• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Oszczędnościowy. Kwartalnik poświęcony zagadnieniom z dziedziny oszczędności, 1937, R. 4, nr 2/3 (14/15)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przegląd Oszczędnościowy. Kwartalnik poświęcony zagadnieniom z dziedziny oszczędności, 1937, R. 4, nr 2/3 (14/15)"

Copied!
98
0
0

Pełen tekst

(1)

P R Z E G L Ą D

O S Z C Z Ę D N O Ś C I O W Y

K W A R T A L N I K

POŚW IĘCONY ZAGADNIENIOM Z DZIEDZINY OSZCZĘDNOŚCI

WARSZAWA.

ROK IV. KW ARTAŁ DRUGI—TRZECI 1937 R. 2— 3 (14— 15)

S P I S R Z E C Z Y :

Str.

P ro g ra m obchodu „D nia O szczędności” 31. N. 1937 . . . . 86 O dezw a K om itetu O szczędnościow ego R. P ...87 DZIAŁ OGÓLNY.

P ro f. F ran cesco Vito. P rzy m u so w a oszczędność i cykle ekonom iczne 88 B ohdan W itw icki. Z abiegi m o n etarn e, zaufanie, k ap ita liz a c ja . 98 A lek san d er Z am brzycki. P o p ra w a k o n iu n k tu ry a oszczędność . 106 DZIAŁ SPECJALNY.

K azim ierz D ąbrow ski. P ro p a g a n d a n a usłu g ach oszczędności . 114 M ieczysław Sm erek. O rg an izacja k om unalnych kas oszczędności . 126 J a n C zadankiew icz. S tru k tu ra w k ła d ó w oszczędnościow ych

w św ietle s t a t y s t y k i ... 137 M iędzynarodow y dzień o s z c z ę d n o ś c i...146 KRONIKA.

D ziałalność b an k u P o lsk a K asa O pieki w 1936 r ... 150 D ziałalność U rzęd ó w p o c z t o w o - c z e k o w y c h ... 154 C zechosłow ackie k asy oszczędności w r. 1936 ... 157 S tały K om itet M iędzynarodow ego In sty tu tu O szczędnościow ego . 159

(2)

Str.

ROZMAITOŚCI.

H isto ria oszczędzania w ciąg u w ie k ó w . . . . . . 160

DROBNE WIADOMOŚCI . .167

PRZEGLĄD PRASY . . . . . . . . . . 171

STATYSTYKA . . . . . . . . . . . 174

CO P IS Z Ą ? ... 178

(3)

Ś„ 1 F.

J U L I U S Z

ZDANOWSKI

Prezes Związku Zw iązków Ko­

m unalnych K as O szczędności, Prezes Zrzeszenia Słow iańskich

Kas O szczędności/

z m a rł d n ia 8 p a ź d z ie r n ik a 1937 r.

W Z m arły m tra c im y p e łn e g o z a ­ s łu g O r g a n iz a to r a i n ie s tru d z o n e g o P r a c o w n ik a n a p o lu o s z c z ę d n o ś c i.

CZEŚĆ JEG O PAM IĘCI!

CENTRALNY KOMITET OSZCZĘDNOŚCIOW Y R. P.

(4)

PR O G R A M OBCHODU

„DNIA OSZCZĘDNOŚCI”

31.X.1937,

USTALONY PRZEZ CENTRALNY KOMITET OSZCZĘDNOŚCIOWY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

I.

1. A u d y c ja radiowa o godzinie 18-ej.

a) Przem ów ienie Prezesa Centralnego K om itetu O szczędno­

ściowego R. P. Dra H enryka Grubera.

b) Odegranie hym nu oszczędnościowego.

II.

W ydanie p rzez C entralny K om itet O szczędnościow y O d ezw y do O byw ateli i rozpowszechnienie je j

1) p rzez prasę, 2) plakaty

a) w instytucjach, b) na ulicach,

c) w lokalach instytucji oszczędnościow ych.

U L

Zorganizowanie okolicznościowych pogadanek w szkołach, oddziałach w ojskow ych, K. O. P-u, policji państw ow ej, stra ży granicznej i innych organizacji, oraz specjalnych akadem ii i ob­

chodów oszczędnościowych. Przyozdobienie gmachów in stytu cji i urzędów zielenią i flagami państw ow ym i.

(5)

O B Y W A T E L E i O B Y W A T E L K I!

Dorocznym zw yczajem cały świat cywilizow any obchodzi w dniu 31 października 1937 roku

M IĘ D Z Y N A R O D O W Y DZIEŃ O SZCZĘD NO ŚCI

w którym to dniu ocenia w yniki całorocznej gospodarki i p rzy ­ sposabia się do dalszych w ysiłków w sw ym kulturalnym i gospo­

darczym rozwoju.

W dniu tym w ystępuje z całą wyrazistością niewzruszona prawda, iż realnym plonem każdej pracy je s t to, co po niej po­

zostaje w formie trw alej. W edług tego plonu sądzi nie tylko w spółczesny ogół, lecz sądzić będzie potomność, dla której w szys­

cy budujem y lepsze jutro.

Dorobek z pracy naszej pow stały, jest nie tylko wartością osobistą. Jako kapitał społeczny, stanowiący o dobrobycie, bez­

pieczeństw ie i trwałości ekonomicznej narodu daje on podstawę w ieczystej i niezłom nej organizacji Państwa. W takim rozumie­

niu rzeczy przejęci m yślą o przyszłości łączym y się z całym k u l­

turalnym światem w dzisiejszym obchodzie.

Coraz w idoczniejszym jest fakt, że Polska w eszła na drogę popraw y gospodarczej, że życie gospodarcze naszej O jczyzn y na­

biera zdrowego tętna, że powraca błogosławieństwo pracy. Po­

nieważ jesteśm y na dorobku gospodarczym, jako jednostki i ja ­ ko społeczeństwo, więc tym w iększe spoczyw ają na nas obowiąz­

ki, aby pracy naszej nadać charakter trwałości i owocności. K o­

nieczna w naszych warunkach, zdolność do życia rozumnego i gospodarnego, położy podw aliny lepszego jutra, bezpiecznej przyszłości i powszechnego dobrobytu.

W -wa, 31 października 1937.

C E N T R A L N Y K O M IT E T O SZC ZĘ D N O ŚC IO W Y R. P.

(6)

Prof. F R A N C E SC O VITO , M ediolan.

PRZYM USOW A OSZCZĘDNOŚĆ I CYKLE EK ONO M ICZNE W swej n ajbardziej ogólnej form ie przym usow e oszczęd­

ności są zjaw iskiem zupełnie niezależnym od cyklu gospodar­

czego.

G dy w chwili równowagi pom iędzy ilością pieniędzy a iloś­

cią dóbr zostaje w prow adzona w obieg pew na dodatkow a ilość dóbr — zjaw isko to wyw oła nie tylko skutki w obiegu pienięż­

nym, t. j. zm iany poziomu cen, spowodowane bezpośrednio lub pośrednio przez dopływ dodatkow ych środków pieniężnych, lecz również, jako nieodłączny skutek, pociągnie za sobą zmiany w rozdziale dochodu narodow ego. Ci, w których rękach z n a j­

d u ją się dodatkow e środki pieniężne, m ogą zapew nić sobie część dóbr, których nie są w stanie nabyć po siad ający poprzednio siłę nabywczą w formie stałego lub w zrastającego wolniej niż ceny dochodu.

O bserw ując realn e zjawisko, które w tych w arunkach ma m iejsce poza fasadą pieniężną, znajdujem y, że te podm ioty gospodarcze m usiały zrezygnow ać z nabycia pewnej części dóbr n a korzyść tych, k tórzy okazali się w posiadaniu większej siły nabywczej.

