• Nie Znaleziono Wyników

Słowo i Myśl. Przegląd Ewangelicki. Miesięcznik Społeczno- Kulturalny, 2004, nr 4/6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Słowo i Myśl. Przegląd Ewangelicki. Miesięcznik Społeczno- Kulturalny, 2004, nr 4/6"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

KRAKÓW 4 '6 / 2 0 0 4

UKAZUJE SIĘ OD 1 9 8 9 ROKU C E N A

5,00

M YŚ L'

N r 77 79

ISSN 0 8 6 0 8 4 8 2

PRZEGLĄD EWANGELICKI

M I E S I Ę C Z N I K S P O Ł E C Z N O ^ KULTURALNY

W numerze: SZKOŁY PO WIELEKROC

ponadto Encyklopedia w k sięgach d ziew ięciu i jednej

a akże łużycko - włosko - śląsko - łódzka

garść historii

(2)

Leon K rzem ieniecki

Wzorzec w ielk ieg o ducha

Poemat o św. Pawle Apostole

Pawle odmieniony cały w sobie, jak rzecze Pismo nowonarodzony według światłości!

Przodownikiem będąc krzewienia wybawienia od śmierci,

w imię Golgoty i Zmartwychwstania złożyłeś siebie w ofierze,

jak niegdyś Jan znad Jordanu.

Filozofie wspaniałej idei,

w której doniosłość na wieki wieków!

W twoim portrecie, pielgrzymim szlaku, zborów, świątyń, placów i więzień, w sztandarze mocy trwania i trwania, ziarno nauki Bożego Syna.

Wszak z bliska go nie znałeś, ale pojąłeś w locie bystrego umysłu.

W wyprow adzeniu chrystianizmu na ziemie odległe pogan,

w leśnym świecie wpatrzonych w kształtkę drewna z twarzą niemego krajowida...Byłeś hellenistą!

Listy z wiedzą i oddaniem wierze Do Rzymian, Koryntian, Galacjan, Filipian, Kolosan, Efezjan, Tesaloniczan, Hebrajczyków, syciłeś prostotą przyjaźni serca i ducha.

Każde zdanie z dna myśli w pobratymstwie z Ewangelią przymierzem głębi Nieba z Ziemią,

poświadczonym obecnością Jezusa z Nazaretu.

Tak w „Dziejach apostolskich" ruszyłeś w śródziemnomorski świat z mapą

Cesarstwa Rzymskiego od krańca po krańce.

Ty, równy natchnionym świadkom dróg nauk i krzyżowania,

pustego grobu i przyjścia

Zmartwychwstałego do świetlicy uczniów na wieczerzę łamania chleba!

Przy świecy woskowo kopernikańskiej studiuję zacny Pawle Apostole twe curriculum vitae

Żyda hellenisty,

popadając w długą noc zadum y nad zdarzeniami pierwszego stulecia Nowej ery...

Wraz z tobą idę za Jezusem Chrystusem, którego Bóg Stworzyciel

obwołał Zwiastunem Życia Prawdy!

czenoiec 2003

(3)

Jes

Trudne wybory

S tO W O

MYŚllmm

W num erze:

Jesteśmy

Trudne wybory 1

Apologia religii Rozmowa z ks. prof.

Bogusławem Milerskim 2 Ks. Tomasz Wola

Oślica Bileama 5

Krzysztof R. Mazurski Kościół Pokoju... 6 Władysław Pytlik

Bezosobowa i bezduszna

wola 8

EDUKACJA

Chrześcijańska Akademia

Teologiczna 9

Wyższa Szkoła Teologicz­

no - Hum anistyczna 10 Liceum Ogólnokształcące i Gimnazjum Towarzy­

stwa Ewangelickiego 11 Centrum Kształcenia i Rehabilitacji Osób

Niepełnospraw nych 12 Towarzystwo Szkolne im. Mikołaja Reja 14 Liceum Ogólnokształcące i Gimnazjum Fundacji Edukacyjnej im. S. Bandt-

kiego 15

Ks. Alfred Bieta

60 - lecie bitw y o Monte

Cassino 17

Herbert Nowak

Mój wrocławski epizod 20 Na półce z książkami O ludziach m iędzy Wisłą

a O drą 21

In Memoriam 22

Martin Krauze

Chrystus jest pokojem

naszym 22

Zamiast katechizmu

Wiosna 23

Informacje 23

N asza okładka:

Cranach, Raj

Przedw yborcze obiet­

n ice m a lu ją p rz y s z ło ś ć kraju w jasnych kolorach.

W szystko zm ieni się, i to w krótkim czasie, na lep­

sze. P o p ra w i się b y t w s z y s tk ic h o b y w a te li.

W szak m am y w sp an iałą receptę na napraw ę funk­

cjonow ania p a ń stw a , na podw yższenie płac i eme­

rytur, zmniejszenie bezro­

bocia, likwidację korupcji i „rep u b lik i kolesiów "...

W szystko będzie dobrze, ty lk o w y b ie rz c ie n a s i naszą partię.

To się u d a ło ju ż tyle razy. M oże się u d a i tym razem? To, że te wszystkie obietnice niewiele są w ar­

te? A któż by się tym przej­

m o w a ł. N a jw a ż n ie jsz e , żeby popraw ić w ynik p ar­

tii w kolejnych sondażach, żeby przysporzył głosów wyborców.

Od lat, przy kolejnych w y b o ra c h o b serw u jem y to sam o w idow isko. Szer­

m ow anie obietnicam i bez pokrycia, obrzucanie bło­

tem konkurentów do w ła­

dzy, w y d z ie ra n ie sobie w z a je m n ie g ło só w w y ­ borców.

Tylko, że za każdym ra­

zem p rzy c h o d z i czas po wyborach, przychodzi we- ry fik a c ja p ro g ra m ó w i obietnic. I przychodzi ko­

lejne rozczarow anie. Z a­

wiedli jedni, zaw iedli dru ­ dzy, i jesz c ze n a s tę p n i.

Zdew aluow ały się słowa, nic nie w arte są obietnice i coraz bardziej w ygląda na to, że chodzi tylko o w ła­

dzę, a jeszcze bardziej o

przyw ileje i zyski, które ona ze sobą przynosi.

W efekcie wyborcy gło­

sują za każdym razem na inne u g ru p o w a n ie , inną partię. I w ybór jest coraz mniejszy. Coraz też więcej jest tych, którzy nie pójdą już na kolejne wybory, bo nie m ają na kogo głoso­

wać, bo czują się oszukani i zaw iedzeni.

Zbliżają się kolejne w y­

bory do sejmu i senatu. Za­

p e w n e b ę d ą to w y b o ry przedterm inowe. Skłócony i skom prom itowany parla­

m e n t n ie daje ż a d n y c h gwarancji uchwalenia cze­

goś sensownego. Do koń­

ca w yczerpał kredyt oby­

watelskiego zaufania. Tyl­

ko czy now y sejm będzie lepszy od poprzedniego?

Czy to nie będzie kolejna pow tórka tej samej niepo­

radności, niekom petencji, cwaniactwa, korupcji i dba­

nia o pryw atne interesy, a nie o dobro państwa?

Z n ie c h ę c e n ie , a p a tia ogarnia wyborców. Coraz g o rsz e n o to w a n ia m ają państw ow e władze. Coraz mniej nadziei na w yłonie­

nie dobrego i kom petent­

nego parlam entu i rządu.

Zniechęcenie i apatia ogar­

niają coraz szersze kręgi polskiego społeczeństwa. I to w czasie, gdy przy stą­

p ien ie do U nii E uropej­

skiej p rzy n io sło ze sobą now e szanse i możliwości, gdy g o sp o d a rk a zaczęła wychodzić z kryzysu. Wy­

g ląd a n a to, że w iększe m am y szanse na zm arno­

wanie rysujących się m oż­

liwości niż na ich w yko­

rzystanie.

Pamiętajmy, że stawiając na tych czy innych ludzi, na takie czy inne partie wybie­

ra m y swój w ła sn y los, własną przyszłość. Najgo­

rzej wyjdziemy na tym, gdy będziem y w ybierać p rze­

ciwko komuś, głosując na tych, k tó ry c h jed y n y m

„programem" jest obrzuca­

nie błotem innych. To praw ­ da m ożem y głosow ać na złość innym. Tylko, że skut­

ki takiego głosowania od­

czujemy na własnej skórze.

Poczucie odpowiedzial­

ności za los własny i los na­

szej ziem skiej O jczyzny każe nam głosować „za" a nie „przeciw ", w ybierać s p o ś ró d z a p ro p o n o w a ­ n ych k a n d y d a tó w ludzi, których znam y i to znamy z dobrej strony; z uczciwo­

ści, pracow itości, kom pe­

tencji. Niczego dobrego nie zrobią ci, k tó rzy k u p u ją sobie miejsce na liście kan­

dydatów, aby uniknąć od­

pow iedzialności sądowej, ani też ró żn eg o ro d zaju kom binatorzy, cw aniacy czy pieniacze.

Czekają nas kolejne w y­

bory, trudne wybory. Pew­

nie tru d n ie js z e n iż p o ­ przednie. Ale nie możemy uchylać się od o d pow ie­

dzialności i nie iść do w y­

borów. Trzeba nam głoso­

w ać, aby w y b rać lepiej, albo przynajmniej nie do­

p u ścić do w y b o ru tych, którzy nasz kraj do reszty zrujnują.

ks. Henryk Czembor

Słowo i Myśl n r 77/79 1

(4)

We w rześniu 2000 r. zostały rozpoczęte prace nad edycją Religii. Encyklopedii PW N, jednego z największych i najkosztowniejszych przedsięwzięć edytorskich w Polsce w zakresie encyklopedii tematycznych. W ciągu zaled­

wie 3 lat zespół redakcyjny przy współpracy z powołaną Radą Naukową i Radą Konsultantów oraz gronem około 400 autorów przygotował 10 tomów encyklopedii (dziewięć w wersji drukowanej oraz jeden w wersji elektronicz­

nej), zawierających ok. 12 500 haseł, 1470 ilustracji i 24 m apy (zamieszczone na ok. 600 arkuszach wydawniczych).

