niem niejszą uw agą należy wykonać rew izję sum prze
chodnich stanu biernego. I tu ta j podział sum przechodnich n a
„zaliczenia międzyokresowe“ i „różne inne“ nie je s t bez znar- czenia. Należy stw ierdzić, czy nie utajono istnien ia zysków- drogą nadmiernego uposażenia pasywnych antycypacyj lub dro
gą w staw ienia pozycyj fikcyjnych. Jednak z drugiej strony należy upewnić się, czy uwzględniono te antycypacje, jakie rze
czywiście są konieczne, bowiem w przeciwnym wypadku wynik ogólny byłby przedstawiony nazbyt korzystnie i t. p.
O pierając się na powyższych rozw ażaniach oraz n a stw ier
dzeniu, że isto ta sum, przechodnich została już dokładnie po-*
znana, dochodzimy do wniosku, że jeżeli przy tworzeniu
„sum przechodnich“, a także przy ich krytycizm m badaniu sto-*
su je się w skazaną ostrożność, to posługiwanie się „sumami, przechodniem i“ nie nasuw a specjalnych niebezpieczeństw, a ogromnie ułatw ia pracę nad sporządzeniem bilansu.
99
S T A N I S Ł A W KO PCZYŃSKI.
DZIAŁALNOŚĆ SPÓŁDZIELNI KREDYTOWYCH NA TLE ICH ROZW OJU
Powstawanie spółdzielni kredytowych je st zjawiskiem nie
zmiernie ważnem dla rozwoju krajowego rynku kapitałowego.
Polska dotychczas posiada bardzo słabą i nierównomierną sieć placówek finansowych, pracujących bezpośrednio z ludnością i ułatw iających jej kapitalizowanie posiadanych oszczędności, oraz obroty pieniężne. Jak znaczny wpływ na rozwój rynku kapitałowego m ają tego rodzaju placówki, najlepiej może świadczyć w zrost wkładów oszczędnościowych w P. K. O., któ
ra bezpośredni k ontakt z ludnością zdołała sobie zorganizować przez oddziały i agencje pocztowe, rozrzucone równomiernie w liczbie kilku tysięcy na terenie całego państw a. Zdystan
sowała ona tu znacznie K. K. O. W 1928 r. przy ogólnej sumie wkładów, wynoszącej zaledwie 447 miljonów złotych, P. K. O.
obejmowała zaledwie 27% i m iała takiż sam procent książe
czek oszczędnościowych z ogólnej liczby 1088 ty s .; K. K. O.
w tym samym czasie objęły 66% wkładów i 61% książeczek.
W 1934 r. P. K. O. już z ogólnej sumy 1236 miljonów zł. wkła
dów oszczędnościowych gromadzi u siebie 50% i z ogólnej liczby 2856 książeczek oszczędnościowych 52%, K. K. O. zaś — tylko 47% wkładów i 44% książeczek.
W tym samym czasie akcja oszczędnościowa spółdzielni kredytowych, początkowo znacznie silniejsza od P. K. O., po załamaniu się finansowym szeregu kas, od 1930 r. zaczyna się cofać. J e s t to rezultat sposobu prowadzenia tych instytucyj.
Nie zdołały one wytworzyć żadnej wspólnej akcji finansowej, ułatw iającej obroty pieniężne na terenie całego państw a,,,ogra
niczając się do nielicznych czynności na bardzo wąskich ry n kach lokalnych.
Na 688 miljonów zł. wkładów oszczędnościowych, znajdu
jących się w K. K. O. w dn. 30.VI.1935 r., 58% powstało w kasach komunalnych W arszawy, Poznania, Katowic, K rako
wa i Lwowa oraz otaczających je powiatów, 16,8% w kasach komunalnych Chorzowa, Bielska, Inowrocławia, Gniezna, Toru
nia, Rybnika, Cieszyna, Białej, Tarnowa, Przemyśla, Rzeszowa, Stanisławowa i Gdyni; pozostałe 25% oszczędności gromadzi kilkaset kas komunalnych, działających w prowincjonalnych 100