Pow iem y zatem , że zostały zm uszone do „przym usow ej oszczędności".

T aką ogólną koncepcję opisanego zjaw iska znajdujem y już w dziełach klasycznych ekonomistów. Spotykam y tam ponadto rozróżnienie pom iędzy sytuacją —• gdy dobra, którym i dyspo­

n u ją ci co p o siad ają dodatkow e pieniądze są konsum owane, a sy ­ tuacją, gdzie nowonabywcy używ ają ich do produkcji. D latego też przym usow a oszczędność jest uw ażana za środek do p o ­ większenia przyszłego bogactwa. Podobnie jak państw o może za pom ocą podatków zmusić obyw ateli do pow strzym ania się od konsum cji pewnej ilości dóbr i przeznaczenia ich do przyszłej produkcji, ta k samo może ono osiągnąć ten cel przez tw orzenie dodatkow ych środków płatniczych, czy też pozw olenie insty-

(7)

tu ej om kredytow ym n a podobną działalność. Dodatkowe środki pieniężne pow inny trafić do rą k tych, którzy przeznaczają je do nabycia dóbr produkcyjnych. W ynikła n a skutek opisanych z ja ­ wisk zm iana stru k tu ry produkcji i jej przejściow y charakter ZO' stały zilustrow ane przez W alrasa, k tóry ponadto swą teorię przym usowej oszczędności, znaną wszystkim, interesującym się pracam i teoretycznym i o cyklach gospodarczych, u ją ł w formy m atem atyczne.

Niewątpliwie jednak specjalne uznanie należy się Wick- se llo w i za to, że uw ypuklił w pływ teorii przym usowej oszczęd­

ności na koniunkturę w naw iązaniu do pojęcia naturalnej i pie­

niężnej oszczędności stopy procentow ej. Uznali to ci ekonomiści, którzy na tej podstaw ie zbudowali swoje w łasne teorie cyklów.

Centralnym punktem teorii cyklów, opartej na przym uso­

wej o s z c z ę d n o ś c i , jest fakt, że przedłużenie procesu produkcji, wywołane tym rodzajem oszczędności, może częściowo lub też całkowicie zniknąć w raz z ustaniem przyczyn, pow odujących przym usow ą oszczędność. Różnica pom iędzy skutkami zwykłych fluktuacyj w stopie inw estycyj, spow odow anych w ahaniam i w po­

daży dobrowolnych oszczędności, a z drugiej strony skutkam i oszczędności przym usowych polega n a szczególnej niestałości kapitału, stworzonego drogą przymusowych oszczędności.

N iestałość kapitału, pow stałego z przym usowej oszczęd­

ności, może być w ytłum aczona jako sk u tek zw iększenia pienięż­

nie w yrażonego popytu na dobra konsumcyjne. W przybliżeniu tw ierdzenie to da się ująć w sposób następujący: na sk u tek do­

datkowych kredytów przedsiębiorcy mogą dokonywać inw esty­

cji, bez konieczności przesuw ania pieniędzy z dóbr konsumcyj- nych na dobra produkcyjne. W skutek tego cena środków po­

trzebnych do produkcji w dalszych jej stadiach wzrośnie, nie będąc zrów now ażoną przez zniżkę ceny na inne czynniki p ro ­ dukcji.

W zrośnie zatem całkow ity dochód pieniężny, powodując zwiększenie się ilości środków płatniczych, które obrócone zo­

staną na nabycie dóbr konsumcyjnych, Z chwilą, gdy przestaną Wpływać dodatkow e kredyty, ukaże się przeto relatyw na zwyż­

ka cen na dobra konsumcyjne, pow odując w zrost ich produkcji.

Czynniki produkcji niew yspecjalizow ane zostaną ściągnięte do stadiów produkcji zbliżonych do konsum enta podczas gdy cena na czynniki wyspecjalizowane dla dalszych stadiów p ro ­ dukcji ulegnie zniżce wskutek ich nieopłacalności.

89

(8)

Opisane zjaw isko posiadać będzie tendencję kum ulatyw ną i spowoduje znaczne osłabienie p ro d u k cji w dalszych jej s ta ­ diach co odbije się ujem nie na cenach pierw otnych czynników, a wreszcie na cenie dóbr konsum cyjnych.

Naszkicow ana powyżej teoria pozw oliła n a pogłębienie n a j­

w ażniejszych przejaw ów cyklów i w ykazała, że praw idłow o r o ­ zumiana, teoria m onetarna koniunktury, przyczynia się do w y­

jaśnienia głębokich zm ian zachodzących w strukturze produkcji.

Rozumowanie, n a którym op arta jest pow yższa teoria p o ­ służyło do w yjaśnienia podstaw ow ego procesu k ap italizacji w nowoczesnej ekonomii.

W ciągu całego tego okresu jest rzeczą konieczną, by inw e­

stycje w dalszych stadiach p ro dukcji by ły stale utrzym yw ane w stanie nietkniętym a ponadto późniejsze inw estycje uskutecz­

niane były we wszystkich odpowiednich stadiach. Z tego w yni­

ka, że wszelkie przedłużenie procesu produkcji zależy od ciąg­

łości dopływ u inw estycji aż do m omentu, w którym p rz e d łu ż a ­ nie produkcyjnego procesu jest całkowicie zakończone.

M ogłoby zdarzyć się, że podczas takiego ok resu dopływ oszczędności zostanie zmniejszony. Jeżeli to zm niejszenie jest takie, że przedsiębiorcom , k tórzy rozpoczęli dłuższy proces p ro ­ dukcji, zabraknie oszczędności w ilości potrzebnej do doprow a­

dzenia do końca takiego procesu, wówczas nieunikniona jest stra ta już zainw estowanych, a nie doprow adzonych do końca czynników procesu produkcyjnego.

Zasadniczym w arunkiem dla form owania k a p ita łu nie jest w ięc podaż oszczędności w ilości stałej, lecz ich podaż w ilości potrzebnej do zasilenia nowych procesów produkcji aż do ich ukończenia. Jeżeli zabraknie odpowiedniej ilości oszczędności, to wywoła to zaburzenia w strukturze produkcji.

Te uwagi stosują się ogólnie do oszczędności niezależnie od ich postaci dobrowolnej czy też przym usow ej. Lecz w w ypadku przym usow ej oszczędności, p rz y której n astępuje skierow anie zasobów produkcyjnych do produkcji dóbr konsum cyjnych i do arbitralnego rozszerzenia k ap itału — przez zm iany w artości p ie ­ niądza, — istnieje możliwość, że dopływ oszczędności nie n a ­ stąpi w odpow iedniej ilości i przeciągu czasu koniecznego do przedłużenia produkcji, mimo że będzie on jednak większy, a n i­

(9)

żeli w w ypadku oszczędności dobrowolnej. Zależy to od — nie­

zw ykle trudnego do przeprow adzenia — rozłożenia przym uso­

wej oszczędności, polegającego na zm niejszeniu dóbr konsumcyj- nych na przeciąg czasu i w ilościach, k tó reb y były w zgodzie z technicznym i potrzebam i procesu produkcji. Ale, czy oprócz zjaw isk przym usow ej oszczędności, spowodowanej przez do d at­

kow e k redyty, istnieją jeszcze inne w ypadki przym usowego in­

w estow ania, zagrażające stałości utw orzonego k ap itału ? Na to p ytanie odpow iedź znajdziem y poniżej.

Celem oszczędności jest zabezpieczenie większej ilości dóbr na przyszłość przez w strzym anie się od konsumowania części dóbr obecnie. Cechą charakterystyczną przymusowej oszczęd­

ności jest to, że odbywa się ona nie drogą dobrowolnego aktu posiadaczy dochodu, lecz drogą zmiany wartości pieniądza spo­

wodowanej przez powiększenie ilości środków płatniczych, to jest przez obniżenie pieniężnej stopy procentowej poniżej natu ­ ralnej stopy. F unkcja regulowania inwestycyj, która należy do stopy procentow ej, została zmieniona w skutek dysproporcji po­

m iędzy pieniężną a n a tu ra ln ą stopą procentową.