Całością prac od strony merytorycznej kierowali Tadeusz Gadacz i Bogusław Milerski.

Zgodnie z przyjętymi założeniami encyklopedia miała składać się z 9 tomów tekstowych i 1 tom u indeksow e­

go. W toku prac okazało się jednak, że materiał dostarczony przez Autorów, i to zarów no p od względem objętości, jak i liczby haseł, znacznie przekracza ustalone ramy. Z perspektywy merytorycznej m ateriał ten stanowił jednak wielką wartość. Nie mogąc rozszerzyć projektu o kolejne tomy, podjęto decyzję, aby edycję drukow aną Religii.

Encyklopedii P W N zamknąć w 9 tomach (co wiązało się z istotną selekcją m ateriału oraz niekiedy z zaniechaniem powiązań odsyłaczowych m iędzy hasłami), natom iast tom 10 wydać w wersji elektronicznej. Tom ten zawiera wszystkie hasła, które ukazały się dotychczas w formie książkowej oraz te, które ze w zględu na ograniczenia objętościowe nie zostały w ydrukow ane (dotyczy to ok. 1200 haseł). Niewątpliwą zaletą takiego zabiegu jest nie tylko możliwość uwzględnienia całości dostarczonego materiału, dokonanie przynajmniej częściowej korekty z a -.

uważonych pomyłek czy zagwarantowame spójności odsyłaczy, lecz również udostępnienie odpowiedniej w y­

szukiwarki. Wersja elektromczna umożliwia bowiem nie tylko pełnotekstowe przeszukiwanie, ale'także niemal błyskawiczne poruszanie się po treści różnych tomów. Religia. Encyklopedia P W N stanowi więc potrzebne i uży­

teczne źródło informacji nie tylko dla religioznawców czy teologów i duchownych, lecz również nauczycieli róż­

nych przedmiotów, a także wszystkich osób zainteresowanych religią i jej związkami z kulturą, nauką, sztuką i życiem społecznym.

Religia. Encyklopedia PWN. red. naukowa T. Gadacz, B. Milerski, 1.1-10, Warszawa 2001-2003

Apologia religii

Wywiad z ks. prof. Bogusławem Milerskim

Religia. Encyklopedia PW N jest imponującym opra­

cowaniem. Skąd zaczerpnięty został pomysł na taką wła­

śnie publikację?

Pomysł odzwierciedla określone zainteresowania i fascy­

nacje naukowe redaktorów naukowych, a więc moje i prof.

Tadeusza Gadacza. Powołaniem każdego naukowca jest nie tylko praca badawcza, ale również upowszechnianie tej pra­

cy. Problem polega na tym, że religia jako zjawisko społecz­

ne, kulturowe, duchowe często jest prezentowana jedno­

stronnie. Nie ma w tym nic złego, ponieważ w pewnym stopniu jednostronność jest uwarunkowana nie tylko przyj­

mowaną perspektywą badawczą, lecz również konfesyjnym charakterem konkretnych religii. Zauważyliśmy, że na pol­

skim rynku książkowym brakuje obszernej i całościowej prezentacji, uwzględniającej różne optyki stosowane i wy­

rażane w opisie religii i religijności. Poza ujęciem konfesyj- nym - bo przecież nie brak i takich prezentacji w naszej en­

cyklopedii - pragnęliśmy także zaprezentować inne, wyra­

żające perspektywę różnych dyscyplin teologicznych, np.

biblistyki, patrologii czy dogmatyki oraz religioznawczych:

soqologii, psychologii, filozofii, geografii, czy historii reli­

gii. Chcieliśmy także uchwycić różnorodne związki religii z życiem społecznym, kulturowym czy artystycznym.

Obaj zajmujemy się zawodowo - jakkolwiek to brzmi - religią, jej badaniem z różnych perspektyw. Moja - to przede wszystkim teologiczna i pedagogiczna, Tadeusza Gadacza - filozoficzna i religioznawcza. Z tego też względu opraco­

waliśmy projekt 10-tomowej, interdyscyplinarnej encyklo­

pedii i zgłosiliśmy go w wydawnictwie, a po dłuższej pro­

cedurze zatwierdzania udało nam się uzyskać zgodę na jego realizację. Trzeba przyznać, że wiązało się to z d użym ryzy­

kiem finansowym, ale wydawnictwo podjęło to wyzwanie.

Czy jest to publikacja o charakterze religijnym czy ra­

czej religioznawczym?

Jako fakt psychiczny, społeczny, historyczny czy kultu­

rowy religię można oczywiście badać. Zadania tego typu realizują określone dyscypliny naukowe. Należy jednak pa­

miętać, że religia jest nie tylko przedmiotem badania na­

ukowego, lecz również kwestią wiary, a więc szczególnego nastawienia egzystencjalnego człowieka. Ów egzystencjal­

ny, subiektywny potencjał religii wydaje mi się bardzo waż­

ny. Uwidacznia się on zarówno w przełomowych wydarze­

niach biograficznych, jak i w sytuacjach kryzysów społecz­

nych. Wówczas też uświadamiamy sobie jak ważne jest ro­

zumne obchodzenie się z religią i religijnością. Przecież do­

2 Słowo i Myśl n r 77/79

(5)

świadczenia Iraku, swoistego zderzenia kultur i religii, czy też niedawne doświadczenia wojny bałkańskiej, pokazują jak religia może być instrumentalnie wykorzystywana do różnych celów. Mam świadomość, że same informaq'e o in­

nych religiach nie uczynią ludzi lepszymi. Jednak myślę, że bez tych informacji, bez rozumienia innych konfesji nie można zmieniać świata na lepsze.

My wszyscy - autorzy i redaktorzy encyklopedii - głębo­

ko wierzyliśmy, że każde społeczeństwo potrzebuje rzetel­

nych, obiektywnych informacji dotyczących różnych religii, a nie tylko religii dominującej w danym kraju. Toteż nasza encyklopedia miała mieć od samego początku charakter reli­

gioznawczy i ekumeniczny. Owo nastawienie religioznaw­

cze, informacyjne, obiektywne nie wykluczało równocześnie prezentowania subiektywnych punktów widzenia. Należy o tym pamiętać, ponieważ często mówienie o obiektywizmie jest nadużywane. Nie chodziło nam bowiem o znalezienie jakiejś metaperspektywy w opisie zjawiska religijności. Do takiej perspektywy możemy dążyć, ale też nigdy nie uda nam się sprowadzić wszystkich przejawów religii i religijności do jednego wspólnego mianownika. Obiektywizm wyraża się w tym, że różne sposoby opisu religii, również te subiektyw­

ne, są w naszej encyklopedii dopuszczane do głosu. Jednym ze świadectw takiego podejścia jest przyjęty przez nas dobór haseł.

Ile zatem jest definicji religii w encyklopedii?

Samo hasło religia pokazuje z jak wieloma definicjami re­

ligii musimy się poważnie liczyć. Należy pamiętać, że dla naukowca podstawowym faktem jest różnorodność zjawisk religijnych. W takim sensie, nie ma jakiejś jednej religii, lecz istnieje ich wiele, historycznie i kulturowo uwarunkowanych.

Z drugiej jednak strony niektórzy badacze religii - socjologo­

wie, psychologowie, a zwłaszcza fenomenologowie - próbują wydobyć skrywane pod szatą owej różnorodności pewne sta­

łe elementy: funkqe, treści bądź doświadczenia. W tym sen­

sie dokonują oni swoistej uniwersalizacji religii, dostrzegając obok wielu religii także tę jedną, niejako ogólną religię. Jed­

nakże wielość opisów tego jednoczącego rdzenia różnych przejawów religii może dowodzić, że i on nie jest jednolity.

Tak więc nie ma jednej, ogólnie uznanej definicji tego zjawi­

ska. Na tym też polega subiektywizm, który przyjęliśmy.

Nie chodziło nam wcale o znalezienie metaperspektywy, metanarracji czy metanauki opisującej religię i religijność. Efek­

tem takiego podejścia mogłoby być odwołanie się do jednej definicji religii. Tymczasem, podkreślę to po raz kolejny, w naszej encyklopedii dopuszczamy wiele optyk w opisie tego zjawiska. Nie narzucamy czytelnikowi jakiejś jednej defini­

cji, aczkolwiek utożsamiamy się oczywiście z perspektywą, która traktuje transcendencję jako fundamentalny i konsty­

tutywny składnik religii. Istnieją bowiem współczesne defi- niqe religii - warto to dodać - które mówią, że w opisie religii czy religijności transcendencję możemy wyłączyć poza na­

wias (jak niektórzy twierdzą, nie jest ona potrzebna, by badać religię w sposób naukowy). My dopuszczamy tego typu gło­

sy w naszej encyklopedii, aczkolwiek sami utożsamiamy się z definicjami zawierającymi odniesienie do transcendenqi.

Dlaczego hasła zostały uporządkowane w taki, a nie inny sposób?