Przym usowe ograniczenie konsumcji z jednoczesnym p rze ­ znaczeniem zwolnionych środków produkcji na tworzenie kapi­

tału, może jeszcze być osiągnięte w dzisiejszych warunkach i in­

ną drogą. Chcę mówić o szczególnej formie narzuconego w strzy­

m ania konsumcji przy jednoczesnym użyciu czynników na inw e­

stycje, która m a m iejsce p rzy samo-finansowaniu przedsię­

biorstw. Odbywa się to w ten sposób że przedsiębiorstw a rein- w estują zyski, które winny być w ypłacone akcjonariuszom. Ten sposób nie może być postaw iony ściśle na równi z przym usow ą oszczędnością. W w ypadku przym usowej oszczędności obrócenie na produkcję zasobów, które mogłyby być skonsumowane gdyby nie zmiana w artości pieniądza, ma m iejsce przez autom atyczne zmniejszenie się realnego dochodu w chwili, gdy przed niezmie­

nioną ilością dóbr ukazuje się zwiększona ilość środków płatn i­

czych, natom iast w w ypadku sam o-finansowania, przeznaczenie dóbr na cele produkcyjne, k tó re inaczej byłyby skonsum ow ane, nie odbywa się przez zm niejszenie dochodu, poniew aż same do­

bra nie wchodzą w skład dochodu poszczególnych podmiotów.

Najwyżej byłaby tu m ow a o dochodzie potencjonalnie n ależą­

(10)

cym do akcjonariuszów. W spólny dla obu zjaw isk jest fakt, że zmiana kierunku, k tó ry jest n ad aw an y czynnikom produkcji w chwili ich pow stania — nie jest dobrow olny, lecz narzucony właścicielom dochodu i podm iotu spodziew ającym się zysków.

Z zew nątrz ta pro sta okoliczność w ystarczająco tłum aczy, d la ­ czego to w w ypadku sam o-finansow ania przed sięb io rstw m ogą być zaczęte procesy produkcji, dla których zabraknie następnie potrzebnego dopływ u oszczędności do doprow adzenia do końca procesu produkcji.

N ajnowsze dane statystyczne w ykazują, że sam o-finanso- wanie rozpow szechnia się coraz więcej i p rzyjm uje coraz sz er­

sze rozm iary we wszystkich k raja ch zaaw ansow anych w rozw oju przem ysłowym. B adania przeprow adzone pod kierunkiem W a- gem ann'a w berlińskim Instytucie B adania K oniunktur, w yka­

zały, że w Niemczech sam o-finansow anie p rzy b rało wielkie ro z ­ m iary. W Anglii w edług danych, opracow anych przez Kom itet Colwyn‘a oraz w Stanach Zjednoczonych gdzie zjaw isko to jesz­

cze częściej zachodzi, sam o-finansow anie dochodzi do tak ic h ro z ­ miarów, że w pływ a na ekonomiczny ustrój tych krajów . Z b ad aj­

my teraz — jak sam o-finansowanie um ożliwia nadm ierne inw e­

stycje, to jest takie, które nie m ogą być pom yślnie sfinansow ane do końca. S tajem y p rze d następującym problem em : jak się to staje, że przedsiębiorstw a decydują się na obniżenie krańcow ej produktyw ności k a p ita łu poniżej rynkow ej stopy procentow ej, i dlaczego w danej chwili d ecydują się naruszyć w ten sposób rów now agę m iędzy oszczędnością a inw estycjam i, co m usi od­

bić się fatalnie n a norm alnym rozw oju życia gospodarczego?

Z najdujem y się w stanie równowagi pom iędzy oszczędnoś­

cią a inwestycjam i. P rzypuśćm y teraz, że zachodzi jakiś w ypa­

dek sp rzy jający produkcji, k tó ry pobudza przedsiębiorców do zw iększenia ich działalności. N atychm iast zw iększa się z a p o trz e ­ bow anie na k ap itał. To znaczy, że n a tu ra ln a stopa procentow a, któ ra utrzym uje równowagę m iędzy oszczędnościam i a inw esty­

cjam i natychm iast w zrasta. Jeżeli banki, zam iast zareagow ać na zwiększenie zapotrzebow ania na k a p ita ł przez podniesienie p ie ­ niężnej stopy procentowej i zam iast podnieść ją do nowego p o ­ ziomu n aturalnej stopy, — b ęd ą zaspokajać częściow o lub c a ł­

kowicie nowe zapotrzebow anie na k a p ita ł drogą kred y tó w do­

datkow ych — mogą one stać się wówczas przyczyną zaburzeń system u gospodarczego. Banki zgadzają się n a rozpoczęcie no­

wych procesów produkcji nie m ając pewności, że n a ich zakoń*

(11)

czenie w term inach późniejszych będą do dyspozycji konieczne oszczędności. B anki i przedsiębiorcy uważają, że działają we w łaściw y sposób, udzielając i przyjm ując k red y ty dodatkowe;

w rzeczyw istości zaś stw arzają sytuację, k tó ra może pow ażnie naruszyć równowagę gospodarczą i przynieść wielkie s tra ty za­

równo bankom jak i przedsiębiorcom .

P rzyczyną braku równowagi jest niedostateczne spełnianie przez stopę procentow ą swej funkcji regulującej. Skoro zostanie naruszony stosunek stoipy procentowej na rynku kapitałow ym

— stanie się widoczne, że przedsiębiorstw a upraw iające samo­

finansow anie b ędą posiadały mniej k ry terió w orientacyjnych w swej polityce inwestycyjnej, jeśli b ędą pozbaw ione sankcji w ynikającej z praw a podaży i popytu na rynku kapitałów . W ta ­ kim w ypadku samo-finansowanie będzie czynnikiem w spółdzia­

łającym w naruszeniu równowagi pom iędzy oszczędnością a in­

westycjami.

D la nas najw iększe bezpośrednio znaczenie ma fakt, że sam o-finansow anie może działać jako sam odzielna przyczyna n a ­ ruszenia równowagi pom iędzy oszczędnością a inwestycjami.

Chodzi tu więc o zbadanie szeregu wypadków, które mogą po­

w stać wtenczas, gdy banki reagują na niespodziane zwiększenie popytu na kapitał przez natychm iastowe podniesienie pieniężnej stopy procentowej. Przedsiębiorcy, wierząc że słusznie działają, zm ierzając do powiększenia produkcji, będą zmuszeni obejść środki ostrożności, stosowane przez banki i postarać się innymi sposobami zdobyć potrzebne środki. Tu wchodzi w grę, w formie samodzielnej, samo-finansowanie. Przedsiębiorcy obserwując zwyżkę stopy pieniężnej na rynku, będą dążyli do w ypłacania jak najniższych lub w ogóle żadnych dywidend i do przeznacza­

nia na produkcję większej części lub całości zysków (rozumie się zysków normalnych, istniejących przy naszym założeniu równowagi, od której teraz odstąpiliśm y).

Jeżeliby dodatkow a ilość zasobów obróconych na produk­

cję, b yła dobrowolnie zaofiarow ana przez posiadaczy kapitału, nie byłoby wówczas obawy, że powiększenie produkcji nie bę­

dzie postępow ać regularnie k u zwiększeniu całego system u p ro ­ dukcji i ku dysponowaniu w następnym okresie większą ilością dóbr konsumcyjnych. Jeżeli jednak ta dodatkow a ilość zasobów jest odjęta od konsum cji nie w skutek dobrowolnej decyzji, lecz drogą przym usu ze strony tych, którzy kierują, polityką inwesty­

cyjną przedsiębiorstw , nie należy liczyć, że powstrzym anie się

(12)

od konsumcji rozłożone będzie w czasie i w należytej ilości, w y­

maganej technicznie dla przedłużenia p rocesu produkcji. E le ­ m ent n a tu ry instytucjonalnej oddzielania w łasności od z a rz ą ­ dzania przedsiębiorstw em tłum aczy, dlaczego ci co zarządzają przedsiębiorstw em p rzeznaczają na p rodukcję większą ilość k a ­ pitałów , aniżeli powinna była być ulokow ana przy istniejącej rynkowej stopie procentow ej i p rzy danej gotowości do oszczę­

dzania zadeklarow anej przez konsumentów. Jeżeliby zarząd przedsiębiorstw a znajdow ał się w ręk u tych, którym są w y p ła­

cane dochody, wówczas wyżej opisana sytu acja nie m ogłaby mieć miejsca.

Oddzielenia interesów w łaścicieli od funkcji zarządzania nie należy m ieszać z sytuacją, w k tórej przedsiębiorstw am i za­

rz ą d z a ją p ła tn i funkcjonariusze a nie w łaściciele. S y tuacja ta, k tó ra na pierw szy rzu t oka w ydaje się p a ra d o k sa ln ą i k tó ra p rz y ­ czyniła się do niem ałego pom ieszania pojęć w nauce o zyskach, jak to zostało ostatecznie dowiedzione — nie jest przeszkodą do efektywnej kontroli w łaściciela, o ile zachow ane są gw aran­

cje i przep isy praw a. W każdej zorganizow anej działalności je­

dynie zasadnicza decyzja polega na doborze ludzi w ydających zarządzenia, podczas gdy w szelka inna form a oceniania i decy­

dowania sprow adza się autom atycznie do rutyny. Zatem p ra w ­ dziwy zarząd jest o p arty nie n a fachowości, a na kw alifikacjach osobistych kierowników, W nowoczesnej organizacji interesów odpow iedzialny właściciel wykonyw a zarząd nie p rzy pom ocy świadczenia osobistych usług, lecz przez dobór personelu.

Lecz zjaw isko tu omawiane jest innego typu. P odkreśla ono okoliczność, że ci, k tó rzy w y d ają decyzje zasadnicze, czyli w y­

bierają personel, nie rep re z en tu ją in te resó w w łaścicieli. Dzieje się to dziś w w ielkiej m ierze w sk u te k ogrom nego rozdrobnienia posiadaczy k ap itałó w przedsiębiorstw , co pozw ala posiadaczom drobnych części całego k a p ita łu n a w ykonyw anie rzeczyw istego zarządu. Ponieważ zazw yczaj tak ie u działy w k ap itale p rz e d ­ siębiorstw przed staw iają tylko m ałą część w pryw atnym m a ją t­

ku w łaścicieli w sk u tek tego ich in te re s niekoniecznie zaw sze jest w spólnym z interesem w łaścicieli całego k a p ita łu w p rz e d ­ siębiorstwie, lub ich decyzje, dotyczące prow adzenia p rzed się­

b io rstw nie zaw sze idą po linii in teresó w w szystkich w łaścicieli.

Na zakończenie naszej n o ta tk i należy p o k ró tc e w spom nieć, jak się układ a stosunek m iędzy sam o-finansowaniem p rze d się ­ biorstw a cyklami gospodarczymi. W tedy gdy pow staje okolicz­

(13)

ność sp rzy jająca produkcji, a system bankowy nie reaguje na zwiększony popyt na k ap itał przez podniesienie stopy procento­

wej i udziela dodatkow ych kredytów , pow odują one przez to przym usow ą oszczędność. Chybione inwestycje, popełnione przez przedsiębiorstw a przez samo-finansowanie, są przypisy­

wane polityce bankowej, która nie uczyniła użytku z regulujące­

go mechanizmu, którego istota leży w stopie procentowej. Samo­

finansow anie powoduje w tenczas zw iększenie zaburzenia, spo­

wodowanego przez przym usową oszczędność. W w ypadku gdy przezorna polityka banków reaguje na wzrost zapotrzebow ania na kapitał podwyższeniem stopy procentowej — samo-finanso- wanie d aje przedsiębiorcom środek do wprowadzenia przym uso­

wej oszczędności inną drogą.

Zaburzenia systemu gospodarczego polegają w pierwszym rzędzie na nadm iernym rozw oju niektórych gałęzi produkcji w stosunku do innych. Może to mieć m iejsce gdy inwestycje są robione bez uwzględnienia warunków rynku. Uwaga ta wymaga w yjaśnienia. Pod w pływ em zw olenników teorii niedokonsum cji niektórzy tw ierdzą, że ilość inwestycyj w stadiach produkcyj­

nych dobra producenta zależy bezpośrednio od popytu na dobra konsum cyjne. T eoria ta, jeśli doprow adzona będzie do osta­

tecznych konsekwencji, dochodzi do paradoksalnego wniosku, że oszczędzanie jest zaw sze szkodliwe, gdyż zmniejsza popyt na dobra konsumcyjne. Teoria ta została już na zawsze uznana jako kom pletnie fałszywa. Odpowiedni rozm iar inwestycyj w d al­

szych stadiach produkcji zależy w rzeczywistości od stosunku pomiędzy długością nowych procesów produkcji a ilością i ciąg­

łością fali oszczędności potrzebnych na ich zasilanie.

B rak zależności m iędzy popytem na dobra konsumcyjne a rozm iarem inwestycyj w dalszych stadiach nie powinien być przesądzony. Konsum cja wpływa na relatyw ny rozwój poszcze­

gólnych gałęzi produkcji. Dlatego też warunki tego popytu ist­

nieją wr chwili, gdy dokonywa się rozszerzenie produkcji dóbr kapitałowych. Samo-finansowanie może spowodować zaburze­

nia w strukturze produkcji, o ile sprzyja rozwojowi rozm aitych gałęzi produkcji nie w kierunku wskazanym przez popyt na do­

bra konsumcji, lecz w zależności od tego — w jakim stopniu za­

rządzający przedsiębiorstw em może narzucić przym usow ą oszczędność.

Lecz łatwo jest zaobserwować, że nieproporcjonalny roz­

wój jednej gałęzi produkcji nie jest w stanie sam przez się wy­

(14)

wołać fluktuacje w całym organizmie gospodarczym ; dlatego też nie wchodzi on w zakres naszych badań. N as in te resu ją inne­

go ro dzaju zaburzenia system u gospodarczego, k tó re mogą w y­

niknąć z sam o-finansow ania i które poleg ają n a nadm iernym rozbudow aniu inwestycyj w stosunku do m ożliwości doprow a­

dzenia do końca nowych procesów produkcji. Ju ż widzieliśmy, że ten, kto kontroluje przedsiębiorstw o, może przeznaczyć na produkcję zasoby przew yższające dobrow olną oszczędność. T e ­ raz więc należy jedynie w skazać skutki, jakie to pociąga za sobą.

Rozszerzenie produkcji, spowodowane odciągnięciem od konsum cji dodatkow ej ilości zasobów, będzie postępow ać n a ­ p rzód dopóki ci, k tó rz y mogliby spożyć te zasoby, nie zareagują przeciwko narżuceniu przym usow ej oszczędności. Czasem eks­

p ansja p rodukcji jest spow odow ana przez udzielenie dodatko­

wych kredytów , ale i w tenczas narzucona przym usow a oszczęd­

ność nie może mieć m iejsca w ciągu czasu nieograniczonego.