Chodziło nam o to, aby uniknąć wykluczenia jakiqs trady­

cji. Encyklopedia nie może mieć charakteru wyznaniowego czy apologetycznego. Zadaniem tego typu publikacji jest przede wszystkim informowanie o możliwie wszystkich religiach świata, zarówno historycznych, jak i współczesnych, ich zało­

życielach, bogach, formach i miejscach kultu, świętach, dok­

trynach, herezjach, symbolice, księgach świętych. Nasza ency­

klopedia prezentuje także charakterystyki wyznaniowe wy­

branych państw, biogramy wybitnych przedstawideK oraz ba­

daczy religii, pojęda, zagadnienia i koncepq’e religioznawcze oraz teologiczne. Przedstawia również związki religii z żydem kulturowym, społecznym i psychicznym człowieka.

Z drugiej strony, nasza encyklopedia jest skierowana do konkretnego, polskiego czytelnika. Z tego też względu, uwzględniając wielość religii, pierwszeństwo objętościowe przyznaliśmy religiom monoteistycznym, a wśród nich, co udowadnia nawet pobieżna lektura, pierwszeństwo przyzna­

liśmy chrześdjaństwu w jego wewnętrznym zróżnicowaniu.

Uwzględniliśmy konfesyjne i ponadkonfesyjne, ortodoksyj­

ne i nieortodoksyjne tradycje. Oczywiśde nie postawiliśmy między nimi znaku równośd. Nie można pomylić objętości haseł, a tym samym znaczenia luteranizmu, kalwinizmu, ka­

tolicyzmu czy prawosławna ze znaczeniem nowych ruchów chrześdjańskich. Pewne tradycje mają bowiem obiektywnie większe znaczenie.

Tak więc perspektywa judeochrześcijańska to główny kierunek definiowania pojęć?

Rolą encyklopedii jest informowanie o możliwie wszyst­

kich zjawiskach religijnych, i to zarówno z perspektywy histo­

rycznej, jak i współczesnej. Ale, powtarzam, pewne tradycje mają obiektywnie większe znaczenie. A zatem w pierwszej ko- lq’nośd pokazujemy monoteizmy: wśród nich judaizm, islam i chrześdjaństwo. W chrześdjaństwie z kolei prezentujemy:

protestantyzm, katolicyzm, prawosławie, ale oprócz tego współczesne ruchy religijne o rodowodzie chrześdjańskim, jak na przykład religie afrochrześdjańskie czy inne nurty synkre- tyczne, nieortodoksyjne, czasem wręcz uznawane za herezje.

Jednocześnie przypominam, że encyklopedia zawiera także hasła wręcz zaprzeczające istnieniu religii, jak na przykład ate- izm czy satanizm - choć wiele wskazuje na to, że negując tra­

dycyjną religię paradoksalnie same przybierają one charakter religijny. Oczywiście, taka koncepcja miała wpływ na definio­

wanie pojęć. Tym niemniej w encyklopedii staraliśmy się za­

prezentować różne podejścia metodologiczne: chociażby kie­

runki analityczne, związane z badaniem języka religijnego, cha­

rakterystyczne zarówno dla współczesnej biblistyki, jak i filo­

zofii religii. Na definiowanie pojęć religijnych ma bowiem wpływ nie tylko „zakorzenienie kulturowe", lecz również przyjmowane założenia m in. filozoficzne i metodologiczne.

Nasi czytelnicy na pewno będą szukać haseł z nurtu ewangelicyzmu. Jak Ksiądz Profesor ocenia ich zawartość?

Uwzględniając statystykę wyznawców ewangelicyzmu (w naszym kraju żyje ok. 200-250 tys. protestantów, co stano­

wi zaledwie ok. 0,5% mieszkańców Polski), można by mieć pewne wątpliwości odnośnie haseł „protestantologicznych".

Na szczęście to nie statystyka decydowała o doborze haseł,

Słowo i Myśl n r 77/79 3

(6)

lecz znaczenie danej tradycji. Protestantyzm jest w skali świa­

towej jednym z najbardziej płodnych i inspirujących nurtów religijnych. Dlatego też liczba haseł jak i autorów w tym za­

kresie nie tyle odzwierciedlały współczesną polską statysty­

kę, ile przede wszystkim merytoryczną wagę protestantyzmu rodzimego i światowego.

Oczywiście dobór współautorów nie zależał od wyznawa­

nej konfesji, ale od kompetencji merytorycznych, a naszą rolą było otwarcie się na dorobek różnych osób. Wśród nich ważną rolę odegrały osoby związane wprost bądź pośrednio z środo­

wiskami ewangelickimi w Polsce, przede wszystkim autorzy reprezentujący Chrześcijańską Akademię Teologiczną czy Pol­

skie Towarzystwo Badań Reformacji. Miłym doświadczeniem okazała się dla mnie współpraca z przedstawicielami środo­

wisk katolickich - teologami, psychologami, soqologami.

Uzmysłowiłem sobie jak duże jest ich otwarcie się na dorobek związany z tradycją teologii i kultury protestanckiej. Należy jednak pamiętać o tym, że dzisiaj - poza teologią - trudno jest mówić o konfesyjnym charakterze nauki, nie ma przecież psy­

chologii czy socjologii ewangelickej (podobnie jak katolickiej).

Tam jednak, gdzie czynnik konfesyjny okazywał się istotny, staraliśmy się o tym informować. Jestem głęboko przekonany 0 tym, że dzięki naszej encyklopedii Czytelnik może uzyskać naprawdę dużo rzetelnych wiadomości o protestantyzmie.

Jak powstawała encyklopedia? Kto decydował o do­

borze haseł?

Encyklopedia powstała w okresie 3 lat. To bardzo mało cza­

su. Rozpoczęliśmy od powołania rady naukowej. Jej członko­

wie swoim autorytetem legitymizowali taki, a nie inny sposób ujęcia materiału - obiektywnego i ekumenicznego, a nie „wy- znawczego" opisu różnych tradyq'i i zjawisk. Wiele osób z rady włączyło się w pracę, a także pozwoliło nam korzystać ze swo­

jego dorobku naukowego. Powołaliśmy radę konsultantów, którq członkowie reprezentowali poszczególne obszary me­

rytoryczne - konkretne religie światowe, dyscypliny badaw­

cze w teologii czy naukach religioznawczych. Z tymi osobami współpracowaliśmy przy opracowywaniu zestawów haseł, a następnie koncepcji tychże haseł. Byli i tacy konsultanci, któ­

rzy potrafili zbudować całe zespoły piszące dla nas. Warto wspomnieć tutaj o środowiskach naukowych m.in. Warsza­

wy, Krakowa, Lublina, Wrocławia, Poznania, Torunia. Dostar­

czone teksty były następnie redagowane równocześnie w od­

działach PWN-u w Warszawie i Krakowie, połączonych ze sobą 1 z bazą danych on-line. W redakcjach, korzystających z bazy danych wydawnictwa, powstała również pewna liczba haseł.

Wiele tekstów z własnych dziedzin naukowych napisaliśmy również sami. Wszystkie opracowania „przechodziły" następ­

nie przez nasze ręce, tzn. Tadeusza Gadacza i moje, tak więc to my jako redaktorzy naukowi ponosimy ostateczną odpowie­

dzialność merytoryczną za jakość encyklopedii, także za nie­

które pomyłki, wynikające z szaleńczego tempa prac (co nie­

spełna 4 miesiące ukazywał się kolqny 520-stronicowy tom).

Czy bazowaliście tylko na polskich opracowaniach?

Korzystaliśmy z pomocy autorów zagranicznych, ale większość tekstów zawdzięczamy naszym rodakom. Mamy znakomitych znawców religii. Są to osoby, które nie tylko bardzo dobrze znają literaturę przedmiotu, ale także pro­

wadzą własne badania, np. niektórzy autorzy służyli nam pomocą prowadząc w danym momencie zagraniczne pod­

róże studyjne. Na tym polegały też różne sposoby tworzenia encyklopedii. Wiele informacji pochodzi z samych źródeł kulturowych, m.in. Egiptu, Indii, Japonii, Meksyku.

Czy w encyklopedii znajdziemy tylko problematykę stricte religijną?

Dotąd koncentrowaliśmy się w. naszej rozmowie na reli- giach współczesnych czy historycznych, ale musimy pamię­

tać, że wiele haseł - i to jest istotną zaletą tej publikacji - stano­

wią teksty związane z psychologicznymi czy społecznymi aspektami religii. Zawarliśmy w encyklopedii hasła dotyczą­

ce np. altruizmu, dojrzałości religijnej, ekstazy religijnej, fun­

damentalizmu, patologii religijności, deinstytucjonalizacji re­

ligii czy desakralizaqi. Ale to nie wszystko. Encyklopedia po­

rusza wiele problemów z pogranicza religii, typu religia a sztuka, przejawy religii w literaturze, religia a muzyka. Tak szerokie podejście stanowi nie tylko istotną zaletę, lecz rów­

nież niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwo dla spójności encyklopedii. Jeżeli bowiem chcemy uwzględnić sztukę reli­

gijną, rodzi się pytanie o jej kryteria. W gruncie rzeczy w epo­

ce średniowiecza trudno byłoby wskazać na artystę, który nie odwoływałby się do motywów religijnych. Co więc de­

cyduje o religijnym charakterze sztuki: motywy, czy moty­

wacja religijna? Gdzie znaleźć obiektywne kryterium, które pozwoliłoby rozdzielić te obszary? Jak rozdzielić mit i reli- gię? Historycznie i współcześnie człowiek posługuje się m.in.

językiem mitu - to ważny element duchowości, ale czy jest to zarazem kryterium religii? Tak więc dążenie do wszechstron­

nego i wieloaspektowego opisu religii skutkowało trudno­

ściami kryteriologicznymi.