W pierw szym w ypadku zostanie ona zaham ow ana w chwili, gdy powiększenie kredytów dojdzie do granic m ożliwości system u m onetarnego; w drugim — w chwili, gdy nastąpi zniżka w artości akcyj przedsiębiorstw a spow odow ana przez n ad m ierną podaż ich ze strony właścicieli, dochód których zm niejszył się przez politykę sam o-finansow ania przedsiębiorstw a. Położy to kres samo-finansowaniu.

Jeżeli, jak należy przypuszczać, m om ent ograniczenia k re ­ dytów i w strzym ania sam o-finansow ania nie n a stą p i jednocześ­

nie z ukończeniem now ych p rocesów produkcji, zaczętych w chwili rozszerzenia produkcji to w ten czas m a m iejsce szereg w ydarzeń opisanych przez teo rię cyklów , osnutych na przym uso­

wej oszczędności.

Poniew aż popyt n a dobra konsum cyjne pow iększa się w spo­

sób nieoczekiwany, ceny ich również szybko w zrastają. Dzięki tem u wzmożenie p rodukcji staje się rentow ne. Czynniki p ro d u k ­ cji niew yspecjalizow ane, użyte do przed łu żen ia procesów p ro ­ dukcji, zostaną szybko przesunięte do bliższych stadiów , w kie­

runku konsumcji. Duża część zakładów produkujących dobra kapitałow e zostanie niezatrudniona, co w dalszych stadiach wy­

w oła bezrobocie i depresję.

N aruszenia równowagi pom iędzy oszczędnością a inw esty­

cjami, które, chociaż jest możliwe, jednak niezbyt praw d o p o ­ dobne w w ypadkach normalnego tw orzenia k a p ita łu drogą do­

browolnej oszczędności, trzeba obawiać się praw ie zawsze w w y­

(15)

padkach, gdy tworzenie kapitału, czyli przedłużenie procesu p ro ­ dukcji, odbyw a się przez n ien atu raln ą drogę narzuconej oszczędnos'ci. T ypow ą form ą takiej anorm alnej procedury jest ,przym usow a oszczędność“ spowodowana polityką m onetarną, a w yw ołująca rozbieżność między naturalną i pieniężną stopą procentow ą, f a k t ten został obszernie zilustrow any jak zazna­

czyliśm y wyżej, przez szereg badaczy fluktuacji gospodarczych.

Baczną uwagę należy poświęcić jednak również i samo-finanso- waniu przedsiębiorstw , gdyż tego ro dzaju inwestycje czynników arbitralnie odwróconych od konsumcji, mogą stale grozić n a ru ­ szeniem równowagi pom iędzy oszczędnością a inwestycjami, i wywołać depresję.

(16)

B O H D A N W IT W IC K I

ZA BIEG I M ONETARNE, ZA U FA N IE, K A P IT A L IZ A C JA Dziś jest jeszcze niew ątpliw ie przedw cześnie pisać historię w alutow ą lat kryzysow ych. H istoria ta bowiem nie jest jeszcze skończona, jak św iadczy choćby ostatnia d ep recjacja franka i jego późniejsze fluktuacje.

Niemniej przeto m am y w ręku niesłychanie obfity m ateriał dla b adań m onetarnych, m ateriał, k tó ry już teraz można użyć za podstaw ę szkicu historycznego fluktuacyj w alutow ych w ok­

resie depresji, czekając, aż bieg w ypadków dostarczy nam d a ­ nych do syntezy zjaw isk m onetarnych w okresie obecnej p o p ra ­ wy koniunkturalnej.

Być może błędne — a co najm niej przesad n e — byłoby tw ierdzenie, że problem y walutow e odegrały w okresie dep resji rolę zasadniczą i podstaw ow ą. A le napewno rola ta b y ła pierw ­ szoplanowa. W ystarczy przecież powiedzieć, że w latach 1931— 1936 żadna w aluta na świecie nie p o tra fiła oprzeć się fali kryzysu, że uległa zm ianie albo kursu, albo co najmniej s ta tu ­ tu — aby zdać sobie spraw ę ze światowego zasięgu problem u walutowego. Co więcej, w aluta to przecież nie tylko zasadniczy elem ent gospodarczy, to rów nież — b arom etr nastrojów , w skaź­

nik zaufania, m iernik czynnika psychicznego, k tó ry — w m iarę skomplikowania się stru k tu ry gospodarczej krajów , w m iarę, podnoszenia stopnia cywilizacyjnego społeczeństw coraz w ażniejszą odgrywa ro lę w gospodarkach narodow ych i gospo­

darstw ie światowym.

Ja k a ż była isto ta zm ian m onetarnych w la ta c h 1931— 1936 i jakie przyczyny w yw ołały tę w ielką „św iatow ą rew olucję“

w dziedzinie w alutow ej? Przypom nijm y sobie przede w szyst­

kim chronologię tych wydarzeń.

W e w rześniu 1931 roku załam ała się „najlepsza w aluta św iata“ — funt angielski. Był to sygnał dla szeregu innych w a ­ lut, które w następnych tygodniach, miesiącach, czy n aw et la ­ tach (np. funt południow o-afrykański, z końcem 1932 r.) poszły

(17)

w ślady funta szterlinga, dając tym samym now e życie pojęciu

„bloku szterlingow ego“. Dominia brytyjskie, kraje, pozostające pod wybitnym wpływem politycznym W. Brytanii, k raje gos­

podarczo związane z Anglią, naśladow ały pierwowzór i „ u e la s­

tyczniały“ sw oją w alutę, wiążąc ją nieraz tak ściśle z funtem, że — choć zdeprecjonow ana w innym stosunku, wahaniami swymi ściśle odpow iadała skokom funta. W ślady funta poszła i yena japońska, choć do „bloku“ nie przyłączona.

Z kolei n astąp ił szereg zmian m onetarnych w krajach, k tó­

re do bloku szterlingow ego nie przystępow ały, a których w aluty zm ieniały kursy i sta tu ty w edle innych zasad, nieraz bez oficjal­

nego przyznaw ania się do tych przem ian. Przykładem niektóre k ra je południowo-wschodniej Europy.

Na wiosnę 1933 roku załam ał się dolar — druga „najw ięk­

sza“ w aluta świata. W trz y kw artały przeszedł wielką drogę 40-procentowego spadku, aby na przełom ie stycznia i lutego 1934 r. ulec stabilizacji trw ającej do dziś.

N astępne lata — to okres „bohaterskiej w alki“ o parytet, względnie o dotychczasowy statu t kilku w alut, słusznie lub mniej słusznie zwanych „złotym i“. Stopniowo kapituluje lir włoski, na długo przed w ojną abisyńską zaczynający zatracać cechy w aluty „z ło tej“, bo spadający i krępow any coraz to os­

trzejszym i przepisam i reglam entacyjnym i. W m arcu 1935 r.

„blokowi złotem u“ ubywa frank belgijski, zdewaluowany o 28 procent. M arka niemiecka, coraz ściślej kontrolowana, staje się interesującym i — jako narzędzie polityki gospodarczej — nie­

w ątpliw ie w artościow ym tw orem , z trudem jednak podciąga­

nym pod pojęcie w aluty złotej.

W kw ietniu 1936 roku w prowadzenie ograniczeń dewizo­

wych zmienia statut polskiej waluty, zachowującej jednak i n a ­ dal poprzedni p a ry te t i kurs w złocie.

W reszcie na przełom ie w rześnia i października 1936 roku

— p ada w gruzy „blok zło ty “, a raczej ostatnie jego twierdze.

N astępują deprecjacje: franka francuskiego, fran k a szw ajcar­

skiego i florena holenderskiego, pogłębia się i sankcjonuje spa­

dek lira, a p rzy tej okazji i p a rę innych w alut zmienia statuty i p a ry te ty (łat, korona czeska, drachm a).