Polska jest krajem w swej większości katolickim, wła­

ściwie rzymskokatolickim. Jednakże funkcjonują w niej inne denominacje chrześcijańskie, których liczebność jest różnie podawana.

Czy mógłby Ksiądz Profesor powiedzieć na jakich da­

nych oparliście klasyfikację wyznań w Polsce?

W powyższym zakresie można oprzeć się o dane GUS-u, publikowane w „Rocznikach statystycznych". W tym miqscu napotykamy na pewne problemy klasyfikacyjne. Zazwyczaj w tabelach mamy wyróżnione katolicyzm i prawosławie, a po­

tem taki wielki worek pod nazwą protestantyzm, do którego można wrzucić wszystko. My de facto zaproponowaliśmy własną klasyfikację wyznań. Do zapoznania się z nią zachę­

cam czytelników „Słowa i Myśli". Kokjnym problemem, z któ­

rym się zetknęliśmy, były dane statystyczne. Niewiele osób pamięta, że dane te w odniesieniu do religii nie są pozyskiwa­

ne przez GUS samodzielnie, ale pochodzą od poszczególnych Kościołów. Podam jeden przykład: „Rocznik statystyczny" po­

daje, że katolicy stanowią ok. 96% polskiego społeczeństwa, ale jeśli liczymy w oparciu o dane nominalne, publikowane w tym samym Roczniku to okazuje się, że katolików jest ok. 90%, a przedstawicieli innych wyznań ok. 3%. Tak więc nagle rodzi się różnica ok. 7% mieszkańców naszego kraju, którzy gubią się gdzieś w statystykach. To, bagatela, ok. 2,5 miliona ludzi nie objętych statystykami bądź o nieokreślonej przynależności religijnej. Takich liczb me należy lekceważyć.

4 Słowo i Myśl m 77/79

(7)

Czy Ksiądz Profesor, dzięki pracy nad encyklopedią, dowiedział się czegoś więcej o religii?

Możliwość zmierzenia się z wielością zróżnicowanych przejawów religii i religijności, z których częstokroć nie zda­

jemy sobie sprawy, na pewno ubogaca. Badacz religii musi przyjąć istnienie owej wielości. Tym niemniej zadaje sobie wówczas pytanie o własną tożsamość, o własne przeko­

nania. Dla wyznawców poszczególnych religii ich religie są rzeczywiście praw dziw e i - patrząc na to z perspekty­

w y człowieka żyjącego w społeczeństwie pluralistycznym i demokratycznym - nikt nie może odmawiać innym tra­

dycjom praw a do prawdziwości. Nie zmienia to faktu, że dla chrześcijanina taką praw dziw ą religią pozostaje chrze­

ścijaństwo. Problem polega na tym, że ludzie religijni nie przyjmują obiektywnej, zewnętrznej perspektywy, lecz wy­

rażają subiektywne dla danej wspólnoty przekonania. To natomiast może prowadzić do ekskluzywizmu religijne­

go a nawet fundamentalizmu, co z kolei może stanowić zarzewie konfliktu jednostek, grup społecznych czy całych społeczeństw. Istnieje jednak alternatywa wobec eksklu­

zywizmu religijnego. Nie jest nią jednak ani relatywizm, ani unifikacja religii, ale dialog między religiami. Dialog bowiem pozwala każdej z religii zachować własną tożsa­

mość, ale również umożliwia otwarcie się na to, co odmien­

ne. Taką właśnie postawę, szacunku wobec własnej trady­

cji, a więc chrześcijaństwa, a w jego ramach - ewangelicy- zmu, a zarazem wobec innych wyznań i religii wyniosłem z pracy nad encyklopedią.

Jest jeszcze druga, niezmiernie dla mnie ważna sprawa.

Ostrzegano nas, i to jeszcze przed rozpoczęciem realizacji naszego projektu, że tak szeroko zdefiniowana formuła en­

cyklopedii może rodzić wrażenie relatywistycznej. Skoro bo­

wiem prezentujemy tak różne stanowiska, to w Czytelniku może budzić się przekonanie, że wszystko ma taką samą wartość. Konsekwencją powyższego może być osłabienie więzi z własną religią. Nie zgadzam się z takim poglądem.

Człowiek buduje swoją tożsamość poprzez spotkanie z tym, co inne. Aby rozpoznać wartość własnych przekonań, m u­

simy przejrzeć się w zwierciadle tradycji odmiennych niż własna. Nie zbudujemy bowiem własnej tożsamości poru­

szając się w e „własnym sosie".

Jak Czytelnicy przyjmują encyklopedię?

Mamy wrażenie, że encyklopedia została przyjęta życz­

liwie. Nie ukrywam y pomyłek, które się w niej pojawiły.

W wersji elektronicznej niektóre niedociągnięcia udało się nam usunąć. Mam nadzieję, że nie przekreślają one zna­

czenia naszej pracy. To przecież 10 tomów, 600 arkuszy wydawniczych, 12 500 haseł, zespół ponad 40 konsultan­

tów i 400 autorów. Miarą akceptacji są zarówno pozytyw­

ne opinie Czytelników, jak i opinia środowiska. W marcu otrzymaliśmy z Tadeuszem Gadaczem nagrodę „Nowych Książek" i Biblioteki Narodowej, ufundowaną przez Mi­

nistra Kultury za pozyq'ę 2003 roku.

Gratulujemy!

Dziękuję Księdzu Profesorowi za rozmowę.

Rozm awiał BT

Oiftca Bleama

czyli o rzeczywistości której

nie um iem y dojrzeć

Historia Bileama, proro­

ka z Petor, nie jest wigilijną opowieścią o mówiących zwierzętach, które w dziw ­ ny sposób zakorzeniły się w tradycji chrześcijańskiej, lecz częścią zbawczego pla­

nu Boga.

Człowiek ten pomimo, iż był Moabitą nie pozosta­

wał obojętnym wobec Boga Jah w e. Jako p ro ro k i wieszcz nie korzystał w y­

łącznie z wyroczni, lecz rozmawiał i pytał się o zda­

nie Boga. Był on p ie rw ­ szym z proroków, o którym mówi Biblia.

C h w ilo w o ty lk o z a ­ u w a ż o n y , g d y ż nie b ył Ż y d e m , z o s ta ł je d n a k w sp o m n ia n y n a k artach Starego Testamentu. Acz­

kolw iek, jego sław a jako proroka była znana w oko­

licznych krajach. A jego przekleństwo czy błogosła­

w ieństwo ważyło o losach nie jednego człowieka czy narodu, jak słyszymy w 6 w ie rs z u 22 ro z d z ia łu :

„...wiem, że kogo ty pobło­

gosław isz będzie błogosła­

w iony a kogo przeklniesz będzie przeklęty."

Czyż podobnych słów gdzieś już nie słyszeliśmy?

„I będę błogosla wił bło­

gosławiącym tobie, a p rze ­ k lin a ć b ędę p r ze k lin a ją ­ cych.”

Te d ru g ie , to sło w a Boga skierowane do Abra­

hama. Te pierwsze, to sło­

w a króla moabskiego m ó­

wiące o Bileamie.

Lecz oba mówią o w aż­

ności i mocy błogosławień­

stwa, o czym często w dzi­

siejszych czasach zapom i­

namy.

W tek ście, k tó ry jest podstaw ą naszego rozwa­

żania, w idzim y Bileama ja­

dącego na oślicy do króla m o ab sk ie g o B alaaka, w celu potępienia ludu izra­

elskiego. Jednak ta podróż jest nie zw ykła, gdyż na jego d ro d z e staje A nioł Pański. I stara się on prze­

szkodzić prorokowi w jego misji.

Lecz co się dzieje?

Prorok go nie widzi. Jest ślepy na w idok posłańca Bożego. Jego oczy są zasło­

nięte osnową zysku, mocy czy sławy.

W brew w oli Boga, je- dzie on by wypowiedzieć słowa przekleństwa wobec ludu prowadzonego przez Mojżesza do ziemi obieca­

nej.

N a szczęście ma on z sobą oślicę, istotę, która była m u w ierna i usłużna od wielu lat, pełna pokory i posłuszeństwa. Widziała to, czego jej p a n nie w i­

dział.

Ta o ślica sta ła się p raw d ą wobec rzeczyw i­

stości, która otaczała Bile­

ama. Rzeczywistości Bożej.

Jednak Bileam ślepy na ową rzeczywistości chłosta trz y k ro tn ie sw e ju cz n e zwierzę, które w końcu do

Słowo i Myśl n r 77/79 5

(8)

‘KOŚCIÓŁ

- tww$z‘imów

niego przem aw ia ludzkim głosem. By się zastanowił n a d ty m co zrobił. N ad tym , dlaczego schodzi z drogi i nie chce dalej iść, i by otwarł w końcu oczy, na to co go otacza, i co stoi przed nim.

Tu zw róćm y uw agę, iż o s n o w a c ie m n o ś c i na oczach Bileama, nie była jedyną która go otaczała.

G dyż jego problem tkwił głębiej - w jeg o sercu.

Była to ciem ność, któ ra s p a d ła n a jeg o w ia rę . Przez co przestał widzieć Posłańca Bożego. Była to ciem ność zysku, d u m y i pych y , k tó re s tw a rz a ły m u tylko ułu d ę rzeczyw i­

stości człowieka praw ego.

W tym miejscu należa­

łoby zadać pytanie do nas, ludzi czytających historię 0 proroku z Petor: Jak czę­

sto m am y taką zasłonę na n a szy c h oczach i w n a ­ szym sercu? Opierając się na ułudzie, która to w ła­

śnie nas otacza, że w szyst­

ko jest dobrze. Słuchając p o c h w a ł w obec n a s s a ­ m y ch , o p ie ra ją c się na plotkach z zewnętrz, a sa­

m em u nie chcąc dojść do praw dy. Czy z lenistw a, czy ze strachu przed tym co odkryjemy, czy z zanie­

dbania.

F ry d e ry k N ie tz s c h e , znany niem iecki filozof, a syn luterańskiego pastora, m ó w ił iż: „ p r a w d ę w p ie r w trzeba w y c h ło - stać", w te d y odejdą fał­

szyw e obrazy czy opinie.

W tedy dotrzem y do rze­

czywistości.

A jakaż m a to być rze­

czywistości?

Z pewnością, ta w któ­

rej będziem y słyszeć Boga 1 wierzyć w Jego zbaw czy czyn dla człowieka.

Jednak m y nie m am y osła, który by do nas p rze­

m ów ił lu d z k im głosem . Ku n a s z e m u u p a m ię ta - niu.

M am y n a to m ia s t.

kogoś w ięcej, bo Jezusa C hrystusa i Jego Słowa.

Też biczow anego, też p o k o r n e g o i w ie rn e g o Temu, którego najbardziej kochał - Bogu Ojcu.

Oślica Bileama w ybro­

niła go od kary, która cze­

kała na niego z ręki p o ­ słańca Bożego.

Dziś Chrystus też bro­

ni, lecz wszystkich ludzi.

W szystkich, którzy w N ie­

go w ierzą. Broni od kary za grzech A dam i Ewa, za grzechy, które popełniam y w codzienności naszego życia. Za grzechy pychy i sławy, za chciwość i braku pokory jak Bilealm.

C h ry stu s stał się dla nas W ybawcą od kary za grzechy, ale ta k ż e ty m , k tó ry S w ym S ło w e m m ów i do nas ku upam ię- taniu. Jest W ybawicielem, ale i N auczycielem . Jest drogow skazem , ale i Tym, który z nam i idzie w n a­

szej życiowej podróży. To On Swym Słowem otw ie­

ra nam oczy. O dsłania on k o ta rę ciem n o ści, k tó ra tk w i w sercu człow ieka grzesznego, w kładając w nie prom ień nadziei, m ó­

w iąc „Ja je ste m św ia tło ­ ścią świata, kto w ierzy w e m n ie nie będzie chodził w ci em n ościach."

On biczow any i ukrzy­

żow any za nasze grzechy, jest Sam Światłością jak i P ra w d ą , p r z e z k tó rą m am y oglądać rzeczyw i­

stość w jakiej m usim y żyć.

B yśm y m ogli, kied y ś pow iedzieć tak jak Bileam (IV Moj 24,4):

„ O to S ło w o m ę ż a o otw artym oku.

Słow o tego, k tó r y s ły ­ s z y Słowa Boga

Który, ogląda w idzenie W szechm ogą cego

K tó r y p a d a le c z z otw artym i oczami."

Tomasz Wola N a p o d staw ie tek stu IV Moj 22,21 - 35

Nie m ożna dobrze znać Ś lą sk a , a ty m b a rd z ie j o p ro w a d z a ć po n im in ­ nych, jeżeli nie zna się hi­

sto rii R eform acji w tym regionie i zachowanych po niej unikatow ych w Pol­

sce, ba, w całej E uropie pam iątek. Są nimi kościo­

ły o oryginalnym rodow o­

dzie, służące w iernym w okresie prześladow ań reli­

gijnych ze strony arcykato- lickiego cesarza austriac­

kiego (nadodrzańska kra­

in a w c h o d z iła w s k ła d m onarchii H absburgów w latach 1526-1763). G rupa ta obejmuje zw ane kościo­

łam i ucieczkow ym i, gra­

nicznym i, Pokoju i Łaski, a także tymczasowe - choć n ie k tó re p r z e trw a ły do n a s z y c h czasó w , tzw . Domy Modlitwy.

Przew odnicy z Legnicy w ykorzystali okazję 350- lecia położenia kam ienia w ę g ie ln e g o p o d c o ra z słynniejszy (obok świdnic­

kiego) Kościół Pokoju w Jaworze, by dokładnie w ro c z n ic ę te g o w a ż n e g o w ydarzenia doprow adzić do skutku 24. kw ietnia br.

W arsztaty Przew odnickie

w ty m d a w n y m k s ią ż ę ­ cym m ieście Śląska. D o­

brym bowiem zwyczajem kół przew odnickich, zrze­

szonych w Dolnośląskiej Federacji Przew odnickiej PTTK (a należą do niej tak­

że koła i spoza woj. dolno­

śląskiego), jest organizacja spotkań różnego ty p u na rzecz całej Federacji. Rzecz całą w sparł U rząd Miejski przez swój W ydział Pro­

mocji i M uzeum Regional­

ne, zaś głów nym w spółor­

ganizatorem stała się tutej­

sza Parafia Ew angelicko- Augsburska. Szefowie im ­ prezy - Andrzej Banaszyk i A le k s a n d e r S a lam o n , w ra z z ks. p roboszczem R om anem K lużem do ło ­ żyli w szelkich starań, by b lisk o sie d e m d z ie się c iu uczestników z całego w o­

je w ó d z tw a i te re n ó w o ściennych w y n ie śli jak n a jw ię k s z y p o ż y te k ze spotkania.

Tak tedy, z u w ag i na b a rd z o n ik łą znajom ość ew angelicyzm u w Polsce, ks. K luz p rz e d s ta w ił w opracow aniu przygotow a­

nym przez prezesa Syno­

d u KEA ks. Jana G rossa

Ks. Roman Kluz i prezydium w arsztatów

6 Słowo i Myśl n r 77/79

(9)

Jawor: Barokowy anioł wspierający piękną ambonę

Jawor: Chór z Karpacza podczas w ystępu różnice m iędzy nabożeń­

stw e m e w a n g e lic k im w rycie luterańskim a m szą katolicką, po czym w szy­

scy wzięli udział w nabo­

ż eń stw ie w łaśn ie w Ko­

ściele Pokoju. W skupieniu i pow adze przysłuchiw ali się części litu rg ic z n e j i p rz e p la ta ją c y m ją ś p ie ­ w om chóru parafialnego, działającego przy kościele Wang w Karpaczu. Kaza­

nie proboszcza tamtejszej parafii ks. Edw ina Pecha, n a w ią z u ją c e d o ju b ile ­ uszu, a odnoszące się do f u n d a m e n ta ln y c h id e i c h rz e ś c ija ń s tw a , b y ło okazją do refleksji n ad po­

trzebą ekum enii w Polsce.

D uża część u czestników p r z y s tą p iła n a s tę p n ie w raz ze zborow nikam i do ko m u n ii. N iek tó re fra g ­ m en ty n a b o ż eń stw a o d ­ p ra w ia n e b y ły n a w e t w trójkę: p rze z w y m ien io ­ nych księży i proboszcza świdnickiej parafii z d ru ­ gim Kościołem Pokoju ks.

W aldem ara Pytela. Z za­

c ie k a w ie n ie m p rz y ję to obecność jeszcze jednego duchow nego, a m ianow i­

cie ks. mjr. Andrzeja Fobe- ra - ewangelickiego dzie­

k a n a Ś lą sk ie g o O k rę g u Wojskowego.

Po kolejnej p rze rw ie , p rz e z n a c z o n e j m .in . n a ogrzanie się gorącymi na­

pojami, jako że dzień był z a sk a k u ją c o c h ło d n y i deszczowy, przew odnicy w ysłuchali w pierw refera­

tu, dyr. miejscowego M u­

zeum A nny Grynszpan, na tem at w ystroju artystycz­

nego kościoła, a następnie p o d o p iek ą ks. R om ana K luza zap u sz c z ali się w niedostępne na ogól zaka­

m arki świątyni. Trzeba tu pow iedzieć, że jest ona - pow stała w 1654 r. - w raz z bliźniaczą, acz z b u d o ­ w a n ą n a in n y m p la n ie , ś w id n ic k ą , n a jw ię k s z ą konstrukcją szkieletową w Europie. To dw a unikato­

w e - w świecie! - kościoły, w z n ie s io n e po p o k o ju w estfalskim (stąd ta n a ­ zw a) z 1648 r. w sk u te k w ym uszenia ustępstw ze strony cesarza austriackie­

go na rzecz śląskich ew an­

gelików. Jaworska budow ­ la stała wiele lat po 1945 r.

n ie u ż y tk o w a n a , d o p iero w latach osiem dziesiątych zaczęto odtwarzać tutejszy zbór, aż wreszcie przystą­

piono do generalnej reno­

w acji na p rzeło m ie XX/

XXI w. przy pom ocy nie­

mieckich środków pom o­

cowych. To w spólne dzie­

dzictw o architektury zo­

stało 21.12.2001 r. w pisane na listę światow ego dzie­

dzictwa kultury UNESCO i od tego czasu jest w yko­

rzy sty w an e p rzez Jaw or jako zasadnicza podstaw a swojej promocji w kraju i świecie. Ciągle jednak pro­

w adzi się prace konserw a­

torskie w e w nętrzu, arcy- bogate w dekoracje m alar­

skie, które obejmują ciągi polichromii na parapetach tw o rz ą c e sw o istą Biblię Ubogich oraz herby szla­

checkie i cechowe. Żegna­

jąc się z p ro b o sz c z e m św iątyni w ielu p rzew o d ­ n ik ó w z ż alem p rzy ję ło wiadomość, iż przenosi się on na parafię w Brennej, poniew aż już zdążyło go mocno polubić.