Epopea byłaby skończona. Znikły ostatnie w aluty o p a ry ­ tecie przedw ojennym (frank szw ajcarski i floren holenderski), w szystkie w aluty św iata zm ieniły kurs, względnie, co najmniej statut. D ew aluacja nie uzdrow iła jednak franka francuskiego,

(18)

i d ram at jego — że użyjem y tego określenia — n ad al rozgryw a się przed naszym i oczami, d ając nam wiele nowych m ateriałów do należytego zrozum ienia istoty fluktuacyj m onetarnych. J e d ­ nocześnie zaś obserwować zaczynam y i nowe zjaw iska; w y p ły ­ w ają problem złota i zagadnienie podw artościow ości walut. A le o tym nie czas jeszcze mówić.

Po tym wielce sum arycznym szkicu, przechodzim y do isto­

ty zagadnienia — do badania przyczyn fluktuacyj m onetarnych.

M odne było p rze d p a ru laty — w okresie pow odzi dociekań przyczyny kryzysu i m odne jest ponow nie, w okresie detezau- ryzacji i „ucieczki od z ło ta “, wiązanie podstaw ow ych p rz e ja ­ wów fal koniunktury z zagadnieniem złotego fcruszczu. Nie wchodząc na te n wciąż b. grząski teren, musimy stw ierdzić, że nacisk na w aluty w kierunku ich óbniżenia, w ypływ ał w okresie kryzysu przed e wszystkim z p rzesłan ek n atu ry ogólno gospo­

darczej. Dochodziły do nich m om enty natury, że tak powiemy,

„Ickalno-gospodarczej“, m om enty ściśle finansowo-walutowe.

Precyzujem y. W alu ta nie jest czynnikiem, luźno z re sz tą gospodarki związanym. P ozostaje ona w stanie ścisłej w spółza­

leżności z innymi czynnikam i zarów no gospodarki narodow ej, jak i gospodarstw a światowego. W eźm y dla p rzy k ła d u funt a n ­ gielski. W okresie, powiedzmy, późnego la ta 1931 r., jego „nad- w artościow ość“ w ystępow ała dość w yraźnie. Znaczy to, że wo­

bec daleko posuniętego już spadku cen na świecie — w ew nętrz­

ne ceny angielskie, w yrażone w funtach, były zbyt wysokie .N a­

leżało, dla odzyskania równowagi, albo obniżyć ceny, w yrażone w funtach albo obniżyć św iatow ą w artość funta (w artość jego w złocie lub w obcych, stałych podów czas w alutach).

Zwolennicy „teorii z ło te j“ powiedzieliby, że okres 1931 r o ­ ku był okresem spadku cen towarów, czyli, zwyżki ceny złota.

Je że li w roku 1929 płacono za jakiś tow ar 85 szylingów angiel­

skich, dawano zań rów now artość uncji złota, A le późnym latem 1931 roku, uncja złota, z tych czy innych względów zdrożała, to te ż za ten sam to w a r należało zapłacić mniej kruszczu: obni­

żyć cenę w funtach lub obniżyć w artość funta w złocie.

W. B rytania w ybrała to drugie w yjście: obniżyła w artość funta w złocie, albo inaczej podw yższyła ilość funtów, p łac o ­ nych za pew ną ilość kruszczu.

D eprecjacja funta angielskiego jest klasycznym p rz y k ła ­ dem zabiegu m onetarnego, czynionego ze względów ogólno-gos- podarczych. Nie będziem y pow tarzali znanych wywodów, d la ­

(19)

czego W. B rytanii było łatw iej niż komukolwiek innemu wybrać w łaśnie tę drogę przystosow ania się do spadkowej tendencji kryzysow ej. T rzeba przyznać, że polityka m onetarna Anglii by­

ła prow adzona niezm iernie konsekwentnie: funtowi samemu p o ­ zostawiono zadanie dopasowania się do wytworzonych k ry zy ­ sem now ych w arunków . T oteż m inęło p a rę lat, zanim nastąpiło zm niejszenie am plitudy jego wahań.

Podświadom ie, że użyjem y tego określenia, wyczuwana przez życie gospodarcze potrzeba dopasowania się do zmienio­

nych w arunków kryzysow ych znajdow ała w yraz w odruchach psychiki zbiorowej. Stąd już nie tylko gospodarcze, ale i p sy ­ chiczne naciski na waluty, o ile polityka gospodarcza danego k ra ju nie szukała wspomnianego dopasowania na innej drodze (np. generalnej obniżki cen). Utrzym ywanie w aluty na przed- kryzysow ym poziomie powodowało m. in. podrożenie, w stosun­

ku do zagranicy, produkcji danego kraju. Jeżeli ceny nie były dodatkow o celowo obniżane, spadek eksportu wywoływał po­

gorszenie bilansu handlowego i płatniczego, wywoływał kom plr kacje walutowe, osłabiał zaufanie do waluty. Używamy oczy­

wiście, niemal telegraficznego, skrótu ogromnie skomplikowa­

nych zjawisk. Tak, czy inaczej, w ytw arzało się w ogólnej opinii przekonanie, że w alu ta jest za droga, że pow inna ulec obniże­

niu. N astępow ały takie zjawiska, jak ucieczka od w aluty we wszystkich jej postaciach, jak gra na jej zniżkę. Owe paniki w a­

lutowe, niezm iernie szkodliwe, wykończyły ostatecznie te wszystkie waluty, które najdłużej się opierały deprecjacji. Tak więc naciski n atury psychicznej, paniki walutowe, były z reguły wynikiem nacisków n atury ogólno-gospodarczej. W ynikały one nie z przekonania, że w aluta jest w ogóle zła, ale z prześw iad­

czenia, że nie jest dopasowana do bieżących w arunków gospo­

darczych.

F ra n k francuski jest bodajże jedynym przykładem zjaw iska nacisku na w alutę również i ze względów czysto pieniężnych.

M oment ten bardziej jaskraw o zaczyna występować od niedaw ­ na i tłum aczy — obok wielu innych względów — dlaczego de­

w aluacja franka w październiku 1936 roku nie dała spodziew a­

nych pom yślnych rezultatów , W obecnej sytuacji nacisk na franka tłum aczy się w pewnej mierze brakiem zaufania do w a­

luty, jako do reprezentatyw nego elem entu polityki gospodar­

czej, w ypływ a on nie tylko z uwagi na zbyt w ysoki poziom cen, ale i ze względu na sta ły deficyt budżetow y oraz z powodu ros­

nącej inflacji.

(20)

Z tym jednym — i to ,,częściowym“ tylko w yjątkiem (nie mówimy o „degrengoladzie“ p esety hiszpańskiej, zupełnie z ro ­ zum iałej) olbrzym ie przem iany w alutow e okresu kryzysow ego w ydają się już dziś — w perspektyw ie p a ru la t lub kilku m ie­

sięcy, zjawiskiem, m ającym logiczne uzasadnienie i bynajm niej nie „k atastrofalny“ aspekt.

W aluty były tym elem entem gospodarki, k tó ry w dużej mierze w ziął na siebie uderzenia kryzysu. W nielicznych k ra ­ jach, gdzie oszczędzono w alutę, ciosy te przeniesiono bezpośred­

nio i w całości n a poziom cen oraz poddano kontroli drogi, prow a­

dzące do gospodarki św iatow ej: ograniczenia dew izow e (w ystę­

pujące rów nież łącznie z deprecjacją) złagodziły refleksy różnicy poziomów do chwili ich stopniowego w ygładzenia.