D uże zainteresow anie w zbudził też gotycki ko­

ściół św. M arcina o intere­

sującym barokow ym w y­

p o sa że n iu i najstarszy m n a Ś lą sk u k a m ie n n y m epitafium z 1362 r. W neo­

g o ty ck im r a tu s z u z n a ­ strojow ą Salą Rajców w y­

słuchano referatu H enry­

ka D om inika o Reform a­

cji i k o n trre fo rm a c ji na Ś lą s k u o ra z ich „ s k u t­

ków " w postaci różnorod­

nych genetycznie kościo­

łów: ucieczkow ych, g ra ­ nicznych, Pokoju i Łaski, b ę d ą c y c h d o k u m e n te m h isto rii E u ro p y Ś ro d k o ­

wej, a dziś - unikatow ym w alorem krajoznaw czym Śląska. Dlatego też p rze ­ w o d n ic y z tego reg io n u m u sz ą i chcą p o z n a w a ć okoliczności ich p o w sta­

nia. M uzeum Regionalne d o starczyło z kolei w ie ­ dzy o mieście i jego okoli­

cach, zaś bogate m ateria­

ły prom ocyjne i p rzew od­

niki regionalne w zbogaci­

ły w iedzę przybyłych. To b y ło n a d e r p o ż y te c z n e spotkanie dla p rzew odni­

ków, ale w a rto zachęcić w sz y stk ic h czy teln ik ó w do o d w ied zen ia Jaw ora, który leży tak blisko auto­

stra d y A4 - na południe od Legnicy.

Tekst i foto:

K rzyszto f R. Mazurski

Słowo i Myśl nr 77/79 7

(10)

Bezosobowa i bezduszna wola

czyli świat Schopenhauera

cz. 2

Schopenhauer jest bar­

dzo konsekwentny w bu­

dow aniu gmachu świata z pojęć, które bądź to sam zdefiniował, bądź przejął od Kanta, a m im o to nie można powiedzieć, że jest to gmach bez skazy, że nie w ykazuje pęknięć. Niech mi będzie wolno wskazać na niektóre z nich.

W rozprawie o podsta­

wie dostatecznej Schopen­

h a u e r p o d z ie lił w szelką p ra w d ę n a p ra w d ę lo ­ g icz n ą , p ra w d ę e m p i­

ryczną, praw dę transcen­

dentalną i praw dę metalo- giczną. Natomiast praw dę filozoficzną, że ciało moje i wola stanowią jedność, tzn.

że przedm iot i podm iot się pokrywają, nazwał cudem!

(s. 176). Gdy filozof mówi o cudzie, to m ożna m u za­

rzucić co najmniej niekon­

sekwencję.

Przytaczając maksymę:

„nie m a p rze d m io tu bez p o d m io tu " i dodając, że w yklucza ona raz na za­

wsze wszelki materializm, Schopenhauer odcina się jak gdyby zdecydow anie od tego rozpowszechnione­

go poglądu filozoficznego.

Tym niemniej gdy się czyta jego wypowiedź: „Chcąpa­

nowie absolutnie m ieć jakiś absolut, dam im do ręki taki, k tó r y o d p o w ia d a w szelkim staw ianym m u w ym ogom znacznie lepiej n i ż w y d u m a n e , z m g ły utkane postacie: je st nim materia. N ie powstała ona ani nie ginie, jest więc na­

praw dę niezależna i istnie­

je sama p rzez się i tak jest pojmowana" (s.726), wtedy nasuwa się myśl, że autor, w przeciwieństwie do Kan­

ta, mówiąc oględnie, ciąży ku m aterializm ow i. Jako potwierdzenie mogą służyć z satysfakcją głoszone sło­

wa, że buddyzm brzydzi się teizmem (s. 730), że Platon p rzy ją ł swój teiz m od Żydów. Czy pomiędzy ide­

alizmem Kanta a materiali­

zmem dziewiętnastego stu­

lecia znajdzie się godne miejsce dla poglądów Scho­

penhauera?

Co z a te m w y zn aje Schopenhauer, przed czym chyli czoło, co uwielbia w swojej filozoficznej oschło­

ści? Najwłaściwszą odpo­

wiedzią wydaje się być, że wyznaje on oświeceniowy ro zu m . Jeżeli m ów i n p .

„żydostwa nie należy iden­

tyfikow ać z rozum em " to m ówi tyle, że Biblii staro- testamentowej nie m ożna traktować jak filozofii. Filo­

zofia niczego nie zakłada, wszystko jest dla niej pro­

b le m a ty c z n e , w sz y stk o poddaje w wątpliwość. Jej żywiołem są abstrakcje do­

tyczące istoty całego świa­

ta a ro zu m , k tó ry ró żn i człow ieka od zw ierzęcia jest jej siłą poznawczą. Dla uczucia natom iast ma ona jedno negatyw ne okrew- ślenie: jest ono przeciwień­

stw e m w iedzy. P y ta n ie brzmi: jaki praktyczny w y­

dźw ięk m a filozofia, czy pom aga ona człowiekowi

żyć? Tak, intencją etyki sto­

ików była pierw otnie nie nauka o cnocie, lecz nauka rozum nego życia, w celu osiągnięcia szczęścia przez spokój ducha. Kult p rak ­ tycznego rozum u, o ile nie przekształca się w skrajny egoizm, m a do spełnienia pozytyw ną rolę społeczną i nie mniejszą rolę w życie jednostki. Lecz jest oczywi­

ste, że rozum pom aga w realizacji w zniosłych za­

m iarów tak samo jak i nie­

cnych, jest po p ro stu do wynajęcia. Stąd wynikało­

by, że p o w in ie n on być uzbrojony bądź to w cnotę lub etykę lub, czego Scho­

penhauer nie rozw aża, w w iarę w Boga. Ale Scho­

p en h auerow i rozum w y ­ starcza całkow icie - jako rozum praktyczny w ystar­

cza za etykę i cnotę: „Dzia­

łać rozum nie i działać cno- tliwie,szlachetnie, św iąto­

bliwie byłoby jednym i tym sa m ym , za ś działać ego­

istycznie, złośliwie, zbrod­

n iczo o zn a c za ło b y tylk o działać nierozum nie". Czy w takim rozum ow aniu nie kryje się n ieb e z p ie c z e ń ­ stwo nieporozumień?

Niezmiernie interesują­

ca jest hipoteza Schopen­

h a u e ra dotycząca m ożli­

wości przeżyw ania przez c z ło w ie k a szcz ę śc ia (s.

482). Zgodnie z nią zdol­

ność do przeżycia takiego uczucia, podobnie zresztą jak i uczucia nieszczęścia, określana jest przez naturę podm iotu, jest zakodow a­

A rtur Schopenhauer na w podmiocie, jest zależ­

na od predyspozycji danej jednostki do przeżyw ania takich stanów duszy. Zna­

czy to ni mniej ni więcej tylko skłonność do tego by być szczęśliwym lub nie­

szczęśliwym.

W grę wchodzi więc nie tylko lu d zk a w rażliw ość lecz także uśw iadom ienie stanów ciała, um ysłu i sy­

tuacji. A utor sądzi, że u podstaw nadmiernej rado­

ści lub nadm iernego bólu leży zawsze błąd i obłęd, na które m ożna w płynąć poznaniem rozum owym , a więc rozum może uczestni­

czyć w szczęściu i cierpie­

niu. Dodać trzeba, że w uję­

ciu Schopenhauera szczę­

ście m a tylko naturę nega­

tyw ną tzn. jest nim brak p rzykrości i nieobecność cierpienia (s. 486).

Zdecydow anie najwię­

cej zastrzeżeń czytelnika m oże budzić to, co autor pisze o najw yższym celu życiowym. Kto wie czy nie w tym miejscu należałoby p rzy to c zy ć ow o „sapere a u d e in cip e " H o racego, tzn. miej odwagę być m ą­

drym. Pół biedy, gdy czy­

tamy, że zaprzeczenie woli życia jest najgłębszą istotą świętości (s. 578) albo, że rezygnacja jest celem osta­

tecznym (s. 251), ale za- k c e p to w a n ie z d a n ia , że popęd płciowy jest najwyż­

szym celem w życiu (s. 500) jest dla człowieka wycho­

wanego w duchu chrześci- dokończenie na str. 18

8 Słowo i Myśl m 77/79

(11)

CHRZEŚCIJAŃSKA AKADEMIA TEOLOGICZNA

Proponujemy studia w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej (ChAT), pań­

stw ow ej i ekum enicznej szkole w yższej. U czelnia kształci studentów w za­

kresie nauk teologicznych i pedagogicznych, przygo­

towując pracowników d u ­ chownych i świeckich dla Kościołów chrześcijańskich w Polsce oraz dla adm ini­

stracji państwowej, samo­

rządowej, a także instytu­

cji oświatowych i opiekuń­

czych. ChAT p ro w a d z i ró w n ież d z ia łaln o ść n a ­ ukowo - badawczą.

A kadem ia jest jedyną w Europie w yższą szkołą teologiczną, która skupia studentów z tak w ielu róż­

nych Kościołów. E kum e­

niczny charakter ChAT de­

cyduje o tym, że uczelnia realizuje swoje zdania w oparciu o zasadę ró w no­

upraw nienia, poszanow a­

nia w artości duchow ych w szystkich w yznań, kul­

tur i tradycji oraz w poczu­

ciu o d p o w ie d z ia ln o ś c i chrześcijańskiej i obyw a­

telskiej.

O przyjęcie na stu d ia m ogą ubiegać się wszyscy absolwenci szkół średnich (świeccy i duchowni). Stu­

denci otrzymują, tak jak na innych uczelniach, stypen­

dium państwowe.