W idzieliśm y już, że m om enty psychiczne odegrały w z ja ­ wiskach w alutow ych rolę, choć w tórną, nie mniej przeto bardzo poważną. Ucieczka od w alut, p aniki w alutow e by ły zjaw iskiem pospolitym , choć dziś w p ersp ek ty w ie, m ożem y beznam iętnie stw ierdzić, że obawy najczęściej były przesadzone, a możliwości strat, stosunkowo nie tak wielkie, zasadniczo bowiem olbrzy­

mia większość w alut św iata p ozostała zdrow ą.

N ależałoby sądzić, że dośw iadczenia ostatniego kryzysu oswoiły ludzkość z pojęciem m anipulacji m onetarnych jako n a ­ rzędzia walki z kryzysem i że w przyszłości ustosunkow anie się zbiorowości do tych m anipulacji nacechow ane będzie większym obiektywizmem i spokojem.

Są to jednak dygresje. Obecnie, skoro poruszyliśm y już kwestię czynnika psychicznego, interesow ałoby nas zagadnie­

nie, w jaki sposób odbiły się fluktuacje i m anipulacje m one­

tarn e na tendencji kapitalizacji społeczeństw . A żeby należycie zanalizow ać ten problem , musim y p rze d e wszystkim , poddać analizie reak cję gospodarki i społeczeństw a na fakt obniżki p a ­ rytetu.

D eprecjacja w aluty jest niczym innym, jak tylko obniżeniem umownej ilości złota, wzgl, obcych stałych w alut — w jednostce m onetarnej. Tym samym deprecjacja jest posunięciem, które w konkretnych w arunkach kryzysow ych, najw yraźniej daw ało się odczuć w stosunkach z zagranicą. Udow odnim y to tw ierdze­

nie, S padek jakiejś w aluty pow oduje podrożenie im portu i w zrost zadłużenia zagranicznego. W ew nątrz k ra ju w zajem ne rela cje poszczególnych czynników gospodarczych p o zo stają bez zmian, z w yjątkiem wypadków, gdy w grę w chodzą to w ary im­

(21)

portow ane, względnie umowy z klauzulą złotą. Przypom inam y:

mowa o latach ostatnich. W okresie tym nie było praw ie k r a ­ jów z „gold specie sta n d a rd “, w a lu tą złotą w obiegu: to też oby­

w atel praktycznie nie odczuwał deprecjacji n a odcinku ściśle m onetarnym , m iał bow iem w ręku, jak przedtem w yłącznie banknoty,

Z powyższego sumarycznego szkicu wynika, że deprecjacja w aluty pow odow ała zasadniczo: podrożenie im portu i w zrost zadłużenia zagranicznego. Oto dlaczego W. B rytania p rak ty cz­

nie nie odczuw ała żadnych ujem nych skutków deprecjacji fun­

ta: po zawieszeniu płatności długu wojennego wobec U. S, A., nie m iała ona finansowych płatności zagranicznych, jako zaś główny im porter świata dyktow ała ceny dostawcom, p łacąc ty le samo funtów „nowych“ ile przed tym p łac iła „starych“.

A le inne k raje, k ra je dłużnicze, i mniej gospodarczo p o ­ tężne, m usiały się liczyć, przeprow adzając deprecjację, z dro ­ żyzną im portu, a więc z n a tu ra ln ą zw yżką cen, z w zrostem z a ­ dłużenia zagranicznego, wreszcie z klauzulą zło ta w w ew nętrz­

nych zobowiązaniach. A przez to samo tym bardziej m usiały się liczyć z refleksam i n a tu ry psychicznej.

Pow iedzieliśm y wyżej, że w powszechnie panujących przed kryzysem system ach „gold bullion sta n d a rd “ i „gold exchange s ta n d a rd “, obywatel nie miał po deprecjacji pieniądza p ap iero ­ wego, nam acalnego dowodu zmiany warunków: nie m iał bo­

wiem w ręk u m onet złotych. Niemniej przeto mógł on odczuć deprecjację, poprzez podrożenie im portu oraz, w razie u trz y ­ m ania klauzuli złotej poprzez zwyżkę swych zobowiązań, o p a t­

rzonych tą klauzulą. A to już w ystarczało, aby wytworzyć p rz e ­ konanie, że deprecjacja pozbawia społeczeństwo części jego do­

tychczasowego stanu posiadania.

W ażniejszą bodaj jest rzeczą, że wiele k rajó w przeszło w okresie wojennym i powojennym przez deprecjację walut, nieraz olbrzymią, bo w ynikającą z głębokich w strząsów gospo­

darczych, z poważnego naruszenia równowagi, z hiperinflacji.

I, choć deprecjacje kryzysowe m iały krańcowo odm ienny c h a­

rak ter, gdyż nie w ypływ ały bynajm niej z poważnego schorze­

nia finansów, które, mimo deficytów budżetowych, n a ogół nie odbiegły zbytnio od stanu równowagi, w oczach mas d ep re c ja ­ cje były zawsze czymś, przypom inającym doświadczenia wo­

jenne, doświadczenia inflacyjne. Czyż nie jest charakterystycz­

(22)

ne ciągłe m ieszanie w potocznym języku „prostego człow ieka“

pojęć inflacji i deprecjacji pieniądza. D eprecjacja w poszukiw a­

niu równowagi gospodarczej, jest w psychice tym samym, czym pow ojenna hiperinflacja chorego, wyniszczonego organizmu gospodarczego.

Rzecz prosta, że utożsam ianie tych pojęć jest niedopusz­

czalne. Niemniej przeto polityk gospodarczy musi się liczyć z tą psychozą. M usi on zdaw ać sobie spraw ę, że samo sp o rzą­

dzenie teoretycznego bilansu korzyści i strat, m ających w ynik­

nąć z zam ierzanej deprecjacji, będzie błędne, o ile nie uw zglę­

dni się, obok norm alnych skutków gospodarczych, również od­

ruchów psychicznych zbiorowości. O druchy te mogą pójść m. in.

w kierunku zupełnie nieuzasadnionej zwyżki cen, niezależnych od importu. W ażniejszy jednak bodaj jest m om ent zaufania. J e ­ żeli deprecjacja w yw ołuje w społeczeństwie, pam iętającym

„hip erd ep recjację“ jako skutek hiperinflacji, niepokój i nieuf­

ność do gospodarki państw ow ej, szkody te mogą być większe od szkód gospodarczych, płynących z powolnego, inną drogą niż deprecjacja dokonywanego, przystosow ania się gospodarstw a narodowego do w arunków kryzysow ych.

D eprecjacja jest z reg u ły m niejszym lub w iększym ciosem w zaufanie i ud erza w podstaw y kapitalizacji. K ap italizacja jest bowiem w yrazem zaufania społeczeństw a w stałość stosunków gospodarczych, podobnie jak tezau ry zacja złota, w alut obcych, względnie ucieczka do w artości rzeczowych, jest w yrazem nie- uności w stosunku do przyszłości gospodarki.. A le k ap italizacja jest również podstaw ą rozw oju gospodarczego k r a ju i jego z a ­ gospodarow ania: jest ona, wreszcie pow ażnym czynnikiem w y­

chowania gospodarczego społeczeństw, z tych czy innych pow o­

dów pod tym względem nie wyrobionych. Krzew ienie i p o p iera ­ nie kapitalizacji jest samo przez się pow ażnym program em gos­

podarczym , tam zwłaszcza, gdzie oszczędzanie nie „weszło w k rew “ ludności.

D eprecjacja w aluty pozbaw ia ciułaczy części ich m ajątku.

Tw ierdzenie to nie odnosi się do W ielkiej B rytanii, Stanów Zjednoczonych, gdzie ciułacz po dep recjacji funta nabyw ał za niego tyle samo towarów, ile p rze d deprecjacją. J e s t ono n a to ­ m iast trafne w większości innych krajów , gdzie spadek w aluty pociągnął za sobą choćby niew ielką zwyżkę cen.