ChAT, jako uczelnia jed- now ydziałow a, obok stu­

diów teologicznych oferu­

je zawodowe studia licen­

cjackie w zakresie pracy so­

cjalnej o ra z p e d a g o g ik i szkolnej i korekcyjnej. Po­

n a d to p ro w a d z i 2-letnie uzupełniające studia magi­

sterskie w zakresie pedago­

giki religijnej i etyki. We

w szystkich p rzy p ad k ach m ożna wybrać stacjonarną (dzienną) lub zaoczną for­

mę studiów. Studia zaocz­

ne są płatne.

Studia magisterskie na kierunku teologia, w za­

kresie teologii ewangelic­

kiej, prawosławnej i staro­

katolickiej trwają pięć lat.

Podzielone są zgodnie ze specyfiką wyznaniow ą na trz y sekcje: ew angelicką (p ro te sta n c k ą ), p r a w o ­ sła w n ą i sta ro k a to lic k ą . Blok zajęć p e d a g o g ic z ­ nych, który jest integralną

częścią studiów, umożliwia zdobycie kwalifikacji n a­

uczycielskich w zakresie nauczania religii i etyki.

K andydatów na studia te o lo g ic z n e o b o w ią z u je rozm ow a kw alifikacyjna oraz znajomość lektur z za­

kresu teologii, zgodnie z podaną listą lektur, znajdu­

jącą się w se k re ta ria c ie uczelni.

Wyższe studia zawodo­

w e (licencjackie) na kie­

runku pedagogika w za­

kresie pedagogiki szkol­

nej i korekcyjnej trw ają

trzy lata. Absol­

w e n c i o trz y ­ m u ją ró w n o ­ praw ne kwalifi­

kacje z a b s o l­

w entam i uczel­

ni świeckich, co u m o ż liw ia im znalezienie pra­

cy z a ró w n o w kościelnych jak i

publicznych instytucjach edukacyjnych.

Wyższe studia zawodo­

w e (licencjackie) na kie­

runku pedagogika w za­

k resie pracy socjalnej

trwają trzy lata. Absolwen­

ci otrzym ują kwalifikacje rów nopraw ne z absolwen­

ta m i u c z e ln i św ieckich, umożliwiające m in . pracę w placówkach socjalnych i opiekuńczych oraz w ad ­ ministracji samorządowej.

K a n d y d a ­ tów na dzienne i z a o cz n e w y ­ ższe studia za­

w o d o w e o b o ­ wiązuje rozm o­

w a k w a lifik a ­ cyjna oraz zna­

jomość lektur z z a k re s u p e d a ­

Wizyta Bartłomieja I

gogiki, których lista u d o ­ stępniona jest w sekretaria­

cie uczelni.

U zupełniające studia magisterskie w kierunku teologia w zakresie peda­

g ogik i religijnej i etyki trwają dw a lata. Przezna­

czone są w pierwszym rzę­

dzie dla absolwentów w y­

ższych studiów zaw odo­

w y ch ChAT o raz W y­

ższych Seminariów Teolo­

gicznych (z uprawnieniami licencjackimi) Kościołów tradyqi protestanckiej, pra­

w osław nej i starokatolic­

kiej.

P o d sta w ą przy jęć na uzupełniające studia magi­

sterskie w zakresie pedago­

giki religijnej i etyki jest konkurs dyplomów.

W ra n k in g u c z aso p i­

sma „Newsweek" uczelnia zajęła III miejsce (po SGH w W arszaw ie i A G H w Krakowie) w śród polskich szkól wyższych.

Zajęcia z pedagogiki Siedziba ChAT

Słowo i Myśl n r 77/79 9

(12)

WYZSZA SZKOŁA TEOLOGICZNO - HUM ANISTYCZNA

im. M. BELINY - CZECHOWSKIEGO

w Podkow ie Leśnej

Szkoła powstała w 1924 roku w Warszawie. Po wie­

lokrotnych przenosinach, obecnie działa w Podkowie Leśnej. Od 1989 roku jest wyższą szkołą teologiczną, nadającą licencjaty z teologii adwentystycznej.

Instytut Turystyki Kra­

jów Biblijnych jest inte­

gralną częścią Wyższej Szko­

ły Teologiczno - H um ani­

stycznej i jako jedyny w Eu­

ropie ksztald speq'alistow w zakresie turystyki krajów bi­

blijnych: Izraela, Egiptu, Jor­

danii, Syrii, Libanu, Iraku, Iranu, Turcji, Grecji, Włoch, Cypru i Malty.

Instytut kształci studen­

tów w systemie dziennym i zaocznym. Studia są płatne i trwają trzy lata. Dla absol­

wentów policealnych szkół o profilu turystycznym i hote­

larskim realizowany jest spe­

cjalny program, realizowany indywidualnym tokiem stu­

diów. Nabór kandydatów na studia odbywa się bez egza­

minów wstępnych. Wyma­

gane są: świadectwo matu­

ralne, ewentualnie dyplom

uzyskania tytułu zaw odo­

wego i świadectwo ukończe­

nia szkoły policealnej.

Program studiów obej­

muje: przedmioty kształce­

nia ogólnego (metodologia badań naukowych, psycho­

logia, historia sztuki, język obcy), przedmioty podsta­

wowe (ekonomika turystyki i rekreacji, ekonomia, organi­

zacja i zarządzanie, podsta­

w y informatyki, fizjologia człowieka, ekologia, rekre­

acja i usprawnienia ruchowe, filozofia sportu i turystyki), przedmioty kierunkowe i zawodowe (geografia tury­

styczna, podstawy turystyki, teoria i metodyka rekreacji, metody i techniki obsługi ru­

chu turystycznego, zagospo­

darowanie turystyczne i re­

kreacyjne, prawo w turysty­

ce i rekreacji, m arketing usług turystycznych i rekre­

acyjnych), przedmioty bi­

blijne (historia Starego i No­

wego Testamentu, dzieje lu­

dów biblijnych, geografia krajów biblijnych, historia i kultura współczesnych kra­

jów biblijnych). Ponadto stu­

denci biorą udział w wyjeź-

dzie studyjnym (obozy i tu­

rystyka kwalifikowana) do jednego z krajów biblijnych.

Absolwentom Instytutu Turystyki Krajów Biblijnych oferują 2-letnie uzupełniają­

ce studia magisterskie nastę­

pujące uczelnie:

Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie- w zakresie pedagogiki religijnej;

Wyższa Szkoła Handlu i Finansów M iędzynarodo­

wych w Warszawie - w za­

kresie turystyki i gospodarki krajów Orientu;

Wyższa Szkoła Ekono­

miczna w Warszawie - w za­

kresie turystyki i rekreacji;

U niw ersytet W arszaw­

ski - w zakresie geografii tu- ryzmu;

Wyższa Szkoła Turysty­

ki i Hotelarstwa w Gdańsku - w zakresie turystyki i re­

kreacji;

Uniwersytet Jagielloński - w zakresie zarządzania w turystyce;

Wyższa Szkoła Stosun­

ków Międzynarodowych w Łodzi - w zakresie turysty­

ki i rekreacji.

Instytut Promocji Zdro­

wia jest integralną częścią

Wyższej Szkoły Teologiczno - Humanistycznej. Realizu­

je, jako jedyny w Europie, program Loma Linda Uni­

versity w Stanach Zjedno­

czonych. Ksztald studentów w systemie dziennym i za­

ocznym. Studia są płatne i trwają trzy lata. Dla absol­

wentów medycznych szkół policealnych realizow any będzie specjalny program studiów. N abór na studia odbywa się bez egzaminów wstępnych. Absolwenci In­

stytutu Promocji Zdrowia uzyskają tytuł licenqata fi­

zjoterapii.

Szkoła Promocji Zdro­

wia - Studium Fizjoterapii w Podkowie Leśnej

Organem założycielskim szkoły jest Stowarzyszenie Promocji Zdrowego Stylu Życia. Szkoła kształci tech­

ników fizjoterapii w opardu o p ro g ra m M inisterstw a Zdrowia i Opieki Społecz­

nej, który składa się z bloku zajęć teoretycznych i prak­

tycznych, realizowanych na oddziałach rehabilitacyj­

nych w szpitalach.

Szkoła jest płatna i przyj­

muje młodzież, która ukoń­

czyła co najmniej szkolę śred­

nią. Osoby ubiegające się o przyjęcie do szkoły powinny cechować się zrównoważo­

nym charakterem, pro-spo- lecznym nastaw ieniem , dobrą kondycją fizyczną oraz stanem zdrowia (wymagane jest odpowiednie zaświad­

czenie lekarskie).

Zajęcia praktyczne Rozdanie dyplomów

10 Słowo’i Myśl n r 77/79

(13)

Liceum O góln ok ształcące Towarzystwa Ewangelickiego

w C ieszyn ie

W 1991 roku grupa cie­

s z y ń sk ic h n a u c z y c ie li podjęła inicjatywę zorga­

nizow ania w tym mieście społecznego liceum ogól­

n o k sz ta łc ą c e g o , p r o w a ­ dzonego przez instytucję ew angelicką. W tym sa­

m ym roku reaktyw ow ano działalność Tow arzystw a Ew angelickiego działają­

cego wcześniej od 1881 do 1963 roku, kiedy to zosta­

ło bezpraw nie rozw iązane przez ówczesne władze.