(23)

W k raja ch jednak, w których kapitalizacja odgrywa szcze­

gólnie doniosłą rolę, a w których przejścia wojenne i powojenne, pozostaw iły po sobie u raz „dew aluacyjny“, konieczne było szczególnie skrupulatne zważenie wszelkich pro i contra d ep re­

cjacji, konieczne było szczególnie wnikliwe wzięcie pod uwagę in­

nych dróg, prow adzących do wyrównania dysproporcyj k ryzy­

sowych, dróg — które umożliwiłyby trw anie zaufania do w aluty i stały rozwój kapitalizacji.

(24)

A L E K S A N D E R Z A M B R Z Y C K I

P O P R A W A KO NIUN KTU RY — A OSZCZĘDNOŚĆ Oszczędzanie jest antytezą zbytku. W łaściw ą jego funkcją jest ograniczanie skali spożycia lub zużycia, a fu nkcją zbytku — przeciw nie — zwiększanie tej skali. A więc są to dwa przeciw ­ ległe bieguny w konsum cji. M iędzy tym i biegunam i istnieć musi jednak punkt, odpow iadający zaspokajaniu p o trz e b niezb ęd ­ nych. Oczywiście punkt ten nie jest sta ły lecz względny, gdyż wysokość, n a jakiej zatrzym uje się on, na ogół odpow iada p o ­ ziomowi potrzeb, a w ięc — sto p y życiow ej; przy czym poziom tej stopy zależny jest od stopnia kultury, a często w większej n a ­ w et m ierze, od stanu m aterialnego, czyli od wielkości dochodu.

W yższy bowiem dochód przew ażnie otw iera w ro ta postępow i kulturalnem u i stw arza nowe, bądź rozszerza dotychczasowe potrzeby, inaczej mówiąc, podnosi stopę życiową.

Podniesienie zaś ogólnej stopy życiowej w k ra ju pow oduje w zrost spożycia, a więc w zrost pro d u k cji i obrotów. Im wyższy więc poziom osiąga stopa życiowa, tym rozleglejsze sta je się stałe zapotrzebow anie n a wszelkiego ro d z a ju p ro d u k ty pracy ludzkiej, tym w iększy jest stopień p ro d u k cji i zatrudnienia.

Rozszerzenie zaś zatrudnienia, zw iększając ogólną kw otę do­

chodu społecznego, pow oduje w tórny już cykl procesów gospo­

darczych, a mianowicie stw arza nowe zapotrzebow ania w śród tej dodatkow ej k a d ry zatrudnionych. I znów w zrasta konsum cja, co pociąga za sobą przyśpieszenie opisanego pow yżej p o w sta­

wania cyklu procesów gospodarczych.

Oczywiste jest jednak, że ten pow iększony dochód społecz­

ny, a więc i dochód indyw idualny nie może iść w całości na zwiększanie spożycia lub zużycia, gdyż dla znaczniejszego p o d ­ niesienia produkcji, jakiego w ym agać będzie ta w zrastająca konsum cja, niezbędne jest przeprow adzenie inw estycyj, a więc powiększenie środków w ytw arzających dobra, czyli nowych n a ­ rzędzi pracy. Równoznaczne to jest z rozw ojem k ap italizacji rzeczow ej, A kapitalizacja zarów no w tej postaci jak i w formie

(25)

pieniężnej jest nie do pom yślenia bez osiągania nadw yżek p ro ­ dukcji n a d konsum cją i w konsekwencji bez przetw arzania tych nadw yżek w nowe narzędzia produkcji w nowe przedsiębiorst­

wa, w nowe wszelkiego ro d zaju środki i urządzenia ułatw iające wym ianę i rozszerzające ją jednocześnie. Nadwyżki te osiąg­

nąć m ożna jedynie drogą niekonsum ow ania bez reszty całej ilości w ytw arzanych dóbr, a więc i niezużyw ania w całości po­

większonego dochodu społecznego; a takie postępow anie jest n i­

czym innym przecież, jak racjonalnym , gospodarczym oszczę­

dzaniem, prow adzącym do dalszego rozw oju gospodarczego.

Stw ierdzenie powyższe, zarów no ostatnie, odnoszące się do konieczności kapitalizacji rzeczowej, a więc do jednej z form oszczędności, które ustalone zostały już dawno przez klasyczną teorię ekonomii, jak i poprzednie, odnoszące się do trzeciego — obok produkcji i podziału dóbr — zasadniczego czynnika eko­

nomii, a mianowicie: spożycia — nie zaw ierają w sobie nic re ­ welacyjnego. Są to p raw d y znane. Je d n e p o d aje w formie aks­

jomatów stara teoria klasyczna, drugie przeanalizow ała i po­

głębiła teoria spożycia w łączności z teorią potrzeb. Problem y te zresztą w dalszym ciągu są badane, a jedną z najpow ażniej­

szych dziedzin badaw czych nowożytnej teorii spożycia stała się analiza budżetów rodzinnych, na których opiera się wielkość spożycia indywidualnego.

Jeżeli jednak pow tarzam y te praw dy, to jedynie dlatego, że pojaw iały się ostatnio dość często opinie poważnych b a d a ­ czy nowych kierunków ekonomicznych, w ysuw ające na czoło czynników dynamizmu gospodarczego — na m iejsce oszczęd­

ności — potrzeby, a raczej ich realizację. W ysunięto, że oszczędność zbytnio hamuje rozpęd a p a ra tu gospodarczego, nie pozw alając na szybkie realizow anie potrzeb, przyśpieszających cykl w ytw arzania tych dóbr, które mogą znaleźć natychm iasto­

wy zbyt. Zarzucono — jednym słowem — oszczędności, że po­

w oduje niedostateczne spożycie zarówno przez nie rozw ijanie dalszych zdolności nabywczych, jak i tym bardziej przez świa­

dome — ograniczanie konsumcji.

Te zarzuty naw iązyw ały do starych teoryj, że wszelkie po­

wstrzym ywanie się od spożycia, czy zużycia prow adzi do p rze ­ znaczenia nie użytych „zaoszczędzonych“ dóbr i sił pracow ni­

czych na wytw orzenie nowych kapitałów rzeczowych bądź go­

tówkowych.

Tymczasem — tw ierdzą owi nowocześni ekonomiści , że

Cytaty

Powiązane dokumenty

nia p ary tetu złota w A nglji i Ameryce. W podobnej sytuacji zn ajdu ją się kasy oszczędności w Rum unji. 1932 nastąpiło pewne zmniejszenie wkładów

Zakłady ubezpieczeń na życie Ita lji cieszą się zresztą wielkiem zaufaniem nietylko wśród własnego społeczeństwa, lecz i poza granicam i kraju, gdzie dzięki

cem m łodzieży do oszczędzania. K asa oszczędności danego okręgu.. dniach oszczędności, w szyscy uczniowie w rzu cają swe oszczędności do skarbonek — pod

działo się za nim trzydzieści osiem kierow nictw.. Rów nież nie budzi w iększych zastrzeżeń pozycja d ru g a, ozn aczająca rodziców naogół obojętnych

wały się na rachunkach za wypowiedzeniem conajmniej 1-mie- sięcznem. 509), spraw a dolarowa przestała być aktualna w komunalnych kasach oszczędności, które nie

gły również możliwości finansow ania inw estycji publicznych poprzez kredyt państwowy. W ostatnich latach państwo nie sięgało do tego źródła, słusznie..

Z brzmienia tego przepisu prawnego wynika, ja k gdyby ustawodawca nie uświadomił sobie, że m ajątek wkładców oszczędnościowych i m ajątek własny kasy

simy przede wszystkim zdać sobie jasno i dokładnie spraw ę z tego, do kogo chcemy się zwrócić, gdyż zupełnie innych me­. tod będziemy używali, przem aw