Inauguracja pierwszego roku szkolnego nastąpiła 1 września 1993 roku w sali historycznego Alumneum, odzyskanego przez Towa­

rzystw o Ew angelickie na d ro d ze rew indykacji z a ­

W du ch u reform y syte­

m u edukacji, w ychodząc naprzeciw oczekiw aniom m ieszkańców C ieszyna i okolic. Z a rz ą d T ow arzy­

s tw a E w a n g e lic k ie g o podjął uchw ałę o utw orze­

n iu niepublicznego gim ­ nazjum . 1 w rześnia 1999 ro k u z a in a u g u r o w a n o działalność nowej szkoły.

Jej statut, jako prioryteto­

grabionego wcześniej m a­

jątku.

S tatu t LOTE jako n a ­ czelne zadanie szkoły w y­

mienia wszechstronne wy­

kształcenie oraz wychowa­

nie w oparciu o zasady ety­

ki chrześcijańskiej i prote­

stancki etos pracy, posza­

now anie godności osobi­

stej, wolności światopoglą­

dowej i wyznaniowej.

W szkołach niepublicz­

nych istotną wartością jest różnorodność i dlatego w LOTE oprócz tzw. progra­

m u m inim um (podstawo­

w ego) w p ro w a d z o n o przedm ioty nie wykładane w szkołach publicznych.

Szkoła zapew nia w szyst­

kim uczniom naukę języ­

w e z a d a n ie w y m ie n ia w szechstronne kształcenie i w ychow anie w oparciu o z asady etyki chrześcijań­

skiej i p ro te sta n c k i etos pracy. O bok przedm iotów p o d s ta w o w y c h , u c z n io ­ w ie obow iązkow o uczest­

niczą w konw ersacjach z języka angielskiego p ro ­ w adzonych przez w olon­

tariuszy ze Stanów Zjed­

ków obcych w rozszerzo­

nym wymiarze, w raz z so­

lidnym przygotow aniem do zdaw ania certyfikatów z języków : angielskiego (EC i Advance) i niemiec­

kiego (Zertificat Deutsch) oraz konwersacje z języka angielskiego prow adzone p rz e z le k to ró w z USA.

Każdy uczeń wybiera zaję­

cia seminaryjne zgodnie z k ie ru n k ie m p rz y s z ły c h studiów i swoimi zaintere­

sowaniami. Szkoła propo­

nuje seminaria z każdego nauczanego przedm iotu, a ponadto z historii sztuki i filozofii.

LOTE prow adzi rekru­

tację do klas o profilu: m a­

tem atyczno - p rzy ro d n i­

czym i proeuropejskim. W k lasie m ate m a ty c z n o - przyrodniczej realizowany jest poszerzony program n a u c z a n ia m ate m a ty k i.

U częszczający do niej

n o c z o n y ch . D o d a tk o w o uczą się języka francuskie­

go lub niemieckiego; chęt­

ni także języka rosyjskie­

go i łaciny. W ram ach lek- q'i w ychow ania fizyczne­

go gim nazjaliści uczą się gry w tenisa stołowego, a pierwszoklasiści dodatko­

w o c h o d zą n a basen. W klasie trzeciej, w ram ach lekcji m atem atyki, ucznio-

uczniowie otrzymują solid­

ne przygotowanie do stu­

diów na k ierunkach ści­

słych. Klasa proeuropejska oferuje p o sz erz o n y p ro ­ gram wiedzy o społeczeń­

stwie, obowiązkową naukę języków: angielskiego, nie­

m ieckiego i francuskiego oraz solidne przygotowanie do studiów hum anistycz­

nych (szczególnie: praw ni­

czych i językowych):

W ram ach zajęć poza­

lekcyjnych LOTE oferuje swoim uczniom: naukę ję­

zyków: rosyjskiego i łaciń­

sk iego, kółko te a tra ln e , chór, SKS i basen. Ponadto szkoła umożliwia wyjazdy do szkół p artn ersk ich w Niemczech.

Zawody sportowe

I

Akcja charytatywna w ie poznają grę w szachy.

S z k o ła u m o ż liw ia uczniom uczestnictw o w zajęciach pozalekcyjnych:

k o ła c h ję z y k o w y c h , p r z e d m io to w y c h , a r ty ­ sty czn y ch (chór LOTE i GTE) i kole turystycznym

„Tram py".

G im nazjum mieści się w ty m sam ym b u d y n k u co LOTE.

iiedziba Liceum i Gimnazjum Grono pedagogiczne

Gimnazjum

Towarzystwa Ewangelickiego

w C ieszyn ie

Słowo i Myśl n r 77/79 U

(14)

Centrum Kształcenia i Rehabilitacji

Osób Niepełnosprawnych

Organem prowadzącym szkoły w CeK iRON jest Diecezja Wrocławska Ko­

ścioła Ewangelicko - Augs­

burskiego w RP.

Do szkół w CeKiRON przyjm ujem y m łodzież z całej Polski w wieku do 21 roku życia. Edukacja pro­

wadzona jest na poziomie ponadgimnazjalnym w p u ­ b licznych, b e z p ła tn y c h szkołach:

- Liceum Ogólnokształ­

cącym

- T echnikum E kono­

micznym

- Zasadniczej Szkole Za­

wodowej w zawodach:

- krawiec, introligator oraz na poziom ie p o ­ nadpodstawowym w Gim­

nazjum Integracyjnym Liceum . Ogólnokształcące - nauka trwa 3 lata, - k lasy liczą 8 - 1 6 uczniów z niepełnospraw­

nością ruchową lub choro­

bami przewlekłymi, - w programie dwa języ­

ki obce: język angielski i ję­

zyk niemiecki.

O d w rz e śn ia Liceum O gólnokształcące z O d­

działami Integracyjnymi.

Technikum Ekonomiczne - nauka trw a 4 lata, koń­

czy się egzam inem zawo­

dowym, uczniowie zdoby­

wają tytuł technika ekono­

misty, mogą przystąpić do egzaminu maturalnego, po ukończeniu szkoły podjąć pracę lub studia,

- u c z n io w ie uczą się oprócz przedm iotów ogól­

nokształcących także za­

wodow ych (np.: ekonomi­

ka, rachrmkowość, m arke­

ting)

- O d byw ają p ra k ty k i zawodowe w różnych pod­

m iotach gospodarczych.

Po klasie trzeciej wybierają specjalizację np.: technik prac biurowych (inne w e­

dług potrzeb rynku), - obow iązujące języki obce to: język angielski i język niemiecki,

- k la sy liczą 8 - 16 uczniów z niepełnospraw ­ nością ruchową lub choro­

bami przewlekłymi.

O d w rz e śn ia T echni­

kum Ekonom iczne z O d­

działami Integracyjnymi.

Zasadnicza Szkoła Zawodowa

Szkoła ponadgimnazjal- na dlajmłedzieży.

Szkoła podstaw ow a Zawód

1) krawiec 2) introligator

- n a u k a trw a 3 lata , kończy się egzaminem po­

tw ierdzającym kw alifika­

cje zaw odow e (zewn.), - po ukończeniu szkoły istnieje też możliwość kon­

ty n u o w an ia nau k i w li­

ceum uzupełniającym.

Gimnazjum

- dwa języki obce (język angielski, język niem iecki).

K ończy się e g z a m in e m gimnazjalnym,

- g ru p y in te g ra c y jn e liczą 1 5 - 2 0 uczniów (w tym 3 - 5 niepełnospraw ­ nych).

Polsko-Niemiecka Szkoła Podstawowa jest płatną, niepubliczną szkołą podstawową, posia­

dającą sta tu s szkoły p u ­ blicznej.

Dzieci zdobywają w ie­

dzę zgodnie z polskimi oraz niem ieckimi standardam i nauczania, co umożliwia im dalsze kształcenie zarówno na terenie Polski jak i Nie­

miec.

Z ajęcia o d b y w a ją się jednocześnie w obu języ­

kach i prowadzone są przez w y k w alifik o w an ą k a d rę pedagogiczną posługującą się danym językiem jako ję­

zykiem ojczystym. Ponadto o ferujem y c a ło d z ie n n ą opiekę pedagogiczną oraz

Technikum Szkoła podstaw ow a

12 Słowo i Myśl n r 77/79

Cytaty

Powiązane dokumenty

tają się: „Jeśli jesteś Boże, to kim jesteś?" To nie jest takie łatwe, tego trzeba się nauczyć. A potrzeba wiele cierpliwości, aby nauczyć się rozmowy z Bogiem. I

łobną po śmierci ojca - „Nie zawsze wiem y dlaczego coś się dzieje, czasami jest to po prostu wola boska i należy ją przyjąć" - ripostuje

Większość z nas miała nikłą przyjemność obserwować, co działo się przed Pałacem Prezydenckim, kiedy to tak zwani „obrońcy krzyża" przeciwstawiali się legalnej

zuje, sam dr M arcin Luter był temu przeciwny, pisząc w o dezw ie do swych zw ole nn ikó w : „Po pierwsze, prosiłbym by nie posługiwać się m oim imieniem, bow iem

bp M ieczysław Cieślar jest wspom inamy przez współpracujących z nim duchownych diecezji warszawskiej KEA jako Biskup i Brat w posłudze Słowa Bożego i

łych w pierwszym impecie nie w ytrzym ało próby czasu, pozostałe, m im o coraz trudniejszych do spełnienia obow iązków , utrzym yw ane są dzięki d ete rm ina cji w rę c

n ia. To jest realne niebezpieczeństwo i dlatego ta rocznica m oże okazać się kłopotliwa.. Kościół na swych drogach musi, niejednokrotnie, przeciwstawiać się tem u

no w pomnik Gizewiusza. przekształciła się w świecką księgę. Również na dzisiejszym pomniku zabrakło - rzecz godna ubolewania - symbolu chrześcijańskiego. Były to